poniedziałek, 11 czerwca 2018

A miało być tak pięknie...

Młoda kobieta zakochała się.
Zakochała się w mężczyźnie i motocyklach.
Mężczyzna odwzajemnił uczucie, a nawet się oświadczył, ślub zaplanowano, wszyscy byli szczęśliwi.
Do pełni sielanki brakowało kobiecie własnego pojazdu, wymarzony motocykl jako dopełnienie wspólnego szczęścia.

Na drodze do realizacji owego marzenia stanął ojciec:
- Po moim trupie! chuchro z ciebie takie, a motocykl jak dla harleyowca w skórze ci się marzy! zabijesz się na pierwszym zakręcie...
- Ale tato, pomożesz mi wybrać, doradzisz, sam kiedyś miałeś motocykl, znasz się!
- Nie ma mowy! Nie wezmę na siebie takiej odpowiedzialności.

Młoda kobieta charakter miała po ojcu, uparta była, pieniądze składała długo, część dostała od dziadków.
Po motocykl pojechali razem z narzeczonym, on nie miał uprawnień na motor, więc ona miała wracać wymarzoną maszyną.

Zakończenie wyprawy nikomu nie mieściło się w głowie. Dlaczego nie kobieta prowadziła motocykl, tylko jechała za narzeczonym w aucie?
Czy maszyna okazała się za wielka dla drobnej dziewczyny, czy narzeczony chciał się przejechać kawałek?
Traf chciał, że w motocyklu zablokowała się podobno kierownica i mężczyzna nie mógł wyminąć przeszkody...

W wypadku
poturbował się strasznie, stracił nogę, a w lipcu miał być ślub.
Usłyszałam tę historię od znajomej ojca dziewczyny, który z jednej strony cieszy się, że córce nic się nie stało, a z drugiej...
Wyobraźcie sobie naszą dyskusję na ten temat...może gdy oboje dojdą do siebie, śledztwo wykaże, co zdarzyło się naprawdę.
Oprócz konsekwencji opisanych tutaj dojdą jeszcze prawne i długotrwała trauma powypadkowa.
Na razie wszyscy są pod opieką psychologiczną. Jedno zdarzenie na szosie zmieniło życie dwóch rodzin...

96 komentarzy:

  1. Wypadki się zdarzają. Jeśli ktoś jednak naprawdę ma pasję, wypadki go nie powstrzymują. No i brak nogi w ślubie nie przeszkadza. Chyba, że to miał być wielki cyrk, głównie dla gości. To wtedy faktycznie bryndza.
    Pozdrawiam ładnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, pasja nikogo nie powstrzyma,nawet ewentualne konsekwencje, bo wypadki zdarzają się innym, nie nam!

      Usuń
  2. O rany, cóż za ironia losu. Z jednej strony współczuć a z drugiej cieszyć się, że nie skończyło się gorzej. Tak to jest: planujemy, przygotowujemy się do realizacji naszych zamierzeń i czasem ułamek sekundy potrafi zmienić wszystko. Ot, taki chichot losu ......
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest takie miejsce obok mojego bloku, gdzie po zmianie świateł ruszające pojazdy - o ile chcą - mogą narobić strasznego huku. I tak się kilka lat temu stało, zmiana świateł, i niesamowity huk motocykla, w którym akurat obok mnie i idącej matki z małym dzieckiem podkręcono manetkę gazu. Zaszumiało mi w uszach i zakłuło w oku, a idące przede mną dziecko nagle upadło na chodnik i zaczęło konwulsyjnie się miotać.
    Gdy po kilkunastu minutach wracałem tą sama drogą zobaczyłem odjeżdżający ambulans pogotowia, które zabrało dziecko i z oddali nadjeżdżający ... ten sam motocykl!
    Do dzisiaj nie mogę sobie tego wytłumaczyć, ale wyciągnąłem statyw i postanowiłem zatrzymać nim motocyklistę i w najlepszym wypadku sprać mu mordę. Postanowienie było tak silne, że zakładałem nawet śmiertelny wypadek. Ale w tym samym czasie nadjeżdżający ... zwolnił ... wjechał na chodnik ... zatrzymał się ... zdjął kask spod którego wysypała się burza pięknych blond włosów ukazująca piękną twarzyczkę młodziutkiego dziewczęcia. Żądza mordu ustąpiła totalnemu szokowi, do dzisiaj nie potrafię sobie tego wytłumaczyć, bo wiem, że swoje plany realizuję precyzyjnie i krew by musiała się polać.
    Dotychczas myślałem, że to tylko mężczyźni traktują samochód/motocykl jako przedłużenie swojego penisa, a tu taka niespodzianka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że zrezygnowałeś, bo może to była typowa blondynka i warto by było rozumu nauczyć?

