środa, 19 czerwca 2019

Znalezione w książkach...

Ilu z Was zasuszało kiedyś piękne liście między kartami książki?
Albo kwiatek, podarowany przy specjalnej okazji?

Zazwyczaj zakładki goszczą w książkach, które aktualnie czytamy.
Zakładki papierowe lub ręcznie robione, jeśli nasz egzemplarz nie posiada ozdobnej tasiemki do zaznaczania przerwy w lekturze.

Pracując wiele lat w bibliotece miałam okazję obserwować, co czytelnicy zostawiają między kartkami, najczęściej przez zapomnienie, niekiedy z powodu niechlujstwa. Niektóre biblioteki wykorzystywały niecodzienne znaleziska do zrobienia wystawy rzeczy znalezionych w książkach, oddawanych przez czytelników w różnym wieku.
Zacznę od historii, która mrozi krew żyłach co bardziej wrażliwych czytelników. Mama pewnego ucznia przyniosła do szkoły reklamówkę pełną książek, a w niej podręczniki oraz lektury, jak stwierdziła po starszych synach. Poprosiłam, by wyjęła wszystko na biurko, aby sprawdzić czy owe dary przydadzą się nam w ogóle.
Z reklamówki i z książek wypełzły małe czarne robaki w sporej ilości. Odskoczyłam od biurka, by nie oblazły mnie te żyjątka i bałam się dotykać książek. Pani na to, że może jeszcze coś przynieść, bo w domu maja tego pełno... stanowczo podziękowałam i wymówiłam się brakiem miejsca.
Zarobaczone egzemplarze pachniały silnie stęchlizną, byc może trzymali je w piwnicy lub komórce.

Zdarza się, że uczniowie oddają zapiaszczone, zalane mlekiem lub sokiem podręczniki, a w lekturach znajdziecie menu z całego tygodnia.
Zawsze dziwi mnie, w jakim stopniu i w jak krótkim czasie można zniszczyć nowiuteńki egzemplarz?

Ostatnio zdarzyło mi się odkryć woskowinę z uszu rozgniecioną między kartkami, ale bywają też resztki banana lub kiwi, zależnie od tego, co kuchnia szkolna serwuje na drugie śniadanie.

Inne ciekawe znaleziska zostawione przez czytelników to:
- przybory matematyczne - linijka, ekierka, cyrkiel
- bilety, paragony, mandaty, kupony totka lub zdrapki
- zaproszenia na urodziny oraz inne uroczystości
- zdjęcia z wakacji lub imienin u cioci
- sprawdziany, usprawiedliwienia, recepty

Tak sobie myślę, że w skali roku, w sporej bibliotece publicznej lub uniwersyteckiej znaleźć można skarby nawet ciekawsze, bo i przekrój czytelników bardziej urozmaicony.
Podobno, obok zapisków marginalnych w książkach, przedmioty tam pozostawione mogą stanowić przyczynek do wielu ciekawych badań socjologiczno-historycznych.

Czasami rozumiem czytelników, którzy wolą nowe egzemplarze prosto z księgarni...





97 komentarzy:

  1. To bardzo ciekawy temat na pracę magisterską. Mogłaby nosić temat: "praca z książką" :)
    Często zasuszałam liście, kwiaty w książkach. Rzadko coś innego w nich zostawiałam, najczęściej zakładkę.
    Te robaki to prawdziwa masakra...brrrr....

    OdpowiedzUsuń
  2. Woskowina z uszu? A fe.... obrzydliwe ;/
    Ja znalazłam papier toaletowy z plamkami krwi ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Robaki?? Woskowina?? Nie mogę ..... :(
    Brak szacunku do książki mnie dobija, a niektórzy mają do tego naprawdę jakiś niewiarygodny talent.
    I jak tam dzisiaj samopoczucie, Jotko? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fizyczne czy psychiczne?
      Jedno i drugie bywało lepsze...dzięki za troskę, a Twoje?

