poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Odkrycie :-)

Koleżanka z pracy wpadła na kawę i od razu woła: odkryłam dlaczego ja tak tyję!
- To zdradź nam swoje odkrycie - krzyknęłyśmy we trzy, bo więcej nas na tej kawie było.
- Doszłam do wniosku, że gdy w domu nakładam sobie obiad, to włączam telewizor by wysłuchać wiadomości i tak mnie te wszystkie pierdoły denerwują, że metabolizm mi zwalnia, gorzej trawię i stąd to tycie...wcześniej jadłam w kuchni, a tam telewizora nie mam, więc nie tyłam. To musi być to!
Na to inna koleżanka:
- Popatrz, to działa też odwrotnie, bo ja oglądam telewizję już od rana przy śniadaniu i chudnę. Nawet ostatnio masażystka powiedziała, że muszę przytyć, bo ona nie ma czego masować, ręce ją bolą od moich sterczących kości...
- Przyślij ją do mnie, to mi sadło rozmasuje, a ja przestaję oglądać telewizję...

Uwielbiam te nasze rozmowy przy kawie :-)

58 komentarzy:

  1. A ja odkryłem, że grubieję od jedzenia. Ale jeszcze nadal się upewniam, powoli odstawiając inne rzeczy, np. staram się nie przemęczać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, niektórzy politycy np. puchną z dumy :-)

      Usuń
  2. Fajne takie rozmowy przy kawie;)
    A może by tak nie włączać telewizora, przynajmniej nie od razu. Zjeść w spokoju, bez tego całego chaosu świata;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Newsy telewizyjne chyba źle robią na trawienie :-)

      Usuń
  3. :-)))
    Na każdego co innego działa i inaczej :-))
    Fajne takie spotkania :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie dialogi pozwalają czasem nie zwariować...

      Usuń
  4. Hahahha, świetna rozmowa ;D. Ale tak poważnie, to człowiek oglądając telewizję naprawdę je więcej. Z drugiej strony mi samej najlepiej się je przed telewizorem i tak jem najczęściej obiad właśnie ;D. Je się z nudów, co może skutkować podwyższeniem wagi, w jakichś jeszcze sytuacjach takich, które nas specjalnie nie angażują. Czytałam o tym jakiś artykuł nawet niedawno, ale nie pamiętam już dokładnie, co tam napisano.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, to samo jest w kinie. Kiedyś na 2,5 godzinnym filmie towarzystwo, siedzące obok mnie cały czas jadło i piło, że o dźwiękach temu towarzyszących nie wspomnę...

      Usuń
  5. A wiesz, że coś w tym jest :) Podobno człowiek nie powinien jeść podczas oglądania tv, bo nie skupia się na jedzeniu i pochłania więcej jedzenia, bo mózg zajęty innymi sprawami dużo później otrzymuje sygnał o najedzeniu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to słyszałam, poza tym podobno przy oglądaniu Tv zbyt szybko jemy i gorzej odczuwamy smaki potraw...

      Usuń
  6. Też przychylam się do stwierdzenia Anny S. I jeszcze każdy kęs należy przeżuwać pół minuty! Absolutnie nie myśl, że wychodzi mi to idealnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy przeczytałam kiedyś ile razy powinnam gryźć jeden kęs itd. to się przeraziłam...

      Usuń
  7. Nie wpadłabym na pomysł właczanua tv pray jedzeniu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też to robię, niestety, ale Ty ogólnie mało oglądasz, więc nie masz złych nawyków:-)

      Usuń
  8. No i dylemat... Oglądać czy nie oglądać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój drogi, życie nie tylko łatwe wybory ma dla nas...

      Usuń
  9. Wspaniałe są takie "babskie" spotkania przy kawie.;)
    Można się zrelaksować i sporo ciekawostek dowiedzieć.:)
    Widać, że wszystkie macie poczucie humoru i dystans do siebie.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nas ratuje przed brutalną rzeczywistością i jak się tak pośmiejemy, to trochę schudniemy, mam nadzieję :-)

      Usuń
  10. Hmmm... Bo ja tyję od powietrza - oddycham i już kilka kilosów do przodu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja od wąchania potraw, przed świętami tyle się nawąchałam, bo mało jadła, a na wadze 1,5 kg więcej, chyba waga się zepsuła...

