poniedziałek, 22 marca 2021

Spalić czy utopić?

 Nie, nie będzie o czarownicach:-)

Na sobotniej wycieczce trafiła nam się niezła gratka. Zimno było straszliwie, ale słonecznie, więc obowiązkowe hartowanie na świeżym powietrzu.

Kierunek - jezioro i las. Po dotarciu na miejsce okazało się, że nasz przyjazd zbiegł się w czasie z inauguracją sezonu motocyklistów.

Nie liczyłam jednośladów i ludzi, ale sporo ich przyjechało, w dodatku byli też turyści samochodowi, tacy jak my. Kilku organizatorów zlotu skierowało się w stronę głównego pomostu nad jeziorem, dzierżąc słomiano-drewnianą postać marzanny. 

Część uczestników poszła za korowodem na pomost, część obserwowała wszystko z brzegu. Zastanawialiśmy się z mężem czy kukłę utopią czy spalą. Na jeziorze lodu już nie było, ale woda stojąca , więc marzanna nie popłynie...

Okazało się, że kukłę podpalono, paliła się pięknie, resztki wrzucono do wody.

Wszystko poprzedzone zostało wiosennym zaklęciem, które przytaczam z pamięci:

Niechaj z tą kukłą zniknie nie tylko zima, ale i ten paskudny wirus . Zimie i pandemii mówimy stanowcze NIE!



Tradycja żegnania zimy wywodzi się zapewne z czasów bardzo dawnych, jak wiele obrzędów związanych z porami roku i ma charakter oczyszczenia.
Tak piszą o tym  na portalu Naludowo.pl

Marzanna to nazwa kukły przedstawiającej boginię, którą w rytualny sposób palono bądź topiono w czasie wiosennego święta Jarego, aby przywołać wiosnę. Zwyczaj ten, zakorzeniony w pogańskich obrzędach ofiarnych, miał zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku. Zgodnie z opisanymi przez Jamesa Frazera zasadami magii sympatycznej wierzono, że zabicie postaci przedstawiającej boginię śmierci spowoduje jednocześnie usunięcie efektów przez nią wywołanych (zimy) i nadejście wiosny.

A jak jest w Waszych stronach - marzannę pali się czy topi i czy jest to obrzęd nadal kultywowany ? 

85 komentarzy:

  1. W Zaścianku tradycję kultywują przede wszystkim Przedszkolaki, chociaż łatwo nie mają, bo zaściankowa rzeka wyschła ponad trzydzieści lat temu, a suchym korytem spławiać trudno, a jedynego stawu pilnują Wędkarze...;o)
    Kilka lat temu jadąc na Wrzosowisko spotkaliśmy marzannę wiszącą na drzewie, ale to chyba mało tradycyjne...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może uciekła?
      a może żal się komuś zrobiło i powiesił do wyschnięcia?

      Usuń
    2. Nie pytałam, ale dyndała kilka tygodni...;o)

      Usuń
  2. Podłączam się pod zaklęcie. Ani zimy, ani wirusa i dodam jeszcze: ani głupoty i chaosu nam nie trzeba więcej, wystarczy. Abrakadabra niech się stanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, czarujmy wspólnie, a się spełni!

      Usuń
  3. A jednak ludzie chcą być razem. Organizują różne wspólne wyprawy, topienia Marzanny. To dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na świeżym powietrzu to samo zdrowie, najwyżej motocykliści na rumakach podmarzli...

      Usuń
  4. Przesłanie motocyklistów bardzo cenne i z pewnością wyczekiwane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyręczyli dzieciaki ze szkół i przedszkoli przynajmniej:-)

      Usuń
  5. Pamiętam jak byłam jeszcze w podstawówce chodziliśmy topić Zimę... Pamiętam też dobrze dzień wagarowicza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za wagary na łacinie oberwaliśmy nieźle w liceum, ale warto było:-)

