poniedziałek, 10 marca 2025

Byłam w przychodni...

 

I w zasadzie w tytule zawiera się cały mój kontakt ze służbą zdrowia. Nie napisałam - byłam u lekarza, bo tylko do rejestracji dotarłam.

Kaszel mnie męczy po minionej infekcji, postanowiłam się więc przebadać, choć bez oczekiwań, bo nic mi nie jest i właściwie miałam tylko katar, ale jak to mówią, sprawdzić - to wiedzieć...

Próbowałam dwa dni dodzwonić się do przychodni i nawet w piątek z sukcesem, ale co z tego, gdy numerków do lekarza brak, w dodatku okazało się, że mojej doktor już nie ma, muszę wybrać nową i wypełnić deklarację.
W ramach piątkowego spaceru poszliśmy z mężem do owej przychodni, zrobiliśmy, co kazali, więc pomyślałam, że w poniedziałek udam się wreszcie do gabinetu.

Postanowiłam osobiście udać się do rejestracji, bo muzyczka na oczekiwanie w telefonie doprowadza mnie do pasji, a ileż to razy, gdy byłam druga w kolejce, rozłączyło mnie i ... kicha.
Rejestracja czynna od 8.00 rano, na miejscu byłam może 5 minut po ósmej. Ludzi o dziwo mało, myślę sobie, będzie dobrze!
Przy okienku okazało się, że pani doktor ma już komplet ( nie wiem kiedy zarejestrowano pacjentów, skoro dopiero otwarto przychodnię) i pani rejestratorka może mnie zapisać terminowo na przyszły tydzień! 
Podziękowałam i z postanowieniem przepisania się do przychodni bliżej mojego domu, wyszłam wściekła z placówki.

Zapisaliśmy się z mężem do przychodni o dwie ulice dalej, przychodnia nowoczesna, kolorowa, mają USG i rezonans, ale zaproponowano dwoje lekarzy do wyboru, z czego jeden kończy rezydenturę i nie wiadomo, czy zostanie w tej placówce. 
Wybrałam więc lekarza o egzotycznym nazwisku i ciemnej skórze, bo oboje mieliśmy z nim do czynienia i diagnozy były trafne, w dodatku dawał długie zwolnienie.

Z nowej przychodni jeszcze nie korzystałam, a mąż musi zrobić kopie kart pacjenta, bo potrzebuje stałych leków. Czekam na działanie nowego syropu, jest lepiej, a na pewno nie gorzej i tego się trzymam.

Tak sobie myślę, czy dożyję jakiejś sensownej reformy służby zdrowia, bo tyle lat płacenia składek, a do lekarza trudno, specjalistów to w ogóle ze świecą szukać, oczekiwanie na zabiegi rehabilitacyjne 3 miesiące,  prywatnie do stomatologa dopiero w maju... to gdzie te moje składki, ja się pytam?
Szpital miejski zadłużony, parking przed szpitalem płatny, część zabiegów i badań płatna. 

Zazdroszczę tym, których przez lata było stać na ubezpieczenie prywatne lub jakaś bogata firma, pokrywała choć część kosztów leczenia pracowników.


Zdrowia i wytrwałości Wam życzę!

Uzupełnienie:
Zapisałam się w piątek do lekarza, ale na wtorek, bo już na poniedziałek miejsc brak...także oby moje gardło dotrwało do wtorku!

Z ostatniej chwili: porządkuję zdjęcia z sobotniej wycieczki, niebawem relacja!

76 komentarzy:

  1. skoro do żadnej przychodni nie można się dodzwonić to jakim cudem informować o odwołaniu wizyty
    w niektórych przychodniach przysyłają sms z prośbą o potwierdzenie ale nie wszędzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodzwonisz się po południu, gdy już do lekarza nie zapisują.
      Nie spotkałam przychodni NFZ, która przysyła smsy, prywatne to tak.