      Usuń
    2. Moje lepsze, od tego, co było kilka dni temu. Perspektywa wolnego jest jednak bezcenna :)

      Usuń
  4. O matko...
    Jako zakładek do książek używam... przekładek z dużych pudełek herbaty ekspresowej. Nadają się idealnie. Mam tego tyle, że zazwyczaj zostawiam w środku, niezależnie od tego czy książka moja, czy z biblioteki. A ostatnio i tak najwięcej czytam elektronicznie, więc... zaginam rożek na czytniku ;) Jedyny dopuszczalny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś z braku zakładki użyłam kawałka włóczki, innym razem widokówki lub biletu wstępu.
      Jakoś do elektroniki nie mogę się przekonać...

      Usuń
  5. Gdy pracowałam kilka lat w bibliotece "naukowo-technicznej" obowiązywała zasada, by zaraz przy oddającym przejrzeć czy-1.nie zniszczona jakimiś notatkami, 2. czy czegoś w niej nie zostawiono.
    Przyznam się bez bicia, sama na tę metodę wpadłam, po tym gdy znalazłam w jednej list "miłosny", na szczęście nie do mnie.
    Osobiście należę do tych, którzy rzadko wypożyczają książki z biblioteki- wolę jednak mieć własne. Przed wyjazdem z Polski oddałam za darmo z pół tony książek. Chciałam oddać je do biblioteki, ale warszawskie biblioteki miejskie nie chciały takich podarunków, bo "za duży kłopot" jak mnie poinformowali.No to powędrowały do bibliotek na Litwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze biblioteki chętnie przyjmują, jest też kilka miejsc bookcrossingowych, sama chętnie przyjmuję, jeśli są dla dzieci i w dobrym stanie.

      Usuń
  6. No i zastanowiłaś mnie co też można znaleźć w moich książkach - najczęściej kartki z zapiskami, bo zdarza mi się notować pod wpływem czytanej treści. Ale też zakładki - zawsze mam ich za mało w domu choć teoretycznie czyta się jedną książkę na raz... :-) Ale też pewnie jakieś bilety, zdjęcia czy znaczniki - bo czasem lubię wracać do konkretnych słów. Nie znoszę książek plamionych jedzeniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moich też pewnie coś sie znajdzie, dlatego, gdy oddawałam książki do biblioteki publicznej, przejrzałam ich zawartość.

      Usuń
  7. Swego czasu w liceum pożyczyłam podręcznik koleżance, wrócił z makaronem i poplamiony sosem. Innym razem książka wróciła z powyrywanymi stronami. takich przeżyć jak Ty miałaś nie zazdroszczę. Ciekawe czy te osoby tak szanują swoje książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, nie wierzę, że ktoś niszczy tylko cudze...

      Usuń
  8. a stówki czasem nie było? na pewno niejeden zapomniany banknot suszący się po praniu mógł wylądować między kartkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety nie było, ale w żywotach świętych po babci znaleźliśmy stare banknoty...niektóre rosyjskie:-)

      Usuń
  9. Taaa..tylko bibliotekarki wiedzą co można znaleźć w książkach. Mnie zaskoczyła kiedyś cieniutka podpaska jako zakładka ;-) A już wtedy myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy. Błąd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nieużywana... bo używaną zastałam kiedyś w przymierzalni sklepu z bielizną, to był szok!

      Usuń
  10. Ja zasuszałam! :-)
    Przed przeprowadzką, kiedy porządkowałam księgozbiór, znalazłam też w książkach sporo banknotów, niestety nieaktualnych, tych sprzed denominacji :(
    Współczuje Ci tych robaków. To przykre, jak ludzie nie szanują książek. Jeszcze liścik miłosny, bilet czy zdjęcie jestem w stanie zrozumieć, ale plamy, resztki jedzenia czy woskowiny - no po prostu szok. A do tego jeszcze pozaginane rogi, podkreślenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podkreślenia ołówkiem jestem w stanie wybaczyć, w poniedziałek czyściłam lektury z kolorowych karteczek, ale to najmniej uciążliwe:-)

