czwartek, 12 stycznia 2017

A kurtka była biała...

Nasza stara drukarka komputerowa HP odmówiła współpracy i trzeba było nabyć nową.
Zepsuty egzemplarz oczekiwał w niełasce na wyniesienie do miejsca składowania elektrośmieci o niewielkich gabarytach.
W poszukiwaniu odpowiedniego kontenera wyruszyliśmy na spacer, zabierając ze sobą stary opiekacz do chleba, który także chcieliśmy utylizować.
Spacer zakończył się sukcesem, gdyż znaleźliśmy kontener na elektrośmieci w pobliżu sklepu Kaufland.
Wrzuciwszy doń opiekacz, wróciliśmy do domu po drukarkę, wszak spacerów nigdy dość. Nie zdarzyłoby się nic przykrego, gdyby przedtem mój mąż wyjął z drukarki pojemnik z resztkami tuszu. Drukarka w torbie wykołysała sie znakomicie, wylewając tusz czarny do wnętrza torby. Mąż zgrabnie wyrzucił drukarkę do pojemnika, torba pusta, więc postanowiliśmy wejść do sklepu i coś tam zakupić. Ja szłam przodem, nie widziałam więc niczego niepokojącego w wyglądzie męża, a w sklepie patrzymy przecież na regały i towary, a nie sobie w oczy.
Gdy podeszliśmy do kasy i mąż zaczął wykładać towar na taśmę, sam sie bardzo zdziwił, jakie ma czarne dłonie, ja z kolei spojrzałam na niego i osłupiałam, bo cała kurtka ( biała zresztą, z kolorowymi wstawkami) była upaprana tuszem, CZARNYM!
Spakowaliśmy sie błyskawicznie, bo kasjerka dziwnie się mężowi przyglądała i wróciliśmy do domu jak najmniej uczęszczanymi uliczkami, a małżonek cała drogę użalał sie nad swoją kurtką.
W domu nastąpiły liczne próby wywabienia plam, także z pomocą porad z google, ale niestety nasze wysiłki spełzły na niczym i ciepła zimowa kurtka trafiła na śmietnik.
Była już wprawdzie leciwa i swoje wysłużyła, ale zawsze żal...

61 komentarzy:

  1. szkoda kurtki, ale z drugiej strony jest powód by kupić nową, w której Pan Mąż będzie wyglądał jeszcze bardziej przystojnie :) Swoją drogą to poszukiwanie kontenerów to też upierdliwe zajęcie. U mnie też w schowkach zalega sporo takich zużytych maneli bo nie wiem gdzie je dostarczyć , a i potem zapominam o nich i leżą sobie latami .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, a piwnice i pawlacze pokaja w szwach...znam to :-)

      Usuń
  2. To kasjerka musiała zachodzić w głowę;) Tusz to paskudztwo i chyba nie ma sposobu na wywabienie. Kurtki żal, ale widocznie pora była na nową;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może myślała, że w sklepie otworzyliśmy jakieś świństwo...

      Usuń
  3. No to faktycznie pech, ale czasem tak jest, że złośliwość rzeczy martwych potrafi nam się dać we znaki. Dobrze, że to tylko leciwa jak piszesz kurtka, bo gdyby to był nowy nabytek, to by dopiero było żal, a tak przynajmniej mąż nie będzie miał skrupułów by wyrzucić starą i kupić sobie nową ;)
    A z tymi śmieciami to jest czasem zamieszanie, chociaż u nas na początku roku dają takie pisma z objaśnieniami i terminami odbioru śmieci kiedy, jak i gdzie można zgłosić lub pozbyć się jakichś nietypowych odpadów.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sęk w tym, że mój mąż bardzo przywiązuje się do swoich kurtek...a za nową, to chyba by płakał :-(

      Usuń
  4. A to przykra przygoda. Szkoda kurtki, ale... dobrze, że z rąk udało się tusz wywabić. Bo to dopiero byłby problem.
    Pozdrawiam Jotko serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z rąk schodziły plamy trzy dni...

