sobota, 24 stycznia 2015

Przykład idzie z góry...

Z coraz większym przerażeniem słucham różnych doniesień medialnych na tematy polityczne. Słowa, a właściwie inwektywy, które padają z ust posłów, dziennikarzy, związkowców pod adresem różnych osób publicznych stają się niechlubną normą. Co z tego, że jeden z drugim przeprasza po burzy medialnej, skoro już padły, wszyscy je usłyszeli, a niektórzy nawet próbują usprawiedliwiać.
Jak mamy wychowywać dzieci w szacunku i tolerancji dla drugiego człowieka, skoro przekaz idący z mediów zaprzecza wszelkim zasadom dobrego wychowania i dobrego smaku. Dokąd dojdziemy w tym szaleństwie, jeśli premiera nazwać można kłamcą i oszustem lub głupkiem, papieża idiotą, do człowieka na ulicy pewien polityk powie: "spieprzaj dziadu" lub o dziennikarce: "ta małpa w czerwonym".
Związkowcy grożą: my znamy wasze adresy, my was znajdziemy! Za sukces uważane jest nie podpisanie porozumienia, ale nauczenie kogoś pokory...
Nie lepiej słychać na ulicy, w sklepach, na jezdni - każdy każdemu może bezkarnie nawtykać i nie widzi w tym nic złego. Koleżanka obserwowała pewną babcię, która "bawiła się" z wnukiem w taki sposób, że ten boksował ją gdzie popadnie jak w worek treningowy. Gdy podrośnie, a babcię naprawdę zabolą jego ciosy i zaprotestuje, wnuczek może odpowiedzieć: babciu, przecież sama mnie tego nauczyłaś, zawsze tak się bawiliśmy. Ja z kolei byłam świadkiem, jak matka dorosłych synów pozdrawiała jednego z nich z samochodu wystawiając środkowy, wymowny palec. No właśnie...
Inny przykład? Dziecko zapytane o imię, mówi, że nie pamięta. A jak mamusia mówi do ciebie najczęściej, pyta nauczycielka. Ty mały luju, odpowiada dziecko ( zapewniam, że nie zmyślone). Najlepszym wglądem w słowniki stosowane w niektórych domach jest posłuchanie, jak dzieci zwracają się do siebie, gdy dorośli nie widzą, można się zdziwić. Czasami, słysząc wiązki słów uważanych za wulgarne muszę szybko zdecydować czy podziwiać za bogaty wachlarz, oburzać się, że takie paskudne czy uciekać, bo czasem za słowami idą czyny.
Ale cóż, przykład idzie z góry!

2 komentarze:

  1. Też mnie bulwersuje takie zachowanie, czasami ja się czerwienię i wstyd mi za tych co na górze, że nie przebierają w słowach. Jak mamy wychowywać dzieci?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, ja dziękuję Opatrzności, że jestem dzieckiem PRL-u, które nauczono szacunku do życia, do starszych... Które nie miało wszystkiego na wyciągnięcie ręki, które musiało czekać na słodycze do Świąt, które nie miało najmodniejszych ubrań, które nie miało tableta, telefonu i innych dupereli... To co się teraz dzieje prowadzi, chyba tylko w jedną stronę - w stronę zagłady ludzkości... Smutne, ale niestety prawdziwe...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń