piątek, 14 lipca 2023

Kilka refleksji...

....o podróżowaniu

Myślę, że postów o wyprawach wakacyjnych wystarczy mi na długo, więc żeby przerwać ciąg wyjazdowy, dziś kilka refleksji  jakie naszły mnie w trasie.

Po pierwsze -  wielkie tablice reklamowe przy drogach. Ja jestem pasażerem, ale wyobrażam sobie, jak to musi rozpraszać kierowców, zwłaszcza gdy skąpo odziana panienka w kasku reklamuje skład materiałów budowlanych. 
Mnie rozbawił napis Multibrandowy sklep sportowy (co Wy na to?)

Po drugie - wszechobecne śmieci, gdy obok puste kosze i worki na odpady, a już do szału doprowadzają mnie pampersy i puste puszki czy butelki po piwie na szlakach górskich. Nic to, że wszędzie prośby - turysto, zabierz śmieci ze sobą!

Po trzecie - jadąc bocznymi drogami, warto pomyśleć o zapasie paliwa i prowiantu, bo czasami kilometrami nie uświadczysz stacji benzynowej czy zajazdu, najwyżej wiejski sklepik spożywczy.

Po czwarte - ograniczone zaufanie do nawigacji, bo nawet najlepsza doprowadzi Was do stanu rozpaczy, gdy uparcie kieruje auto na boczne drogi, kręte i dziurawe, gdy po kilka kilometrach i tak wracamy na drogę główną...

Po piąte - ceny w lokalach  - ile trzeba się naszukać restauracji, gdzie podają naprawdę dobre posiłki w umiarkowanych cenach, gdy w innych jakbyś płacił za złote drobinki w kawie lub trufle w gulaszu... 
Skrajny przykład , jak dla mnie, to 15 zł za wodę mineralną lub 30 zł za parking! Spotkaliśmy także płatności za WC kartą i blikiem, nowoczesność nawet tam, gdzie król piechotą chodzi:-)

Po szóste - multimedia w muzeach. Rozumiem podpieranie się organizatorów audioprzewodnikami, to nawet dla zwiedzających jest lepsze, bo chodzisz we własnym tempie, przewijasz materiał, który cię nie interesuje. Natomiast filmy wyświetlane grupom  zamiast prelekcji przewodnika, to czasami przesada, zwłaszcza, gdy zwiedza się muzea na sąsiednim terenie i po raz trzeci wysłuchujesz tych samych informacji o budowie umocnień niemieckich w czasie II wojny czy polityce eksterminacyjnej III Rzeszy.

Po siódme - oferta turystyczna w Internecie, a realia  jakie spotykamy na miejscu. Nam w sporym procencie się udało. Dlaczego nie w 100% ? Pewne drobiazgi organizacyjne czy uciążliwi turyści nieco zepsuli idealny obraz wypoczynku, ale pewnie za ideał trzeba też więcej zapłacić. W tym miejscu należą się podziękowania dla pań z obsługi hotelowej, za ich życzliwość i uczynność :-)

Po ósme - dzieci w podróży. Nie mam nic przeciw dzieciom, sama mam małego jeszcze wnuka i rozumiem, że dzieci bywają żywe i głodne wrażeń, ale nie można robić sobie wakacji od kindersztuby. Zauważyłam także prawidłowość taką, że polskie dzieci są o wiele głośniejsze i bardziej rozbrykane od  dzieci "zagranicznych". Czy to dlatego, że są u siebie?

Po dziewiąte - kiedyś w Czechach można było płacić za bilety czy parkingi nawet w złotówkach, teraz tylko kartą z przewalutowaniem lub koronami.

Po dziesiąte - ubolewam nad tym, że gdziekolwiek nie pojadę, znika dzikość natury, a pojawiają się inwestycje deweloperów, niektórzy zaś chcieliby podjechać autem najlepiej na szczyt  lub na plażę wprost pod leżak...

Podsumowanie:

Uśmiech i wzajemna życzliwość na wakacjach ułatwiają życie. pamiętać także warto, że nie jesteśmy sami na tej planecie i inni też chcą wypoczywać w ciszy i czystym otoczeniu...

Do restauratorów i sprzedawców mały apel - turysta często oszczędza cały rok na krótkie wakacje, więc jeśli oskubiecie go niemiłosiernie i bez skrupułów, prędko nie wróci...

