środa, 30 października 2024

Oni są czekaniem...

 

Dziś kilka  refleksji po lekturze książki "Zamieć", której autorem jest Adam Cioczek.

Na okładce rekomendacja Andrzeja Seweryna, więc tym bardziej byłam ciekawa, co trafiło w moje ręce.

Podobno w Polsce ginie rocznie kilkanaście tysięcy osób, w tym około 2 tysięcy dzieci. To jakby znikało małe miasteczko lub mieszkańcy jednej z dzielnic dużego miasta...

Niektórzy znajdują się szybko, cali i zdrowi, innych znajduje się pogrzebanych lub nie odnajduje wcale.

Wśród zaginionych bywają także tacy, którzy znikają świadomie, bez uprzedzenia, czasami zostawiając ślad istnienia, ale są i tacy, którzy zgłaszają oficjalnie, by ich nie szukać, często też zmieniają tożsamość, miejsce zamieszkania, wygląd...

Nie wiedziałam, że jeśli osoba poszukiwana przez rodzinę zgłosi odpowiednim organom żądanie zaprzestania poszukiwań , to bliskim zostaje tylko detektyw lub jasnowidz, bo ani policja, ani stowarzyszenie Itaka tracą prawo kontynuowania  postępowania poszukiwawczego.

Każda z osób znikających świadomie i z rozmysłem kieruje się innymi powodami. Kiedyś w naszym mieście znana była sprawa zaginięcia młodego przedsiębiorcy, który zniknął w trasie. Podejrzewano porwanie. Nawet żona nie wiedziała, że wszystko było ukartowane, by przykryć długi i przewinienia, których się dopuścił. Słabo jednak na tym wyszedł, bo organa ścigania doszły prawdy.

Inny przykład z mojej miejscowości, to młoda kobieta, której rodziców znam z widzenia. wyjechała do pracy w Anglii czy Irlandii, zostawiła swoja córeczkę z dziadkami i słuch po niej zaginął. Były apele w telewizji, poszukiwania, ale bez rezultatu. Dziś córka zaginionej jest już dorosłą kobietą.

Czasami młodzi ludzie tak się zagalopują w swoich staraniach wyswobodzenia się spod kurateli rodziców, że potem nie ma odwrotu lub wstyd im wszystko odkręcić.

Motywów i okoliczności jest sporo, wspomniana książka opowiada o trzech przypadkach, przy czym czytelnik ma wgląd w sprawy z punktu widzenia ofiar oraz ich bliskich.

" Jest wiele przyczyn, dla których ludzie rozpętują życiową zamieć, znikając bez śladu. Jedni ulegają tragicznym wypadkom, inni uciekają napędzani  młodzieńczym buntem, starcy nie pamiętają drogi powrotnej."

Często motorem działania jest wiara, że gdzieś tam jest lepiej, inaczej, problemy znikną same, przyjaźnie będą głębsze...

Wiele razy widziałam w mediach apele o pomoc w odnalezieniu zaginionych osób i wielokrotnie chwytało za serce stwierdzenie, że jakakolwiek wiadomość o poszukiwanych jest lepsza, niż brak wiedzy i czekanie z nadzieją lub bez...

Porzuceni bliscy odchodzą od zmysłów, czekają, szukają, upatrują winy w sobie lub relacjach rodzinnych. Spotkałam się ze stwierdzeniem, że nadzieja umiera ostatnia, a wiele osób wolałoby znać najgorszą prawdę, mieć grób do odwiedzania, śmierć do opłakania, niż resztę życia łudzić się i w każdej napotkanej osobie wypatrywać męża, syna, córki...

Zawsze jednak bulwersuje mnie świadome porzucenie własnych dzieci, którym trudno wytłumaczyć, że rodzic wybrał inne życie, inna rodzinę, nie życzy sobie kontaktu, bo poszukuje swojej tożsamości i sensu życia. 