      Usuń
  4. no właśnie... dlaczego on ujeżdżał tego rumaka, a nie ona?... jest to dość ciekawe, bo stosunek zapalonych motocyklistów do swoich maszyn bywa nieraz taki, że nikomu nie dadzą się do nich nawet dotknąć...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak to już jest,że coś się wydarza-nakłada się na to splot różnych czynników

    OdpowiedzUsuń
  6. Takich głupich wypadków jest krocie. Głupich, bo może do nich nie dochodzić, ale dochodzi. Przeważnie winnym jest, niestety, tak zwany czynnik ludzki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie ze skokami do wody, a co roku ostrzegają!

      Usuń
  7. Tutaj komentuję Twój poprzedni w[is, bo teraz nie ma tych powiadomień. Jak sprawdzasz te komentarze?
    Nie wiem, czy zdążyłaś zauważyć, ale ja też nie piszę o polityce i mam nadzieję, że nadal tak będzie, bez względu na tu co się wydarzy. Nie chcę tego świata wpuszczać na moje zielone stronki. Nie znaczy to jednak, że pozostaję obojętna na to, co się dzieje dookoła.
    Pozdrawiam zapachem kolorowego groszku z mojego balkonu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie na temat ale z serdeczną prośbą. Zapytam, czy Tobie też już nie pojawiają się w poczcie informacje o komentarzach? Strasznie mi brakuje tej opcji.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Powiadomień o komentarzach nadal nie ma, pracowicie przeszukuję w komentarzach blogera całą stronę i czasem coś znajdę zaległego.
      Czasem tak się człowiekowi nazbiera, że napisać musi i opinią się wymienić...

      Usuń
    3. To się tak urwało dwa, trzy tygodnie i nie bardzo rozumiem, komu to przeszkadzało. Dzięki tym powiadomieniom wiedziałem o każdym komentarzu, nawet kilka notek wstecz. Ja im chyba palnę odpowiednio podrasowany mail :D

      Usuń
    4. macie taką opcję w Blogspocie, że mailem przychodzi wiadomość o nowym komentarzu?... przyznam, że ja takiej nie mam i nigdy takiej nie ustawiałem u siebie... no, ale przy ustawionej moderacji zapewne jej nie ma, bo byłaby zbędna jako nadmiarowa... ale w czasach przed moderacją też z niczym takim nie miałem do czynienia...

      Usuń
    5. Opcja jest, ale nie działa, pomimo tego, że nic nie zmieniałam, została wyłączona na blogerze.

      Usuń
    6. Potwierdzam wyjaśnienie Jotki. W ustawieniach jest, że komentarze mają trafiać na pocztę. I od jakiegoś czasu nie przychodzą.

      Usuń
  8. Czegoś w tej opowieści nie rozumiem. Skoro ten facet nie miał uprawnień na motor, dlaczego go prowadził? Wytłumaczenie jest jedno – zwykła głupota obojga narzeczonych. Za głupotę się płaci. Tu dobrze, że tylko tak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to ująłeś, brak wyobraźni i przekonanie, że to inni miewają wypadki...

      Usuń
  9. Ciekawe czy w takiej sytuacji odbędzie się ślub. Podzielam pogląd Asmadeusza. :) .

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja się boję takich wielkich motorów, bo one aż proszą o "przygazowanie", a potem bywa tak, jak w Twojej opowieści. Chłopaka żal bez względu na to, że z jakiegoś powodu zrobił głupotę. Lubię natomiast skuterki, tylko że na nich wcale nie jest tak strasznie bezpiecznie, bo są dokoła samochody, rowery, szaleńcy na innych motorach. Oczywiście rozważni na motorach też są, ale to zwykle brawura prowadzi do tragedii. Niemniej jednak, gdyby nie klimat, który pozwala na komfortowe użytkowanie takiego skuterka, kupiłabym go! I cieszyłabym się wiatrem we włosach:) Specjalnie kończę optymistycznie, żeby nie pozostawiać nutki smutku na koniec komentarza i na początek tygodnia:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że rozważni też są, ale ci drudzy psuja opinie wszystkim, niestety...

