środa, 15 listopada 2017

Pani da powróżyć...

Weszłam ostatnio do małej księgarni i schowana za stojakiem z kartkami okolicznościowymi wybierałam książki dla mojej biblioteki. Jak na spadek czytelnictwa i wysokie ceny książek, to ruch w sklepie spory, ciągle otwierane i zamykane drzwi wpuszczały zimne powietrze do środka.
Gdy w księgarni zrobiło się bezludnie , a właścicielka zaproponowała mi herbatę, weszła cichutko do sklepu kobiecinka.
Podeszła od razu do lady i ochrypłym głosem, z lekkim zaśpiewem zwróciła się do właścicielki:
- ty dobra pani, ja wróżka, daj rękę kochana, to ja przyszłość przepowiem

Wyjrzałam zza stojaka, bo zaintrygował mnie dialog, a kobiecinka wyglądała wypisz, wymaluj jak cyganka z filmu Brunet wieczorową porą...
No może trochę przesadziłam, ta w sklepie była ładniejsza.

- pani da 10 złoty, pani dobrze z oczu patrzy, ja powróżę...
- ale ja nie jestem zainteresowana!
- a co ci szkodzi , kochana? tylko 10 złoty i ja ci o przyszłości powiem...
- co ma być, to będzie, naprawdę nie skorzystam!
- to daj 10 złoty, ty dzisiaj więcej zarobiłaś, nie żałuj 10 złoty...
- ja mam pani dać 10 zł, bo co?
- pani da 10 złoty, to się nic złego nie stanie...
- no wie pani, to szantaż, ja na ulicy pieniędzy nie zbieram!

Nie wytrzymałam i podeszłam do lady. Cyganka zrobiła w tył zwrot i ruszyła do drzwi, marudząc pod nosem, że nieużyte ludzie w tym mieście i grosza żałują.

Wyobrażacie sobie? Myślałam, że takie postaci i sytuacje to już tylko na filmach, a tu taka niespodzianka.
Gdy obie ochłonęłyśmy, zaczęłyśmy zastanawiać się, czy to aby nie była ukryta kamera?


92 komentarze:

  1. Nigdy jeszcze żadna wróżka Cyganka mnie nie zaczepiła. Głupio to napisać, ale ja nawet żadnej na żywo nigdy nie widziałam i takie praktyki znam tylko z filmów i ze słyszenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś trafiłam taką zaczepialską w Bydgoszczy, ale dawno temu...

      Usuń
  2. Zdarzyło mi się będąc nastolatką...zostałam oskubana prawie ze wszystkich pieniędzy i teraz jak widzę cygankę to omijam szerokim łukiem...Przestroga na całe życie, choć wyciąganie pieniędzy od ludzi zauważyłam kilka lat temu w Gdańsku...Taki proceder czy naprawdę potrzeba...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to taki styl życia, niektóre na bazarach i targowiskach patelnie sprzedają...

      Usuń
  3. Byłam ostatnio z rodzicami w przeuroczej kawiarence. Oczywiście przyszła cyganka i chciała powróżyć. Moja mama dla żartów podała jej dłoń, a cyganka jej na to "pani plotek nie lubi, pani awantur nie lubi..."... A moja mama na to: Tu pani nie zgadła, uwielbiam się awanturować ;) Haha - mina cyganki była dość ciekawa ;) Ale pośmiała się jeszcze troszkę z nami, bo widziała na co się zanosi ;)
    Koniec końców mama dała jej kilka złotych, bo kobieta była już starowinką i naprawdę wyglądała na zaniedbaną...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja widuję takie obwieszone złotem i w wypasionych autach.

      Usuń
  4. Kiepska ta wróżka. Nie przewidziała, że nic dostanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, a wazelinę wciska na początku koncertowo...

