poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Słownikowe cuda.

Lubię czasami zajrzeć do słownika języka polskiego lub wyrazów obcych. Nie czytam ich do poduszki, szukam wyjaśnienia niezrozumiałych wyrazów lub zasad właściwego ich użycia, jak wszyscy. Trochę książek, czasopism i innych tekstów w życiu przeczytałam, a ciągle zdarza mi się trafiać na słowa, których nie znam, nigdy nie słyszałam, a nawet, jeśli brzmienie wydaje się znajome, to znaczenie umknęło.
Człowiek uczy się całe życie, a więc i słownictwo warto wzbogacać, nawet jeśli niektórych wyrazów prawie nie używamy, to zachwyca ich brzmienie lub zadziwia pochodzenie.

Maszop – rybak, członek maszoperii czyli spółki handlowej, okrętowej lub rybackiej w dawnych czasach. W Polsce do niedawna istniały maszoperie na Kaszubach i Helu.

Molino – tkanina bawełniana, barwiona lub drukowana, używana na sukienki, poszewki lub prześcieradła.
Leżanina – drewno nadpsute od długiego leżenia w lesie.

Leporello – prospekt, katalog, druk reklamowy w formie tekturowej lub papierowej taśmy, złożonej jak harmonijka i zadrukowanej z jednej lub z obu stron.
(grafika by Eline Gumbert CC BY 3.0 via Wikimedia Commons)

Papatacz – ciastko drożdżowe z rodzynkami i cynamonem.

Osełedec – kosmyk włosów na czubku ogolonej głowy, spotykany niegdyś u Kozaków zaporoskich.
(grafika by Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0)

Ombrofob – roślina nie znosząca wody, nawet małego deszczu, rosnąca w klimacie suchym.

Persz – drążek służący artystom cyrkowym do wykonywania skomplikowanych ewolucji cyrkowych.

Czy spotkaliście ostatnio jakieś słowa, które Was zdziwiły?


63 komentarze:

  1. Ombrofob - piękna nazwa :) Ładnie brzmi. Pierwszy raz w życiu widzę te wszystkie wyrazy, które wymieniłaś. :) Pozdrawiamy już z uwolnionym nosem:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem jak teraz, ale parę lat temu jedna z fajnych rybnych knajpek w Pucku nazywała się Maszoperia, i wtedy dociekałam, co to znaczy:). Podobno to słowo kaszubskie. Bardzo tez lubię dosyć rzadko używane słowo facylitacja i facylitator. Mnie się przydaje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście musiałam sprawdzić, bo słowo znajome, ale nic nie świtało...dzięki więc za przykład:-)

      Usuń
  3. Nie znałam żadnego z tych słów.
    Asiu w kniejach trudno o coś takiego. hihihihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale za to w kniejach wiele innych cennych rzeczy:-)

      Usuń
  4. O matko, tyle lat żyję, a żadnego z tych słów nie znam! Ostatnio poznałam słowo hamantasze - żydowskie trójkątne ciasteczka z nadzieniem. pyszne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego to ja z kolei nie słyszałam nawet, dziękuję:-)

      Usuń
  5. Nie znam tych twoich słów,
    a sama na szczęście nie zauważyłam nietypowych...
    Oprócz żeglarskich rzecz jasna :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Osełedec i ombrofob są mi znane od dawna. Ostatnio natomiast nie tyle mnie zdumiewają, co doprowadzają do szału takie wyrazy jak dizajn/dizajnerski, barista, tiszert, dressing i mnóstwo innych, równie modnych co dennych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja natykam się ciągle na jakiś HAUL zakupowy...

      Usuń
    2. A co masz, Frau Be, do baristy? Jest na to inne slowo?

      Usuń
    3. No dajcie spokój, co to jest, ten barista? Zwykły kucharz czy barman, który robi Ci kawę w knajpie.

      Usuń
    4. O tym haulu w życiu nie słyszałam, nie wiem, co to jest. Ale za to "sale" w sklepach doprowadzają mnie do rozpaczy.

      Usuń
    5. Ale jak brzmi -barista!
      Nie dosyć, że "sale", to ekspedientka w Poznaniu wymawiała to dosłownie, musiałam się uszczypnąć, żeby nie wybuchnąć śmiechem...

      Usuń
    6. Kochana, ja tych słów unikam, a kiedy już używam, to specjalnie i wtedy złośliwie i z premedytacją wymawiam tak, jak widzę napisane.