      Usuń
  11. Chyba zacznę chodzić do...biblioteki; a nuż znajdę coś pożytecznego, przydatnego w wypożyczonej książce? :)
    Pracowałam w wypożyczalni kaset video i kiedyś jedna "paniusia" zwróciła kasetę, film w pudełku z okładką jednej ze scen filmu [zapowiedź] obślinionym, pogryzionym, totalnie zniszczonym.
    Zwróciłam uwagę, aby nie dawała do zabawy pudełka dzieciom, bo na nim wiele bakterii i dziecko wkładając pudełko do buzi może czymś się zarazić. Odpowiedź "paniusi" mnie zamurowała;
    bez zażenowania i wstydu powiedziała;
    - to nie dziecko bawiło się pudełkiem a...pies.
    Gdyby chociaż pokryła koszta zniszczonego opakowania,
    ale ...gdzie tam. Była tak zadowolona tym, że mnie zszokowała,
    że uśmiech nie schodził jej z ust. Nie chcę pisać, co wtedy o niej pomyślałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jest z książkami, na których widać ślady zębów, ale nie pytałam, kto gryzł...albo ząbkujące dziecko, albo pies :-(

      Usuń
  12. i dlatego nie przepadam za pożyczaniem książek bo nigdy nie wiadomo co za fleja trzymała to w łapach... Zgadzam się z Lidią mnie też brak szacunku do książek zniesmacza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet lubię stare książki, byle były wolne od brudu czynionego ręką człowieka...

      Usuń
  13. Nie zdarzyło mi się w wypożyczonej książce znaleźć czegoś bulwersującego. Albo czytelnicy tacy kulturalni, albo panie przeglądają książki przed wstawieniem na półkę- nie wiem.
    Kwiatki suszyłam w książkach /wyłącznie swoich/ w okresie młodości- byłam wtedy bardzo romantyczna i wszystko chciałam zatrzymać na dłużej, bo się "kojarzyło". Potem mi przeszło. ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeglądamy, czasem suszymy, kleimy, a niekiedy niestety egzemplarze nadają się tylko na makulaturę...

      Usuń
  14. P.s.
    Współczuję niesympatycznych znalezisk! :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedyś w mojej książce kucharskiej, którą po wyjściu za mąż dostałam od mamy, znalazłam mnóstwo "skarbów", które sama tam schowałam. Przede wszystkim zasuszone liście, bo córka miała zrobić do szkoły zielnik, a tak gruba książka się nadawała do suszenia liści.
    Jako zakładek używam widokówek lub kartek świątecznych. Często w osiedlowej bibliotece kupowałam bony po 2 lub 5 złotych, aby wspomóc tę bibliotekę, potem one służyły mi jako zakładki.
    Przez jeden rok pracowałam w szkolnej bibliotece i czytelni, ale nie przypominam sobie, aby dzieci zostawiały coś w w zdawanych książkach. Zawsze kartkowałam oddawaną książkę, bo nigdy nic nie wiadomo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w Twojej szkole bardziej schludni czytelnicy byli:-)

      Usuń
  16. … i pomyśleć tylko, że ja zamierzałam powrócić do zwyczaju wypożyczania książek w bibliotece... Teraz to już nie mogę, jak o tym wosku z ucha przeczytałam i o robaczkach. Nie mogę i już !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to zniechęciłam Cię do korzystania z biblioteki, przykro mi:-(

      Usuń
  17. W życiu nie włożyłam do książki niczego poza zakładką. Chyba jestem śmiertelnie nudna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niekoniecznie, po prostu używasz odpowiednich znaczników:-)

      Usuń
  18. Hej. ostatnio otworzyłam starą książkę Ania z Zielonego Wzgórza - A w środku zasuszony kwiat, który włożyła moja mama dawno temu... Wzruszył mnie ten niespodziewany prezent. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znalazłam kiedyś kwiatek polny, który mój mały syn przyniósł dla mnie ze spaceru :-)

      Usuń
  19. W dzieciństwie mama pozwalała mi wkładać między książkowe kartki kwiaty do ususzenia pod warunkiem, że były przełożone kilkoma chusteczkami do nosa, żeby nie poplamiły kartek. Ta sama mama goniła moje zapędy do czytania przy posiłku, wpajając mi szacunek do książek i dbałość o ich wygląd. I tak mi zostało. Używam papierowych zakładek - albo tych, które można czasem znaleźć w nowych książkach, albo własnej produkcji ze zdjęciami bliskich i mojego ulubionego ogrodu. Przyznam, że nie lubię pożyczać książek - nawet własnych innym ludziom, bo nigdy nie wiem czy i w jakim stanie do mnie wrócą.
    Dziwna jakaś jestem chyba, bo wychodzi na to, że jestem nudnie porządna. ;)))
    Uściski serdeczne przesyłam Jotko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś nudnie porządna, tylko traktujesz książki z właściwą atencja, mnie też uczono, że książka jest cenniejsza, niż wszystko inne...

