czwartek, 7 lutego 2019

Na ulicy...

Idę dziś do pracy, zimno, głowa mnie boli, gonitwa myśli, co muszę dziś i jutro zrobić.
Zatrzymuje mnie mężczyzna w średnim wieku, schludnie ubrany, pod kurtką widać białą koszulę i krawat.
Widzę, że wyjmuje z torby jakieś broszury. Robię się czujna...

- Dzień dobry, czy zastanawiała się pani nad tym, czy cierpienie kiedykolwiek się kończy?
- Niech pan sobie wyobrazi, że nawet tak, wszystko się kiedyś kończy, ale co to za pytanie o poranku?
- Chciałbym panie wręczyć...
- Za broszury dziękuję, nie jestem zainteresowana, a pan nie w pracy?
- Ja głoszę słowo boże, to moja praca.
- A ja do pracy właśnie...

Tak sobie szłam i myślałam: może ja też rzucę robotę, będę ludzi na ulicy namawiać do czytania książek.
Tylko kto moje rachunki zapłaci?

****
Wczoraj w naszym mieście zdarzył się wypadek.
Na ruchliwym skrzyżowaniu blisko centrum zderzyły się dwa samochody. Bywa.
Pech chciał, że jedno z aut wpadło na chodnik i uderzyło w dwie kobiety, stojące przed pasami, bo było czerwone światło dla pieszych.
Jedna z tych kobiet, młodsza ode mnie zmarła w szpitalu.
To mogłam być ja - często stoję w tym miejscu, gdy jest czerwone światło...

Nie macie wrażenia, że najwięcej wypadków z udziałem pieszych zdarza się na pasach?
Uważajcie na siebie, zwłaszcza na pasach!

85 komentarzy:

  1. Często słyszy się o wypadkach na przejściu dla pieszych, w moim mieście też niedawno kilka miało miejsce. Czasami to strach wyjść na miasto, bo przecież równie dobrze każdy mógł się znaleźć w tym miejscu w nieodpowiednim czasie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwa ruletka, z tego wynika. W wiadomościach mówili o chłopcach potrąconych na pasach...

      Usuń
  2. Nie wiem z jaką prędkością jeżdżą kierowcy po Inowrocławiu, ale tu głownie 50 km/godz oraz wiele miejsc, gdzie jest tylko 30 km/godz.
    Przechodzę często poza pasami (na wzór autochtonów)i wystarczy, że tylko podejdę do krawężnika a kierowcy zwalniają.Polscy kierowcy za szybko jeżdżą.Tu muszą kierowcy piekielnie uważać na rowerzystów, którzy działają na zasadach indyjskich świętych krów.Raj dla
    rowerzystów.
    Stanie pod światłami na przejściu dla pieszych zawsze było niebezpieczne, zwłaszcza gdy kończy się "zielone" dla samochodów- ci z przodu hamują, ci z tyłu dodają gazu.
    Poza tym np. w Warszawie kierowcy mają miejsce do zatrzymania się zbyt blisko pasów.
    Ciekawe ile płacą za głoszenie słowa bożego? A to pewnie Świadek Jehowy cię spotkał, sadząc po tekście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnie bywa z tą prędkością, poza tym rozwiązania skrzyżowań są chyba chybione, bo na kilku ciągle zdarzają się wypadki.
      Pewnie masz rację...

      Usuń
  3. Nie bez kozery mówi się o miejskiej dżungli. Trzeba umieć przetrwać. Też mieszkam obok niebezpiecznego skrzyżowania. Martwię się i o pieszych i o kierowców. Kobieta nie żyje, ale sprawca/czyni wypadku też nie ma lekko.
    Wiesz, ostatnio dochodzą mnie dziwne słuchy/plotki o związkach wyznaniowych, jakoby mieli mieć jakieś pule mieszkań miejskich. Może to ich głoszenie słowa też nie jest za darmo?

