Pasuje mi tu pewien cytat: czym różni się człowiek inteligentny od mądrego? inteligentny zawsze wybrnie z sytuacji, w której człowiek mądry nigdy by się nie znalazł!
Nie pamiętam polityka, który za gadanie głupot publicznie przeprosiłby, zwyczajnie i po ludzku przyznał się do błędu. Swoją drogą, jeśli ktoś naprawdę tak myśli i tak swoje myśli wyraża, to za co tu przepraszać? Tym bardziej więc, niechaj nie ubliżają inteligencji słuchaczy, wymyślając wymówki typu: wyjęte z kontekstu; to była przenośnia, nie to miałem na myśli; przejęzyczyłem się; to daleko posunięta nadinterpretacja; chyba państwo źle usłyszeli...
Oczywiście najpierw następuje sondowanie opinii, bo a nuż wyjdą na bohatera lub nadzwyczaj dowcipnego polityka, takiego równiachę, co to i filozofa , i kloszarda rozbawi, a gdy urok osobisty nie zadziała, to zawsze użyć można wytrycha - "wyjęte z kontekstu".
Przykładów w mediach mnóstwo i chyba wszyscy mają dość kłótni i pyskówek podsycanych przez niektórych dziennikarzy, a jeśli oglądacie programy informacyjnie, wiecie o kogo i o jakie wypowiedzi chodzi.
Ale bywają też politycy, którzy rzucają pomysłami, podobno oryginalnymi, bo przecież nie podsłuchali i nie wyczytali tego nigdzie wcześniej, tylko jakoś zapytani o szczegóły, plączą się w zeznaniach, a najlepiej, gdyby ich rewelacyjne pomysły rozpisali w punktach i opatrzyli przepisami inni.
Wysłuchałam niedawno rozmowy z posłem Jakubiakiem, który chyba też startuje na prezydenta RP.
Poseł pochwalił się pomysłem wprowadzenia BYKOWEGO, czyli specjalnego podatku od osób i par bezdzietnych. Już u dziennikarza prowadzącego rozmowę pojawiło się wiele pytań i wątpliwości:
- jak odróżnić osoby, które nie chcą mieć dzieci, od tych, które nie mogą?
- czy bykowe tylko dla singli czy także dla par bezdzietnych?
- co z podatkiem dla księży i zakonnic?
- jaka wysokość tego podatku?
- czy przepisy będą obowiązywały wstecz?
Pewnie tych pytań byłoby znacznie więcej, gdyby przyszło do ustalania przepisów szczegółowych.
Osobnym tematem jest wzrost agresji słownej w przestrzeni publicznej. Jaki to antyprzykład dla młodych ludzi, gdy wszystko jest dopuszczalne i wszelkie chwyty dozwolone. Tylko czy na pewno wszystko można usprawiedliwić gorączką polityczną i rywalizacją?
A tak w ogóle, by nie przedłużać, mam ochotę podsumować to nasze polskie piekiełko takim obrazkiem: