niedziela, 28 marca 2021

Wielkie problemy małych ludzi...

 

Nie będą to wesołe rozważania, jeśli ktoś na takie liczy...ale piszę zawsze o tym, co mnie porusza.

Wymienialiśmy się z mężem ostatnio uwagami o stanie psychicznym uczniów.
Ja pracuję z dziećmi z podstawówki, mąż z nastolatkami z zawodówki i technikum.
Dzieciaki z klas 1-3 jeszcze niedawno chodziły do szkoły, te z 4-8 są na zdalnym już bardzo długo.
Młodzież starsza  ze szkół średnich ma zajęcia praktyczne normalnie, tylko lekcje są w formie zdalnej.

Nie chcę się rozpisywać o nauce zdalnej, jest jaka jest, nic na to nie poradzimy, ale szkoda, że pan minister nie zajmuje się prawdziwymi problemami polskiej oświaty, a jedynie wydumanymi. A był na to czas, wałkujemy to od ubiegłej wiosny.

Niedawno odbył się egzamin próbny dla klas ósmych. Zasiadałam w komisji przez trzy dni, w sali dla dyslektyków z wydłużonym czasem pracy.
Nigdy nie widziałam tak cichych i smutnych dzieciaków. Zagadywałam do nich, by trochę rozluźnić atmosferę, ale niewiele to dało.
Napisali, pożegnali się i wyszli. Zajrzałam do arkuszy, wiele zadań oddanych walkowerem, chociaż mieli bardzo dużo czasu. Na korytarzu cisza, jak nigdy, zawsze z zapałem wymieniali się wrażeniami...

Wielu nauczycieli skarży się, że uczniowie znikają z lekcji, czasami zalogują się i znikają , nie reagują na wywoływanie, nie chcą włączyć kamerki. Pedagog szkolny ma pełne ręce roboty, bo nawet rodzice uczniów szukają pomocy w tym dziwnym systemie...
Jak tu się dziwić , skoro w rodzinach przeróżne problemy, od zdrowotnych po finansowe. Umierają dziadkowie, ciocie, ojcowie koleżanek... to wszystko odbija się na poczuciu bezpieczeństwa, motywacji do nauki, nastroju , a do tego hormony zaczynają buzować, narasta bunt wobec pandemicznej sytuacji, wobec  rodziców, szkoły. Co bardziej wrażliwi popadają w stany wymagające psychiatry. 


Podobnie, a więc nie najlepiej u młodzieży. Mąż niedawno rozmawiał z uczniami technikum. Dobrzy uczniowie, inteligentne chłopaki, z którymi można szczerze porozmawiać. 
Także w ich domach choroby, kwarantanna, śmierć starszych członków rodziny. Zauważają u siebie brak motywacji do nauki. Mówią, że zbawieniem są te zajęcia praktycznej nauki zawodu, bo i z domu  jest po co wyjść  i kontakt z kolegami bezpośredni, a przecież wielu dojeżdża z odległych miejscowości.
Mąż stąpa natomiast jak po polu minowym, bo sami uczniowie przyznają, że nie wszyscy ujawniają chorobę w domu, w obawie przed kwarantanną lub utratą pracy.

Za długo to trwa i męczy wszystkich. Nie wiem jakie skutki długofalowe będziemy obserwować po powrocie do szkół, najbardziej żal tych uczniów, którzy ledwo rozpoczęli kontakt z nauczaniem lub zmienili szkołę lub miasto.

Bywają w czasie tego zdalnego nauczania i zabawne momenty, kiedy to mężowie moich koleżanek dokształcają się np. z muzyki lub biologii, bo musza słuchać kolejnych lekcji lub wspomagają duchowo swoje żony nauczycielki takimi na przykład komentarzami:
- jak dorwę tego Adriana, którego ciągle wywołujesz ze strefy nieobecnych, to nie ręczę za siebie
- Brajan włącz tę kamerkę, jak pani prosi, duchem jesteś?


Nie wiem jak to wygląda u studentów, bo nie mam teraz  takich kontaktów, może ktoś z czytających te słowa podzieli się  refleksjami ?

99 komentarzy:

  1. Jest już duży problem i coś mi się wydaje , że problemy będą jeszcze narastać. Jeśli w końcu kiedyś ta nasza rzeczywistość znormalnieje to odkręcanie tego co się zadziało w tych dzieciakach /starszych , młodszych/ zajmie bardzo wiele czasu... I nie byłabym taka pewna , że wszystko się uda odkręcić w tym naszym kulawym systemie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że jeśli potrwa to wszystko dłużej, to skutki emocjonalne będą bardzo negatywne, niektóre wychowawczynie z 1-3 już zauważyły zmiany w zachowaniu dzieci, które dotąd nigdy nie sprawiały problemów.