      Usuń
  11. ... a mnie w kontekście Twojej opowieści, Jotko, spotkało coś niezwykłego: otóż dokonałem niesamowitego odkrycia - im mniej jem, tym bardziej chudnę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To faktycznie, odkrycie warte Nobla, a co na to dietetycy?

      Usuń
  12. Super są takie spotkania, ja ostatnio przytyłam na babskiej wycieczce do Stoicy, bo czternaście kilometrów spalania - nadrobiłyśmy w mig przy torciku bezowym ;) A wiadomości nie oglądam ani podczas jedzenia ani przed ani po... może błąd ale jak to mówił mój tata - im mniej wiesz - tym jesteś zdrowsza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie przytyłaś, co to jest taki torcik przy tylu kilometrach? a hektolitry śmiechu? lepsze niż siłownia :-)

      Usuń
  13. niezmiernie rzadko zdarza mi się jeść przy włączonym TV i wygląda na to, że dobrze robię ;)
    tak kobiece kawki to jak odstresowacze najlepsze, nieprawdaż? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, prawda, tylko towarzystwo musi nadawać na tych samych falach :-)

      Usuń
    2. te same częstotliwości to właściwie podstawa udanego kawkowania ;)

      Usuń
  14. A co się dzieje przy radiu z naszym metabolizmem? Muszę poobserwować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tereniu, nie wiem, ale to problem wart analizy, będę także obserwować:-)

      Usuń
  15. haha...dlatego rozwiązanie proste, wyrzucić telewizor, w sumie po co nam on?

    OdpowiedzUsuń
  16. Szczerze mówiąc nad tym się nie zastanawiałam.To znaczy jaki wpływ ma na mój "wygląd" oglądanie telewizji . Dla mnie znakiem "rozpoznawczym" jest dopięcie się lub nie w ciuszek ot np. z tamtego roku.Więcej spędzam czasu na czytaniu niż oglądaniu...ale jeżeli przez nerwy można chudnąć
    (albo tyć) to nie mówię ,że mi się takie coś nie może zdarzyć....albo nawet zdarzyło....Muszę się dobrze zastanowić.A co do takich spotkań,właśnie jutro wybieram się na pogaduchy....już się cieszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie pogaduchy to miła odskocznia od codzienności, miłego spotkania, Grażynko:-)

      Usuń
  17. To już wiem od czego tyję:) Co prawda częściej oglądam dokumenty przyrodnicze, ale jak się człowiek napatrzy, jak hieny konsumują padlinę, to natychmiast głodnieje i ... to ja już może też zacznę jeść w kuchni. Tyle, że ja nie mam kuchni:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój syn z ukochaną oglądają namiętnie programy typu Masterszef i Ugotowani - po tych programach to dopiero jest apetyt!

      Usuń
  18. Może zależy to od programu jaki ogląda dana osoba przy jedzeniu jaki ma wpływ na nią?

    No to pogoda jak w wielkim kalejdoskopie, którym ktoś jeszcze większy bawi się w najlepsze.

    Właśnie też mnie dziwią takie wyniki badań. Ale pewne ich elementy są według mnie bliskie prawdzie, choć nie zawsze. Na przykład dotyczące poziomu wykształcenia i czytelnictwa mogą być bliższe realiom niż ogólne wyniki. Ale bez szczegółów też nie za bardzo wiem jak to ugryźć.

    O, ja to bym w ogóle w takim Hogwarcie mógł choćby za drugiego woźnego robić. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy polityczna, ale kulinarna telewizja na pewno podkręca apetyt...
      Marzy mi się taka super latająca miotła :-)

      Usuń
  19. Polecam naklejenie na lodówce zdjęcia p.Macierewicza, i na czas posiłku ustawienie obok talerza zdjęć kilku co śliczniejszych członków rządu. Zaręczam, że apetyt spadnie każdemu do zera.
    A tak poważnie- ograniczyć stopniowo cukry proste, czyli węglowodany, jednocześnie zwiększając udział rozpuszczalnego błonnika i kwaszonek. Moja znajoma w ten sposób zgubiła w sposób niedokuczliwy 30 kg w ciągu kilku miesięcy.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, w teorii to wiemy wiele, ale jak tu nie zjeść dobrego cukierka do kawki? No nie da się:-)
      Macierewicz na lodówce, mówisz? Chyba Terlecki bardziej na mnie działa lub ostatnio Zalewska...

