wtorek, 10 września 2019

Dynie, miody i chleb ze smalcem...

Podobno letnie dni jeszcze wrócą, ale my wybraliśmy się na pożegnanie lata w skansenie. Wracamy tam co rok, bo impreza jest świetna, klimat swojski, zawsze coś smacznego kupimy, pogadamy z fajnymi ludźmi, pozwiedzamy i spędzamy cały dzień na świeżym powietrzu.
Sobota była deszczowa i takoż zapowiadała się niedziela, ale podjęliśmy ryzyko i opłaciło się, nawet z czasem wyszło słońce.
Zaczęliśmy wizytę w skansenie od obejrzenia stoisk wystawców, w chałupach zaś miejscowe panie i panowie zaczęli przygotowania do wiejskich zajęć, wszak skansen jest żywym muzeum: obróbka lnu, tkanie na krosnach, gotowanie zupy dyniowej i powideł śliwkowych, zbiory chmielu, młócenie zboża, praca na żarnach, naprawa obuwia, kucie podków itp.
Trudny był wybór chleba, tyle rodzajów sprzedawano, pięknie pachniały także swojskie wędliny. Zakupiliśmy chleb razowy i chałkę z kruszonką, kawałek pieczonej kiełbasy, nie odmówiliśmy sobie spróbowania sernika i brownie.
Przy straganie dyniowym podyskutowałam z właścicielem o gatunkach dyni i sposobach przygotowywania tego warzywa, wybrałam dwa rodzaje do wypróbowania, skosztowałam dyni kiszonej, pycha!
W jednej z chat pani przygotowywała tradycyjna zupę dyniową, zaciąganą mlekiem i podawaną z szarymi kluskami- po wielkopolsku to zupa z korbola z nagusami.
Na podwórzu pod stodołą koń o imieniu Bajka pracuje zaprzężony do maneża, który napędza sieczkarnię do słomy.
Panowie w czapkach z zapałem obsługiwali młocarnię wąskomłotną. Zabawne było to, że dla nich to zwyczajne wiejskie zajęcia, a zwiedzający gapili się i robili fotki - no cóż, dla mieszczuchów to niezła gratka...
Spotkaliśmy także sympatycznego kobziarza i nie mogłam sobie odmówić fotki na pamiątkę:-)
A przy stoisku obok próbowałam konfitur na ostro i musztardy z chrzanu z różnymi dodatkami.
Ciekawe były także karczma wiejska oraz dom organisty. Izby bogatszych mieszkańców wsi miały drewniane podłogi i bielone ściany.
Znane nam były miejscowe wiatraki, dwa drewniane i jeden murowany, ale zauważyliśmy w tym roku całkowitą renowację obu drewnianych młynów i można zwiedzić je także od środka.
Muzeum cały czas sie rozwija, na placu obok drewnianego kościoła postępuje rekonstrukcja plebanii z Noskowa, domu o budowie szkieletowej, przeniesionego w całości na teren skansenu.
Nie opuściliśmy także występów na scenie - można było usłyszeć wielkopolskie kapele podwórkowe:
EKA z Gostynia; Pod Rydlem z Kleczewa oraz Szczuny z Sulęcinka. była moc i wesoły nastrój, bo między utworami panowie opowiadali dowcipy:-)
Skansen to nie tylko rekonstrukcje wiejskich zagród. Dokonano także rekonstrukcji dworu wraz z kaplicą i cmentarzem, a obok dworu w starym lamusie obejrzeliśmy wystawę pod nazwa Witaj szkoło. W gablocie widzicie ówczesne tablety na grafitowe rysiki...
W takich zielonych ławkach siedziałam w pierwszych lasach szkoły podstawowej, tyle że nie pisaliśmy już atramentem.
W budynku młyna wodnego zorganizowano wystawę sztuki nieprofesjonalnej twórców z Wielkopolski.
Niezwykła ekspozycja rzeźb i płaskorzeźb o tematyce religijnej, przyrodniczej, weselnej.
Na piętrze budynku wystawa malarstwa, w większości obrazy religijne malowane na drewnie, naśladujące ikony.

Atrakcji na tym festynie było tyle, że na dwa dni by starczyło, z każdą godziną przybywało odwiedzających, ale gdyby komuś było mało, to blisko także na Lednicę, a w drodze powrotnej można wpaść do Gniezna...

Gdyby kogoś interesowały podobne imprezy, co roku w drugą niedzielę września odbywa się pożegnanie lata w skansenie Dziekanowice koło Gniezna.