      Usuń
  5. W PRL było to nagminne i nachalne, ale praktykowane tylko w miejscach dużego ruchu, bazary, deptaki, itp. Wtedy nie mogłem się od nich opędzić (widać przyszłość miałem wypisaną na twarzy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo wyglądałeś na łaknącego przepowiedni :-)

      Usuń
  6. To nie taki znów "przeżytek" Asiu. Jeszcze dwa lata temu grupa Cyganów wynajęła na 2 m-ce letnie w Dukli dom od jednego z mieszkańców.Codzienny widok to widok "spacerów " w mniejszych lub większych grupkach. Kilka razy mnie też spotkała "przyjemność" abym dowiedziała się co mnie czeka w życiu....A w latach 70-tych,80-tych w Warszawie i Przemyślu było to w sposób tak nachalny ,że ja jako młoda dziewczyna naprawdę miałam duże problemy aby się "uwolnić' od tego dobrodziejstwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dawnych lat to pamiętam, ale myślałam, że to już ustało :-)
      Moda na wróżki nawet w TV wraca...

      Usuń
  7. Ciekawe, czy z ręki można wyczytać numery w totka. Miliony za 10 zł to całkiem niezła inwestycja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie wiem, to chyba w magicznej kuli raczej?

      Usuń
  8. W Częstochowie na pęczki takich. Zastanawia mnie, czym przyciąga Katolickie miasto wróżbitki.
    Razu pewnego z moją przyjaciółką szłyśmy aleją i zatrzymała nas taka jedna, bo chciała nam powróżyć. My odparłyśmy, że same sobie wróżymy. Nie dyskutowała, bo bacznie nam się przyjrzała, a obie miałyśmy na szyjach kryształy górskie.
    Jest to kamień o najsilniejszym działaniu, a widać było, że kobiecina poznała się na rzeczy, więc nie mogła ryzykować, czy my czasem nie mówimy prawdy. Ta w sklepie z pewnością chciała tylko pieniędzy, lecz to, co powiedziała na sam koniec, było ewidentnie przekleństwem. Tzn nie w formie słownym, tylko dosłownie przeklęła ekspedientkę. Bardzo dobrze wobec tego, że jej się wyraźnie postawiła. To tyle.
    Ja wiem jedno, Bóg chroni przed przekleństwami dużo skutecznie niż jakieś kamienie czy wiedza na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wśród Cyganów jest sporo katolików, więc może uważają to za wzmocnienie opieki wyższego szczebla?

      Usuń
    2. Jeżeli wieżą w dobre duchy i gusła, oraz że potrafią powróżyć, to nie są Chrześcijanami.

      Usuń
    3. A niektóre obrzędy i święta w naszej religii to skąd niby? Katolicy, których znam raczej sami wybierają co im w kultywowaniu pasuje, a poza tym kościół cały czas się zmienia, przymykając oczy na wiele rzeczy...

      Usuń
    4. Święta katolickie nie mają nic wspólnego z Chrystusem. A i wybieranie sobie tego, co komu pasuje, nie jest już całkiem zgodne z dogmatem Kościoła.
      Jak widzisz, bardzo rozgraniczam Chrześcijan od Katolików. Moim zdaniem ci drudzy to jakaś inna religia, w dodatku rzymska.

      Usuń
    5. Na tym polega obłuda niektórych katolików.
      Nie zagłębiam się w dyskusję na temat chrześcijaństwa, bo nie czuję się uprawniona, nie studiowałam religioznawstwa...

      Usuń
  9. Nie chcę wyjść na ... I to byłoby na tyle:)

    OdpowiedzUsuń
  10. :-))) To ne była ukryta kamera tylko zdesperowana Cyganka, ich czasy już mijają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moze własnie się reaktywowały, w mediach też różne wróżki się reklamują:-)

      Usuń
  11. W Krakowie na plantach Cyganek pod dostatkiem.Są bardzo aktywne a ludzie niejednokrotnie zatrzymują się na wróżby.
    Mnie ,starą a naiwną ,oskubała Cyganka kiedyś u fryzjera kiedy czekałam na swoją kolejkę.
    Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma ,chyba że w "Chacie za wsią"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak tabory konne wyginęły, teraz wypasione bryki i podróże po całym świecie innym taborem...ale odróżniają się wyraźnie:-)

      Usuń
  12. To jak prawdziwy film, nigdy nie pomyślałabym, że tak może być. Dawno temu cyganki zaczepiały na ulicy, ale żeby wejść do sklepu i jeszcze do księgarni to pierwszy raz z czymś takim się spotykam, bardzo ciekawie to odpisałaś,uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ta była bardzo zdesperowana, albo wyczuła kasę?