      Usuń
  2. Hej Jotko :) Temat trudny i skutki będą opłakane. U studentów też zniechęcenie - wczoraj rozmawiałam z koleżanką, ma syna na drugim roku. Z medycznej wrócili na uczelnię, bo ich poszczepili.
    U mnie w szkole zaczęły się problemy z wygłupami. Nie było tego do tej pory, ale dzieciaki zaczynają świrować już, bo ile można.
    Ja chodzę do szkoły i stamtąd prowadzę lekcje, bo w domu dostałabym na głowę - przerobiłam to w zeszłym roku. W wakacje doszłam jakoś do siebie i nigdy więcej.
    Jak tylko mogę, ściągam dzieciaki do szkoły, przychodzą dość chętnie - ci, którzy chcą, dla reszty włączam spotkanie i jakoś leci. Ale ogólnie totalny marazm i kicha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest, wygłupy, wykradanie haseł do konta, pisanie wulgarnych tekstów... żadnych barier bo na odległość każdy odważny.

      Usuń
  3. Co do studentów - wiem tylko od córki(ma wykłady na Humboldcie), że prowadzenie wykładu on line "fajne nie jest". Moi obaj wnukowie mają naukę "hybrydową". Młodszy (IV klasa podstawówki) chadza w jednym tygodniu trzy dni do szkoły, w następnym cztery, oprócz tego ileś lekcji jest via komputer. Starszy 3 razy w tygodniu jeździ na jedną lekcję do szkoły tylko po to by zdalnie,na kompie, ale pod okiem nauczyciela wykonać test z danego przedmiotu. W sumie i oni i ich rodzice niemal cały dzień spędzają przy komputerach, dobrze, że mieszkanie duże i każde działa w oddzielnym pokoju. Ogromnie im obu brakuje zajęć sportowych- starszemu basenu, młodszemu pingponga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas dopiero co przywrócili zajęcia dla klas sportowych i kół sportowych, a tu znów wszystko cofnięte.
      Nie dość, że dzieciaki mało się ruszają, to jeszcze widujemy na osiedlu elektryczne hulajnogi i mini quady, lepszy byłby rower, ale widocznie kasa robi swoje...

      Usuń
  4. Korzystam z kursu językowego online, ale to co innego: raz w tygodniu i w dodatku dorośli ludzie. A i to mogę powiedzieć, że oprócz plusów (nie trzeba nigdzie dojeżdżać i nie tracimy czasu na te dojazdy, nie ryzykujemy zakażenia się od siebie, nagraną lekcję możemy sobie obejrzeć tyle razy, ile nam to jest potrzebne) widzę też minusy, bo jednak chciałoby się żywego kontaktu.
    No, ale psychiki nam to nie zrujnuje, jak młodym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, zebranie online tez krócej trwa, ale dziwnie się czuję, poza tym zawsze są jakieś usterki...

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. O studentach wiem tylko, że dla jednego młodego chłopaka ode mnie z firmy, który kończy zaocznie magistra, jest to bardzo wygodna forma: siedzi na delegacji, zakłada słuchawki na uszy i może nie ze stuprocentowym zaangażowaniem, ale uczestniczy w wykładzie. Ale żeby tak całe studia to nie za fajnie bez tej całej otoczki...
    Szkoda tych dzieci i młodzieży.
    Tak też myślę, że mnie się wygodnie pracuje z domu, cały czas mam też kurs językowy i wolałabym się zobaczyć na żywo, ale nie narzekam - tylko że mieszkam sama i o ile sąsiad nie zacznie wiercić ani hałasować muzyką, to nikt mi nie przeszkadza, no i to jest jednak zajęcie też dla rozrywki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego też wielu nauczycieli woli nauczać zdalnie ze szkoły, na szkolnym sprzęcie, bo i spacer do pracy zaliczają...bywa też, ze w domu szwankuje Internet i trzeba zasuwać do pracy.

      Usuń
  7. Siedzenie przed komputerem nikomu nie działa dobrze na system nerwowy, zwłaszcza, że trwa to już tak długo; aż strach się bać jak to rzeczywiście wpłynie na wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jest dziwnie, zapomnimy jak się rozmawia na żywo, jak się siedzi z koleżanką przy kawie...