91 komentarzy:

  1. Szczerze mówiąc, jako kierowca raczej skupiam się na drodze. Wydaje mi się, że te reklamy są głównie dla pasażerów. Kiedy jestem pasażerem, czytam wszystko mimochodem i bezmyślnie, niczego przy tym nie zapamiętując.
    A nie zastanawiałaś się dlaczego wszystkie reklamy są sygnowane mężczyznom? Nigdy nie widziałam reklamy z rozebranym mężczyzną w seksownej pozie.
    Nie widzieliśmy śmieci na szlakach w Tatrach.
    Cena za parking pod Morskim Okiem z rezerwacją z wyprzedzeniem - 60 zł za dzień.
    Dlatego wodę kupuje się w Biedronce, a kawę robi się samemu i wlewa w termos. Tak, pamiętam, że nie lubisz kawy z termosu. Ostatnio na Kasprowy zabrałam Starbaksa w plastiku ze sklepu. Migdałowego. Zimna kawa dla ochłody, pyszna była.
    Też zauważyłam, że nasze dzieci są głośniejsze. W Szwajcarii dzieciaki chodziły jak w zegarku, przy tym normalnie się bawiły i wściekały na placach zabaw, ale w domu miała być cisza. W restauracjach to było nie do pomyślenia, by dziecko zakłócało spokój. A kiedy tak było, okazywało się, że mamy do czynienia z rodziną z Polski bądź krajów wschodnich. Dlatego wybierając lokalizacje, kierowaliśmy się (ceną, ale też) brakiem udogodnień dla dzieci, placów zabaw itd. Wtedy jest mniejsze prawdopodobieństwo, że trafisz na rodziny. I było cicho.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dlaczego nie uczy się dzieci zachowywania w różnych miejscach, przecież restauracja czy hotel to nie dom, nie mam pretensji do dzieci, raczej do ich rodziców.

      Usuń
    2. Też tego nie wiem. Podobna rzecz jest w sklepach, jako ekspedientka obserwuję czasami tak trudne zachowania dzieci, że dziwi mnie, iż rodzice to ignorują, a dzieciak w tym czasie np. rozwala mi sklep.

      Usuń
    3. Ale gdy zwrócisz uwagę, to do ciebie będą mieli pretensje, nie do dziecka.

      Usuń
    4. Ano. Dlatego nie zwracam uwagi, tylko grzecznie zmieniam miejsce położenia. Niestety w ośrodkach nie da się zmienić kwatery, toteż unikam ośrodków wypoczynkowych w sezonie.
      A w sklepie w pracy raczej staram się dotrzeć do dziecka, zwracając mu kulturalnie uwagę. Na rodzica nie tracę czasu.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dobre pytanie!
      Najgorzej gdy te zmiany rozmijają się w drodze...

      Usuń
  3. BBM: Dziś mnie córka zapytała, czy oni- jako dzieci- sprawiali nam kłopoty. Powiedziałam, że nie, ale potem zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście byli tak idealni, czy po prostu nie pamiętam… I pewnie raczej to drugie…😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tez możliwe, jak i to, że byliśmy młodsi, więc może bardziej wytrzymali na hałas i rwetes, ale pamiętam doskonale, jak uczyłam syna, że restauracja to nie dom, a w sklepie nie bawimy się jak na placu zabaw.

      Usuń
  4. Reklamy - raczej nie czuję, żeby mnie rozpraszały. Co najwyżej szpecą...
    Śmieci - to co prawda u mnie na osiedlu, ale raz widziałam, jak ptaki grzebią w śmietniku i rozrzucają papierki - a potem człowiek się zastanawia, dlaczego ktoś wyrzucił obok kosza zamiast do niego. ;)
    Z brakiem stacji miewałam problem i jadąc główną drogą (nie pamiętam, czy to jeszcze autostrada) do Niemiec - zawsze mi się zachciało siku akurat w miejscu, gdzie długo nie było żadnej i nigdy nie pamiętałam, gdzie jest ta ostatnia. ;)
    Dzieci - nie zauważyłam, żeby polskie były głośniejsze. Ostatnio w hotelu polskiego nie było żadnego, zdaje się same angielskie i też w restauracji starałam się wybierać miejsca z daleka od nich. Chociaż najwięcej hałasu to jednak robili angielscy dorośli. ;) W Hiszpanii ludzie siedzą do późna w barach, zabierają te dzieci ze sobą i pamiętam, jak w zeszłym roku musiałyśmy z koleżanką groźnie spojrzeć, jak zaczęły czymś wywijać niebezpiecznie blisko, żeby któryś ojciec zwrócił uwagę, żeby uważały. Ale też szczerze mówiąc nie wymagam, żeby dziecko było ciche i spokojne, po prostu wolę, żeby nie było za blisko. ;) To, czego oczekuje od hotelu mój brat, czyli place zabaw i inne udogodnienia, dla mnie są minusem. :D
    Nad nadmiarem inwestycji i ja ubolewam, nie wszystko na świecie musi być zagospodarowane, a wręcz nie wszystko powinno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że każdy szuka czego innego, jeden lubi gdy jest głośno i wesoło, inny szuka spokoju i ciszy. Ważne chyba, by stosować się do zasad i ciszy nocnej.

      Usuń
  5. multibrandowy znaczy, że mają w sprzedaży towar różnych znanych firm, ale jak zdążyłem zauważyć dla zwykłych Grażyn i Januszów kojarzy się to wyszynkiem...
    z billboardami to jest jakoś dziwnie: przepisy regulują ich dopuszczalną odległość od drogi, im wyższej rangi ta droga tym dalej, np. od autostrady najdalej - min. 50m... tylko to jest trochę bez sensu, bo na autostradzie jeździ się zwykle najszybciej i gdy kierowca odwróci głowę, żeby zobaczyć fajną panienkę z piłą łańcuchową na tle koparki, to bardziej traci kontrolę nad sytuacją, niż gdyby ten billboard stał bliżej, a to oznacza większe szkody w razie ewentualnego karambolu...
    dla mnie (przeważnie) podróż jest ważniejsza, niż cel, ale faktycznie, jak mam jechać z jakimiś upierdliwymi wpychlami, to już wolę nigdzie nie jechać, tylko sobie pójść na spacer po okolicy, zwykle towarzyszą mi wtedy nasze koty, a to są najwspanialsi współspacerowicze...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Multibrandowy mnie powalił, jak i Resort zamiast osiedle. Rozumiem, że kupić apartament w resorcie, to inny poziom, niż kupić mieszkanie na osiedlu;-)

      Usuń
    2. aha, a co do nawigacji, to do mojej wiochy z krajówki prowadzą dwie drogi: jedna starsza, dłuższa, mocno już porypana i do tego pod dość niskim wiaduktem, a druga nowsza, krótsza i w ogóle lepsza... ale nawigacja poprowadzi Cię tą pierwszą, drugiej w ogóle nie ma nawet na mapie Google /jest tylko w ujęciu satelitarnym/... trochę już tu mieszkam, na Halloween będzie dwa lata, ale do tej pory tej mapy nie odświeżono jakoś... i jeszcze jedno: na obu tych drogach, na wjazdach drogowskazy informują, że "0.9 km", co sugeruje, że mierzono te odległości krokami, tylko jedną szedł jakiś dryblas, a drugą kurdupel...

      Usuń
    3. Za każdym razem, gdy gdzieś jedziemy, to w obydwie strony mamy inna drogę, nie wiem dlaczego, no i korzystamy teraz z nawigacji Waze, jest lepsza od google.

      Usuń
  6. Wiekszosc punktow, zwlaszcza 2 i 6, moge widziec u siebie a ogolnie wszystkie chyba tycza calego swiata.
    Nie moge narzekac na gestosc stacji benzynowych - jedynie w stanach ktore maja cale mile pustkowi sa rzadkie i jest to oznajmione przydroznym ogloszeniem "zaopatrz sie w benzyne bo nastepna stacja bedzie ze iles tam mil".
    Jestem kierowca ale nie zwracam uwagi na reklamy, nie dekoncentruja mnie.
    Moje bliznieta urodzily sie w roku 1972 kiedy to miejsca mowiac ogolnie, byly niedostosowane dla malych dzieci - nie bylo podrecznych przewijalni, nawet krzeselek dla nich w restauracjach itp. Przez pierwsze lata ich zycia po prostu unikalismy chodzenia z nimi do restauracji czy innych publicznych miejsc, nie mowiac ze gdyby wypadlo pojsc jednej osobie z dwoma niemowlakami to byloby ciezkie do ogarniecia. Zaczelismy z nimi wychodzic gdy podrosli, gdy nie bylo juz pieluszek a oni byli w stanie stosowac sie do zalecen rodzicow.
    Dzieci najbardziej przeszkadzaja mi podczas podrozy samolotami, ale i w restauracjach potrafia byc uciazliwi i glownie dlatego iz rodzice, zaabsorbowani rozmowa a jeszcze czesciej patrzeniem w telefony, nie zajmuja sie nimi. I nie ucza manier jedzenia, ich stoliki po posilku to gora smieci, okruszyn, rozlanych napoi, lacznie z podloga. Nieraz widzac ze zanosi sie iz usadza mnie w sasiedztwie dzieci prosze o inny stolik.
    Mysle ze wine za to ponosza czesciowo nieodpowiedziani rodzice ale rowniez wpajanie dzieciom od malenkosci jakim sa darem bozym i ze wszystko im wolno. Sa darem ale nie znaczy ze tego daru nie nalezy kontrolowac i przyuczac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, dziś siedzieliśmy obok dwóch rodzin z dziećmi, jedna rodzina była miła, dzieci kolorowały obrazki, piły napoje, w drugiej dzieciaki robiły co chciały, aż ta pierwsza rodzinka nawet poprosiła o zmianę stolika...

      Usuń
  7. Nie wiem, jak w Polsce, bo dawno nie byłam na krajowych wczasach, ale za granicą istnieją strefy wolne od dzieci i hotele od 16 lat. Staramy się wybierać właśnie takie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, na Krecie mieszkaliśmy w części hotelowej dla dorosłych, nie było tez brodzika przy basenie...u nas nie spotkałam jeszcze.

