środa, 16 czerwca 2021

Nie piszesz, nie dzwonisz...

 

Taki sobie dialog na ulicy:

- jak dobrze cię widzieć, co tam u W. ?
- chyba dobrze, zadzwoń i zapytaj sam!
- on nie dzwoni, nie będę się narzucał!
- skoro jesteś ciekawy, co u niego, to ty zadzwoń, przecież W. nigdy wylewnością nie grzeszył, ma sprawę, to dzwoni lub życzenia składa...
- zadzwonię i co powiem? zresztą on jest młodszy, powinien pierwszy się odezwać...
- i w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz - jeśli obaj wyjdziecie z takiego założenia, to nigdy nie porozmawiacie!
I tak w kółko - niech ktoś pierwszy zadzwoni, niech ktoś pierwszy napisze, tylko nikt się nie kwapi, by zrobić pierwszy krok.

Gdy zmarła moja teściowa, teść czekał, aż cały świat przyjdzie do niego i zauważy, że on potrzebuje towarzystwa. Pytaliśmy jego znajomych, jak to jest z tą samotnością wdowca. Odpowiedzieli, że dzwonili z propozycjami spotkań, najpierw odmawiał, bo wiadomo - żałoba, ale później stracili cierpliwość - ileż razy można wyciągać rękę i dostać kosza?
Pytaliśmy teścia, czy nie czuje się samotny? odpowiedział, że nikt do niego nie dzwoni, a on nie będzie się narzucał... no masz babo placek!

A wystarczy odrobina dobrej woli i wzajemność. Czujesz się samotny, wyjdź do ludzi, zaproś ludzi do siebie, napisz, zadzwoń!

 Inaczej to także wygląda, gdy mamy dużo czasu, a ta druga strona pracuje czasem na dwóch etatach lub w dziwnych godzinach. Sama wiem, że do mojego syna mogę zadzwonić dopiero po osiemnastej, chyba że coś ważnego, to wysyłam sms-a, jeśli może, oddzwoni.
Gorzej, gdy dzwonimy, a abonent wiecznie zajęty i w dodatku nie oddzwania...
Inne priorytety i potrzeby mają tzw. single, a inne - osoby żyjące w związkach.

Wzajemność w relacjach to też miła cecha.
Miałyśmy w pracy kółko koleżanek, z którymi spotykałyśmy się co roku w czerwcu, w kolejnych latach każda z nas zapraszała pozostałe na kawę i deser do lokalu. Taka tradycja.
Zdarzyło się, ze dwa razy, że gdy przyszła kolej M., to zawsze jej coś wypadło, płaciła więc następna z kolei. Żaden problem, ale trzeciego razu nie było, nie powiadomiono M. o spotkaniu.

Czytam czasami w komentarzach na blogach zaproszenie gospodarza do komentowania postów i wtedy jedna z osób komentujących pisze - zaglądam, czytam, ale nie  komentuję. 
O.K. nie ma obowiązku, ale gdyby wszyscy wyszli z tego samego założenia, to po co pole komentarzy pod postami, będziemy czytać jak gazetę lub tylko zerkniemy czy aby post nie za długi, zamkniemy i zapomnimy...



91 komentarzy:

  1. Ja czasami zaglądam czytam, ale nie komentuję. Zazwyczaj jest konkretny powód takiej mojej decyzji.

    Ludzie wokół mają pewne oczekiwania wobec nas i czasami to oczekiwanie jest już nałożone w samym zapytaniu. Niektórym się wydaje, że skoro oni czuliby się w jakiejś sytuacji samotni, to inni też muszą. Na pytanie "czy czujesz się samotny?" odpowiedź brzmi "tak" lub "nie". Dla człowieka zadającego pytanie, który już podjął decyzję, co "powinna" czuć dana osoba, żadna odpowiedź nie jest zadowalająca. Bo jeśli "tak" to następuje seria męczących porad, jeśli "nie", to "jak nie skoro tak".

    Inną sprawą jest kolejność odzywania się do siebie, taka mała patologia przeniesiona z pańszczyzny. Ignoruję tę zasadę. Jak chcę powiedzieć "dzień dobry", mówię pierwsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś powiedział, że kłania się grzeczniejszy lub kto pierwszy zauważy.
      Ja kiedyś kłaniałam się znajomej, ona ledwo raczyła skinąć głowa lub nie było reakcji. Gdy przestałam, sama kiedyś głośno krzyknęła powitanie i pomachała ręką ...

      Usuń
    2. To tak jak ja.... czasem nue wiem co napisać czasem mam mętlik w głowie źle sie czuje ale zaglądam codziennie <3

      Usuń
    3. Każdy z nas tak ma, gdy wstaję lewą nogą, to długo myślę, zanim cos napiszę w komentarzu lub piszę innego dnia...

      Usuń
    4. Ale to tez zmęczenie...

      Usuń
  2. Kochana
    Ja pamiętam, piszę i dzwonię, interesuję się, zatem nie jestem w tej "niechlubnej" grupie zapominalskich😉
    Miłego dnia💛🌞😊🌼🍀☕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super! mój post to tak dla refleksji , także dla mnie samej...

      Usuń
  3. był taki czas, kiedy usunąłem z bloga możliwość komentowania. z różnych powodów - komentarze rozpraszały i dawały złudzenie, że potrafię pisać, a ja zamiast pisać - popisywałem się. mało kto ma odwagę napisać negatywny komentarz, więc łatwo popaść w samouwielbienie. zostawiłem na blogu adres e-mail żeby każdy, kto naprawdę poczuje chęć rozmowy miał szansę - 2-3 osoby do roku decydowały się na coś takiego.
    teraz też nie zawsze komentuję to co czytam. czasami po prostu nie mam pojęcia, jak skomentować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nie zawsze wiem co napisać, zwłaszcza gdy nie orientuję się w temacie, poza tym staram się nie pisać komentarza gdy mam muchy w nosie, żeby potem jakiegoś słowa czy zdania nie żałować.

      Usuń
  4. Samotność to stan umysłu i ciężko z tym walczyć.I trzeba sporo się samemu napracować nad tym, żeby pojąć, że to jeszcze nie koniec świata i nie kara za nasze nieudane życiowe pociągnięcia. A najczęściej najlepiej jest po prostu być dość często obok tego samotnego i nawet nic nie mówić.
    I zostawić mu w domu kartkę o treści - pamiętaj, że możesz do mnie zatelefonować o każdej porze dnia i nocy, zawsze pomogę.
    Ubolewam, że jedna z moich lubianych blogowiczek skasowała komentowanie- przez to jej blog stał się gazetą, a nie blogiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywają ludzie samotni z wyboru, wielu mówi, że lockdown był im na rękę. Bywają tacy, którzy czują się samotni, ale są zbyt nieśmiali by wyjść do ludzi.
      W blogowaniu często brakuje mi możliwości rozmowy, ale cóż, nie każdy lubi dialog.

      Usuń
  5. z tym dzwonieniem kto i do kogo to bywa rozmaicie, dość skomplikowany temat, sporo tu zależy od własnego stylu życia, konkretnych relacji, usposobienia...
    być samotnikiem, a być samotnym to dwie różne sprawy... są ludzie preferujący taki mało towarzyski styl życia, ale to wcale nie musi oznaczać, że są samotni, czyli że czują się z tym źle... ale są też ludzie faktycznie samotni i tu masz rację, że jeśli chcą to zmienić, to samo się nie zrobi, to oni muszą próbować coś z tym robić...
    ...
    czasem tak bywa, że coś przeczytam i nie komentuję z różnych przyczyn, ale generalnie ideę bloga pojmuję nie tylko jako prezentację własnej twórczości, poglądów, czy czegoś tam jeszcze, ale jako kanał komunikacji do pogadania z innymi... blog bez forum komentariackiego jest martwy, równie dobrze można sobie pisać do szuflady... to działa zresztą w obie strony... ludzie przeważnie komentują dlatego, bo chcą sobie pogadać... jeśli bloger nie będzie im odpowiadał, to szybko swój komentariat straci, zostaną tylko same trolle, które komentują tylko po to, aby napawać się "pięknem" swoich komentarzy...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie odczytałeś moje refleksje, o to właśnie mi chodziło:-)

      Usuń
  6. Generalnie to mam takie podejście do komentowania jak wyżej pisze "Oko". Natomiast różnorodność blogów powoduje, że zasady komentowania lub nie, mogą być także zróżnicowane. Jedni blog traktują jako pamiętnik i nie oczekują komentarzy, inni blog "zahasłowują" dla siebie i znajomych, a jeszcze inni chcą tylko kliknięcia, a zamiast komentarza może być nawet ikonka, bo to daje kopa licznikowi. Bardzo mało jest blogów, gdzie wymienia się tylko grzecznościowe zwroty świadczące, że jeszcze "jesteśmy" i pamiętamy. A już ze świecą szukać blogów, gdzie rozwija się zażarta profesjonalna dyskusja obejmująca nieraz ponad 200 komentarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotykam się z tym, że ktoś w komentarzu daje lajka i wstawia link do siebie lub pisze frazesy typu - jaki fajny blog!
      Mało to poważne i nie zachęca do rewizyty...

      Usuń
  7. Jotko, dla mnie wzajemnośc jest absolutną podstawą wszelkich związków, od znajomości do miłości;) Ale są sytuacje, w których powinno się mimo braku tejże reagowac, często osoby samotne sa w depresji, niekoniecznie widocznej na pierwszy rzut oka i odmawiaja kontaktów, mimo że ich potrzebuja, tak że trzeba byc uwaznym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj trzeba, zwłaszcza jeśli chodzi o bliskich, łatwo przegapić ten ważny sygnał, a o tragedię nie jest trudno...

