Zróbcie przegląd płatków i kasz, jeśli takowe macie w szafach! Otworzyłam niedawno puszkę z płatkami owsianymi, a tu coś się rusza, aż poszłam po okulary! Cała zawartość zainfekowana malutkimi robaczkami, szybko zamknęłam puszkę i wyrzuciłam! ale jak owo robactwo wylęgło się bez dostępu powietrza? Zresztą szkodniki różnego rodzaju nawiedzają nasze domy co jakiś czas. Piszecie o myszach polnych, które wdzierają się do domów, mole też nie odpuszczają, zjadły już niejeden wełniany sweter czy kożuch. Mojej mamie poszatkowały kiedyś futro, a moje zakopiańskie bambosze zamieniły w sito...Ustawicznie przeglądam zapasy włóczki i swetry, bo na niektóre szkodniki domowe sposoby nie zawsze działają.
Znalazłam na lokalnej stronie internetowej przykład dobrej praktyki mieszkańców. Brzydki i stary przystanek autobusowy zamieniono na małą galerię sztuki, nawet obraz dobrany do pory roku, oby nikomu nie przyszło do głowy go zniszczyć !
Syn przysłał mi zdjęcia z dyniowego raju. Frajda także dla dorosłych, rozmaite odmiany, formy, gotowe pomysły na jesienne i halloweenowe dekoracje :-)
Wygrzebałam z laptopowej galerii zdjęcia obrazów z mojej ulubionej galerii sztuki w Rogalinie. Jeśli nie byliście jeszcze, to polecam! Tu akurat portrety z książką. Dla mnie to zawsze jakaś magia - uchwycić za pomocą farb lekkość tiulu, połysk włosów, fałdy na tkaninach...
Kolejny stosik książek zamówionych w Internecie, a jedna podarowana, wczoraj odebrałam trzy pozycje w promocji: pakiet 3 sztuk za 29.90 zł
Lubię murale, ale taki wandalizm jak na poniższym zdjęciu, to i świętego wyprowadziłby z równowagi.
Świeżo odnowione fasady garaży osiedlowych pomazane wielokrotnie przez różnych wandali.
Nie wiem, czego wyrazem ma być taka twórczość?
Na koniec zdjęcie od znajomego, który po lasach biega o świcie i o zmierzchu i takie piękne fotki mi przysyła magia po prostu!
Uważajcie na wirusy, bo mnie jeden taki dopadł, ale idzie ku lepszemu!
Niestety ale i moje płatki i kaszki jakieś latające robale zaatakowały. Pojęcia nie mam jak się do szczelnie zamknietych pojemnikow dostały!!!
OdpowiedzUsuńA książek do "natychmiastowego" przeczytania też mi się uzbierało ,:-)
Stokrotka
Mówię Ci, magia! Na razie nic mi nie lata po kuchni, ale chyba sprawdzę jeszcze inne szafki!
UsuńJotko, to nie wandale to graffiti. taka forma sztuki. ... serio, kiedyś dawno temu, zeby właśnie zapobiec bazgrania mi po teatrze, zrobiłam akcje graffiti i budynek stał sie kolorowy i rozpoznawalny. nikt mi po zaprojektowanym graffiti nie bazgrał :-)
OdpowiedzUsuńjeśli nie chcecie graffiti to polecam murale :-)
oraz skończyłam porządek we wszystkich szufladach kuchennych i pojemnikach.
zdrowiej jotko.
Ja rozumiem graffiti, ale to są jakieś bohomazy, mazane jedne na drugich, obdrapane tynki i wulgarne napisy!
UsuńByły u nas akcje pokrywania malunkami pewnych powierzchni, ale co z tego, kiedy właśnie zwykli wandale zniszczyli prawdziwe graffiti!
Dzięki, już końcówka:-)
właśnie na tym polega filozofia graffiti: nazwa zbiorcza, różniącej się tematem i przeznaczeniem, twórczości artystycznej, bazującej na umieszczaniu np. obrazów, podpisów, rysunków w przestrzeni publicznej lub prywatnej za pomocą różnych technik, najczęściej malowania sprayem lub pędzlem i sprayem przez szablon.
UsuńZazwyczaj tworzone jest anonimowo i bez odpowiednich zezwoleń lub – rzadziej – za zgodą albo na zamówienie właściciela pomalowanego obiektu.
