środa, 23 września 2015

Na grzybobraniu

Czasami jeżdżę na grzyby, bo mój mąż to uwielbia. Ja przyznam się średnio, wolę po prostu chodzić po lesie. Wpatrywanie się w ściółkę w poszukiwaniu tych brązowych kapeluszy trochę mnie wkurza, zwłaszcza jeśli przejdziesz szmat drogi, a w koszu pusto. Ale za to ile ciekawych rzeczy można zobaczyć. Nie mam na myśli pamiątek po pseudogrzybiarzach typu: puszki po piwie, butelki po wódce czy wiadra porzucone w lesie, bo wstyd wracać z pustym...Dobrze jest ubrać sie jaskrawo, żeby nie zgubić się nawzajem, ja gdy tracę męża z oczu wpadam w panikę, bo mam słabą orientację w terenie, on wyjdzie zawsze z najgęstszego lasu i zawsze we właściwym kierunku.
Mam wujka zapalonego grzybiarza, który ciekawie opowiada o każdej wyprawie do lasu. Jednego roku w lasach bydgosko-toruńskich pojawiły się wilki. Wujek będąc na grzybach widział taką wilcza watachę, ale opowiadał, że przemieszczają się prawie bezszelestnie i raczej unikają kontaktu z człowiekiem. Dobrze, że nie trafiło na mnie... Opowiedział też śmieszna historie o upierdliwym grzybiarzu, który go prześladował. Facet szedł za wujkiem krok w krok, a że wujek ma nosa do kapeluszy, więc grzybów w koszu szybko przybywało. Facet przy każdym wuja schyleniu się po grzyba dopadał w to samo miejsce i podbierał trochę grzybów. Nie pomagały różne fortele. W końcu za którymś razem cierpliwość wuja skończyła się i zwrócił się do spryciarza w sposób mało dyplomatyczny, acz skuteczny:panie, jak się pan nie odczepi, to jak panu tym koszem przypier.....
Facet oddalił się obrażony, mrucząc pod nosem, że las jest dla wszystkich. Jasne, ale tym bardziej, nie jadę do lasu, żeby ktoś mi na głowę wchodził, a wokoło miejsca tyle, że zgubić się można.
Nie wiadomo czy będą w tym roku grzyby, ale do lasu warto się wybrać i bez tego.Kiedyś znaleźliśmy tylko dwa grzybki, ale ile tlenu zaaplikowaliśmy! Zbierając grzyby zawsze boję się, żeby dobrze je wysuszyć, bo kiedyś nazbierałam się, nasuszyłam, a i tak przegapiłam robaki, które potem zjadły mi całą puszkę ususzonych grzybów, została jakaś kaszka grzybopodobna.

22 komentarze:

  1. Zazdroszczę - ja nie umie szukać grzybów - ale uwielbiam chodzić po lesie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z szukaniem to różnie bywa, bo chowają się strasznie, ale zapach lasu, to jest to!

      Usuń
  2. Asiu,grzyby to jedna z "miłości" mojego męża i nie ,nie jestem zazdrosna tym bardziej ,że szczerze korzystam...z tej miłości.Właśnie przed chwilą otrzymałam wiadomość,że w naszych okolicach ...po długiej nieobecności (grzybów) coś drgnęło.....Pewnie dzisiaj mój mąż to sprawdzi osobiście....tymczasam pozdrawiam z troszeczkę zachmurzonej ale i tak pięknej Dukli..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem mojemu, to się ucieszy, bo czeka na sezon...

      Usuń
  3. Ja też nie należę do miłośników grzybobrania, ale jedzenia, a i owszem;) Natomiast mąż to wytrawny grzybiarz:) U nas na razie kiepsko...Jednak susza zrobiła swoje:(
    Ale wycieczki do lasu jak najbardziej tak! Koniecznie trzeba się dotlenić:) Dobrego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzybobranie jest fajne, gdy znajduje się ciągle jakieś okazy i cieszysz się jak dziecko, bo w koszu przybywa, ale gdy bryndza, to tak średnio fajnie...

