wtorek, 14 lutego 2023

Zgubione, znalezione...

Z inspiracji Igomamy postanowiłam przypomnieć sobie sytuacje związane z zagubieniem cennych rzeczy. Zgubić coś to nie sztuka, ale szczęśliwe odnalezienie zguby, to podnosząca na duchu okoliczność.

Dawno temu, jako młoda mężatka wybrałam się na zakupy, chleb i tym podobne. Po powrocie do domu i wypakowaniu zakupów stwierdziłam , że zapodziałam w drodze obrączkę! Zły znak na początku związku.
Wróciłam natychmiast na szlak zakupowy, wchodząc do każdego sklepu po drodze i pytając czy ktoś nie oddał zguby. Niestety, wracałam do domu zdruzgotana. Przy chowaniu zakupionych rzeczy do szaf, zajrzałam jeszcze do torby z chlebem  (miałam taką specjalną szmaciankę) by wysypać okruchy.... i niespodzianka! obrączka leżała spokojnie na dnie torby. Zsunęła się z palca przy pakowaniu chleba w piekarni. Od tamtej pory noszę pierścionek zaręczynowy razem z obrączką, by jej ponownie nie zgubić.

Innym razem zgubiłam bransoletę, prezent od męża. Bransoleta stanowiła komplet z wisiorkiem. Zmartwiłam się, ale w końcu są gorsze nieszczęścia, a bransoleta miała niefajne zapięcie i być może źle ją tego dnia założyłam. Następnego dnia po przyjściu do pracy zdziwiłam się niepomiernie, gdyż bransoleta leżała spokojnie na moim biurku. Pani, która sprzątała bibliotekę znalazła ją gdzieś na podłodze i odłożyła na moje biurko, bo skojarzyła z wisiorkiem, który nosiłam. 

Niestety nie odzyskałam okularów przeciwsłonecznych, które zgubiłam w szpitalu, a w zasadzie  zostawiłam je w szpitalnym barze. Odprowadzałam męża na badania i wstąpiłam do baru na kawę i lody, bo był straszny upał, okulary zostały na ladzie obok kasy. Po wypiciu kawy sprawdziłam czy pani kasjerka ich nie znalazła. Musiał je zabrać któryś z klientów. Mam oczy wrażliwe na słońce, więc wracałam do domu , męcząc się strasznie...

Ostatnia historia to zasłyszany przykład sklepowy. Znajoma znajomej znalazła przy kasie na podłodze 50 zł, podniosła i zabrała do domu. Jakież było jej zdziwienie, gdy po pewnym czasie zjawił się u niej pracownik ochrony sklepu z prośbą o zwrot znalezionego banknotu. Jakim cudem? Pewna starsza pani szukała zguby, bo nie miała czym zapłacić na ryneczku. Sprawdzono sytuację na kamerkach sklepowych, a jedna ze sprzedawczyń poznała znalazczynię i wiedziała, gdzie mieszka. Ot, taki traf!

A jak tam Wasze zguby, odnalazły się kiedykolwiek?

79 komentarzy:

  1. BBM: Różnie z tym bywało. Najczęściej tak jak w Twoim memie. ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgubilam kluczyk do szafki w sklepie gdzie zostawilam Spore zakupy pan ochroniarz stwierdzil ze otworzy wszystkie szafki,ale dopiero o 22 w szafce byl tez paszport,oczywiscie zapomnialam ktory numer szafki etc jestem na diecie wiec sytuacja skomplikowana a to byla sobota,lodowka pusta,jakie bylo moje zdziwienie,gdy o 20 zobaczylam otwarta szafke a w niej wszystko,lacznie z pieniedzmi,sytuacja ma miejsce za granica...

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie gubię rzeczy, ale jednego łańcuszka, ulubionego, nie potrafię znaleźć. Nie mam pojęcia, co się z nim stało. Często jest to tzw. złośliwość rzeczy martwych- mylisz, że zgubiłaś, nie możesz znaleźć, a po jakimś czasie zguba znajduje się w nieoczekiwanym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może znajdziesz przy kolejnym remoncie lub szukając innej rzeczy?

