czwartek, 24 września 2015

Cyrk przyjechał!

Na moim osiedlu rozgościł się namiot cyrkowy z całym dobrodziejstwem dookoła. Nigdy nie przepadałam za przedstawieniami cyrkowymi, nawet jako dziecko bałam się, że z ławek na widowni spadnę na klepisko, a postać clowna raczej przerażała niż bawiła. jakoś nie śmieszyło mnie takie zachowanie na granicy upojenia alkoholem i upośledzenia. No ale każdy ma inne poczucie humoru i ma prawo śmiać się z czego innego...
Z moim dzieckiem byłam w cyrku tylko raz, jeśli potem szedł to z babcią. Niektórzy nazywają wyczyny cyrkowców sztuką, a obserwując czasami w Tv popisy akrobatyczne, żonglerkę czy sztuczki magiczne mogę się zgodzić, że wymagają owe umiejętności pewnych uzdolnień i wielu godzin ćwiczeń.
Czemu jestem przeciwna to występom zwierząt w cyrku, zwłaszcza dzikich. Bo psy, koty, papugi ich właściciele uczą czasem sztuczek, którymi popisują się przed znajomymi lub w skrajnej postaci nagrywają i umieszczają na kanale youtube. Chociaż też nie śmieszy mnie ubieranie psów, zwłaszcza pudli w głupie ubranka, kapelusze i wymaganie chodzenia na 2 łapach.
Ale dzikie zwierzęta i sztuczki cyrkowe to już zupełne nieporozumienie. Ani to ładne, ani zabawne i moim zdaniem jakieś takie upokarzajace. o ile piękniej, dostojniej, naturalniej wyglądają wszystkie te zwierzęta w naturalnym środowisku. Nawet jeśli są dobrze traktowane przez treserów, robią rzeczy, do których nie zostały stworzone.


Innym problemem jest ciągłe przewożenie zwierzaków z miejsca na miejsce w ciasnych samochodach i przetrzymywanie w karygodnych warunkach. W ogrodach zoologicznych mają chociaż duże wybiegi, imitujące warunki naturalne, w cyrkach poza kawałkiem trawnika w środku miasta i areną cyrkową niczego innego nie znają. Ludzie podchodzą blisko ogrodzenia, głośno nawołują, rzucają pokarm. Zastanawiałam sie czy taka bliskość kilku słoni nie jest dla przechodniów niebezpieczna? Wszak słonie potrafią się nieźle zdenerwować, a wtedy aluminiowe ogrodzenie zda się na nic...


Wszystkie te lamy, słonie, wielbłądy, nawet żyrafa spacerujące między śmierdzącymi paliwem samochodami, a ogrodzeniem robiły smętne wrażenie i wcale nie wyglądały na dumnych przedstawicieli świata dzikich zwierząt...

32 komentarze:

  1. Mam bardzo podobne refleksje dotyczące cyrku i zwierząt. Rozbawiło mnie Twoje określenie, że "zachowanie [clowna jest] na granicy upojenia alkoholem i upośledzenia", bo sama zawsze byłam zaskoczona, dlaczego publiczność śmieje się z jegomościa, który zachowuje się nieprzewidywalnie i niepokojąco niezrozumiale..
    Z moim dzieckiem byłam w cyrku tylko raz, bo nie chciałam, żeby było to doświadczenie, którego nie zna, ale - na szczęście - gen anty-cyrkowy odziedziczył po rodzicach i cyrk go kompletnie nie urzekł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój syn był z babcia chyba raczej dla tych atrakcji pobocznych czyli wata cukrowa i jazda na wielbłądzie...

      Usuń
  2. Oj dawno nie byłam w cyrku... ale jakoś nie sądzę bym wybrała się tak jeszcze kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dojazd jednym autobusem to zajebista sprawa :) Przesiadki to koszmarna sprawa!

      Usuń
    2. Ja też się nie wybiorę, wolę inne rozrywki...

      Usuń
  3. W cyrku z moimi dziećmi też byłam tylko raz. Jedno przespało całe przedstawienie a drugie cały czas pytało sie kiedy jej kupię watę cukrową i migającą zaczarowaną różyczkę w cenie powalającej na kolana oczywiście jak to w cyrkowych sklepikach bywa. Co do zwierząt to smutek mnie nie ogarnia na ich widok z resztą w zoo gdzie są dużo lepiej traktowane i mają lepsze warunki to mimo tego też jest mi szkoda zwierząt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miał dzieciak mocny sen, bo w cyrku jednak głośno bywa...

      Usuń
  4. Sporo atrakcji Joasiu masz na Twoim osiedlu :) Cyrku nigdy nie lubiłam za bardzo. Nie wiem czy byłam kiedyś? Chyba nie. Pozdrawiam serdecznie już po „maratonie” spotkań

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim mieście ostatnio dużo się dzieje, trzeba to przyznać. Czekam Gabrysiu na Twoją relację ze spotkań, jak odpoczniesz...

