niedziela, 18 marca 2018

Na tapczanie siedzi leń...

...ale czy można robić NIC?
Przecież nawet jak leżę,to coś robię, jest na to dowód naukowy, bo spalam jakieś kalorie.
W sumie nicnierobienie stanowi dla wielu osób straszny problem, nie potrafią zrelaksować się na tyle, by siedząc w fotelu lub leżąc na leżaku nie myśleć o tym, co powinni zrobić. A właśnie, dlaczego powinni?
Nie mówię tu o pracy zawodowej, bo tu szef wymusza na nas robienie czegokolwiek.
Mam na myśli raczej odrzucenie tego przymusu zrobienia zwykłych rzeczy, bez których według wielu osób świat się zawali. A nasze prawo do chwili wytchnienia? Czasowe zatracenie się we własnych myślach, tęsknotach , w tańcu, zanurzenie się w dźwiękach muzyki, zaczytanie się bez pamięci o realnym świecie.
Kto z Was, z ręką na sercu może powiedzieć, że potrafi bez wyrzutów sumienia wykraść dla siebie kilka godzin bez myślenia o obowiązkach?
Ileż to razy, siedząc w kawiarni z przyjaciółką kończymy słowami: muszę lecieć i zrobić obiad, muszę nastawić pranie, mam kupę ubrań do prasowania, muszę zrobić zakupy, muszę....
Nawet nasi przodkowie stworzyli porzekadło - co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj, a co masz zjeść dzisiaj, zjedz jutro. Pewna znajoma mawiała natomiast - kurz jest po to żeby leżał, a rolety po to by je opuszczać, gdy brudne okna.
Ten ciągły przymus pozbawia nas spontaniczności, radości życia, powoduje ciągłe wyrzuty sumienia... a przecież wystarczy słowo MUSZĘ zamienić na MOGĘ, a wtedy perspektywa jest zupełnie inna. Wówczas otwierają się przed nami okazje i możliwości i to MY decydujemy, co najpierw zostanie zrobione.
Ja zapożyczyłam od koleżanki bardzo przydatne powiedzenie, że od pewnego wieku, to już niczego nie muszę, co najwyżej mogę.
Tak więc wśród rozlicznych obowiązków nie zapominajmy także o przyjemnościach i chwilach lenistwa, nie czekajmy, aż nasz organizm zbuntuje się i zastrajkuje niedomaganiami i pamiętajmy, że w pracy zawodowej nie ma ludzi niezastąpionych, a zgorzkniałych i wypalonych wszyscy unikają.
Rozpieszczajmy się póki czas, by nie zapomnieć, jak miłe są chwile lenistwa :-)

90 komentarzy:

  1. Jeżeli potrzebuję, czy powinnam odpocząć muszę na spacer, na narty, czy inne rolki, wtedy faktycznie nie myślę, o kurzu za szafą :) A tak na leżąco...góra dwie minuty, w fotelu długo, ale jedynie z szydełkiem i całą głową rozmyślań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo właśnie tak trzeba, my jesteśmy ważniejsze od kurzu za szafą:-)

      Usuń
  2. Chyba większość, jak nie wszyscy, piszący blogi mają wstręt do "leżakowania". U mnie, i chyba nie tylko "u mnie", wynika to ze świadomości błyskawicznego upływu czasu. Czasu, który jest jednak ograniczony i przydzielony przez los każdemu oddzielnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, z wiekiem żal jest godzin na leżenie bezczynne na kanapie, tyle jest ciekawych rzeczy na świecie:-)

      Usuń
  3. Nic-nie-robienie strasznie trudne jest i męczące na dodatek jak diabli. Bo ciagle trzeba dawać sobie po łapach - za myśli, za ruch, za działanie. I jak tu leżeć i pachnieć w takich warunkach... się nie da. Rozpieszczam się kiedy tylko mogę - czytając (to nałóg więc nie umiem bez), kinem (to jeszcze większy nałóg więc jestem bezsilna), gotując (to relaks z jakiego nie zrezygnuję), pisząc (bo lubię to robić), kochając i jedząc (bo to fabryka endorfin i za żadne skarby świata się tego nie wyrzeknę). Uwielbiam spacery i zbieranie podrożne odczuć i emocji pod wpływem obrazów. Ale nic-nie-robienie to nie dla mnie - za leniwa jestem na taki siermiężny zamordyzm mnie samej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to w rzeczy samej chodzi, by robić coś z pasją i znajdować radość w robieniu zwykłych rzeczy...