      Usuń
  8. Obserwuję blogi chyba od 10 lat, a 6 lat prowadzę swojego. Blogi spełniają różne cele blogujących, niektórzy chcą pokazać światu swoje pasje i tym prowadzącym może nie zawsze zależeć na dyskusji po wpisem. I są blogi takie jak twoje Jotko na których wpisy są przeważnie pretekstem do dyskusji, no i taki blog bez komentarzy jest niepełny.
    Ja często czytam, nie zawsze komentuję, ponieważ nie zawsze wiem jak skomentować, nieraz aby komentarz miał sens powinien być dłuższy, a ja po prostu nie lubię pisać :)
    Komentarze to fajna sprawa i lubię je bardzo pod moimi wpisami, ale skoro ja czytam blogi bez komentarzy to muszę się pogodzić z tym że moje posty są czytane bez komentarzy. Sprawdzam zaś statystyki i widzę że jednak publikowanie moich postów ma sens, bo przez te 6 lat, z różnym natężeniem posty są wyświetlane i także te sprzed lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że trudno komentować wszystko i wszędzie, bo jak stwierdziła znajoma blogerka, przy sporej ilości czytanych blogów, samo komentowanie to praca na pełen etat, zwłaszcza gdy ktoś zamieszcza codziennie.
      Gdy zaczynałam pisanie bloga i nikt nie wpisał niczego, to miałam już zamiar przestać, gdy pojawiły się komentarze, nie zdawałam sobie sprawy, jak ważne jest odpowiadanie na nie, cały czas uczymy się różnych relacji, w sieci i w realu...

      Usuń
  9. Jeśli chodzi o blogowanie to ilość komentarzy, które otrzymuję nie przekłada się zupełnie na te, które zostawiam na innych blogach, no ale co zrobić? :). Lubię komentować jeśli mam coś do powiedzenia.
    Jestem z tych co to utrzymują kontakt ze znajomymi jeśli tej drugiej osobie też na tym kontakcie zależy. Kilka razy piszę pierwsza, pytam czy wszystko dobrze ale jak widzę, że tylko mi na tej znajomości zależy to sobie odpuszczam. Miło by było gdyby ktoś zapytał jak żyję nie tylko odpowiadając na moje pytanie o to samo ale tak zwyczajnie, bo chciałby wiedzieć. Mam kontakt z osobami spotkanymi gdzieś w podróży, z którymi spędziłam jeden dzień bo spotkaliśmy się na szlaku i chociaż minęło wiele lat i nie widzieliśmy się więcej to współczesność oferuje nam wiele sposobów szybkiego i łatwego kontaktowania się. Nie uważam, żeby w kontaktach z innymi ludźmi obowiązywała zasada że raz ja piszę pierwsza do Ciebie a raz Ty do mnie ale najzwyczajniej w świecie miło jest gdy ktoś pisze i pyta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie o rozliczanie się chodzi, ale przyznasz, że jeśli próbujemy nawiązać relacje bez skutku, to tracimy zainteresowanie, bo tu potrzebna jest wzajemność, mimo wszystko.

      Usuń
  10. Wydaje mi sie ze pierwszym i decydujacym czynnikiem trwajacych kontaktow i zainteresowania druga osoba jest co w stosunku do tej osoby odczuwamy. Naturalnym jest ze los i samopoczucie jednych ineteresuje nas, innych nie. Wedlug mnie nie koniecznym jest przestrzeganie kolejnosci, wieku czy pozycji - jesli rzeczywiscie sie interesujesz, troszczysz, potrzeba kontaktu sama Cie pchnie do zainicjowania go.
    Musimy sie kierowac intuicja, wyczuwac komu jestesmy potrzebni i pomocni zainteresowaniem, a kto woli cokolwiek go gnebi przezywac sam i po swojemu.
    Blogowe komentowanie - ja bardzo cenie kazdy komentarz bo swiadczy nie tylko ze mnie przeczytano ale rowniez iz jest warte czasu i zachodu by dac znak o tym. Nie zawsze kazdego komentuje jako ze mieszkajac gdzie mieszkam nie kazde zagadnienie znam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba wynika tez z usposobienia i empatii, zwyczajnie przecież pochylamy się nad kimś smutnym, cierpiącym, martwimy się o długo niewidziane osoby, taki odruch braku czegoś w naszym otoczeniu.
      W komentarzach można o cos dopytać, dodać od siebie, to taka dyskusja na odległość...

      Usuń
  11. Kiedyś czytywałam pewien blog. Zamieszczałam komentarze, ale zawsze były przez autorkę ignorowane, bo miała zwyczaj odpowiadania tylko tym, którzy zamieszczali ochy i achy na jej temat. Zapytałam dlaczego nie dostąpiłam zaszczytu odpowiedzi na komentarz. Autorka odparła, że "nie ma obowiązku". Potraktowałam wypowiedź poważnie i przestałam u tej pani bywać. Nie pod każdym postem zamieszczam komentarz, gdyż nie zawsze wiem, co napisać. W stosunku do ludzi, na których mi zależy nie dbam o savoir- vivre "narzucam"się. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troska, pamięć, empatia to nie narzucanie się, w żadnym przypadku, gdybyśmy za każdym razem kombinowali i ważyli na szali każde słowo i okoliczności, to życie byłoby nie do zniesienia...

