czwartek, 25 stycznia 2018

Podróż sentymentalna...

Odbyłam podróż do miejsc kiedyś odwiedzanych, nie ruszając się z domu.
A to za sprawą książki Jadwigi Śmigiery MOJE WARSZAWSKIE ZWARIOWANIE, której okładkę widzicie obok na zdjęciu.
Nie jest to ani przewodnik, ani też pamiętnik, to raczej spacer po Warszawie w towarzystwie autorki, która nie tylko pokazuje swoje ulubione miejsca i opowiada ciekawostki, ale każdy spacer zmienia w subiektywne spojrzenie na miejsca i wydarzenia, wplatając epizody ze swego ciekawego życia.
Nawet znając stolicę lub wręcz przeciwnie, warto sięgnąć do tej nietypowej pozycji, bo w każdym wypadku znajdziecie dla siebie coś ciekawego.
Wydawca dołączył do książki zakładkę, co jest miłym i praktycznym prezentem dla czytelnika, a szata graficzna nawiązuje do dwóch poprzednich książek autorki, które także posiadam i polecam.

Dlaczego podróż sentymentalna?

Lata temu odwiedzałam regularnie Warszawę z moim chłopakiem, a obecnie mężem, który miał tam ciotkę o pięknym imieniu Róża. Pracowała na ulicy Rozbrat w jakiejś instytucji związanej ze sportem, dziś już nie pamiętam nazwy, a mieszkała najpierw w Sulejówku, potem w Warszawie na Siekierkach, wreszcie przy ulicy Czerniakowskiej w bloku z windą.
Ciotka pokazała nam wiele ciekawych miejsc, inne odkrywaliśmy sami, gdy ona pracowała...
Zachwyceni tym wszystkim czego brakowało na prowincji, spędzaliśmy poza domem całe dnie, nawet lody w Hortexie jedząc zamiast obiadu, także dla oszczędności.

Nie sposób opisać
wszystko, co stolica oferowała turystom z małego miasta, post musiałby mieć niewyobrażalną długość. Nie dotrwalibyście do końca. Miło było przypomnieć sobie wszystkie te miejsca, czytając książkę Stokrotki (nick blogowy autorki).
Dla porównania - Kamienne schodki z książki o Warszawie i ja na tych schodkach sto lat temu...zdjęcie kiepskiej jakości, ale cóż.

Z sentymentem wspominam spacery Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem na Stare Miasto, ciastka od Bliklego, eleganckie butiki i dla kontrastu stragany na Bazarze Różyckiego, wycieczki do ZOO, odczytywanie ciekawych historii z nagrobków powązkowskich.

Mój drugi romans z Warszawą miał miejsce w czasie praktyk studenckich. Przez miesiąc mieszkałam w stolicy, ucząc się praktycznej strony zawodu bibliotekarza w bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. Dzięki temu udało mi się zwiedzić także zaplecze Biblioteki Narodowej, pachnący jeszcze farbą Zamek Królewski, wystawę Rembrandt i uczniowie w Muzeum Narodowym i wiele innych ciekawych miejsc.

Trzeci raz byłam w Warszawie służbowo i poza Centrum Nauki Kopernik niewiele widziałam, z daleka Stadion Narodowy i z taksówki Nowy Świat...

Lektura książki Jadwigi Śmigiery uświadomiła mi, że muszę naprawić wielki błąd czyli odwiedzić dzisiejsza stolicę, tym bardziej, że mogę liczyć na obecność tak wspaniałej przewodniczki jak autorka książki, obiecała mi to w dedykacji...

76 komentarzy:

  1. Wypada tylko życzyć pomyślnej realizacji planów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten temat zawsze wzbudza we mnie emocje.
    Do 18 roku żyłam w błogiej nieświadomości, a potem pojechałam na zwykłą szkolną wycieczkę do stolicy. I raził mnie piorun, zakochałam się w tym mieście. Odtąd marzyłam już tylko, żeby pojechać tam na studia. Nie wypuścili mnie z domu, więc przez pięć lat jeździłam do Warszawy na każdy weekend. Nigdy mi się nie znudziło. Warszawa na zawsze pozostała moim niespełnionym marzeniem. Dobrze, że mam tam rodzinę i przyjaciela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja studiowałam w Toruniu, ale w Warszawie bywaliśmy w ferie, warto byłoby porównać, ile się zmieniło...