    Moja koleżanka w zeszłym roku przeszła na emeryturę (ze szkoły) i chwali Boga podskakując. Podobno istny cyrk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja koleżanka ma kogoś takiego wśród bliskich i razi ją ich zakłamanie w wielu sprawach, a o mieszkaniach nie wiem...
      Ja liczę nie lata, a miesiące, jest coraz gorzej fizycznie i psychicznie.

      Usuń
  4. Niby wiem, że na ulicach może być niebezpiecznie, ale przecież i w domu może dojść do jakiegoś wypadku, nie zawsze z naszej winy.Jako ta urodzona sceptyczka staram się "wyprzedzać myślą" i jako piesza jestem bardzo ostrożna (gdy zamieniam się w kierowcę, to chyba jestem znacznie bardziej "energiczna"). Aż dziwne, że pan głoszący słowo boże był sam, oni zwykli dwójkami chodzić. Namnożyło się tych "apostołów" różnych wyznań (Świadkowie Jehowy raczej po domach kolędują i słyszałam, że są tacy "pełnoczasowi", na etacie). W moim miasteczku ruch jest mały i co kawałek światła, które skutecznie uspokajają ruch. Natomiast drogą przez wieś auta pędzą, nie oglądając się na ograniczenie prędkości, niestety. Całe szczęście, że jest chodnik i , jednak, mały ruch.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas po domach już nie chodzą, stoją na ulicy z takim małym kramikiem lub zaczepiają parami, ten faktycznie był sam, dlatego się zdziwiłam...

      Usuń
  5. kwestia rozumienia słowa "praca"...
    nie wiem, czy zauważyłaś, ale często jest tak, że gdy ktoś komuś zadaje pytanie "czym się zajmujesz?", to tak naprawdę oznacza: "jak zarabiasz pieniądze?"... tak, jakby życie ludzkie tylko do tego się sprowadzało...
    ja na przykład na pytanie "czym się zajmujesz?" udzielam różnych odpowiedzi, ale nigdy nie opowiadam o tym, jak zarabiam te pieniądze... w ten sposób kontestuję taką buracką mentalność...
    ...
    dlaczego ludzie tak często dają się zabijać lub ranić na pasach?...
    to proste... większość ma stadną mentalność, wierzą prawu, systemowi, społeczeństwu... po prostu wierzą stadu, zamiast wierzyć sobie i rozglądać się dookoła... większości nagich małp bliżej mentalnie do krowy lub owcy, niż do człowieka (nie wspomnę o kocie, istocie doskonałej)...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie interesowało nie tyle gdzie i ile zarabia, byłam zdziwiona, że facet w godzinach porannych może sobie pozwolić na łażenie po ulicach i zaczepianie ludzi, samotny może lub bez obowiązków?

      Sęk w tym, że obie kobiety stały na chodniku, czekając na zielone światło, zdarza sie , że ludzie giną na przystankach, bo jakiś naprany w nich wjeżdża.

      Usuń
  6. Nie lubię takiego zaczepiania na ulicy, zwłaszcza w opisanym tu celu. Kiedyś takie osoby chodziły też po mieszkaniach, ale już dawno do mnie nie zaglądały. Ciekawe, kto temu człowiekowi płaci za jego pracę. Chyba nie "Góra". Co do wypadku - cóż, życie, myślę, że po prostu zdarzyło się na asach, mogło wszędzie, na chodniku, przystanku... Życie to wielka niewiadoma. Uważaj na siebie Asiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, może energia z kosmosu go napędza lub ktoś go utrzymuje...
      Dzięki, staram sie uważać, nawet na pasach:-)

      Usuń
  7. Często chodzę taka zamyślona i wtedy
    bardzo mnie drażni, gdy ktoś/coś zakłóca
    to moje zamyślenie.
    Często też jeżdżę - raczej ostrożnie,
    bo już dwa poważne wypadki przeżyłam...