117 komentarzy:

  1. Ooo, ja chętnie, tylko ździebko daleko mam :)
    Wypróbowałam w ubiegłym roku zupę z dyni hokkaido - pyszna jest. Zaintrygowałaś mnie kiszoną. Może poddam pomysł tacie - na razie namiętnie kisi i pożera kalafiory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakisili makaronową, naprawdę mi smakowała, bardziej niż kapusta...

      Usuń
    2. Podejrzewam, że wszystkie kiszonki są pyszne. Kisiłam onegdaj czosnek w główkach - zeżarli mi wszystko!

      Usuń
    3. Frau Be - przyjedź do mnie, to pojedziemy razem za rok :) ode mnie to jakieś 30 km ...

      Usuń
    4. Od Ciebie to i do jednego takiego... Ups!... Nic nie mówiłam.

      Usuń
    5. To może umówimy się wszystkie i jeszcze kogoś zaprosimy?

      Usuń
    6. Czekam na propozycje, Jagę na przykład...

      Usuń
    7. To zabierzemy się razem z Jagą, bo my po sąsiedzku :)

      Usuń
  2. Kochana
    I ja byłam w 🌞niedzielę tydzień temu w skansenie w Wygiełzowie. To pobliska wieś.
    Skanseny mają niepowrarzalny klimat.
    Mieszkałam na wsi pamiętam zatem wiele, a teraz to wszystko przeniesiono do muzeum wsi polskiej.
    Łza się w oku kręci🤗
    Pozdrawiam serdecznie na kolejne 🌞 wrześniowe dni❤️🙋

    Skanseny mają swój

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, jak wyszły racuszki?🍪

      Usuń
    2. To tez fajnie spędziłaś czas.
      Niestety, mąż wolał domową pizzę, ale zrobię:-)

      Usuń
  3. Dla mieszczucha to nie lada atrakcje, sama kupuję na tego typu festynach chleb, czasem wędzonki. Zaskoczyłaś mnie dynią, nie jadłam kiszonej, choć warzywa kiszę, czyli rzodkiewki, brokuły, kalarepki, papryki, zielone pomidory, cebulki, patisony, cukinie, ale nie dynie.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiszę buraki na barszcz, super smak i kolor!

      Usuń
    2. Ultra!!! I dopiero teraz o tym mówisz?! Przepisy poproszę, uwielbiam kiszonki!

      Usuń
    3. Jotko, ja też kiszę buraczki na okrągło, ale nie gotuję barszczu, bo nie lubię. Zlewam kwas do butelek i piję na umór, bo jest pyszny!

      Usuń
    4. A widzisz, to też tak zrobię!

      Usuń
  4. Przepadam za naleśnikami dyniowymi, ale nie potrafię ich robić tak jak moja babcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja babcinej zupy dyniowej też nie powtórzę, zabrała sekret do grobu...

      Usuń
  5. Bardzo lubię. Bardzo. Skanseny to jest świat który pachnie tym czego często już nie ma. Super zdjęcia no i fajnie że napisałaś że ciepło jeszcze wróci... ;) Dobranoc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie już dziś piękny dzień, babie lato:-)

      Usuń
  6. W domu rodzinnym oćca mego konia zaprzęgało się do kieratu a nie maneża, to pewnie ta sama maszyneria tylko inna nazwa. W dzieciństwie niejeden raz asystowałam przy takiej młócce, tylko nasza młockarnia była większa.
    Ja w pierwszej klasie pisałam piórem maczanym w kałamarzu z atramentem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Atrament mnie ominął, na szczęście, ale pamiętam wyprawki robione przez rodziców i fartuszki z białym kołnierzykiem:-)

      Usuń
  7. Wcale mnie nie dziwi, że wracasz w takie miejsce każdego roku. Poczułem w dosłownym tego słowa znaczeniu te wszystkie zapachy. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och te kiełbasy i ciasta, lawenda i powidła śliwkowe...

      Usuń
  8. zupa z korbola z nagusami?????...
    rozwaliło mnie i przeczołgało po suficie :lol:
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkam blisko Wielkopolski, ale tej nazwy nie znałam, u nas mówiło się zupa z bani i kluchy na pyrach:-)

      Usuń
  9. Wspaniała wycieczka Asiu.:) Z uśmiechem przeczytałam o występach kapeli z mojego lokalnego podwórka, a tymczasem ślę pozdrowienia z Gostynia.:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawe miejsce. Zainteresowała mnie ta przenoszona plebania z Noskowa. Przenoszą, aby w tym skansenie było więcej ciekawych obiektów i całość skansenu była bogatsza w obiekty. CIEKAWSZE. SERDECZNE POZDROWIENIA ZNAD SZTALUG MALARSKICH PRZESYŁA KRYSIA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, przenoszą w całości, a zniszczone drewno zastępują nowym.