      Usuń
  11. Ostatnio jestem przerażona tym, co dzieje się na naszych drogach, które teraz mamy dużo lepsze, ale też jest dużo więcej samochodów niż kiedyś.
    Nie mam zaufania do motocyklistów, bo gdy zaczyna się sezon, oni zaczynają szaleć.
    Dla pary narzeczonych zakończyło się to tragicznie, ale nie sądzę, aby to było przestrogą dla użytkowników dróg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestroga nie będzie, bo wielu z kierowców uważa się za najlepszych na świecie, co obserwujemy w trakcie wycieczek i to my musimy uważać i ustępować przed głupotą...

      Usuń
  12. Mój tata jeździł na motorze zwanym Simson. Mój brat jeździ na motorze takim już sportowym, dużym. Tak więc te motory są w moim życiu, jechałam jako pasażer. O niejednym wypadku też słyszałam. One się zdarzaja to samo mogło stać się w samochodzie. Kierownica też mogła się zablokować albo mógł stracić nad nią panowanie. Trzeba dokładnie sprawdzać sprzęt i znać się na tym. Różne rzeczy się dzieją na drodze. To się tylko tak mówi ale fajny motocykl, masz samochód ale masz fajnie. No to tak nie do końca jest. Współczuję tej parze, tragedia zamiast świętowania. Spełnienie jednego marzenia kosztem swej przyszłości. Przykre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozwaga jest konieczna w każdej dziedzinie, nawet w domu zdarzają się paskudne wypadki, prawda?

      Usuń
  13. To że prowadził akurat on i to bez uprawnień w ogóle mnie nie dziwi. Jest to dość powszechne i wielu motocyklistów jeździ bez prawka. Nie żebym to popierała, tyle że o tym się nie myśli, dopiero jak dojdzie do wypadku i nie dość, że drama zdrowotna to jeszcze paragrafy i brak ubezpieczenia. Ale poza tym to nieszczęśliwie zrządzenie losu i przypadek. W samochodzie też kierownica może się zablokować. I paradoksalnie jeśli to była jego prawdziwa pasja to łatwiej będzie mu się pozbierać.

    OdpowiedzUsuń
  14. Znam rodzinę, w której to tatuś celowo kupił synkowi motocykl, by chłopak "zmężniał". I bardzo szybko zmężniał, na wieki. Tatuś tkwi w psychiatrycznym zakładzie zamkniętym a mamusia dzieli czas pomiędzy cmentarz i ów zakład zamknięty.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas było podobnie, kupili synowi motocykl, by nie szukał złego towarzystwa, to teraz jest w najlepszym...aniołów.

      Usuń
  15. Ciężka sytuacja, to prawda, kto zawinił pewnie ukaże się w dochodzeniu, ale nogi już niestety nie odrośnie.

    Dziwne, że chłopak nie miał uprawnień, a jednak prowadził.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noga nie odrośnie, to prawda! Ciekawe czy nadal między nimi będzie tak samo...

      Usuń
  16. A mnie od razu w głowie pojawiła się myśl o tragedii,która wydarzyła się kilkanaście dni temu w tej naszej malutkiej Dukli.Pod duże auto dostała się ok. 80 letnia kobieta.Zginęła na miejscu.30 latek ,który spowodował ten wypadek kilka dni później popełnił samobójstwo.To odnośnie tego,że taka tragedia dotyka jednej i drugiej strony. W tej historii na szczęście nie skończyło się aż tak tragicznie,ale co niektórzy powinni popukać się w głowę....a może to według tego...musztarda po obiedzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, okropna historia, niektórzy nie radzą sobie z traumą, nawet psycholog niewiele pomoże...

      Usuń
  17. Krzywdę można sobie zrobić także w inny sposób, choć ten wydaj się skuteczniejszym. W przeszłości też chciałem mieć motor, ale po odwiedzinach kolegi, który leżał w szpitalu w sali "motocyklowej" zmieniłem zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się...moja teściowa mawiała: jest ci źle, idź na cmentarz, tam się zaraz opamiętasz!