    Życie i tak nas zaskoczy. Prędzej czy później,
    ale na pewno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, idę sobie zamyślona, podziwiam przyrodę a ten do mnie z takim tekstem... to co, mam rankiem wdawać się w dyskusje filozoficzno-religijne?
      Chyba cały czas życie nas zaskakuje...

      Usuń
  8. Właśnie dlatego wierze w przeznaczenie. Jak przyjdzie nasz dzień...
    Ciężko się czyta tego typu informacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciężko, idziesz sobie na spacer lub na zakupy i nie wracasz...

      Usuń
  9. 1. Beznadziejne sa takie spotkania z Jehowami. Bo rozumiem, że to Jehowa był?
    2. A taki wypadek to przeraża. Czasami tylko przypadek sprawia że żyjemy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba Jehowa, nie dam głowy...
      Zmroziło mnie, bo często tam stoję:-(

      Usuń
  10. Ja nie lubię dzieci z caritasu, z chowającym się za nimi dorosłym, w sklepach przed świętami :-) Blokują specjalnie dojście do koszyków, albo wyjście z kas. Narzucają się, wymuszają. Ojtam, Jotko. Pan se wybrał, ja tam uważam, że to ciężki kawałek chleba, nikt ich nie lubi i dostają cięgi. kasa tego penie nie zrekompensuje. Lepiej w bibliotece pewnie :-) O martwieniu się obejrzyj koniecznie ten krótki filmik, samo sedno. Bardzo mądra kobieta :-)
    https://www.youtube.com/watch?v=zSgi4Jgd6Xw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie lubię, jak mi kiedyś zakupy zapakowali, to teraz grzecznie dziękuję za usługę...
      Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma, w każdym razie w szkolnej teraz jak w świetlicy, chwili spokoju nie zaznasz.

      Usuń
  11. Wiem coś o tym - przed oknem mam przejście dla pieszych, w pracy za oknami też. To jest niemal nieprawdopodobne, ile jest tych wypadków - czasem odnoszę wrażenie, że co chwilę. A wszystko to przez głupotę i arogancję kierowców, którzy nie zatrzymują się, jadąc drugim pasem, podczas gdy na pierwszym stają. Jest to przestępstwo drogowe, a tacy ludzie to zbrodniarze. Zresztą, daleko nie trzeba szukać przykładu - córka mojej przyjaciółki została własnie w ten sposób potrącona na pasach w drodze do szkoły przez policjanta! To, że się nie zatrzymał, tłumaczył w ten sposób, że na poprzednim przejściu zdenerwowała go inna kobieta. No to świetny sposób na odreagowanie - potrącić drugą! A gdy leżała w szpitalu, powiedział: "Nic ci nie będzie" i poszedł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak słów, a zwykłemu człowiekowi wlepią mandat za przechodzenie poza pasami...

      Usuń
    2. Gdy byłam w podstawówce, także policjant (a raczej milicjant, bo to za złej komuny było) potrącił na przejściu moją koleżankę i jej córkę. Sam je odwiózł do szpitala, codziennie je odwiedzał (choć nie były zbyt poturbowane), przynosił im ogromne bukiety kwiatów, do rodziców przychodził z kwiatami i przeprosinami.
      Cóż, czasy się zmieniły i mamy "dobrą zmianę".

      Usuń
    3. Errata: koleżankę i jej siostrę, nie córkę.

      Usuń
    4. Ja nakryłam kiedyś policjanta sikającego na ulicy, powiedział Dzień dobry i sikał dalej.

      Usuń
    5. Trzeba było wlepić mu mandat :)))

      Usuń
    6. Nie zabrałam bloczka :-)

      Usuń
  12. Swoją drogą - wczoraj przydarzyło mi się coś podobnego do Twojego faceta od "słowa bożego", tylko w nieco bardziej hardkorowej wersji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam, aż wierzyć się nie chce, u nas jeszcze nie słyszałam o podobnej akcji:-)

      Usuń
    2. Mnie się do dzisiaj nie chce wierzyć, choć w tym uczestniczyłam i dopiero trzeci dzień mija. Trzeba powiedzieć, że kreatywność proboszcza jest godna podziwu. Nie zasypia gruszek w popiele...