      Usuń
  12. Jotko muszę uderzyć się w piersi, bo ostatnio też czytam i w ogóle nie komentuję. Lubię Twojego bloga i z każdego posta coś biorę dla siebie. Jestem Ci wdzięczna za całokształt i komentarze, które u mnie zostawiasz. Naprawdę należysz do wyjątków, bo ze statystyk wynika, że ruch na blogu jest duży, a komentarzy jak na lekarstwo. Ja zresztą jestem kiepską gospodynią, bo odpowiadam z opóźnieniem.
    Wracając do meritum. Mam bardzo wielu znajomych i kilka serdecznych przyjaciółek i nigdy nie odmierzam im swojej uwagi aptekarską wagą. Dbam o kontakty z ludźmi, bo to jedna z najcenniejszych rzeczy jakie w życiu mamy. Wzajemność to podstawa, ale nawet jak ktoś nie za bardzo odwzajemnia się tym samym co dostaje, to i tak zawsze warto wyciągnąć rękę do drugiego człowieka. Życzliwość buduje nie tylko tego, którym nią obdarzamy, ale też tego, który daje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, tyle dobrych słów w jednym komentarzu:-)
      To prawda, życzliwość i wzajemność jest nam chyba potrzebna, nawet gdybyśmy wmawiali sobie, że jest inaczej...
      Pisząc o komentowaniu, miałam raczej na myśli całkowite ignorowanie kogoś, bo nie da się bywać wszędzie i ciągle ...

      Usuń
  13. Nie dogodzi wszystkim. Bywa, że telefonuję pierwszy. Natręctwo lub narzucanie się. Bywa, że milczę i czekam. Obojętność lub bezduszność.
    Mam niekiedy te wszystkie fanaberie w głębokiej...powadze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ważne są potrzeby i uczucia, serce często nie słucha rozumu...

      Usuń
  14. Myślę, że kto pisze bloga, sam decyduje, jak będzie on prowadzony. Wyłączyłam komentarze, bo uznałam, że tak lepiej. Po prostu lepiej i dla komentujących (ach ta jaskółcza prewencja) i dla mnie. Jednak czytam właśnie uwagi, że po co mieć blog, kiedy nie wpuszcza się komentujących, to bez sensu. Dla kogo to jest bez sensu? Nas, prowadzących blogi, z wyłączoną opcją komentowania, wcale nie jest tak mało w blogosferze. I nie bierze się to z lekceważenia czytających, czy z innych poniżających ich pobudek. Każdy z nas ma inny pomysł na swój blog i tyle. Kiedyś pisałam, że czytam, nie komentuje. Teraz już tylko czytam, nic nie piszę, a dużo blogów po prostu omijam.
    Napisałam szczerze.
    Dużo zdrowia i słońca Jotko:)

    PS. Jeżeli chodzi o cały post, ta masz rację Jotko w grze są dwie a i więcej bywa stron, dlatego wszyscy powinni jakoś reagować, wspomagać się,sygnalizować swe potrzeby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że decyduje gospodarz bloga i decydują czytelnicy, na szczęście mamy wolny wybór: i blogów, i komentujących, bo trolli też niemało...
      No właśnie, gdybyśmy wszyscy wyraźnie sygnalizowali potrzeby i uczucia, o wiele prościej układałyby się relacje.
      I dla Ciebie wszystkiego dobrego:-)

      Usuń
  15. Jestem, kiedy mogę.
    Kiedy mam czas.

    OdpowiedzUsuń
  16. U mnie bywa różnie, jak nie piszę, nie dzwonię, znaczy, że to JA mam problem, że MI się nie chce do ludzi gadać, że coś się dzieje złego u mnie.
    W przeciwnym razie i gadam i dzwonię i piszę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak to właśnie się toczy…każdy czeka na pierwszy ruch drugiej strony…i tak sobie czekamy i narzekamy na samotność. Widzę to na moim rodzinnym podwórku. Mam podobną sytuacje z moimi rodzicami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o takich relacjach świetnie pisali Tuwim i Brzechwa i nadal te wiersze są aktualne...

      Usuń
  18. Człowiek to istota społeczna ... nie został stworzony do samotności. Powszechnie wiadomo, że długotrwała samotność negatywnie wpływa na człowieka i mowa tu nie tylko o psychice, ale również objawach somatycznych...ale nic na siłę. Przecież bywają też ludzie wycofani, tzw /osobowość unikające/stronią od kontaktów społecznych i bliskich relacji, w tym relacji z innymi ludźmi. Myślę, że po to "Bozia" dała nam rozum i wolną wolę by zeń korzystać. Jeśli więc ktoś izoluje się od ludzi, wybiera samotność to jego problem... może tak lubi ??? A jeśli nie niech szuka albo towarzystwa albo pomocy specjalistów. Osobiście nie narzucam się w kontaktach, ale jeśli czuję potrzebę nie mam problemu by ten kontakt nawiązać. Oczywiście staram się też w sposób nienachalny podtrzymywać sprawdzone już relacje. :) Ciekawy wpis jotko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:-) jedna przypadkowa rozmowa wyzwoliła tyle refleksji...