Każdy ma prawo do swoich wyborów, poszukiwań, rozwiązań, ale czy na pewno jesteśmy na tyle wolni i niezależni w swoim postępowaniu, by nie liczyć się z uczuciami innych?

77 komentarzy:

  1. Przeciwwaga dla takich odejsc jest zakaz zblizania, zakaz kontaktow z bliskimi, nawet wlasnymi dziecmi. Rozwody, Nowe rodziny. Szukanie pracy czy szczescia na antypodach. Czlowiek przede wszystkim jest egoista. Odejscia zawsze sa bolesne. Z jednej lub obu stron.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakazy kontaktów bywają powodowane uzasadnionymi sytuacjami i dla dobra rodzi, dzieci itp.
      Niektórzy nie powinni zakładać rodzin i mieć dzieci...ale jak to sprawić?

      Usuń
    2. W innych przypadkach odejscia tez sa uzasadnione. No, moze nie dla dobra innych. :(((

      Usuń
    3. Odejścia zawsze są uzasadnione (może nie w przypadku utraty pamięci) ale czy mamy prawo innych skazywać na takie cierpienie?

      Usuń
  2. czasem czyjeś odejście jest ulgą dla pozostałych, a czekanie nadzieją, że nie wróci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa i tak, ale w książce akurat o innych sytuacjach jest mowa.
      Odejścia, o których piszesz, to także obciążenie dla nas wszystkich, dzieci przechodzą pod opiekę państwa lub pieczę rodziny i nie za darmo.

      Usuń
  3. co do 5.akapitu - to dowiedziałam się o tym przy okazji zagnięcia na autostradzie p.Izabeli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilu nowych rzeczy dowiadujemy się niemal przy każdej okazji...

      Usuń
  4. jeśli chodzi o przepis, to osoba rzekomo zaginiona w sumie się częściowo ujawnia, bo przecież musi udowodnić swoją tożsamość, czyli de facto te różne instytucje mają nie tyle zakaz poszukiwań, co zakaz udzielania informacji, jakiejkolwiek, komukolwiek oprócz samej sobie...
    natomiast co do ostatniego zdania, pytania, to uważam, że każdy dorosły, zdrowy psychicznie człowiek, nie mający prawnych zobowiązań /np. alimenty, kredyty, etc/ ma prawo do ochrony swojej prywatności w takich granicach, jakie sam wyznacza, a gadanie o "nie liczeniu się z uczuciami innych" to jest manipulacja, taki rodzaj szantażu psychicznego, próba wpędzania takiej osoby w poczucie winy...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I masz rację i nie masz. Dopóki jesteś sam sobie kapitanem, to O.K. najwyżej znajomi się zdziwią, ale gdy chcesz odejść od rodziny, to zostaw chociaż kartkę - żyję, mam się dobrze, nie szukajcie mnie!
      Dziecku takim zniknięciem można zmienić życie, rodzicom zresztą także.

      Usuń
  5. Klik dobry:)
    Myślę, że ludzie uciekają (odchodzą) nie licząc się z uczuciami innych, ponieważ źle rozumieją wolność i niezależność.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, świetnie to zresztą opisane jest w wymienionej książce.

      Usuń
  6. uważam, że każdy ma prawo do swoich wyborów i poszukiwań, mamy jedno życie. i to my w nim jesteśmy podmiotem najważniejszym. Dokoła sporo starych, zgorzkniałych, pełnych żółci ludzi, którzy poświęcili się dla rodziców, dzieci ... inna sprawa to świadome macierzyństwo. na przykład.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak, ale może warto najpierw się nad wyborami zastanowić, by później nie musieć wybierać miedzy dżumą a cholerą?
      Dlatego mam wielki szacunek do pewnego młodego człowieka, że przeciwstawił się rodzicom, porzucił studia medyczne, oddał kasę ojcu i poszedł własną drogą, ale na starcie, a nie na końcu drogi...

