czwartek, 28 marca 2024

Z krańca na kraniec...

 Mieszkam w małym mieście, gdzie w ciągu godziny można dojść z jednego krańca na drugi. Lubię poznawać inne miejscowości, ale zawsze chętnie wracam do miejsca urodzenia. 

Wielu ludzi mówi, że chętnie zamieszkałoby gdzie indziej, mam i ja taką propozycję, ale czy się zdecyduję, nie wiem, rozważam za i przeciw. Lubię moje miasto, połączenia kolejowe są dobre, zieleni sporo, mam ulubione szlaki spacerowe, do lasu i nad jezioro niedaleko.

Zwykły marsz ulicami swojego miasta może czasem zaskoczyć, niby znamy każdy niemal kąt, ale inny nastrój, inna ścieżka powodują, że nagle zauważamy coś, co było tu od dawna, a dopiero dziś wpadło w oko aparatu. Inna sprawa, że niektóre rzeźby przenoszone są w inne miejsca lub jakiś budynek mijamy ciągle z jednej strony, gdy tymczasem druga kryje jakiś mural, bramę lub tablicę pamiątkową.

Wczoraj właśnie wpadłam na to, że cykl o takich tablicach byłby ciekawy, bo każda upamiętnia znaną osobę lub wydarzenie, ile historii do opowiedzenia!


Ten posąg, rzeźba czy jak to nazwać stał kiedyś przy tzw. ścieżce zdrowia, jeśli ktoś pamięta, co to były za obiekty w PRLu. Ścieżki dawno nie ma, ale rzeźba pozostała, i o ile pamiętam nosi nazwę Łyżwiarze.


Na tym samym skwerze postawiono parkur dla rolkarzy i deskorolkarzy, aby schodów i poręczy nie niszczyli, a wyżywali się w swojej przestrzeni.


Na budynku piekarni-cukierni zauważam mural, nietypowy, bo narożnikowy. Jeden fragment na ścianie głównej reklamuje pracownię tortów, drugi na ścianie bocznej promuje tradycyjne pieczywo. Tu podobno odbywają się także warsztaty pieczenia chleba dla uczniów.


W dniu mojego spaceru przyjechał do miasta cyrk. Proces rozlokowania całości na terenach zielonych widziałam z okna kuchennego i podziwiam szybkość oraz sprawność pracowników obsługi. Przyjechali rano, po południu jeden występ, a kolejnego ranka już ich nie było...


Kampanię wyborczą do samorządów widać na każdym kroku, kilometry bilboardów, tysiące twarzy spoglądających na przechodniów z każdego ogrodzenia...czasami czuję się śledzona spojrzeniami z plakatów, a każdy uważa się za najlepszego kandydata. Dziwne jest natomiast to, że na wielu plakatach nie wypatrzysz logo partii, z której rekrutują się kandydaci, czyżby wstydzili się przynależności partyjnej?


Drzewa jeszcze gołe, bez liści i wrony na nich wyglądają niczym dekoracja z jakiegoś horroru!
Podglądam także, ile gniazd na konarach, jakie zmyślne konstrukcje wyplatają ptaki, a zręczności można im pozazdrościć! Część gniazd spadł po wichurach, będą mieli nasi skrzydlaci przyjaciele wiele pracy wiosną.


Taki budyneczek spodobał mi się w otoczeniu zieleni. Budynek stary, ale pięknie zrewitalizowany, a całość nawet przez ogrodzenie robi wrażenie. Ciekawe jak wygląda wewnątrz? 


Stały element każdego marszu - klucze gęsi, a w niedzielę w drodze do Torunia widziałam nawet dwa bociany, krążyły nisko nad autem, jakby chciały się przywitać:-)

A co Was zaskoczyło ostatnio w waszym otoczeniu, czy może lubicie właśnie niezmienność swojej strefy komfortu?

82 komentarze:

  1. Minęłam Leszno, za jakieś 2,5 godziny będę przejeżdżać przez Twoje miasto. Widziałam już sarny, żurawie i jednego, samotnego bociana.
    Ja też lubię swoje miasto, ale rozważam przeprowadzkę, jak przejdę w stan spoczynku. Prześlę Ci dobre myśli, Jotko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, dobre myśli wskazane, bo coś kaszel nie chce mnie opuścić.
      Spokojnej podróży!

      Usuń
    2. Właśnie minęłam Inowrocław i moc pozdrowień poleciało do Ciebie. <3

      Usuń
    3. I od razu mi lepiej, dzięki!