      Usuń
  2. Ja właśnie wybieram się do Przychodni. I już się boję... chociaż mam na dziś wyznaczoną wizytę na 8 godzinę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jesteś zapisana, a pacjenci nie wprowadzą swojego porządku, to O.K, bo u nas zdarza się, że masz wyznaczoną godzinę, a w poczekalni inny tryb kolejkowy...lub lekarz przychodzi godzinę później.

      Usuń
  3. gdy tak się przyjrzę narzekaniu na państwową służbę zdrowia, to zwykle mam sporo szczęścia do takich spraw, jak terminy wizyt, gorzej za to bywa z dodzwonieniem się... tylko, że ja nie chodzę do lekarza z drobiazgami, więc może mam mniej okazji do jakichś pechowych wydarzeń... tylko można zadać pytanie, skąd ja wiem, że coś jest drobiazgiem?... intuicyjnie tak jakoś czuję?...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam ostatnio rok temu, drobne infekcje leczę sama...

      Usuń
  4. Sama sobie zazdroszczę mojej opieki zdrowotnej. Jest płatna ale tylko w wysokości 12%ok
    Np za wizytę u internisty płacę ok 8 euro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A najważniejsze, że nie nie ma problemu dostać się do lekarza. Choć na specjalistę oczywiście się czeka

      Usuń
    2. My i tak płacimy prywatnie za dentystę, okulistę, ginekologa...

      Usuń
  5. Mój rekord połączeń, a raczej prób połączeń z rejestracją wynosi 209 razy w ciągu jednego poranka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak to wszystko prawda. Byłam ostatnio u fizykoterapeutka, pół godziny weszłam po czasie. Dla i zdenerwowana bo wszystko się opóźniło. Ale moja wizyta trwała tak długo ( była potrzebna - rozmowa z lekarka, jej tłumaczenie co powinnam poprawić w swoim codziennym życiu , wypisanie ćwiczeń itd) , że kolejka opóźniła się o godzinę. Musiałam czekających przeprosić. Bo kto wymyślił 15 minut na wizytę u lekarza. Jednym słowem wszystko nie tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdy jeszcze lekarz się spóźnia lub ma wizyty domowe? koszmar!
      Czekałam kiedyś 2 godziny, aż pani doktor załatwi wizyty domowe!

      Usuń
  7. Smutno mi to czytać.
    Wydaje mi się, że 45 lat temu było dużo lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale kto wtedy miał telefon?
      W moim domu nie było 45 lat temu

      Usuń
    2. Kiedyś trzeba było osobiście do przychodni i to dwa razy, gdy lekarz przyjmował po południu, a lekarze przyjmowali do oporu, ilu się pacjentów zarejestrowało. Teraz jest limit i więcej nie przyjmą. Lekarz tez ma prawo być zmęczony.

      Usuń
  8. Ja się obawiam, że idziemy w taką stronę, że szybko lepiej nie będzie. NFZ jest niedofinansowany i obcina kontrakty albo nie płaci. Nawet pakiety sprawdzają się coraz gorzej, bo zaczęły monopolizować rynek, coraz więcej ludzi korzysta, więc mogą oferować gorsze warunki... Ja z lekarzy nie korzystam za wiele, więc bardziej opłaci mi się iść prywatnie niż płacić za pakiet.
    Ale moja przychodnia POZ działa przyzwoicie, nie mogę narzekać. Niekoniecznie udaje się zapisać do konkretnej osoby, ale do jakiejkolwiek już owszem, jak ktoś potrzebuje pilnie, znajdowali na ten sam dzień. Można się zapisać również przez internet, ale to raczej dla niepilnych spraw. Mam wybraną lekarkę w deklaracji, ale w praktyce to nie ma znaczenia, bo umówić się mogę do jakiegokolwiek dostępnego. W okolicy powstało też kilka innych, więc można wybrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z przychodni korzystam rzadko, zwłaszcza gdy teraz nie potrzebuję zwolnienia. Specjalistów i tak opłacamy prywatnie, bo do terminu na NFZ można nie dożyć...

