piątek, 7 września 2018

Jeszcze o wróblach :-)

Mogłabym je obserwować bez końca.
Pisząc post siedzę w fotelu koła okna, a one spacerują po parapecie okiennym, wycierają dziobki o rant i czasem kłócą się niemiłosiernie.
Rankiem znaczą swoje ślady na parapetowej powierzchni, wilgotnej od nocnej rosy, a na kaflach balkonu zostawiają resztki kolacji lub śniadania.

Wróble nasze pospolite. Obserwuję ich zachowania w różnych miejscach. Zadomowiły się na dobre i to dosłownie. W ocieplinie budynku wydziobały małe otwory, z których wystają elementy ich gniazd - trawa, nitki, piórka...
Potrafią też zbudować dom w rynnie, w szczelinie między cegłami, wszędzie gdzie czuja sie bezpieczne.

Materiał do budowy dostępny łatwo - kiedyś sąsiadka wywiesiła na balkonie pościel do wietrzenia i zauważyłam, że wróble siadały na poduszce i wyciągały piórka z poszwy.
Dokarmiane zimą naśladują czasem sikory lub kolibry nawet, posilając się w pozycji pionowej lub zawisając nad jakimś smakołykiem niczym helikopter.
Nie krepują się korzystać z ludzkich jadłodajni. Widywałam jak siadały na stołach w ogródku Mac Donalda i porywały klientom frytki lub w parkowej kawiarni zebrały od spacerowiczów okruszki ciastek lub kawałki lodowych wafelków.

W dużym markecie - to dopiero raj dla wróbli. Wlatują zapewne drzwiami, co jak bramy stoją otworem i zwabione zapachem, dobierają się do pieczywa, a zmęczone lub spłoszone siadają na belkach pod wysokim sufitem.
Gdy pada deszcz chowają się pod zaparkowanymi autami lub pod dachem wiaty śmietnikowej. Uwielbiają gęste krzewy, niekiedy z cierniami, w których siedzą ukryte przed kotem lub sroką. Blisko mojego bloku rosną krzewy, na których wróble przesiadują stadami i gdy nastroszą piórka, wyglądają jak żywe bombki na choinkę.

Czasami znikają po burzy, jakby przestraszone nawałnicą, ale mam nadzieję, że ich świergot nigdy nie umilknie, bo raźniej z nimi witać dzień:-)

89 komentarzy:

  1. dobrze, kiedy są. wiadomo, że wstaje dobry dzień.
    a te przepychanki i sejmiki są na tyle sympatyczne, że łatwo polubić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nie przeszkadzają wcale, za to sroki czy wrony nie brzmią miło dla ucha...

      Usuń
  2. Wróbelek jest mała ptaszyna,
    wróbelek istota niewielka,
    on brzydką stonogę pochłania,
    lecz nikt nie popiera wróbelka.

    Więc wołam: Czyż nikt nie pamięta,
    że wróbelek jest druh nasz szczery?!
    . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
    kochajcie wróbelka, dziewczęta,
    kochajcie do jasnej cholery!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochamy, kochamy, spoko!

      Usuń
    2. @Frau Be
      Wspaniały Brat Ildefons! Niedawno zdobyłem jego pięciotomową edycję dzieł wszystkich.
      Podobna w klimacie jest jego "Satyra na Bożą Krówkę" - (...)pachnie toto jak dno beczki...
      Dno becvzki toż to ... nieszczęście!
      serdeczności

      Usuń
  3. Teraz o wróblach wiem prawie wszystko! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś myślałam, że one wkrótce wyginą. W dzieciństwie było ich wszędzie mnóstwo, a potem opuściły moje miasto. Teraz widzę, że chyba przeprowadziły się do Szwajcaraii ;) ...a przynajmniej te łódzkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może poleciały za Wami?

      Usuń
    2. Wyglądało to raczej na proces odwrotny. Najpierw przez kilka lat obserwowałam, że znikły, potem odnalazłam je w Szwajcarii :)

      Usuń
  5. A tu tylko gołębie i gołębie... Nie znoszę tych ptaszysk.
    Żeby zobaczyć wróbla muszę jechać za miasto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gołębi nie cierpię, odkąd napaskudziły na mnie na cmentarzu tak, że musiałam wyrzucić część garderoby...

      Usuń
  6. Na Śląsku wróbli moich ukochanych ani na lekarstwo. Wygryzły je gołębie, silniejsze i bardziej agresywne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To skandal przyrodniczy normalnie, u nas wróbelki po trawnikach hasają jak myszki...