      Usuń
  2. Mnie z krańca na kraniec zajęłoby kilka godzin, dlatego używam najczęściej roweru. Nie lubię dużo chodzić po betonie, boli mnie wtedy w stawach.

    Przeprowadzałam za moje miasto już tyle razy, iż tylko mnie to upewniło, że w Łodzi mi najlepiej. ;)

    Od dziecka nie lubię cyrków...

    U nas też mnóstwo plakatów, ale loga partii są na wszystkich.
    Ja już mam swoich kandydatów.

    W Łodzi żeby wronę zobaczyć to trzeba mieć szczęście. Za to dużo jest pięknych gawronów, lubię je obserwować. Niestety najwięcej jest srok, te mogłabym wystrzelać.

    W Łodzi się nie nudzę, zawsze gdzieś na coś trafię i bez aparatu z domu nie wychodzę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no coś Ty?... nie ma w Łodzi wron?... w Wawie jak pamiętam rządzą wrony, zdominowały sroki, bo choć IQ podobne, to wrona jednak jest większa i silniejsza... nie tworzą takich stad, jak gawrony, ale łączą się w małe, takie chwilowe gangi i polują na mniejsze ptaki... niektóre z tych wron potrafią być wypasione niczym brojlery...
      p.jzns :)

      Usuń
    2. Ja do cyrku tez nie, z synem była babcia.
      U nas wron tyle, ze niektórymi ulicami strach chodzić!
      Na plakatach otwarcie reklamuje się tylko KO, reszta to jakieś dziwne nazwy, a z PiS nikogo!

      Usuń
    3. Są wrony, ale bardzo mało. Czasami jak gawrony przylatywały na osiedle, to sroki znikały. Ale to niestety trwało krótko.
      Czy wrony są większe od srok? Na oko mała różnica. Ale faktycznie bandę potrafią stanowić konkretną.

      Usuń
    4. Sroki rozmnożyły się bardzo, zwłaszcza na terenie dawnych ogrodów, latają gromadnie i wrzeszczą strasznie!

      Usuń
    5. To faktycznie nieludzka pora, współczuję!

      Usuń
  3. nie mam już "mojego miasta", tylko wiochę Zapizdowo, którą z buta robię w kilka minut, jak się sprężę, a jak się nie sprężę, to ciut dłużej... ale za to mam w sąsiedztwie takie małe miasteczko, które nazywam "moje", bo je polubiłem... zwięzłe takie jest, streszczone, skupione, wszystko jest na miejscu, otoczone obwodnicą, którą na rowerze nagina się w kilka minut... co ja tam ostatnio odkryłem?... ano wczoraj byłem w bibliotece w domu kultury i w sali obok była fajna wystawa rzeźb z wikliny... kontemplowałem to sporo czasu podziwiając pomysłowość i pracochłonność tych wyrobów... najlepsza była taka siedząca cycata panienka z dredami a la Predator w kapeluszu i czytająca książkę... aż chciałem kupić do domu, ale ponoć już sprzedane, tylko nie wiem za ile, bo pani od biblioteki nie wiedziała i nie było kogo zapytać...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aha, w przeciwieństwie do Jaelki cyrk bardzo lubię, tylko pod jednym warunkiem, że ma być bez zwierzaków, a najfajniejsze są tzw. "antypody" w damskim wykonaniu :)

      Usuń
    2. Jeśli bez zwierzaków, to ewentualnie...ale pamiętam, że strasznie duszno pod tym namiotem.
      Jeśli wiocha blisko ładnego miasteczka, to O.K., a najważniejsze sąsiedztwo!
      Wytwory z wikliny bywają bardzo ciekawe, widywałam tu i tam.

      Usuń
    3. to zależy, czasem faktycznie jest duszno, kwestia jeszcze pory roku, ale jak dobrze rozpięty namiot i odpowiednia konstrukcja, to jest odpowiednia wentylacja... kiedyś udało nam się wkręcić za darmo na widowisko we Francji, taki mały rodzinny cyrk... były oczywiście antypody, a miejscówka trafiła mi się jedna z najlepszych do obserwacji tej konkurencji... zwierzak był tylko jeden, to był koń dyrektora, z którym on sam wystąpił i było jeszcze do wytrzymania, bo koń raczej nie był represyjnie traktowany podczas nauki dość prostych sztuczek zresztą... za to występowała też ekipa rodzinna Polaków - akrobatów, obok antypodów najmocniejszy punkt programu... zrobiliśmy im na koniec taką owację na stojąco, że dali nam znać, żeby do nich przyjść do wozu i zaprosili na piwo... bardzo fajnie sobie pogadaliśmy, także o blaskach i cieniach samej takiej pracy...
      ...
      miasteczko jest naprawdę okay, tylko jakby trochę niedoinwestowane w temacie remontowym zabudowy... może po wyborach coś drgnie, ale ja akurat nie głosuję, bo wyjeżdżam w tym okresie... nie ma opcji, żeby coś z tym zrobić... poza tym mieszkam w tej gminie dopiero dwa i pół roku, trochę za słabo znam ludzi na których warto głosować, a na których nie... wybory lokalne kierują się trochę inną logiką, niż ogólnokrajowe... tu jest jakby mniej ważne, jaki światopogląd prezentują kandydaci, tylko na ile są skłonni i umieją dysponować kasą samorządową, żeby np. jakieś dziury w drodze połatać, poprawić infrastrukturę typu woda, prąd, etc i w ogóle cała lokalna problematyka skupia się na takich zwykłych codziennych sprawach...

      Usuń
    4. Taki cyrk z prawdziwego zdarzenie, typu cirque du soleil to bym chętnie obejrzała.
      Ja głosować będę, ale na prezydenta miasta to nie widzę kandydata, niestety.

      Usuń
    5. Cirque du Soleil to już wyższa, chyba najwyższa półka profesjonalizmu, spora kasa tam funkcjonuje: ceny biletów, gaże artystów, nowoczesny sprzęt, etc... kiedyś oglądałem w telewizji, co niedziele w południe było kilka odcinków... ale tym bardziej urokliwie wygląda na ich tle taki mały, lokalny cyrk na zasadzie small biznesu... to były czasy, gdzie sporo jeździłem po Francji, głównie południe, a przy okazji napatrzyłem się mnóstwa tego najniższego szczebla w hierarchii, teatry uliczne, występy różnego rodzaju i mnóstwo fajnych ludzi, którzy się tym zajmowali... ja miałem swój biznes, objeżdżaliśmy te same miejscowości, festiwale, etc, wszyscy się już znaliśmy, tak bardzo przyjaźnie i rodzinnie było...

      Usuń
    6. To miałeś super epizod życiowy, nie każdemu jest to dane, książki mógłbyś pisać pewnie:-)

      Usuń
  4. Moje drugie z ostatnich, gdzie sie zadomowilam, miasto jest duze w tutejszych warunkach i malutkie w skali swiatowej. Czyli w sam raz. Mialam w zyciu chyba cztery wlasne miasta, znane na wskros z kranca do kranca bez wzgledu na ich wielkosc. Miasto rodzinne, miasto mlodosci, miasto doroslosci i teraz to ... czwarte. Wszystkie kochalam i kocham w jakis szczegolny sposob. One mnie ksztaltowaly, dawaly mozliwosci poznawanie innych miast, kultur, ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na stałe mieszkam tu od urodzenia, ale pomieszkiwałam w Toruniu i Poznaniu, teraz tez pod Poznaniem.
      To prawda, pomieszkując w różnych miejscach można poszerzać kontakty i wiedze o Polsce.

      Usuń
    2. To prawda. Mozna. :))) Pogodnych Swiat!

      Usuń
    3. Zdrówka, słoneczka i samych pyszności!

      Usuń
  5. BBM: Lubię swoje miasteczko. Jest małe, ale ładnie położone, sporo zieleni i wszędzie blisko- same atuty!
    Spokojnych, dobrych świąt, Jotko! Zdrówka!🐣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Same atutu, jak najbardziej!
      Smacznego jajeczka i słoneczka:-)

      Usuń
  6. Moje miasto również można przejść w ciągu godziny :)) Bardzo je lubię, jest pięknie położone, otoczone naturą, polami, lasami, rzekami i jeziorami. Mieszkam tu od urodzenia (z przerwą na naukę) i chciałabym tu doczekać spokojnej, szczęśliwej starości :)))
    Pozdrawiam serdecznie, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie napisałaś!
      Pogodnych i smacznych świąt Agnieszko!

      Usuń
  7. Mnie raczej nic nie zaskakuje, tylko wciąż napawa mnie zdumieniem, jaki Rzeszów jest piękny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musze koniecznie kiedyś zawitać do Rzeszowa, bo widziałam w mediach kadry, cudnie jest!