      Usuń
  9. czytając ciebie siedziałam przed gabinetem usg...pani doktor świetna ale zawsze spóźniona, rejestrują po 4 osoby na jedna godzinę...dramat. pacjenci skaczą sobie do oczu...nikt nikomu nie wierzy...
    w mojej przychodni mam tak samo czekam na wizytę dwa, trzy tygodnie choć mam grype i temperaturę...ten brak sprawnego systemu ciągle kosztuje nas zdrowie i życie. Odnoszę wrażenie, ze z roku na rok jest coraz gorzej. kolejki prywatnie sie wydłużaja o nfz nawet nie mówie...to jest jakaś kpina. a nawet zwykła mordowanie ludzi. nigdy bym nie chciała teraz być poważnie chora. Myślimy poważnie o prywatnym ubezpieczeniu. już za chwilę...zanim się zaczniemy sypać. bo profilaktyka przecież jest najważniejsza. I o odnowieniu kontaktów ze znajomymi lekarzami ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, nie mam znajomego lekarza, a przynajmniej nie tak znajomego...
      Pacjenci oszukują strasznie, kiedyś dawali numerki do poczekalni, to okazało się, że są podwójne, przecież nie sprawdzę, co kto dostał. Bywa, że masz przydzieloną godzinę, a i tak ktoś zarządzi, że obowiązuje kolejność przyjścia!
      Kabaret, ale mi nie do śmiechu...

      Usuń
    2. raz jeden zarządziła pani, i ja się postawiłam, mówić jej że jak ona lubi siedzieć od siódmej choć ma na 11 to jej sprawa...ja mam pracę.

      Usuń
  10. Mnie kaszel męczy od października. Spać nie mogę takie mnie ataki kaszĺu od czasu do czasu dopadają. Łażę do lekarza, ale on ma swoją teorię i się jej stanowcz trzyma. Przepisał mi inhalator, od którego język mi drętwieje. Męczę się z tym kaszlem. Po drodze zaliczyłam zapalenie oskrzeli. Moja teoria jest taka, że to pozostałość po przebytym covidzie, on, że teraz wszystko na covid zwalamy. Kupiłam sobie w aptece zielarskiej Balsam jerozolimski. Można ten preparat zakupić w syropie i w tabletkach do ssania. Piję, ssam... faktycznie niezły- pomaga, ale.... w międzyczadie coś się znowu mnie uczepiło. Kaszlę podwójnie, w klatce piersiowej mi rzęzi... Termin u lekarza co prawda na jutro, ale już sobie wyobrażam, jak lekarz zniecierpliwiony będzie ze mną gadał. Będzie mnie leczył syropkami, bo antybiotyków tutaj ni chu chu...Życzę Wszystkim chorym cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi pomógł kiedyś Thiocodin, teraz nie mogę brać, bo ostatnio lekkie zawroty miałam, ale kaszel przeszedł po 3 tabletkach.
      Miałam kortykosteroid po poprzedniej infekcji, ale przeterminowany, nie wiem co teraz mi lekarz zaleci.
      To mamy podobny termin, trzymam kciuki!

      Usuń
    2. Ania a taki inhalator na solankę jak dla dzieci z maseczką masz?

      Usuń
    3. Zwykłe tabletki emskie są pomocne w takim kaszlu. Ja po ciężkim zapaleniu oskrzeli tak z tego wyszłam powoli i plus powietrze islandzkie 😃

      Usuń
    4. Sól emska jest świetna na chrypki wszelkiego rodzaju, to polecała moja dyrygentka chóru:-)

      Usuń
    5. Sól emską znam. Tu nie mogę jej zastać. O maseczce, o której pisze Klarka nie miałam pojęcia... nie znam... poczytam o tym.
      Niemcy położyli rękę na leki. Bez recepty można kupić może ze trzy rodzaje przeciwbólówek, parę witamin, syropki ze dwa rodzaje...
      Dzisiaj mi p. lekarz zapisał coś na kaszel w kroplach. Zapisał na recepcie bez zniżki, czyli 100% płatne. Pytam panią w aptece czy w takim razie mogłabym te krople kupić bez recepty, pomijając lekarza? I tak 100% muszę wyłożyć, na co mi więc lekarz? Nie... nie można...kasa chorych tego nie opłaca, ale nie możemy sobie ot tak z marszu tego kupić. I tak dzieje się z coraz większą ilością leków.
      A co Jotko u Ciebie po wizycie u lekarza?