      Usuń
  13. Witaj, Jotko.

    Romska kultura jest specyficzna, a my mamy taki czasownik, który chyba nieźle ją charakteryzuje - "cyganić":)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, jeszcze różne legendy znam z dzieciństwa...

      Usuń
  14. Czytałam ostatnio artykuł na temat malutkich dzieci Cyganek żebrzących na chodnikach. To co przeczytałam - mnie zszokowało. Alkohol, narkotyki a czasem już zgon, ważne że dziecko jest cicho i nie przeszkadza :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywały u nas takie , ale z Rumunii, na razie ich nie widać...

      Usuń
    2. Oj chyba czytałam ten sam artykuł. Też nie mogłam się po nim otrząsnąć. A zawsze zastanawiało mnie, jak to jest, że kobiety żebrzące na ulicy mają takie ciche dzieci, które wciąż śpią, podczas gdy moje własne - ledwo zaśnie, już budzi się z krzykiem. No to się dowiedziałam. :(

      Usuń
    3. A wiesz, że mnie to też zastanawiało, mój syn taki ruchliwy był, a te dzieci jak lalki...

      Usuń
  15. Przyszłości to ja bym raczej znać nie chciała,ale nie wiem czy bym tej dychy nie dała.Wszytko zależy od tego jakie kobiecina by na mnie wrażenie zrobiła.
    Jedna z moich dalszych ciotek karty stawiała (w piątki) z tego co pamiętam to chętnych nie brakowało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba nie chciałabym znać przyszłości. A ta z opisu nie wyglądała biednie, złota miała na sobie ogrom...

      Usuń
  16. Też nie myślałam, że jest jeszcze to nagabywanie, ostatnio widziałam oferujące wróżbę cyganki w jako 20-letnia dziewczyna... W mediach trąbią o spadku czytelnictwa, a w bibliotece w mojej miejscowości drzwi się nie zamykają. Ostatnio nawet pytałam bibliotekarkę o ten ruch w interesie, a ona stwierdziła, że ma tak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, sama stałam kiedyś w długiej kolejce. Teraz kupuje nowości dla mojej biblioteki i w księgarniach ruch jak na dworcu!

      Usuń
  17. Któregoś dnia latem, siedziałam w restauracji na powietrzu i podeszła do mnie cyganka/Rumunka i palcem pociągnęła mi po pizzy, którą miałam na talerzu.Obsługa ją wyprosiła, ale przyznam,że byłam w szoku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bezczelna! ale co chciała przez to osiągnąć? Zaklepała sobie obiad?

      Usuń
  18. Ostatni raz cyganka chciała mi powróżyć kilkanaście lat temu. Powiedziała mi wtedy, że kiedyś będę tak szczęśliwa, że ją znajdę i jej za tę wróżbę podziękuję. No to czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekasz aż wróci, czy czekasz na szczęście?

      Usuń
  19. Faktycznie sytuacja niecodzienna, choć parę razy widziałem podobne ,,akcje" w swojej okolicy.

    U kurczaki, to się trochę zaczynam wstydzić, że tak się obijam.

    Jak dla mnie cała sprawa z tym Kulsonem to niezła szopka, aż im uwierzyłem nawet.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich szopek niestety coraz więcej...jakbyśmy idiotami byli!

      Usuń
  20. Cyganki rzadziej namawiają niż kiedyś, ale od czasu do czasu widać, że znajdują chętnych do wróżenia. Słyszałam, jak jedna z pań prosiła Rumunkę o to, by zmieniła płeć dziecka w brzuchu. Ta się zgodziła, ale wątpię, czy zrozumiała o co chodzi, bo nie mówiła po polsku. Naiwność nie zna granic.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To po prostu średniowiecze, wierzyć się nie chce!

