czwartek, 29 czerwca 2023

Powierniczka ...

 

Z reguły, to w czasie wizyty u fryzjera czy kosmetyczki klientki mogą wyżalić się do woli lub wymienić doświadczeniem z innymi klientkami.

Tym razem przyszło mi pełnić rolę powierniczki dla mojej fryzjerki, która miała zły czas.

Poszłam na umówioną wizytę, ale od progu widzę, że coś jest nie tak. Fryzjerka nieumalowana, omija mnie wzrokiem, odpowiada od niechcenia.

Przygotowując mi farbę do włosów odbiera telefon, domyślam się, że chodzi o przełożenie wizyty innej klientki na kolejny dzień. Kobieta niechętnie się zgadza, a odkładając telefon rzuca w powietrze: to już nie wiem kiedy pójdę na ten urlop... i rozpłakuje się straszliwie. Delikatnie próbuję zapytać czy coś się stało, bo nie może chodzić tylko o urlop.

W przerwach między napadami szlochu ( aż drżą jej plecy i ręce) próbuje wyjaśnić, że zachorował jej pies, wysiadają mu kolejny organy i pomimo codziennych kroplówek u weta, nie ma poprawy.
Pamiętałam, że już kiedyś fryzjerka leczyła go na żołądek, wydała mnóstwo kasy, aż jakiś młody weterynarz  wpadł na to, by psa po prostu porządnie odrobaczyć...

Tym razem weterynarz zasugerował uśpienie czworonoga, co przeraziło kobietę, która jest singielką, mieszka z mamą , a pies jest z nimi od 15 lat i obie nie wyobrażają sobie domu bez niego.
Wyczułam, że rozmówczyni, oczekuje jakiejkolwiek porady, bo nie wie, jaką podjąć decyzję. Pies się męczy, jej serce pęka na taki widok, ale jednocześnie nie wyobraża sobie rozstania i zadecydowania o uśpieniu.

Tego dnia, gdy ja byłam klientką, miała skonsultować się z weterynarzem, jaka jest sytuacja i co będzie dla psa najlepsze.

Doradziłam jedynie, by zaufała doświadczonemu lekarzowi i nie przeciągała tej trudnej decyzji w nieskończoność, bo to tylko rozdrapywanie rany...
Zapytałam także, czy nie potrzebuje przerwy w pracy, bo jest w strasznej kondycji psychicznej. Stwierdziła, że może wyjedzie nad morze lub do brata, choć nie jest pewna, czy nie lepiej jednak przetrwać ten okres w pracy...

Do końca mojej wizyty w zakładzie fryzjerskim jakoś się uspokoiła, porozmawiałyśmy o książkach 
( ostatnio wymieniamy się lekturami, inni klienci też coś przynoszą, taki punkt book-crossingu) i miejscach dobrych na urlop nad morzem.
Na do widzenia życzyłam jej spokoju i udanego urlopu. Następnego dnia zobaczyłam kartkę na drzwiach zakładu, że nieczynne. Widocznie pies wymagał uśpienia, a właścicielka wzięła wolne na odreagowanie , bo urlop planowała dopiero za kilka dni...



87 komentarzy:

  1. Też miałam trudny okres z moim psiakiem na przełomie kwietnia i maja i było mi bardzo ciężko. Bardzo. Trzeba mu było uciąć paluszek w przedniej łapce, bo zanikała kość I bardzo cierpiał, nie mógł chodzić.
    Przy okazji wycięto mu tłuszczaka na karku.
    Bardzo kocham tę istotę... Odpukać jest ok, ale nie wiem, jak bym zareagowała, gdyby umarł.
    Rozumiem panią fryzjerkę. 🍀🌺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My pochowaliśmy dwa psy i kilka małych zwierzaków domowych:-)

      Usuń
    2. Ja kilka kotków, co było bardzo bolesne. Teraz mam dwa miśki, oba skończyły 12 lat. Mam jednak nadzieję, że jeszcze ze mną pobędą, bo kocham niesamowicie, nie umiem sobie wyobrazić mojego domu bez nich...
      JoAnna (nie mogę się zalogować).

      Usuń
    3. Blogger wszystkim robi pod górkę, nie wiem komu zależy na tym, by było trudniej...

      Usuń
  2. Widzę, jak moi rodzice przeżywają chorobę i śmierć każdego zwierzaka i nie ma znaczenia, że inne zostały do kochania. Sama mam kota wyłażącego. Gdy spóźnia się na michę, boję się wyjrzeć na ulicę, która przebiega niedaleczko. Nie chodzi o to, czy to ludzie, czy inne zwierzęta - przywiązujemy się do tych, którzy mają dla nas znaczenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, staja się domownikami lub raczej członkami rodziny, nie wiem jak można znęcać się nad zwierzętami...

      Usuń
  3. Tyle lat psisko jest z nimi i przychodzi kres, zasługuje na to, żeby się skrócić mu męczarnie, taka decyzja przychodzi sama, choć wyjątkowo ciężko. Sama jestem psiarą, miałam wiele psów, opłakałam, odżałowałam odejście każdego, ale przychodzi taki moment, że trzeba się pożegnać. I nie trzeba zamykać się na wzięcie następnego psa, pokochają obie panie następnego, a tego zostawią w czułej pamięci, ból z czasem zelżeje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie nie śmiałam tego sugerować, może same dojdą do tego etapu...

      Usuń
  4. Domowi pupile żyją na tyle długo, żeby się do nich przyzwyczaić, pokochać je, ale też na tyle krótko, by (zazwyczaj) ominęło nas bolesne rozstanie. Dlatego, mimo usilnej namowy, nie zdecydowałam się na adopcję żadnego zwierzaka po rozwodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja płakałam nawet po chomikach i papugach, a mąż powiedział - żadnych więcej, bo za bardzo rozpaczasz...

      Usuń
    2. Też płakałam po papugach...

      Usuń
    3. A chomiki kupiłam synowi, no i kto najbardziej rozpaczał?
      Syn mi zarzucił, że bardziej dbam o chomiki, niż o niego...

      Usuń
    4. Ja płakałam po znalezionej w parku wiewiórce, z którą nie zdążyłam dojechać do weterynarza...

      Usuń
    5. Oj, jaka szkoda, wiewiórek jest tak mało...

      Usuń
  5. Każdy z nas przezywa czasem trudne chwile. Ale nie każdy musi codziennie mieć do czynienia z innymi ludźmi i nie jest zmuszony powstrzymywac swoich emocji w imię swego profesjonalizmu, sztucznej maski, narzuconej sobie przez wykonywany zawód i obowiązki. Niekiedy zauwazam kiepskie dni u ekspedientek. Widze jak sie starają nie załamać, nie rozpłakac. Drża im dłonie, dygocze szczęka i wilgotnieją oczy i coraz trudniej przywołać im na twarz wymagany usmiech....A przecież człowiek jest człowiekiem a nie robotem. I czasem musi, inaczej się udusi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, człowiek ma emocje, uczucia, nie może ich po prostu zostawić w domu i udawać, że nic się nie stało...

      Usuń
  6. Dla mnie takie sytuacje są nie do przeżycia. Wyję razem z zainteresowaną osobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż mam strach zajrzeć, co tam u niej, ale i tak jestem poza domem na razie...

      Usuń
  7. Beza jest ostatnim naszym psem. Już nie weźmiemy następnego, bo nie będziemy mieli sił na jego pielęgnowanie. Poprzedni- Zuzia sama zasnęła- byłam wdzięczna losowi. Przeżyłam strasznie i nie chciałam już mieć psa, ale...Mamy Bezę przekochaną:) Już raz musiałam podjąć decyzje o uśpieniu- pekińczyk Agat był ze mną 17 lat... kiedy dostał ataku padaczki i przewracał się na pół .ślepy, podjęłam decyzję, by skrócić mu męki. Moje serce omal nie umarło razem z nim,. Jeszcze pamiętam, jak wiozłam go do domu, na tylnym siedzeniu samochodu, cała zdrętwiała za kierownicą, niezdolna do przełknięcia łez.
    A Beza ma 10 lat... bardzo chciałabym, by zasnęła tak, jak Zuzia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naszego pierwszego psa moja mama wiozła do uśpienia, mnie nie było w domu. Dwa dni się nie odzywała , ale po pewnym czasie wzięła drugiego psa, a tego z kolei musiał uśpić mój tato, bo mama nie doczekała...
      Oby Beza odeszła spokojnie...

      Usuń
  8. Cudowna powierniczka, która na cały świat rozgłasza powiernictwo. Straszny upadek zasad a może ich brak u niektórych ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle anonim musi sobie ulżyć, na zdrowie!

      Usuń
    2. Gdy ktoś opublikuje Twoje sekrety, czy podobny napiszesz komentarz ? Czas pokaże. Łamanie zasad nigdy nie wychodzi na zdrowie.