      Usuń
  8. Jakieś 10 lat temu jechaliśmy przez Słowację do Demanowskich Jaskiń. Wzdłuż całej trasy szybkiego ruchu, umieszczone były ogromne tablice reklamowe. Straszne paskudztwa zasłaniały prześliczne widoki na pasma górskie.
    W Czechach jest ich jakby mniej. Tymi opłatami za parkingi w Czechach też byliśmy zdziwieni. Parkomat żądał gotówki, ale nie można było jej wrzucić. Tylko kartę przyjmował.
    Dzieci czeskie są równie żywe, jak polskie, ale chyba bardziej posłuszne- jak rodzic powie, że ma przestać, to z miejsca przestaje. One mają większą swobodę ruchu i są głośne ( wchodzą w różne dziwne miejsca, penetrują, skaczą, biegają- wścibuchy takie), nie są ciągle karcone i ustawiane jak polskie dzieci, dlatego słowo rodzica jest respektowane.Z polskim dzieckiem różnie bywa.
    A GPS to zaraza, często rezygnujemy z niego i poruszamy się według drogowskazów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Demanowskie Jaskinie bardzo nam się podobały, tablic akurat nie pamiętam.
      Dziś z kolei w pizzerii głośniejsze były czeskie dzieci, polskie bawiły się cichutko:-)

      Usuń
    2. Bo dzieci czeskie są głośne, nawet bardzo, ale ja widzę ich szybsze reakcje na polecenia rodziców. Nasze z kolei są ciągle strofowane, ustawiane, a i tak robią swoje:). I chyba to zależy od rodziców, od środowiska w jakim się wychowują, bo w Czechach też są grupy turystów czeskich takie, jak i u nas- poziom, niestety niski.

      Usuń
    3. No właśnie tego strofowania i dyscyplinowania jakoś nie widzę...

      Usuń
  9. Pampersy w górach? Ależ dziarskie mamy teraz niemowlęta!!! Za Tuska" nie było takiej tężyzny fizycznej! Tylko patrzeć jak po wyborach
    na perciach, źlebach i turniach pojawią się noworodki.
    Heej!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, szkoda 800+
      Prędzej dziadków i babcie zostawią na szlaku...

      Usuń
    2. Ale istnieje także coroczna "turystyka (dys)kwalifikowana...
      Jak na załączonym obrazku...
      https://kinomanomonomaniak.blogspot.com/

      Usuń
  10. 1. Jako kierowca ich nie widzę, skupiam się na drodze. Jako pasażer wkurzam się bardzo, bo psują krajobraz.
    2. Wkurzam się gdy jadę rowerem i widzę na poboczu wszystko; puszki, butelki, pudełka, opakowania. Naprawdę to aż boli.
    3. To fakt i kwestia organizacji.
    4. Widziałam na własne oczy tabliczkę sygnowana logo firmy z napisem "Zawróć - nawigacja się myli. Dojazd od ul. Niepamietamjakiej"
    5. Coraz więcej lokali gastronomicznych ma przed wejściem wystawione menu z cenami. Zawsze sprawdzam co i w jakiej cenie, no i czy jest pusto (wtedy nie wchodzę) czy są klienci.
    6. Przy indywidualnym zwiedzaniu to bardzo fajna sprawa, ale grupa nawet zaopatrzona w audiobooki powinna mieć, być pod opieką przewodnika, człowieka.
    7. W necie zazwyczaj wszystko jest bardziej, lepiej i na maxa. No może za wyjątkiem opinii bo chyba tak mamy, że źle szybko opiszemy, ale zapomnimy pochwalić.
    8. Z racji tego, że dzieci mam dorosłe, a wnuków na pokładzie brak, nie mam cierpliwości i ochoty na towarzystwo rozbrykanej dziatwy. Trafiliśmy na wakacjach ma knajpkę dla dorosłych i 13+. Super sprawa.
    9. Czeski Cieszyn - płacisz jak chcesz. Dalej w głąb kraju to już nie wiem.
    10. Zastanawiam się czy ten rynek deweloperski się nie zatka. Wszędzie pełno apartamentowców. Ale skoro budują znaczy jest zbyt, zainteresowanie. Tylko natury żal.

    Ufff. Ależ się nakomentowalam.
    I jak mi to teraz zezre czarna dziura internetu to mnie trafi.
    A tymczasem pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie zżarło, więc dziękuję za wyczerpujący komentarz:-)

      Usuń
  11. Opłata za WC na dworcu PKP w Poznaniu przy CH"Avenida" 4 zł. !!!Chyba lekkie przegięcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. S*ajmy w domu. Bezpieczniej, intymniej, wygodniej, taniej.

      Usuń
    2. Widziałam także droższe, ale w sumie kiepsko dogaduje się kolej z Avenidą, bo gdzie ma korzystać pasażer w potrzebie?