      Usuń
    2. Pamiętam, jak przed laty zachwycała się nim Urszula Sipińska.

      Usuń
    3. Może i ja się zachwycę:-)

      Usuń
  8. Moje miasteczko leży nad rzeką, przy której ciągnie się pas zieleni i ścieżki rowerowe. Bardzo lubię bliskość natury, urokliwie położone sklepiki, restauracje i kafejki. Mam tu swoje zakątki, lubię obserwować ludzi i naturę. Bliskie z nią spotkania zawsze pozytywnie mnie zaskakują. To piąte miejsce, w którym mieszkam na stałe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O swoim miejscu piszesz tak, że chciałoby się tam pospacerować, zaglądając do kafejki na cos pysznego:-)

      Usuń
    2. Muszę częściej liczyć kroki tak jak Ty. Na szczęście robi się coraz cieplej.
      Miłego świętowania Jotko!

      Usuń
    3. To liczenie niekiedy nas zaskakuje, ale zawsze motywuje...

      Usuń
  9. Lubię małe miasteczka położone nad Bugiem. Są urokliwe i naprawdę małomiasteczkowe. Czasem dla odmiany wędruję sobie uliczkami, na których czas się zatrzymał wiele lat temu.
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie klimaty tez lubię, a nad Bugiem jeszcze nie byłam...

      Usuń
  10. Urodziłam się i całe 74 lata mieszkałam w Warszawie i jakimś cudem nigdy nie marzyło mi się by mieszkać w innym mieście , czy to polskim czy też poza Polską. Podobało mi się wiele miast w Polsce i poza Polską i gdyby nas tu córka nie ściągnęła to pewnie bym nie wylądowała w Berlinie. I lubię to miasto, bo jest wielce kosmopolityczne i nie czuję się tu obco, choć nadal język niemiecki to dla mnie "chińszczyzna". A z polskich miast to pewnie bym wybrała.....Gdynię.
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nad morzem trochę przerażają mnie wiatry...gdyby można tak pomieszkać w różnych miejscach w ciągu roku!

      Usuń
  11. Ja już nie mieszkam w swoim mieście od czterdziestu lat, a ono dalej jest, i to coraz bardziej, moim miastem;) Nawiasem mówiąc, Twoje miasto miałam w planach rok temu, nie wyszlo, może tego roku? Wesołych Świąt 🐣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się uda, zapraszam:-)
      Wesołych świąt:-)

      Usuń
  12. Czy pamiętam PRL-owskie ścieżki zdrowia? No pewnie! Szpaler ZOMO-wców ze szturmowymi pałkami, a między nimi należało przebiec tak szybko, aby jak najmniej dostać metrową białą pałą. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat nie te miałam na myśli, ale spodziewałam się, że ktoś o nich wspomni...

      Usuń
    2. tak, lole - golędzinówki, pewnie że się pamięta... węgierscy "rangersi" /rendorseg = policja/ za to mieli inne: lekkie z bakelitu puste w środku, chyba bardziej niebezpieczne, bo po takim suchym uderzeniu mogły coś człowiekowi połamać... ale to wszystko pan pikuś... gdy pierwszy raz wyjechałem do Francji na przełomie lat 80/90, to tam zobaczyłem i poczułem lagi tamtejszych CRS /tacy zomo - komandosi/, okazało się, że guzik wiem o policyjnym lomocie, bo polska milicja to się w sumie tylko pieściła z ludźmi... to był niezły szok kulturowy: "wolność po zachodniemu", LOL...

      Usuń
    3. Na szczęście oszczędzone mi zostały podobne doświadczenia...

      Usuń
  13. Lubię miejsca, które są moje, czyli dłuuuuugo przeze mnie zsiedziałe. Nie klimatyzuje się łatwo w nowym miejscu.
    Zwiedzać, poznawać coś nowego też lubię, ale muszę mieć swoje własne, znane mi miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak chyba wielu z nas. My tez lubimy poznawać nowe, ale najczęściej wracamy w znane miejsca, to jak powrót do domu:-)