No wiesz, może jest w tym filozofia twórcy, ale dla mnie to po prostu niszczenie cudzej własności, jakoś na domach jednorodzinnych i w zamkniętych osiedlach nie widuje się podobnych ozdób.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńszkoda, to jak dawać dziecku cukierka prze szybkę...
UsuńTo tanio bardzo te książki!
OdpowiedzUsuńJa musze zdecydować, którą zacząć dzisiaj czytać...
Zdrowia !!
Bardzo tanio, a czasem trafiają się naprawdę ciekawe pozycje!
UsuńWzajemnie!
Jeszcze do tych szafek nie doszłam, nic nie lata ,najbardziej sprawdzam moje suszone grzyby, jabłka I śliwki.Z takimi bazgrołami to i pociągi jeżdżą. Obrazy które pokazałaś to sztuka.Farma dyniowa cudowna.Zdrowia życzę, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDo woreczków z grzybami wrzucam liście laurowe, za poradą znajomego grzybiarza... kiedyś straciłam cały suszony zbiór, ale to chyba z jakiegoś grzyba wyszło robactwo.
UsuńCo do tych pomalowanych garaży- to na zdjęciu- z daleka , tak kolorystycznie wpisały się w krajobraz. Z bliska pewnie rażą niespójnością treści i przysłowiowym bohomazem, ale nie wszystkich. Brak możliwości realizacji własnych ambicji?....gdzieś trzeba frustrację odreagować. Może to lepsze niż tłumienie , które prowadzić może do pato-zachowań...
OdpowiedzUsuńPato - zachowania i tak się zdarzają, połamane drzewka, zniszczone ławki, wywrócone śmietniki i toy-toye. Nie wiem, może jakieś rezerwaty dla tych, którzy lubią brzydotę i bajzel?
UsuńMoże mole spożywcze, też kiedyś musiałam wszystko wyrzucić...
OdpowiedzUsuńSuper pomysł z tym przystankiem, można czekać i podziwiać :)
Życzę zdrówka!
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję i pięknej niedzieli życzę:-)
UsuńNie znoszę tych bazgrołów na ścianach, nikt mnie nie przekona, że to sztuka. Dla mnie brzydactwo i wandalizm. Z porządków - skończyłam z ciuchami 😃 Wrócę do papierów, choć to jest nie do ogarnięcia, ale choć trochę może się uda 🙂 A zdrowie pań - najważniejsze 👍 Zdrówka Asiu 🌞
OdpowiedzUsuńNa szczęście papiery ogarnia mój mąż, a i tak nie mogę się doprosić, by wreszcie wyniósł do pracy to, co pracowe! może na emeryturze sie zmobilizuje?
UsuńPodejrzewam, że owe płatki przyniosłaś już "zainfekowane" do domu, tyle tylko, że wtedy robale były jeszcze w postaci jaj, więc ich nie widziałaś. Ja sobie kiedyś tak razem z płatkami owsianymi przyniosłam mole spożywcze. A z ziemią do kwiatów przyniosłam - takie małe wredne muszki ziemiórki. Mam nadzieję, że tego ładnego przystanku nie zniszczą, no ale już nie jeden raz przekonałam się, że nadzieja to matka naiwnych. Co do garaży- z daleka to jeszcze ujdzie, a za jakiś czas już się wszyscy przyzwyczają.
OdpowiedzUsuńTez tak pomyślałam, bo jak by wlazły do zamkniętej puszki?
UsuńGaraże są prywatne i wątpię, by właścicielom podobały się te odpadające warstwy farb...
Przeglądam i tępię mole:):) Obrazy w galerii cudne i przystanek również, ale najpiękniejszy obraz jest na zdjęciu. Uwielbiam taki prześwietlony promieniami słonecznymi las:) Gdzie mogę, staram się też takie coś uchwycić.
OdpowiedzUsuńMnie nieustannie zadziwia ten malarz- przyroda!
UsuńNiebo miewa tyle odsłon!!!
Ja właśnie skończyłam walkę z molami. Teraz wszystko mam w słoikach, bo plastikowe pudełka im nie straszne.
OdpowiedzUsuńMoje płatki były w szczelnie zamkniętej puszce!
UsuńMnie tez wciaz zastanawialo skad sie bierze robactwo w mace, tak z niczego? Tym bardziej ze mam zwyczaj przesypywac do plastykowego pojemnika , nie trzymam w papierowym opakowaniu.