      Usuń
  6. Bardzo dobrze iz korzystacie ze spacerow lub uczestnictwa w wydarzeniech, ze mimo chlodu chce sie Wam .
    Przemieszkalam w Polsce 36 lat i nigdy nie bralam udzialu w topieniu Marzanny, nawet nie wiem czy w moim miescie odbywalo sie, czyli znam jedynie ze slyszenia.
    Pomoze pandemii czy nie wyglada ze bylo fajna impreza i rozrywka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staramy się dużo ruszać, także za miasto - dla kondycji i odporności:-)

      Usuń
  7. Zima i tak odejdzie, ale pandemię można pogonić ;) Cokolwiek działa. Ale fajnie, że ludzie się spotykają i lgną do siebie, bardzo tego wszyscy potrzebujemy, nawet ci, co myśleli wcześniej, że są antyspołeczni i ludzie im nie potrzebni. Super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, w dodatku niektórzy z nas odkryli, jak mało potrzeba do szczęścia:-)

      Usuń
  8. Podczas tego spalania i topienia zapomniano o pewnym samotnym szeregowym pośle ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzanna była symboliczna, więc nic straconego...

      Usuń
  9. w moich rodzinnych stronach (Puszcza Kozienicka) Marzannę też się najpierw podpalało, a potem topiło, może dla pewności?.... :)))))
    teraz też bym chętnie taki obrzęd popełniła, tak myślę coś w stylu, jak Anzai... :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może być coś na rzeczy...
      Takie obrzędy , trochę szamańskie można szeroko zastosować...

      Usuń
  10. Zadałaś pytanie , na które właściwie nie mam odpowiedzi- powojenna Warszawa to był "zlepek" różnych obyczajów. Jeden, który chyba wszystko jednoczył - WAGARY. I tak długo był to obyczaj kultywowany, dopóki nie stał się oficjalnym Dniem Wagarowicza.No bo co to za frajda "wyciec" ze szkoły gdy tego nie zabraniają?
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś zażartował, że teraz w Dzień Wagarowicza rodzice przyjdą do szkoły, by od dzieci odpocząć:-)

      Usuń
  11. Swojego czasu uczniowie chodzili topić Marzannę, ale teraz ... jak ją zdalnie utopić?!...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywają zdalnie palące się świeczki, może i z Marzanną tak można, nie wiem...

      Usuń
  12. Kiedyś znalazłam Marzannę leżącą na brzegu stawu w parku w dzielnicy - czyli ktoś je topi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. bywa różnie, zależnie od możliwości, bo czasem nie ma wody pod ręką, a czasem p-poż. nie pozwala, ale przeważnie łączy się obie opcje, jedynie kolejność wtedy jest zawsze taka, że najpierw podpalić, a potem utopić, odwrotnie się nie da...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No raczej nie, chyba że w benzynie utopisz...

      Usuń
  14. Pamiętam, że ostatni raz brałam udział w takim zwyczaju w jednej z pierwszych klas podstawówki. Nie pamiętam tylko, czy wtedy ją topiliśmy, czy paliliśmy. Możliwe, że to drugie...

    Serdecznie Pozdrawiam! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpalenie bywa niebezpieczne, ale gdy nie ma zbiornika z wodą?

      Usuń
  15. To faktycznie gratka Ci się trafiła :)

    Nigdy nie brałam udziału w takim obrzędzie. Blisko gór rzeczki płytkie. Trudno coś w nich utopić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I chyba tam, gdzie nie utopisz, trzeba spalić;-)

      Usuń
  16. Bardziej kultywowane od Marzanny jest rozpoczynanie sezonu motocyklowego...
    W sprawie palenia to się topiło...jak chodziłam do szkoły podstawowej i było to na Ślasku...ale z tego co się orientuję w Krakowie podobnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie większość topi, zobaczymy co dalej...

      Usuń
  17. Rzadko mi sie zdarza zazdrościć ale tym razem , spalenia marzanny i jak to kiedys bywało , potraktowania zimy zazdroszczę. W mojej okolicy , ograniczeniu umysłowo strażnicy miejscy wprowadzili zakaz i oczywiście jak złodzieje zza węgła patrzą czy aby się co nie pali i nie ląduje jako śmieci w rzece. Trzeba bedzie zaprosić motocyklistów wtedy ta formacja nie odważy się przeszkadzać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za strażnikami miejskimi nie przepadam, z reguły pracują tam ludzie z przypadku ...

