Nie wszyscy odwiedzają groby bliskich i znajomych 1 listopada i całe szczęście. Nekropolie i tak ledwo mieszczą wszystkich naraz. Gdy spacerowaliśmy po parku, pusto i cicho było, pewnie wszyscy na cmentarzach...
Nawet kuracjusze odczuwają jakąś atawistyczną potrzebę odwiedzania grobów. Zatrzymała nas mała grupka starszych osób z pytaniem o drogę na najbliższy cmentarz. Nie był to pierwszy raz.
Nieprędko chyba zmieni się zwyczaj zastawiania nagrobków sporą liczbą zniczy, a te coraz okazalsze, niektóre na baterie. Ekologicznie? Nie do końca, bo to większa ilość plastiku i te baterie ktoś musi utylizować, a na żadnym cmentarzu nie widziałam pojemników do segregacji śmieci. Nawet zniknął gdzieś regał na używane znicze...
Nie tylko o mentalność indywidualną chodzi, przecież wokół święta i ozdabiania grobów wyrósł cały przemysł zniczowo-kwiatowy, zarabiają firmy odnawiające napisy na nagrobkach i opiekujące się grobami, firmy kamieniarskie, itd.
Na jednym z grobów, chyba romskim zauważyłam oryginalną dekorację, zamiast chryzantem i zniczy, dużo różowego w przezroczystych pudłach, białe pióra, złoto, jakieś niby diamenty - wszystko w stylu glamour. Dziwna wizja, ale kto powiedział, że musi być tradycyjnie?
Na ogarnianiu cmentarzy przez rodziny zmarłych, korzysta też administracja cmentarza, dzięki dniu zmarłych wszystkie liście wyzbierane, alejki posprzątane, jedynie kontenery śmieciowe wywozi się zbyt rzadko, wszędzie rosną góry odpadów, nawet tam, gdzie tablice z napisem : zakaz podrzucania śmieci.
Pogoda iście wiosenna, ale wielu przybywających na cmentarze nie zarejestrowało zmiany w aurze i pocili się w zimowych czapach i puchowych kurtkach.
Pomimo dogodnej komunikacji miejskiej i większej liczbie autobusów w tym dniu, niewielu zmotoryzowanych zrezygnowało z własnego auta, a miejsc parkingowych przy nekropoliach nie przybywa, tłok, klaksony, niepotrzebne nerwy!
Zadziwia różnorodność tablic rejestracyjnych, chyba żaden dzień w roku nie generuje takiego pielgrzymowania rodaków, przybywają nawet z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Holandii, Francji...
To, co łączy wszystkich w te dni, to wspomnienia - o bliskich, znajomych, często żal i smutek...a może także chęć pobycia z tymi, którzy jeszcze są z nami...


Była 31go "straszna parada" nie byłam. Na cmentarzu też nie byłam. Groby są dla żywych, zmarli są w innym świecie, jeśli wierzysz, może będzie to miało dla Ciebie sens. Celebruję życie, nie śmierć.
OdpowiedzUsuńJak ktoś powiedział, życie nie toczy się na cmentarzu, ale skoro te groby są, jakoś trzeba o nie dbać, bo i tak płacisz za miejsce pochówku...
UsuńW wielu zachodnich krajach jest teraz przerwa wakacyjna to łatwiej przekonać podróże.
OdpowiedzUsuńW tę dni na cmentarzu jesu mi mniej smutno, bo tak jak piszesz, każdy ma za sobą stratę i pożegnanie.
Przybywa grobów do odwiedzenia, niestety, ja byłam na dwóch pogrzebach...
UsuńWolę w ciagu roku zajrzeć na cmentarz i ogarnac co trzeba niz w Zaduszki. Jeden dzień-specjalnie wyznaczony zeby zmobilizowac spoleczenstwo do celebracji pamiec oi tych co odeszli-? niektorym potrzebny ...innym wcale. Ale zadowolenie z odgornie przyznanego dnia wolnego .....ktory mozna wykorzystać w różny sposób....nie ominęło i mnie, zwlaszcza w okresie
OdpowiedzUsuńszkolno-pracowniczym.
Wielu ludzi ten wolny dzień mobilizuje do odwiedzin u rodziny, cmentarze są przy okazji. Jeszcze lepiej, gdy Dzień Zmarłych przedłuża długi weekend...