      Usuń
  8. Wiem od sąsiadki, której wnuczka studiuje na pierwszym roku weterynarii, że bardzo jej ciężko pod względem fizycznym. Plecy i oczy bolą od całodziennego wpatrywania się w ekran monitora. Psychicznie też niewesoło. Bo co to za nauka, co to za życie dziwne teraz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele osób narzeka na oczy i zauważa znaczne pogorszenie wzroku:-(

      Usuń
  9. Bardzo smutne, jotko. Dlugo potrwa by te dzieci i mlodziez doprowadzic do psychicznej rownowagi.
    Zawsze mowie ze szkola, obojetnie jakiego szczebla, to nie tylko pobieranie wiedzy ale rowniez wspolzycia z innymi.
    Moim wnukom rowniez niezmiernie brakowalo normalnej szkoly (prawde mowiac bardziej mlodszemu niz starszemu ktory jest zagubiony w komputerze i tylko on mu potrzebny do "zycia") i zajec poza szkolnych, sportowych. Ale wracaja do tego bo Boston stopniowo otwiera szkoly, mlodszy juz uczeszcza i jest szczesliwszy. Na szczescie naleza do tych laknacych wiedzy, tego wirus w nich nie zabil.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to wielka ulga dla nich i rodziców. Nie wiem jak długo u nas to potrwa, ale może po masowych szczepieniach cos się poprawi, pozostaje mieć nadzieję:-)

      Usuń
  10. studenci mieszkający w akademiku mieli pracę, którą przeważnie stracili (gastronomia), klepią biedę bo nie wszyscy chcieli wracać do domów, miesiąc temu przyjechali z wymiany erasmus i od razu całe piętro na kwarantannę bo kilka osób pozytywnych, potem przekwaterowali ich gdzie indziej, ogólnie nie jest dobrze. Często widywałam studentów z laptopami siedzących w korytarzach czy kuchniach udzielających korepetycji. Generalnie - akademik nie całkiem pełen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie trudno jest wszystkim, co nie brzmi optymistycznie.
      Z jednej strony zdalna praca jest bezpieczniejsza dla zdrowia fizycznego, ale psychika wysiada, niestety...

      Usuń
  11. Nie ma z tej sytuacji dobrego wyjścia. Trzeba to przetrwać. Najbardziej żal mi tych dzieci, których w domu nie ma kto wesprzeć. Nie wszyscy rodzice mogą pracować zdalnie i nie wszyscy obsłużą sprawnie sprzęt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeszcze dodaj do tego wieloosobowe rodziny, gdzie dzieciaki nie mają zwyczajnie gdzie się podziać, nie mówiąc i sprzęcie do nauki...

      Usuń
  12. Z dużym przygnębieniem przeczytałam notkę. Mój najmłodszy wnuczek znowu uczy się przez internet, ale bardzo mu brakuje codziennego kontaktu z rówieśnikami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maluchy najbardziej to przezywają, a niektóre próbują zaznaczyć swoją obecność niekoniecznie oczekiwanym zachowaniem...

      Usuń
  13. Nie tylko uczący się, przeżywają frustrację a nawet depresję. Ci co pracują, boją się zakażenia. Ci, którym zamykają miejsca pracy, martwią się, że zabraknie środków finansowych na potrzeby rodziny. Takie są nastroje w moim domu i nie wiadomo kiedy będzie lepiej, bo zanim zaczną szczepić tych w wieku produkcyjnym, to upłynie tak dużo czasu, że może zabraknąć sił na doczekanie poprawy. Pozostawaj w zdrowiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, wszystkim jest trudno, mój brat ma liczne kontakty z klientami, kupił specjalne maseczki, by nie przywlec choroby do domu, a sam jest w grupie ryzyka.
      I dla Ciebie zdrowia, Iwonko:-)

