poniedziałek, 24 września 2018

Odwrócone role...

Opiekowali się nami, wyprowadzili na ludzi, teraz sami potrzebują opieki, a często realnej i konkretnej pomocy.
Nasi rodzice.
Bywa, że przejmujemy całkowicie rolę przypisywaną kiedyś rodzicom - prowadzimy do lekarza, pilnujemy przyjmowania leków, przywozimy obiad, robimy zakupy, wynajmujemy panią do sprzątania.
Możliwości jest wiele, w zależności od zasobności portfela, raczej naszego, chyba że rodzic ma godną emeryturę, ale to raczej rzadkość.
Pół biedy, jeśli rodzic współpracuje lub nie wymaga opieki całodobowej, bo wówczas NASZE życie biegnie swoim torem. Jeżeli jednak pojawiają się problemy z demencją lub przewlekła choroba przykuje bliską nam osobę do łóżka, a nie stać nas na zatrudnienie kogoś do czasowej opieki, wtedy musimy przebudować nasze życie pod kątem opieki nad rodzicem.
Kogo stać bowiem na Dom Opieki, gdzie pobyt kosztuje miesięcznie od 3 tysięcy wzwyż?

Nawet posiadanie rodzeństwa nie gwarantuje , że brat czy siostra odciążą nas w sprawowaniu opieki choćby na czas naszego wyjazdu do sanatorium.
Bywa nawet, że spośród kilkorga rodzeństwa tylko jedno z dzieci poczuwa sie do pomocy, reszta cierpliwie czeka na spadek, odwiedzając chorego rodzica raz na jakiś czas i jeszcze spodziewając się ugoszczenia...wszak przyszli z wizytą.

Wszyscy starzy ludzie, których znam, a jeszcze trzeźwo myślą powtarzają, że nie chcieliby dożyć momentu całkowitej zależności od dzieci i że starość się panu Bogu nie udała.

Nie jestem jeszcze zgrzybiałą staruszką i zdrowie jakoś nie najgorsze, ale kto wie, co szykuje mi los i chyba nie chciałabym , aby mój syn musiał mi zmieniać pampersy...

Jakoś ten jesienny klimat nastroił mnie na refleksje o jesieni życia... no i wpis Szarabajki na blogu Wrzosy, polecam blog i notkę :-)

84 komentarze:

  1. Myślę, że starość to taki sprawdzian... Czy dobrze nasze dzieci wychowaliśmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Boja, nie chciałabym sprawdzać, czy dobrze wychowałam syna, bo tak jak Jotka, nie wyobrażam sobie, że robi przy mnie różne intymne zabiegi. Choć wiem, a raczej mam póki co pewność nie sprawdzoną, że by robił. Dlatego nie chcę tego sprawdzania.

      Usuń
    2. Wychowanie wychowaniem, ale nie każdy podoła psychicznie, a różnie z tym bywa...dobre serce i silne mięśnie to nie wszystko...

      Usuń
  2. ludzie to dranie. nauczyli się żyć za długo. zamiast odejść póki piękny i młody, to żyje się i żyje. za karę Bóg zesłał nam ZUS, żeby przypominał, jak bardzo brzydko postępujemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, powinniśmy umierać dzień p przejściu na emeryturę...

      Usuń
    2. To ulubione zdanie mojego męża w temacie:)

      Usuń
    3. A ile ZUS by zaoszczędził...

      Usuń
  3. Mnie też tak klimat nastroił ostatnio na podobne przemyślenia...tylko tak od strony tych starszych osób i że względu na fach 🤣 mój tych niepełnosprawnych...niekoniecznie starszych. Dla nas sprawdzian życia, czy staniemy na wysokości zadania, ale dla nich nie mniejszy:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, sprawdzian sił i wytrzymałości, dlatego czasami najlepszym wyjściem jest dom opieki z fachową opieką...