      Usuń
    2. Dwa razy robiłam rewolucję i wyrzucałam zbędne rzeczy i łańcuszka nie znalazłam. Może gdzieś zgubiłam? Trochę mi szkoda, bo był taki w sam raz- zdobił, ale agresywnie nie rzucał się w oczy. No i długość miał odpowiednią.

      Usuń
    3. Dobrze to znam, mam trochę biżuterii, a noszę głównie ulubione 2-3 sztuki:-)

      Usuń
  4. Może nie zgubienie rzeczy, a raczej odłożenie gdzieś, żeby były pod ręką, i potem nijak nie mogę przypomnieć sobie, gdzie ja to położyłam; no i szukanie, może tu, może tam; odnajdują się, jak już niepotrzebne:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś przekazałam klucze od szafy w bibliotece sekretarce i po wakacjach o tym zapomniałam, woźny już miał zamek w szafie rozwalać!

      Usuń
  5. Zgubiłam w Au ulubiony sweterek. Pewnie wypadł mi z otwartego plecaka gdzieś na plaży i pofrunął w siną dal a ja tego nie zauważyłam. Żal mi sweterka, ale z drugiej strony - dzieki niemu wiem, że cząstka mnie pozostała na zawsze w Au i może ktoś ubiera sie w niego, jak ja kiedyś.I to jest miła myśl!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre podejście, oby tak było i sweterek nie trafił na śmietnik:-)

      Usuń
  6. Rzadko gubie, zliczylby na palcach jednej reki - ale mam szczescie znajdywac zguby innych.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę sobie przypomnieć ani sytuacji, w której coś zgubiłam, ani zgubionej rzeczy. Natomiast mój syn często gubi telefon komórkowy, ale tylko raz, rok temu zgłosiło się starsze małżeństwo z informacją o znalezieniu i oddało, bez oczekiwania na znaleźne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy maja talent do gubienia telefonów, ale gdy widzę, jak noszą, to się nie dziwię, że gubią...

      Usuń
  8. przeważnie się znajdują... za ostatnie dwie zguby był odpowiedzialny plecak, który dostałem w prezencie od jednej z siostrzenic i używam do wyjazdów, który ma on jakąś upiorną ilość przegródek i zakamarów... pierwsze to właśnie były okulary w etui, których używam stosunkowo rzadko, ale wtedy zabrałem... po powrocie któregoś dnia zachciało mi się tych okularów, przetrzepałem ten plecak i nie ma... zadzwoniłem do właściciela lokum, w którym mieszkałem i znowu nie ma... okulary pojawiły się przy kolejnym wyjeździe i żeby było ciekawie, to właśnie w tym plecaku...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, sporo schowków to wygodne w podróży, ale nadmiar to już problem, ja kiedyś szukałam klucza od pokoju w pensjonacie...a zagubienie takowego, to była kara finansowa!

      Usuń
    2. po każdym wyjeździe przymierzam się z nożyczkami do tego plecaka, żeby go zreformować, wyciąć te wszystkie przegródki i zakamarki, ale to jest taka dziwna robótka z cyklu tych, do których się człowiek zabiera i zabrać się nie może :)

      Usuń
    3. a poza tym, taka robótka może uszkodzić to i owo i dopiero zgubisz drobiazgi...

      Usuń
  9. O zgubionym portfelu Starszego na przystanku Woodstock kiedyś pisałam. O znalezionym przez Ślubnego portfelu (i oddanym) też. Ostatnio w Nowy Rok Starszy znalazł portfel z dokumentami i kluczami, odnalazł właściciela na Facebooku. Młody chłopaczek, wystraszony, bo i klucze i dokumenty... Na propozycję dania znaleźnego Starszy odpowiedział tylko: "podaj dalej ". W domyśle- jak ci się coś takiego przytrafi, to zachowaj się tak, jak zachowano się wobec ciebie. Ja notorycznie zasiewam kartę biblioteczną, wkładając ją w "dobre miejsce". Raz musiałam wyrobić nową, stara odnalazła się po chyba dwóch latach.
    pani z apteki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My znaleźliśmy kiedyś portfel z prawem jazdy, oddaliśmy właścicielowi, a w zasadzie jego ojcu, bo pewnie syn szukał go po całym mieście...

