środa, 29 kwietnia 2015

Szaleństwo komputerowe...

Takie stany jak u gościa na obrazku nieczęsto mi się zdarzają, chyba że wybitnie coś mi nie wychodzi, bo komputer pastwi się nad moją ignorancją informatyczną.
Częściej wyprowadza mnie z równowagi sprawowanie pieczy nad pracownią komputerową w bibliotece i to też raczej nie z powodów technicznych. Pracownię zainstalowano w 2005 i wiele zdrowia i czasu mnie kosztowało opracowanie zasad korzystania, bo komputery tylko 4, a chętnych ponad 600 osób. Ale cóż, roczniki się wymieniają, praca syzyfowa trwa. Czasami czuję się jak Prometeusz przywiązany do skały - przykotwiczona do pracowni komputerowej, okupowanej non stop i ani wyjść do toalety, ani żadnej pracy rozpocząć nie można, bo dzieciaki zasiadają przy kompach i nawołują: mój się zawiesił, gra mi nie chodzi, obrazek się nie ładuje, nie mam głosu w słuchawkach itp. Do tego dodać należy głośne rozmowy między kolegami, którzy przyszli razem i świetnie się bawią lub kłócą, podśpiewywanie podczas korzystania z youtuba, przy czym każda z 4 osób śpiewa inną piosenkę.
Powie ktoś, wystarczy poprosić, żeby tego nie robili? Pomaga na 5 sekund...
Ale najgorsze są kłótnie i histerie podczas zapisywania się na "sesję". Chętnych jest często więcej niż sprzętu, nie każdy chce siedzieć z każdym, ja muszę iść na zastępstwo lub nauczyciel z uczniami zapisał się na zajęcia z komputerami, a ci którzy odchodzą z kwitkiem dostają nieraz ataku histerii. Nie docierają argumenty, że siła wyższa, że może przyjść innego dnia, że może posiedzieć w czytelni... Awanturują się z reguły dzieci, które mają w domu komputery i albo mają szlaban od rodziców, albo już powstaje u nich problem uzależnienia, albo mają problem z wyrażaniem emocji.
Jakiś czas temu wprowadziliśmy zakaz korzystania przez uczniów z portali społecznościowych, bo okazało się, że tam właśnie dzieciaki ubliżają sobie ile wlezie, ośmieszają, grożą. Kiedyś poproszono mnie o zrobienie śledztwa, kiedy uczennica korzystała z komputera w szkole, bo rodzice koleżanki przyszli ze skargą na obelgi zamieszczane na facebooku. Czy ja mam odpowiadać za to, co dzieciaki robią na fejsie? Jeśli w domu rodzic pozwala, niech weźmie odpowiedzialność za to, co jego dziecko wypisuje i jakie zdjęcia zamieszcza. Że rodzic nie wie? A powinien, bo jeżeli nie ma wpływu na to, co jego dziecko robi przy komputerze, to na co wpływ ma?
To szaleństwo komputerowe opanowuje coraz młodsze dzieci i aż strach, dokąd nas zaprowadzi...

7 komentarzy:

  1. W bibliotekach szkolnych zazwyczaj pracują dwie osoby na etatach - jedna w bibliotece, druga w czytelni ze stanowiskami komputerowymi. Twoja biblioteka być może jest mała, skoro jesteś tam sama. Dzieci są za bardzo uzależnione od komputera, zwłaszcza od gier. Korzystanie z Facebooka uważam za stratę czasu, lepiej dla nich byłoby iść na boisko pograć w piłkę.
    Mówiąc żartobliwie, też jesteś trochę uzależniona od komputera pisząc bloga. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, jesteśmy we dwie, ale są sytuacje kiedy każda z nas zostaje sama i wtedy jest problem. A odpowiadając żartobliwie: pewnie masz trochę racji z tym uzależnieniem, ale nie piję, nie palę, ruszam się dużo i czytam, więc jeszcze ogarniam...

      Usuń
  2. Powinno się przynajmniej raz dziennie
    przeczytać jakiś ładny wiersz,
    zobaczyć piękny obraz,
    posłuchać przyjemnej piosenki
    lub porozmawiać
    z najlepszym przyjacielem.
    W ten sposób budujemy
    piękniejszą, bardziej wartościową
    część naszego istnienia.

    (Heinrich von Kleist)

    A skoro została dana nam w naszych czasach możliwość pisania blogów i wzajemnego ubogacania się - tym sposobem - to dlaczego nie?...
    Ja dzięki blogom poznałam wspaniałe osoby, z którymi połączyła mnie przyjaźń całkiem realna. Wszystko dane jest człowiekowi po coś - tylko ważne jest żeby dobrze to wykorzystać. Joasiu ja też nie pije, nie palę, a swój dzień zaczynam od wędrówki po zaprzyjaźnionych blogach z filiżanką kawy w dłoni. Bo na dzieļń dobry chcę przeczytać coś miłego. Z dziećmi niestety poszło ostro w drugą stronę, ale znów uczepię się jednego. Znam rodzinę gdzie chłopcy mają dostęp do komputera raz w tygodniu w sobotę i wcale nie są gorsi od rówieśników, a wręcz odwrotnie. A kiedy mieliby wybierać między czasem z komputerem a wizytą w księgarni, nie mam wątpliwości, bo już widzę jak się pchają do drzwi, który pierwszy... w księgarni oczywiście:)
    Ale skoro większość rodziców woli tzw. święty spokój i dziecko przed komputerem... na to już wpływu nie mamy. Pozdrawiam "uzależniona" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopowiadając: i powinno się raz w roku odwiedzić miejsce, którego się dotąd nie znało...
      Gabrysiu, dla mnie także blogowanie jest miłym spotkaniem z przyjaciółmi, jakkolwiek rozumieć słowo "przyjaciel". Istotna jest wymiana myśli, nastrojów, poznanie pasji drugiego człowieka. Myślę, że czytanie blogów wzbogaca, a sami możemy wybierać ile i co czytamy.
      Kiedyś studiowałam podyplomowo i przez 2 lata prawie nie zaglądałam do literatury pięknej, ale rozwijałam się inaczej. Trzeba chyba popróbować różnych form i doświadczyć rozmaitych kontaktów. Życie daje tyle możliwości.
      Jeszcze raz dziękuję, że jesteś!!!

      Usuń
  3. Przerażające jest to, że nawet małe dzieci sprawnie operują wszelakimi wynalazkami komputerowymi; najprościej rzucić dzieciakowi komputer do zabawy i mieć chwilę spokoju, a że potem przybiera to formę uzależnienia to już inna bajka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam nawet historię o tym, że 3 latce daje się tablet z bajkami do WC, bo inaczej nie chce skorzystać z toalety...

      Usuń
  4. Osoba z zewnątrz nie ma prawa ingerować w to, co umieszcza dziecko w internecie, nawet jeśli do pełnoletności mu trochę brakuje. Tylko cztery komputery... może być ciężko zadowolić potrzebujących, oj ciężko...

    OdpowiedzUsuń