      Usuń
  4. Dzięki Ci serdeczne za polecenie :)
    Na szczęście (albo nie) w przypadku każdego człowieka ta ostatnia, zimowa droga, choć kończy się tak samo, jednak przebiega w innych okolicznościach. Jako, że stosunkowo niedawno pochowałam i ojca i matkę, temat śmierci w rodzinie był często poruszany. Także mojej. Jeden z synów zapytał mnie, kogo wybiorę sobie na starość na opiekuna. Ja pierniczę! :) Jak odpowiedzieć na takie pytanie? Chyba tylko wymijająco. Przypomniałam mu, że palę jak smok, a jak jeszcze zacznę pić, to problemu nie będzie. I taką też mam nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam jedynaka, ale mieszka 2 godziny drogi od nas, a wygląda na to, że nie stać mnie będzie na kupno mieszkania w Poznaniu.
      Moja mama, gdy zobaczyła w jaką demencją zapadła jej siostra, stwierdziła, że wolałaby eutanazję, niż życie w takim stanie...

      Usuń
    2. Wiesz, Jotko, tak sobie wczoraj pomyślałam, że ludzie to takie niekonsekwentne istoty. Przez całe życie starają się żyć zdrowo, jeść zdrowo, ćwiczyć, leczyć i katować dla zdrowia w inny sposób, a na koniec chcą żeby ich ktoś dobił ;)

      Usuń
    3. Okazuje się, że to tylko deklaracje, bo gdy zachorowała na raka, to do końca miała nadzieję, że wyzdrowieje, nawet do łóżka nie chciała sie położyć, spała na siedząco...

      Usuń
    4. Ja nie o Twojej Mamie pisałam, to była taka ogólna refleksja.

      A co do Mamy...Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono. A jej postawa mi imponuje. To taki przekaz-posag dla Ciebie: "córko, życie jest piękne i cenne". Czyż nie?

      Usuń
    5. Ogólna refleksja także słuszna, chociaż tak naprawdę nigdy nie wiemy, jak zareagujemy w podobnych okolicznościach, zwłaszcza gdy stracimy świadomość i staniemy się rośliną...

      Usuń
  5. Najczęściej to niestety jest tak, że poczuwa się to dziecko, z którym rodzic mieszka, pozostali z góry ustalają, że to jest jego rola, bo najczęściej idzie za tym fakt, że to dziecko pozostaje razem z rodzicem w tegoż rodzica mieszkaniu (upraszczając, bo bywa różnie). Stąd też pozostałe dzieci przeliczają to w jakimś sensie na opiekę nad tym rodzicem. A przecież nie chodzi o pieniądze, ale o to jak ten rodzic się czuje, czy tęskni, czy widzi, że działania dzieci są wymuszane wspólnym zamieszkiwaniem czy dawane od serca. Szkoda, że dzieci bardzo późno sobie uświadamiają, że same będą kiedyś stare. No i nie można nie wspomnieć o tym, że dzieci patrzą jak ich rodzice traktują dziadków, uczą się. Jeśli nie mają wzorca, nic z tego nie będzie, kiedy już sami dorosną i będą w obliczu podejmowania ważnych decyzji o losie starszej matki czy ojca. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa też, że nie poczuwają sie do pomocy rodzeństwu, które opiekę sprawuje na co dzień. Moja znajoma opiekowała się leżącą matką, a miała dwoje rodzeństwa. Ona nie mogła wyjechać na wczasy, a brat i siostra jeździli dwa razy do roku.

      Usuń
  6. Coś o tym wiem. I cieszę się, że mam super rodzeństwo. I nic już nie napisze...

    OdpowiedzUsuń
  7. Osobiście nie wyobrażam sobie, bym w chwili gdy już nie będę samowystarczalna obciążyła opieką nade mną córkę - są dwie opcje- albo jakaś opiekunka przychodząca do domu, albo jednak specjalistyczna placówka.
    Od zawsze były problemy z opieką nad ludzmi starymi, często chorymi. Gdy pod jednym dachem żyły wielopokoleniowe rodziny, sytuacja była może i łatwiejsza.
    Ale zawsze ludzie starzy i chorzy a do tego nie majętni mieli "przechlapane"- na wsi polskiej wynoszono starych do lasu i to zimą. W Japonii wynoszono staruszków w góry,też zimą zwłaszcza. Teraz sytuacja wielu starych, samotnych ludzi nadal jest tragiczna, zwłaszcza na wsi.
    I smutne to i wciąż problem nie ma rozwiązań systemowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, bo oprócz chorych i niepełnosprawnych w rodzinach, są także osoby samotne i biedne w dodatku.
      Ta część społeczeństwa nadal czeka na pomoc państwa i to nie tylko na darmowe leki...