      Usuń
    6. Mówiliśmy różnymi językami, dał skierowana, zbadał płuca i serce, mam zrobić badania, gdy ja mu tłumaczę, że kaszel pojawił się po infekcji, a on się uparł na serce...
      Bałagan w kolejce, pacjenci oszukują, kłócą się. Ech, ciśnienie można sobie podnieść, jak ktoś musi.

      Usuń
  11. U nas sie dzwoni, wybiera dana funkcje i czeka sie az oddzwonia, zwykle tego samego dnia. Przypadki dziela na nagle (lekarz tego samego dnia ale sie czeka pod drzwiami) i inne czyli umowione z gory (do 3 tygodni) i automat przydziela numerki i miejsce przyjecia). Da sie wytrzymac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami i u nas załapiesz się na teleporadę, ale w czasie epidemii grypopodobnych chorób, nawet o teleporady trudno.

      Usuń
  12. U nas nie można się zapisać do lekarza z wyprzedzeniem, tylko konkretnego dnia i też osobiście, bo telefonicznie to marzenie ściętej głowy. Jest jak jest. Szczęśliwie żadne z nas ostatnio nie chorowało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mnie zdziwiło to zapisywanie naprzód, bo jak ktoś pracuje, to skąd ma wiedzieć, kiedy będzie mu zwolnienie potrzebne?

      Usuń
    2. Takie zapisywanie naprzód to dla mniej pilnych spraw - na przykład gdy robiłaś badania i teraz lekarz ma je obejrzeć i podjąć decyzję. Albo potrzebujesz skierowania do specjalisty. U nas tak zapisują jakiś procent dziennego limitu, a tę resztę właśnie uzupełniają numerkami w danym dniu. Tak że bywa, iż do danego lekarza są 3-4 numerki, a gdy jest ich tylko dwóch (bo urlopy) no to wiadomo, że musisz być na początku kolejki przed otwarciem przychodni, żeby się dostać.

      Usuń
    3. To chyba w nocy trzeba zrobić kolejkę, bo u nas już przed siódmą kolejka stoi...ale jak tu stać z gorączką i grypą na dworze zimą?

      Usuń
  13. Lekarz pierwszego kontaktu jest ok, neurolog też,ginekolog też, inni specjaliści porazka ,idę częściowo prywatnie.A na rehabilitację zapisali mnie na 09.2026 i jeszcze pań doktor z NFZ zaproponował mi swoją prywatną akupunkturę na kręgi Dolne kręgosłupa,cały czas myślę ale się boję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja koleżanka chodziła na akupunkturę przeciw migrenom, ale po jakimś czasie wróciły...może na plecy pomogą.

      Usuń
  14. To jest coś okropnego z tą tzw. ochroną zdrowia w Polsce - nie ma i nie będzie ! To tak w skrócie - prognoza na jutro. Jest bardzo niedobrze - dla pacjentów. Dla mnie jest też źle, bo widzę od środka co się dzieje i jak to funkcjonuje, a jak powinno. Szok i skandal !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i jakie na to lekarstwo? Słychać o obniżeniu składki zdrowotnej, to jeszcze gorzej będzie! Czy nie ma w Polsce nikogo, kto zrobiłby skuteczną reformę?

      Usuń
  15. Na rehabilitację 3 miesiące? Ja czekałam rok! Bardzo śmieszne - tylko jakoś mi smutno - Irena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fizjoterapeutów akurat nie brakuje, ale rehabilitacja na NFZ, którą miałam, to pomyłka...