      Usuń
  7. Blogerki i blogerzy też tak robią. Znikają i nie wiadomo co się z nimi dzieje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, a tylko śmierć, ciężka choroba lub utrata pamięci usprawiedliwiają podobne zachowanie.

      Usuń
  8. Patrzę na to z pozycji osób porzuconych i wydaje mi się, że to jedna z najgorszych możliwych tragedii.
    Dlaczego osoba porzucająca nie potrafi tego osobiście przekazać, przynajmniej na piśmie?
    Oczywiście, w przypadku małolata nadal pozostaną wątpliwości czy list nie był pisany pod czyimś naciskiem, ale jednak to już chyba łatwiejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez tego nie rozumiem, czy to zwykłe tchórzostwo? Przecież można dziś skorzystać z wielu form poinformowania, wytłumaczenia, niekoniecznie osobiście. Chyba, że ktoś ucieka przed zemstą...

      Usuń
  9. Po takiej lekturze jest więcej pytań niż odpowiedzi...Dylemat smutny i okrutny...Jak bardzo trzeba "zaplątać się" w życiu, żeby pozostało tylko tak drastyczne rozwiązanie ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie życie nieraz tak zapętla, że jedynym wyjściem są drastyczne cięcia.

      Usuń
    2. Czasami to zjawisko kuli śnieżnej, jeden głupi ruch, a potem nie ma odwrotu...

      Usuń
  10. W miejscowości mojej koleżanki zaginęła kobieta 60 plus, jej mąż chorował na raka, miała dwie dorosłe kochane i kochające córki. Poszła na bazar i zniknęła. Wstrząsające, bo nie można było znaleźć wytłumaczenia typu, uciekła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję jej rodzinie, zagadka i tragedia jednocześnie.

      Usuń
  11. Hmm większość z nas raczej ma jakieś zobowiązania, więc takie zniknięcie, bo tak chcemy raczej nie jest w porządku. Wiadomo też, że bliscy się martwią. Pytanie ilu ludzi naprawdę ginie, a ilu "ucieka", zmienia tożsamość , swoje życie... Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy są takie wyliczenia, bo wielu nie odnalazło się, nawet jako ofiary przestępstw.

      Usuń
  12. Wiele razy myślę o tych, co zostali bez odpowiedzi i staram się wczuć w ich położenie. Trudno mi sobie wyobrazić, co czują i jak prosperują. Ja bym pewnie umarła ze stresu. Najgorsza pewność jest lepsza od niepewności i niewiedzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez tak uważam, to samo mawiają np. bliscy osób , które zaginęły w górach, na morzu, na wojnie...niepewność zabija wszystko.

      Usuń
  13. Hej Asieńko. Bardzo dobra książka chętke przeczytam. Kiedyś oglądałam film lub serial na ten temat. Współczuję bliskim poszukującym. Nie wiem, czy bym nie zwariowała ze zgryzoty, gdyby moje dziecko tak zniknęło. Trudno to ogarnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedawno oglądałam dokument o rodzicach zaginionego chłopaka, ojciec co tydzień wynajmuje łódź i szuka w rzece jego ciała...i tak od lat.
      Dziękuję , Kasiu za wszystkie komentarze:-)

      Usuń
  14. Są także i takie sytuacje że aby uwolnić się od toksycznego związku, trzeba wybrać ucieczkę. Moja serdeczna koleżanka tak zrobiła 40 lat temu. Nie zrobiła tego po kryjomu, ale to ucieczka była, do rodziców którzy mieszkali za granicą. Albowiem wiedziała, że jak pozostanie w kraju to albo wcale nie uda się jej uwolnić od toksycznego męża, albo będzie się to ciągnęło przez długie lata. Nie była to dla niej łatwa decyzja i przyniosła także negatywne skutki, no ale życie nie jest czarno-białe, wszystkie nasze wybory mają plusy i minusy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nieco inna sytuacja, bo rodzice i pewnie jeszcze ktoś wiedział, jedynie dla męża chciała zniknąć na zawsze...
      Tak, każdy wybór może okazać się nietrafiony, jak to w życiu, nigdy nie masz pewności!