      Usuń
    2. Była mądra, dużo przeszła i traktowała mnie jak córkę, złego słowa nie powiem:-)

      Usuń
  18. Mojej koleżanki z pracy córka, studentka, zabiła się w wypadku motocyklowym. Razem z ojcem byli członkami, prężnie działającego w moim mieście, klubu motocyklowego, dobrze prowadziła. I wyjechała tylko do sklepu obok. Ich jedyne dziecko. Tak naprawdę to w tym wypadku zginęła wtedy cała rodzina, choć rodzice żyją.

    Za każdym razem, kiedy syn wspomina, że chciałby kupić motocykl, dostaję gęsiej skórki (ma uprawnienia). Nasze drogi nie nadają się ani dla rowerzystów, ani dla motocykli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, mój na szczęście nie ma ciągot motocyklowych, ale zasypiam spokojnie dopiero gdy da znać, że dojechał autem na miejsce...

      Usuń
  19. Niestety wypadki chodzą po ludziach. Taka sytuacja mogła mieć miejsce nawet w samochodzie i mogła się skończyć dużo dużo gorzej. Z jednej strony gadanie, że "niebezpieczna pasja/praca" mnie trochę denerwuje, bo generalnie życie jest niebezpieczne i całkowicie nieprzewidywalne, ale nie oznacza to, że mamy zamknąć się w domu i z niego nie wychodzić z obawy, że coś nam się stanie. Tak naprawdę wypadki z udziałem motocyklistów w większej mierze są powodowane przez kierowców samochodów, wspominając na marginesie. Szkoda ludzi, ale mama nadzieję, że wszystko będzie dobrze! Trzymam za nich kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przyznasz, że niektóre pasje są wyjątkowo ryzykowne...
      Nie znam statystyk, ale widzę jak jeżdżą niektórzy motocykliści i nie zawsze mi się to podoba.

      Usuń
  20. Tak to bywa, że jedna, dwie decyzje mogą zmienić życie jednej czy nawet więcej osób. Dziś widziałem materiał o wypadku z udziałem dziecka na quadzie, które straciło nad nim kontrolę i dostało się pod autobus jadący z naprzeciwka. Wypowiadał się instruktor jazdy, widać było jak chce dosadnie powiedzieć, jest przed kamerą, więc jedyne co powiedział, to to, że tacy rodzice postradali rozum chyba, by dziecko na quadzie sadzać w mieście. Kiedyś Staruszek opowiedział mi podobną historię, quad przygniótł dziecko, które nim kierowało, na szczęście nic poważnego się nie stało. Ojciec od razu sprzedał maszynę.

    :) Z tym makaronem jest jak u Kubusia Puchatka z miodem.

    Poziomki są wyjątkowo w tym sezonie udane i w dużej ilości.

    Dzięki za uznanie, choć przyznam się od razu, że muzykę dobrałem na szybko dość.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam to samo zdarzenie, okropne! Ostatnio zresztą same wypadki drogowe i podpalenia pokazują, jakby nic innego w kraju sie nie działo!
      Poziomek jeszcze w tym roku nie jadłam...

      Usuń
  21. Asiu jak smutno. Historia z tragicznym finałem, bo to zostanie już do końca życia i trudno tu obwiniać...Czasami życie zaskakuje, a jeśli w grę wchodzą marzenia to traci się poczucie realności. Ja pamiętam taki przypadek z mojego miasta. Nie znałam go, ale wiem, że to był smarkacz, bardzo mnie denerwował, bo moje okno wychodzi na ulicę. To okno kuchenne, a wiadomo kobieta musi lubić kuchnie:) Jeżdźił motorem tak, że aż gwizd opon było słychać, nie przestrzegał przepisów, było słychać straszne dźwięki ile razy przejeżdżał. Wściekałam się w myślach i myślałam ile ty smarkaczau pożyjesz , jak będziesz tak robić i pożył pół roku, bo miał śmiertelny wypadek...Asiu miłego wieczoru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popatrz, Jolu ile takich historii zna każdy z nas, przerażające...