      Usuń
  4. Prawdziwe odpoczywanie jest sztuką.Ja nie umiem.Nawet jak leżę chora to wodzę oczami po mieszkaniu ...o ,dywan do odświeżenia ,szyby w biblioteczce do przetarcia ,papiery do posegregowania.
    I jak się tu wyluzować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chciałabym poznać tę tajemnicę, ale próbować trzeba:-)

      Usuń
  5. Umiejętności relaksacji nabiera się z wiekiem, najczęściej gdy już dzieci wyfruną z domu.Dla mnie relaksem jest projektowanie i wykonywanie biżutków. Utrwaliłam w sobie przekonanie, że już niczego nie muszę, ale mogę, jeśli zechcę. To bardzo pomaga w życiu. I gdyby ktoś podsłuchał moje myśli to usłyszałby: mogłabym umyć okno, ale mi się teraz nie chce; mogłabym upiec jakieś ciasto, ale nie chce mi się, jest również tekst, mogłabym coś zjeść bo jestem właściwie głodna, ale nie chce mi się.
    Te wszystkie umiejętności nabyłam gdy moje dziecko "wybyło" na stałe z domu.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też prawda, gdy syn był w domu zawsze zapalała mi się żarówka, ze muszę dbać o dziecko, coś tam zorganizować, zabezpieczyć...teraz jesteśmy we dwoje i dbamy o siebie nawzajem i o swoje przyjemności.

      Usuń
  6. O ja potrafię dużo rzeczy odłożyć :) Nie mogę leżeć i nic, ale już leżeć i czytać książkę to mogę cały dzień ;) w razie potrzeby ;)
    a i z roletami na oknach mam tak samo, gości zapraszam jak już jest ciemno i można pozasłaniać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest zaleta długich zimowych wieczorów, gdy wracam z pracy, ani kurzu ani brudnych okien nie widać :-)

      Usuń
  7. Gdzieś kiedyś słyszałem lepszą wersję tego mądrego przysłowia: "Co masz zrobić jutro, zrób pojutrze, będziesz miał dwa dni wolnego"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to czytałam i bardzo mi się podoba, dlatego też lubię piątki:-)

      Usuń
  8. Zahaczyłaś o moją codzienną filozofię, która narodziła się jakieś 10 lat temu, kiedy złapałam się na tym, że wszystko o czym myślę lub mówię - muszę.
    Zamieniłam muszenie na chcenie i za każdym razem zastanawiam się, czy to jest coś co mam zrobić, dlaczego itd., a to potem automatycznie zamienia się w chcę.
    Ty zmieniasz na "mogę", ja na "chcę" i myślę, że to działa tak samo dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że to świetna filozofia? Przecież nikt z nas nie lubi przymusu, z niewolnika nie ma pracownika, a chcieć to móc!

      Usuń
  9. od małego powtarza nam się, że nic-nie-robienie jest złeeee, więc wprzęgamy się w ten kierat bycia-zajętym-non-stop. i nawet jeśli pozwolimy sobie na chwileczkę zapomnienia, to natychmiast upominamy się, że przecież tak nie można, że co by też ludzie powiedzieli, że tak tylko z kąta w kąt, nieproduktywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A niech ludzie myślą co chcą, każdy ma swoje życie i póki nasze nicnierobienie nie wyrządza nikomu szkody, to nic ludziom do tego...

      Usuń
  10. Och, muszę Ci przyznać, że nie potrafię kompletnie nic nie robić, bo zawsze jest coś. No chyba, że zmorzy mnie jakaś grypa, ale to się raczej nie liczy. Zawsze się śmieję, że tak naprawdę wyśpię się dopiero po śmierci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja teściowa mówiła to samo, a potem zasypiała w fotelu ze zmęczenia...