      Usuń
  15. Był kiedyś program w TV że rodzina prosiła o ujawnienie się bądź jakikolwiek znak.Lepsza prawda nawet zła niż czekanie.Niestety są osoby które pozorują swoją śmierć i wyjeżdżają nie napisze gdzie i tam żyją jak pączki w maśle i rodziną o tym wie ale to trzeba mieć potężną kasę i tu i tam.Fakt, to jednostki .Pozdrawiam i dzięki za poprzedni wpis bo przerobiłam kuchenne szafki w 95 %,jeszcze 1 mała szafka i przy okazji piekarnik,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja muszę poprzeglądać szafy, bo mi zaczęły mole latać!
      Z amerykańskich filmów wiemy, że kto ma kasę, może wszystko!

      Usuń
  16. Trudno jest zrozumieć ucieczki z różnych powodów. Typowe zaginięcia, kiedy odnajdujemy już tylko ciało, daje rodzinie pewien smutny co prawda, ale komfort, że ich czekanie nie było daremne. Gorzej, kiedy dotyczy osób, które mają za nic uczucia bliskich i zwyczajnie chcą zmienić diametralnie swoje życie. Szkoda, że kosztem innych. :(
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, tego nie rozumiem, narażać bliskich na taki stres i rozpacz?

      Usuń
  17. BBM: Wpadła mi kiedyś w ręce książka o niewytłumaczalnych zniknięciach. To był jakiś horror. Odłożyłam, nie byłam w stanie tego czytać, nawet zakładając, że to li- tylko czysta fantazja…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecaną pozycję dobrze się czyta, mimo wszystko warto, nawet by wejść w myśli uciekinierów.

      Usuń
  18. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, ale znajomych córka zaginęła. Okazało się, że uciekła z chłopakiem i już do nich nie wróciła, w ogóle nie mają kontaktu.
    Książka na pewno ciekawa, jednak wolę inną literaturę. Coben np. często pisze o zaginięciach. :) Uściski Joasiu, do miłego, nie będzie mnie kilka dni w netach. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko Coben :-)
      Nie znikaj tylko na długo!

      Usuń
    2. Posyłam Ci Joasiu moc buziaków z Inowrocławia, z pociągu do Gdańska. Do miłego! 😘🥰😍❤️🍀🌹🍁🌻🌞🍒🌸🦋

      Usuń
    3. Oj, szkoda, że nie dałaś znać, wyszłabym na dworzec:-)
      Miłego pobytu!

      Usuń
  19. Ludzie są samolubni i ani myślą wczuwać się w sytuację innych. Znałam matkę która zostawiła (tak z marszu) swego dwuletniego synka w Domu Dziecka, a potem wiele lat się dziwiła, że dzieciak jakiś znerwicowany, ma problemy z nauką i ogólnie jest nieprzystosowany. Zgoda, miała trudną sytuację, jego ojciec go nie uznał, ona była bez pracy, ale chyba do samej swej śmierci nie zrozumiała, że to ona mu życie zniszczyła, bo cała ta sytuacja, ten stres, który dziecko przeszło miał wpływ na całe jego życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam kilka przypadków, gdy matka porzuca dzieci, a dziadkowie przejmują pieczę nad wnukami...niestety nie są to rzadkie przypadki.

      Usuń
    2. Mnie wychowali dziadkowie, rodzice mego ojca bo rodzice " się nie dobrali" i rozeszli gdy miałam raptem rok a ja, choć wiedziałam, że to są dziadkowie nazywałam ich "mama i tata".

      Usuń
    3. Pamiętam tę historię, dobrze że miałaś kochających i odpowiedzialnych dziadków!