      Usuń
  7. Tu też ich pełno.Kiedyś nawet musiałam o wróblach poczytać, bo są dwa rodzaje wróbli - mazurki i wróbel domowy. Nieco się od siebie różnią, ale trzeba się im po prostu przyjrzeć.Wróbel domowy, bardzo u nas pospolity, jest rodem z Półwyspu Arabskiego i Azji Mniejszej.
    Naszym rodzimym gatunkiem jest wróbel mazurek. Mniej go widzimy, bo nie zakłada tak jak wróbel domowy gniazd w pobliżu ludzkich siedzib, zasiedla parki, skraje lasu , krzewy wśród pól. Gniazduje głównie w spróchniałych pniach, czasem w skrzynkach lęgowych, opuszczonych dziuplach. Brak u tego gatunku dymorfizmu płciowego, samiec i samica wyglądają tak samo. Poza tym jest mniej hałaśliwy niż wróbel domowy i często zimą żeruje wraz z innymi gatunkami ptaków.
    Mazurki są nieco mniejsze od wróbla domowego,na łebku mają brązowo-czekoladową czapeczkę i czarną, w kształcie półksiężyca plamkę na
    policzku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas chyba i jedne i drugie widuję, tylko te szare jakby smuklejsze lub młode to były...

      Usuń
  8. A u mnie wróbli zupełnie nie ma...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dziwne właśnie, myślałam, że są tak wszędobylskie, a tu okazuje sie, że gdzieś nie ma...

      Usuń
  9. U mnie wróbli też mnóstwo. Chociaż trochę inne niż polskie, tutejsze są drobniejsze i smuklejsze, i raczej są to mazurki.
    Co wieczór na dwóch drzewach przy skrzyżowaniu z główną ulicą niedaleko mnie urządzaja sobie zloty - sejmiki. Ależ wtedy hałasują! I zostawiaja niemiłe ślady na chodniku, więc zawsze omijam tę część skrzyżowania, kiedy przechodzę tamtędy w czasie tych zlotów.
    Bardzo lubię, tak jak Ty, je obserwować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz masowo sejmikują u nas szpaki, siadają na topolach i drzewa śpiewają, to zawsze oznaka jesieni.
      Mam nadzieję, że nie dotknęły Was japońskie kataklizmy, o których informowały media?

      Usuń
    2. Dzięki! Pewnie masz na myśli trzęsienie ziemi i tajfuny? Trzęsienie ziemi to zupełnie inne rejony - północ Japonii, a ja jestem na południu, natomiast tajfuny to już jak najbardziej moje okolice, ale na szczęście obeszły się z nami dość łagodnie. Więc (odpukać!) wszystko w porządku :)

      Usuń
    3. To kamień z serca, zawsze gdy mówią o Japonii, myślę o Tobie...bo zanim sprawdzę czy to Wasz rejon, to wiesz!

      Usuń
  10. Czyli nie tylko ja tak uwielbiam wróble! Ludzie zakochują się w majestatycznych ptakach, oglądanych w ZOO lub na obrazkach. A ja kocham się w cudownych wróblach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te majestatyczne w ZOO są często tylko do oglądania, a te nasze swojskie dają nam tyle radości...

      Usuń
  11. Wróbelki też widuję ,ale jak może pamiętasz w tamtym roku miałam "przygodę" z sikorkami,które "zadomowiły się" na tyle ,że umościły sobie gniazdko i mieliśmy małe sikorki.Wolę właśnie takie ptaszki jak wróble,słowiki,sikorki....Z gołębiami miałam przygodę więc jakoś nie darzę ich "miłością".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, ja też wolę swojskie ptaszki, sroki hałasują, gołębie paskudzą, a wron namnożyło się tyle, że niektórymi ulicami trudno przejść bez awarii...

      Usuń
  12. Ja już bardzo dawno nie widziałam wróbli. Gołębie natomiast widzę często, aż zbyt często.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z kolejnych komentarzy wynika, że nie wszędzie widuje się wróble, dziwne...

      Usuń
  13. Zawsze lubiłam obserwować w parkach wróble, kiedyś były ich całe chmury, nie mogłam się napatrzeć. Niestety coraz ich mniej w miastach, bo nie mają gdzie wić gniazd. A u mnie nad morzem prawie się nie zbierają, bo tu są głównie wielkie mewy, czasem synogarlice i gołębie. Za duża konkurencja pewnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obserwuję, że wróble dobrze sobie radzą z wiciem gniazd, poza tym na wielu blokach zainstalowano budki lęgowe dla ptaków i widzę, że są zasiedlone...