      Usuń
    2. Bywam tam jeszcze, choć już znacznie rzadziej. Nie wszystkie zmiany mi się podobają, ale sentyment pozostał chyba na zawsze...
      W Toruniu byłam tylko raz, prawie 20 lat temu i niewiele już pamiętam. Jednak pozostało wrażenie, że jest bardzo ładny.

      Usuń
  3. Taki spacer z własnym przewodnikiem to musiało być coś fantastycznego :-) Extra zdjęcie na schodkach, jakby nic nie zmieniło :-) Warszwa podobała mi się ta stara, obecna zrobiła się plastykowa poprzez zabudowę ulic tymi płytami , które mają blokować hałas... Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem właśnie ciekawa tych zmian przez lata :-)

      Usuń
  4. Warszawa ma mnóstwo ciekawostek... lubię jej ławeczki chopinowskie gdzie można usiąść w parkach i posłuchać, uwielbiam rzeźby Igora Mitoraja - drzwi kościoła jezuitów na ul. Świętojańskiej chociażby, ogrody na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej... czasem się zdarzam w Warszawie i zawsze wtedy staram się jak najwięcej odetchnąć jej atmosferą.
    A Stokrotka ma ogromny talent do pisania i pokazywania piękna różnych zakątków - co widać na jej blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, to wspaniała przewodniczka i mądry człowiek:-)

      Usuń
  5. Życzę Ci Asiu w takim razie wspanialej wycieczki.Może i komuś się narażę,ale nie lubię Warszawy. Tylko nie zrozumcie mnie źle,bo bywam tam czasami bo z tamtych okolic pochodzę.Najmilsze wspomnienia jednak są ze spacerów w Łazienkach...To miasto mnie męczy.Ale żeby nie było..... sporo miejsc ,które należało odwiedzić,pozwiedzać.....zostały zwiedzone.A na swoje usprawiedliwienie mogę stwierdzić,że duże miasta mnie męczą.Nawet będąc młodą dziewczyną niezbyt dobrze tam się czułam. Za to moje dzieci-Julia i Jakub nie wyobrażają sobie aby ich tam miało nie być.Tak jak niektórzy w Warszawie ja zakochałam się od pierwszego wejrzenia w Dukli.....następne miejsce to Nałęczów....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młodzi lubią duże miasta i ruch, mój syn uwielbia Poznań.
      Dobrze pewnie pojechać tam i wrócić znów do siebie...

      Usuń
  6. Do samej Warszawy mam stosunek ambiwalentny, powiedzmy :). Do książki - pełen zachwytu, czytałam ją podobnie jak TY - z odniesieniem do swoich wizyt w opisywanych miejscach :). Stokrotka rządzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tych, którzy nie byli, na pewno zachęci do zwiedzania z książką w ręku:-)

      Usuń
  7. Spędziłam w Warszawie cały okres studiów, teraz w stolicy mieszkają moje dzieci. Ale nie przepadam za tym miastem. Przytłacza mnie. W czasach studenckich byłam zachwycona, teraz już mniej.
    Zdjęcie na Kamiennych Schodkach - super, też mam całe góry takich starych czarno-białych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma swoje ulubione miasto, ja lubię chodzić po Toruniu, a teraz po Poznaniu, bo tam mieszka mój syn.

      Usuń
  8. W Warszawie bywałam często. Nie dzielę z nią żadnych poważnych wspomnień, tam zazwyczaj z kimś się spotykałam, umówiona na podróż do stolicy zazwyczaj z kimś, kto mieszkał po drugiej jej stronie. Warszawa to zawsze ten punkt pomiędzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można i tak, czasami jesteśmy po prostu przejazdem:-)

      Usuń
  9. Rozumiem Asiu co czujesz, ja co prawda nie miałam okazji tak dobrze poznać stolicę, bo byłam tylko dwa razy, ale za to krótko i nie wystarczyło czasu na zwiedzanie. Jednak w zeszłym roku wszedł na ekrany TV odcinek "W rytmie serca" na Polsacie. Oglądaliśmy z mężem i podziwialiśmy Kazimierz Dolny i postanowiliśmy się tam wybrać. Miasteczko nas zauroczyło i potem oglądając serial wracaliśmy wspomnieniami do miejsc, w których byliśmy. To jest niesamowite uczucie, gdy można za pomocą filmu lub książki przenieść się w świat miłych wspomnień.