      Usuń
  11. Nie potrafię nic nie robić. Nawet jak chwilę leżę, cały czas myślę, a i tak nie mogę za długo leżeć jak nie śpię, dosłownie kilka minut i trzeba wstać i czymś się zająć. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie leżenie, to co innego, świat wzywa, ale mała drzemka po spacerze i deserze to jest coś!

      Usuń
  12. Asiu ja jestem tu bardzo dobrym przykładem. Nic nie muszę jedynie chcę.Fakt ,że są przypadki ,że nie do końca tak może być ale od kilku lat raczej tak.I zresztą jakie nic nie robienie...nie zgadzam się z takim określeniem. A jak leżę albo wygodnie sobie siedzę ,czytam książkę,rozwiązuję krzyżówkę..czyżby to było nic?Fakt ze mnie leniuszek....ale gdy trzeba wtedy staję na "wysokości zadania". Jak jeszcze pracowałam często słyszałam ,że ktoś jest niezastąpiony....nie jest to prawdą przynajmniej moim skromnym zdaniem.Pozdrawiam dzisiaj wyjątkowo w kolorze białym....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Grażynko, ja też twierdzę, że nie ma ludzi niezastąpionych, napatrzyłam się dość, więc trzeba dbać o siebie by móc cieszyć sie życiem, a nie tylko wegetować:-)

      Usuń
  13. Jotko, mną ostatnio słowo muszę totalnie zawładnęło. Najgorsze, że naprawdę musiałam. Może od teraz coś się zmieni. Nadzieja jest. I byle na dobre:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywają takie dni, tygodnie, miesiące. Trzymam kciuki, abyś więcej miała tych chwil bez przymusu i cieszę się, że sie odzywasz, bo już zaczęłam sie martwić, Gabrysia świadkiem:-)

      Usuń
    2. Dziękuję, naprawdę się cieszę, że o mnie myślałaś. Miałam kiepskie miesiące, do tego kłopot ze zdrowiem mamy... Mam nadzieję, że już po kłopocie, ale czekamy na wyniki. Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  14. Przede wszystkim: nic nie muszę.
    Mogę i chcę. Nic nie powinnam.
    Robię tylko to, co w danym momencie
    jestem w stanie zrobić.

    Często odpuszczam. Mieszkanie to nie muzeum.
    Jedzenie też nie obowiązek.
    Umiem się wyluzować, pójść na spacer, pobiegać z psem.

    Wtedy łatwiej mi się pracuje w każdym tego słowa znaczeniu,
    bo praca staje się bardziej hobby, niż jakimś przykrym obowiązkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetne podejście, zwłaszcza w pracy, ale czasem to szef decyduje za nas niestety i wtedy rośnie w nas bunt. Staram sie robić wszystko najlepiej jak umiem, ale to czasem powoduje, że czuję się wykorzystywana, niestety.

      Usuń
  15. Wcześniej czy później nasz organizm upomni się o trochę lenistwa, nie można ciągle działać na pełnych obrotach. Oby raczej nie „później”, bo potem to już może być przymusowe lenistwo np. w szpitalnym łóżku. Trzeba czasem przymknąć oko na niejedno i posnuć się po domu w szlafroku z kubkiem kawy w dłoni :) Nie ma ludzi niezastąpionych, o czym moja sąsiadka się przekonała na łóżku zabiegowym, kiedy robiono jej ablację. I chciałoby się powiedzieć - a nie mówiłam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to, gdy chciałam coś zrobić ponad siły, mój organizm zastrajkował i koniec, ja myślałam, że dam radę, inni powiedzieli, że muszę, a organizm jest mądrzejszy:-)

      Usuń
  16. U chrześcijan lenistwo jest jednym z grzechów głównych. Pamiętam, jak byłam młodą i głupią żoną, podczas spowiedzi wyznałam, że jestem leniwa. Trafiłam na starego księdza, ale bardzo mądrego, bo przekonał mnie, że nie jestem leniwa, tylko zmęczona, bo przecież to, co miałam zrobić, i tak zrobię... jak odpocznę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że ksiądz nie podpowiedział Ci wtedy, byś część prac scedowała na męża, no ale ksiądz miał pewnie gosposię...

