piątek, 10 lipca 2015

Orawskie skarby

Wyruszyliśmy na Orawę, podzieloną niegdyś między Polskę i Słowację. Świadectwa dawnej kultury orawskiej na naszych ziemiach chroni m.in. skansen w Zubrzycy Górnej, rozbudowywany od 1955 roku dzięki darczyńcom oraz zakupom celowym dokonywanym przez pracowników muzeum. Skansen rozrósł się bardzo od naszego pobytu przed laty, przeniesiono tutaj nie tylko chaty i zabudowania gospodarcze z XIX i początków XX wieku, ale także kościół, szkołę, młyn i tartak wodny, karczmę i wiele innych elementów wsi orawskiej.
Jest to skansen żywy, organizujący festyny i zajęcia dla dzieci, uprawia się tam zioła, zboża i owoce na potrzeby muzeum.
Zwiedzenie całego obszaru skansenu zajmuje około 2 godzin, w pięknej scenerii: drzewa, malwy, strumyk, stare chaty kryte przeważnie gontem.
Po stronie słowackiej zachwycił nas Oravski Podzamok, maleńka miejscowość z najpiękniejszym zamkiem, jakie kiedykolwiek zwiedzałam po obu stronach granicy. Zamek zbudowano na litej skale, a część schodów i korytarzy wykuto w skałach pod zamkiem. Pokonaliśmy w górę po licznych schodach 102 m, podziwiając urodę budowli, widoki z baszt i okien, zgromadzone tam meble i obrazy. Zwiedzanie trwa ponad 2 godziny, w niektórych salach czekają niespodzianki: studentka grająca na akordeonie w stroju z epoki, piękne dziewczyny na salonach czytające książki i pozujące do zdjęcia, rycerze witający gości.
Ciekawostki zamku, które najbardziej zainteresowały zwiedzających to: sala tortur, wielki zbiornik na deszczówkę zaopatrujący mieszkańców zamku w wodę, ekspozycja upamiętniająca kręcenie filmu z dreszczykiem na terenie zamku i historyjki o jego mieszkańcach, ale nie wszystko zrozumiałam, bo choć nasze języki podobne, to jednak… Wszystkie śmieszne historyjki notuję i zbiorę razem w jednym poście.
Po zwiedzeniu zamku podreperowaliśmy nadwątlone siły w Caffe u Alżbietki. Orawa jest piękna i pyszna.Ceny w euro umiarkowane, nawet za wstęp na zamek, podczas gdy w wielu polskich muzeach płaci sie słon za ogladanie prawie...niczego.
Pozdrawiam z Orawy, wybaczcie za przerwy w moich komentarzach u Was, ale napisanie czegoś u mnie graniczy czasami z cudem, wczoraj czytałam wasze posty pod parasolem na tarasie i zamarzały mi ręce na chłodzie.... Ale wszystko nadrobię po powrocie:-)

12 komentarzy:

  1. Zamek robi wrażenie wielkością, ciekawe kto w nim mieszkał?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miał kilku właścicieli, niektórzy sądząc po nazwisku byli Węgrami. Miał charakter obronny i nigdy nie został zdobyty.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Podobne cuda są też w Czechach, ale nie sposób wszystkie poznać.

      Usuń
  3. Doceniam Joasiu Twoje poświęcenie i marznące ręce. Mam nadzieję, że już jest lepiej. języki... no fakt... my w z Kudowy jedziemy przez granicę na zakupy do Czeskiego Alberta między innymi po to żeby posłuchać :-) Piękne te rejony, które oglądacie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, język melodyjny, czasami brzmi zabawnie, ale zawsze myślałam, ze bardziej zrozumiały dla Polaków. Gdy przewodnik mówi szybko mam niekiedy luki w informacjach.

      Usuń
  4. Nie byłam w tych rejonach, muszę nadrobić :) A jak czytam, że "Orawa jest piękna i pyszna" to tym bardziej muszę się tam pojawić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam, że warto! Nie sposób za jednym pobytem zobaczyć choćby część...

      Usuń
  5. Dziękuję za pokazanie tak pięknego rejonu i jego opis.
    Muszę przyznać, że nigdy tam nie byłam.

    Miłego wieczoru i spokojnej nocki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i wzajemnie:-) My zapuszczaliśmy się 2 razy, ale dopiero w tym roku się udało...

      Usuń