      Usuń
    2. To faktycznie trwały tusz. Z doświadczenia wiem, że pasta BHP dobrze zmywa takie rzeczy.

      Usuń
  5. Użytkownicy starszych typów drukarek laserowych zapewne pamiętają szczególną obsługę wymiany tonera (taki sproszkowany tusz), lub uaktywnienia, gdy drukarka nierówno drukowała, albo błędnie sygnalizowała brak tonera. Otóż wtedy należało wyjąć pojemnik z tonerem i takimi kołyszącymi ruchami przywrócić równomierne rozłożenie proszku. Zdarzyło się raz, że koleżanka wyjęła pojemnik, przyjrzała mu się z bliska, ale nie zdążyła zgodnie z instrukcją zakołysać nim tylko kichnęła, odruchowo traktując pojemnik jak chusteczkę do nosa. Efekt był piorunujący. W jednej chwili pokój wypełnił się szaro czarnym, trudno usuwalnym pyłem. Do wymiany/czyszczenia były wszystkie ubrania obecnych (także interesantów), dokumenty, oraz ściany pokoju biurowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jakich starszych, nadal tak to wygląda... :)

      Usuń
    2. To prawda, rzeczywistość jest taka, że mamy jeszcze nadal tonery proszkowe i trzeba się z nimi obchodzić ostrożnie...

      Usuń
    3. Staram się nie reklamować wyrobów, ale chodziło mi o drukarki termotranfserowe, a nawet zwykłe termiczne, których jakość staje się coraz wyższa, a specjalny papier coraz tańszy. Drukarki nie wymagają obsługi, są mobilne.

      Usuń
  6. Przez tę "przygodę" Jotko na pewno na długo zapamiętacie z mężem zakup nowej drukarki oraz kurtki;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno, nowa drukarka jest super, ale koszt jej wzrósł o cenę kurtki...

      Usuń
  7. Znam temat z pracy... :) Choć ja ubrudziłem się tonerem tylko raz na początku pracy w IT, jako młody człowiek po studiach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasem ubrudzę ręce przy wyjmowaniu papieru z kserokopiarki i usuwaniu innych usterek, nie mamy przecież obsługi serwisowej...

      Usuń
  8. Żal kurtki bo ,że już długo służy to tym bardziej człowiek jakoś czuje się związany.Ale jak już wylądowała na śmietniku.....szykuje się pewnie zakup innej (białej????).Wiesz Asiu mnie przyszło na myśl,że reklamują właściwie naokoło o "łatwym" usuwaniu najbardziej "trwałych" plam...ale jak zwykle teoria to jedno a praktyka.....pozdrawiam Cię z bardzo wietrznej Dukli....i oczywiście zimowej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Grażynko. Gdyby wszystko było łatwe jak w reklamach...
      U nas trochę śniegu spadło, ale jest na plusie, więc znika.

      Usuń
  9. Oj, pechowa wyprawa. Też mam białą kurtkę i chyba bym się zapłakała po takiej przygodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja straciłam kiedyś białą kurtkę, ochlapana przez samochód, kałuże brudne, pewnie z resztkami oleju, więc kurtka na śmietnik...

      Usuń
  10. Coś ostatnio usłyszałam,że nasza laserówka powinna zostać wymieniona na nową, ale udałam całkowicie głuchą i niedowidzącą tego, że zaczyna brudzić na brzegach.
    Raz w życiu mój miał białą zimową kurtkę- poszła w odstawkę po jednej zimie, bo ciągle wymagała prania.Dobrze, że miał drugą, starą na zmianę.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inną na zmianę miał, ale był tez dobry powód, by kupić nową ;-)

      Usuń
  11. Można by film nakręcić pod tytułem "Zemsta wyrzuconej drukarki" :-) Dobrze, że kurtka była leciwa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry pomysł, jakby tak poszperać w pamięci, to więcej rzeczy tak się zemściło...