      Usuń
  21. Miałam do czynienia z nachalną cyganką, gdy byłam jeszcze bardzo młoda,dałam jej się na namówić za parę groszy na wróżenie, póżniej naiwna dałam jej zegarek,aby usłyszeć dalszy ciąg wróżby.Na szczęście postraszylam ją policją i raczyła mi go oddać,na dodatek żle mi życząc na przyszłość. Wydaje mi się,że część jej złożyczenia się spełniło. Od tego czasu unikam cyganek i innych wróżbitów.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wcale nie jestem ciekawe, co miałaby mi do powiedzenia, miałabym potem do myślenia...

      Usuń
  22. Ja do Cyganek podchodzę z dystansem i to sporym. Moją przyjaciółkę kiedyś taka dopadła, tak zamotała że ta dała jej tą rękę i jej wywróżyła oczywiście szczęście, dużo kasy i piękną miłość. Przyjaciółka nadała jej 5 zł, na co Cyganka powiedziała że w takim razie nic z tego jej się nie spełni, powiedziała coś jeszcze po "swojemu" i poszła. Było to jakieś 7 lat temu. W ciągu tych lat przyjaciółka wylądowała w szpitalu, okazało się że ma wadę serca, wpadła w poślizg i spadła z mostu autem rodziców swojego ówczesnego chłopaka - musiała oddać 20 tysięcy złotych, i do dzisiaj nie potrafi zbudować dłuższego związku... Brrr...ja wiem, za dużo fantastyki czytam ale jak ja widzę "wróżki" to uciekam gdzie pieprz rośnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabrzmiało to wszystko jak horror, gotowy scenariusz na film!

      Usuń
  23. Przypomniało mi się pewne smutne zdarzenie.
    Małżeństwo Cyganów sprzedawało firanki na Kleparzu ,takim placu handlowym Krakowa ,a właściwie nawet nie na placu ,bo tam trzeba mieć swoje miejsce ,tylko na ulicy prowadzącej do niego.Ulica krótka i wychodzi na bardzo ruchliwy trakt tramwajowo -samochodowy.Cyganka zachwalała i odmierzała firanki a jej mąż "łapał"klientów.Pod nogami kręciło się ich dwoje małych dzieci ,tak 5,6 lat.W pewnej chwili dziewczynka wybieg
    ła na ruchliwą ulicę prosto pod tramwaj ,który nie zd
    ążył zahamować ,chociaż tam jest przystanek.Śmierć na miejscu.
    To się zdarzyło chyba trzy lata temu ...Cyganie nadal tam handlują.
    Przez wieki utrwaliło się w naszej świadomości pojęcie brudnego Cygana ,oszusta i złodzieja .Chłopi chowali kury ,kiedy tabor wjeżdżał do wsi .To wszystko prawda ,ale przecież nie może jeden naród mieć samych negatywnych cech.To są często biedni ,nieszczęśliwi ludzie kolorujący sobie życie piękną muzyką.
    Ja lubię bardzo jej porywający rytm i prędkość i ..te cygańskie skrzypeczki.
    A Papusza -poetka cygańska? A Cyganka ,mieszkanka Siedlec ukrywająca w czasie okupacji żydowskie dzieci? Cudem przetrwała wojnę.
    Tak się rozpisałam....

    OdpowiedzUsuń
  24. I p.s.Dlaczego mówimy "nie cygań"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś Cyganie rozproszeni po całym świecie nazywają siebie podróżnikami i są tak różni jak wszystkie nacje. W naszej szkole mamy romskie dzieci, o dziwo tylko chłopców, bardzo grzeczni, eleganccy wręcz, ale widuję tez typowych żebrzących. Papuszę pochowano u nas na cmentarzu i jesteśmy z tego faktu dumni. Sama robiłam kiedyś zajęcia o twórczości Papuszy.