      Usuń
  16. A ze mną, który miał, jak sądzę podobne objawy, było tak, że w zeszłym tygodniu, chyba środa, dodzwoniłem się do swojej kutnowskiej przychodni (chciałem się przenieść do bliższej - toruńskiej, ale obowiązywała kolejka do zarejestrowania się w tej przychodni jako pacjent i trzeba było pojawić się w poniedziałek o 7-mej, ale nie gwarantowało to, że się zostanie zarejestrowanym, więc pozostałem w kutnowskiej przychodni). Wybrałem opcje rozmowy z lekarzem. Pani kazała mi czekać na telefon od lekarki w przyszłą środę, tj. pojutrze. Dnia następnego zadzwoniłem ponownie, gdyż czułem się fatalnie i nie dałbym chyba rady czekać do tej środy. Na szczęście odebrała normalna pani i powiedziała, że jeszcze tego samego dnia, czyli w czwartek miałem zadzwonić do lekarza nr dwa w tej przychodni. I udało się. Wypisał receptę z antybiotykiem - tego właśnie potrzebowałem, bo na zwalczenie mojej anginy konieczny jest antybiotyk, którego bez recepty nie można dostać. Gdybym mógł go dostać, prawdopodobnie nie fatygowałbym służby zdrowia, Niestety, będąc w paskudnej kondycji nie mogłem pożyczyć wszystkiego dobrego w Dniu Kobiet, co niniejszym czynię... no i oczywiście powoli dochodzę do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej, że nie wiadomo, gdzie szukać pomocy, bo sama nie znam prywatnie przyjmujących lekarzy rodzinnych, a w przychodniach robi się kiepsko.
      Życzenia nigdy nie są spóźnione, ja życzę Ci przede wszystkim poprawy zdrowia i nastroju!

      Usuń
  17. Jest tragicznie z dostępem do lekarza. Widzą to już chyba wszyscy, ale tolerują, zamiast wyrazic stanowczy, ogólnopolski sprzeciw i bunt. Ale cóz. Chorzy nie mają siły na protesty. A zdrowi nie mają czasu. I tak to sie kręci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko jak taki bunt zorganizować? Tak jak mówisz, chorzy nie mają sił, a biedni umierają...

      Usuń
  18. W przychodni, w której jestem zapisana do lekarza rodzinnego jest tylko bieżąca rejestracja, która jest czynna od 7.30. Ostatnim razem byłam o 7.00 w przychodni i załapałam się na szósty numerek. Mama jest w innej przychodni, do jej lekarza czeka się około tygodnia, jest też możliwość wizyty u innego lekarza. Trzeba mieć sporo cierpliwości czekając w przychodniach, zwłaszcza u specjalistów. Duuużo zdrówka Asiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do przychodni miałam daleko, więc wolałam dzwonić, teraz przeniosłam się do placówki parę kroków ode mnie, więc może będzie łatwiej.
      Dzięki i wzajemnie!

      Usuń
  19. Jak byłaś pięć po ósmej, to już zdążyli rozdać numerki na ten dzień, to szybko idzie 😁 Nikogo nie było, bo już wszyscy załatwieni 😂
    A jesteś pewna, że od ósmej czynne? U nas od siódmej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna, nawet telefon jest głuchy do ósmej, ale może wchodzą od tyłu?

      Usuń
    2. Telefon u nas zaczynają odbierać dopiero, gdy się kolejka przewali... tak, że w ten sposób się nie zarejestrujesz na dziś...

      Usuń
    3. Nie wiem, skąd pracujący biorą zwolnienia, może wydają wstecz?