      Usuń
  9. Wczoraj pomogłaś mi TY, a jutro może ja będę potrzebowała Twojej pomocy-tak powtarzam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami wystarczy wysłuchać, poklepać po plecach lub wspólnie pomilczeć...

      Usuń
  10. Trudne sytuacje są i będą. Pożegnałam już wiele zwierzaków, różnie z tym bywało. Nadal mam kilka i wiem, że przyjdzie ten czas...I jakoś to ogarnę. Pomogłaś trochę :) Ale generalnie każdy musi po swojemu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, jeden bierze kolejnego zwierzaka, inny rzuca się w wir pracy, wyjeżdża lub pracuje na ochotnika w schronisku...

      Usuń
  11. Nie da się ukryć, że to ostateczne rozstanie z psem jest makabryczne! Musiałam podjąć taką decyzję po 16,5 latach bycia z nim razem- po prostu ze starości wpierw ogłuchł, potem stracił wzrok a potem zdolność połykania i musiałam go od cierpień uwolnić. Jest na prywatnym cmentarzu domowych zwierzątek pod Warszawą. To było w 2010 roku a tęsknię za nim do dziś. Za nim, nie za jakimś psem.
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie, to za konkretnym przyjacielem tęsknimy.
      Ja nie mogę zapomnieć papużki, która gasła mi na rękach, a psy to w ogóle osobna opowieść...

      Usuń
  12. Co za bolesna historia!
    Wiem jak sie przezywa utrate zwierzecia bo mnie spotkalo a co gorsze nagle, z dnia na dzien, gdy stracilismy ukochanego a zupelnie mlodego i zdrowego psa. Ze wszystkich jaki mialam ona, Jill, byla tym JEDYNYM. Stalo sie wiele lat temu bo 30 i nadal boleje i tesknie. Nigdy wiecej nie bralismy innego psa by sie historia nie powtorzyla.
    Mam nadzieje ze Twa rozmowa i dorada byla przydatna, czasem samo zrozumienie pomaga drugiemu, ladnie postapilas nie leckewazac czyjegos bolu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej szloch był tak przejmujący, że musiałabym mieć serce z kamienia, chciałam nawet przełożyć wizytę, ale stwierdziła, że da radę, za chwilę, za moment, tylko się uspokoi...warto było poczekać, a ja i tak nigdzie się nie spieszyłam.

      Usuń
  13. Witaj, Jotko.

    Rozstanie z czworonożnym pupilkiem nie jest łatwe, a fakt, że to właściciel musi o nim zadecydować, czyni je jeszcze bardziej bolesnym.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem właśnie czy to podejmowanie decyzji nie zadołowało jej bardziej, a gdy spytałam co na to jej mama, odpowiedziała, że nie rozmawia z mamą o tym, dziwne...

      Usuń
  14. Jak pies choruje - to i właściciel choruje. Choroba małego przyjaciela to trudne chwile. Dobrze, gdy wtedy jest ktoś, kto nas wysłucha. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet słuchanie nie jest łatwe, a "mądrymi" radami można czasem zaszkodzić...

      Usuń
  15. BBM: Trudno mi zrozumieć, że można skrócić cierpienia zwierzęciu a nie można człowiekowi- gdy o to prosi. W myśl powiedzenia: cierpienie uszlachetnia?!… To okrucieństwo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie niestety takie mamy prawo, może w innych krajach jest inaczej, nie sprawdzałam, ale gdzieś na pewno...

      Usuń
    2. U nas można... i bardzi się cieszę, że mieszkam w Belgii, bo możliwość eutanazji mnie jednak uspokaja, gdy myślę o tym, co przyszłość może przynieść

      Usuń
    3. O, widzisz, nie wiedziałam!

      Usuń
  16. Zeszłej zimy odeszła moja kotka i świnka morska. Do tej pory jak o nich myślę, to czuję ból. Żadnych więcej zwierząt! Ptaki dokarmiam w zimie i wiewiórki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od wielu lat nie mam zwierzątka, bo zawsze z tyłu głowy mam rozstania, które przeżyłam...

      Usuń
  17. Coś w tym jest że fryzjerki są jakimiś powiernikami,często klientki zwierzają się i dzielą problemami.Teraz Twoja fryzjerka miała taką potrzebę, smutna sytuacja.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwrócenie ról, tak się złożyło. Trochę zaskoczenie, ale najważniejsze, że nastrój się jej nieco poprawił.