      Usuń
    2. Terleckim to można dzieci straszyć, zamiast Babą Jagą.

      Usuń
  20. Była jedna dobra rzecz w mojej starej korpo. Otóż rano nim zeszli się dyrektorzy, prezesi i kierownicy, był czas na poranne dysputy. Wówczas należałam do prężnie działającego klubu dyskusyjnego przy owsianeczce, przerabiając sytuacje geopolityczną w kraju i na świecie oraz najnowsze wydarzenia kulturalne, a wszystko okraszone absurdalnymi i mało wysublimowanymi komentarzami. Takie rozmowy mają moc :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj mają! Szkoda, że politycy tego nie doceniają, co tam sztandary i marsze, pogaduchy przy kawie, to jest to!

      Usuń
  21. Ile ludzi, tyle teorii na temat tycia. ;-) A takie rozmowy przy kawie są bezcenne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, nie ma na to jednego skutecznego sposobu...

      Usuń
  22. Ciekawe dysputy toczycie przy tej kawce. Aż nabrałam ochoty, by ją z Wami wypić. Ja tak jak Twoja znajoma, przy oglądaniu tv tyję, bo mnie władza wpienia. Czy przy słuchaniu radia chudłabym trudno powiedzieć, bo od czasu zepsucia się "mini wieży", urządzenia tego nie posiadam. Zafunduję je sobie w maju na imieniny, bo uwielbiam słuchać "Radio złote przeboje". Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No szkoda, że radyjko Ci padło, ale ja też nie wiem jak radio działa na figurę, w pracy słucham, w domu czasem też...na pewno działa na wyobraźnię :-)

      Usuń
  23. W sumie to niegłupie... Ja np. zawsze "zajadam" stres i zdenerwowanie (i w ogóle wszystkie negatywne emocje), więc oglądanie wiadomości przy jedzeniu skończyłoby się zauważalnym przybraniem na wadze :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na mnie stres działa odwrotnie i przeczyszcza skutecznie...

      Usuń
  24. Przy kawie najgenialniejsze myśli przychodzą do głowy. Szczególnie pitej w miłym towarzystwie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Fajne takie pogaduchy. Od razu człowiekowi humor poprawiają:) Po co się stresować, że je sie za dużo lub nie to co zdrowe, na telewizję zawsze można wszystko zwalić bo rzeczywiście pierdół w niej nie brakuje i nieraz człowieka z równowagi wyprowadzają:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na telewizję, na zły sposób prania, bo sie ubrania wstąpiły, na popsutą wagę :-)

      Usuń
  26. Lubię patrzeć jak gotuje pan Okrasa, zwłaszcza jak robi to nad ogniskiem.

    O, miotła i jakaś sowa to podstawa by była w szkole przypominającej Hogwart. :)

    Dzięki wielkie, jak na razie wyniki są OK u mnie.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie dziwne, że niektórzy kucharze nas przekonują i oglądamy namiętnie, a niektórzy wcale...
      Mam nadzieję, że zawsze będą O.K., nie tylko na razie :-)

      Usuń
  27. Jeden z nerwów je to tyje, inny z nerwów nie może jeść to chudnie. Jak żyć panie premierze - że powiem, cytując pewnego klasyka od hodowania papryki. Przyjaciółki to skarb. Gdy się ze swoimi spotykam, to nas boki ze śmiechu potem bolą a śp. Mama jednaj z nas lubiła powtarzać: tak się cieszę, jak do nas przychodzicie. Tyle śmiechu w domu to było, gdy Ania do szkoły chodziła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma, Iwonko sprawiedliwości w tym względzie :-(
      Takie spotkania powinni smutasom zapisywać na receptę :-)

      Usuń
  28. Fajne są takie pogaduchy przy kawce czy też herbatce a tym bardziej w gronie przyjaciół. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne towarzystwo to i śmiechu kupa, jak lekarstwo na nerwy:-)

      Usuń