      Usuń
    3. Ale wyręcza się laikatem...nieładnie!

      Usuń
    4. Ci ludzie to niesłychane oszołomy - być może inicjatywa wyszła z ich strony.

      Usuń
    5. Nadgorliwość jest gorsza od....

      Usuń
  13. Ja powiedziałabym mu, że rano bardziej od słowa bożego potrzebuję kawy.

    Każda wzmianka o jakimkolwiek wypadku powoduje u mnie gęsią skórkę. Chyba dlatego, że sama przeżyłam bardzo poważny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, nie wpadłam na to, następnym razem będę mądrzejsza, ale zamyślona byłam...

      Usuń
  14. Często ludzie głaszący słowo Boże są nie do pozbycia,zwłaszcza jak przychodzili do domu. Nie lubię jak ktoś mnie zaczepia na ulicy.
    Wypadków na przejściach jest coraz więcej, kiedyś też zostałabym potrącona na pasch, ponieważ jeden samochód się zatrzymał, a ten na drugim pasie jechał bardzo szybko. Współczuję rodzinie zmarłej kobiety.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby jeszcze sami stosowali się do tego, co głoszą, a różnie z tym bywa...

      Usuń
  15. Ta...ciekawa praca takie nagabywanie, ale...raczej tak zwani "normalnie pracujący"się do niej nie nadają.
    Niestety wypadki samochodowe zdarzają się tak często...Można zmniejszyć ryzyko, nosić odblaski, ale w takim przypadku, jak opisujesz, raczej nie da się uniknąć nieszczęścia i to jest właśnie najgorsze. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie, co z tego, że uważam ja, skoro straceńców nie brakuje...

      Usuń
  16. Już drugi blog gdzie dzisiaj trafiłam na wzmiankę o świadkach. A sama właśnie o nich napisałam.

    Wiesz, że niektórzy uczą ewangelii sukcesu? Jest to na podstawie biblijnego tekstu o tym, że ewangelista z ewangelii żyć będzie. Ale trzeba to naprawdę dobrze zrozumieć i też przełożyć na obecne czasy. Kiedyś ewangelista był też apostołem i nauczycielem, wędrowcem, któremu wikt i opierunek (oraz wałówkę na następną drogę), zagwarantowywały zbory, które odwiedzał.

    Mam nie tylko takie wrażenie, ale i pewność. Z autopsji także się to bierze. Przezornie gdy staję przy przejściu dla pieszych i czekam na zielone, to tak, aby w razie co, jadący samochód najpierw uderzył w słup, a potem we mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niech naprawdę spróbują żyć z ewangelii, życzę powodzenia.

      Usuń
  17. Ba... ja we Francji miałem przyjemność spotkać polską parę zachęcającą do przyjrzenia się światu z innej strony, natomiast zanim przeszki do rzeczy porozmawialiśmy sobie całkiem normalnie :-)
    Bądź pewna,że nawet przejeżdżając przez najpodlejsze skrzyżowanie w twoim mieście nie dość, że cię przepuszczę, ale i dam ci znać, czy możesz przejść po pasach,bo zwykle przechodnie są potrącani przez idiotów jadącymi autami lewym pasem i wyprzedzają względnie mijają auto, które zatrzymało się przed przejściem dla pieszych... uff, no to się trochę namądrzyłem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, często się to zdarza, niestety, dlatego szczególnie uważam na pasach, a mąż uważa jako kierowca..