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmy i seriale mogą zachęcić do odwiedzenia miejsc i krajów, do poznania nowych smaków...świat jest mały.

      Usuń
  10. A wiesz, że nasza żeńska „grupa” już planuje kwietniowy wyjazd do Stolicy? Dwie osoby już się dopisały i śmiejemy się , że w przyszłym roku wynajmiemy autobus . Tak wiec kwietniowa Stolica chyba stanie się już naszą tradycją 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świetna tradycja i busik wskazany, im więcej wesołych pań tym ciekawsza wycieczka:-)

      Usuń
  11. Lubię Warszawę, choć rodzina twierdzi, że do zamieszkania to miejsce uciążliwe, bo dużo czasu zajmują dojazdy. Ale z doświadczoną przewodniczką to co innego. Jeśli tylko wspomnienia są przyjemne, należy wrócić do wspomnień.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dojazdy faktycznie do łatwych nie należą, zwłaszcza gdy nie zna sie miasta, mnóstwo przesiadek i czasu...

      Usuń
  12. Przejeżdżałam tylko przez Warszawę, jadąc do babci, za Siedlce. Nie zwiedzałam jej, moja siostra miała tę przyjemność, będąc na wycieczce klasowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno warto zatrzymać się i zobaczyć choć Starówkę:-)

      Usuń
  13. W Warszawie "urzędowałem" dwukrotnie. Za pierwszym razem było to pięć lat studiów (mieszkałem w akademiku), a wróciłem po kilku latach do jednego z urzędów. Jak to zwykle bywa za pierwszym razem było cudownie, a za drugim jako tako. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie za pierwszym razem trochę rozczarował PKiN, myślałam, że jest większy, za to na górze było bosko :-)

      Usuń
  14. Moje młodzieńcze wypady z wschodniej ściany do stolicy, kończyły się na bazarze Różyckiego. Wówczas Dworzec Centralny był czymś wyjątkowym, a schody ruchome w Domach Towarowych Centrum szczytem nowoczesności. Ostatnio byłam w stolicy przejazdem i od razu wysiadając z auta, wdepnęłam w psią kupę.Na Marszałkowskiej. Większy sentyment czuję do Wrocławia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachwycałam się tym samym:-)
      We Wrocławiu byłam krótko , muszę tam wrócić, bo spodobał mi się :-)

      Usuń
  15. Asiu - dziękuję serdecznie za życzliwe przyjęcie "Mojego warszawskiego zwariowania". Cieszę się, że lektura tej książki przywołała Twoje wspomnienia z Warszawy.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Super post Asiu, lubię takie podróże. Pokazałaś pewien czas swojego życia, a to jest ciekawe, dowiedzieć się czegoś o drugim człowieku. Pięknie wyglądasz na zdjęciach, super to twoje retro zdjęcie. Warszawę znam tylko z Wycieczek i nie wszystkie dzielnice mi się podobają. Kiedyś będę mieć sentyment do Londynu, bo nie chcę zostać bez kraju. Polska to moje korzenie, a tego nie da się przenieść. Londyn chociaż piękny i brzydki. Trudny i niezwykły to piękne i paskudne miasto potrafi związać ze sobą:) buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma:-)
      To stare zdjęcie przypomniało mi, że kiedyś ciągle chodziłam w sukienkach...