      Usuń
  10. Kurna chata, nawet znalezionym na podłodze banknotem nie pozwolą sie człowiekowi nacieszyć . Z drugiej strony zgubienie takiej kasy to dla starszej osoby rozpacz. Mi sie zdarzyło dwa raz, komórkę posiać. A tam dostęp do konta, do banku. Powiem szczerze, że nogi się pode mbą ugięły. Znalazłam. Raz w kaluży o dwunastej w nocy na zakładowym parkingu, drugi raz koleżanka znalazła i oddała portierowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego nie instalowałam takich rzeczy ani w telefonie, ani tym bardziej w zegarku, staroświecka jestem...

      Usuń
  11. Ja raczej nie gubię nic, ale mój mąż zgubił parę lat temu obrączkę. Zdarza się mu zostawić portfel albo klucze, okulary, telefon w pracy albo w domu, kiedy jedzie do pracy ... albo w popłochu szuka portfela po kieszeniach, czy w plecaku.
    U mnie najczęściej jest szukanie w domu telefonu, bo nie pamiętam, gdzie go zostawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to faktycznie mąż ma problem, chyba bardzo roztargniony?
      Telefon zawsze mam na stoliku obok ulubionego fotela, oszczędza mi to szukania...

      Usuń
    2. Tak bardzo to nie jest, ale zawsze ta niepewność, czy na pewno znajdzie ;) Klucze od domu i od samochodu mam najczęściej w jednym miejscu. A z telefonem różnie ;)

      Usuń
    3. Ja nie cierpię szukania, wiec staram się trzymać w tym samym miejscu. Nie mam piętrowego domu, więc jest łatwiej.

      Usuń
  12. Też kiedyś"posiałam " obrączkę, ale nie wiem jak to sie stało że po jakimś czasie znalazłam ją w kieszeni pidżamy podczas prania.
    Byłam szczęsliwa, ze nie przepadła..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami drobne przedmioty znajdują się w pralce właśnie:-)

      Usuń
  13. Mi na szczęście nigdy nie wartościowego nie zginęło. Ale pamiętam jak kolega zgubił portfel z dokumentami i się okaząło, że znalazca wysłał to pocztą do niego, w zakladce na pieniądze był drewniany krzyż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale krzyż zamiast kasy od znalazcy?

      Usuń
    2. Moja koleżanka zgubiła kiedyś portfel z dokumentami na wycieczce szkolnej. Po jakimś czasie portfel przyszedł do niej pocztą, z całą zawartością i obrazkiem świętym. Do przesyłki była dołączona karteczka, że zgubę znalazła siostra zakonna i ją odsyła 🙂

      Usuń
    3. O, obrazek jako piorunochron;-) Ciekawe czy portfel już nigdy się nie zgubił, a może pieniędzy w nim przybyło?

      Usuń
  14. Też zgubiłam obrączkę wkrótce po ślubie i nigdy jej nie odnalazłam. Żeby było smutniej, przepadł też bez wieści mój pierścionek zaręczynowy z błękitnym oczkiem. Wszystko przez to, że nie potrafię nosić niczego na palcach, często zdejmuję. Te zguby w niczym nie zaszkodziły naszemu małżeństwu i trwamy w nim zgodnie od 42 lat. Największa moja zguba to była torebka zostawiona w autobusie z warszawskiego lotniska po dwumiesięczne, wakacyjnej pracy w Londynie.To był rok 1986 i kwota dwóch tysięcy dolarów znajdująca się w tej torebce na pewno znalazcę ucieszyła. Drogocenny paszport i dokumenty porzucił na ławce w parku i ktoś uczciwy odniósł mi je do pracy. Do dzisiaj się zastanawiam na co znalazca spożytkował tak zacną sumkę. Mam nadzieję, że na coś pożytecznego:)
    Sama też często coś znajduję. W pobliżu jest szkoła i telefony oraz plecaki uczniowskie poniewierają się na przystankach. Rodzice nie zawsze są wdzięczni za odniesienie, zostawiam w szkole.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To naprawdę niepowetowane straty, a czy znalazca spożytkował dobrze? pewnie nie, bo finał sprawy nie świadczy o nim dobrze.
      Mój syn kiedyś zostawił plecak szkolny na przystanku...na szczęście kierowca zatrzymał autobus i mogliśmy wrócić po zgubę.