      Usuń
  14. Jeśli chodzi o moje obecne miejsce zamieszkania, to nie mogę wiele powiedzieć. Jedyna zmiana to zeszłoroczna budowa małego ronda na miejscu trudnego do przejechania skrzyżowania - oceniam tę decyzję za słuszną. Wspominam natomiast miejsce mego urodzenia. Dochodzi nawet do tego, że na jawie przymykając oczy, czy też w śnie spaceruję uliczkami, dróżkami rodzinnego Dobrzelina, lecz trudno mi sobie wyobrazić, jak jest tam teraz. Kiedyś podjechałem pod swoją kamienicę; wypadało wejść do środka, przynajmniej wspiąć się po schodach i stanąć przed drzwiami mojego dawnego mieszkania... nie odważyłem się... ale obiecałem sobie, że jeśli operacja planowana na czerwiec skończy się pomyślnie, to podjadę w to miejsce i obejdę wszystkie uliczki i miejsca, gdzie stąpałem i byłem będąc dzieckiem i nastolatkiem... wtedy może dokonam konfrontacji dwóch światów... acz boję się że to porównanie wypadnie na niekorzyść współczesności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba właściwość wieku, bo ja tez chętnie odwiedziłabym znane z dzieciństwa miejsca, ale jedno jest niedostępne, a szkoda...

      Usuń
  15. Ja lubie swoje rodzinne miasto (Szydłowiec) i choć dawno już tam nie byłam, to też spokojnie dało radę przespacerować z jednego końca na drugi, jest tam piękny zamek (kilka lat temu go odremontowali) z fosa i fontanna na wodzie, są zabytki takie jak kościół, ratusz, kiedyś pamiętam jak tam mieszkałam to były skałki/kamieniołomy z mini jeziorkiem ale niestety nikt o to nie dbał i zarosło, choć może kiedyś ktoś się za to zabierze i coś ładnego tam powstanie i muzeum instrumentów ludowych.
    Wspaniały spacer miałas i przyjemnie było czytać i oglądać zdjęcia, w pięknym miejscu mieszkasz Jotko 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To z pięknej miejscowości pochodzisz, nie byłam w Szydłowcu, ale o zamku słyszałam!
      Buziaki dla Was, zwłaszcza dla maluszków!

      Usuń
  16. Jeśli w Toruniu mieszka syn, to nie ma się nad czym zastanawiać. Inowrocław możesz odwiedzać choćby co weekend.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby mieszkał w Toruniu, to nie musiałabym się przeprowadzać, ale niestety wybył aż pod Poznań. Z drugiej strony, to nie Kraków, a połączenia pociągiem mam idealne.

      Usuń
  17. Mnie ostatnio mile zaskoczyły wysprzątane śmieci na ulicy. Ciekawe na jak długo... Ludzie niestety notorycznie śmiecą. Fakt, zauważyłam że jedyne śmietniki są u nas tylko na przystankach autobusowych, ale to nie usprawiedliwia ludzkiej głupoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, śmieci to istna zmora. U nas służby osiedlowe sprzątają , ale ludziska śmiecą od nowa, widocznie lubią mieszkać na wysypisku.

      Usuń
  18. W mieście zawsze można zobaczyć cos nowego, ciekawego, bo zawsze duzo tam sie dzieje, duzo jest potrzeb i pomysłów i ludzi mieszka dużo.
    Tu u mnie na podkarpackiej wsi dostrzegam też różne zmiany. Wieksze albo mniejsze. Wiekszosć nich jest zwiazana z porami roku. I chciałabym by tak pozostało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chciałabym mieszkać tu i tam, zależnie od pory roku czy potrzeby duchowej, ale nie stać mnie na dwa domy, nawet domki...zostają krótkie wyjazdy i wakacje.

      Usuń
  19. Ja lubię Miasteczko moje. Choć projekty unijne wyszrpały wielką dziurę w jego spokojnym nurcie życia. Podlaska przyroda zdecydowanie ma się lepiej bez ochrony unijnej. Jako nerwicowiec, wolę spokojne zmiany, rozłożone w czasie, nie drastyczne. A twoje miasto bardzo mi się podobało, ma tak fajny klimat uzdrowiskowy jednak, a przynajmniej ta część którą widziałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdemu kuracjuszowi się podoba, zwłaszcza jeśli kuracjusz ma wysokie wymagania...

      Usuń
  20. Lubię Kraków, chociaż moim rodzinnym miastem jest Toruń, który jest piękny. Odwiedzam Toruń i za każdym razem widzę jakieś nowości.
    Życzę Ci radosnych świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Toruniu studiowałam i bardzo lubię to miasto, często tam bywamy:-)
      Dziękuję i wzajemnie:-)

      Usuń
  21. Ciekawa ta rzeźba łyżwiarze, przyciąga wzrok. Klucze ptaków też podziwiam, jak lecą w sobie tylko znanym kierunku. Piękny widok. Lubię stałość, ale czasem chciałabym dostrzec jakąś pozytywną zmianę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stałość tez wolę od rewolucji, ale jak mówisz, pozytywne zmiany czasami są potrzebne...