      Usuń
  12. Ha ha ha !!! Śmieszna historia !!! Ale misja spełniona i sprzęt trafił we właściwe miejsce, a że z tak wyjątkowym poświęceniem ? - cóż, widocznie tak musiało być. A teraz spacerkiem możecie wybrać się po nową kurtkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie musimy, od czego sklepy internetowe :-) a mój mąż lubi zakupy w sieci:-)

      Usuń
  13. Już znalazł, zamówił sobie w Internecie, zieloną :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. O jej! Szkoda kurtki, z tuszami trzeba uważać i pamiętać o nich. Ja przy wkładaniu nowych, na wymianę czasem sobie dłonie pobrudzę i muszę szorować szczoteczką potem, bo trudno schodzi. Nie dość, że wydatek na nową drukarkę, to jeszcze na nową kurtkę... Ale no zdarza się i nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jest nowy sprzęt i będzie nowa kurtka ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak i dobrze też, że mnie nie ubrudził :-)

      Usuń
  15. Kurtka może sama chciała już odpocząć i nie wiedziała jak to ma powiedzieć :) Podobno ubrania tez mają swoje życia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może tak było. Poza tym narzekał, że jest ciężka, więc pewnie jej czas już dobiegł...

      Usuń
  16. Przykro mi, że Twój mąż stracił kurtkę, do której był tak przywiązany, ale sorry bo może nie powinnam, ale uśmiałam się czytając ten post bo tak fajnie i w zabawny sposób opisałaś całą sytuację;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo teraz to jest śmieszne, zresztą dodałam tag - humor sytuacyjny :-)

      Usuń
  17. tak pomyślałam, że może nalezało tę kurtkę jakoś pomalować? Byłaby inna niż wszystkie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też jakiś pomysł, ale z malowaniem u mnie kiepsko, chyba że jakaś abstrakcja...

      Usuń
  18. Szkoda kurtki - zwłaszcza ciepłej. :-( Ale z drugiej strony to zawsze jakiś pretekst do wspólnych zakupów. Dla męża kurtka, dla Ciebie coś innego. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. I takie są skutki nadmiernie poprawnego postępowania😋 Taki żarcik... W zasadzie mąż powinien być zadowolony bo będzie miał nową kurtkę. Chociaż mój byłby wściekły bo trzeba do sklepu iść a to dla niego koszmar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo powiedziałam mężowi - gdyby wrzucił do śmietnika pod domem, nie byłoby problemu. Niestety, wielu ludzi tak robi, także z meblami, sanitariatami itd.
      Zakupów w sklepach mój mąż tez nie lubi, najczęściej zamawia w sieci...

      Usuń
  20. Czyżby niekonwencjonalne wzory na kurtce się nie podobały? Z pewnością kurtka stała się unikalnym egzemplarzem ha, ha, ha ;) Mam nadzieję, że wyprawa na zakupy w celu nabycia nowej kurtki będzie owocna.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąż swoją już nabył w Internecie, ja wolę pobuszować po sklepach :-)

      Usuń
  21. Oj szkoda kurtki, chociaż dzięki temu stała się na pewno oryginalna i unikatowa :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Wywóz śmieci jest coraz droższy, ale i coraz trudniejszy. Małe gabaryty, to frajer (choć nie zawsze, jak się przekonałaś niemiło), ale już z tymi dużymi, to, przynajmniej u nas, prawdziwy dramat. Niby przyjeżdża kontener jakoś tak cyklicznie, choć kiedy cykl się zaczyna nie wie nikt, ale dwie przecznice od nas. No i co? Mam tę kanapę, czy szafę dokopać tam, czy jak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, takich mebli nie ma gdzie wyrzucać, bo nawet jeśli podadzą, że kiedyś tam będą odbierane, to do tego czasu gdzie je trzymać? Wszyscy w tym samym czasie mebli nie wymieniają.
      Dobrze, że gdy kupowaliśmy lodówkę czy piec, to stare egzemplarze od razu zabrali.