      Usuń
  14. Wróbelek Elemelek-mój ulubiony wróbel z dzieciństwa, pamiętam dobranocki z nim, a książeczki o jego przygodach mam do dziś:) Kiedyś w Słodyszkowie było pełno tych wesołych sympatycznych ptaszków, teraz nie ma ich wcale:( Mam nadzieję, że kiedyś wrócą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki o Elemelku Hanny Łochockiej mam w bibliotece, a z telewizji pamiętam serial "Przygód kilka wróbla Ćwirka":-)

      Usuń
  15. Z Łodzi wróble wyprowadziły się już kilkadziesiąt lat temu, za to mamy zatrzęsienie gołębi, srok, kawek, i wron. Nie wiem czy pustułki odlatują na zimę, bo od 3-4 lat na mój parapet okienny wprowadziły się pierw sokoły, a teraz pustułki. To ma plusy, bo gołębi nie ma, ale i nie ma też innych ptaków śpiewających, a były.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas ulice prowadzące do parku zasiedliły wrony, jakoś tak im pasuje, próbowano je wypłoszyć, bo strach było chodzić pod drzewami, ale nic to nie daje, z roku na rok ich więcej...

      Usuń
    2. Przepraszam, że się wtrącam, ale - gwoli ścisłości - pustułki, to też sokoły:)

      Usuń
    3. Co fachowiec, to fachowiec:-)

      Usuń
  16. U nas na wsi są wróble mazurki, nieco drobniejsze od tych miejskich i z wyraźną ciemną plamką na policzkach. Gniazdowały na naszym dachu, pod blachą, chyba w wełnie mineralnej?? W tym roku chyba by się ugotowały na tym dachu, było ich w okolicy znacznie mniej niż co roku. Czasem robiąc coś w kuchni widzę je tuż pod oknem, a one mnie nie widzą i spokojnie zajmują się swoimi sprawami. Lubię obserwować wszelkie ptaki(na wsi jest ich jeszcze sporo).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam kiedyś wróbel wleciał do pokoju i schował się za kanapą, namęczyliśmy się, by go wypłoszyć, bo nie chcieliśmy mu zrobić krzywdy...

      Usuń
    2. A nam wlatują, zazwyczaj wróble do kominka, przez komin. Mamy już wypracowaną metodę, jak ptaszka złowić w sieć i wypuścić na dwór. Bo kiedyś nieopatrznie otwarliśmy kominek i wróbel okopcony pobrudził nam ściany i sufit. Jaskółka też wleciała przez taras, zatoczyła kółko po naszym salonie, na szczęście sama wyleciała bez szkody dla siebie i dla nas.

      Usuń
    3. Oj, to prawdziwy problem. Jesteście więc poławiaczami wróbli...

      Usuń
  17. Wróbli u mnie jest cała zgraja. Uwiły gniazda w rynnie i całe dnie ćwierkają. Lubię je obserwować siadzących na płocie.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas upodobały sobie gęste krzewy i dziury w styropianie:-)

      Usuń
  18. Lubię wszystkie ptaki. W nowym miejscu mamy ogromne mewy, gawrony lub kawki ... ale wróbelków też całkiem sporo, tam gdzie jest więcej żywopłotów. Tutaj gdzie mieszkają moi rodzice wróbelków zatrzęsienie ... ale muszą mieć gdzie się schować. Jeśli zrobimy ze swojego otoczenia betonowe klepisko lub sterylne trawniki, małe ptactwo po prostu pofrunie tam, gdzie jest milej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swego czasu bito na alarm, że zamurowano gniazda ptaków przy remontach budynków. Teraz widzę na blokach budki lęgowe i na szczęście drzew przybywa.

      Usuń
  19. Przez długi czas nie widziałam wróbli, ale teraz pojawiły się znowu na nowo z czego ciesze się bardzo, bo to takie cudowne ptaszki :-)
    Ale że takie zaradne to nie wiedziałam :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mówię Ci, niby takie niepozorne, ale bardzo sprytne...

      Usuń
  20. Ile ciekawostek o wróbelkach, lubię je przez Elemelka. .. Raz wróbelek Elemelek zgubił w polu kartofelek... Super post, pozdrawiam😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie ciekawostki z obserwacji, może ktoś inny mógłby dodać nowe...

      Usuń
  21. Kiedyś w Wilnie w biały dzień banda Twoich ulubieńców dokonała zuchwałego napadu na ciasteczka, które podano nam do kawy:)) Ponieważ nie reagowaliśmy, porwały wszystkie i poleciały plądrować sąsiednie stoliki:)) PS. Trochę ich ubyło po akcji ocieplania budynków, ale na szczęście sytuacja już się ustabilizowała:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, zaraz banda:-) Przynajmniej niektórym nie poszło w biodra:-)
      Masz rację, ale poradziły sobie i z tym, na szczęście!

      Usuń
    2. Krągłości są w cenie:-)

      Usuń
  22. Też lubię obserwować wróbelki. Wszak to takie sympatyczne ptaszki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? I nawet jak nabrudzą, to prawie nie widać!