      Usuń
  22. Początek tej historii przypomina mi mnie. Zapowiedziałam rodzicom, że chcę robić prawko na motor, tata mnie wyśmiał i tak samo powiedział, że za słaba jestem fizycznie, bo też podobają mi się choppery.
    W konsekwencji zrobiłam prawo jazdy w tajemnicy przej ojcem. Jak odebrałam dokument, pokazałam mu go tylko. Był dumny i zawiedziony tą sytuacją jednocześnie. Zawiedziony, że sam doprowadził do tajemnicy.
    Niestety motocykla nie mam, bo finansowo mi się nie powiodło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale powiodło Ci się w innych dziedzinach i tak trzymaj, dziewczyno!

      Usuń
  23. A takich historii jest niestety znacznie więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, a ile jeszcze się wydarzy, bez nauki i morału...

      Usuń
  24. Mój wujek miał bardzo poważny wypadek na motocyklu i przez wiele tygodni leżał w śpiączce, więc ciągot typu nie mam wcale. Mam nadzieję, że junior też nigdy nie będzie miał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój miał takowy na rowerze, kierowca TIRa wlókł go po jezdni w środku miasta...

      Usuń
  25. :( Jak niewiele potrzeba. Jakby ojciec tej dziewczyny przewidział...Tylko nie ona prowadziła...Straszna historia. Jedna chwila a zmienia całe życie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można rzec, że mgnienie oka wystarczyło i życie poprzestawiane do góry nogami...

      Usuń
  26. Witaj, Jotko.

    Jeśli pamiętasz taki mój wiersz "wstrętna godzina", to wiesz, czemu nic nie napiszę...


    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jolu ja z małą podpowiedzią odnośnie otrzymywania powiadomień o komentarzach na e-mail - zmiany nastąpiły w związku z RODO. Żeby dostawać powiadomienia trzeba pod okienkiem dodawania komentarzy zaznaczyć opcję Powiadamiaj mnie. Na temat co niektórych motocyklistów wolę się nie wypowiadać, aż czuję ciarki widząc z jaką prędkością jadą. Wszystko jest dla ludzi, są też prawdziwi fani - na moim osiedlu mieszka motocyklista, który ma bardzo drogi motor, jeździ wolno, rekreacyjnie, widać że cieszy się przejażdżką.Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam , ale myślałam, że to dotyczy odpowiedzi na komentarze i niestety nie wszędzie działa...

      Usuń
  28. Smutna historia.
    Nie znając szczegółów trudno komentować. Napiszę tylko, że każdy jest kowalem własnego losu.

    Zacisze Lenki, dziękuję za podpowiedź w sprawie komentarzy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami wykuwamy sobie ten los, a czasami ktoś nam podkłada te kłody i inne przeszkody:-(

      Usuń
  29. Bardzo smutna historia :( Wypadki się zdarzają, ale jakoś na codzień o nich nie myślimy dopóki nie stanie się krzywda komuś z naszych bliskich, znajomych, przyjaciół. Trzeba cieszyć się każdym dniem, bo następnego może nie być...
    Mam nadzieję, że oboje szybko dojdą do zdrowia i sił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie czasem dziwi jak ludzie nie szanują zdrowia, a tak łatwo można je stracić...

      Usuń
  30. Smutna historia, mam nadzieję, że młodzi, mimo tragedii będą razem i szybko odzyskają zdrowie. Czasami, jak patrzę na jadących motocyklistów to przechodzą mnie ciarki, iluż to młodych przez brawurę zginęło na drogach.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okaże się, to będzie sprawdzian dla młodych i ich rodzin, szkoda że taki drastyczny.

      Usuń
  31. Przykra historia. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że co rusz się słyszy o takich, a mimo to brawury na drogach nie brakuje. I nawet kiedy Ty jedziesz w miarę ostrożnie, to nigdy nie wiesz, kto jedzie za albo przed Tobą... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo pewnie większość myśli, że to się zdarza innym...

