środa, 23 stycznia 2019

Śpiesz się powoli...

Wróciliśmy z długiego zimowego spaceru.
Zrobiłam kawę w moim ulubionym expresie, zasiedliśmy do laptopów, by sprawdzić, co tam w świecie.

Kawa i ciasteczka zniknęły szybko, więc poprosiłam męża by wstawił wodę na herbatę, bo nie odtajałam jeszcze, a ile kaw można wypić?

Mąż poszedł do kuchni, zapalił gaz i wrócił na dalsze przeglądanie Internetu.
Już miałam pójść do kuchni, ale powiedział, że czajnik nie gwizdał i to on w końcu robi herbatę.
O.K. nie poszłam.
Siedzimy tak, patrzę, że okno w kuchni zaparowane, a czajnik milczy.
Zainteresował się także mąż...cokolwiek za późno.

Okazało się, że gaz zapalił, ale pod garnkiem ze szpinakiem, który został od obiadu, a czajnik stoi sobie na innym palniku.
Nie zjem więc szpinaku na kolację, a mąż stwierdził, że na pewno to opiszę na blogu:-)

Zaczynam się zastanawiać czy nie kupić czajnika elektrycznego...


69 komentarzy:

  1. czas najwyższy nauczyć szpinak gwizdać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale chociaż czajnik cały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kup , ja miałam taki zwyczaj ,że zostawiałam czajnik na gazie ,aż się woda wygotowała, aż kiedyś mi dziewczyny się wkurzyły , jak 3 czajniki tak zniszczyłam i kupiły elektryczny i to okazało się świetnym rozwiązaniem na moje zapominanie.
    Gaz nie gaz , jak się zajmę czymś innym to zapominam.
    To samo mam z garnkiem dla psów, jak im gotuję.
    Na szczęście garnek niezniszczalny jakiś,
    wyszoruję i dalej gotuję a garnek wygląda jak nowy :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Garnki mam dobre, więc i ten ze szpinakiem ocalał :-)

      Usuń
    2. A jednak , chociaż garnek pozostał :-)))

      Usuń
  4. Z całą pewnością, gdybym nie posiadała czajnika elektrycznego, musiałabym często kupować nowe garnki:)
    http://rekoczynydoroty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elektryczny mam w pracy, muszę się zastanowić...

      Usuń
  5. Ale może zdarzyć się też tak, że czajnik elektryczny wyląduje na gazie, wtedy też nie będzie miło. Chociaż to pewnie tylko na początku z przyzwyczajenia tak może być, potem już same plusy takiego czajnika.

    Coś tam w głowie mi się układa, choć przyznam się, że w porównaniu ze szkoleniem lekarzy to ratownictwo medyczne jest bardziej złożone.

    Fakt, sam widziałem po moich koszatniczkach, zwłaszcza najstarszych jak z każdym miesiącem się zmieniały. Tak to już wszystko jest pomyślane.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam kiedyś na spotkaniu z ratownikiem medycznym, duża wiedza i opanowanie!

      Usuń
  6. Ale historia! Chyba wszystkim się zdarza :) Dobrze, że tylko tak się skończyło ;)
    Pozdrawiam Asiu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No cóż, w stanie wielkiego zamyślenia można pomylić garnek z czajnikiem.
    Tu w ogóle nie ma gazu, wszystko się gotuje na prądzie, więc nawet do jajek mam oddzielny "jajowar". A czajnik elektryczny polecam- sama wygoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba zakupię, bo na gazie długo się gotuje woda...

      Usuń
  8. Oj znam to:))) A ten garnek ze szpinakiem da się domyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Garnek jest dobry, nawet za bardzo nie ucierpiał, może dlatego, że szpinak bez omasty...samo zielsko:-)

      Usuń
  9. Szczęściara z Ciebie, Jotko. Nie musiałaś jeść szpinaku na kolację...

    OdpowiedzUsuń
  10. Hah, zdarzają się takie rzeczy. Małż mój dostał @ od szefa z wytycznymi odnośnie pracy na dany dzień. Przeczytał go, a zwrotną wiadomość zaczynał od pytania o to co ma robić.

    OdpowiedzUsuń
  11. U mojego męża w pracy spalili już trzeci czajnik. Najśmieszniejsze, że to strażacy. Dzwonki dzwonią, lecą do samochodów, wyjazd na pożar. Kiedy dyżurny, który zostaje, poczuje zapach spalenizny, już jest za późno. Znów kupili zwykły czajnik zamiast tego na prąd, niereformowalni :-D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wcale się nie dziwię, w końcu w każdej chwili mogą ugasić:-)

      Usuń
  12. W naszej kuchni stoją oba, ale najczęściej używany jest ten na gaz (większa pojemność). Nie sposób zapomnieć o gwizdku, ponieważ przycisk opuszczający gwizdek wmontowany jest w rączkę czajnika, więc dotyka się go odruchowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, gwizdek to jeszcze inna historia, ale w obecnym modelu nie sposób zapomnieć.

      Usuń
  13. To jeszcze nic takiego, bo jesteś w domu, czekasz sobie spokojnie na wodę, pożaru z tego nie będzie. Ale mój tato kiedyś wstawił coś, zapomniał i wyszedł z domu. Na szczęście przypomniało mu się, zanim doszło do tragedii.

    P.S. Notatka o moich malunkach została wstrzymana, bo wzięłam się za nowy obraz i pomyślałam, że najpierw go skończę, by potem dać wszystko hurtem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja koleżanka gnała kiedyś z pracy do domu, bo nie pamiętała czy wyłączyła gaz pod obiadem.
      Fajnie, że Tworzysz, czekam cierpliwie:-)

      Usuń
  14. obecne elektryczne czajniki "bezprzewodowe" to kompletna porażka... nie chodzi o idiotyczną nazwę bynajmniej, ale o to, że porządnie spalić ich nie można...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, a jak się znudzi to nawet wymówki nie ma...