      Usuń

  22. Dobra, co z serca do serca płynie
    I dużo pięknej wiosny wokół,
    Niechaj w radości czas ten minie,
    w miłości, która jak co roku
    nadzieję niesie, zieleń, kwiaty
    i słońce co wszystko rozjaśni!
    Niechaj w tym świętym, pięknym czasie,
    nie będzie smutków ani waśni,
    niech tylko dobro w nas rozkwita,
    jak wiosna, co Wielkanoc wita.

    Szczęśliwego, wspaniałego Czasu życzę Ci na te Święta i serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie i wzajemnie, niechaj Cię morze ukołysze, słonce rozmarzy!

      Usuń
  23. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam na spacerze w Zaścianku...;o) Jestem "dziki człowiek"...;o)
    Nasz bocianek jeszcze nie przyleciał...:o(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzikość tez lubię, ale trzeba tam dojechać...
      Bociany już widziałam, niebawem i do ciebie dotrze!

      Usuń
    2. W Niedzielę już był !! ;o) Wiosnę można zacząć odliczać...;o)

      Usuń
  24. W te radosne Święta Wielkanocne życzę Ci mnóstwa uśmiechu, ciepła rodzinnego, pysznych przysmaków i wspaniałych chwil spędzonych w gronie najbliższych. Niech będzie to czas pełen błogosławieństw i wzajemnej życzliwości!
    Wesołych Świąt! 🐣⛪🐇
    Angelika

    OdpowiedzUsuń
  25. Od kilku lat marzę, by odwiedzić miasta, w których mieszkaja znajomi blogerzy. W ten sposób spełniłabym dwa marzenia: poznała trochę kraj i poznała ludzi, których lubię i szanuję. Z okazji Wielkanocy życzę zdrowia, spokoju, pięknych zabaw z wnukiem. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko, a ja bym bardzo chciała, by spełniło się Twoje marzenie:-)
      Dziękuję, Tobie także życzę wszelkiego dobra:-)

      Usuń
  26. Witaj, Jotko.

    O tak, rodzinne miasto także potrafi zaskoczyć zmianami, wystarczy parę razy przejść się inną trasą, by po powrocie na starą przekonać się - jak bardzo:)
    Też byłam latem pełna podziwu dla cyrkowych budowniczych, gdy obserwowałam ich poczynania z okna:)

    A jako że Święta tuż tuż - życzę wszystkiego najlepszego Tobie, Twoim Bliskim i blogowym Gościom.
    I - specjalny buziak dla Wnusia:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i wzajemnie, życzę wszystkiego pięknego.
      Wnusia wyściskam z rozkoszą!

      Usuń
  27. Życzę zdrowych, spokojnych Świąt Wielkiej Nocy!
    Wesołego Alleluja! Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i wzajemnie życzę wiosennej radości:-)

      Usuń
  28. No, w mojej miejscowości też znalazło się mnóstwo plakatów wyborczych... Cóż, trzeba jakoś przetrwać ten okres. Tak poza tym, to chyba nic specjalnego się nie dzieje.
    Super byłoby zobaczyć bociany, dawno nie widziałam tych ptaków w swojej okolicy.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci Wesołych świąt wielkanocnych. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bociany już się pokazują:-)
      I Tobie także wielu wspaniałych momentów i nieustającej weny twórczej...

      Usuń
  29. Małe miasta są super, jedną z większych zalet jest możliwość poruszania się na piechotę. I nie trzeba jechać daleko żeby zażyć zieleni. Pracuję w wielkim mieście ale zawsze z radością wracam do siebie gdzie cisza, spokój i dwa kilometry od domu las. Czasem sama sobie zazdroszczę tych dobrodziejstw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duże miasta lubię zwiedzać, ale tylko w swoim czuję się jak w domu:-)

      Usuń
  30. Ja też jestem lokalna patriotką! Ostatnio zaskoczył mnie skalniaczek, zresztą co i rusz odkrywam coś nowego.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umknął mi komentarz...
      To, co nas otacza jest nam chyba najbliższe:-)

      Usuń