      Usuń
  14. Myślę, że nikt i w żadnym kraju nie był przygotowany na tak długo trwającą epidemię. Jedyną zaletą tego typu nauczania jest sama konieczność obsługi sprzętu komputerowego i nauczenie się prowadzenia zdalnej lekcji, co może się przydać w przypadku niezbędności nauczania uczniów chorych; także tych, którym zalecono przynajmniej na jakiś czas nauczanie indywidualne. Myślę, że w jakimś stopniu można tę zdalną naukę wykorzystać dla, jak to się pedagogicznie mówi, pogłębienia wiedzy i umiejętności uczniów i wobec tego wcale nie uważam, że nauka zdalna to samo zło. Natomiast trzeba przyznać, że ten typ nauki nie powinien zdominować edukacji, gdyż kontakt pomiędzy nauczycielami a uczniami, uczniami i uczniami, jak i też pomiędzy samymi nauczycielami to niezbędny element uspołecznienia i cenny składnik wychowania dzieci i młodzieży. Kolejny szkopuł to to, że różny jest stosunek dzieci i młodzieży do nauczania zdalnego; nawet zakładając dobrą wolę uczniów, nie każdego z nich nauka zdalna potrafi zmobilizować, a oprócz tego problemem pozostaje kwestia organizacji takiego nauczania w domu ucznia (uczniów). Dlatego też módlmy się nie tylko o inny, lepszy rząd i ministra, który wie, na czym polega edukacja, ale i o to, aby w końcu wirus naprawdę posłuchał pana premiera i poszedł sobie precz, a nie tak dla żartów, jak to było tuż przed ostatnimi wyborami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam swoje zafascynowanie programami i aplikacjami, gdy zaczynałam przygodę z TIK w ramach projektów szkoły z klasą. Wiele się wszyscy nauczyliśmy. Gdy do biblioteki dotarły komputery unijne, to było istne szaleństwo. Ale wszystko z czasem spowszedniało, do pracowni przychodzili tylko zapaleńcy gier online.
      Podobnie z nauczaniem zdalnym. Za długo to trwa, nie każdy lubi, nie każdy ma warunki...

      Usuń
  15. To co się dzieje to jest jak mała/duża apokalipsa... Nauczanie przez komputer ok ale przez 2-3 tygodnia A nie klika miesięcy... Tylko natura mnie ratuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, chwilowo, zastępczo, ale nie na stałe...
      My tez uciekamy w plenery, nawet gdy jest zimno:-)

      Usuń
  16. Słyszałam o przypadkach depresji wśród młodzieży, ale zapewne dzieci też to nie omija. Oczywiście wszystko to spowodowane aktualną sytuacją.
    Czyżby stracone pokolenie?
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy chyba zadają sobie to pytanie. Zobaczymy!

      Usuń
  17. To rzeczywiście bardzo smutne. Nie wiadomo komu bardziej współczuć czy dzieciaków pozbawionym normalnego dzieciństwa, czy dorosły, którym nie dość, że bywa bardzo ciężko to jeszcze spadają na nich nowe problemy. Żyjemy w dziwnych czasach z dziwny,i ludźmi przy władzy...nie tylko u nas.

    OdpowiedzUsuń
  18. Od synowej - nauczycielki w liceum - dowiedziałam się,że już nie chciała przez cały tydzień siedzieć w domu przy komputerze więc 2 razy w tygodniu jeździ do szkoły rowerem i ze szkoły prowadzi zajęcia. Ona ma taką możliwość, młodzież niestety nie.
    W przerwie świątecznej na pewno młodzież nielegalnie będzie imprezować.
    Są to takie sytuacje,że nie wiem czy należy potępiać, czy wprost przeciwnie. Przecież oni muszą gdzieś odreagować stres, brak ruchu, brak kontaktów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym właśnie rozmawialiśmy z mężem, rozsądek mówi co innego, ale młodość tez ma swoje prawa. Oby to imprezowanie nie przełożyło się na wzrost zachorowań...

      Usuń
  19. Cała prawda i prawdziwy, poważny problem, który odbija się na psychice dzieci, młodzieży i dorosłych. Skutki długofalowe nie są w pełni do przewidzenia już teraz ale już sama myśl o nich jest zatrważająca. Psychiatrzy będa mieli co robić, to pewne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile samym psychiatrom nie będzie potrzebna pomoc, bo tez miewają gorsze dni pewnie...

      Usuń
  20. Nie przedstawiono żadnych badań, wyliczeń , statysyk, uzasadniających zamknięcie nauczania w k.asach 1-3. Nie przedstawiono zadnych argumentów -konkretnie skalę zagrożenia przez które zamknięto klasy 4-8. Codzienna kannonada liczbami z których nic nie wynika . Zastraszanie ludzi przechodzi w formę porażającą. Mają swoje argumenty ci, którzy pozamykali by sie do czasu aż wirus pójdzie a może informacje o wirusie sobie pójdą. Ja jestem za całkowitym i bezwarunkowym powrotem do normalności. Wiele miejsc na ziemi udowadnia ,że likwidacja zamordyzmu nie powoduje wzrostu śmiertelności a w konsekwencji spadek więc jeśli mam umrzeć po powrocie z dyskoteki to wolę to niźli umrzeć zamknięta w czterech ścianach. Niestety cos się narodowi stało i jak mi opowiadano, kiedyś naród swoje a władza swoje -teraz posłuch ... o co chodzi ?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za ograniczeniem nauczania przemawia choćby to, że choruje bardzo wielu nauczycieli, więc w szkołach i tak nie można by było zorganizować tylu zastępstw.
      Jestem za szukaniem i izolowaniem ognisk zakażeń, by inni mogli normalnie żyć, ale jak widać łatwiej pozamykać wszystkich w domu.