      Usuń
  12. Zgadzam się z Tobą na 90 %, z dziećmi różnie , moje wnuki to ancymony chociaż 5 latek już ładnie posiedzi w lokalu ale 3 latek ? Trzeba powiązać. Nie muszę nigdzie wyjeżdżać jeśli chodzi o reklamy bo u mnie w mieście sam i że wszystkim reklamuje się prezydent naszego miasta. O, WC w Ustroniu 5 zł ,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A potem zdziwienie, że turyści sikają po krzaczorach...podobno w Zakopanem jeszcze drożej, ale tylko słyszałam.

      Usuń
  13. Pewne rzeczy można według mnie naprawić, wpływać jakoś na nie. Ale niektóre są trudniejsze do zmiany.

    Jak na razie byłem w parku przechodzącym w otulinę lasu Kabackiego. I zrobiło to na mnie duże wrażenie. :)

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można, jeśli obie strony sa zainteresowane.
      W pięknej okolicy zamieszkaliście!

      Usuń
  14. Moi rodzice byli fanatykami zwiedzania, czym skutecznie uczynili mnie amatorką psiej wierności miejscom, gdzie czuję się dobrze, bo dobrze je znam. Poza tym bardziej od nowości, cenię sobie komfort, a ten wymaga niestety grubego portfela, więc pewnie odpuszczę sobie wojaże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wiekiem tez coraz bardziej cenię komfort, więc gdy kasa się skończy, posiedzę w domu i pobiegam do parku:-)

      Usuń
  15. Cóż, choć podrózowanie może być pasją i przyjemnością, to jednocześnie trzeba mieć do niego zdrowie, siły i wytrzymałośc psychiczną na rózne niezbyt miłe niespodzianki napotkane po drodze. Im jestem starsza, tym mniejszą mam ochotę by się gdzieś dalej wyprawiać. Nawet jazda do odległego o ok. 40 km miasta staje się dla mnie zbyt męcząca. W ogóle pobyt w mieście jest koszmarem - zwłaszcza w gorący dzień.Po powrocie przez kilka godzin jestem jak ogłupiała. Co innego Bieszczady...Za nimi tęsknię, je kocham, ale jazda do nich i z powrotem (ok. 100 km) odstrasza. Chyba dziwaczeję i starzeję się po prostu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmieniamy priorytety, sił ubywa, najważniejsze, to mieć swoje miejsce na ziemi, gdzie zawsze z radością się wraca!

      Usuń
  16. "Dzieci bywają żywe". To sformułowanie też mnie rozbawiło.
    Ale zgadzam się jak najbardziej, trzeba nad dziećmi tak panować żeby nie przeszkadzały innym, a nie mówić że " to tylko dzieci".
    AS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale dopiero dziecko nieżywe potrafi dopiec do żywego..

      Usuń
    2. Różne są dzieci, bo różni bywają rodzice, ale uczyć , by nikomu swoim zachowaniem nie robić przykrości może każdy.

      Usuń
  17. Po pierwsze - kicz, który czasem bardziej odstrasza, aniżeli zachęca zasłaniając przy tym okolicę...
    Po drugie - kiedyś na szlakach górskich byli inni turyści że tak powiem. Turyści, którzy góry szanowali (i siebie nawzajem), a nie turyści zaliczający selfie na szlaku...
    Po trzecie - nie mówiąc już o możliwości skorzystania z jako takiej przyzwoitej toalety...
    Po czwarte - znamy ten ból :)
    Po piąte - niestety coraz ciężej znaleźć taki lokal :(
    Po szóste - niektóre muzea jeszcze muszą znaleźć ciekawy sposób na opowiedzenie historii...
    Po siódme - i tu znowu kłania się podstawowa kultura osobista, a raczej jej brak :(
    Po ósme - to jest pokłosie tego, że kindersztuby w ogóle brak... Będąc na kempingach czy to niemieckich, czy duńskich najgłośniejsze i najbardziej uciążliwe dla otoczenia dzieci to dzieci polskie i czeskie. Niestety...
    Po dziewiąte - na Słowacji w takich przypadkach tylko karta...
    Po dziesiąte - też nad tym ubolewam. Pieniądz i przesadna wygoda wygrywają :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podróżowanie staje się coraz bardziej problematyczne i coraz mniej dzikiej przyrody!