      Usuń
  8. no cóż, co prawda młodzieniaszkiem już nie jestem, ale do bycia "starym" jeszcze szmat czasu mi upłynie... gdy to kiedyś tam nastąpi, to na pomoc dzieci nie mam co liczyć, bo kontaktu od dawna nie ma... ale w tym jest pewien plus, taka sytuacja motywuje, by dbać o siebie, o formę, by jak najdłużej nie być zdanym na czyjś dobry humor, chęć i czas...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra uwaga, też miałam takie skojarzenie, że musimy dbać o siebie, by inni nie musieli się nami zajmować, ale zdrowie robi czasem niespodzianki...nie zawsze nasze chcenie wystarcza.

      Usuń
  9. Jotko, bardzo mądry tekst. często teraz o tym myślę, bo obie mamy, moja i męża, są w wieku godnym. Póki co sobie radzą, jednak człowiek nie może uciec od myśli co będzie, gdy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas już tylko mój ojciec, teściowie nie żyją i dlatego cieszę się, że ożenił sie po raz drugi i jakby odmłodniał...

      Usuń
  10. Jesień nadeszła i oto mamy taki wysyp tematów o przemijaniu. Nikt nie ucieknie od chorób i starości i tylko młodzi myślą, że będą zawsze młodzi i piekni, a zycie upływa na pstryk!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś tez myślałam, że do emerytury mam tak daleko, a to już za chwilę...

      Usuń
  11. Kochana!
    Jesień nastała i post o jesieni, ale tej życiowej.
    Moi Rodzice mieszkaj z moją Siostrą, odwiedzam ich w miarę możliwości coraz częściej. Tato skończy w styczniu 80 lat.
    Z wiekiem te spotkania są mnie i Im bardzo potrzebne.
    Pozdrawiam mile:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, czasami zbyt późno to sobie uświadamiamy...

      Usuń
  12. Opiekowałem się swoim synem, jak trza było zmieniać pieluchy, opiekowałem się babką jak trza było w końcu robić to samo. Ale to nie było to samo. Podobieństwo jest czysto techniczne, bo w życiu nie przeżyłem czegoś tak psychicznie destrukcyjnego jak te ostatnie chwile życia mojej Babci, wiedząc że ona już z tych pieluch nie wyjdzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, patrzeć jak gaśnie bliska osoba i nic nie móc poradzić, to bardzo dołujące...

      Usuń
  13. Też nachodzą mnie takie myśli coraz częściej - moi Rodzice są daleko ode mnie i martwię się co będzie, kiedy będzie... jak poukładać, co zmienić. Póki co wszystko jest dobrze, ale czas nie stoi w miejscu przecież...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martwić się na zapas nie ma sensu, czasem życie samo przynosi rozwiązania...

      Usuń
  14. Państwowe domy opieki przyjmują osoby z część jego emerytury, niezależnie ile by ona wynosiła. To jest bardzo drażliwy pomysł, wciąż w Polsce uważany za "pozbycie się problemu".
    Opiekunki biorą od 15 zł za godzinę, to już dla tych o zasobniejszym portfelu.
    Najlepiej oczywiście jeżeli rodzina może zająć się osobiście, dyżurować przy osobie starszej i to się sprawdza np. u mnie, żeby córkę odciążyć, by mogła wychowywać dzieci i chodzić do pracy. Więzi rodzinne, ale całej rodziny, to naprawdę skarb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, ale o te więzi trzeba dbać cały czas.
      Znajoma opiekowała się ojcem z 2 siostrami, ale wysiłek fizyczny był tak duży i jedna źle znosiła to psychicznie, że musiały zorganizować opiekę w prywatnej placówce, a ojca odwiedzały...

      Usuń
  15. Klik dobry:)
    To smutny temat...
    Nie jest łatwo w naszym kraju całkowicie przebudować życie, jeśli rodzina jest rozproszona. Pozostają domy opieki, a dzieci, które nie mogą rzucić wszystkiego, by opiekować się rodzicami, wyklina się od najgorszych.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daleka jestem od oceniania, najłatwiej patrzeć i radzić z boku, ale nie można osądzać, gdy nie było się w podobnej sytuacji.