      Usuń
    2. Chorują nauczyciele ?...Jask to możliwe skoro sama na własne uszy słyszałam ,że 99 % nauczycieli się zaszczepiło. Pan minister powiedział więc dlaczego chorują ?...Może choruja na coś innego bo przecież szczepionka chroni. Nie chroni ?
      Ja w przeciwieństwie do Pani jestem za leczeniem ale nasz wielki kraj pełen mądrych ludzi, nie pracuje w kierunku stworzenia leku, nie pracuje też nad szczepionką a jedyne co zostało zrobione to jakis list intencyjny....po roku od wybuchu pandemi.

      Usuń
    3. Informacje z mediów to jeszcze inna bajka. Nauczyciele to tez ludzie, chorują na różne dolegliwości, nie tylko na covid się choruje, a sytuacaj stresowa nie sprzyja zdrowiu. Niektórzy zachorowali, zanim mieli termin szczepienia.
      Leczenie i skuteczne leki to bardzo ważne, choć nie wiem czy istnieją leki na wirusy, grypę każdy tez przechodzi różnie, jeden wypoci i biega dalej, inny trafia do szpitala, jeszcze inny umiera, podobnie jest z covidem.

      Usuń
    4. i przez przypadek napisała Pani coś bardzo ważnego :"grypę każdy tez przechodzi różnie, jeden wypoci i biega dalej, inny trafia do szpitala, jeszcze inny umiera, podobnie jest z covidem."-niestety działania są nieadekwatne. Czy ktoś zamykał gospodarkę bo było 300000 przypadków grypy gdzie w wyniku powikłań wielu umierało.Niestety możemy sobie ponarzekać i niewiele więcej , publicznie a prywatnie...covid ?...jaki covid?... gdzie ?

      Usuń
    5. Prywatnie możemy ponarzekać, a na resztę wpływu nie mamy, jedynie frustracji można się nabawić.

      Usuń
  21. A końca takiego stanu rzeczy nie widać. U studentów jest podobnie jak w liceum. Tylko na studiach wykładowcy czasami sami się dziwią, że ktoś ma włączoną kamerkę. A inni znów wymagają, aby były one włączone. Ech, jedną magisterkę broniłam zdalnie, drugą chyba też będzie mi dane tak samo bronić. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdalnej obrony to nawet sobie nie wyobrażam, ale może kiepską mam wyobraźnię?

      Usuń
    2. Nie licząc tego, że program mi się zaciął przy wchodzeniu na samą obronę już do tego "pokoju" i wszyscy musieli czekać, aż się odwiesi, to było całkiem znośnie. Recenzent np. sam sobie odpowiedział na zadane mi pytanie(akurat w połowie odpowiedzi zrobiłam przerwę na oddech i przełknięcie śliny i trochę przydługo mi to zeszło, więc pewnie myślał, że mam jakiś problem z odpowiedzią), a promotor znowu "żył swoim życiem"(u niego to standard) to było prawie jak na normalnej obronie. Tylko, że tutaj od razu podawali wynik, a normalnie podają oceny wszystkim na końcu tury - przynajmniej podczas obrony licencjatu na AWFie tak było.

      Usuń
    3. To nie tak źle, ale jak pamiętam, to gdy ja zdawałam, to tez po krótkiej naradzie podawali wynik...

      Usuń
  22. po prostu bieda, jedyna nadzieja, że po szczepieniach wrócimy do normalności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję, a po pół roku od nowa...

      Usuń
  23. ciężko te dieciaki mają.

    z własnych doświadczeń pamiętam, że przed egzaminami ważnymi się bardzo denerwowałem, wstydziłem, miałem duże braki z umiejetności pisanai. ach szkoda gadać.

    ale pewnie część z nich się cieszy, ze nauka zdalna, bo mogą nic nie robić praktycznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, dla wielu to okazja do nicnierobienia, nie wybiegają myślami w przyszłość, żyją dniem obecnym...