      Usuń
  18. sporo już doświadczyłem sytuacji związanych z chorobą i śmiercią naszych kotów i psiaków, że powinienem się uodpornić, tymczasem wciąż w tym temacie zapominam, co to znaczy być hard&heavy...
    z drugiej strony inni mają chyba jeszcze gorzej, bo to zwykle mnie przypada rola "Charona" i grabarza w kręgu moich bliskich, czy innych "krewnych i znajomych (Królika)"...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, a weź to wytłumacz małemu dziecku, co z jego pupilem i dlaczego tak się skończyło...

      Usuń
  19. No niestety, tak się kończy każde życie. I psa szkoda, żeby się męczył, i człowieka też. Każdej cierpiącej istoty, która odczuwa. Dobrze, że fryzjerka jednak zamknęła salon i poszła na urlop.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem poza domem, ale jak wrócę, zajrzę i się dowiem, jak sobie poradziła...

      Usuń
  20. Przywiązanie do psa , może być ogromne. Przecież z nim się na codzienne, razem chodzi na spacery i ogląda tv. Smutne są rozstania z psem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pogadać jest do kogo w chwilach samotności...

      Usuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  22. kochałem zawsze psy które mieliśmy, ale nigdy nie czułem załamania, jeśli one umierały. taka kolej losu.

    ale np moja sasiadka tez stracila ostatnio psa. jej najlepszego przyjaciela. i cala w nerwach roztrzepotana.

    potrafie to zrozumiec...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy reaguje inaczej i nie należy się dziwić...

      Usuń
  23. Przypomniały mi się jedne z najsmutniejszych chwil w naszym życiu, kiedy odchodził Teodor. Niby człowiek, wie a jednak to tak bardzo boli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaka pustka następuje w domu!
      Nawet my, jako wasi goście odczuliśmy te pustkę, nie do zapełnienia...

      Usuń
  24. Takie decyzje nigdy nie są łatwe. No chyba, że pies dla kogoś jest tylko zabawką...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak nazwać tych, którzy topią szczeniaki lub koty?

      Usuń
    2. Bez wulgaryzmów się nie da określić takiego człowieka... Także tych, którzy porzucają na pewną śmierć psy, bo ... jadą na wakacje...

      Usuń
    3. Och, po każdych wakacjach schroniska pękają w szwach...

      Usuń
  25. Kilku moim sąsiadom z osiedla nie chce się wychodzić na spacery, kiedy zostali sami i już nie zdecydują się na nowego piesa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To można zrozumieć, choć spotkałam kiedyś staruszkę, która wyznała, że pies uratował ją przed chorobą psychiczną...

      Usuń
  26. Takich sytuacji nigdy nie zaznałam, bo i nigdy nie miałam zwierzęcia. I pewnie mieć nie będę... Widzę za to po koleżankach i po bracie, że to okropne cierpienie, gdy pies odchodzi. I gdy trzeba podjąć za niego decyzję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to łatwe, ale z drugiej strony to raczej dobrze świadczy o naszym człowieczeństwie...

      Usuń
  27. Chyba nie wiedziałabym co doradzić w takiej sytuacji. Co do fryzjerów to zauważyłam, że prędzej im zwierzają się ludzie niż oni im. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjątek potwierdza regułę:-)

      Usuń
    2. W takich sytuacjach często wcale nie potrzeba doradzać czegokolwiek, tylko tak zwyczajnie po prostu wysłuchać oraz próbować zrozumieć i poczuć, co drugi czuje. Tylko tyle i aż tyle.

      Usuń
    3. Oczywiście trzeba trochę się znać lub jest to potrzeba chwili...

      Usuń
  28. Wzrost empatii do zwierzat w dzisiejszych czasach jest rowny spadku empatii do ludzi,niestety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? nie zauważyłam takiej prawidłowości!

      Usuń
  29. Z jednej strony niektorzy ludzie zatracaja sie w milosci do swoich pieskow,kotkow,a z drugiej sa w stanie zrobic najgorsze swinstwo drugiemu czlowiekowi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy to te same osoby, kochając zwierzęta nie można chyba jednocześnie nie lubić ludzi, chyba że kogoś bardzo doświadczyło życie, a z drugiej strony, nie lubić ludzi, a robić świństwa to jednak nie jest znak równości.

