Jak wspominałam, odwiedzam regularnie dentystę. No cóż, z wiekiem trzeba zrobić remont tego i owego, Pesel to nie choroba, ale przyda się gruntowna rewitalizacja. Jak to było w tej anegdocie? Mówią, że w pewnym wieku już nic nie wypada...bzdura - wypadają zęby, włosy, dysk!
Tak więc, jak ta stara kamienica, poddaję się generalnemu remontowi, co tanie nie jest, ale jak powiedział mój mąż, jeśli nie wymyślę operacji plastycznej, to jakoś damy radę!
A powiem Wam, że z małego gabinetu mojej pani doktor przesiadłam się na fotel w klinice stomatologicznej. Różnica kolosalna, jak między parowozem, a pendolino! Nawet tomograf komputerowy mają, a za wizyty kontrolne nie płacę. Przede mną wizyty do końca stycznia i po raz pierwszy chodzę do dentysty z przyjemnością.
Tu przypomina mi się dyskusja na temat składki zdrowotnej i złej kondycji służby zdrowia. Sama byłabym za tym, by składki podzielić na obowiązkowe minimum oraz na składki dodatkowe, bo jasnym jest, że z jednego kotła dla wszystkich nie wystarczy, w dodatku niektórzy korzystają ciągle, inni sporadycznie. Nie powinno być tak, że ktoś płaci składki 40 lat, choruje rzadko i prywatnie chodzi do dentysty, a gdy potrzebuje skorzystać z porady specjalisty, to okazuje się, że nie ma już limitów.
W poczekalni u dentysty spotkałam lekarkę, która leczyła mojego syna. Rozmawiałyśmy m.in o składkach zdrowotnych właśnie i limitach na leczenie. O kolejkach do lekarzy rodzinnych także. Zaciekawił mnie temat wyłudzania recept przez pacjentów, a teraz w systemie nic się nie ukryje. Nie może pacjent twierdzić, że zgubił receptę na psychotropy, bo stoi jak byk, że wykupił.
Zdarza się także, że seniorzy, którym przysługują bezpłatne leki, przychodzą z listą życzeniową i zachodzi podejrzenie, że wyłudzają leki dla całej rodziny.
Zauważam także spore różnice między przychodniami. Przepisałam się do innej przychodni, którą mi polecono i jest bliżej mojego domu. Niby obie pracują pod patronatem NFZ, ale jakość usług jest zupełnie inna, nie mówiąc o wnętrzach, paniach w rejestracji i podejściu lekarzy. Od czego to zależy?
Trafiłam kiedyś na dyskusję na temat obowiązkowych badań myśliwych. Nadal jest bardzo duży opór w tym względzie, nie tylko ze strony ich władz odgórnych, ale i samych zainteresowanych. Czyżby obawiano się, że po wprowadzeniu takowych badań spora część myśliwych straci uprawnienia? Bo innej przyczyny tego oporu nie widzę...
Na koniec anegdota z życia:
Pielęgniarka środowiskowa wybrała się do pacjentki, by zrobić zastrzyk. Wielkie było jej zdziwienie, gdy w drzwiach zastała kartkę - Proszę przyjść za godzinę, jestem w kościele.
Na tej samej kartce pielęgniarka odpisała pacjentce - skoro mogła pani iść na mszę, zapraszam po zastrzyk do przychodni!


Temat - rzeka: służba zdrowia. A nie, przepraszam, to już nie służba, to ochrona zdrowia (czy jakoś tak, nie mogę zapamiętać).
OdpowiedzUsuńOchrona. Ludzie w niej pracujący nie są naszymi służącymi przecież.
UsuńU mnie w lux ochrona zdrowia jest częściowo odplatna. Nie jest idealna,o nie. Ale taki przykład, byłam teraz u ginekologa, gabinet super nowiczesny, wyposażony we wszystko, lekarza zbadał mnie od środka usg też, cytologia płynna. Zapłaciłam 16 euro.
OdpowiedzUsuń