      Usuń
  20. Każde zniknięcie to inna historia, ale masz rację trudno zrozumieć porzucenie dzieci. Zwłaszcza, gdy porzuca matka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jest ze znęcaniem się nad dziećmi lub zamykaniem oczu na znęcanie się przez konkubenta...

      Usuń
  21. Jest tyle różnych przyczyn takich zachowań, że jednoznacznie ocenić się nie da. Można patrzeć na coś albo przez pryzmat siebie, albo otoczenia . Jeżeli ktoś opuszcza dane otoczenie, to znaczy, że nie ma/ nie czuje z nim więzi, lub sytuacja zmusza do odejścia. Dobre to jest czy złe? To co ludzie przeżywają ( obie strony) i w jaki sposób -w związku z tym - jest też indywidualnym odczuciem . Tak myślę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, każdy czuje i myśli inaczej, jednak nasze wybory nie powinny nikogo krzywdzić, a przynajmniej nie naszych bliskich.

      Usuń
  22. Asiu ten post to prawdziwy rollercoaster emocji i skłania mocno do refleksji. Temat zaginięć to rzeczywiście trudna i bolesna sprawa, szczególnie dla bliskich, którzy latami trwają w niepewności. A ta myśl o tym, że niektórzy decydują się na 'zniknięcie' świadomie, szukając lepszego życia czy ucieczki… ciężko to pojąć, zwłaszcza gdy w grę wchodzą dzieci. Dzięki za polecenie książki – wydaje się mocna, zmuszająca do przemyśleń. Na pewno dodam do swojej listy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ciężko to pojąc i obyśmy nigdy nie stanęły wobec takich dylematów życiowych!

      Usuń
  23. Bardzo ciekawy temat.
    Sama znam dwa przypadki tajemniczych, nigdy nie wyjaśnionych zaginięć (?). W każdym z nich najbliższa rodzina chciała wierzyć, że nie żyją, ale już otoczenie snuło różne przypuszczenia, bo ciał nigdy nie odnaleziono.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma ciała, nie ma zbrodni, a jednak ustalono chyba jakiś przedział czasowy, po którym zaginioną osobę uznaje się za zmarłą.
      To chyba głównie dla rozwiązań prawnych...

      Usuń
  24. Trudno zrozumieć powody świadomego znikania. Myślę, że powinno karać się rodziców pozostawiających swe dzieci na pastwę losu, bo jak inaczej przemówić do rozumu?
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórych nawet kary czy grzywny nie nauczą rozumu...

      Usuń
  25. To horror jakiś jest. Budujmy stabile relacje i kochające się rodziny... Nikt, kto dobrze się z nami czuje nie znika ot tak bez słowa.
    Pozdrawiam i życzę spokojnych dni, dobrej pogody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami to skutek choroby lub przypadku, ale rodzina cierpi najbardziej.
      Dobrych dni i dużo słońca!

      Usuń
  26. Kiedyś pisałam artykuł o zaginionych. I byłam przerażona skalą tego zjawiska. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skala mnie także przeraziła, niewiarygodne liczby!

      Usuń
  27. Też uważam, że w przypadku zaginięcia najgorsza jest niewiedza bo przecież wyobraźnia podrzuca różne, najczęściej najgorsze scenariusze. I to szukanie zaginionej osoby w każdej napotykanej twarzy to jest przecież niewyobrażalny ból. Ale chyba jestem w stanie wyobrazić sobie, że ktoś znika bez śladu z własnej woli, bez poinformowania najbliższych, zwłaszcza jeśli to oni są powodem takiej a nie innej decyzji. Czasami człowiek musi zacząć od nowa żeby się ratować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę nigdy nie wiemy, co może nas samych spotkać lub co zrobilibyśmy pod wpływem emocji, choroby itp.