      Usuń
  18. U mńie, o czym pisałem, palą kukły znienawidzonych polityków ale w Nowy Rok. Tutaj prawdę mówiąc różnic w porach roku po prostu nie ma. Ponoć Indianie 21 marca gromadzą się aby oddać pokłon słońcu. Zbyt mało jednak wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kukły lub portrety u nas tez się zdarzały, ale jakoś winnych nie potrafiono ukarać.
      Pokłon słońcu to piękny zwyczaj:-)

      Usuń
  19. Witaj, Jotko.

    U nas podpala się Marzankę i wrzuca do rzeki. Ale najpierw trzeba swoje odpątnikować po uliczkach i odśpiewać, żeby pani Zima szybciej umknęła:)

    Życzenia bardzo na czasie, więc i przyjmuję, i przekazuję:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korowód po mieście to dobra okazja do zabawy, szkoda że teraz wszystko odłożone na lepsze czasy...

      Usuń
  20. Ooo, jakby tak wirus utopił się lub spalił razem z marzanną, byłoby świetnie! Pamiętam jak kiedyś w podstawówce raz topiliśmy marzannę. Ale to było raz w życiu. Ciekawe wspomnienie :)
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Topienie Marzanny przeważnie jest połączone z imprezowaniem, a gdyby wirus na dobre pożegnać, to imprezować można chętniej:-)

      Usuń
  21. czekam na jakieś huczne otwarcie sezonu rowerowego:)).wiem, że przedszkolaki witały wiosnę, ale pieczenie kiełbasek odłożone z uwagi na pogodę. O wirusie może nie mówić? Może wtedy go nie będzie.
    Termin szczepienia mam 1 kwietnia. mam nadzieje, ze to nie będzie prima aprilis:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ja tez tęsknię za rowerem, póki co, spacerujemy intensywnie:-)
      W prima aprilis szczepionka działa lepiej!

      Usuń
  22. Przedszkolaki topiły Marzannę każdego roku. W ubiegłym roku nie było przedszkolaków i nie było Marzanny. W tym roku tak samo.
    Miejmy nadzieję, że tradycja nie zaginie i przedszkolaki będą nadal robiły Marzannę i puszczały ją do rzeczki.
    Teraz młodzież nie wyszła nawet na dzień wagarowicza. Smutne:(
    Przyłączam się do wypowiedzenia zaklęcia, oby wiosna zagościła u nas jak najszybciej. Niestety dziś prószył Śnieg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szłam wczoraj do pracy, pusto, cicho, dobrze że ptaki śpiewają...

      Usuń
  23. Zwyczaj topienia Marzanny jakos zawsze mnie przerażał, jako okrutne i niesprawiedliwe postępowanie wobec tej istoty uosabiajacej zimę.A tym bardziej, że lubię zimę! Natomiast wirusa wiadomego nie lubię bardzo, wiec utopiłabym go nawet w łyżce wody bez najmniejszego żalu.Zgiń przepadnij wraży wirusie i nigdy nie wracaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście Marzanna do nikogo nie jest podobna, może do wiedźmy.
      Wirusowi dziękujemy, tęsknic nie będziemy!

      Usuń
  24. Spalanie Marzanny, to jednak bardziej nowoczesny dodatek do tradycji jej topienia.

    OdpowiedzUsuń
  25. Topi się! Choć ostatnio w takim rytuale uczestniczyłam będąc w szkole podstawowej, więc... może coś się zmieniło od tamtego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W naszym parku miejskim topiono Marzannę w stawie...

      Usuń
  26. Chyba spalić lepiej, bo nie zostawiamy śmieci w środowisku ( pomimo, że biodegradowalne, to jednak przez długi czas to są śmieci)
    Tradycja przekonuje mnie. Coraz częściej lubię odnosić się do tradycji pogańskich jakoś tak :)
    Serdeczności zostawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, leżą długo i niezbyt ładnie to wygląda, a nawet wystraszyć kogoś może...

      Usuń
  27. Cokolwiek, tylko niech już sobie idzie 😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem za , niechaj znika zima i wirus wraz z nią!