      Usuń
  24. Za bardzo nie znam sprawy nauki online, ani dziecko nie chodzi do szkoły, ani nie mam wnuków. Choć wiem i odczuwam momenty, gdy lekcje dla młodszych klas są poza szkołą. Nade mną mieszka młoda babcia i niemal z obowiązku musi się zająć dwoma wnukami. Na szczęście sufit solidny i wytrzymuje tupot bosych stóp ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam na parterze sąsiadów z dwójką dzieci, starsze już w szkole, co tam się dzieje, dobrze, że ja na trzecim...

      Usuń
  25. Irlandia też się obawia tego, co się stanie z dziećmi przez pandemię. Polska psychiatria dziecięca praktycznie nie istnieje, ale irlandzka również jest daleko poniżej czerwonej kreski. A jest to brak z gatunku takich, które uzupełniać trzeba latami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, wielu rodziców już teraz szuka pomocy, ale czas oczekiwania to pół roku, a pedagog szkolny to namiastka takiej wizyty.

      Usuń
  26. To wszystko prawda.
    Mam potwierdzenie zarówno od syna który przygotowuje on-line klasy maturalne jak i od wnuków /II kl. liceum i VI kl, SP/
    Baradzo mi szkoda dzieci, bo one tę izolację przechodzą najciężej. Zauważyliśmy że młodszy wnuk jakby dziczał... bo nie chce się wcale spotykać chociaż na chwilę z rówieśnikami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to zauważamy, koleżanka wspomniała, że nawet te ciche i grzeczne dziewczynki zaczynają stroić fochy przed kamerką, pewnie próbują skierować uwagę pani na siebie tylko...

      Usuń
  27. Mam wnuczka, 8.klasa. Widzę co się dzieje i przerażony jestem ilością tego czego nie umie. Stracony rok, a może i stracone pokolenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli masz dane z pierwszej ręki!
      Twój wnuk może jeszcze liczyć na cenne korepetycje u dziadka, ale inni?

      Usuń
  28. jak uśmiercić ludzkość? wystarczy skazać dzieci na bezczynność. po niej, nie może być już tylko gorzej. Ziemia bez ludzi da sobie radę - ale nigdy odwrotnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak być, że dla planety jesteśmy ciężarem...

      Usuń
  29. Nigdy nie przypuszczałam, że jedynym rozwiązaniem ludzkości będzie zakaz wyjścia z domu. Serdeczne pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  30. Moja córka chodzi do 5 klasy i o dziwo całkiem dobrze czuje się w tym trybie nauki. Najbardziej brakuje jej codziennych spotkań z koleżnkami i kolegami. Ma co prawda czasami gorsze dni, jak każdy, ale i tak mówi, że teraz jest lepiej, niż gdy pandemia ruszyła. Wtedy tylko nauczyciele wysyłali im tematy do przerabianie i musieli odsyłać zrobione zadania. Dzięki Teams widzi nauczycieli, koleżanki i kolegów. Lekcje są przez to w miarę normalne. Chociaż wiadomo, że wielogodzinne siedzenie przy komputerze jej nie służy... Nie jest to zdrowe ani dla oczu, ani dla postawy. Najtrudniej jest na pewno maluchom 1-3. Tu stały nadzór nauczyciela jest niezbędny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tej samej zasadzie odbywamy narady grona pedagogicznego. Masz rację, od czasu pierwszej fali dużo się zmieniło technicznie, dzieciaki tez lepiej ogarniają, ale nie wszystko jest tak dobrze...

      Usuń
  31. Cóż... pandemia szarpie nerwy małym i dużym...

    OdpowiedzUsuń
  32. Szkoda dzieci, źle sobie radzą z samotnością. Brak motywacji zabija, a przecież nie ma co się łudzić, że pandemia pójdzie sobie za miesiąc, czy kwartał i wszystko wróci do normy. Czy zatem następny również nie będzie stracony, oto jest pytanie.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezpośrednie kontakty, rozmowy, spotkania towarzyskie - tego chyba młodym brakuje najbardziej. Dorosłym chyba też, mało kto polubił całą tę izolację...

      Usuń
  33. Nie zdawano sobie sprawy z tego, w jaki sposób może wpływać na ludzi taka izolacja. Niby mamy Internet, możemy łączyć się z każdym miejscem na Ziemi i w Kosmosie paroma miejscami nawet, a jednak jest w tym samotność, która się pogłębia. Co będzie po epidemii, aż strach myśleć czasem. Ile problemów do rozwiązania każdy z nas będzie miał.

    Próbuję w taki sposób chyba trochę uciec od tej rzeczywistości. Sam nie wiem do końca.