      Usuń
  19. ..JoAsiu, staram się pamiętać, wiec dzwonie, piszę i zagaduję np. o zdrowie tudzież samopoczucie moich przyjaciół, znajomych.. nie zwracam uwagi, czy powinnanm, czy nie zrobić to pierwsza? ..po prostu pytam..
    ..zadarza mi się czytać i nie komentować, bo nie zawsze wiem, co napisać.. zawsze gdy post mnie zaciekawi to go komentuję :)
    ..niektórzy lubia być sami ze soba i ja to szanuję .. staram się być taktowna i nie narzucać się ;)

    - pozdrawiam najserdeczniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znając Twoją wrażliwość, także wobec bliźnich, jestem pewna taktu i delikatności z Twojej strony:-)

      Usuń
  20. Nigdy nie zastanawiam się, kto powinien, bo nikt nie powinien. Ważne jest, kto chce, kto ma taką potrzebę.
    A na temat komentowania chyba sama coś napiszę, bo to dla mnie też ważny temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie jestem ciekawa Twojego punktu widzenia:-)

      Usuń
  21. Pisanie komentarza na blogu - to jedna sprawa, a druga to odpowiedzi - gospodarza. Nigdy nie zrozumiem blogerów, którzy nie odpowiadają na komentarze, dlatego na takie blogi już nie zaglądam. Bardzo podoba mi się zdanie " czujesz się samotny - wyjdź do ludzi" Często tak jest, że ktoś narzeka dla samego narzekania , ale nic z tym nie robi. Widać tak mu jest dobrze. I jeszcze jedno. Nie zrozumiem nigdy - jak to jest, że nasze babcie miały po pięcioro dzieci, prały w rękach , zmywały ręcznie , pościel gotowały w garnku na kuchennym piecu, nie miały telefonów, a były z sobą w stałym kontakcie. Tam nie było - nie dzwonisz , nie pytasz. A teraz Asiu - no nie zrozumiem - na czym polega "fenomen" tego, że większość prac wykonują urządzenia i o spotkaniu - nie wspomnę , ale o zwykłej rozmowie telefonicznej, na którą albo trzeba się umówić , albo kompletnie nie ma czasu. O co w tym wszystkim chodzi ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi babciami to chyba taka sprawa, że często nie pracowały zawodowo, nasze mamy już tak.
      Sama stwierdzam, że z wiekiem mam więcej pracy, żadnej ulgi dla wieku emerytalnego, a często robota nie tylko w pracy.
      W piątek wieczorem to nawet mi się gadać ani czytać nie chce...
      W weekend regeneracja i w poniedziałek od nowa.

      Usuń
    2. W mojej rodzinnej wsi prawie przy każdym domu była ławeczka, w ciągu tygodnia nie było czasu, ale w niedzielne popołudnie spotykały się tam kumy i "rajdały" do wieczora, póki obowiązki gospodarskie nie wypędziły ich do domu:-)
      Jestem zdania, że skoro ktoś się trudził, przeczytał mój wpis i na dodatek zostawił komentarz, to nieeleganckim byłoby nie odpowiadać.
      A swoją drogą Jotko, jak Ty ogarniasz taką liczbę komentarzy:-) pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Moja babcia mieszkała na przedmieściu i tam przed domami mieszkańcy wychodzili z krzesełkami, każdy siadał pod swoim oknem i nawet gdy nie rozmawiali, czuli tę wspólnotę, a każdy przechodzień był bacznie obserwowany - taki miejscowy monitoring:-)
      Jak ogarniam? różnie, ale uwielbiam czytać, to bardzo pouczające:-)

      Usuń
  22. Pierwszy krok jest najtrudniejszy...

    OdpowiedzUsuń
  23. Ktoś tu napisał, że gdy nie dostajemy odpowiedzi na swój komentarz od właściciela bloga, zniechęcamy się i przestajemy tam zaglądać. Ja to odczuwam jeszcze inaczej - że gdy ktoś nie odpowiada na moje komentarze, zaczynam się czuć bardzo nieswojo, bo od razu myślę, że te moje komentarze są źle widziane, nietrafne i właściciel bloga tylko przez grzeczność ich nie usunął.
    Oczywiście nie mówię o jednorazowym "wybryku", tylko o powtarzającym się braku reakcji 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie, zwłaszcza gdy ktoś w dodatku nie wpada zajrzeć do mnie, to rezygnuję, nie narzucam się...

      Usuń
    2. to u mnie się teraz tak dzieje, że nie odpisuję, ale nie gniewajcie się, jestem ledwo żywa ze zmęczenia i nawet czas mam, ale żyję jak zombie

      Usuń
    3. Klarko, o żadnym fochu nie ma mowy...trzymaj się i uważaj, w upały nie ma żartów, my już nie nastolatki:-)

      Usuń
  24. Pisałam już kiedyś o tym i zdania nie zmieniłam: ludzie działają na zasadzie "wyrównywania postaw" (Teoria Zaborowskiego, czyli jak Kuba bogu, tak Bóg Kubie (przysłowie ludowe) ;) Niektórzy blogerzy traktują swoje blogi, jak miejsce do debat, zaś blogi komentujących wcale ich nie obchodzą. To irytujące na dłuższą metę, bo czuję się tak, jakbym pisała same głupoty, które są niewarte przeczytania. I być może tak jest, ale w takim razie, jak sądzę, i moje komentarze są uważane za głupie, więc po co się szczypać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To czasami jak gadanie do ściany lub rozmowa głuchego z niemową...
      Pamiętam, że nie znosiłam jako dziecko, gdy zadawałam dorosłym pytanie i czekałam wieki na odpowiedź lub kara polegała na cichych dniach w domu, okropne!

      Usuń
  25. tak, ważna jest wzajemność. Ale chyba wszyscy doświadczamy "wypalenia eis" znajomości. Kontakty ustają lub są bardzo rzadkie i przy spotkaniu po pierwszych nowinach, okazuje się że jesteśmy w rożnych miejscach, a dawna bliskość dotyczy już kogoś innego. Pamiętam znajomych ze studiów, pierwszej pracy, wspominam, jestem ciekawa losów, ale na co dzień są ci blisko, z nimi łączy mnie tysiąc spraw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To naturalne, drogi ludzi rozchodzą się, znajomości związane są często z miejscem lub okazją, nie wszystkie przetrwają, bo nie wszystkim po równo zależy.

      Usuń
  26. Czasami ludzie sami skazują się na samotność, gdy za każdym razem odmawiają z kimś spotkania, a potem się dziwią, dlaczego nikt się do nich nie odzywa.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ile razy można pytać i odchodzić z kwitkiem?

      Usuń
  27. Bardzo ważny temat.
    Ostatnio zapytałem sąsiada co dobrego słychać i sie rozgadał...
    Nasze osobiste zainteresowanie (nie mylić ze wścibskością) wbrew pozorom ma ogromne znaczenie. Zadzwoniłem przez domofon do sąsiada z klatki czy czegoś nie potrzebuje, odpowiedział, że nie, ale był w szoku, że ktoś o to zapytał wśród sąsiadów...
    Takich przykładów można mnożyć.
    Ludzie! Potrzebujemy siebie jak nigdy dotąd!
    Interesujmy się sobą!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często lockdown w pandemii weryfikuje stosunki międzyludzkie, a przecież niewiele potrzeba...

      Usuń
  28. Tak naprawdę cały świat kręci się wokół wzajemności w każdym aspekcie naszego życia. Czy tego chcemy, czy nie. Nie mamy na to wpływu za bardzo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie tak, skomplikowane bywają te nasze relacje...

      Usuń
  29. Ja komentuję wszystkim, których blogi mnie interesują i bezwzględnie tym, którzy u mnie zostawiaja komentarze. To nie jest obowiązek, ani przymus, ale bardzo miła relacja. Wystarczy jedno słowo, gdy nie chcemy prezentować swojego zdania na dany temat. Ja też nie piszę dla komentarzy bo mam świadomość specyfiki swoich treści i energii, które nie ze wszystkimi mogą rezonować. Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, bo jest dowolność i dobrowolność, nie z każdym nam po drodze, ale wybór jest spory:-)

      Usuń
  30. Wzajemność jest ważna, dlatego też czasami warto się nawet zmusić czy znaleźć czas na spotkanie, ale takie rozważania, kto powinien pierwszy, kto ile razy się odezwał już uważam za bezsensowne - jak komuś zależy, to czemu nie wyjść z inicjatywą?
    Ja akurat należę do osób, które rzadko odzywają się pierwsze... Jeśli się kogoś lepiej zna, to już można ocenić, czy należy do takich osób, czy może do tych, które zawsze, jak mają ochotę na kontakt, to go po prostu nawiązują i się nie zastanawiają.
    Podczytywane blogi staram się komentować, choć nie zawsze, muszę się trochę "oswoić". ;) Chyba że nie wiem, co napisać, wtedy nie piszę na siłę. Blog bez komentarzy jest dla mnie mniej bliski, nie nawiązuje się wtedy kontaktu z osobą piszącą, faktycznie trochę jak czytanie artykułu. Lubię też odpowiadanie na komentarze, wtedy wiem, że nie pisze się w próżnię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trafnie to ujęłaś, poszukujemy kontaktu, rozmowy, wymiany myśli, o to chyba chodzi, nikt nie lubi gadać do ściany lub lustra...

      Usuń
  31. Czasami, tak przez ciekawość zaglądam ile osóbzaglada na mój blog, a potem porównuję ile osób zostawia komentarzy to jestem zaskoczona. Różnica jest znaczna. Ale co tam, w końcu blog prowadzę dla wszystkich.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro publiczny, to czytać może każdy, co najwyżej możemy zaprosić do rozmowy:-)

      Usuń
  32. Witaj Jotko. Zajrzałam po długiej przerwie bo... mi się śniłaś - byłam u Ciebie z wizytą! Szybko weszłam na blog, żeby się przekonać, że jesteś, piszesz i jest ok. Masz rację, ludzie czasem sami "pracują" na samotność. Moja starsza znajoma też mówi zwykle: jestem stara i chora to do mnie trzeba dzwonić. No cóż, można i tak, tylko nie ma się co dziwić, że znajomi przestaną się odzywać, gdy nie będzie wzajemności we wzajemnych relacjach. Na dobre stosunki z ludźmi trzeba "zapracować", potem je pielęgnować i "podlewać" jak rośliny. Wszystkiego najlepszego Joasiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak miło i nawet Ci się śniłam! To jakiś znak:-)
      Czasami Gabrysia wspomina Wasze rozmowy, mam nadzieję, że wszystko u Ciebie dobrze:-)
      Pozdrawiam serdecznie:-)

      Usuń
    2. Dziękuję, jakoś leci :)

      Usuń
  33. Witaj, Jotko.