      Usuń
  28. Kurcze, ja nawet nie wiem, co się robi w moim regionie z tą Marzanną? Nie uczestniczyłam w tym rytuale dobre 40 lat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierwszy raz od dawna widziałam...nawet nie pamiętam ile to czasu.

      Usuń
  29. Chcieliśmy w tym roku utopić Marzannę, ale nie było z czego jej zrobić... W tej sytuacji utopiliśmy tylko robaka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli zatopienie robaka zabija też wirusy, to jestem za!

      Usuń
  30. a kiedy będzie o czarownicach?
    zwiedzasz tak zapadłe zakamarki że może wreszcie napiszesz właśnie o czarownicach, smokach i tych.. no... krasnoludkach które potrafią to, co ludziom niepisane?

    OdpowiedzUsuń
  31. Mam już dość zimy, niech przyjdzie wiosna. To wszystko będzie bardziej znośne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo wręcz przeciwnie, byle nie zakazali z domu wychodzić!

      Usuń
  32. Życzę, aby to życzenie się nam spełniło.

    OdpowiedzUsuń
  33. Podpala się i topi albo tylko topi. Tak przynajmniej w szkole było. Pierwszy dzień astronomicznej wiosny jakiś specjalnie wiosenny nie był, ale już jest jasno i coraz cieplej. Chociaż ostatnio to ponuro bywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długość dnia jest ważna, chętniej się spaceruje popołudniami:-)

      Usuń
  34. U mnie się topiło w przedszkolu, nawet w przedszkolnym basenie. A potem jakoś to zanikło... Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, rzadko się widuje, więc ucieszyło nas, że załapaliśmy się na ten obrzęd.

      Usuń
  35. Spalić a potem jeszcze utopić ;)
    Nie wiem dlaczego, ale mnie ten zwyczaj nie zachwyca, a przecież nie jestem zrzędą ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niebawem pewnie wszystkie zwyczaje zanikną, jeśli nie są katolickie...

      Usuń
  36. Osobiście nigdy nie paliłam i nie topiłam, ale dzieci ze szkoły topią. Może dlatego, że nie wolno im się bawić zapałkami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I oby się nie bawiły, zresztą i ta Marzanna niechętnie ogień przyjęła, trochę to trwało...

      Usuń
  37. Nie wiem, jaki zwyczaj obowiązuje w mojej okołokutnowskiej krainie, ale wiem, że ostatni raz topiłem podpaloną "Marzenkę" w przyszkolnym stawie w parku, kiedy jeszcze terminowałem jako... chyba już w tym czasie dyrektor. Co się obecnie dzieje z ową panną nic a nic nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to w ogóle niewiele w szkołach się dzieje, niestety...

      Usuń
  38. Moje Marzanny pamiętam z czasów podstawówki i wtedy podpalone były topione w okolicznych wodach, co nie do końca chyba szło w parze z dbaniem o środowisko ;) W życiu dorosłym nie spotkałam się z tym zwyczajem na żywo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę szkoda, jakoś tak ubożeje to życie ...

      Usuń
  39. Moglby sie ten wirus utopic razem z ta marzanna. Podoba mi sie zwyczaj topienia tudziez palenia marzanny. Mam nadzieje ze od czwartku sie ociepli i drzewa wreszcie puszcza paki. Ta szarowka juz mnie oslabia.

    Usciski Jotko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie dziś też szaro i buro, czekam na prawdziwe ciepełko, to i rower przeproszę:-)

      Usuń
  40. Zawsze jakoś żal Marzanny mi było, że biedna ona w odmęty wody rzucona ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. Tradycja u mnie już trochę zapomniana... Ostatni raz topiłam marzannę z klasą w podstawówce- wieki temu... O dziwo, moja córa nie brała nigdy udziału w tej tradycji. Chyba szkoły od niej niestety odchodzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, a szkoda, taki kolorowy korowód to dobra zabawa na powietrzu...

      Usuń
  42. My z mężem siedzimy w domu. Nie chcemy przywlec zarazy córce i zięciowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My pracujemy, a w weekendy wybywamy na łono natury:-)

      Usuń