      Usuń
  32. Może trochę odbiegnę od tematu, ale uważam, że w życiu wszystko jest po coś. Nie zawsze jest to miłe, często tragiczne, ale... Jeśli nadal są razem, to może zdarzyło się to po to, aby do ślubu poszli pełni rzeczywistej miłości do siebie, bo takie tragedie pokazują czym naprawdę jest miłość dwojga ludzi do siebie wzajemnie. Może to właśnie ich wzmocni i ukształtuje? A jeśli się rozstali, to może Aniołowie nie mieli innego wyjścia jak tak zapobiec dotarcia przed ołtarz, dwóch ludzi, którzy nie byli sobie pisani?
    Wypadki są na każdym kroku, na drogach szczególnie i nie ważne czy jedziesz przepisowo, wolno, na trzeźwo - ktoś w ciebie uderza i giniesz albo doznajesz poważnych uszkodzeń ciała; albo wystarczy sekunda, dwie, zamyślisz się i tracisz panowanie nad kierownicą i to ty jesteś winny tragedii.. Życie jest tak krótkie, że życie z pasją i na całego jest czymś cudownym, a ryzyko śmierci jest zawsze, nawet gdy siedzimy bezpiecznie na kanapie własnego domu...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda i tego zawsze się boję...
      Tak jak piszesz, takie historie wzmacniają związki lub wręcz przeciwnie.

      Usuń
  33. Dlatego Asiu - nic na siłę - bo jeśli los mówi nie - to nie i nie ma co być mądrzejszym od niego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami warto posłuchać głosu rozsądku lub bardziej doświadczonych...

      Usuń
  34. "Dlaczego nie kobieta prowadziła motocykl, tylko jechała za narzeczonym w aucie?" - rozumiem, że to przejęzyczenie, nie w aucie, tylko na motorze.
    A poza tym dlaczego pozwoliła narzeczonemu, który nie miał uprawnień siadać za kierownicą?! To skrajna nieodpowiedzialność obojga. Całe szczęście, że oboje żyją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jechała w aucie, bo przecież jakoś po ten motocykl musieli dojechać i jeżeli prowadził go narzeczony, to ona jechała samochodem.
      Może dowiem się od koleżanki dlaczego się zamienili rolami...

      Usuń
    2. Aaaa, już rozumiem, on jechał motorem, a ona za nim samochodem. Wyobraziłam sobie inną sytuację - że on prowadził, a ona siedziała za nim na motocyklu. Nie pomyślałam, że pojechali po motor autem, mogli przecież jechać środkami komunikacji publicznej, a potem przesiąść się na motor. Coś chyba zaczynam cierpieć na brak wyobraźni.

      Usuń
    3. Kochana, ja to czasami zapominam jak się nazywam ;-)

      Usuń
  35. Ojciec miał może przeczucie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że coś w tym jest...i pewnie wyrzuca sobie, że nie pojechał z nią.

      Usuń
  36. Wydaje mi się, że lato tak na niektórych ludzi wpływa, że głupieją jakby. A to już początek niebezpiecznych zdarzeń.

    Może nie ma jeszcze poziomek w sklepach czy tym podobnych miejscach. W sumie nie zajmuję się tym, z działkowych krzaczków mamy spokojnie pod pół kilograma za jednym zebraniem.

    Zakopane w sądzie utraciło możliwość pobierania takich opłat klimatycznych. To dopiero było kuriozalne, jeśli w tym mieście smog zalegał w sposób makabryczny niemal.

    :) Ale akurat moim zdaniem Murakami jest jednym z ciekawszych pisarzy z Japonii.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że w upały ludzie częściej trąbią i szybciej jeżdżą...

      Usuń
  37. Niektórzy młodzi nigdy nie powinni dostać prawa jazdy, tymczasem w zasadzie wszyscy dostają, nawet ci bez wyobraźni i z połową mózgu, dlatego tyle dramatów na drodze. Dobrze, jeśli sam sobie krzywdę zrobi, gorzej, jeśli zabije innych. Pijany facet w moim mieście wjechał na chodnik i zabił dwie siostry idące do szkoły.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego samemu jeżdżąc trzeba być podwójnie czujnym, niestety...

      Usuń
  38. Przez większość życia szukałam racjonalnego wyjaśnienia wszelkich zdarzeń. Nie zawsze mi się to udawało. Teraz coraz częściej zastanawiam się nad tym, czy nasz los nie jest gdzieś "zapisany", a my sami mamy ograniczony wpływ na to, jak toczy się nasze życie. Wypadek rzeczywiście będzie sprawdzianem uczuć tych młodych ludzi, szkoda tylko że ceną jest kalectwo chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywistość jest do zniesienia, bo jest niecała wiadoma... gdybyśmy znali cenę, to pewnie mniej byłoby śmiałków.