      Usuń
  15. Zgubiłam dwa razy portmonetkę, raz oddali mi pracownicy Biedronki, gdy zapytałam, czy nie zostawiłam na ladzie, a drugi raz znalazłam sama w lodówce razem z zakupionymi wędlinami :-)
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W obu przypadkach więc szczęśliwie się znalazł!

      Usuń
  16. Zgubiłam portfel, polatałam po sklepach a znalazł się na lodówce w domu.Oplacilam przedszkole lecz nie odebrałam córki, dopiero jak wchodziłam do domu to zaskoczyłam.Slubny zgubił cały portfel ,po dwóch godzinach 4 dzieci go przyniosła, zobaczyli gdzie mieszka ,wszystko było to dałam 50 zł na lody.Jakiez było moje zaskoczenie gdy po 20 min dzieciaki wróciły i wciskały mi 35zl reszty tłumacząc że dwoje młodszych uwielbia lody z soku owocowego i każdy wybrał takie jakie chciał.To był szok dla mnie, nie znałam ich .Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia z lodami niesamowita!
      Koleżanka wmawiała mi, że oddała wypożyczone książki, szukałam ich dwa dni, może ktoś przestawił na regale, a ona po tygodniu znalazła je na szafce w przedpokoju...

      Usuń
  17. Moja koleżanka tak jak Ty miała przygodę z bransoletką. Zgubiła kiedyś jedną bardzo dla niej ważną bo prezent od męża na okrągłą rocznicę związku. Przeszukała całe mieszkanie, w pracy też wszędzie szukaliśmy, nawet z rozpędu w pomieszczeniach, w których na ogół nie bywa. Bardzo nam wszystkim było jej żal bo naprawdę ta zguba ją zmartwiła. Po kilku dniach bransoletka się odnalazła w bucie, który w dniu zguby miała ta koleżanka na nogach. Do tej pory nie wiadomo jak do tego doszło ale najważniejsze, że bransoletka się odnalazła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam jeszcze dodać, że miałaś
      wielkie szczęście znajdując obrączkę w pieczywie. Trochę kiepsko zgubić tak cenny element biżuterii, w dodatku niedługo po ślubie.

      Usuń
    2. Ja myślałam, że zgubiłam łańcuszek, a on był w staniku, rozpięło się zapięcie i wisiorek wylądował bezpiecznie ;-)

      Usuń
  18. Nie pamiętam, żebym coś zgubiła. Ale kilka razy mnie okradziono.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to fatalnie. Moją koleżankę także, z domu nie wynieśli tylko telewizora, bo nie mieścił się w oknie...

      Usuń
    2. Nie, nie w domu, Matko Święta! O tym nawet myśleć nie chcę. Na uczelni baby z szatni i kieszonkowiec w W-wie.

      Usuń
    3. No nie życzę Ci tego, nigdy, przenigdy!

      Usuń
  19. Nie nie pamietam czy coś cennego zgubiłam, ale chyba nie. Obrączkę miałam zawsze za ciasną, to siedzi bardzo dobrze :) ale znalazłam kiedyś w sklepie klucze od samkchodu. Znaleźliśmy samochód bo i wlascicia prdy aucie który panicznie szukł kluczy , a samochód był bardzo drogi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrażam sobie jego przerażenie, dobrze że trafiło na Was...

      Usuń
  20. Witaj Asiu. Klucze znajduje zawsze nie tam gdzie być powinny 🤣 czyli w lodówce. Tak dokładnie. Taka jestem mądra. Raz myślałam że zgubiłam kartkę MPK więc szukałam gdzie się dało, a ona.w.szafce na półce była. Ile nerwów przy szukaniu zjadłam to moje. Tak to czasem jest.