      Usuń
  17. Osobiście organizuję sobie taki swój "Dzień Dziecka" np. gdy mam wolny dzień w tygodniu, to planuję wszystko tak, żeby szybko się odrobić z tym, co przymusowe, a potem już tylko robię to, co lubię najbardziej czyli "na tapczanie siedzi leń". Każdy człowiek potrzebuje resetu, podczas którego nic się nie musi. W ten sposób ładuje się baterie do dalszych działań ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra nazwa, ja to nazywam Dniem dobroci dla zwierząt:-)

      Usuń
  18. Witaj, Jotko.

    Temacik jakby pode mnie:)

    Zacznijmy może od tego, że nie potrafię ani pracować ani odpoczywać w bałaganie, więc staram się mieć na bieżąco ogarnięte:)
    I kiedy tak sobie wracam do domu po dziestu godzinach z obolałym od jazdy nie powiem już czym, to pierwszą rzeczą, którą robię, jest wzięcie kąpieli, a drugą - właśnie zalegnięcie z filiżanką ulubionej herbaty i delektowanie się tym, że już mogę:)
    Wtedy naprawdę robię NIC:)
    To nigdy nie trwa długo - od dwudziestu do czterdziestu minut - ponieważ szybko się regeneruję i tylko - po naprawdę morderczym "dniu":)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fizycznie jestem w stanie szybko się zregenerować, psychicznie, niestety nie:-(

      Usuń
  19. jestem mistrzynia nicnierobienia...kocham leżeć na kanapie z laptopem na kolanach i tylko sobie coś oglądać... uwielbiam spać...lenić się... przepuszczac kolejne minuty i godziny przez palce. ninierobić. nicnierobić. to jest to.
    Dla odmiany na urlopie moge wstac o czwartej żeby zobaczyć zwierzaki u wodopoju, albo od szóstej zbierać się na narty. I cały dzień jeździć do utraty sił.
    A gdy pracuje, to zatracam się w tym do końca. dziesię dni po 15 godzin, a potem troszkę wolnego :).nicnierobienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba jesteś robotem lub coś bierzesz, nikt nie jest w stanie pracować 15 godzin na dobę!

      Usuń
    2. Oj tam, oj tam. Przerwy w tym są, nawet godzinna obiadowa:)

      Usuń
    3. No chyba! Ale i tak jesteś niczym super woman:-)

      Usuń
  20. Złożony problem, dlatego przed jego rozwiązaniem też należy się złożyć np. ... na kanapie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowe podejście, można też poleżeć i pomyśleć w wannie:-)

      Usuń
  21. Ja mogę. Z ręka na sercu. Ale nauczyłam się tego późno. Jak już nie wyrabiałam :)))

    OdpowiedzUsuń
  22. Zależy od dnia, czasem coś mam do zrobienia, jednak potrafię na razie znaleźć sobie godzinę czy pół na czytanie, słuchanie muzyki i tym podobne sprawy. Nie wiem jak w przyszłości z tym będzie.

    :) Dlatego uważam to za swój sukces, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że na zajęciach omawialiśmy zagadnienia, które były na teście, a wszystko jednego dnia.

    Na razie mam małą kupkę do przeczytania, jednak kolejną pozycją do przeczytania nie pogardzę.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi Ci o Jedwabny szlak Kitaro, to piękna muzyka i film :-)

      Usuń
  23. W sumie nieraz sobie myślę, że przydałoby mi się takie chwilowe zawieszenie, by o niczym nie myśleć, ale niestety nie da się tego realnie zrobić. Zawsze jakieś myśli krążą po głowie. Mam tak czasem, że wydaje mi się iż moja głowa waży kilka ton. Tak naprawdę można się na chwilę uwolnić od codzienności i tych wszystkich muszę, mi to się udaje jak gdzieś wyjedziemy z domu choćby na weekend, wówczas wszystko zostaje w domu :)
    Natomiast na te wszystkie muszę mam takie rozwiązanie, staram się je łączyć z przyjemnym, jak prasuję, to sobie coś oglądam na laptopie, lub rozmawiam z koleżanką przez telefon, a jak sprzątam, to również albo rozmawiam z koleżanką, albo słucham muzyki :)
    Jednak tak leżeć i nic nie robić nie potrafię.