      Usuń
  18. Oczywiście natychmiast przypomina się Kochanowski:
    Szeląg dam od wychodu, nie zjem, jeno jaje
    Drożej sram, niźli jadam; złe to obyczaje.
    🤣🤣🤣

    OdpowiedzUsuń
  19. A wszystko to my i nasze decyzje, naszych decyzji konsekwencje . Nie oni. Nie jacyś obcy ale dokładnie tylko i wyłącznie my. Poprawiamy sobie samopoczucie , że to ktoś ale od naszego dobrego samopoczucia nic nie zmienia się na lepiej gdy rozmijamy się z odpowiedzialnością.
    Apel restauratorów do klientów.Prosimy nie zrzucać na nas odpowiedzialności za swoją niefrasobliwość. Mamy ceny jakie mamy. Nasze prawo je ustalać.
    Dawno temu pojechałam do Zakopanego w najdroższe tam miejsce. W sklepie kupiłam dziesięć bułek, litr mleka , zjadłam trochę, popiłam , popatrzyłam, pochodziłam i wyjechałam ,wcześniej idąc pieszo wzdłuż drogi i próbując kogoś zatrzymać kto by mnie podwiózł.Nie przyszło mi do głowy mieć pretensje do świata , jaki jest bo zajęta byłam zachwytem nad wspaniałością świata jaki dane mi było i jest oglądać dzień po dniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można i bardziej ekstremalnie, przerabiałam, ale teraz mam inne potrzeby i jestem starsza, namiot, wodę ze strumienia i autostop zostawiam młodym.

      Usuń
  20. No niestety w Polsce to się ludzi nie uczy chyba, że śmieci się wyrzuca do kosza i że po to te kosze są, żeby śmieci wyrzucać. Mnie też denerwują ludzie, którzy tyłka nie ruszą i nie podejdą kawałek tylko nawet do sklepu to najchętniej by wjechali samochodem. Ceny wdzędzie są straszne i niestety w restauracjach chyba najbardziej przerażają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby się uczy i to od przedszkola, ale widocznie w las idzie nauka...

      Usuń
  21. Śmieci zawsze powinno się po sobie sprzątać. To akurat prawda, że nawigacja potrafi człowieka czasami wyprowadzić w pole. Zgadzam się z tym, że uśmiech oraz życzliwość ułatwiają człowiekowi życie, jednakże w dzisiejszych czasach to mam wrażenie, że każdy patrzy wyłącznie na siebie i empatia do drugiego człowieka z trudem przychodzi innym ludziom... Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbliższa ciału koszula, to widać po sposobie parkowania, po zachowaniu w miejscach publicznych i noclegowych.

      Usuń
  22. Odniosę się tylko do punktu 3 bo w Australii ma on nieco większy wymiar. Nawet na dużej autostradzie można się spotkać z informacją - najbliższa stacja benzynowa za 300 km.
    Na szosach w interiorze to może być 600 km. Wszyscy, którzy się tam wybierają wiedzą, że trzeba mieć baniak na benzynę.
    Oczywiście jest to poważna przeszkoda w popularyzacji samochodów elektrycznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, u nas elektryki tez tak szybko się nie przyjmą, bo raz, że drogie bardzo, to i ładować nie ma gdzie.

      Usuń
  23. Zgadzam się ze wszystkim! Naprawdę już niektóre ceny są z kosmosu. Ale można znaleźć ciche, spokojne i czyste miejsca i niedrogie knajpki.
    Mimo wszystko warto jeździć.
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można, na szczęście, więc czasami korzystamy dla wakacyjnej radości!
      Buziaki nad morze zasyłam:-)

      Usuń
  24. Witaj, Jotko.

    Tak, śmiecenie to bolączka wielu miejsc - też mnie złości takie niechlujstwo.
    A do Twojego ogródka dorzucę jeszcze niszczenie tablic informacyjnych. Na jednej z tras turystycznych były one tak często dewastowane, że teraz władze Parku demontują je na początku sezonu turystycznego, by po zakończeniu - zamontować ponownie...

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, spotkaliśmy zniszczone oznaczenia, co już jest wandalizmem do potęgi!

      Usuń
  25. Wlasciwie to wszystkie Twoje spostrzeżenia sa takze moimi. Dodam jeszcze przeróżne krzyki i wulgarne słowa... I to wszedzie i niezależnie od miejsca...
    Życzę podróży beż przykrości...
    Serdeczności Asiu.
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, właśnie wczoraj słuchałam takiego popisu bardzo młodych ludzi, jakby ścigali się, kto gorsze słowa wymyśli...

      Usuń
  26. Niby zgadzam się z tym co piszesz, ale... jakoś nie zawsze mnie to jakoś mocno drażni. Czasem biorę to na klatę, jako swojego rodzaju folklor. Owszem, toalety płatne jakby tam zamiast papieru był jedwab, miliony monet za wodę i wrzask to nie są przyjemne rzeczy, ale staram się skupiać na tych dobrych stronach - a to ładny widok, a to smaczne lody, a to po prostu odskocznia od codzienności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że nie skupiam się na negatywnych drobiazgach, ale niektóre psują znacząco podróż lub pobyt w jakimś miejscu, bo nie powiesz mi, że nieprzespana noc z powodu jakiejś nocnej awantury czy popijawy jest bez znaczenia, gdy zamierzasz iść rano na szlak...