      Usuń
  25. Romowie, czyli Cyganie to bardzo ciekawa populacja. Naród z zakodowanym genem nomadów- wędrówka z miejsca na miejsce to ich żywioł.A "cywilizowane narody" nie tolerują takiego trybu życia.
    Wróżenie z ręki nie jest wcale taką głupotą jak się nam zdaje- wiele chorób genetycznych powoduje, że linie widoczne na wewnętrznych stronach naszych dłoni mają charakterystyczny przebieg gdy ktoś jest obciążony jakąś wadą genetyczną i ktoś, kto o tym wie, może "przepowiedzieć" daną chorobę.
    My, "światli ludzie", nie wierzymy ani wróżbom z ręki, ani odczytywaniu stanu zdrowia z wyglądu tęczówki. Ale nim uwierzyliśmy w wyniki badań laboratoryjnych dobry, doświadczony lekarz umiał i bez badań laboratoryjnych zdiagnozować pacjenta.
    A propos badań laboratoryjnych- -ok. 10% wyników nie odpowiada prawdzie.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O niektórych sprawach tego świata nie śniło się mędrcom nawet!

      Usuń
  26. Moja matka miała negatywny stosunek do Cyganów. Gdy była młoda, obdarowała Cygankę odzieżą po swoich dzieciach, a chwilę później zobaczyła te rzeczy na koszu od śmieci. Jako kobieta 50-letnia dała się nabrać na patelnię, kupioną od Cygana, bo z lat nastoletnich wiedziała, że najlepsi z nich kotlarze. Jednak przepowiednia odnośnie przyszłego męża się spełniła. Matka nie była pewna czy to przypadek czy siła wróżby. Ja swój kontakt z Cyganami ograniczam do oglądania w tv corocznego koncertu Kultury Romskiej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, że muzykę i koncerty mają ciekawe i zawsze na nich są tłumy.
      U nas też chyba raz koncertowali.

      Usuń
  27. Mi kiedyś cyganie wciskali perfumy i jakie wkurzone były jak nie chciałam od nich kupić. Mnie Ci ludzie przerażają ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrafią być obcesowi, zwłaszcza gdy coś jest nie po ich myśli, czasem ciągną za rękaw lub obrzucają wyzwiskami...

      Usuń
    2. To jest aż straszne. Ja to mieszkam na takim osiedlu gdzie mieszkają cyganie jak i inne grupy etniczne. To nie ukrywam, że czasem się boję wyjść, bo nie wiadomo co mogliby zrobić :)

      Usuń
    3. Nie trzeba się bać, raczej być ostrożnym...

      Usuń
  28. Nie mam do nich serca ani trochę. Wszystko mnie w nich drażni, a film Papusza tylko to rozdrażnienie pogłębił. Jedna Papusza wiosny nie czyni, poza tym z całym szacunkiem - jej wiersze nie są niczym wybitnym. Zdecydowanie lepszym malarzem był Nikifor, niż ona "poetką".
    Może mam skrzywienie z racji mojego wolontariatu, ale nie mogę zachować spokoju kiedy 8-me dziecko z Romskiej rodziny rodzi się z tą samą genetyczną chorobą niszczącą wątrobę, i matka czeka pół roku z decyzją, czy puścić je "do ludzi" jeśli chore, czy zabrać do roboty, jeśli zdrowe! I żadne prośby ani groźby nie pomagają. Będą się rodzić następne...:((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patologia zdarza się wszędzie, niestety. Papusza Kasprowiczem nie była, to fakt, ale ewenementem wśród swoich na pewno.

      Usuń
  29. Niesamowite zdarzenie.
    W Warszawie często widywałam Cyganki chcące wróżyć na Starówce, ale to było już dosyć dawno. Nawet nie były nachalne.
    Nigdy sie nie skusiłam na wróżbę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie wróżby też nie kręcą i tak już pewnie zostanie.

      Usuń
  30. Patrząc na to, jak niektórzy liczą na łatwy zarobek i ile na ulicach jest żebraniny to jakoś mnie nie dziwi, że jeszcze są takie kobiety, co to wróżą przyszłość i są nachalne, byle wydębić grosza. Straszne to, bo one naprawdę są jak rzep na psim ogonie. Nie można im ulegać, bo się nie odczepią, dlatego postawa sprzedawczyni zasługuje na pochwałę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takich sytuacjach trzeba być stanowczym, by nie zostawiać pola do zachęty...