      Usuń
  20. Ja mam taki zeszyt, w który wkładałam różne roślinki. Bardzo lubię do niego zaglądać, mam też taką książkę, na początku aż napęczniała od wilgotnych listków, teraz znowu stała się cieńsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy chowają w książkach kasę na czarną godzinę...

      Usuń
  21. Zasuszonych kwiatków w książkach trochę mam.
    Moje książki przeważnie wyglądają tak jak na zdjęciu,same zakładki indeksujące

    OdpowiedzUsuń
  22. Często suszyłam liście i zioła. Dziś zastanawiam się po co to robiłam. Wtedy też chyba nie wiedziałam. Podpatrzyłam u kogoś i tyle, a że dzieci bez przerwy coś papugują...

    Nauczono mnie by nie spożywać niczego przy książkach oraz by nie ślinić palców. Oddaję więc zawsze czyste książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo takie zachowania wynosimy z domu, w czasie czytania pozwalam sobie najwyżej coś pić...

      Usuń
  23. O joj, nawet bym nie pomyślała, że takie rzeczy można zostawiać. Sama zaznaczam karteczkami albo ołówkiem czy długopisem (po prostu ja wsadzam w miejsce, w którym skończyłam czytać). Ale nam zawsze mówiono, żeby nie jeść przy książkach. W praktyce jednak różnie to wygląda. Ludzie chcą dobrze, chcą oddać coś, żeby im się nie przewracało po kątach skoro tego już nie używają, ale tutaj jakby powinni oglądać, w jakim to jest stanie i czy zwyczajnie nie wstyd tego oddać komuś innemu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnie z tym bywa, niektórzy pozbywają sie zbędnych rzeczy przy okazji remontu lub porządków domowych.

      Usuń
  24. GRAŻYNA KOWALIK19 cze 2019, 17:46:00

    Książki kocham i je szanuję.Jak nieraz w książce z biblioteki widzę pozaginane rogi kartek (dla kogoś pewnie to taka swoista zakładka)albo (na szczęście rzadko)jakieś zakreślenia,adnotacje to bardzo mnie to denerwuje.Fakt w ostatnim czasie panie z biblioteki zostawiają mi przeważnie nowości-czasami jestem ich pierwsza czytelniczką więc to są książki,które wącham i oczywiście czytam.Zdarza mi się wkładać liście do książek ale tych moich ,własnych.Niektóre znaleziska,o których piszesz Asiu są takie ,że brrrrrr okropne,niektóre po prostu obrzydliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taki nieprzyjemny dodatek w tej pracy, Grażynko...

      Usuń
  25. Jako dziecko wkładałem do książek płatki róż i bratków, ładnie się zasuszały. Potem suszyłem tam głównie "zaskórniaki".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płatki kwiatów też suszyłam, niektórzy z ususzonych kwiatów i liści robią prawdziwe cuda...

      Usuń
  26. Fuj z tymi robakami! Nigdy nie zagninałam rogów kartki w książce, a zawsze starałam się by ksiązkę oddać w dobrym stanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że nie widzisz, w jakim stanie oddawane są podręczniki, które mają służyć uczniom 3 lata!

      Usuń
  27. Wosk z ucha między kartkami - moja wyobraźnia już szaleje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jestem tradycjonalistką - do książki tylko zakładka.

      Usuń
    2. Oj szaleje, najlepiej wyłączyć myślenie...

      Usuń
  28. Nigdy nie lubiłem i nie rozumiałem bezmyślnego niszczenia. Mogę zrozumieć, że ktoś coś zostawił w książce. Jednak robaki to totalny szczyt szczytów braku szacunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się pytam - jeśli robaki w książkach, to co wyłazi z kątów?

      Usuń
  29. Przez moment odechciało mi się praktyki pożyczania książek z bibliotek, ale tylko przez chwilę.