      Usuń
  27. Turysci , kiedy jada na wypoczynek chcieliby idealnych warunkow, bo czasami to ich jedyny wypoczynek w roku, wiec nie dziwia ich oczekiwania, ale niestety ... ci, ktorzy w danym resorci pracuja tez nie moga za pewne pieniadze dac nie wiadomo jakiego luksusu. Dopoki nie jest brudno, raczej nigdy nie narzekam:)
    MNie mecza turysci, ktorzy przyszli cos zobaczyc a w sumie tylko sie sfotografowac na tle jakiejs armaty, dzialka, obrazu... aby pokazac innym, ze gdzies byli i cos zobaczyli. Pedza przez muzea bez wiekszego zainteresowania, o tacy mnie denerwuja. Chociaz z Polakami nie jest az tak zle, ci probuja wlasnie cos zobaczyc a nie przebiec tylko przez muzeum aby nacykac sobie zdjec.
    Z dziecmi zas, to prawda, ze polskie dzieci sa glosne- nie wiem z czego to wynika. Na zachodzie uczy sie dzieci byc cicho w miejscach nie przeznaczonych strikte dla dzieci, ze wzgledu na to, ze ogolna prawda i trendem jest ten, ze w ciszy sie wypoczywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, w wielu aspektach jednak odbiegamy poziomem od tzw. zachodu lub musimy wybierać miejsca drogie i luksusowe, choć i w luksusie burak się trafi...

      Usuń
    2. Z reguły nie bywam w luksusie więc wypowiadać się nie mogę. Ale jak to w zyciu bywa... burak może trafić do luksusu jako i arystokrata do burdelu:)

      Usuń
    3. Jaki portfel, taki luksus:-)
      Moje wyobrażenia o luksusie wykraczają poza mój portfel po prostu...

      Usuń
  28. O tak, to prawda i chyba ze wszystkim się zgodzę. Może tylko te wielkie reklamy mmke jako kierowcy nigdy nie rozoraszaly, bo jadąc to raczej patrzy się na drogę.
    Te śmieci wszechobecne są dramatem, ja nie wiem, co z ludźmi jest nie tak? Może w tym przypadku przydałyby sie mandaty.
    Haha mnie też już bawi, bo co pozostaje, to udowadnianie by podjechać pod samo miejsce docelowe. W karpaczu w środku lasu jest ruchoma kladka. Niby dla narciarzy, ale korzysta każdy 😅😅 śmiech na sali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie jako pasażerka zauważam więcej, może więc te reklamy to raczej dla pasażerów?

      Usuń
  29. Niestety wysupłałaś całą prawdę. I lepiej raczej nie będzie:) Ale optymizm :) :) :)
    Pozdrawiam gorąco, za chwilę wybieram się do Żarek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt, to zachować dobry nastrój i dobrze dobierać towarzystwo!
      Udanego pobytu:-)

      Usuń
  30. Zawsze było tak samo z drogami tzn z czystością na drogach i reklamami. A stacje benzynowe to już naprawdę problem. Powinno się wybierać znane trasy , gdzie duży ruch itd. ale to mała przyjemność jeżdżenie nimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. otóż to, coś za coś, gdy zjedziesz z ciekawej drogi, to znowu z aprowizacją kiepsko...

      Usuń
  31. Oj tak-ceny w kurortach wakacyjnych są przerażające. Byliśmy we Władysławowie i mamy stamtąd kilka paragonów grozy. Na szczęście znamy też dobre cenowo miejscówki. Śmieci też doprowadzają mnie do szału- zwłaszcza nad morzem. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że przez wiatr śmieci lądują w wodzie, a później plastik rozpada się na mikroplastik który później zjadamy w rybach. Tragedia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmieci w sumie są lekkie, a jednak kazdy zostawia gdzie popadnie, taki paradoks...

      Usuń
  32. Ba, ze wszystkim się zgadzam. Jadę niebawem, daj Boże, na wakacje i nieco obawiam się cen. Mama zaś straszy, bo czyta, co się dzieje w miejscowości, gdzie jedziemy. hehe Śmieci mnie dobijają. Wiesz, że ja jestem za naturą i te śmieci mnie normalnie smucą, taki brak szacunku do tego, co jest naszym zbawieniem, naszym życiem... Kiedy gdzieś idę, czy jadę i widzę kolejne miejsce zabetonowane, kiedy jeszcze jakiś czas temu był tam park...tu idzie się już popłakać. Ja zauważyłam też pęd...ludzkość jest w stanie Cię wręcz popchnąć byle szybciej do przodu... Ostatnio też tak obserwuję co do aut...my z bratem zostaliśmy prawie przejechani... sekunda i by było po nas...jechał jak na wyścigach...przyspieszył przed pasami....dno....to jest dno. Mam nadzieję, że będzie spokojnie na wakacjach, że nie będzie zbytniego wrzasku, alkoholowych zaczepów itp... Choć wątpię, by nas to ominęło, ale skupimy się na sobie. Ja, żeby wytrwać w tłumie wakacyjnym...czego nie lubię...zawsze patrzę na boki, albo nad głowy...ostrożnie, ale tak by udawać, że tłumu nie ma, jestem dość w tym dobra...tak co mi ten dar nie zanikł. hahahahaha 
    Posyłam najserdeczniejsze pozdrowienia, dziękuję za wsparcie, za Ciebie! :******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paragony grozy się zdarzają, ale można znaleźć przyzwoite ceny i życzliwą obsługę, przeważnie to Ukrainki.
      Plusem jest to, ze gdy wracasz do siebie, wszystko wydaje się takie tanie...
      Jedź szczęśliwie i zrelaksuj się na maksa!