      Usuń
  23. Ja też mialam nieciekawe przygody z ta drukarką,w sumie za dlugo mi nie posłużyła,teraz jakos obywam się bez niej☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My niestety, ze względu na zawód musimy czasem coś wydrukować...

      Usuń
  24. Mam do wyrzucenia telewizor, zresztą działający, ale to ustrojstwo marki Sony o potężnych gabarytach we dwoje nie podniesiemy do góry, więc stoi aż dojdzie coś jeszcze, by firmę zamówić.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niestety częsty problem - dźwiganie. Gdy chcieliśmy się pozbyć starej kanapy, trzeba było prosić sąsiada z synami o pomoc.

      Usuń
  25. A to ci pech!
    Ktoś poradził, żeby kurtkę przemalować. To chyba trudniejsze zadanie, niż zanurzenie całej w czarnym tuszu ;)
    A tak serio...co zrobisz, jak nic nie zrobisz. Dla mojego męża dramatem byłoby pójść kupić nową :)

    Miłego wieczoru, Jotko.
    Uważajcie na czarne płyny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ci nasi panowie mają do zakupów, większość znanych mi mężów nie lubi zakupów w sklepach , nawet dla siebie.
      Miłej niedzieli :-)

      Usuń
  26. Witaj, Jotko.

    Może szkoda, że wyrzuciliście... Teraz modnie jest ubierać się wg zasady "im gorzej - tym lepiej" :)
    Miałam dziś paskudnie pracowity dzień, więc, nieco zmęczona, weszłam do Ciebie, przeczytałam: "A kartka była biała" i nastawiłam się na tekst awanturniczo-detektywistyczny :)

    Nie powiem, że nie było w nim dreszczyku emocji, tyle, że inny niż się spodziewałam po tytule :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, patrząc na tzw. celebrytów, to może trzeba było kurtkę na aukcje wystawić ;-)
      No nie powiem, dla kasjerki w sklepie to pewnie była niezła zagwozdka :-)
      Dobrej nocy :-)

      Usuń
  27. Oboje musieliście się bardzo zdziwić! ;)
    Jakiś czas temu też musiałam wymienić drukarkę... Czasami mam wrażenie, że takie sprzęty są tylko po to, by się psuć! - zawsze robią to w najmniej odpowiednim momencie...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, nasza psuła sie np. w czasie drukowania pracy podyplomowej lub innych ważnych dokumentów i jak nie wierzyć w złośliwość rzeczy martwych?

      Usuń
  28. To nie jest żaden humor sytuacyjny.
    To jest rozpacz w kratkę.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  29. Moja babcia mawiała:"co nagle, to po diable", nie wiem czym można było usunąć tusz, bo to też zależy czy na ortalionie, czy na materiale.(Zofia Dzięgielewska "ABC porządków domowych" s.110). Jednak można było zostawić kurtkę by czysty materiał wykorzystać do patchworków, a z tego zaplamionego uszyć ciepłe kapcie, zrobić sukna do podłóg(jeżeli ma się parkiet). Kurtka wyrzucona, drukarka wymieniona, strata odżałowana. Masz okazję sprawić mężowi prezent z okazji imienin, urodzin, rocznicy ślubu lub w dowód miłości. Pozdrawiam Was oboje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, materiał nie dawał się do wspomnianych celów, a ściereczki do różnych celów robię ze starych koszulek trykotowych.
      Ale z podobnych porad zawsze warto skorzystać...
      Serdeczności :-)

      Usuń
  30. Często zepsutą drukarkę można jeszcze naprawić. U mnie najczęściej psuł się bęben. Na szczęście można można go wymienić na zamiennik.

    OdpowiedzUsuń