      Usuń
  23. Wróbelki niestety są już gatunkiem zagrożonym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie strasz, miasta będą wtedy nie do zniesienia!

      Usuń
  24. Jednym słowem przystosowaly się do życia z ludźmi. Sprytne, choć może nie tak inteligentne jak gawrony... wszystkie "wroniaste" są bystre, choc akurat gawronow się nie lubi. Podejrzewam, że wiem dlaczego :-)

    OdpowiedzUsuń
  25. Już właściwie wszystkie ptaki odleciały, zrobiło się niesłychanie cicho. Jedynie wierne wróbelki zostają

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U na jeszcze szpaki sejmikują, ale pewnie i one ucichną...

      Usuń
  26. Jedna z mych fraszek z udziałem wróbla:

    Na ptaszki

    Orle, wróblu i gżegżółku,
    Bez dziewczyny jak w przytułku!
    Lecz nachodzi mnie myśl taka,
    Gdzie to w końcu ptak ma ptaka?!

    buziulki, przytulki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetne :-)
      Dziękuję, a wiesz, że zaloty na moim balkonie też uskuteczniają:-)

      Usuń
  27. Witaj, Jotko.

    Urok wróbelków tkwi też w tym, że można je spotkać na całym świecie (wyjąwszy może najmroźniejsze rejony):) i pod każdą niemal szerokością geograficzną zachowują się jak u siebie w domu:)
    Bardzo lubię patrzeć na ich kąpiele piaskowe:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kapią się w piasku i w kałużach, w fontannach...zaglądają do okien - jak ich nie lubić?

      Usuń
  28. Czytałam, że wróbli w miastach jest coraz mniej i grozi im to, że znikną z naszego krajobrazu. Byłoby szkoda, bo faktycznie fajnie się obserwuje te małe łobuziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkich zwierząt szkoda, ale wróbelków szczególnie:-)

      Usuń
  29. Mam z nimi d czynienia odkąd się przeprowadziliśmy na wieś ... Ale nie dokarmiam bo mam dwa dorosłe koty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. och te koty, widuję takie niecnoty polujace na ptaszki:-)

      Usuń
    2. wróć - już mam 3 koty ... i nie mam psicy!!!!!!! :(((((((

      Usuń
    3. Jak to, od kiedy? nic nie wiem!!!

      Usuń
  30. Wróbelki należądo tych ptaszków, które niczego się nie boją jeśli chodzi o zdobywanie jedzenia.
    Kiedyś jadłam frytki na Monciaku w Sopocie. Byłam ze starszym wnukiem. Przyleciały do naszego stolika dwa wróbelki, najpierw usiadły na oparciu krzesła, potem na brzegu stołu a potem bezczelnie na brzegu talerza .... i zaczęły jeść z nami frytki.... Cudne to było!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że cudne, też bym się z nimi podzieliła:-)

      Usuń
  31. Ja pamiętam w dzieciństwie uwielbiałam obserwować wróbelki jak przylatywały w zimę na mój balkon i takie urocze maleńkie ślady zostawiały :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Nigdy wróbli nie obserwowałam, ale za to tak jak napisałaś, z nimi raźniej witać dzień. Nie obserwuję ich, ale lubie słyszeć za oknem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy umilkły po burzach, to jakoś dziwnie było...czegoś brak.

      Usuń
  33. Lubię wróbelki, lecz jeszcze bardziej sikoreczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sikoreczki są sympatyczne, zawsze wieszam im słoninkę:-)

      Usuń
  34. Kiedyś obserwowałam zatrzęsienie wróbli, a odkąd śmietniki pozamykane, wróbelków jak na lekarstwo. Kwestia obfitości pożywienia. Towarzysz z mojego dzieciństwa odchodzi do lasu, ale też ginie, bo nie zawsze dożywiony, więc choruje.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas wiaty śmietnikowe są ażurowe i wróble dobrze sobie radzą, wiele ich także oblega ogródki kawiarniane:-)

      Usuń
  35. Oj tak:) Pamiętam moją Babcię, która dokarmiała ptaki :) Strasznie je lubiła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój dziadek wynosił ptakom wszystkie zapasy z kuchni, za co obrywał od babci:-)

      Usuń
  36. A wiesz, u nas w tym roku jakby mniej wróbli, za to skrzeczą non stop sroki. Mają w pobliżu gniazda.
    Obserwowanie zwierząt, to przyjemne zajęcie.
    Pozdrowionka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, sroki u nas rozmnożyły się bardzo, nie dają spać!

      Usuń
  37. A u mnie same gołębie i sroki. Dawno wróbelków nie widziałam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też sporo, ale na szczęście wróbli nie przegoniły:-)

      Usuń
  38. Przepiękne są to stworzenia i dość często u siebie na Podlasiu je widuję :)

    OdpowiedzUsuń