    OdpowiedzUsuń
  30. A zdarzyło Ci się otrzymać zwrot książki w której brak było kilku kartek? Mnie dwa razy. Raz bardzo dawno temu a drugi raz całkiem niedawno. Ten drugi raz dotyczył mojej książki o Warszawie. Ktoś kto potem wyjechał i ślad po nim zaginął wyrwał z ksiązki kilka stron dotyczących Powstania Warszawskiego. A w to miejsce włożył zasuszone kwiaty. Takie przeprosiny za paskudny czyn???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak kartek zdarza sie często i nie tylko, brak okładki na przykład lub sama okładka, bo trzon książki zaginął...

      Usuń
  31. To wielka szkoda, że ludzie nie mają szacunku do książek. A dają tyle radości. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie wszyscy i tego się trzymajmy:-)

      Usuń
  32. Wstyd się przyznać, w moich książkach pełno papieru toaletowego. Uważam, że nie ma lepszego sposobu (nie niszczy książki) na zaznaczenie strony, gdzie jest coś, co warte jest ponownej analizie. Prawdziwa zakładka służy do oznaczania miejsc, gdzie przerwałem lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy książki stały u mnie na półce w toalecie, mąż też zaznaczał papierem:-)

      Usuń
    2. Aż tak ze mną źle nie jest, aby przechowywać książki w łazience, choć już coraz trudniej mi znaleźć dla nich miejsce ;) Ale w wannie, czekając aż odpadnie ze mnie brud, nieraz przeczytam cały rozdział :D

      Usuń
  33. Zwykle pamiętam strony na których przerywam czytanie, a jest to zazwyczaj Rozdział. A jeśli chodzi o znaleziska. W książę nabytek w antykwariacie znalazłem, użyte zapewni jako zakładka, 100 zł. polskie, ale jeszcze sprzed "denominacji".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię zakładki, czasem podczytuje 2-3 książki, więc za dużo do pamiętania...

      Usuń
  34. Ja to mam jakieś zasuszone kwiateczki w starych tomikach wierszy... a co... ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Ojej... Ekstremalnie niemal. Ja używam zakładek. Jak jestem na wakacjach, to zawsze jakąś nową przywiozę. Choć ostatnio i tak większość czytanych przeze mnie książek to e-booki. Już nie mamy w domu miejsca na nowe regały z książkami, a cała trójka wprost "pożera" książki.
    Co do szanowania książek pożyczonych - ze zgrozą spoglądam na książki niektórych moich uczniów... Już w okolicach kwietnia ich nowe podręczniki wyglądają, jakby używał ich trzeci rocznik... Czyżby tak namiętnie uczyli się historii? Muszę zacząć brać pod uwagę zużycie podręcznika przy wystawianiu ocen? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zużycie nie zależy od namiętności ucznia, ale od jego podejścia do darmowych książek, raczej sprawdzaj czy mają owinięte i czy nie noszą razem ze śniadaniem...

      Usuń
  36. Te robaki... To może mole książkowe?

    OdpowiedzUsuń
  37. A mi się zdarzyło zostawić przepis na ciasto w książce od mikroekonomii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewnym sensie przepis z mikroekonomią mają coś wspólnego...

      Usuń
  38. Moje dzieci, kiedy korzystały z wypożyczalni książek,mówiłam na wstępie ...Myj ręce przed czytaniem ,nie było jedzenia w czasie czytania,zawsze dawałam złożoną czystą kartkę, by pamiętać gdzie skończone.Nauczyłam dzieci szanować książki.Własne do nauki były czyste ,bez zagnieceń,żadnego mazania po książkach..I do dziś zostało w moich dzieciach ...że książka musi mieć swoje miejsce i poszanowanie::))Pozdrawiam::))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie wszyscy mają takie podejście, gdybyś widziała darmowe podręczniki...

      Usuń
  39. Kiedys jak bylam mlodsza tak suszylam kwiatki bratki najczesciej
    Teraz coz nie jadam gdy czytam szanuje ksiazki w domu rodzinnym nigdy ich nie było za to u mnie w moim domu zawsze znajdzie sie cos do czytania jest sporo ksiazek bo lubimy czytać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasami zanoszę do osiedlowej biblioteki, bo szafy nie są z gumy...