      Usuń
  16. Nie wiem, co będzie kiedyś, ale nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli oddać któreś z rodziców do domu opieki. Moja rodzina jest upierdliwie długowieczna i tak się zdarzyło, że babcia na kilka lat przed śmiercią (a żyła 98 lat) złamała w udzie nogę, która już się nie zrosła. Licho raczy wiedzieć, ile osób było przy niej zaangażowanych, żeby jakoś to łatać - do końca życia nie była sama nawet wtedy, kiedy spała, ani przez 5 minut.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnie z tym bywa, różne są rodziny, czasem opieka spada na samotną, chorą córkę, która sama potrzebuje pomocy lub operacji.

      Usuń
    2. Wiem, w życiu nie jest perłowo.

      Usuń
    3. Mam koleżankę po operacji biodra, jej mąż po leczeniu onkologicznym, oboje 65+, a seniorka na wózku i dobiega setki...dobrze, że emerytury godziwe.

      Usuń
    4. I są dziesiątki, setki takich przypadków - sami nie wiemy, co będzie w przyszłości...

      Usuń
  17. Trudny temat. Wiem coś i tym ponieważ jak wiesz opiekowaliśmy się tatą. Mimo szczerych chęci - i słusznej budowy Bogdana,było to fizycznie bardzo trudne. Psychicznie też - kiedy musisz patrzeć jak bliska osoba przestaje być z dnia na dzień, sobą. Nie ma się co zastanawiać Asiu, co będzie z nami - los ma takie rozwiązania o jakich nam się nawet nie śni .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego staram się o tym nie myśleć, ale moje koleżanki są w tym wieku, że ciągle słucham podobnych historii o opiece nad starymi rodzicami...

      Usuń
  18. Role się odwracają, ale w dość zaskakujący sposób. Coraz częściej wokół nas pojawiają się ludzie w wieku 90, a nawet 100+ Odejmijmy teraz 20-30 lat, i pojawia się pytanie: czy 60-80 latek może sprawnie opiekować się swoim rodzicem? Problem się pogłębia, gdy przyznamy, że te młodsze pokolenia są jakby "wykonane z gorszego materiału". Myślę, że wrócimy do rodzin wielopokoleniowych zgromadzonych w jednym domu. To oczywiście statystyka, ale dość wymowna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkanie "na kupie" wraca ze względów ekonomicznych, niekoniecznie z przekonania, kogo dziś stać na własne mieszkanie? nawet kredytu nie dadzą...poza tym, nie każdy ma warunki lokalowe, by choremu rodzicowi zapewnić odpowiednią opiekę.

      Usuń
  19. Cała prawda Asiu !!! Nic dodać, nic ująć. Życie - niestety...
    Odwiedziłam blog Wrzosy - Ty to zawsze coś ciekawego wypatrzysz, wyczytasz !!! Dziękuję :) Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szarabajka to bardzo mądra osoba i lubię czytać jej wpisy:-)

      Usuń
  20. Fakt.....Teraz to wiem....

    OdpowiedzUsuń
  21. Kilka osób wokół mnie miało już konieczność poradzenia sobie z demencją albo nawet Alzheimerem. Każdy z nich był tak wykończony sytuacją, że stwierdzał, że ośrodek z dobrą opieką jest wart każdych pieniędzy (cała emerytura plus dopłata).
    Nie chciałabym, żeby ktoś z moich bliskich był zmuszony do zmiany mi pampersów, to już bym chyba wolała odejść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie dlatego o tym napisałam, bo te choroby staja sie plagą, podobnie jak psychiczne u młodszych, wydaje mi sie, że coraz więcej takich ludzi, znamię czasu?

      Usuń
    2. Sądzę, że wcześniej po prostu ludzie najczęściej nie dożywali takiego wieku, bo nie byli w stanie wyleczyć wielu chorób. Teraz dożywają i okazuje się, że ciało wprawdzie jeszcze może być w formie, ale mózg się starzeje i choruje.

      Usuń
    3. Słusznie, żyjemy coraz dłużej, tylko problemów jakoś nie ubywa...

      Usuń
  22. Ostatnio sporo o tym myślę Joasiu. Byłam niedawno w szpitalu, bardzo duża sala i tylko ja jedna w młodszym wieku i ,,mobilna". Reszta pań na sali już ku schyłku życia. Obserwowałam wszystko, bo co może robić człowiek przez kilka dni leżąć w łożku... Do sporej części osób rodzina wpadała raz dziennie i to tylko na chwilę, do niektórych przez kilka dni nikt z bliskich nawet nie zajrzał. Leżały te panie takie smutne, ciche, patrzące w okno, zrezygnowane. Smutny widok :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także tego doświadczyłam i nie jest to budujące doświadczenie...

