I w zasadzie w tytule zawiera się cały mój kontakt ze służbą zdrowia. Nie napisałam - byłam u lekarza, bo tylko do rejestracji dotarłam.
Kaszel mnie męczy po minionej infekcji, postanowiłam się więc przebadać, choć bez oczekiwań, bo nic mi nie jest i właściwie miałam tylko katar, ale jak to mówią, sprawdzić - to wiedzieć...
Próbowałam dwa dni dodzwonić się do przychodni i nawet w piątek z sukcesem, ale co z tego, gdy numerków do lekarza brak, w dodatku okazało się, że mojej doktor już nie ma, muszę wybrać nową i wypełnić deklarację.
W ramach piątkowego spaceru poszliśmy z mężem do owej przychodni, zrobiliśmy, co kazali, więc pomyślałam, że w poniedziałek udam się wreszcie do gabinetu.
Postanowiłam osobiście udać się do rejestracji, bo muzyczka na oczekiwanie w telefonie doprowadza mnie do pasji, a ileż to razy, gdy byłam druga w kolejce, rozłączyło mnie i ... kicha.
Rejestracja czynna od 8.00 rano, na miejscu byłam może 5 minut po ósmej. Ludzi o dziwo mało, myślę sobie, będzie dobrze!
Przy okienku okazało się, że pani doktor ma już komplet ( nie wiem kiedy zarejestrowano pacjentów, skoro dopiero otwarto przychodnię) i pani rejestratorka może mnie zapisać terminowo na przyszły tydzień!
Podziękowałam i z postanowieniem przepisania się do przychodni bliżej mojego domu, wyszłam wściekła z placówki.
Zapisaliśmy się z mężem do przychodni o dwie ulice dalej, przychodnia nowoczesna, kolorowa, mają USG i rezonans, ale zaproponowano dwoje lekarzy do wyboru, z czego jeden kończy rezydenturę i nie wiadomo, czy zostanie w tej placówce.
Wybrałam więc lekarza o egzotycznym nazwisku i ciemnej skórze, bo oboje mieliśmy z nim do czynienia i diagnozy były trafne, w dodatku dawał długie zwolnienie.
Z nowej przychodni jeszcze nie korzystałam, a mąż musi zrobić kopie kart pacjenta, bo potrzebuje stałych leków. Czekam na działanie nowego syropu, jest lepiej, a na pewno nie gorzej i tego się trzymam.
Tak sobie myślę, czy dożyję jakiejś sensownej reformy służby zdrowia, bo tyle lat płacenia składek, a do lekarza trudno, specjalistów to w ogóle ze świecą szukać, oczekiwanie na zabiegi rehabilitacyjne 3 miesiące, prywatnie do stomatologa dopiero w maju... to gdzie te moje składki, ja się pytam?
Szpital miejski zadłużony, parking przed szpitalem płatny, część zabiegów i badań płatna.
Zazdroszczę tym, których przez lata było stać na ubezpieczenie prywatne lub jakaś bogata firma, pokrywała choć część kosztów leczenia pracowników.
Zdrowia i wytrwałości Wam życzę!
Uzupełnienie:
Zapisałam się w piątek do lekarza, ale na wtorek, bo już na poniedziałek miejsc brak...także oby moje gardło dotrwało do wtorku!
Z ostatniej chwili: porządkuję zdjęcia z sobotniej wycieczki, niebawem relacja!
skoro do żadnej przychodni nie można się dodzwonić to jakim cudem informować o odwołaniu wizyty
OdpowiedzUsuńw niektórych przychodniach przysyłają sms z prośbą o potwierdzenie ale nie wszędzie
Dodzwonisz się po południu, gdy już do lekarza nie zapisują.
UsuńNie spotkałam przychodni NFZ, która przysyła smsy, prywatne to tak.
Ja właśnie wybieram się do Przychodni. I już się boję... chociaż mam na dziś wyznaczoną wizytę na 8 godzinę.
OdpowiedzUsuńJeśli jesteś zapisana, a pacjenci nie wprowadzą swojego porządku, to O.K, bo u nas zdarza się, że masz wyznaczoną godzinę, a w poczekalni inny tryb kolejkowy...lub lekarz przychodzi godzinę później.
Usuńgdy tak się przyjrzę narzekaniu na państwową służbę zdrowia, to zwykle mam sporo szczęścia do takich spraw, jak terminy wizyt, gorzej za to bywa z dodzwonieniem się... tylko, że ja nie chodzę do lekarza z drobiazgami, więc może mam mniej okazji do jakichś pechowych wydarzeń... tylko można zadać pytanie, skąd ja wiem, że coś jest drobiazgiem?... intuicyjnie tak jakoś czuję?...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Byłam ostatnio rok temu, drobne infekcje leczę sama...
UsuńSama sobie zazdroszczę mojej opieki zdrowotnej. Jest płatna ale tylko w wysokości 12%ok
OdpowiedzUsuńNp za wizytę u internisty płacę ok 8 euro.
A najważniejsze, że nie nie ma problemu dostać się do lekarza. Choć na specjalistę oczywiście się czeka
UsuńMój rekord połączeń, a raczej prób połączeń z rejestracją wynosi 209 razy w ciągu jednego poranka.
OdpowiedzUsuńKryste!!
UsuńElejson!
UsuńTak to wszystko prawda. Byłam ostatnio u fizykoterapeutka, pół godziny weszłam po czasie. Dla i zdenerwowana bo wszystko się opóźniło. Ale moja wizyta trwała tak długo ( była potrzebna - rozmowa z lekarka, jej tłumaczenie co powinnam poprawić w swoim codziennym życiu , wypisanie ćwiczeń itd) , że kolejka opóźniła się o godzinę. Musiałam czekających przeprosić. Bo kto wymyślił 15 minut na wizytę u lekarza. Jednym słowem wszystko nie tak.
OdpowiedzUsuńSmutno mi to czytać.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że 45 lat temu było dużo lepiej.
Ja się obawiam, że idziemy w taką stronę, że szybko lepiej nie będzie. NFZ jest niedofinansowany i obcina kontrakty albo nie płaci. Nawet pakiety sprawdzają się coraz gorzej, bo zaczęły monopolizować rynek, coraz więcej ludzi korzysta, więc mogą oferować gorsze warunki... Ja z lekarzy nie korzystam za wiele, więc bardziej opłaci mi się iść prywatnie niż płacić za pakiet.
OdpowiedzUsuńAle moja przychodnia POZ działa przyzwoicie, nie mogę narzekać. Niekoniecznie udaje się zapisać do konkretnej osoby, ale do jakiejkolwiek już owszem, jak ktoś potrzebuje pilnie, znajdowali na ten sam dzień. Można się zapisać również przez internet, ale to raczej dla niepilnych spraw. Mam wybraną lekarkę w deklaracji, ale w praktyce to nie ma znaczenia, bo umówić się mogę do jakiegokolwiek dostępnego. W okolicy powstało też kilka innych, więc można wybrać.