      Usuń
  4. ja lubię chodzić na grzyby, ale przy okazji zrobić fajne zdjęcia, a nie tylko za grzybami latać. natomiast tata jest z gatunku tych, co w jedną stronę patrzą, a w drug ą pokazują, że grzyb rośnie i zebrać trzeba. zawsze ma 3x więcej w torbie niż my :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy maja po prostu nosa do grzybów lub inaczej - grzyby same ich znajdują...

      Usuń
  5. Uwielbiam grzyby: zbierać, fotografować, no i oczywiście jeść :D Już czekam z utęsknieniem na radosne buszowanie po lasach - oby jakieś rydze się trafiły - na maśle najlepsze na świecie, borowiki też, no i kanie oczywiście :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kani jeszcze nigdy nie jadłam, bo nie znam się na tyle, żeby zbierać, a jak nie znam to nie odważę się zabrać z lasu...ale maślaki w śmietanie, mniam!

      Usuń
  6. Uwielbiam grzyby - jeść i zbierać. Znam się na nich dobrze, w lesie nigdy się nie gubię, tylko wypatrywać zbytnio nie potrafię. Ten, kto by szedł za mną na pewno znalazł by sporo takich, których nie dostrzegłem...
    A las jest piękny, tak po prostu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to tak jest, w zależności jak światło pada na kapelusze, jedna osoba dostrzeże grzyba z tej, a inna z drugiej strony...a dzięki temu dla każdego grzybów starczy:-)

      Usuń
    2. A ja się nie znam więc zbieram tylko te z brązowymi kapeluszami i żółtawym gąbczastym spodem :)

      Usuń
  7. Nazbieraliśmy kiedyś z mężem koszyk pięknych borowików. W domu okazało się, że to nie żadne borowiki, ale tzw. szatany, czyli goryczaki :) Ale spacer po lesie i sama zabawa w zbieranie była cudna. Zwłaszcza, że las był nad morzem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W lesie nad morzem jeszcze grzybów nie zbierałam...a goryczaki mają wyraźnie różowy spód kapelusza....ale jak nie mam pewności, nie zabieram.

      Usuń
    2. Las był ciemny. Nie było widać, że pod spodem są różowe :)

      Usuń
  8. Osobiście lubię grzybobranie, ale tutaj nie chodzę choć mój partner jeździ i zbiera i to zawsze sporo bo tu grzybiarzy raczej na lekarstwo, ja nie chodzę bo trzeba się poruszać po górach a niestety nie mogę, ot zdrowie mi nie pozwala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nie wiem jak to będzie u mnie z tym grzybobraniem, bo coś schylać się nie mogę...

      Usuń
  9. dwa lata temu był taki wysyp grzybów, że dopiero kilka miesięcy temu wyczerpaliśmy nasze zapasy :D w ubiegłym roku nie udało się wybrać na grzybobranie, a w tym wciąż czekamy i mamy nadzieję, że niedługo w lasach pojawią się wyczekiwane grzyby :D szczerze powiem, że mnie również jakoś specjalnie taki "sport" nie kręci, za to mąż na każdym spacerze po lesie gapi się (dosłownie) pod nogi i ZAWSZE coś wynajdzie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na to, że to bardziej męski sport, a my tak raczej dla towarzystwa...

      Usuń
  10. Witam
    Też byłam w weekend ale po wysuszeniu to nawet może do bigosu zabraknąć :) Uwielbiam spacery po lesie nawet jeśli tych grzybów za bardzo nie ma a jak są to już w ogóle jest łał :)
    W ten weekend może znów pojedziemy choć deszcz za bardzo nie chce padać ale co tam najwyżej spacerek miły w ciszy zaliczymy ....pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i własnie o to chodzi, wrzosy kwitną, ptaki śpiewają, babie lato...

      Usuń