      Usuń
    2. No cóż, ludzie częstokroć sami dbają o to, by znaleźć się na liście czyichś priorytetów poniżej zwierząt a nawet poniżej rośłin czy przedmiotów i zasłużyć na pogardę, nienawiść czy nawet coś gorszego. Jak żyję 46 lat, tak jeszcze mi się nie zdarzyło, by jakiś pies czy szczur mnie czy moje dzieci wyzywał, obrażał, wyśmiewał, opowiadał kłamstwa na mój temat itd, co ludzie robią systematycznie... Ale i tak wszyscy wielce zdziwnieni, gdy mówisz, że wolisz przebywać wśród zwierzat niż wśród innch ludzi... Jednakowoż ludzie kochający i szanujący zwierzęta, zwykle mają też szacnek i wiele serca dla innych ludzi, co nie znaczy że muszą szanować i kochać wszytkich. Obok nich żyją też ludzie, którzy nie szanują nikogo i niczego oraz cała masa innych ludzi we wszelakich możliwych odcieniach szarości. Dobrze jest postrzegać swiat jako całość bez mieszania gruszek z jabłkami ;-)

      Usuń
    3. Świetnie to określiłaś, lepiej nie potrafiłabym!
      Tak właśnie bywa, nic dodać, nic ująć!

      Usuń
  30. Bardzo przykre jest to, że psy, koty i większość innych hodowanych w domach naszych pupili żyje krócej od nas i trzeba się liczyć z tym, że każdego czeka takie rozstanie. Moja siostra po śmierci staruszka spaniela zakupiła sobie malutkiego yorka - to jest jakieś rozwiązanie, jak sądzę. My również po tym jak odeszła od nas wspaniała, mądra i grzeczna kotka, mówiliśmy sobie: nie, nigdy więcej zwierząt w naszym domu, gdyż rozstanie z nimi będzie dla nas bolesne pewnego dnia i ... po jakimś czasie kupiliśmy sobie Adelkę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas tez zawsze były jakieś zwierzęta, ale teraz jeśli już to jedynie papużki, bo człowiek coraz starszy, a czworonogi to wielki obowiązek, w zdrowiu, czy w chorobie.

      Usuń
  31. Ten bookcrossing u fryzjera to świetna rzecz. Ja ze swoją fryzjerką też mam super relację, gadamy o wszystkim i nigdy nie mamy dość.
    Uśpienie zwierzaka to szalenie trudna decyzja i chociaż w przedłużaniu jego cierpienia nie ma nic racjonalnego to wiem, że właścicielowi ciężko sobie wyobrazić życie bez ukochanego pupila. Z własnego doświadczenie wiem, że chyba lepiej kiedy jednak jego śmierć nas zaskoczy... Bardzo tej pani współczuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmierć z zaskoczenia tez jest okropna, mój pierwszy pies wpadł pod samochód, ale na szczęście zmartwychwstał, słowo!

      Usuń
  32. Niestety kontakty osobiste z fryzjerami to temat mi zupełnie nieznany.
    Istotne jest zapewne również to, że strzygę się wyjątkowo prosto.
    Wizyta trwa poniżej 10 minut.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój mąż tez krótko i prosto, ale płaci jak za skomplikowaną fryzurę i to go złości...

      Usuń
  33. Boję się tego tego monety jak nasza sunia odejdzie. Ten dzień zbliża się wielkim krokami bo widzę jak się starzeje i choruje. Boję się że sama się rozchoruje bo jestem bardzo uczucia ;( beczę na każdym dramtyczntm filmie, beczę jak parze na starszych niedołeznych ludzi, beczę jak moje dzieci jadą gdzieś.. to będę beczeć za psem :(

    OdpowiedzUsuń
  34. Biedna. :( Niech teraz odpocznie po tym wszystkim, zadba o swój stan ducha, bo widać, że kobietka naprawdę emocjonalnie wyczerpana.
    Dobrze, że tego kryzysowego dnia trafiła akurat na Ciebie, Jotko.
    Ty jesteś mądra, umiesz słuchać, rozmowa z Tobą ewidentnie pomogła jej w opanowaniu emocji. Działasz terapeutycznie na ludzi.
    Zwierzę to członek rodziny, jeśli zachoruje - domownicy cierpią z nim.
    :( :( :( Dużo sił dla Twojej fryzjerki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle miłych słów, dziękuję! podobno umiem słuchać, tak mi mówiono.
      Postaram się sprawdzić, co tam u niej...

      Usuń
    2. Oby już było spokojniej i stabilniej.
      Ale na to trzeba czasu.

      Usuń
  35. Też musieliśmy podjąć taką decyzje z początkiem tego roku. Serca nam pękły. Ale tak było trzeba.
    Dobrze spotykać tak empatycznych ludzi. Dodałaś otuchy komuś, kto tego potrzebował. To bardzo cenne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama to przeżyłam kilka razy, więc znam ten stan...

      Usuń