    Pozdrawiam wieczorową porą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja podobnie, zwłaszcza, że prasowania nie znoszę:-)

      Usuń
  24. wbrew pozorom większość ludzi nie umie NIC NIE ROBIĆ... bo odmóżdżanie się jakimś tam gadżdetem to nadal nie jest "nicnierobienie"... to jest nadal ROBIENIE (sobie kiślu w głowie)... a tak po prostu sobie BYĆ?... takie proste, a takie, kulson, skomplikowane...
    p.jzns:)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet definicja nicnierobienia jest skomplikowana, każdy poda inną :-)

      Usuń
  25. Taki relaks jest potrzebny:) Dodaje nam nowych sił na walkę z...kurzem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, ten kurz, najbardziej upierdliwe zjawisko:-)

      Usuń
  26. Uwielbiam nic nie robić!!!
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja dopiero od dwóch miesięcy zaczynam jako leworęczna ćwiczyć maksymę: ja nic nie muszę.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyś dobrze wyćwiczyła, dla swojego dobra:-)

      Usuń
  28. W porównaniu z czasami, w których pracowałam zawodowo, wydaje mi się, że teraz nic nie robię, tylko leniuchuję.
    Poza tym moje zdrowie porządnie zastrajkowało i często czy chcę, czy nie chcę, muszę leniuchować.
    Pamiętam, że gdy w upalne lato mąż się opalał przed altanką na działce, ja kładłam mokry ręcznik na ramiona i pełłam, bo nie umiałam leniuchować.
    Teraz mąż zajmuje się działką, bo trudno mi się schylić, ja jedynie dyryguję jego robotą.
    W mieszkaniu też nie ma wiele do roboty, dzieci wywiało, jesteśmy sami, więc nikt z nas nie bałagani.
    Życzę miłego leniuchowania.

    OdpowiedzUsuń
  29. Mój mąż niestety wciąz powtarza, że coś musi.Strasznie mnie to denerwuje. Ja tam nic nie muszę, najwyżej umrzeć.Zdałam sobie z tego sprawę całkiem niedawno w wyniku bardzo traumatycznego przeżycia, które wszystko przewartościowało w moim życiu.
    Pozdrawiam Cie Joasiu i byle do wiosny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja teściowa mawiała: jest ci źle? idź na cmentarz, tam się zaraz opamiętasz!

      Usuń
  30. Muszę? Chcę? Powinnam? to się nieustannie przeplata, ale tak naprawdę coraz mniej muszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami każdy z nas musi, ale milej nie musieć...

      Usuń
  31. Witaj Asiu. Wiesz co, ten Twój wpis powinni czytać w radio i puszczać w tv zamiast reklam;))) bardzo mi się podoba to, co napisałaś. Z wszystkim się zgadzam, a najbardziej z tym, że uciekamy od narzekaczy. Jejku, jak mnie draznią! Obserwuję też takich, którzy mają prawie przyklejony telefon do ręki, ciągle muszą być online i koniecznie chcą sprawiać wrażenie, że cały czas gdzieś gonią. Umiem odpoczywać- a bajbardziej z ksiązką. Potrafię zapomnieć o realu;) Dobrych dni:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, aż tak? ale racja, widuję osoby, którym telefon przyrósł do ręki, a kontakt z szefem jest ważniejszy od rodziny...

      Usuń
  32. Pracując jako freelancer, niestety, niemal cały czas masz wyrzuty sumienia, że możesz robić więcej. Ciężko się w takim stanie odpoczywa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każdy z nas ma podobne refleksje, zwłaszcza gdy porównamy się z innymi.