      Usuń
  20. Ja to mam szczęście, bo chodzę do przychodni, gdzie przyjmuje moja swatowa i jestem przyjęta według życzenia 😀 wcześniej chodziłam tam, gdzie znajomi pracowali. Zapisuje się do specjalistów na NFZ, ale w międzyczasie chodzę prywatnie, okulista, neurolog. U nas na przykład znacznie mniejsze kolejki są w poradni czy przychodniach szpitalnych. Na przykład chodzę też do ortopedy przy szpitalu i tam czekam parę dni😃 na fizjoterapie chodzę tylko prywatnie. U nas są duże zniżki dla seniorów nawet prywatnie z tak zwanej ,,"ostrej karty" na basenie miejskim, gdzie też jest dział fizjoterapii.
    Na szczęście mam też znajomych lekarzy, właśnie ortopedów i okulistów, diabetyków ale do nich do kolejki zapisują panie w recepcji, to trzeba wcześniej załatwiać, chyba że nagły przypadek.
    Natomiast na Dolnym Śląsku z moim gospodarzem, to cała historia. Trudno się dostać do przychodni nawet pierwszego kontaktu, ja jadę osobiście i z nimi rozmawiam, że jak oni traktują biednego obcokrajowca 🤣 wtedy zaraz się coś znajdzie. Ale on nie umie czekaćw kolejce, i tak zawsze chodzimy prywatnie😃 chociaż on ma pełne ubezpieczenie polskie. Właśnie jestem na etapie przyjęcia go do szpitala 😃 na planowaną operację. Ciekawe jaki będzie termin, bo on musi wedle życzenia wtedy gdy ja jestem 🤣
    Lepiej być zdrowym 🤣 samemu się leczyć dobrą dietą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alu, masz szczęście i tego się trzymaj, no i oczywiście samemu tez trzeba zdrowiu dopomóc, to oczywiste!
      Póki nie czepiają się człowieka poważne choroby, to dajemy radę!
      Pozdrowienia dla całej rodzinki:-)

      Usuń
    2. Jeszcze uwaga typu PS akurat zadzwoniłam do szpitala do Jeleniej Góry na przyjęcie do poradni chirurgicznej. Termin za tydzień. A czy będzie operacja to lekarz podejmie decyzję.
      Ja się cieszę na wycieczkę do Jeleniej Góry, bo mnie jednak wieś męczy 🤣 i lubię wyjeżdżać do miast i miasteczek.
      Dziękuję za pozdrowienia i wzajemnie ❤️

      Usuń
    3. Byłam w Jeleniej, podoba mi się to miasteczko!

      Usuń
  21. Tak na pocieszenie - tu też problem z dostaniem się do lekarza, ale raz na kwartał wizyta konieczna, bo trzeba wszak wykupić leki na następny kwartał. Mam teraz lekarkę rodzinną w sąsiednim budynku, jakoś na szczęście nie choruję ( bo nigdzie w tłumie nie bywam) i jakoś udaje mi się nawet do endokrynologa dostać raz do roku. Grzecznie się szczepię na co każą w tym również były szczepienia na różne typowo dziecinne wirusówki jak szkarlatyna, koklusz i kilka innych) i....odpukać w niemalowane drzewo - udaje mi się nie chorować, czego wszystkim życzę. Ostatnia diagnoza mojej rodzinnej - "stara, ale zdrowa". Uśmiałam się, bo owa rodzinna jest na mur/beton moją rówieśnicą. Zdrowia Wam Obojgu życzę!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy byłam u pani neurolog, to też leciwa bardzo :-)
      Gdzie ci wszyscy lekarze, skoro emeryci muszą pracować?

      Usuń
  22. O matko… Aż człowieka trafia, jak czyta o tej rejestracyjnej gimnastyce! Serio, ta muzyczka na oczekiwanie w telefonie to jakiś test cierpliwości, a rozłączanie po pół godziny czekania to już level hard.

    Dobrze, że znalazłaś nową przychodnię – oby okazała się strzałem w dziesiątkę i żebyś już więcej nie musiała prowadzić tych zdrowotnych podchodów! Trzymam kciuki za gardło do wtorku i czekam na relację z wycieczki – niech chociaż to poprawi humor po tej medycznej odysei

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam, przychodnia spoko, tylko jak zwykle zawiedli pacjenci, którzy oszukują , by wejść bez kolejki...

