wtorek, 1 stycznia 2019

List do prawnuka...

Odeszła tak cicho i skromnie jak żyła.
Pani Basia, o której pisałam kiedyś TUTAJ

Może to smutne, pisać w nowym roku o śmierci, ale w sumie, wydźwięk tej notki będzie optymistyczny, wierzcie mi.
Cieszę się, że mogłam Ją poznać i nie tylko wysłuchać opowieści o udziale w Powstaniu Warszawskim, ale porozmawiać na każdy temat, a pamięć miała świetną i życzliwość dla innych niecodzienną.
Zawsze pamiętała o urodzinach, imieninach, zawsze starała się innym zrobić przyjemność.

Nie zdążyłam Jej w grudniu złożyć osobiście życzeń imieninowych, bo była w szpitalu, ale przekazałam przez rodzinę.
Tym bardziej czułam, że należy się Jej pamięci ta notka.

Najbardziej jednak chciałam podzielić się z Wami pracą konkursową jej prawnuka, ucznia klasy piątej, który napisał o swojej prababci w nietypowej formie listu, jakby to bohaterka pisała do przyszłego potomka.

Za zgodą autora i rodziny zamieszczam tę pracę w całości, bo zrobiła na mnie wielkie wrażenie:

Najdroższy mój Wnuczku!

Najukochańszy Julku – bo może tak będziesz miał na imię...? Jak Słowacki, którego czytać nam nie wolno? Mój prawnuczku, którego urodzin tak chciałabym doczekać już w wolnej, w niepodległej Polsce. Ale gdyby mi się nie udało...chciałabym, żebyś wiedział.

Jest zimny dzień, za kilka dni kończę 18 lat, a powstanie upada. Mieszkam w okupowanej przez hitlerowców Warszawie razem z tatą i babcią. Należę do "Szarych Szeregów", gdzie nazywają mnie "NINA", choć mam na imię Basia. Jestem łączniczką, noszę pocztę dla powstańców. Jestem głodna. Chłopcy co jakiś czas przynoszą obierki ziemniaczane, cebule lub kaszę, które wykorzystujemy z innymi dziewczętami na zupę. Gdyby nie oni, umarlibyśmy z głodu.

Ludzie dookoła pomagają mi, ratują, nawet poświęcają. Pewnego dnia na ulicy Marszałkowskiej, która przez gruz bardzo się zwęziła i trzeba było przebiec przez barykadę, jakiś pan poprosił, bym go przepuściła, bo się spieszył do chorej córki. Gdy patrzyłam, jak przechodził przez gruzowisko nagle upadł – zabił go snajper. Zamiast mnie.

Innego razu rozmawiałam z chłopcem, który na moich oczach dostał w głowę granatem odłamkowym i zginął. Zginęło naprawdę wielu z nas, powstańców i wielu mieszkańców Warszawy. Mnie spadające bomby zasypywały już trzy razy, ale udało się, żyję i pomagam jak umiem, walczę.

Ale wiesz co? Mimo, że hitlerowcy wygrywają, my się nie poddamy. Będziemy walczyć do końca, aż zwyciężymy. Bo zwyciężymy prawda? Musimy! Dla nas, ale i dla Ciebie, mój Chłopcze. Nie wiem, co będzie dalej. Mówią, że jak to się skończy, wywiozą nas wszystkich do Niemiec...albo do obozów.
Mam marzenie. Że przeżyję i opowiem Ci to kiedyś sama. Spacerując po Łazienkach i jedząc lody.
I że wszystko się ułoży. Julku, chciałabym Cię poznać.
Twoja babcia Barbara Sosińska, ps. „NINA”


Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą!
Ale smutek straty rekompensowany jest nadzieją przyszłych pokoleń, które doceniają dorobek swych przodków, pielęgnują wspomnienia i doskonalą cechy odziedziczone po dziadkach i rodzicach.

84 komentarze:

  1. Jeżeli chłopiec pisze tak w piątej klasie, to wiem, że kiedyś kupię jego książki. Ludzie odchodzą. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chłopiec jest ogólnie uzdolniony, takie dziecko renesansu i wszystko go interesuje:-)

      Usuń
    2. Fajnie, że są takie dzieciaki:)

      Usuń
    3. Gdy słucham o tym, czego się uczy, sama sobie wydaję się strasznie leniwa!

      Usuń
  2. Piękny wpis o pięknych Ludziach - dziękuję Ci za to wzruszenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. W tamtej notce o pani Barbarze jest takie zdanie: "Dla takiej sprawy jak niepodległa Polska, nie żal i życie poświęcić." Wiele razy zastanawiałam się nad tym, jaką postawę zaprezentowaliby dzisiejsi siedemnastolatkowie i nie bardzo chce mi się wierzyć, że zachowaliby się tak samo. Nie wiem, może się mylę. Jednak mnie samą zdumiewa, skąd w ludziach brało się to przekonanie i ta zdolność do poświęcenia życia za ojczyznę. O sobie wiem na pewno, że nie zrobiłabym tego, bo uważam, że nie istnieje na świecie nic wartego tej ofiary z wyjątkiem życia własnego dziecka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że teraz inni ludzie, inne czasy, jesteśmy podzieleni, skłóceni, nawet ważne wydarzenia jednoczą nas na krótko, a i z tym jednoczeniem różnie bywa...

      Usuń
    2. A wiesz... Moja babcia mawiała: "Ludzie robią się coraz gorsi, bo dawno wojny nie było". Może coś w tym jest? Ludzkość zapomina o koszmarze, stare pokolenia odchodzą, nowe go nie znają, a eskalacja konfliktów i takiego po prostu codziennego zła na świecie chyba znowu doprowadzi do wojny, która obejmie cały świat. Tak mi się od jakiegoś czasu wydaje i mam nadzieję, że nie stanie się to za życia mojego dziecka. Ja już swoje przeżyłam, zachwycona nie jestem, ale ona za krótko jeszcze żyje.

      Usuń
    3. Mawiam tak samo jak Twoja babcia, to widać chociażby po odradzaniu się faszyzmu w różnych jego formach i po wypowiedziach ludzi, którzy twierdzą, że obozów koncentracyjnych nie było...

      Usuń
    4. Wyobraź sobie, znam osobiście człowieka, nauczyciela historii (!), który głosił takie treści na lekcjach! Opowiadał m.in. jakieś bzdury w tym stylu, że hitlerowskie obozy koncentracyjne to był rodzaj wczasów. Młodzież (bo to szkoła średnia) nie w ciemię bita, zaczęli opowiadać to w domu, przez rodziców doszło to do dyrekcji, a skończyło się w sądzie - wyrokiem i zakazem wykonywania zawodu. Wiele lat temu ten sam człowiek chełpił się swoim "rodowym" sygnetem, w którym widziałyśmy z moją przyjaciółką (jego ówczesną narzeczoną) faszystowska wronę. Dziadkiem z Wehrmachtu też się chwalił... Na szczęście ją (przyjaciółkę) rzucił, nie rozumiem tylko, dlaczego po tym wszystkim nie odeszła od niego żona, nie zabrała córki i nie uciekła, gdzie pieprz rośnie...
      https://nowiny24.pl/historyk-do-prokuratora/ar/5983587
      https://nowiny24.pl/nauczyciel-z-rzeszowa-skazany-za-propagowanie-faszyzmu/ar/6006151

      Usuń
    5. I jeszcze
      https://nowiny24.pl/uczy-dzieci-bredni-na-lekcjach-historii/ar/5983253

      Usuń
    6. Jedyna rada, to zapakować go na te wczasy na jakiś czas, żeby sam sprawdził...a może znał historię tylko z filmu "Życie jest piękne"?

      Usuń
  4. Pamiętam jak pisałaś o Pani Basi.
    A list Jej wnuka rzeczywiście wzruszający...

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepiękny list, wzruszająca notka, bardzo mnie poruszyłaś, naprawdę.
    I chyba nie wiem, co napisać, więc śpieszmy się kochać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę wiele rzeczy, osób doceniamy chyba po stracie...

      Usuń
  6. Wygląda na to, że słuchał uważnie swojej babci, za to należą się wielkie słowa uznania. To rzadkość dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, zresztą jest wychowywany w duchu patriotycznym i to nie tylko symbolicznie.

      Usuń
  7. Utalentowany Chłopak! Może będzie pisarzem? Pokolenie moich rodziców miało naprawdę "przechlapane"-wchodzili w dorosłe życie i ich start przerwała wojna.
    A pokolenie moich dziadków też nie miało wesoło- przeżyli dwie wojny.
    Ciągle nie mogę zrozumieć skąd w ludziach tyle nienawiści i agresji w stosunku do innych. Tym bardziej, że tak naprawdę nie ma wygranych wojen, zawsze są straty po obu stronach. Wojna jest bezsensem i nie wiem dlaczego to tak trudno niektórym pojąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wolne dni obejrzeliśmy kilka powtórek starych filmów i wiesz, większość była o wojnie, dokumentalne także. Nie wiem, co ludziom się w wojnach podoba, sami chyba czasem już nie pamiętają o co ta wojna sie toczy...

      Usuń
  8. Świetne pióro, wyobraźnia i pomysł na tekst. I jak wynika z opowiadania, babcia zdążyła wszystko wnuczkowi opowiedzieć.To musiała być wspaniała kobieta... A wpis rzeczywiście bardziej tchnie optymizmem niż smutkiem. Dobrego roku, Jotko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki był zamiar i chyba się udało, skoro tak to odebrałaś.
      Dziękuję:-)

      Usuń
  9. Nie dziwię się, że zamieściłaś ten tekst w całości. To piękny gest w hołdzie Pani Basi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak on cudnie to napisał, z emocjami ❤ Wow!

    OdpowiedzUsuń
  11. Wojny. Nie wiem dlaczego je gloryfikujemy Jotko. Kiedyś słyszałam jak Danuta Szafrańska mówiła, że ludzie siedzący po piwnicach nienawidzili powstańców. Za to, że ściagnęli na nich to nieszczęście. Dziś wiemy, że to byo bez sensu. Mogli poczekać. Historia uczy, że nic nie uczy. Ja biorę nadzieję stąd, że nasze dzieci przyjaźnią się z młodymi Niemcami, że nasze dzieci uważają, że niczym się nie różnimy, że uważają, że cały świat jest ich domem. I wszyscy ludzie. Nie pozwólmy zamknąć się w klatkch granic, histori i tradycji, bo przegramy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nasze dzieci są otwarte, przebojowe, podróżują i dlatego trzeba o tamtym pamiętać, by nigdy się nie powtórzyło, bo gdy słucham wieści ze świata, to o podobne okropności u nas wcale nie tak trudno...

      Usuń
  12. Śmierć może nadejść w każdym czasie, nawet w nowym roku. Ja osobiście teraz też jestem smutna.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pewnie nie jestem jedyną ,która się wzruszyła.Piękny ten list (nietypowy).Czasami także przychodzą mi myśli jak ja sprawdziłabym się w tych "nieludzkich" czasach wojny.Bo niektóre z moich dzieci traktują to co było za "przesadzone" ,że nie mogło tak być.Właściwie to trochę może się nie dziwię,bo dla mnie cały czas jest trudne do przyjęcia...ludzie...ludziom. A co do wejścia w Nowy rok z takim smutnym tematem to oprócz tego ,że jednak odbieram też ten optymistyczny wydźwięk.Tak już jest ,że życie nasze składa się z różnych "okruchów".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Samo życie, nie może być tylko wesoło i po różach...

      Usuń
  14. Wpis faktycznie zmuszający do refleksji - ale na tym polega życie, że tak naprawdę nikt z nas nie wie ile jeszcze... Buziaki noworoczne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mawia moja starsza koleżanka, nigdy nie wiemy czyja noga po tamtej stronie pierwsza się znajdzie...

      Usuń
  15. Niesamowita kobieta i...jej wnuk. Rzeczywiście, mimo smutne, wydźwięk pozytywny. Dziękuję Ci Kochana za tę chwilę, którą spędziłam na lekturze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że znalazłam temat dla każdego...

      Usuń
  16. Piękny list, szkoda tylko ,że Polacy w tradycji mają do przekazania tak niewiele radości a tak wiele walki i śmierci i tak z pokolenia na pokolenie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, przeważnie smutne rocznice, okazje, za mało radości i optymizmu...

      Usuń
  17. Klik dobry:)
    Wzruszyłam się. Aż ciarki poczułam.

    Wszystkiego njlepszego w nowym roku!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepszego i dla Ciebie, w całej rozciągłości!

      Usuń
  18. Jestem na prawdę pod wrażeniem, bardzo dojrzały list. Z pewnością niejeden dorosły by tak nie napisał. A te informacje Asiu on wymyślił, czy to są prawdziwe przeżycia jego prababci? Mało który dzieciak w jego wieku i w dzisiejszych czasach interesował by się historią i do tego umiał tak pisać, dziś dzieciaki i młodzież myślą o głupotach, a przede wszystkim o komputerze i komórce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowieści są autentyczne, chłopiec zamiłowanie do nauki i tradycji wyniósł z domu rodziców i dziadków.

      Usuń
    2. Można by więc rzec, że geny wzięły górę :)

      Usuń
    3. Chyba nawet zwielokrotnione, z tego co wiem:-)

      Usuń
  19. Czy Pani Basia czytała ten list? Mam nadzieję, że powstał jeszcze za jej życia. Utalentowany, czujący młody człowiek. Warto było dla niego walczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno czytała, bo powstał jakiś czas temu, ale nie mogłam zamieścić wcześniej, bo praca brała udział w konkursie.

      Usuń
  20. Witaj, Jotko.

    Piękny list. Powinien znaleźć się w kanonie lektur obowiązkowych nie tylko ze względu na konwencję, ale także - autora.
    Jeden z najlepszych przykładów empatii, z jakim się zetknęłam.

    Pozdrawiam noworocznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu autora i rodziny, na pewno przekażę:-)

      Usuń
  21. niezwykle szybko dojrzewali, ze świadomością własnych i historycznych ograniczeń.
    Piękny wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, dzisiejsza młodzież wolniej dojrzewa, chyba że ma za sobą traumatyczne przeżycia.

      Usuń
  22. widać babcia dużo opowiadała, i czuć w liście miłość i nadzieję.opowiadania babcie musiały na chłopaku wywołać głebokie odczucia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie tyle dużo, co z sercem, sama kiedyś miałam okazję wysłuchać opowieści, była przejmująca do kości, a panią Basię kosztowała wiele zdrowia, jakby to było wczoraj...

      Usuń
  23. Forma i sam list...to jest niesamowite !!!
    Jeżeli chłopak jest w piątej klasie i ma takie pomysły (forma) i umiejętność, zapewne opowieści, przeniesienia na papier...to ja chcę doczekać jego pierwszej książki ♥

    OdpowiedzUsuń
  24. I to jest to, co zawsze powtarzałam: jeśli dziecku nie przekażemy wartości, dobrych relacji rodzinnych i nie pokażemy przykładem właściwych postaw, to jakim prawem mamy oczekiwać, że samo z siebie będzie wszystko wiedziało i postępowało jak należy? Chłopak dostał od bliskich wiedzę i miłość, więc nic dziwnego, że tak pięknie napisał.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem tego samego zdania i dziękuję za piękne podsumowanie:-)

      Usuń
  25. Mój ojciec był w Warszawie w czasie powstania, choć nic mi nie wiadomo, by w nim uczestniczył czynnie. Był po prostu mieszkańcem. Nie mówił o głodzie, ale że się go bał, było widać, po zachwycie nad najzwyklejszą kartoflanką. Nie opowiadał o tragicznej śmierci młodszego brata, tak jakby czuł się winny, że go nie ocalił. Kto nie przeżył koszmaru wojny, ten nie zrozumie, bo żadne słowa, nie są w stanie opisać jej okrucieństwa. Powstańcze pokolenie odchodzi niestety, ale tym ważniejsze jest by byli tacy młodzi, wrażliwi, uzdolnieni ludzie jak wnuczek Pani Basi. Niechaj Ona spoczywa w spokoju, a on w nim żyje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, coraz ich mniej wśród nas, a pojawiają się tacy, co zaprzeczają historii...
      Dziękuję, Iwonko:-)

      Usuń
    2. To ostatnie zdanie Iwony... Piękne!

      Usuń
    3. Prawda? Piękne podsumowanie:-)

      Usuń
  26. Wzruszająca notka, Jotko... Z treści listu wnioskuję, że ten młody człowiek uważnie i ze zrozumieniem słuchał prababci Basi, a jej słowa głęboko zapadły mu w pamięć i serce.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to nietuzinkowy chłopiec i bardzo zdolny:-)

      Usuń
  27. Warto wspominać takie osoby, takie historie. Bo w nich można znaleźć wiele rad, kierunków jak mamy w przyszłość patrzeć, jak w nią iść.

    Dzięki za uznanie. :) Staram się jak najszerszej komentować, a co za tym idzie też sobie czasem jakieś rzeczy przypomnę, czegoś się nauczę itp.

    Jak na razie sprawa stażu zależy od rozmów kierownictwa pracodawcy i urzędu pracy. Przynajmniej dziś się tak dowiedziałem, że taka droga jest.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie skomplikowane te umowy, przepisy itd.

      Usuń
  28. Piękna wzruszająca praca! Chłopak ma talent ale w liście jest i zasługa pani Basi. Babcia na pewno często opowiadała chłopcu o swojej smutnej młodości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że trochę dowiedział się tez od dziadka, jej syna.

      Usuń
  29. Trudno coś obiektywnego wywnioskować na podst. tekstu. Nie wiem, czy: a/ był to zadany temat, czy własna inicjatywa chłopca, b/ praca była pisana pod kontrolą, c/ była to "kooperatywa" nauczyciela z uczniem, itd., itp., ... Jedno wydaje mi się symptomatyczne, silne rozwarstwienie społeczeństwa wywiera nacisk na rozwarstwienie poziomu uczniów. Mamy po prostu więcej debilów i geniuszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczegółów nie znam, ale to prawda, w szkołach zauważa się wzrost liczby uczniów słabych i bardzo zdolnych.

      Usuń
  30. Piękny wzruszający wpis :) i muszę przyznać, że chłopiec ma talent do pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  31. No dobrze, próbuję po raz kolejny coś napisać, skoro te wcześniejsze kropki zamiast komentarza się udało przemycić:))
    Piękny list i przepiękna pamięć o prababci w sercu młodego chłopca. Ja też ciekawa jestem, jak pan Andrzej, czy list był napisany własnoręcznie, ale wiesz, nawet jeśli rodzice go poprawiali, to nic. I tak świadczy o jakimś poczuciu wspólnoty, rodzinnej kontynuacji, tradycji. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też prawda, rodzina i jej tradycje mają duże znaczenie.

      Usuń
  32. Niesamowity list, pięknie wszystko ten chłopiec napisał ma ogromny talent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam i cieszę się, że zamieściłam.

      Usuń
  33. To wyciskacz łez - na samym początku roku... a jednak brzmi optymistycznie. Piękny post i dobrze, że o tym napisałaś. Dziękuję Ci za to, bo to świadczy o miłości rodzinnej, o talencie tego chłopca i o patriotyzmie. Przywraca wiarę w ludzi. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię takie wyciskacze łez, wzruszenia są nam potrzebne:-)

      Usuń
  34. Bardzo przejmująco, wzruszyłam się Asiu , a chłopiec ma duży talent. Chciałabym kiedyś przeczytać jego książkę, uściski

    OdpowiedzUsuń
  35. Bardzo to wzruszające i historia Pani Basi i to, jak pięknie upamiętnił ją wnuczek...

    OdpowiedzUsuń