      Usuń
  18. 1. U nas najczęściej chodzili wcześniej "namawiać" do domów.Do mnie też kilka razy zawitali .Rzeczywiście zaczynają od podobnych pytań ,o którym piszesz.Zawsze grzecznie dziękuję i rzeczywiście od pewnego czasu nie przychodzą. Ale w Dukli mają swoją "Salę Królestwa" (tak się nazywa).
    2. W tamtym roku w Dukli też zdarzył się wypadek na pasach. Szły dwie starsze kobiety (do kościoła),jedna zdążyła przejść ,druga nie miała tego szczęścia.Zginęła na miejscu.W tym miejscu świateł u nas nie ma ale pasy owszem. Ja sama rozglądam się na wszystkie strony,bo mam to "szczęście" mieszkać przy międzynarodowej drodze. Tiry zasuwają jeden za drugim....makabra.Od kilkunastu lat mówi się o budowaniu obwodnicy....Ja na pewno tego nie doczekam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, przy tak ruchliwej trasie masz bardzo niebezpiecznie. U nas wywalczono obwodnicę dla dużych aut i autokarów, ale i tak ruch przez miasto jest spory.
      Bądźmy więc ostrożne:-)

      Usuń
  19. Wczoraj czarna seria jakaś była, w Tychach dziecko wbiegło na pasy prosto pod trolejbus, w Sosnowcu dwoje dzieci zostało potrąconych na pasach w drodze do szkoły i jeszcze wypadek, też z udziałem dzieci, ale juz zapomniałam gdzie to było. Tych głoszących to my mamy średnio raz na tydzień. Zostawiają samochody i chodzą i zastanawiamy się, czy oni mają płacone od godziny, czy kilometrów. Ileż można chodzić po takich Ławkach ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może mają czipy i rozliczają ich od kilometra, musza ciągle być w ruchu:-)

      Usuń
  20. Słowo Boże głoszone na ulicy, wczesnym rankiem, może tylko, no co? Na pewno nie poprawi nastroju, a jeszcze na tapecie cierpienie?
    Zawsze ktoś się znajdzie w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Szkoda kobiety:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwnie zaczynać dzień z bólem głowy i dyskusją o nie kończącym się cierpieniu, chandra murowana...

      Usuń
  21. Panicznie boję się latać samolotem i nie przekonują mnie zapewnienia, że katastrofy lotnicze zdarzają się rzadziej niż na przykład właśnie wypadki uliczne. Wszyscy mamy chwilę zastanowienia nad tym dlaczego ten, albo czemu w tym miejscu. Wtedy mówię" co komu pisane..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nie wiemy co komu pisane i czasami mamy po prostu szczęście.

      Usuń
  22. Jest taki program Jedź bezpiecznie i tam Pan e każdym odcinku przypomina karci gani...krakowskich kierowców nagminnie wuprzedzajacych na pasach :/ Takich wypadków...W 100% z winy człowieka jest ogrom:/
    Tak osobiście to ja nie lubię pasów żeby nie napisać że się ich boję:)...wolę te że światłami, ale jednak mąż mi zwraca uwagę, że jak stoję na czerwonym, to żeby przynajmniej "za" sygnalizatorem...Ale czy to coś pomoże, jak miejskie prędkości takie trochę jak poza zabudowanym...
    A Państwo Świadkowie...cóż...ostatnio próbowali zagadać pytając czy lubię zwierzęta;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przynajmniej nie stoję tuż przy jezdni, o kilka kroków od krawężnika, bo te wielkie ciężarówki mogą przewrócić podmuchem powietrza...
      O zwierzętach to nowy sposób:-)