      Usuń
  5. Całkowicie się z Tobą zgadzam: upokarzanie i więzienie dumnych, pięknych zwierząt bardzo źle świadczy o nas, ludziach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, a jeszcze w razie różnych wypadków ze zwierzętami mamy do nich pretensje, a nie do nieodpowiedzialnych opiekunów.

      Usuń
  6. Nie przepadam za cyrkiem , wolę inne rozrywki. Zwierzęta teraz, w nowoczesnych cyrkach, przechowywane są w miarę w godnych warunkach....To jest sprawdzane i przestrzegane. Wiadomo, że lepiej by miały, gdyby pozostały na wolności....Lepszy jest dla nich cyrk niż ZOO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego tak do końca nie wiem co lepsze, bo w niektórych ogrodach zoologicznych też są przyzwoite warunki...

      Usuń
    2. Ale większość tych zwierząt jest tak smutna i osowiała, że samej mi się chciało płakać jak ich widziałam

      Usuń
  7. Jak byłam dzieckiem to często chodziłam do cyrku, ale to były inne czasy, a moje dzieci chyba żadne z nich nie było w cyrku, przynajmniej ja tego nie pamiętam, mój mały uwielbia zwierzęta, ale ogląda jej wyłącznie w parkach, a mamy tutaj kilka i zawsze i zainteresowaniem pyta o każdego zwierzaka, co, po co i dlaczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie dzieci lubią zwierzęta, mój syn jako dziecko był zafascynowany dinozaurami, znał wszystkie nazwy i inne szczegóły...

      Usuń
  8. Nie byłam i nie jestem "fanką" cyrku....z dziećmi moimi byłam raz gdy przyjechał do Dukli.Moje dzieci może były jakieś "dziwne " ,ale nie załapały tego cyrkowego bakcyla. Bo wśród koleżanek....i ich dzieci hasło "cyrk" powodował wielką radość. A te zwierzęta ,które są "zniewolone"...czym tu się zachwycać? To na pewno nie moja bajka....pozdrawiam Asiu z mokrej Dukli (mąż mój ucieszony więc pewnie wybierze się sprawdzić jak szybko rosną grzyby)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz Grażynko, a u nas sucho i mój mąż się martwi, że grzybów nie będzie. O urodzinach będę pamiętać :-)

      Usuń
  9. A jeżeli już chodzi o pewne informacje ,czy swoją datę Urodzin masz zastrzeżoną? O ile nie też chciałabym o ile mogę wiedzieć....nawet dosyć ciekawa jestem....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, 23 sierpnia! Ni Lew ni Panna...

      Usuń
    2. Nie żebym się wtrącała, ale w zakładce urodzinowej u mnie na blogu wszystko ujawnione :) Pozdrawiam Was kochane :)

      Usuń
    3. No widzisz Gabrysiu, jakie my gapy... w moim przypadku sprawdza się stare powiedzenie: pan poeta, tylko głowa nie ta!

      Usuń
  10. do cyrku, takiego prawdziwego, to bym poszła... ale te obwoźne często u nas są i do cyrku się słabo mają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam o cyrku, w którym TYLKO ludzie pracują, nie ma popisów zwierząt i taki jestem w stanie zaakceptować, ale chyba bym się jednak nie wybrała....

      Usuń
  11. Ech, nie ma to jak mieszkać gdzieś, gdzie ciągle coś się dzieje. Akurat nie jestem zwolenniczką cyrku, ale jednak wybór jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, a młodzi ludzie mówią, że nic się nie dzieje... no fakt, dyskoteki na każdym rogu nie ma.

      Usuń
  12. Cyrku nie lubię; jakoś mi się to kojarzy z niewolą i wykorzystywaniem ludzi i zwierząt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jeszcze degustowały te kiczowate kostiumy i jaskrawy malunek na twarzach...

      Usuń
  13. Ja zawsze lubiłam oglądać występy jakiegoś cyrku dla szlacheckiej rodziny (Maroko chyba).
    Osobiście bardzo przypadły mi do gustu występy iluzjonistyczne pewnej czeskiej rodziny, która gościła w mojej miejscowości co dwa/trzy lata. Tam nie było maltretowanych zwierząt, ale "prawdziwa magia" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba Monako i masz rację, też coś takiego oglądałam i to były nawet niezłe numery...

      Usuń
  14. W cyrku ostatnio byłem jakieś 20 lat temu. O ile pamiętam podobało mi się. Ale wtedy chyba nie miałem świadomości jak traktowane są tam zwierzęta. Lubię występy cyrkowe. Lubię jak pies reaguje na komendy typu "poproś", "turlaj się", ale sam nie wiem, czy lew skaczący przez płonącą obręcz by mi się podobał, czy nie miałbym jakiegoś żalu do tresera. Na pewno mam żal jeśli chodzi o sposób transportu tych zwierzaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zadałabym pytanie: po co lew ma skakać przez płonącą obręcz, a słoń turlać piłkę plażową... dzięki za odwiedziny :-)

      Usuń