      Usuń
  15. Jak dobrze zna Cię mąż.Zresztą nie mogłaś Go zawieść,prawda? Niedawno gotowałam jaja i "ocknęłam" się jak jaja zaczęły wydawać "dziwne dźwięki".Prawie strzelały....Szpinak bardzo lubię więc go szkoda .Od jakiegoś czasu mam czajnik elektryczny i bardzo chwalę ten zakup.W naszej rodzince wciąż krąży "anegdotka". Moja siostra w lecie jechała w Warszawie z mężem na działkę. Dojechali (a odległość dosyć znaczna) i mąż zapytał ,a wyłączyłaś żelazko? Moją siostrę tak "męczyło" to żelazko ,że pojechała z powrotem do domu( ok godzinę jechała) aby zobaczyć ,że żelazko wyłączone ,a Ona przecież w ostatnich dniach nie prasowała.Jak można "ogłupi" człowieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, wystarczy zasiać niepewność, z powodu żelazka czy niezamkniętych drzwi też mi się zdarzyło wracać...

      Usuń
  16. I znowu się kłania - tak popularny ostatnio " mindfulness" żeby myślami być tu i teraz, ale okazuje się, że ta niby prosta metoda jest chyba najtrudniejsza, z jaką można się w życiu spotkać :))) Ale smaka na szpinak mi zrobiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja trochę zjadłam, ale reszta przepadła...chyba nie potrafię myśleć o jednej rzeczy.

      Usuń
  17. Tak, koniecznie czajnik elektryczny, a tak na serio...zdarza się ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Biedny szpinak, tak się spalić w środku zimy ;-) A tak na serio, to od lat mam czajnik elektryczny, że już sobie nie wyobrażam gotowania wody na gazie. Pozdrowienia Asiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A taki był smaczny... czajnik elektryczny dobra rzecz, byle prąd był...

      Usuń
  19. Ja mogę wypić niezliczoną ilość kaw:-D Jestem kawoholiczką:-) W krakowskim appartamento mamy tylko prąd więc taki czajnik stawiany na płycie to prawie jak elektryczny;-)
    Pozdrawiam cieplutko Jotko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię, cieszę się, że w wielu miejscach można wypić dobrą kawę, nawet w drodze:-)

      Usuń
  20. Najbezpieczniej chłopa nie wpuszczać do kuchni... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie zgadzam się, mój mąż robi najlepszy placek drożdżowy na świecie:-)

      Usuń
  21. Każdemu czasem się zdarzy jakaś pomyłka w kuchni :D Moja świętej pamięci babcia zamiast mleka do kawy to wlała sobie olej xD Szkoda, że herbaty jednak się nie napiliście, ale za to będzie co wspominać ;)
    Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ♥ wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Witaj, Jotko.

    O płonących garnkach po średnio-ostatnich wydarzeniach chyba nie mam siły się wypowiadać:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  23. norma - laptop włączony garnek spalony!

    OdpowiedzUsuń
  24. Ę, ja dzisiaj zapomniałam o kaszy i zamieniła się w węgielek:)

    OdpowiedzUsuń
  25. To i tak dobrze, bo mógłby gazu nie zapalić po okręceniu kurka - co mnie się zdarzyło.

    OdpowiedzUsuń
  26. Współlokatorka z czasów studenckich zapomniała założyć gwizdek, włączyła palnik i zasnęła. Prawie spaliła mieszkanie. Całe szczęście inny współlokator wrócił do mieszkania i uratował sytuację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie powstają pożary, dobrze, że tylko tak sie skończyło!

      Usuń
  27. wszystkie przedmioty potrafią spłatać psikusa. Czajnik elektryczny też:))Po prostu, bądźmy czujni:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, czujność na każdym kroku wskazana:-)

      Usuń
  28. Dóbrze,że skończyło się tylko na spalonym szpinaku. Czajnika używam elektrycznego ,więc szybko delektuję się rano kawką.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do kawki to kupiliśmy expres, podobno zdrowsza...

      Usuń
  29. Asiu długo miałam opory, jeśli chodzi o czajnik elektryczny. Ale po dwóch spalonych kupiłam i jestem mega zadowolona. To nie prawda, że, jak niektórzy mnie "straszyli", że żre prąd. Po prostu nie nalewamy pełnego dla nas dwoje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest bardzo duży wybór czajników, niektóre bardzo stylowe:-)

      Usuń
  30. Koleżanka poprosiła męża, żeby nastawił ziemniaki na piec (już obrane, w garnku), to potem, jak wróci z pracy, zrobi szybko obiad. Posłuchał. A że nie powiedziała, żeby też zapalił gaz, to przecież nie jego wina ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ci mężczyźni...mojemu zdarza się zapalić gaz, ale nie przestawić czajnika, więc czajnik stoi, a płomień ogrzewa kuchnię...

      Usuń
  31. Od dawna mam czajnik elektryczny. To od czasu, kiedy spaliłam kolejny na gazie (wiele lat temu, udało mi się przypalić chyba ze 4 wcześniej). :)
    A anegdotka z telefonem mogłaby być o mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Elektryczny rządzi u nas :D wygląda jak stary gracik, bo kuchnia w starym stylu i robi dużo szumu, ale jest niezawodny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuchnia w starym stylu jest na pewno bardzo przytulna:-)
      Witam pięknie:-)

      Usuń
    2. A czy masz Basiu swój blog? Chętnie poczytam:-)

      Usuń
  33. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń