Wszyscy przywołują świąteczny klimat, bo szaro i buro na dworze, a my nie tylko w gwiazdkowych klimatach bywamy, choć wszelkie grudniowe radości i naszym sercom miłe.
Kolejny stosik nowości, ale teraz obiecałam przeczytać pożyczoną Konopnicką, jestem ciekawa jej biografii, bo coś tam pamiętam, ale kiedyś inne życiorysy obowiązywały ;-)
W parku takie poidełka zainstalowano, teraz zamknięte na zimę, ale to dobry pomysł, bo stoją blisko grillowiska i ścieżek rowerowo-trekkingowych, w każdej chwili można napełnić bidon!
Weszłam do piekarni po chleb, a przy stoliku kawowym dziewczynka z misiem - zasłuchana w bajki opowiadane przez pluszaka. Słodki obrazek.
Była też wycieczka do Torunia znowu, po zapas pierników, ale i po kulturę. Zajrzeliśmy do Muzeum w Ratuszu Miejskim, bo był dzień darmowego zwiedzania. Sam gmach piękny, ale i wystawy ciekawe, opiszę osobno, bo jest co pokazać!
Przeglądając teczkę z pracami syna odkryłam świąteczne rysunki sprzed 30 lat niemal.
Dlaczego zajrzałam do teczki? Bo syn uczy wnuka rysować i chciał się pochwalić swoimi pracami.
I znowu wycieczka w miłym towarzystwie, mimo zimnej aury humory dopisywały.
Dworek wprawdzie zamknięty, ale był mały park i wiatraki.
Dziś tylko zajawka.
Kończę książkę "Świąteczna księgarnia". Obawiałam się, że to typowy gwiazdkowy wyciskacz łez będzie, a to sympatyczna lektura, pełna mądrych refleksji i niespodzianek.
A okładka? miodzio! Polecam!









Nigdy nie zbierałam obrazków namalowanych przez dzieci. Za dużo przeprowadzek i nie widziałam sensu. Mam chyba kilka tylko. Gdzieś. Może.
OdpowiedzUsuńU mnie jedynak, więc prac mniej , jedna teczka:-)
UsuńByć może to trochę zmienia, ale moja przyjaciółka też na 3 dzieci i zbierała wszystko. Ja jestem mało sentymentalna.
UsuńOj, wszystkich nie zachowałam, trochę z wczesnego dzieciństwa i trochę dojrzalszych.
UsuńPięknie uchwyciłaś dziewuszkę z misiem. Faktycznie- sama słodycz!
OdpowiedzUsuńStarałam się być dyskretna...
UsuńJa też nie zbierałam, bo moja ciągle coś rysowała lub malowała aż do końca liceum. Kiedyś marzyło mi się by mieszkać w takim dworku. Minęło mi, gdy znajomi zamieszkali w dość odległej dzielnicy od centrum Warszawy i ich opowieści o wszystkich problemach z tym związanych szalenie skutecznie wyleczyły mnie z tych marzeń. A gdy udało im się "ową posiadłość" sprzedać zamieszkali w "normalnym" domu i wciąż słyszałam jak to dobrze, że już do autobusu to mają raptem 200 metrów, że nie muszą wszystkiego "ciągać" z miasta, że nie brną po błocie a maszerują po prawdziwym oczyszczonym chodniku i..... nie muszą kosić trawy.
OdpowiedzUsuńCzęsto marzenia przegrywają ze stroną praktyczną życia, a im jesteśmy starsi, tym bardziej marzenia się weryfikuje...
UsuńDziało się wiele w tych kilku dniach!
OdpowiedzUsuńU mnie też jedna teczka, bo córka jedna, ale doszła druga dla wnuczki :)
Super wygląda okładka książki :)
Prace wnuka zbiera synowa, choć ja tez chyba mam kilka...
UsuńTeż mam swoją teczkę ze starymi rysunkami z przedszkola i jakieś dwa zeszyty z pierwszej klasy. Dworek, obrazy w Toruniu - brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńNapiszę, szkoda by było zdjęć:-)
UsuńMój plastycznie uzdolniony syn, do 15 roku życia przerabiał i malował figurki Warhammer. Z rysunków nie zachowało się nic. Kiedy masz czas czytać te wszystkie książki, jeżeli ciągle podróżujesz i zwiedzasz? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeraz mam więcej czasu, bo rzadziej opiekuje się wnukiem, ale i z nim czytamy różne książki, coraz więcej go interesuje:-)
UsuńGdybym miała wybierać z tych różności codzienności, to nr1 - Malczewski, nr2 - dworek, no i nr3 dziewczynka z misiem.
OdpowiedzUsuńDziewczynka była super, aż miałam ochotę kupić tam kawę i tez posłuchać misia.
Usuń:)))) Oczy Mikolaja mi sie najbardziej podobaja :)))). Pamiatka fajna z przeszlosci.
OdpowiedzUsuńStosik ksiazek niczego sobie a do tego jeszcze ta Konopnicka, ja jej jeszcze nie mam ale to tylko cierpliwosci trzeba, ukaze sie i na mojej wypozyczalni. Ksiegarniowo w swieta sie zapowiada.
Dziewczynka z misiem faktycznie slodka. "Poczytaj mi misiu"! Widzialam w biliotece jak dzieci czytaly ksiazki pieskowi, ktory wygladal na zadowolonego ale misia czytajacego nie spotkalam. Jeszcze, musze sie rozgladnac.
Torun nie zawodzi i do tego neci. Czekam na opowiesci z muzeum.
Takie dworki to wspaniale miejsce do spotkan warsztatowych byle wyczaic grafik.
Cieszę się, że moi rodzice jakieś moje prace pozostawiali, fajna pamiątka. Swoje późniejsze też niektóre trzymam. Pozbyłam się za to zeszycików z opowiadaniami i innymi zapiskami, a może szkoda, choć z drugiej strony sporo z nich pamiętam.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o naukę rysunku, bratanica przez jakiś czas chodziła na zajęcia i faktycznie trochę się tam nauczyła. Ale jej rodzice nie umieją, więc sami by nie mogli ;) Pamiętam, jak raz zaczęłam jej dziecięcymi farbkami malować wazonik z gałęziami, który stoi u rodziców, a ona nic nie powiedziała, ale się zainspirowała i też go namalowała :)
Książki ostatnio dodaję do listy i na czytnik, a z czytaniem gorzej ;)
Bardzo dobry pomysł z misiem,który opowiada dzieciom bajki.Osoba która to wymyśliła powinna dostać nagrodę...
OdpowiedzUsuńI w codzienności można znaleźć coś nicocodziennego, np. ta dziewczynka
OdpowiedzUsuńMarek z E
Lubię te Twoje „zapiski codzienności” – takie zwyczajne, a jednak pełne ciepła i uważności na drobiazgi. 💛 Właśnie tego chyba najbardziej potrzeba, gdy za oknem szaro i buro.
OdpowiedzUsuń