      Usuń
  28. Dla bliskich takie zaginięcie jest najgorsze, kiedy nie wiadomo, na czym się stoi... I te liczby dużo większe niż bym się spodziewała.
    O zaginięciach kiedyś czytałam coś innego, "Żywi czy martwi?" włoskiego autora, ale to było o wymuszonych i o Meksyku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei widziałam film o przemycie ludzi, m.in z Meksyku. wielu z nich zaginęło bez wieści...

      Usuń
  29. Witaj, Jotko.

    Bardzo trudny temat poruszyłaś.
    Choć ja znajduję usprawiedliwienie dla jednej tylko sytuacji, w której ktoś świadomie znika bez wieści. Myślę o ucieczce przed prześladowcą, katem, oprawcą.
    Pozostałe zniknięcia uważam za brak odpowiedzialności, ponieważ jeśli ktoś nie życzy sobie kontaktu, zazwyczaj zostaje zostawiony w spokoju...

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, jest wiele sposobów na unikanie niechcianych relacji.

      Usuń
  30. Temat rzeka. ostatnio szukano kobiety na południu Polski. Potem się okazało, że nie chciała być znaleziona, uciekła z sekty (bo za taką niestety trzeba uznać Świadków Jehowy). Trochę to dziwne, bo przecież sekta sama wyklucza ludzi, którzy nie stosują sie do zasad owej grupy. Blogowa znajoma poszukiwała swojej znacznie starszej siostry ( z demencją). I niestety znaleziono siostrę, ale już nie żyła. A poznańskiego dziennikarza nie odnaleziono przez chyba 40 lat (?) Niewiedza jest straszna. Ale na zniknięcia nie mamy wpływu, na żadne z nich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie chyba stosunkowo łatwo zniknąć, gorzej z powrotami...
      Hani, wróciłaś z wojaży?

      Usuń
  31. Mój facet lubi oglądać treści true crime i tam jest często mowa o takich przypadkach, i w Polsce i na świecie, na przestrzeni lat. Jest tak jak piszesz, a niektóre sytuacje są kompletnie nie do wyjaśnienia.

    W moim mieście pod koniec lat 90 zaginęła 10-letnia dziewczynka, która miała tylko wrócić z rorat do domu, dosłownie przejść dwie ulice. Było wiele wersji, ktoś podobno widział ją samą na ulicy w zupełnie innej części miasta, ale czy to prawda? Potem znaleziono w parku nad lokalną rzeką rękawiczkę dziewczynki i... to wszystko. Minęło ponad 20 lat i nic nie wiadomo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To naprawdę tajemnicza historia, a przecież w tylu miejscach jest teraz monitoring!

      Usuń
    2. Idąc na grób mojego ojca mijam grób, w którym pochowany jest Nieznany Mężczyzna. Czasem myślę jaka była jego historia, czy to bezdomny, który zamarzł lub zmarł z powodu jakiejś nieleczonej choroby lub, niestety, przedawkowania alkoholu? A może znaleziono po prostu ciało bez jakichkolwiek poszlak, i to był ktoś kto zaginął lata temu...?
      Czasami nie dowiemy się tego nigdy, a czasami śledztwo doprowadzi do prawdy - jak w sprawie tego małego chłopca, którego ciało znaleziono w stawie i po roku udało się ustalić jego tożsamość, a rodziców posłać do więzienia.

      Usuń
    3. Jest teraz wiele nowych technologii i metod docierania do prawdy, większość rodzin czeka na jakikolwiek znak!

      Usuń
  32. Nigdy nie pojmę jak można odejść od własnych dzieci, zostawić je i układać sobie życie gdzieś, z kimś... Nie potrafię tego zrozumieć. I nie chcę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mogę zrozumieć stan duszy, ale samej decyzji już nie...

      Usuń
  33. Stan duszy tak, ale w najgorszych chwilach trzymała mnie przy życiu myśl o dzieciach właśnie, chłopcy najważniejsi na świecie byli i są ♥️

    OdpowiedzUsuń