    Biblioteka to dla mnie ważne miejsce, zwłaszcza jak mogę sam szukać książek. Księgarnie też, chociaż tu trzeba czasem mieć worek pieniędzy, by wszystkie wymarzone pozycje mieć.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdza się chyba pewien scenariusz jak z filmu SF, połączenie możliwe z całym światem a człowiek mimo to samotny...
      No tak, książki drogie, pozostaje ewentualnie wymieniać się ze znajomymi lub rodziną.

      Usuń
  34. Temat trudny i ciezka sytuacja, nie ma co ukrywac. Kiedy to sie skonczy o ile w ogole sie skonczy... to bedzie bardzo ciezko to naprawic to co zepsuto zeby nie powiedziec spieprzono... Dzieci, mlodziez, dorosli... wszyscy maja kryzys. Trudno sie zmobilizowac do czegokolwiek w tej sytuacji. Chyba grzazniemy w bagnie. Ostatnio mialam niezlego dola. Na sile szukalam pozytywow, nawet tych najmniejszych... Wszystko jest dziwne, takie smutne, ludzie warcza na siebie, zra sie o byle gowno. Koszmar Asiu. Trzymajmy sie, zebysmy nie zwariowali. Pozdrawiam Cie serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego, Kasiu zaglądam na blogi, u każdego jakieś inspiracje się znajdzie i rozmowy z bliskimi, mam tez nadzieję jednak na spotkanie w święta, w małym gronie oczywiście.

      Usuń
    2. Oby nie wprowadzili calkowitego zakazu przemieszczania :( Do Swiat jeszcze trzy dni, moga odpukac wszystko wymyslec

      Usuń
    3. Też się obawiam, no i obyśmy w zdrowiu dotrwali!

      Usuń
  35. Za długo to trwa i końca nie widać,'a pod płaszczem pandemii likwiduje się w tym kraju szkolnictwo specjalne.
    Brakuje mi słów. Brakuje łez.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znowu nowy wątek, powiesz coś więcej?

      Usuń
    2. No wlasnie moja przyjaciolka co ma syna z autyzmem mowila mi ze Czarnek planuje likwidacje szkol specjalnych bo uwaza ze takie szkoly nie sa potrzebne :( Co ona zrobi z tym chlopakiem, do masowki pojdzie gdzie nie bedzie akceptowany? Cos strasznego

      Usuń
    3. Cos słyszałam, ale myślałam, że to kolejny głupi pomysł, który się nie przebije, oby nie!

      Usuń
  36. Coraz więcej wirusologów, genetyków, lekarzy wzywa do jak najszybszego powrotu do całkowitej normalności. W tej dziwnej pandemii jest coraz więcej niewiadomych. Coraz więcej pytań.
    Szczepienia niesprawdzonymi szczepionkami to nie panaceum na wszystko, możemy sobie tym zrobić poważne kuku.
    Straszne rzeczy robimy sobie i dzieciom. Najwięcej ludzi popada w obojętność i zgadza się na największe durnoty...Musimy przetrwać- mówią. Przetrwanie nie równa się życie. To założenie maseczki na oczy. To wycofanie, to ucieczka. Ale konsekwencje i tak dopadną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzywają do normalności, a jednocześnie do noszenia maseczek i szczepienia się jak najszybciej. Wzywają do normalności, a straszą, ze w maskach będziemy chodzić lata całe...
      Popadamy w obojętność także wobec wirusa, chyba że nas dopadnie...

      Usuń
    2. Nie Jotko, ci, których ja słucham, zdecydowanie nie polecają szczepień, ani maseczek. Zalecają normalne życie. I są konsekwentni, robią to od roku. Zdecydowanie większy kaliber niż nasi "eksperci". Tylko jak się okazuje, politycy teraz mają władzę. A oni są ekspertami od niczego, poza "maniem władzy".
      Jeśli jeszcze całkiem nie zobojętniałaś,to posłuchaj:

      https://www.youtube.com/watch?v=STq5_Vm3LkA&list=PLfCYwTp_vOuHvU3w0c88N-jrKlIbHdViC&index=18&t=53s

      Usuń
    3. Nie znam gościa, a nawet wśród lekarzy są dziwni i dziwniejsi.
      Polecony przez Ciebie tez mówi, że szczepionki nie chronią całkowicie, ale jeśli ochronią mnie przed respiratorem, to mi wystarczy.
      Mówi też o selekcji naturalnej, ale wolałabym jednak przeżyć ...