      Usuń
  39. Dla mieszkańców południa Europy upał to nic nowego, ewentualnie nic strasznego. Dla nas cały czas jest to jeszcze nowość i mogą być różne reakcje właśnie.

    Zobaczymy pewnie 19 czerwca na tym pierwszym meczu czy będzie grał Glik czy pojechał jako kibic jedynie. Nie mniej sytuacja jest faktycznie dość zagmatwana.

    W tym cała rzecz, wymiana pieca nic nie zdziała, gdy ludzi nie stać na odpowiednie opały do niego. Poza tym przyzwyczajenie też może wchodzić w grę. Jak dla mnie ta cała opłata klimatyczna to tylko pretekst do tego, by gminy miały dodatkowy dochód. Bo w wielu miejscach jest tak, że nie są spełnione wymagania dotyczące przede wszystkim klimatu właśnie.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piece to tylko część problemu, jeździ sporo starych aut, ludzie spalają śmieci na posesjach, w ogródkach działkowych, nie mówiąc o podpaleniach wysypisk.

      Usuń
  40. Mi bardzo marzy się motocykl. Uwielbiam je i planuję w przyszłości jakiś sobie kupić. Wiele osób uważa mnie za nienormalną, bo tyle wypadków itd., ale prawda jest taka, że w większości przypadków to wina motocyklisty. Np. tutaj, czemu wsiadł i prowadził, skoro nie miał uprawnień i ciekawe czy w ogóle kiedykolwiek jeżdził na motocyklu dłuzej niż kilka minut. Jasne, są wypadki, gdzie to wina kogoś innego, ale z reguły źle kończy się wtedy, gdy motocyklista się popisuje i zbyt wywija, albo jedzie za szybko, albo uważan, że jest mały i wszędzie się wepchnie, albo jedzie po zamarzniętej drodze lub zlych warunjach atmosferycznych. Oczywiście też bywa tak, że motocyklista jedzie dobrze, a ktoś w niego wiedzie, ale to samo tyczy się kolizji samochodowych. Wypadki się zdarzają. Jedyna różnica jest taka, że motocykliści mają gorsze obrażenia niż kierowcy aut, bo nie ma blachy samochodu, która ochroni motocykliste. On spada i jeszcze może zostać przygnieciony przez pojazd. Ale jeśli ktoś kocha motocykle, to musi się z takim czymś liczyć i być tego świadomym.

    Pozdrawiam
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak ktoś powiedział już, pasjonatów nic nie wystraszy, ale trzeba mieć świadomość i być ostrożnym.
      Życzę spełnienia marzeń:-)