    Należę do tych, którzy nie przepadają za rozmowami telefonicznymi, powód jest prozaiczny - nie lubię nie widzieć swojego rozmówcy. Bliscy godzą się na tę moją awersję i sami nawiązują kontakt:) Jak się domyślasz, kamerkowe połączenia sprawiły, że i ja zaczęłam sięgać po komórkę:)
    Jest jednak pewien typ rozmówców, z którymi nigdy nie kontaktuję się pierwsza. To tacy werbalni nękacze, którzy dzwonią, by przez parę godzin opowiadać o sobie, nie zapytawszy nawet kurtuazyjnie: "A co u ciebie?". Szczerze mówiąc, odkąd da się po numerze zidentyfikować dzwoniącego, ograniczam odbieranie telefonu od takich osób do jednego razu w miesiącu:)

    Komentowanie to inna bajka:)
    Zawsze odpowiadam na komentarze (staram się to robić szybko), ponieważ wychodzę z założenia, że jeśli ktoś uczynił wysiłek, by przeczytać mój tekst i ma ochotę o nim porozmawiać, nie powinien zostać zignorowany. Ostatecznie - skoro nie wyłączyłam opcji "komentarze", dałam sygnał, że godzę się na wymianę poglądów.
    Nie komentuję tam, gdzie odpowiedzi na komentarz nie uzyskuję. Zwłaszcza, jeśli jestem jedyna, której się nie odpowiada. Po moim trzecim ulatującym "w kosmos" komentarzu uznaję, że nie jestem na takim blogu mile widziana i odpuszczam:)
    Odpuszczam sobie komentowanie również w sytuacji, gdy odpowiedź sprowadza się do oceniania mojej osoby, zawartości mojego bloga, etc., a nie treści wypowiedzi.
    Bardzo rzadko bywam złośliwa w komentarzach, staram się w każdym tekście szukać pozytywów i jak ognia:) unikam wartościowania czyjejś twórczości. Jeśli nie potrafię znaleźć czegoś pozytywnego - także rezygnuję z komentowania.
    Czasami czuję się zniesmaczona poziomem rzetelności (czytaj: jej brakiem) w postach, które nazywam sobie quasi-fachowymi i zdarzy mi się napomknąć coś o "bardzo jednostronnym podejściu do problemu". Uważam po prostu, że nie można wciskać innym głupot i warto najpierw samemu dogłębnie poznać temat, w którym chce się być guru. Jeśli sugestia nie odnosi skutku - daję sobie spokój. Nie mam misji chronienia przed kompromitacją wszystkich ślepo ufających ignorantów:)
    Właściwie jedynym, co doprowadza mnie do szewskiej pasji, jest kradzież intelektualna. Potrafię dać do zrozumienia, że prezentowane na blogu rewelacje powinny być uzupełnione nazwiskiem jego prawdziwego autora. Jeśli złodziejski proceder nie ustaje - dyskwalifikuję blog i jego autora na wieczność:)
    Nie mam problemu z "jakością" komentarzy:)
    Nawet jeśli sama staram się odnosić do treści prezentowanych w notkach, z przymrużeniem oka traktuję wypowiedzi typu "fajny blog".
    Czasem pośmieję się, gdy w odpowiedzi na swój wywód otrzymam lakoniczne: "Dziękuję. Zgadzam się z Tobą." i jestem którąś tam z rzędu tak potraktowaną komentatorką:) Nie jest to może najgrzeczniejsze ze strony wstawiającego post, lekko olewające komentujących zachowanie, ale zawsze przecież mogę ograniczyć się do standardowego: "Lofciam to!<3<3<3". Ostatecznie sztuka (komentarzowa) jest sztuka;)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci na ucho, że nie lubię długich rozmów przez telefon, wolę kontakt osobisty, a jeśli już to najważniejsze sprawy krótko.
      Gdy na początku pandemii łączyliśmy się przez kamerkę z rodzinką, to jakoś dialog się rwał, cos było nie tek, choć widzieliśmy się nawzajem.
      Nękaczy w swoim środowisku miewam, najczęściej na kanwie służbowej.
      Dawno temu zdarzyła mi się koleżanka , co to przychodziła na śniadanie, a wychodziła po kolacji, ona singielka, ja z rodziną.
      Gdy nie czuję się mocna w temacie bloga, to albo odpuszczam komentarz, albo zadaję pytania i masz rację, sztuka komentowania to wielka sztuka, ale Tobie świetnie wychodzi:-)

      Usuń
    2. Dziękuję, Jotko.
      W zasadzie wystarczy pamiętać, że głównym celem wizyty na blogu jest odniesienie się do tematu przeczytanej notki oraz nie robić tego, czego nie zrobiłoby się, będąc u kogoś w gościach w realu:)

      Też miałam taką "nękaczkę", w komplecie z trójką dzieci.