      Usuń
  17. Ja do Warszawy jeździłam bardzo często (mieszkałam w województwie mazowieckim ) więc jak to mówią rzut beretem. Także nie dość, że jeździło się tam na wycieczki klasowe, to jeszcze moja chrzestna tam mieszka więc byłam na ferie zimowe czy też wakacje u niej. Sebek był w tamtym roku pierwszy raz w Warszawie i się z niego śmiałam, oczywiście na żarty, że 'jak to być Polakiem i nie być w Warszawie, toż to wstyd'. Ja bardzo lubię stare miasto, park Łazienkowski, oczywiście Złote tarasy (choć myślę, że to bardziej z sentymentu) i Zoo :)
    Piękne zdjęcie na schodach i niesamowite wspomnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złote tarasy widziałam z daleka, bardzo chciałabym zobaczyć Muzeum Powstania Warszawskiego, a do ZOO idę wszędzie gdzie jest...

      Usuń
  18. Jak dla mnie Warszawa jest super-mega-hiper miastem. Ale jako mieszkaniec tegoż, nie jestem obiektywny. :D

    No czasem nie ma wyjścia i trzeba coś tam zrobić w życiu, mniej lub bardziej ważnego.

    Już wiosnę powoli widać, bo u mnie śnieg znika.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czekam na wiosnę odkąd rozebrałam choinkę :-)

      Usuń
  19. Piotr powyżej ma rację, autochtonowi trudno coś konkretnego powiedzieć o walorach turystycznych swojego miasta /chyb że zawodowy przewodnik/... turystycznie to ja się realizuję w Kraku, choć też mi już przechodzi, bo mieszkam tam w 25%, jeden tydzień na miesiąc i zaczyna wkraczać rutyna...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudze chwalicie, swego nie znacie... wiele miejsc jest w Polsce do odkrycia:-)

      Usuń
  20. Asiu piekne wspomnienia. Oby plan sie zrealizował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką mam nadzieję, w końcu to nie koniec świata...

      Usuń
  21. Też mam tę książkę (a jak!), tyle tylko, że jeszcze nie zdążyłem się do niej dobrać. Bardzo lubię książki Stokrotki, gdyż mogę połazić po stolicy nie ruszając się z Olsztyna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię też te różne ciekawostki o miejscach i ludziach:-)

      Usuń
  22. Też kocham Warszawę. Tęsknię za tym miastem. Może na prawdziwej emeryturze...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dużych miastach tyle się dzieje...chociaż w małych też coraz więcej:-)

      Usuń
  23. O, ciekawie się zapowiada. Z przyjemnością ją kiedyś przeczytam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Też jest taka możliwość. Podobno na Zachodzie są już ludzie, którzy mają specjalne chipy pod skórą dłoni, które otwierają mieszkania, samochody, konta w bankach itp. To dopiero ryzyko może nieść ze sobą.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, nie dałabym sobie niczego takiego zrobić!

      Usuń
  25. W Warszawie wieki nie byłam. Książka zapowiada się ciekawie, chetnie po nia sięgnę. Uwielbiam, takie klimatyczne zdjęcia,jak to Twoje na schodach.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że stają się coraz mniej wyraźne...

      Usuń
  26. Czytałam recenzję tej książki u Iwonki Kmity, a dziś widzę u Ciebie.
    Faktycznie Stokrotka rządzi. :) Może to lektura i dla mnie?
    Studiowałam w Warszawie i mieszkałam przez wiele lat, ale... nie czułam się dobrze w tym mieście. Miałam wrażenie, że wszyscy wciąż się śpieszą, a czas upływa głównie w środkach komunikacji miejskiej i w korkach. Mam jednak też miłe wspomnienia ze stolicą.
    Tam poznałam miłość swego życia i tam przyszła na świat moja najstarsza córka... I mam mnóstwo przyjaciół, za którymi tęsknię...
    Ps. Świetnie wyglądasz Jotko (na obu zdjęciach).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz wiele wspomnień warszawskich:-)
      Dzięki za miłe słowa :-)

      Usuń
  27. Witaj, Jotko.

    Do niedawna nie miałam nawet czasu, by się Stokrotce "przypomnieć", a co dopiero - otrzymać i przeczytać:)
    Na szczęście udało mi się nadrobić zaległość i teraz czekam z niecierpliwością.
    Lubię duże miasta, ale na trochę. Potem chce mi się wrócić do domu i tych własnych trzech uliczek na krzyż:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie, zawsze chętnie wracam do starych kątów...