      Usuń
  33. Tak to jest, żeby tak można było ukraść czas dla siebie, zawsze coś się przypomina...oczywiście co trzeba zrobić, muszę nauczyć się mieć czas bez tego co trzeba, zamiana na to co mogę i wtedy będzie lepiej. Super post i tyle w nim prawdy, uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Jolu. Czasami trzeba się zadumać nad codziennością, która uwiera.

      Usuń
  34. Moje lenistwo też się tak kończy, muszę to muszę tamto :-)))

    OdpowiedzUsuń
  35. Oj tak, pogoda zmienna jest bardzo, dziś na przykład śnieg połączony ze względnym ciepłem u mnie.

    Każdy powinien co nieco wiedzieć o Unii, jednak są pewne granice poznawcze, za którymi bywają tylko nieliczni naukowcy czy pasjonaci. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogoda sprzyja grypie itp.
      ja tam tych wszystkich unijnych szczegółów nie jestem ciekawa, zostawiam to specjalistom.

      Usuń
  36. Ja z ręką na sercu, mogę powiedzieć że umiem się tak właśnie wyłożyć i mieć w dupie co niby "muszę". Nie mam problemu żeby napisać Narzeczonemu "zjedz na mieście, w domu dzień lenia" i koniec :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak trzymać, mój mąż też jest wyrozumiały, a nawet często sam robi obiad:-)

      Usuń
  37. Uwielbiałbym nicnierobienie, gdyby nie fakt, że wykańcza mnie fizycznie:)) Z drugiej strony, gdy jestem wykończony fizycznie wydzielają mi się endorfiny, więc sam nie wiem:)))

    OdpowiedzUsuń
  38. Uwielbiam nic nie robić, albo robić, tylko przyjemne rzeczy, nie należę do pracoholików. Niestety życie jest, jakie jest i żeby żyć trzeba pracować.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda sprawa ma dwa oblicza, życie upomina sie o swoje prawa...

      Usuń
  39. Dzisiaj to odpoczywanie postrzegane jest jak marnowanie czasu. Nie jest fajnie nic nie robić. Znaczy się, że coś z nami nie tak...a potem problem z wypaleniem, depresjami, itd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo taki narzucony reżim wywołuje w nas wyrzuty sumienia...

      Usuń
  40. Jeden posprząta cały dom i na koniec powie, że właściwie to on nic takiego nie zrobił. A drugi będzie się wylegiwał na kanapie i też powie, że zrobił niewiele. To zależy od człowieka, od zadań jakim musi stawić czoła w pracy zawodowej, od dystansu do samego siebie.
    Jak napisałaś, że " siedzi leń" to pomyślałam, że to o mnie jest - dosłownie ! Ciągle mam wrażenie, że jedna za dużo przed kompem siedzę - i to moje lenistwo jest ! Pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co ja mam powiedzieć, jak ja i zawodowo i prywatnie siedzę!

      Usuń
    2. ha ha ha !!! To możesz powiedzieć, że to praca jest w jednym i drugim przypadku i obowiązek, bo czytelnicy czekają :)))

      Usuń
  41. Oj trochę relaksu i "nicnierobienia" przydałoby mi się. Nawet, gdy odpoczywam, siedzę i myślę, co to mam jeszcze zrobić ;)
    Pozdrawiam Jotko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to czasem budzę się z planem zajęć w głowie...

      Usuń
  42. Asiu emerytka potrafi. :) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze, kiedyś odpoczywać trzeba:-)

      Usuń
  43. Zgadza się, w dzisiejszych czasach "nicnierobienie" jest wyjątkowo potępiane - marnujemy cenny czas, marnujemy życie, człowiek sukcesu jest cały czas w biegu! A to przecież nie prawda. Odpoczywać też trzeba umieć - i choć modny jest wyłącznie aktywny odpoczynek, to ciało też musi mieć chwilę wytchnienia. Oczywiście popadanie w drugą skrajność też nie jest wskazane. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego leniuchować lepiej po ciężkiej pracy, wtedy lepiej smakuje:-)

      Usuń