      Usuń
    3. Biję się w piersi, że raz zdarzył mi się brzydki komentarz odnoszący się do osoby innego komentatora, ale bardzo się tego wstydzę...

      Usuń
  34. Wpisałam się pod Krysią i zdechło ;( To w skrócie - nasze "blogowisko" to taka ławeczka przed domem na wsi, spotkanie na ploteczki, to wyprawy z koleżankami, wymiana myśli, kącik porad i humoru... Mam wrażenie, że bez Was, Blożanki moje drogie, byłoby mi smutno i źle... Cieszę się, że na Twój blog trafiłam Jotuś kochana 🌺🌺🌺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Aniu :-) i wzajemnie, w całej rozciągłości 💗

      Usuń
  35. Ciekawy temat poruszyłaś, co często Ci się zdarza :)
    Chciałabym więcej blogów komentować ale nie zawsze jest na to czas... Wiem ile zajmuje napisanie posta na blogu, ile czasu zajmuje wstawienie zdjęć, odpisywanie na komentarze i pisanie komentarzy u innych - dużo. To wszystko nie jest łatwe, ale sprawia mi przyjemność... Muszę się przyznać że bywam tym wszystkim zmęczona. Jednak zamiłowanie do słów, zdjęć, ciekawych tematów i ciekawych ludzi wygrywa, więc jestem i jest ok, jest za co podziękować. Kontakty z ludźmi są ogólnie wymagające czy to tu czy w realnym świecie. Dając, coś dostajemy... Jest coś też takiego że jeśli nie masz nic dobrego komuś do powiedzenia to nie mów wcale... W życiu staram się o tym pamiętam. Jednak druga strona medalu też jest taka że milczenie mówi czasmi więcej niż 1000 słów.
    P.s. Może dziś mój komentarz jest mixem ale właśnie jestem już zmęczona A przed snem wpadłam do Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, blogowanie bywa meczące, gdy ma się wiele na głowie lub zdrowie nie dopisuje, ale jednocześnie to doskonała odskocznia od nie zawsze znośnych realiów.
      Doceniam każdy komentarz i Twoją obecność, bo i posty i komentarze zawsze piszesz przemyślane i z serca:-)

      Usuń
    2. P.s. "Jest za co podziękować"- miałam na myśli że to ja mam być za co wdzięczna i dziękuję:)

      Usuń
    3. Tak to właśnie zrozumiałam:-)

      Usuń
  36. To ja do tej wzajemnosci w relacjach się odniosą. Mam koleżanke którą znam "100 lat".I właściwie to ja do niej zawsze dzwonię z różnych okazji a także bez okazji. I zawsze słyszę na początku ze wlasnie miala do mnie dzwonić. A ja ciągle mam wrazenie że niepotrzebnie dzwonię i obiecuję sobie ze to juz ostatni raz.Po czym znowu za miesiąc dzwonię zeby zapytać o zdrowie albo wnuki i znowu słyszę to samo.
    Powinnam juz dawno przestac ale ciagle mam w pamięci nasze mlodziencze przezycia i wedrowki.I ona się cieszy jak dzwonię. ....chyba że udaje....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ściąga Cię myślami, kiedyś dzwoniłyśmy jednocześnie do siebie z koleżanką, każda miała zajęte i dziwiła się, z kim ta druga tak gada?

      Usuń
  37. Znam takich ludzi, którzy nigdy nie zadzwonią pierwsi, a potem są śmiertelnie obrażeni. Powiedziałam im to raz i co usłyszałam? Że są starsi i to innym wypada interesowaćc się nimi.

    Mam takie samo zdanie o komentarzach jak Ty. Po to są blogi właśnie, by się komunikować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie rozumiem, po co komuś pole komentarza, skoro nie odpowiada nigdy nikomu?

      Usuń
  38. Myślę że że ludzie czasem sami sobie komplikują życie. Niby chcą, ale nie zrobią. Niby czują się samotni, ale o tym o nie powiedzą. Zaklęte koło ludzkiej natury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, sami komplikujemy, a potem zbyt późno pukamy się w czoło...

      Usuń
  39. Za Ludziami nie trafisz...;o)
    Ja się już oduczyłam dzwonienia "na siłę", telefony działają w dwie strony...;o)Komentarze też...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj miałam telefon od znajomej, chciała się niby spotkać, ale od razy wymieniła, kiedy nie może, gdy mówię jej, że kiedy ona może, to ja wyjeżdżam, słyszę pytanie: to nie chcesz się spotkać?
      o matko i córko!

      Usuń
  40. Ja dzwonię do siostry kiedy mnie najdzie ochota na pogadanie.

    OdpowiedzUsuń