      Usuń
  23. W latach 90' przypadło mi uczestniczyć w wyrywkowej kontroli warunków pracy na jednej dużej budowie wieżowca. Dostałem ubranie robocze (aby się nie wyróżniać) kask i radę: "Niech pan się tak zachowuje jakby to była wojna i każdy by pana chciał zabić". Już po kilku minutach obok mnie wylądowała kilkunastokilogramowa ława drewniana, którą jakiś robotnik wyrzucił z okna drugiego piętra. Okazało się, że stojący na dole robotnik, który miał ostrzegać przechodzących odszedł na siku. Potem jeszcze przeleciałem przez źle zamontowane rusztowanie, ale uszedłem z życiem. Wyniki naszej kontroli były drastyczne, ale uwzględniliśmy to, że w tamtym środowisku stanowiliśmy zakłócenie, bo nikt - poza nami - nie poruszał się bez określonego celu. Takim środowiskiem stają się nasze ulice, gdzie kierowcy i piesi zachowują się tak jak by chcieli się nawzajem pozabijać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami też mam takie wrażenie - ulice jak corrida, szczęście ma ten, kto ujdzie z życiem...

      Usuń
  24. Wiesz, że prawo jazdy u nas z reguły można kupić, a kto jeździ, w jakim stanie i po jakich lekach, strach pomyśleć. Znam chłopaka, który nigdy nie powinien dostać prawa jazdy ze względu na chorobę psychiczną, innego z upośledzeniem i pana, który z powodu nadużywania alkoholu zapadł w śpiączkę alkoholową na ulicy. Niestety, to piesi muszą uważać, a nawet bać się tych po środkach.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mawia mój mąż, nigdy nie wiemy, kto siedzi za kierownicą, zawsze puszcza przodem podejrzane typy...

      Usuń
  25. Czasami mam wrażenie, że całe moje życie składa się z takich właśnie przypadków i zbiegów okoliczności. A z drugiej strony zastanawiam się o czym tacy kierowcy myślą...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sęk w tym, że nie myślą, czasem gadają przez telefon, z pasażerem lub wracają nabuzowani z pracy.

      Usuń
  26. Witaj, Jotko.

    Może zbyt dosłownie wziął słowa z Ewangelii św. Mateusza:

    "Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli albo co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie. Spójrzcie na ptaki niebieskie, że nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a Ojciec wasz niebieski żywi je;":)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak, ale na kwestarza nie wyglądał, raczej na biznesmena:-)

      Usuń
  27. W radiu kierowców uczulają pieszych, żeby być czujnym i z z ograniczonym zaufaniem. Ja zawsze czekam, aż kierowca się zatrzyma. Ale jak bym stała na chodniku, no cóż można w takiej sytuacji zrobić?........Tragedia straszna dla tej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, kobieta wyszła pewnie na zakupy lub z pracy wracała i nie dotarła do domu...

      Usuń
  28. Jotko jestem i czytam ostatnią notkę. Bardzo nie lubię gdy mnie nagabują na ulicy ze swoimi ulotkami, a także pukają do drzwi.
    Odnośnie wypadku to nigdy nic nie wiadomo, co się może wydarzyć. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie lubię i na ulicy i w sklepie, a w domu to już w ogóle:-(

      Usuń
  29. Cóż niektórzy pracujący mają jakby więcej czasu niż my
    i dlatego rozdają ulotki, też nie biorę...
    Uważam na pasach i uważam aż do znudzenia, ciągle jeździ dużo nieodpowiedzialnych osób , którym się bardzo spieszy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śpieszy im się na cmentarz, tylko niech biorą zakładników!

      Usuń
  30. Czemu tym ludziom się wydaje, że ciągle muszą do czegoś namawiać? Jak mi będzie trzeba, to sam ich znajdę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, podobnie z dzwonieniem i reklamą uliczną...

      Usuń
  31. Znam kogoś, kto na rozdawnictwie świętych pisemek dorobił się mieszkania, więc to całkiem intratne zajęcia:))) Co zaś tyczy wypadków, to winni są i kierowcy i piesi. Nagłe wchodzenie pod samochód, czy przeglądanie internetu na pasach, to standard. Sam jestem i jednym i drugim i staram się myśleć, ale chyba nie wszystkim się to udaje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, może dorobię coś na emeryturze i kondycję przy okazji poćwiczę...