UsuńOdwiedziny na cmentarzach, zapalanie zniczy, chryzantemy na grobach...To jest takie bardzo polskie, tak wyjątkowe i piękne. Pamiętam, że dziwił mnie i smutkiem napawał widok australijskich cmentarzy. Skromnych, niemalże zapomnianych, pustych, bo bez odwiedzających ich osób...Ja wiem, pewnie blicy mają tam w sercach swych zmarłych krewnych i przyjaciół i nie potrzebują do tego odwiedzin na cmentarzach. A jednak dziwnie mi było, patrząc na to tam...
OdpowiedzUsuńNiektórym to w ogóle nie jest potrzebne, i tak bywa. Moi rodzice dbali o groby dziadków, więc i ja dbam o mogiły rodziców.
UsuńA ja poszłam spacerkiem na cmentarz, bo mam dość blisko. Ale z rana, jeszcze przed tą paradą mody - zapaliłam znicze dla bliskich i wróciłam. Ale ja tam zaglądam nie tylko raz w roku, bo nie sztuką robić z grobu "choinkę" na Wszystkich Świętych, gdy cały rok grób wygląda na zaniedbany...
OdpowiedzUsuńMy tez byliśmy rano, zresztą chadzamy regularnie, w ramach dłuższego spaceru. Cmentarze nie zasmucają mnie, natomiast opuszczone mogiły już tak...
UsuńOdwiedziłam groby dzień wcześniej, a 1.listopada wybieram mszę w kościele. Mamy pomnik dalej od ołtarza, ludzie przy grobach rozmawiają o bieżących sprawach, żeby chociaż wspominali zmarłych. W ciągu roku regularnie bywam na cmentarzach. Część różnych rejestracji wynika z braku konieczności przerejestrowania auta po zakupie.
OdpowiedzUsuńObserwuję, że nawet do sąsiadów zjechali krewni, to chyba taki dzień, który ściąga rodzinę na groby rodziców na przykład...
Usuńprzeraża mnie ten cmentarny styl nieekologiczny, generujący śmieci, tony plast. ..pamiętam, że nie mogłam wystać przy grobie osoby do której chodziłam na stary cmentarz, bo na grobie obok była pozytywka, która mnie wkurwiała i nie pozwała na kontemplacje w ciszy...ja osobiście wolałabym stać w urnie na kominku.
OdpowiedzUsuńMiałam też te potrzebę? przyzwyczajenie? albo czystą ludzką przyzwoitość, by chadzać do lasu w pobliżu mojej wsi gdzie znajdują się szczątki cmentarza ludności tubylczej, autochtonów, których stąd wypędzono i postawić tam światełko.
Naszą tradycją jest zapalenie znicza na opuszczonej mogile, jeden płomyk dla zapomnianej duszyczki...
UsuńW zeszłym roku robiłam zdjęcia przeładowanych zniczami i kwiatami grobów. Teraz już nie- co roku jakby tego więcej i więce😟
OdpowiedzUsuńTak, trudno to ogarnąć, niby wszyscy narzekają na ceny, ale nie potrafią przystopować...
UsuńZ powodów oczywistych (jestem tu, a nie tam), na "grobach" nie byłam. Zawsze lubiłam czas pierwszolistopadowy, zapach palących się zniczy unoszący się nad cmentarzem. Teraz jest w tym mniej poezji, ale cóż, wszystko się zmienia. Niemniej, po cmentarzach chodzić lubię, choć może nie aż w takim tłoku. Poza tym jest dla mnie oczywiste, że gdybym wczoraj szła na cmentarz, to nie na grób (ten odwiedzam przy każdej okazji, gdy jesteśmy w Polsce), a żeby przyjrzeć się sąsiadom.
OdpowiedzUsuńLubię cmentarze jako takie, nie kojarzą mi się ze smutkiem, mają wiele ciekawych rzeczy do zaobserwowania. Ludzkie typy, to też ciekawa obserwacja, nie tylko na cmentarzu ;-)
UsuńKocham to Święto i olewam wszystkie negatywne i karcące komentarze dotyczące sztucznych wiązanek, zniczy itp.
OdpowiedzUsuńBądź dla siebie dobrzy. Nie oceniajmy, nie krytykujmy choć tego Święta.
Dla mnie zapalona lampka to ślad pamięci.
Smutno mi wczoraj było na grobie najbliższej mi Osoby. Nie tak dawno, na pogrzebie, było kilkuset podobno kochających, uwielbiających i szanujących. Wczoraj nikogo.