      Usuń
  23. Witaj, Jotko.

    Model życia uległ zmianie. Wielopokoleniowe rodziny mieszkające w jednym domu odchodzą do lamusa.
    Trudno taki stan rzeczy wartościować, ponieważ wszystko jest proste tylko w teorii. W praktyce natomiast argumenty obu stron przeważnie się równoważą.
    Może warto tylko pamiętać, że nikt nie chce być niedołężnym i skazanym na łaskę i niełaskę innych, ale nie zawsze zależy to od niego.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, planować możemy sporo i starać się, ale jak mówi przysłowie - dobrymi chęciami piekło wybrukowano.

      Usuń
  24. Ostatnio o tym pisałyśmy...I powiem Ci, że łatwo gdybać, mówić, gdy nas nie dotyczy. A gdy trzeba odnaleźć się w trudnej sytuacji to jest duży problem. Podobnie jak Ty nie znam żadnej starszej osoby, która chciałaby być "problemem", każdy myśli o tym, żeby być sprawnym, ogarnąć wszystko przy sobie. Wiadomo jak bywa... Pełna zależność męczy, zwłaszcza jeśli widzi się,jak wielkim wyzwaniem się jest dla własnych dzieci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony, niektórzy liczą na pomoc dorosłych dzieci, ale myślą wtedy najwyżej o drogich lekach czy innych przysługach, z drugiej przeraża ich myśl o całkowitym ubezwłasnowolnieniu...

      Usuń
  25. Właśnie jestem w takiej sytuacji. I akurat u nas problem stał się nie do przejścia, po roku byliśmy wykończeni. Dlatego zatrudniliśmy całodobową opiekunkę. To jest taniej i chyba bardziej po ludzku niż dom opieki, ale oczywiście nadal bardzo drogo. Na razie emerytury rodziców, oszczędności i nasze dopłaty wystarczają, ale jak długo jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Typowe dylematy wielu z nas, dopóki jesteśmy zdrowi i mamy jako takie dochody, to jakoś to sie kreci, ale wystarczy jedno ogniwo łańcucha...i wszystko się sypie.

      Usuń
  26. trudny temat, gdzieniegdzie na świecie rozwiązywany instytucjonalnie, u nas rzadziej. Opieka domowa nie zawsze możliwa z wielu powodów i nieprawdą jest, ze to sprawdzian sukcesu wychowawczego. Zwykle młodzi pracują, i nie jest to praca na 8 godzin, mają własne rodziny. najczęstszy wariant to opieka siedemdziesięciolatków nad dziewięćdziesięciolatkami, czyli wiódł ślepy kulawego. Wydłuża się czas życia i pojawiają się problemy wymagające systemowego rozwiązania. Opiekunka z Polski pracuje w Niemczech, a 15 zł za godzinę to tanio, bo opieka społeczna z MOPS czy GOPS wymaga wskazania od lekarza i doraźnej pomocy 1 godz dziennie, na przykład. Państwo odsuwa od siebie problem, dawne emerytury nie wystarczają na leki, cóż dopiero całodobowa opieka? Tylko pomoc materialna rodziny, ale to najczęściej przyczyna konfliktów. Zamknięte koło problemów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest przerażające, zwłaszcza dla osób samotnych, które nie mają ani przyzwoitych dochodów, ani rodziny...

      Usuń
  27. Dlatego najlepiej umrzeć w sile wieku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paradoks polega na tym, że każdy chce żyć jak najdłużej, by jeszcze na emeryturze korzystać z życia...

      Usuń
  28. O tym co piszesz Asiu czasami myślę.Bardzo chciałabym ,aby nie być "ciężarem" dla dzieci,rodziny. Życie jednak rządzi się swoimi prawami i pewnych rzeczy się nie przewidzi. Staram się myśleć pozytywnie i marzę abym do końca swoich dni była "zdolna" do zadbania o podstawowe czynności.A co do tego,że wtedy sprawdza się jak wychowaliśmy swoje dzieci to nie do końca jest to takie oczywiste.Czasami trudno jest pomóc mimo "dobrych chęci". Ale temat na początek jesieni wybrałaś Asiu....nic dodać nic ująć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, im jestem starsza tym wyraźniej widzę niektóre problemy lub po prostu mnie także zaczynają dotyczyć...