      Usuń
  28. Kiedyś mieszkałam pod Warszawą, ale wtedy dwójka moich dzieci była małoletnia i wyjazdy do stolicy nie kojarzą mi się z jakąś wielką rozrywką. Dzisiaj dzieci już dorosłe, zamieszkały w stolicy. Bardzo lubię Stare Miasto i zdarza nam się, wracając ze wsi, spędzić noc w Warszawie, by pobyć na Starym Mieście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okazuje sie, że wiele osób ma jakieś wspomnienia lub teraźniejszość związane z Warszawą.

      Usuń
  29. Witaj, Jotko,
    chyba po raz pierwszy.
    Zajrzałam, bo też kiedyś byłam
    panią od biblioteki. Krótko, ale
    pięć lat studiów zaliczyłam.

    Warszawa nasza piękna stolica jest mi bliska,
    jednak w chwili obecnej nie ciągnie mnie tam.
    Jestem otwarta na nowe wyzwania, zwiedzanie nowych miejsc.

    Pozdrawiam serdecznie, j.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Ze wpadłaś i zostawiasz ślad. Mnie także ciągnie w różne strony, a w stolicy dawno nie byłam.
      Do poczytania:-)

      Usuń
  30. Na szczęście na razie jest to tylko faza testów, jednak kiedyś te chipy mogą do Polski trafić. Też bym się nie pisał na coś takiego.

    Cóż na razie wiadomo, że jeszcze ze dwa tygodnie sprawa potrwa. Ile będzie w rzeczywistości, nie wiem.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie remonty są denerwujące, zwłaszcza gdy kolejni sąsiedzi coś remontują...

      Usuń
  31. Piękny spacer po Warszawie Ci się przytrafił i w dodatku masz z tym miastem tyle wspomnień.
    Ja byłam w Warszawie na kolonii w latach siedemdziesiątych, gdy miałam 8 lub 9 lat 9 w drugiej klasie ). Pamiętam, że budowano wtedy Dworzec Centralny i pierwszy raz mogłam przejechać się ruchomymi schodami. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Schody ruchome i drzwi na fotokomórkę to był hit!!!

      Usuń
  32. A ja się doczekać nie mogę lektury. Stokrotka pisze wspaniale :)
    U mnie to nie będzie podróż sentymentalna, bo Warszawy prawie wcale nie znam, ale przeczytam na pewno z wielką przyjemnością.
    Preludium w postaci Twoich wspomnień tu pieknie juz przez Ciebie opisanych już mam :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki czytelnik to skarb, Stokrotka będzie szczęśliwa:-)

      Usuń
  33. Warszawa nie jest moim ulubionym miastem, chociaż tam mam dom i tam wrócę. Może gdyby Stokrotka była moim przewodnikiem to bym zmieniła zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co szkodzi umówić się na wspólny spacer, na pewno się zgodzi:-)

      Usuń
  34. Wstyd się przyznać ale Warszawę mało znam. No ale z taką Przewodniczką jak Stokrotka spacer byłby z pewnością interesujący. Dzięki za polecenie literatury. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego wstyd, ja też wielu miast w Polsce nie znam...a cóż dopiero taki Paryż!

      Usuń
    2. No dobra, nie musi być wielki wstyd, bo może stolica Polski nie jest mi bardzo znana ale tu i ówdzie się było ;)

      Usuń
  35. A ja dopiero całkiem niedawno widziałam Syrenkę ;)Bo jakoś nigdy nie dotarłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sposób zobaczyć i przeczytać wszystko :-)

      Usuń
  36. Książką mnie Asiu zainteresowałaś bardzo:) A Warszawa to za pierwszym razem szkolenie z pracy...więc tylko praca;) A drugi raz to Muzeum Narodowe, Capitol, i długie spacery:) Z pewnością trzeba to uzupełnić;) Pozdrawiam Asiu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co innego służbowo, co innego turystycznie, życzę więc pięknego powrotu:-)

      Usuń
  37. Z chęcią nabyje taki przewodnik po Warszawie, bo dobrze jednak poznać naszą piękną stolicę ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej, gdy ktoś podpowie najciekawsze miejsca...

      Usuń