To nie krytyka, to żal, smutek i chyba rozczarowanie. Przypuszczałam, że tak będzie, ale jak to zobaczyłam, zabolało.
Nie krytykuję dla zasady, sama postawiłam w wazonie sztuczne kwiaty, bo nie chadzam tak często na groby, by zmieniać wodę itd.
UsuńRobię tak tylko dwa razy w roku, do zniczy kupuję wkłady.
Nie pochwalam rosnącej ilości śmieci i rywalizacji o coraz bogatsze nagrobki, niektórzy budują fortece niczym zamki, z równym przepychem.
Cmentarz i grób mam daleko, do tej pory odwiedzałam go regularnie 2x w roku wiosną i jesienią by trochę uporządkować po zimie i przed zimą.
OdpowiedzUsuńW Zaduszki wspominam spacery po cmentarzach,.... bardzo za nimi
tęsknię.
Groby moich Najbliższych mam rozrzucone po całej Polsce, ale ....ich w tych grobach nie ma, oni są w moim sercu i pamięci, nieraz w snach..
Nawet- w krzywo przybitym gwoździku na ścianie.
Tak, pamięć, wspominanie, rozmowy przy stole, oglądanie zdjęć... czasami grobów jest tyle i rozrzuconych, że nie sposób wszystkie odwiedzać.
UsuńPamiec o bliskich mozna kultywowac na rozne sposoby. Byle nie poddawac sie zbytnio jakims trendom, ktore dalekie sa od subtelnosci pamietania. Mnie sie podoba tradycja Pierwszego Listopada, jej zaduma, chwilowe zatrzymanie czasu. Nie wszyscy potrafia to robic z umiarem, ale to raczej ich sprawa (i sluzb sprzatajacych).
OdpowiedzUsuńPamiętam czasy dzieciństwa, gdy przy grobie dziadka siadała babcia, wokół zbierała się cała rodzina, potem wracaliśmy na wspólny obiad.
UsuńRozmowy były wtedy ważne, nie znicze...wtedy nawet chyba tylko świece były.
Wiekszosc swieczek. I pamietam opalone rekawy zimowej kurtki przy ich zapalaniu (i ochrzan za brak uwagi i dbalosci o ubranie ale wszystkie swieczki palily sie, zadna nie mogla zgasnac). Po swieczkach na rodzinnych grobach bieglo sie na mogily nieznanego zolnierza lub partyzanta... a ile opowiesci i nowych znajomych...
UsuńJa byłam na cmentarzach (dwóch) wczoraj i nie było takich tłumów jak zazwyczaj. Nawet miejsca parkingowe przy samym cmentarzu były, a to nawet w zwykle dni nie zdarza się tak często. Oczywiście, pamiętamy przez cały rok, ale ten czas to jednak dobry pretekst, by odwiedzić cmentarze dalej od miejsca zamieszkania, jeśli mamy tam bliskich. Na co dzień z reguły brak czasu i możliwości przyjeżdżać.... Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńOtóż to, w te dni przypominamy sobie o grobach bliższych i dalszych znajomych także, dodatkowo wolny dzień, to możliwość podróżowania, gorzej z powrotami.
UsuńFakt, komercja rządzi świętem na całego. Ale każdy ma wybór i nie musi się temu podporządkowywać. Byłam wczoraj na wiejskim cmentarzu, na którym pochowanych jest wielu moich krewnych, dziadków, pradziadków .... zawsze tam mniej ludzi niż na komunalnym w moim mieście... i co mi się podobało - jak wielu rodziców korzystało z pobytu na cmentarzu i opowiadało swoim kilkuletnim dzieciom, że to jest pochowany twój pradziadek, prapradziadek, babcia itp. coś tam zawsze zapamiętają.
OdpowiedzUsuńMałe stare cmentarze mają swój urok, stare grobowce, zardzewiałe krzyże... następstwo pokoleń - jak najbardziej. Pytanie, czy młodzi podejmą pałeczkę...
UsuńWczoraj właśnie myślałam o tym, że jak już się przewalą te tłumy, wybiorę się na grób koleżanki, która zmarła w pandemii (na raka, nie na covid) - ale czy jest jakiś przymus zapalania lampki czyli dokładania swojej działki do nieekologicznych zachowań? Czy nie wystarczy, że tam chwilę pobędę, powspominam?
OdpowiedzUsuńA skoro tak - czy właściwie nie wystarczy, że myślę o niej tu, u siebie, w domu? Co mi ma dać postanie chwilę koło grobu?