      Usuń
  32. Kiedyś często spotykałam świadków Jehowy, nawet chodzili od domu do domu, zadawali podobne pytania. Jednego razu zostałam zapytana, czy wiem dlaczego na świecie jest tyle zła, odpowiedziałam niewiele myśląc, żeby zapytali wujka google.

    OdpowiedzUsuń
  33. W moim mieście też niedawno był wypadek. Też na pasach. Też tamtędy przechodzę. Zginął młody chłopak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, coś dużo tych wypadków ostatnio, wszędzie!

      Usuń
  34. Osobiście jestem "po drugiej stronie barykady" i jeżdżę autem ale mam już odruch i machinalnie zwalniam koło przejść - bo nigdy nie wiadomo czy zza samochodu nie wylozie jakieś telefoniczne zombi ze słuchawkami na uszach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po obu stronach bywają nieodpowiedzialni ludzie, a na fatum losu, nie mamy wpływu...

      Usuń
  35. Ja zawsze mówię, że zgine właśnie w wypadku,miałam ich mnóstwo,co prawda do tej pory z każdego wychodziłam obronną ręką i myślę, że to mój Anioł Stróż tak mnie pilnuje. Ale mój mąż powtarza,że kiedyś Anioł straci do mnie cierpliwość:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpukać, kochana, jedź wolniej, niż twój Anioł potrafi latać:-)

      Usuń
  36. W sumie to tak do końca nie wiadomo, kto Cię Asiu zaczepił, bo tak jak większość pisze, że Jehowy chodzą grupą, a nie w pojedynkę, do nas czasem przychodzą całą grupą, ale dyskutować z nimi nie mam zamiaru, bo oni mają swoje teorie na temat wiary, a w dodatku to jest sekta, więc od takich ludzi najlepiej się trzymać z daleka.

    Na ulicach jest bardzo dużo wypadków i ginie wiele ludzi w takich głupich okolicznościach, aż skóra się jeży na samą myśl. Niestety często piesi nie są bez winy, nagle wylatując na ulicę w celu dogonienia tramwaju lub autobusu, przecież samochód to się w miejscu zatrzyma. Brak jakiejkolwiek wyobraźni i rozsądku tak i u kierowców jak i u pieszych :(

    Mojemu synowi wyleciał na przejściu młody chłopak, miał czerwone światło, a na przystanku stał tramwaj, na którego ów chłopak chciał zdążyć, całe szczęście mój syn jechał powoli. Chłopakowi nic się na szczęście nie stało, była policja i ukarała go mandatem, pytanie tylko, czy ten chłopak wziął sobie poważnie do serca lekcję życia jaką dostał, bo następnym razem może nie mieć tyle szczęścia :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pewności, bo nie pytałam, nie chciało mi się dyskutować o poranku.
      Czasami trzeba mieć szczęście, by uniknąć tragedii.

      Usuń
  37. Też się czasem zastanawiam jak to jest z tymi "Jehowymi"? Jak pracują skoro chodzą po domach, stoją na dworcach, ulicach ... w sumie nie mój problem, kto im tam płaci za to - byle nie my :D
    A wypadki są coraz częstsze i trzeba mieć czujność nie małą.
    Jak widzę kierowców z telefonem przy uchu lub jedzących śniadanie kierując samochodem to ciśnienie mi rośnie - o wypadek wtedy nie trudno.
    Obyśmy jednak nigdy nie doświadczyli potrącenia przez samochód.
    PS. Aaaa Opatrzność jednak czuwa Jotko nad Tobą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, mam nadzieję, że mój Anioł Stróż nie zaśpi, gdy będzie potrzebny:-)

      Usuń
  38. Genialny pomysł z tym namawianiem do czytania książek. Ministerstwo edukacji, min kultury - powinni finansować takie przedsięwzięcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Takie mikro biblioteki uliczne na przykład...

      Usuń