      Usuń
  31. Od razu przypomniała mi sie sytuacja z książki Chudszy Stephena Kinga..
    Bałabym się.

    https://stimulate-sense.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam, ale faktycznie, w pojedynkę można się wystraszyć...

      Usuń
  32. Może tworzona jest po prostu alternatywna rzeczywistość? :)

    O to pewnie dowiedziała się w czasie pisania tej pracy wielu rzeczy, o których nie wiemy o Gaudim. Może kiedyś będziesz miała okazję? Na pewno warto sprawę przemyśleć, Barcelona zrobiła na mnie wielkie wrażenie.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może będę miała, muszę sama sobie ją stworzyć po prostu :-)

      Usuń
  33. Cyganów i cyganki pamiętam z dzieciństwa i to wczesnego - mieszkali na mojej ulicy, całkiem blisko. Chłopcy z bloku z nimi wojowali. teraz też już tam nie mieszkają. Kiedyś jeszcze na studiach podeszła w parku do mnie i mojego ówczesnego chłopaka i żeby mnie zachęcić do wróżenia powiedziała: masz przy sobie chłopca przystojnego ale wiele rywalek masz koło niego... Uśmialiśmy się i się nie skusiłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie teksty to też mogłabym wygłaszać :-)

      Usuń
  34. Byłam w czasach licealnych na rajdzie w Szczecinku, trafiłam wtedy do zakładu fotograficznego po film do aparatu (kto pamięta jeszcze filmy w rolkach. Tam akurat była młoda Cyganka, która koniecznie chciała mi powróżyć. Byłam młoda i ciekawska. Za 5 zł dowiedziałam się, że "Kazimierz jest ci pisany". To byłą młoda i niedoświadczona Cyganka. Nie uwierzyłam jej, ale byłam ciekawa tego Kazimierza, nawet w latach siedemdziesiątych Kazimierz to nie było popularne imię. Nigdy nie spotkałam Kazimierza - rówieśnika. Oczywiście w żadne wróżby i ezoterykę nie wierzę, jestem zdeklarowaną sceptyczką i racjonalistką. A w naszej miejscowości mieszkają bardzo bogaci i zawsze eleganccy Cyganie. I podobno Romowie, to tylko jeden z odłamów , nie każdy Cygan jest Romem, więc nie obrażamy nikogo mówiąc Cygan. A jak jest ze słowem Murzyn?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo może chodziło o Kazimierz Dolny nad Wisłą?... wróżby często formułowane są enigmatycznie i nie można ich wtedy interpretować dosłownie... a może konstrukcja skojarzeń miała być jeszcze bardziej piętrowa?... czy weszłaś potem w posiadanie lub władanie mieszkania, samochodu lub czegokolwiek, do czego potrzebny jest klucz?... tak, klucz, exactly... jeśli tak, to wróżba się spełniła... jakim sposobem?... znasz film "Rejs"?... tam jest scena, która wszystko wyjaśnia:
      - Jak się nazywa miasto nad Wisłą? Dla ułatwienia dodajemy, że jest to imię króla, który zostawił Polskę murowaną.
      Głos z offu:
      – Panie Kazimierzu! Ma pan klucz od kabiny?
      – Bardzo państwa proszę nie podpowiadać. Bardzo proszę.
      – Kluczbork!
      pozdrawiać jzns :)...

      Usuń
    2. Podobno nie mówi się Murzyni tylko Afroamerykanie i zamiast Eskimosi - Inuici...
      Może faktycznie chodziło o Kazimierz nad Wisłą?
      Dowcip znam też inny: wchodzi 2 policjantów do księgarni
      - czy jest Pan Tadeusz?
      - panie Tadziu, przyszli po pana...

      Usuń
    3. Jotko, a w Afryce są Afroafrykanie? Przecież nie. To już nawet ciasta murzynka nie należy piec? Nie dajmy się zwariować. A Kazimierz nad Wisłą widziałam 3 razy, miasto, jak miasto. Nie było mi pisane ;)

      Usuń
    4. Nie dajmy się zwariować, też myślę, że nie w nazwach rzecz, tylko w naszym szacunku dla innych w ogóle.