      Usuń
  37. Bez spotkań, bez przytulania, bez czułości, bez wspólnych zabaw na podwórku - schowane za kamerkami... dzieciństwo, które chyba dzieciństwem jednak nie jest. Asiu strach pomyśleć, co będzie dalej. Bardzo bardzo smutne to jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli potrwa to dłużej, to nie wróży nic dobrego, a i rodzice tych dzieci maja masę problemów.

      Usuń
  38. Koleżanka opowiadała, ze jej wnuczka, 12 lat bardzo źle znosiła zdalne nauczanie w domu. Do czasu III fali pandemii była wożona do szkoły, gdzie miała lekcje indywidualne z nauczycielami (którzy i tak musieli być w szkole i ze szkoły prowadzić zdalne nauczanie). Dobrze, że moje wnuki mają psa, mogą z nim wychodzić z domu na dłuższe spacery. Taki wentyl bezpieczeństwa psychicznego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i rodzeństwo się przydaje:-)
      Są też dzieci, którym trzeba kserować materiały, bo nie lubią się ze zdalnym nauczaniem, a inne wypadają z nauczania, bo nawet z rodzicami brak kontaktu...

      Usuń
  39. Ten rysunek dokładnie oddaje jak wygląda nauczanie zdalne u maluchów, ale oni też to znoszą nie najlepiej. Junior bardzo tęskni za szkołą i kolegami. Na szczęście zdążyli się choć trochę zaprzyjaźnić i dzwonią do siebie czasami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och ci najmłodsi, nie zdążą poznać szkoły w całej okazałości...

      Usuń
  40. Witaj, Jotko.

    Człowiek to stworzenie stadne:) Gdy izolacja wynika z przymusu, a nie - z wyboru, jest dużo trudniej.

    U studentów też niewesoło. Część zajęć odbywa się na uczelniach, ale gro ćwiczeń i wykładów jest zdalne. To "lockdownowe pokolenie" też nie jest w najlepszych nastrojach, niestety.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stąd także imprezy w podziemiu, nie pochwalam, ale tez się specjalnie nie dziwię.
      Nie każdy radzi sobie z izolacją w pojedynkę:-(

      Usuń
  41. To dodam też coś od siebie z jeszcze innej strony. Kursy kwalifikacyjne zawodowe... We wrześniu 2019 roku rozpoczęłam taki kurs. Długo się nim nie nacieszyłam, bo od marca zeszłego roku mamy nauczanie hybrydowe. Na zajęcia praktyczne po wakacjach wróciliśmy, ale były to okrojone zajęcia praktyczne. Wielu rzeczy po prostu nie zdążyłam się nauczyć... W moim przypadku jest o tyle lepiej, że ten kurs robię wyłącznie dla siebie, ale moim koleżankom, które potrzebują udokumentowanych kwalifikacji do pracy ta cała sytuacja przysporzyła nie lada zmartwień. Niby mogłyśmy i praktykę nadrabiać w domu i konsultować problemy z nauczycielami zdalnie, ale ... nie każdy ma w domu odpowiednie narzędzia.
    Nie mówiąc już o tym, że było mi strasznie przykro, ze po tylu latach wróciłam do szkoły a tu ... bach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to tez ważny problem, bo mimo starszego wieku, nie każdy dobrze realizuje się w nauczaniu zdalnym, nie mówiąc o umiejętnościach praktycznych. Uczniowie mojego męża powinni mieć praktyki w zakładach pracy, ale zakłady ich nie chcą, bo pandemia...

      Usuń
  42. Mały czy duży, każdy ma jakieś problemy, jak widać. To przykre, że nie można się spotykać, wyjeżdżać, że rzeczywistość wirtualna przejęła stery i zdominowała tą na żywo. I smutne jest to, że ludzie tracą pracę, bo zamykają hotele i restauracje i że końca nie widać, a tu już drugi rok leci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrażam sobie frustracje tych, co tracą prace czy dorobek życia, gdy premier ciągle zapewnia o pomocy, której nie widać...

      Usuń
  43. To, co się dzieje jest przykre, żal mi młodzieży. Mam nadzieję, że ta epidemia kiedyś się skończy i wszystko zacznie powoli wracać do normy.

    Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt Wielkanocnych! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest nam wszystkim potrzebne.
      I dla Ciebie wszystkiego dobrego:-)

      Usuń
  44. Żal dzieciństwa tak różnego od normalnego, takiego do jakiego dzieci mają prawo. Skutki będą się bardzo długo ciągnąć za każdym indywidualnie i za zbiorowością. Gdzie te dzieciaki nauczą się współżycia w społeczeństwie? Asiu kochana nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli potrwa to zbyt długo, to może nie da się pewnych sytuacji nadrobić...

      Usuń