Sama nie wiem...
Oto jest pytanie, ale wiesz, wydaje mi się, że gdy nie pożegnaliśmy się ze zmarłym, to tak jakby czegoś brakowało. Podobnie z grobami - niby wspominamy, ale na cmentarz cos nas ciągnie...
UsuńKomercja dotyka wszystkiego, ale tak już jest. było mnóstwo osób, dzisiaj rano troszkę mniej, więc mogłam bardziej się zadumać nad życiem, śmiercią.
OdpowiedzUsuńCzasem tylko byłam z niej wyrwana przez tych co jeszcze niosą w sobie życie. Tak już jest. Lubię to przenikanie się dwóch światów, szkoda że tylko w tych dniach widzi się to bardziej...
Cmentarz to nie tylko miejsce dla zmarłych, znam pary, które poznały się na cmentarzu właśnie, a niektórzy bywają tam często, bo zawsze kogoś spotkać można i powspominać wspólnych znajomych.
UsuńJestem dość oszczędna w dekorowaniu grobów. Nie tyle chodzi mi o zasoby finansowe, ale o generowanie śmieci. Pewnie byłabym jeszcze bardziej oszczędna, ale dalsza rodzina uważa, że to wynika z zaniedbania i fundują najtańsze ( i najbrzydsze) plastikowe wiązanki. A takich ani wyrzucić - przecież zrobili to z serca, ani przejść obojętnie albo nawet z radością.
OdpowiedzUsuńCzęsto się przyznaję, że nie chodzę 1 listopada na cmentarz i tak jest, bo taki mam prikaz od ojca. Serce wie, pamięta, wysyła dobre myśli.
OdpowiedzUsuńIch cienie
OdpowiedzUsuńNostalgia i refleksja, jakże wieczna cisza,
bardzo długo czekała na tego pszybysza.
Troskliwie pamętamy te twarze w cierpieniu,
ofiarne nisze żałobne,kondukt w zamyśleniu.
Znicz płonie na nagrobku, historie odtwarzasz,
patrzysz mi w martwe oczy, za winy przepraszasz.
Z tym chodziłem do szkoły,tamta świat kochała,
ich płaczące mogiły,zapadły,skarlały.
Tutaj profesor szkolny,życia nas nauczył,
tam znów, stary sąsiad, nie raz nam dokuczył.
Inaczej na nich patrzysz,inaczej oceniasz,
perspektywę przeszłości w realną zamieniasz.
Czas zatarł już napisy, liśćmi grób przyprószył,
osobistej pamięci, nigdy nie naruszył.
Ta mentalna tożsamość jak w ziemi korzenie,
chociaż dawno odeszli, zostały ich cienie.
A teraz mi wybaczcie, zajrzę do Gotliba,
pusto,smutno u niego, ze mną jedna chwila.
Ktoś znów spojrzał, pokiwał, kolego to jest Żyd,
wiem drogi przyjacielu, zobacz jakże mi wstyd.
Za moment niedaleko, do Klausa Richtera,
cicho jak u Gotliba, bezimiennych cecha.
W kamieniu wydrapałem, już są tu nazwani,
spokojnie będą tu spać z nami pochowani.
/brat/
I jak każdego roku w 1 i 2 listopada , gdy tylko pogoda pozwala, ruszamy z żoną do Carla Benjamina Griegera(11 km w jedną stronę).
fotoport.pl/dwa-krzyze-w-miejscach-dramatow-gory-sowie/
No co zrobisz ? Ludzi u nas kupa.Na grób moich rodziców przyszly ich dzieci, wnuki i prawnuki to znicza żadnego nie wyrzucę a z dekoracji to stroik i chryzantemy w wazonie.Tego roku mialam dyżur cmentarny i bylam prawie raz w tygodniu na grobach aby ptasie odchody sprzątnąć,kwiaty klonów, potem cosik kleistego spadało,noski a teraz liscie I tak to się toczyło.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńBardzo utrafiona ta ostatnia refleksja.
Pozdrawiam:)
Ja jestem w tym pierwszym zdaniu. Na cmentarz pójdę niebawem...
OdpowiedzUsuńW Dziady byliśmy na cmentarzu późnym wieczorem. W Zaduszki w samo południe. Sam Dzień Wszystkich Świętych sobie odpuściliśmy, ale i w pozostałe dni było sporo osób. Na szczęście nikt ze znajomych.
OdpowiedzUsuń