    Uściski Kochana

    Kasinyswiat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio zaczynam chować przedmioty w dziwnych miejscach, ciekawe, co to znaczy?

      Usuń
    2. No właśnie, ciekawe :) Buziak Asiu

      Kasinyswiat

      Usuń
  21. Większość zgub się znalazła, choć raczej po czasie. Raz zostawiłam w pociągu bluzę, którą bardzo lubiłam, więc ona niestety nie wróciła. Miałam też okres gubienia rękawiczek, czego nienawidziłam, bo mocno marzną mi ręce. Ale najczęściej gubię rzeczy we własnym domu, raz nawet sweter zgubiłam. :) Najgorzej, jak bezmyślnie coś schowam w nieco innym miejscu niż zazwyczaj...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno najwięcej wypadków zdarza się w domu, a zgubienie przedmiotów we własnym domu to jak wypadek ;-)

      Usuń
  22. Niestety, zgubiłam parę cennych rzeczy, m.in. złoty pierścionek po mamie, bo był za duży. Ale też zdarzało się, że znajdowałam to, co uznałam za zgubione. Tak to bywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli opowieści o zgubach to całkiem ciekawe historie:-)

      Usuń
  23. Raczej nie gubię, ale raz mnie okradli w tramwaju, na szczęście w portfelu dużo nie było. Spieszyłam się do mamy odebrać dzieci i dopiero na miejscu zauważyłam, że mam otwartą torebkę. Jeśli coś zapodzieję w domu to po pewnym czasie samo wpada w ręce 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, taka kradzież to bardzo przykre zdarzenie, wyobrażam sobie Twoje rozgoryczenie...

      Usuń
  24. Mój mąż wykonał identyczny numer z obrączką jak Ty.
    Natomiast jedyną moją zgubą była piękna bransoletka, która spadła mi z ręki na koncercie Manaamu - byłam wtedy w szkole średniej. Do dzisiaj ją pamiętam i do dzisiaj jej żałuję. Ale w tym tłumie nie było możliwości jej odnalezienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wyobrażam sobie, wdeptali w glebę jak nic! Człowieka potrafi tłum stratować, a co dopiero przedmiot, który upadnie...

      Usuń
    2. Mam ją w oczach i chciałabym, żeby jeszcze takie robili. Była naprawdę cudna.

      Usuń
    3. Przypomniało mi się jeszcze, że raz (w podstawówce) zgubiłam klucze do mieszkania. Tato wymienił zamki i po sprawie.

      Usuń
    4. Teraz robią takie drzwi, że wymiana zamków byłaby trudna i kosztowna...

      Usuń
  25. Prawie od zawsze lubię znajdować dla świeżo zakupionych przeróżnych rzeczy - miejsca do schowania, by pamiętać gdzie są. Za jakiś czas szukam i owszem znajduję, ale wcale nie tam, gdzie rzekomo powinnam. Jeżdżę do miasta z plecakiem i torbą na ramieniu, Wrzucam klucz do torby.... po powrocie nie mogę otworzyć domu bo klucz się gdzieś schował. Dwukrotnie schował się na amen..... do tej pory nie wiem gdzie, podejrzewam, że w kwiatkach w ogrodzie. Na ławce ogrodowej stawiałam plecak z zakupami. Teraz do klucza doczepiona jest długa, kolorowa, szeroka tasiemka rzucająca się w oczy niezależnie czy w torbie czy w plecaku. Mam też kilka pojedynczych skarpetek, prawdziwa zagadka. Ale bywa, wprawdzie rzadko, że przy następnym praniu się znajdują

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarpetki zjada lub chowa skarpetkowy potwór, to normalne:-)

      Usuń
  26. Kiedyś znalazłam lornetkę na biebrzańskiej Długiej Luce. Był wtedy z nami jeszcze jeden przypadkowy chłopak i początkowo myślałam, że to jego. Okazało się, że nie, ale wtedy też dowiedziałam się, że istnieje takie konto na FC jak Biebrznięci. Szybka akcja i zguba trafia do właściciela, a raczej właścicielki - chyba 12-letnia dziewczynka zostawiła tę lornetkę. Ależ była radość jak dostała ją z powrotem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wyobrażam sobie! Ja na grzybobraniu znalazłam nóź, mąż twierdzi, że całkiem dobrej firmy i bardzo ostry.