OdpowiedzUsuńNa przetrzymanie suszonych grzybow w ktorych tez potrafia sie zagniezdzic jest sposob - trzymac w plastykowym pojemniku i nasypac im zmielony pieprz. Sol w solniczce ktora potrafi sie zawilgocic i posklejac - wsypac do niej odrobine ryzu ktory to przez male otwory nie przeleci podczas solenia. Kruche ciasteczka by nie wyschly - trzymac w sloiku z cwiartka jablka co przy okazji daje im fajny jablkowy zapach. Jablko oczywiscie odswiezac. Na mole mozna kupic w sklepach odstraszacze tyle ze one daja niezbyt mily zapach.
Niby czasem podziwiam zdolnosci tych tworzacych murale ale nie popieram, szkoda mi budynkow.
U mnie wszystko naraz - dynie bo halloween, indyki bo Thanksgiving i choinki bo B. Narodzenie. A splywaja po mnie jak woda bo zadne z nich mnie nie obchodzi.
O, przy okazji podałaś kilka domowych sposobów na różne problemy:-)
UsuńNo faktycznie, u Was w tym okresie to istna kumulacja, choć teraz i u mnie zarówno Halloween, jak i Gwiazdka, wszystko przyspiesza!
Po tegorocznym lecie wszystko wszędzie się rozmnaża...;o)
OdpowiedzUsuńDynie mam porozkładane po całym domu (własnym potem podlewane)...;o)
Mnie Bozia talentów poskąpiła...;o)
U nas ściany garaży oddano Graficiarzom, zbierają kasę na farby i raz w roku robią akcję na kolejnych segmentach...Wychodzą całkiem niezłe malunki i nie niszczą sobie wzajemnie...Wręcz ścigają wandali...;o)
Na spacerach tylko kręcę głową z podziwem...;o)
No niestety, u mnie tez dwie lewe do wszelkiej plastyki!
UsuńAle u ciebie niezupełnie, pamiętam rękoczyny dla wnucząt!
Na spacerach, to głowa jak kołowrotek i tylko pstrykam fotki:-)
Przyniosłam ze znanego dyskontu larwy moli spożywczych w słoneczniku łuskanym. Na szczęście mam nawyk przesypywania mąk, kasz i bakalii do słoików. No i robię sałatkę, wyciągam ten słonecznik a on się rusza i larwy łażą po słoiku. Finał: słonecznik z larwami bardzo smakował gołębiom znad Bobru, ale czytałam w internetach, że te mole spożywcze to teraz plaga! Przystanek rewelka! A książek nigdy dość. :)) Ja wciąż siedzę w psychologii, w ogóle moja córka robi trzeci fakultet na klinicznej i czasem coś tam z nią się uczę i sama mam ochotę zrobić jeszcze te studia.
OdpowiedzUsuńDobrej niedzieli, mija grypa nie odpuszcza. :(
Skoro masz chęć, to dawaj, może na emeryturze gabinecik jakiś?
UsuńTrzymaj się ciepło, z powikłaniami nie ma żartów!
W grzybach suszonych raz robaczki miałam.
OdpowiedzUsuńZ tej przyczyny, że źle grzyby ususzone zostały.
Czy jest coś piękniejszego niż stosiki szczęścia 😁
"Nie wiem, czego wyrazem ma być taka twórczość?"
Głupoty co najwyżej.
Stosiki szczęścia, dokładnie, gdy kurczą się, odczuwam niepokój!
UsuńZaraz pobiegłam do szafek, ale póki co nic nie lata i nie rusza się. Piękne są te obrazy z książką a i ten przystanek bardzo mi się spodobał. Super pomysł!
OdpowiedzUsuńMurale zawsze mnie zadziwiają a graffiti no cóż pozwolę sobie za Przedmówczynią.
Pozdrawiam :)
Bo murale, to murale, a bazgroły to bazgroły...
UsuńPięknego niedzielnego popołudnia:-)
BBM: Jakiś czas temu miałam podobną przygodę ale z molami kuchennymi. Bardzo długo różnymi metodami z nimi walczyłam i ostatecznie udało mi się je zlikwidować. Teraz baaardzo uważam!
OdpowiedzUsuńA na tych obrazach z ksiazka to tez mole ksiazkowe? Zadumane, pochloniete tylko czytaniem. Sposob na takie mole to ksiazka audio :))
OdpowiedzUsuń