      Usuń
  41. Czytam komentarze, próbuję się doszukać osób, które jeżdżą na motocyklu- brak takich. No, a ja jeżdżę. Co prawda jako plecaczek, ale mogę trochę poopowiadać o motocyklach i motocyklistach. Przez 8 lat jeździłam na zloty- zaliczałam setki kilometrów. Naoglądałam się różnych sytuacji na drogach i widziałam jak jeżdżą inni motocykliści. Nie zauważyłam, by jakoś specjalnie chojrakowali. Nie uważam też, by procentowo ginęło więcej motocyklistów niż kierowców samochodów. Mogę, z całą odpowiedzialnością za słowa, powiedzieć, że bardzo duża grupa kierowców złośliwie traktuje motocyklistów. Motocykliści bardzo często giną, bo zostało na nich wymuszone, przez samochód, pierwszeństwo. Te ryczące "szlifierki", o których tu się pisze, muszą tak ryczeć, bo to odgłos obrotów silnika, które muszą wzrosnąć, by motocykl się rozpędził. Nie oznacza to, że jak ryczą, to jadą jak furiaci. Owszem, osiągają prędkości i trochę jest takich głupków, ale nie jest to znowu tak częste zjawisko. Po prostu ich mocniej słychać. Ciężkie motocykle są motocyklami na długie trasy i w tym celu kupuje się je, bo na krótkie są zbyt drogie w eksploatacji. Takie "transalpy" dudnią mocno przez co sprawiają wrażenie szarżujących kolosów. Współczesne motocykle są coraz lepsze technicznie, wzrasta bezpieczeństwo motocyklistów na szosie. Mają np. ABSy, lepsze światła, lepsze ogumienie itp. Stroje motocyklistów również są coraz lepsze- specjalne kombinezony, ubrania, które chronią ciało podczas wypadku.
    Problem tkwi w człowieku. Jeżeli ktoś decyduje się na kupno motocykla, a teraz są one dosyć drogie, to będzie chuchał i dmuchał, jeździł ostrożnie, bo mu zależy na nim. Nie po to kupuje motocykl, by się na nim zabić. Rozmawiałam z wieloma motocyklistami i w tych rozmowach wyrażali oni szacunek do jazdy,a w swych maszynach są zakochani.
    Sytuacja, którą opisałaś jest dla mnie dziwna. Nie wiem, dlaczego dziewczyna, która marzyła o motocyklu, dała go chłopakowi. Motocykliści są zazdrośni o swoje maszyny i nie pożyczają ich innym. To jest ogólna zasada i te zasadę się rozumie, i szanuje. Nie rozumiem, dlaczego chłopak, który wiedział, że to marzenie dziewczyny, wiedział, że nie ma uprawnień, wsiadł na ten motocykl. Oboje skrajnie nieodpowiedzialni. Nie należy jednak od razu potępiać w czambuł motocykle i motocyklistów, bo to po prosty jedna z historii ludzkich, która mogła się zdarzyć i kierowcom samochodów.
    Zauważyłam też prawidłowość w komentarzach na różnych stronach w Necie- jak wypadek motocyklowy, to komentujący uprawiają taki hejt dot. motocyklisty, że to się w głowie nie mieści. Nawet wtedy, kiedy wina jest samochodziarza, to i tak "motocyklista jest winien bo...". A najbardziej mnie bolą takie komentarze: "No fajnie, i jednego dawcy organów mniej". Rzadko współczucie, rzadko zrozumienie. Takie hejty są na wielką skalę i po nich widać, jaką kulturę wobec motocyklistów, przejawiają głównie kierowcy samochodów. A przecież motocyklista, pieszy, rowerzysta mają takie samo prawo poruszać się po drogach, jak kierowcy samochodów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam Jotko za tak długi komentarz.

      Usuń
    2. Bardzo cenny komentarz, w gruncie rzeczy liczyłam, że wypowiesz się, bo wiem, że jeździsz lub jeździłaś...
      To prawda, że wszystko zależy od ludzi, kierowcom także można wiele zarzucić, o czym często informują media i widzimy sami na drogach.Wypadki motocyklistów bywają bardziej spektakularne, bo nie mają ochrony, z drugiej strony skądś te wszystkie opinie się biorą, fakt, że gdy trafiamy na zorganizowanych - bez zastrzeżeń, najgorsi są ci młodzi samotni lub parami...
      Wniosek nasuwa się sam - wszyscy powinni uważać i doskonalić umiejętności, zamiast uważać się za bogów szos.
      A przepraszać nie masz za co, po to są blogi, by służyć wymianie myśli.

      Usuń
  42. O rety, ale tragedia!
    Ciekawe, czy miłość młodych okaże się ponad to?
    Czy dojdzie do ślubu (nawet jeśli zostanie przełożony w czasie)?
    A jeśli nawet dojdzie i będą już w małżeństwie, to czy z czasem nie zaczną się wzajemnie "obwinianki - przepychanki"?
    Potrzeba czasu, wsparcia, a może nawet terapii dla obojga młodych, by nauczyli się żyć w nowej sytuacji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jestem ciekawa jak to się wszystko skończy, może się kiedyś dowiem...

      Usuń
  43. Komentarz Jaskółki bardzo mi się podoba. I muszę się przy tym uderzyć we własne piersi, bo zawsze, gdy słyszę te, jak napisała, "ryczące szlifierki" to myślę, że jadą zbyt szybko i stąd ten dźwięk . Tymczasem to kwestia silnika... Z drugiej jednak strony wszystko zależy od ludzi - niedawno pod naszym oknem zabił się 40. latek pędzący z dźwiękiem szlifierki. I on niestety pędził, jak i inni na mojej ulicy, których jego śmierć jakoś nie przestraszyła. Niestety:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blisko mnie wieczorami odbywają sie wyścigi motocyklistów, jakoś policja nie interesuje się nimi, pewnie do czasu...
      Ja rozumiem silniki itd. ale to taki hałas w mieście, że strach, zwłaszcza gdy jedzie kilka naraz...

      Usuń