      Usuń
    7. W dizajnie nie widzę nic złego. Tyle, ze zawsze piszę design - nie "kupuję" spolszczenia

      Usuń
    8. Iwonko, bo jesteś z branży, a my zwykli śmiertelnicy wolimy czasami powiedzieć "wzornictwo", wyprzedaż itp.

      Usuń
    9. Gdybym miała używać w wersji pisanej, pisałabym poprawnie. Ale nie kupuję w ogóle, więc celowo i z premedytacją napisałam tak, jak słyszę. To taka forma protestu.

      Usuń
    10. Ja protestuję z Tobą :-)

      Usuń
  7. Znałem słowo Osełedec. Natomiast ostatnio poznałem słowo taumaturgia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyszukałam, nie znałam, dzięki :-)
      Jakby zbitek słów trauma i dramaturgia...

      Usuń
  8. Przecież teraz co drugi młodzian ma taki osełedec. Wiele tych słów to regionalizmy. Nic dziwnego, bo np. ogólnie znane słowo "śruba" to zniekształcone niemieckie "szraube" ( napisałam fonetycznie)
    Mnie dobijają te wszystkie spolszcczone wtręty z angielskiego, czyli nie zakupy tylko shopping, kto drajweruje?, luknij, zafajluj. I każda kosmetyczna lub fryzjerska nora jest musowo studiem.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te zniekształcenia niemieckie to pewnie pozostałość zaborów i okupacji, na Kujawach też częste.
      Ile tego jest do ogarnięcia, o slangu młodzieżowym nie wspomnę...

      Usuń
  9. Witaj, Jotko.

    Jedne z Twoich przykładów znałam, inne - nie:)

    Bardzo lubię słowo "solipsystka".
    A ostatnio, przy okazji szukania czegoś natrafiłam na kompletnie nic mi nie mówiące słowo "rozłupnogłowiec". I powiem Ci, że mogłam nadal żyć w nieświadomości, że coś takiego istnieje:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Twoim przykładom trafiłam w ciekawe regiony...super :-)

      Usuń
    2. Rozłupnogłowiec to chyba taki operator bejzbola, który głowy rozłupuje?

      Usuń
    3. Pięknie rozszyfrowałeś, Ty to masz jednak pomyślunek:-)

      Usuń
  10. Żadnego z tych słów nigdy wcześniej nie spotkałam :) Nie potrafię tez sobie przypomnieć nieznanych/dziwnych słów jakie do mnie dotarły, ale za to znam kogoś kto jak nikt na świecie potrafi przekręcać powiedzonka i przysłowia - może o tym będzie Twój następny post? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry pomysł, często dzieci tak robią :-) Ciągle też przekręcają tytuły książek.

      Usuń
    2. Wychodzą z tego śmieszne sytuacje :D

      Usuń
  11. Jak byłam mała to słownik wyrazów obcych Kopalińskiego był moim wielkim przyjacielem. Uwielbiałam go wertować :)
    Do dziś go mam na półce i z sentymentem sięgam. Przydaje się czasem jak właśnie trafię na jakieś nieznane słówko ;)
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele jest takich ciekawych wydawnictw, słownik mitów i symboli, słownik bohaterów i motywów literackich itp.
      Ciekawą lekturą jest słownik przekleństw i wulgaryzmów...

      Usuń
  12. Wysoka piątka, mnie też nas język cały czas fascynuje i zadziwia, a niby całkiem nieźle się nim posługujemy. Jak czytam i znajduje słowo, którego znaczenia nie znam to zawsze sprawdzam, jeśli nie mogę od razu to zapisuje i później, ale zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi czasami wstyd, że nie znam lub zapomniałam, a powinnam znać i pamiętać...

      Usuń
    2. Yoda pewnie powiedziałby coś w stylu: nie wstydem jest niewiedza sama, a ignorancja i samodoskonalenia swego zaprzestanie ;)

      Usuń
    3. Znam też inne - nie wstydem jest powiedzieć NIE WIEM, wstyd udawać, że się wie...