      Usuń
  29. Właśnie zapytałem żonę, czy byśmy nie wykupili miejsca w kolumbarium, bo jest promocja... ale gdy mi uświadomiła, że trzeba jeszcze cały czas wnosić opłaty za sprzątanie i takie coś nieokreślone, to mi odeszło. Może jestem nieśmiertelny? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas zauważyłam reklamę plastikowych trumien, te to dopiero przetrwają - dłużej, niż piramidy:-)

      Usuń
  30. A niektórzy daliby wiele, aby opiekować się starszym rodzicem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej tęsknota, gdy ktoś odchodzi zbyt szybko...gdy jednak wymaga całodobowej opieki przez lata, to różne myśli się pojawiają...

      Usuń
  31. To, że zaopiekuję się rodzicami gdy nadejdzie na to pora jest dla mnie tak naturalne, jak oddychanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla wielu z nas także, tylko nie wiadomo czy sił wystarczy...

      Usuń
  32. No cóz, przychodzi taki moment i trzeba przejąć opiekę nad rodzicami, którzy kiedyś byli naszą opoką. Czasem jest bardzo trudno, ale, jeśli jest miłość i mądrość, to można znaleźć jakieś godne rozwiązania. A przynajmniej można próbować, a to już dużo. Oczywiście bardzo bym chciała, by społeczeństwo, politycy, itd, tu u nas w Polsce, bardziej skoncentrowali się na tym problemie, by stworzono rozsądny system opieki nad ludźmi w podeszłym wieku i system pomocy dla tych, którzy się tej opieki podejmują. Ale jak widać mało kogo z decydentów to interesuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie zlekceważyli wyborców, którzy już sił nie mają, ale ci wyborcy mają rodziny, które ich rozliczą, z obietnic między innymi.

      Usuń
  33. Witaj, Jotko.
    Wiem, długo mnie nie było,
    najpierw wakacje, teraz stosy papierów...

    Jestem i płaczę.
    Naprawdę.
    Nie widzę na oczy ze wzruszenia...

    Ważny temat...

    https://venapoetica.blogspot.com/2013/01/utracona-tozsamosc.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam to, co zalinkowałaś, przejmujące bardzo. Dziękuję Ci za ten tekst, rzadko czyta się tak piękne rzeczy, choć temat ciężki.
      Przytulam Cię serdecznie:-)

      Usuń
  34. Zawsze mnie uczono, że starość ma się taką, na jaką sobie zapracowałaś. Nawet obłożnie chora, ale w otoczeniu kochającej rodziny i oddanych przyjaciół nie będzie taka przykra. Prawdą jest, że zapominamy nauczyć dzieci empatii i szacunku do starych, więc potem nie ma się co dziwić, że nie umieją zaopiekować się chorym. W Polsce najgorzej mają sparaliżowani i chorzy na Alzheimera. Za opiekę w hospicjum trzeba zapłacić ponad 3 tys. miesięcznie, za darmo tylko chorzy na raka, więc wychodzi na to, że takiej choroby należy sobie życzyć. Mąż koleżanki miejsca w hospicjum nie doczekał, niestety, tam też limity.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy byłam młoda nie zwracałam uwagi na takie rzeczy, tym bardziej, że żyłam w 3-pokoleniowej rodzinie, a dla osób samotnych to prawdziwy dramat, nie tylko zresztą. Dwie nasze sąsiadki miały dzieci, ale daleko za oceanem...

      Usuń
  35. To jest dla mnie naturalne, że trzeba zająć się bliskim jak już wiek odmawia jemu posłuszeństwa, ale i nie tylko wtedy. Zawsze byłam uczona, że trzeba dbać o swoją rodzinę i nie wyobrażam sobie abym odwróciła się do niej kiedy będą potrzebować pomocy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy jest sie młodym to bardziej realne, ale gdy z wiekiem sił brak, to jest spory problem.

      Usuń
    2. No niestety takie już jest te nasze życie, że z wiekiem zaczynają się problemy :)

      Usuń