      Usuń
  23. No, te ubezpieczenia płatne, to też nie jest rewelacja.
    Moja synowa zachorowała i z uporem maniaka , w ramach prywatnych ubezpieczeń, leczyli ją na: alergię, astmę, zapalenie krtani, zapalenie, oskrzeli, płuc i inne takie.
    Nie dano jej skierowana na odpowiednie badania. Powód? Stary jak świat , pieniądze,
    ktore wyda prywatny ubezpieczyciel. Spotkany przypadkiem stary lekarz rodzinny zainteresował się, czemu tak kaszle. Na drugi dzień dostała od niego na cito skierowanie do szpitala.
    Trzy lata walki nie tylko o zdrowie, ale i o życie. Udało się wygrać z chorobą. Gdyby nie przypadek, to ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, znamy to. Póki co, mam skierowania na badania, więc zobaczymy...
      Oby córka nie musiała już walczyć o zdrowie, no i dla Ciebie tylko zdrowia!

      Usuń
  24. O jeny, współczuję, Jotko! Smutne i frustrujące.
    I weź tu bądź zdrów. Oby Twoje gardło się zregenerowało i kaszel już Cię nie męczył. Trzeba naprawdę wzbić się na wyżyny cierpliwości, gdy człowiek potrzebuje się umówić na wizytę lekarską... Zgroza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na samą wizytę tez trzeba wiele cierpliwości, ale badania w toku i tego się trzymam.
      Dziękuję, oby lekarz coś wymyślił...

      Usuń
  25. Czasami, aby dodzwonić się do przychodni to trzeba mieć świętą cierpliwość... Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  26. Służba a w zasadzie ochrona zdrowia, to tylko nazwa i nic poza tym.
    W gabinetach POZ praktycznie tylko emeryci a jeśli nawet młodsi, to od lat bez szkoleń.
    Reformy zamiast naprawiać, coraz bardziej szkodzą. Kiedyś, po skończonych studiach lekarz i pielegniarka trafiali do szpitala, tam nabywali umiejętności a teraz? Znam ten system i on mnie przeraża. Kiedyś pacjenta się słuchało, kojarzyło objawy i mimo, że nie było tak dokładnej diagnostyki, to stawiano trafne diagnozy. Teraz objawy wstawia się do schematu i wychodzi diagnoza, nie ważne czy prawidłowa, jest i już.
    Nie chcę się rozpisywać bo to temat bez końca.
    Chcę Ci podpowiedzieć lek na kaszel, bez recepty ale dobrze działa. NEOAZARINA.
    Spróbuj.
    Pozdrawiam i duuuużo zdrowia życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, lekarz gapi się w monitor, pisze, drukuje, a ja mówię do ściany, przykre to.
      Dzięki za nazwę leku, zapytam w aptece.
      Pozdrawiam i także zdrowia życzę!

      Usuń
  27. Jakoś się trzymam, i oby nie było konieczności korzystania...jak najdłużej. Trzymajcie się zdrowo.:-)

    OdpowiedzUsuń
  28. Do psychiatry chodzę prywatnie, inaczej byłoby słabo. Od 11 lat do tego samego lekarza, poprzednich na NFZ nie wspominam zbyt miło. Psychiatria to niestety wciąż jedna z bardziej zacofanych i niedofinansowanych gałęzi w polskiej medycynie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, ile razy pomocy potrzebowali uczniowie, nie mówiąc o ich rodzicach, a tu terminy najwcześniej za pół roku...

      Usuń
  29. Tu w Krainie Deszczowców wcale nie lepiej. Na terminy wizyt do specjalisty czeka się miesiącami, na termin pobrania krwi prawie tydzień. A i tak mam szczęście, że pobliska przychodnia mnie w ogóle wpisała na listę pacjentów. W Pl. szłam rano i po odstaniu kolejki mogłam się dostać do lekarza. Może za dużo pracujesz Jotko? Zmeczenie wiosenne to nie bajka... Przytulaski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Badania mam zrobione, odbiorę wyniki i w poniedziałek do lekarza, nie pracuję, wypoczywam na emeryturze:-)
      Buziaki przytulaki ;-)

      Usuń