      Usuń
  40. Nie suszyłam kwiatów i liści między kartkami książek. Przynajmniej tego nie pamiętam. A zdarzyło mi się zrobić kilka zielników. Rośliny suszyłam miedzy gazetami. Układałam je w sterty i przyciskałam grubymi tomiskami. Najlepsza do tego była czterotomowa encyklopedia.
    A za zakładki służyły i służą mi - zakładki oraz różne przedmioty użytkowe: bilety wstępu, widokówki, kartonowe metki od ubrań. Hmm... niedawno oddawałam książki do biblioteki i z jednej pani wyjęła cienki kartonik z informacjami o mającym się niedługo odbyć ślubie. Obiecałam sobie, dokładnie przeglądać książki przed oddaniem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba warto, żeby nie zgubić czegoś ważnego...

      Usuń
  41. Bardzo przyjemnie czytało się cały post, bo jest to coś, co dotyczy niemal każdego ;)
    Zawsze zastanawiało mnie, czy niektórzy ludzie nie mają poczucia, że po prostu nie wypada oddać czegoś w 100 razy gorszym stanie niż się to dostało? Gdyby coś złego stało się z wypożyczoną przeze mnie książką, od razu odkupiłabym nowy egzemplarz i wydawało mi się, że to naturalne dla każdego człowieka. No cóż, ilu nowych rzeczy można się dowiedzieć ;)
    Pozdrawiam serdecznie ❤️
    Mona Bednarska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak widać nie wszyscy mają takie podejście.
      Dziękuję za odwiedziny:-)

      Usuń
  42. Asiu nie pomyślała, że tak można. Chyba zależy od człowieka, a od drzewa nie odeszliśmy daleko ... Chociaż zwierzęta potrafią być bardziej czyste niż my...Woskowina od uszu....straszne...Zawsze myślałam, że piękna zakładka lub chociaż czysta kartka. Ja mam takie coś z dawnych lat, znalazłam. To taki cieniutki, płaski jakby patyczek , wykonany z miedzi i na górze ma bukiet kwiatów:) pełen romantyzm:) W razie czego oddam czystą kdiążkë. ..Dla mnie czytanie to delektowanie się chwilą, to powinien być wyjątkowy element naszego życia. Jak można go tak zepsuć....buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, to psucie wyjątkowości obcowania ze słowem pisanym.

      Usuń
  43. Witaj początkiem lata
    Zakładki do książek nadal czasem kupuję, chociaż mam ich sporą kolekcję. Kwiaty, liście do tej pory suszę pomiędzy stronami czytanych książek. Ciekawe co znalazłabym w moich tomach stojących na półkach?
    Właśnie cieszymy się najdłuższymi w roku dniami. Pewnie masz już wakacje?. Dlatego zatrzymaj zegarek, zawieś problemy na kołku i rozejrzyj się dookoła.
    Pozdrawiam wszystkimi zapachami początku lata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozglądam się nieustannie, nie tylko w wakacje, które zacznę dopiero od wtorku.
      Dni długie i pogoda pozwala na długie spacery:-)

      Usuń
  44. O matko..
    Ty to się naogladasz cudów... Jak można przynieść robaki... Co myśleć o takich ludziach...

    OdpowiedzUsuń
  45. Jezu aż się wzdrygnelam. Nie znoszę robali. Budzą we mnie wstręt. U nas szanuje się ksiazki. Nie ma tak że sa pogniecione czy zalane. Uczę córki że książki zasługują na szacunek bo skrywają w sobie mądrość od wieków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś widziała, w jakim stanie oddał nową książkę 7 latek! zgroza...

      Usuń
  46. Czasem się znajdzie coś fajnego jakaś ładna pocztówka na przykład, albo wygrany kupon totka (no nie nie zdarzyło się ale stary jakiś znalazłam :P). Plamy, robaczki, popisane książki to jest najgorsze :/ jak można tak nie dbać, zastanawiam się nad tym za każdym razem gdy biorę coś z biblioteki. Ostatnio wypożyczyłam sobie opasły tom z dziełami Goethego a tam co kawałem jakieś bzdury markerem popisane :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoją drogą ten mem jest przesadą aż tyle scen śmierci tam nie było :P

      Usuń
    2. Skoro tak mówisz... nie czytałam, więc wierzę na słowo:-)

      Usuń