      Usuń
  27. Tak mi się jeszcze przypomniało z dzieciństwa jedno zdarzenie; którejś wiosny podczas wiosennych porządków na podwórzu wygrabiałam liście pod płotem, coś błysnęło, a ja podniosłam z ziemi złotą obrączkę. Ależ wielka radość była, skarb znalazłam. Radość minęła szybko, okazało się, że to szwagier zgubił obrączkę, przed kilku laty:-) to zamierzchłe czasy Jotko, pół wieku temu:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obrączki czy pierścionka nie znalazłam, ale zdarzyły się kilka razy pieniądze, a na parkingach przed sklepami często trafia się 2 lub 5 zł...a mówią, że pieniądze nie leżą na ulicy:-)

      Usuń
  28. A ja zgubiłam kiedyś jeden kolczyk ( kochałam je, też prezent od męża ) podczas balu sylwestrowego, który odbywał się na wyjeździe, ponad 80 km od domu. Ale my wracaliśmy zaraz po balu. Zorientowałam się w samochodzie w połowie drogi. Bardzo było mi ich żal, no bo po co mi jeden? Z domu zadzwoniłam natychmiast (wczesne lata 90-te, nie było jeszcze komórek), ale kompletnie bez nadziei, z prośbą, że gdyby podczas sprzątania się znalazł w zwałach serpentyn, confetti i różnych różności, to byłabym bardzo wdzięczna.
    I wiesz? Wrócił do mnie chyba po miesiącu :) :) Mam je do dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to naprawdę szczęśliwe odnalezienie i bal przez to zapamiętany na długo!

      Usuń
  29. Zrobiłam mężowi czapkę na drutach, jeszcze przed ślubem . Bardzo ja lubił i tylko ja nosił. Kiedyś jechaliśmy z Gubałówki kolejka i gdzieś musiała mu spaść. Nigdy nie została odnaleziona. Po tym wydarzeniu próbowałam mu zrobić nowa , lub kpić. Żadna nie pasuje mi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam ulubione rękawiczki, prezent od mamy, niestety zgubiłam jedną , wyrzucając śmieci...

      Usuń
  30. Jako mały dzieciaczek ubłagałam Mamciaśkę o portfelik w kształcie pieska...Przy pierwszym wyjściu z "piesełkiem" zostawiłam go przy okienku "RUCH-u"...Nigdy do mnie nie wrócił, chociaż był samotny przez kilka minut...A jak zgubiłam pierwszy pierścionek zaręczynowy, to znalazłam przy udziale świętego Antoniego, chociaż mieliśmy do przeszukania ogromną łąkę...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święty Antoni zawsze się sprawdza, ale tylko w domu, może on tylko domowych zgub pilnuje?

      Usuń
  31. Pamiętam jak zgubiłam pierścionek zaręczynowy na wakacjach... To było krótko po zaręczynach. Bałam się, że to jakiś zły znak. Cudem pierścionek odnalazł się w... plecaku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To całe szczęście, bo jak to? Bez pierścionka?

      Usuń
  32. Miło mi, że wpis o zagubionym portfelu Cię zainspirował, Jotko. :)
    Z przyjemnością przeczytałam o Twoich zgubach.
    Myślę, że zwłaszcza z tą obrączką dopisało Ci szczęście, bo obrączka to maleństwo przecież, wystarczyłaby maleńka dziurka w szmacianej torbie i po obrączce. Ojej, lepiej nawet o tym nawet nie myśleć!
    Wyobrażam sobie Twoją wielką radość i poczucie ulgi na widok zguby wśród okruszków chleba. :)
    Lubię takie szczęśliwe zakończenia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, kamień z serca mi wtedy spadł!
      jotka

      Usuń