      Usuń
  13. Pierwszy raz spotkałam się z tymi słowami. Nigdy bym nie odgadła znaczenia tych słów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Az strach pomyśleć, ile ich jeszcze można odkryć :-)

      Usuń
  14. Tych Esełedców z czubkiem włosów na ogolonej głowie to ostatnio przybyło;) Ciekawe wyrazy, całkiem nowe dla mnie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mody się powtarzają, Mario, nawet we fryzurach :-)

      Usuń
  15. Z tych słów,które wymieniłaś znane mi są dwa. Papatacze,może dlatego ,że piekę je czasami oraz osełedec-ostatnio miałam takie hasło w krzyżówce. Inne to dla mnie nowinki ,ale już je sobie zapisałam.A te ,które odkryłam ostatnio to:
    grogram (grogam) - tkanina,bardzo szorstka ,często podbita gumą.
    kongestia - zwyczajny korek uliczny
    progenitura - potomstwo,dzieci
    ansa -to pewnie dość znane bo to dawniejsze-niechęć ,uraza.
    Dlatego to przytaczam bo przy okazji przypomina mi się mój kolega z pracy,którego powiedzenie pamiętam do dzisiaj. Gdy ktoś był mniej lub bardziej niezadowolony,z pretensjami ,kolega pytał...."co jakiś dąsik ? " Sama nie wiem dlaczego wtedy zaśmiewaliśmy się ,ale przydomek dla kolegi pozostał ,czyli "Grzesiu-dąsik" i wiadomo ,o którego Grzesia chodzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli krzyżówki rozwijają słownictwo:-)
      Fajna ksywka - Grzesio dąsik, dziękuję za przykłady:-)

      Usuń
  16. Osełedec! To słowo przyswajam na dziś! Wokół nas ci osełedców dostatek! Dzięki modzie tak się stało.
    Fajna zabawa, też bardzo często zaglądam do różnych słowników!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wstyd się przyznać, ale w dobie uniwersalizacji języka, zmierzającej do posługiwania się głównie angielskim (mniej francuskim i niemieckim) odpuściłem sobie poznawanie słów z naszego obszaru kulturowego. Zrobił się ze mnie typowy "user" jakoś nie myślący o "upgrade'owaniu" umysłu i "update'owaniu" zasobu pojęć językowych, i wtedy robi się śmiesznie, co chyba wykazałem powyżej. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młodzi ludzie pracujący w korporacjach, w dodatku z szefami obcojęzycznymi używają w ogóle swoistego slangu. Gdy mój syn zaczął mi kiedyś opowiadać o swojej pracy, połowa słów była zrozumiała dla osób znających angielski.

      Usuń
  18. Leporello tak często się spotyka, a nie wiedziałam, że to tak się nazywa ;D. Tzn. gdzieś mi się to słowo o uszy obiło, ale nie mogłam tego do niczego przypasować. Dobrze czasem zajrzeć do słownika. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mnie ostatnio dziwią takie, rzadkie słowa, jak dziękuję, proszę, przepraszam, dzień dobry i do widzenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla niektórych to nieznane słowa są lub zapomniane.

      Usuń
  20. Większości z tych wyrazów nie znałam, chociaż też nieraz wertuję słowniki, najczęściej przy grze w scrabble:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scrabble i krzyżówki rozmaite zmuszają do główkowania i wertowania.

      Usuń
  21. A mnie podobają się coraz rzadziej używane słowa, jak: pałuba, obibok, safanduła, niemota, dyrdymały, leń patentowany, pitraszenie, absztyfikant, a Kantor powiedziałby: niechże nie sczezną.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także podobają mi się wymienione słowa, jak i dawne imiona, które wracają do łask.
      Pozdrawiam w upalny wieczór.

      Usuń
  22. Papatacz brzmi na prawdę zabawnie :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Długo uczyłam się słowa albedo. W końcu zapamiętałam. Ta ta białą skórka pod skórką owoców cytrusowych. Ponoć bardzo zdrowa, ale u wszystkich obrzydliwie gorzka. jest też takie fajne słowo - grasejowanie. To wada wymowy dawnych "państwa" (ponoć), gdy nie wymawia się polskiego "r" tylko mniej lub bardziej na sposób francuski. Jak mówił Lucjan Kydryński. Coraz rzadsza wada w dobie powszechnych logopedów ;) Słowo osełedec nie jest mi obce, ale do krzyżówki bym nie wstawiła, nie przypomniałabym sobie . Dzięki za przypomnienie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja tę skórkę nawet lubię, zawsze wyjadam z pamarańczy...
      Grasejowanie kojarzy mi sie z grasowaniem ;-)

      Usuń
  24. Te słownikowe "cuda" potwierdzają tezę, że polski język pięknym jest;)

    OdpowiedzUsuń