      Usuń
  33. wielkie reklamy przy drodze - obrzydliwe! śmietnik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie reklamy są wszędzie, niektóre zasłaniają ludziom okna!

      Usuń
  34. Rewelacyjny post z jak najbardziej słusznymi spostrzeżeniami.
    Po powrocie do domu, spróbuj podesłać go Jotko do jakichś portali lub czasopism, może chętnie by opublikowali?
    Uniwersalna wakacyjna tematyka, bardzo potrzebna.
    Trzeba rozpowszechniać. :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, aż tak szerokiego grona czytelników raczej nie planuję, ale dzięki za docenienie!

      Usuń
  35. Dlatego my jeździmy tam gdzie nie ma małych dzieci. Sama pracuje w przedszkolu i ma trochę po uszy krzyku :) a co do śmieci to jest ich wszędzie dużo. Parę dni temu wracaliśmy z fiordów i trafilismy na drodze trzy reklamoweki z puszkami i butelkami... jedna z butelek toczyła się mam prosto pod koła... brakowało milimetrów, a byśmy wjechali na nią... nie wiem czy komus wypadly te butelki czy ktoś wyrzucił... Na szczycie w Norwegii nie ma reklam i to nas bardzo cieszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie chyba skrzywienie zawodowe, że gdy w pracy ciągły rwetes i mnóstwo ludzi wokół, to stroni się od tłumów i hałasu...

      Usuń
  36. Mały Smok ma raję :).
    Na głośność polskich dzieci jakoś nigdy nie zwróciłam uwagi za to często jestem pod wrażeniem głośności polskich dorosłych.
    Zgadzam się z tym o czym piszesz ale pozwól, że wypowiem się tylko na temat nawigacji. Kierowca ze mnie raczej dobry, prowadzić samochód uwielbiam ale nawigacji nie cierpię, zdecydowanie większą sympatią darzę stare i poczciwe drogowskazy i znaki drogowe. Bo np. kiedy jadę pięciopasmową autostradą i głos z nawigacji mówi mi, żebym trzymała się prawej strony, to skąd mam wiedzieć od którego pasa owa strona się zaczyna? :). Nawet przy założeniu, że dwa lewe pasy należą do strony lewej, dwa prawe do prawej, to gdzie przynależy ten środkowy? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mały Smok ma rację oczywiście, nie raję :)

      Usuń
    2. Słuszna uwaga, dlatego często wymuszamy na nawigacji drogi główne, a nie po bezdrożach, a mapę mamy zawsze w aucie, wiele razy się przydała, poza tym mąż patrzy w ekran nawigacji, a ja sprawdzam drogowskazy, mimo wszystko:-)

      Usuń
  37. W Japonii dzieci też są grzeczniejsze i mniej rozwrzeszczane niż nasze. U nas to nawet nie możesz uwagi zwrócić obcemu dziecku, bo zaraz mamusia czy tatuś Cie zjadą za to. Przekonałam się o tym kiedyś na wycieczce w Tatry. Zwróciłam uwagę chłopcu że nie wolno biegać po trawie i zrywać krokusów. Dostało mi się od wyluzowanego tatusia że jakim prawem odzywam się do jego dziecka... Szczyt szczytów.

    Kasinyswiat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, dlatego w szkole zawsze powtarzaliśmy - z dziećmi sobie poradzimy, byle rodzice nie przeszkadzali za bardzo...

      Usuń
  38. Mnie się wydawało, że najgorzej rozpuszczone dzieci to we Włoszech. Ale dawno tam nie byłam. Ja swoje dziecko wychowywałam na takie nie drące gęby. Ale teraz dzieciarnia rządzi światem i ich panie matki... Na reklamy nie zwracam uwagi, choć jestem pasażer. I dzikość natury też raczej umiem jeszcze znaleźć. Choć coraz trudniej. A tak ogólnie w podróży jestem tak podjarana podróżą, że na przeszkody patrzę przez palce i z uśmiechem 😉✌️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo podróżowanie jest pasją, a w realizowaniu pasji przymyka się oczy na wiele niedogodności...nie ma zresztą wielkiego wyboru.

      Usuń