      Usuń
  35. Zawsze jak jestem w Miasteczku to dopada mnie na rynku ta sama Cyganka.
    Ale po mojej minie orientuje się od razu, że nie jestem zainteresowana, więc po chwili odchodzi. A może mnie po prostu pamięta?

    OdpowiedzUsuń
  36. hihi... to jeszcze nic... drzewiej u nas na wsi (czas jakiś mieszkałem po ślubie obok teściów) dni letnie przypadły tak suche i gorące, że w studniach zaczynało brakować wody. Dwie lub trzy kobieciny z wioski wybrały się z pielgrzymką po wsi, coby uzbierać parę groszy na mszę, aby nareszcie spadł deszcz. Zawitały więc i do teściowej, która wprawdzie w zbawczą rolę mszy nie wierzyła, ale jakoś nie mogła odmówić tym paniom i wsunęła im do rąk parę złotych. Jak raz przyszła do mojej chałupy i opowiedziała wszystko. Ja na to:
    - Mamo, mama dała? Przecież jutro będzie lało.
    I nazajutrz lunęło nie z tej ziemi... :-)
    Zatem Jotko, uważaj na tych wróżbitów, bo może się tak zdarzyć, że któregoś dnia natrafisz na pewnego pana, co ci przyszłość na dzień następny pokaże w całej deszczowej krasie... :-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo w starożytnym Egipcie zaćmienia przepowiadali lub ich koniec...

      Usuń
  37. Od wielu lat nie widziałam już takowej wróżbitki, ale dawniej się zdarzało. Młoda byłam i nie umiałam odmawiać...ale nie pamiętam, co mi wywróżyła :):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja uciekałam, gdzie pieprz rośnie, bałam się, że coś złego zobaczy w mojej dłoni...

      Usuń
  38. Tą opowieścią przypomniałaś mi dzieciństwo jak jeździłam czasem z mamą na halę targową w Gdyni i tam zaczepiały nas Cyganki żeby powróżyć. Mama wtedy szybko łapała się za torebkę. Pamiętam też, że wtedy właśnie na hali roiło się od Cyganów, którzy sprzedawali tam patelnie, a żony i dzieci im towarzyszyły - całe towarzystwo barwnie odziane. Potem jak byłam już nastolatką Cyganie zniknęli z gdyńskiej hali i teraz też już raczej się ich nie spotka. A może po prostu zmieniły się tylko ich stroje i stali się mniej rozpoznawalni - tego nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widuję jeszcze tych bardziej rozpoznawalnych, ale rzadko, przeważnie są to kobiety, gdzie podziali się mężczyźni, tego nie wiem.

      Usuń
  39. Byłam świadkiem innej żenującej sceny, gdzie główną postacią była nie Cyganka, a żebrząca (chyba kobieta narodowości rumuńskiej) z dzieckiem. Ta namówiła młodą dziewczynę by kupiła jedzenie dla głodnego dziecka. Zdezorientowana "sponsorka" ciągnęła kosz, a potrzebująca pakowała do niego ile się dało. Na szczęście klienci wkroczyli w porę i zastopowali chciwość żebrzącej.
    Pozdrawiam serdecznie Jotko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kupiłam kiedyś starszej pani chleb, co z nim zrobiła, nie wiem.
      Pewnemu panu kupiłam bułki, za co zostałam obrugana przez sprzedawczynię, bo proponowała temu panu by odśnieżył przed sklepem i zarobił na te bułki, ale powiedział, że za zimno...
      Czasem dobre serce bokiem wychodzi :-(

      Usuń
  40. kiedyś, jak jeszcze chodziłam do liceum, to ciągle mnie zaczepiały, a potem wyzywały...ech...

    OdpowiedzUsuń
  41. Czasami widuje się na ulicy Cyganów, ale myślałem, że ci przepowiadający przyszłość to tylko w starych opowieściach! Nawiasem mówiąc, chiromancja, czyli wróżenie z ręki to dość ciekawa sztuka, pełna przeróżnych symboli i trudnych do interpretacji znaków. Ale czy prawdziwa? Tego nie wiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś w takie wróżenie nie wierzę, a zwłaszcza z fusów itp.

      Usuń