      Usuń
  11. Byłam w tym skansenie w sobotę :) Właśnie przygotowywali się do imprezy. Deszcz padał, ale wszyscy mieli nadzieje na to, że będzie fajnie.
    I, jak widzę, było :)
    Skansen bardzo mi się podobał, zwiedziłam ich już wiele. Patrząc na twoje zdjęcia, żałuję, że musiałam wracać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieliśmy nadzieję, że pogoda okaże się łaskawa i na szczęście tak było, chociaz w Poznaniu padało podobno, a to blisko:-)

      Usuń
  12. Oj piękne miejsce i ile pysznosci az Ci zazdroszczę
    Ja sie przeziebilam przed wyjazdem no cos mnie trafi
    Ale jak wroce opowiem Ci co i jak

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pyszności były, naprawdę. W takich razach nie liczymy kalorii:-)
      Zdrówka życzę, pilnuj się!

      Usuń
  13. Dawno nie byłam w żadnym skansenie. Ciekawa wycieczka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, same atrakcje, w razie czego od soboty imprezy w Biskupinie:-)

      Usuń
  14. Klik dobry:)
    Wszystko mi sie podoba, a skansen bardzo barwnie przedstawiony. Lubię zupę dyniową. Mam tylko problem z dobraniem się do wnętrza dyni. Ostatnio użyłam najpierw wiertarki, ponieważ nożem nie mogłam się wbić.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, im większa tym twardsza, pomaga mi mąż, bo czasem tez nie daję rady...

      Usuń
    2. u nas w domu ja pełnię funkcję "dyniowego" gdy nachodzi Halloween i używam do tego mojego standardowego zestawu trzech narzędzi:
      długi, szeroki ostry noż do ścinania "beretu"...
      łyżka z zaostrzonymi brzegami do wydrążania...
      krótki, wąski i równie ostry nożyk do zdobień wszelakich...
      to zupełnie wystarczy, ale przyznam, że wiertarka zrobiła na mnie wrażenie :)

      Usuń
    3. O matko, to cały arsenał! wiertarki jeszcze w kuchni nie używałam...

      Usuń
  15. Lubię się szwędać po takich miejscach. Wiatrak fajny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W środku też fajnie.
      Okazało się, że zimą odbywają się w tym skansenie rekonstrukcje historyczne, żałuję, że nie wiedziałam...

      Usuń
  16. Jestem wielką wielbicielką dyni! Od zupy po ciasto jednak kiszonej jeszcze nie jadłam. Ba! Nawet nie słyszałam o kiszonej dyni;-)
    Fajna impreza. A z Panem kobziarzem dopasowaliście się kolorystycznie:-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie:-)
      Dziś będę robić zupę krem z dyni z imbirem, już mi ślinka leci...

      Usuń
  17. Lubię takie miejsca i zapach prawdziwych chlebusiów. Rozmarzyłam się. *_*

    OdpowiedzUsuń
  18. Komentarz wyleciał w powietrze, więc na skróty...
    Dziękuję Ci za to, że mogłam odświeżyć pamięć dawno zapisanych chwil!
    Ten piękny, uduchowiony świat powoli znika, ale są ludzie, którzy dbają o korzenie naszego rozwoju - i chwała Im za to!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, robią to z zamiłowaniem i innych zarażają:-)

      Usuń
  19. Byłam w skansenie na Kaszubach, we Wdzydzach oraz w skansenie wsi radomskiej - czy jakoś tak się nazywa. Uwielbiam takie miejsca, zupełnie jakbym się cofała w czasie do młodości dziadków moich. A ławki takie pamiętam, z dziurką na kałamarz. W pierwszej klasie pisało się piórem ze stalówką maczaną w atramencie...
    Widocznie w związku z rozpoczęciem roku szkolnego mnóstwo z nas ma takie wspomnienia wczesnoszkolne, wczoraj czytałam m.in. o zeszytach u Lucii i też początek "kariery" szkolnej się przypomniał :)))
    Bardzo lubię oglądać zdjęcia z tak ciekawych miejsc, dziękuję za piękną wycieczkę :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo prośże, cała przyjemność po mojej stronie:-)

      Usuń
    2. O nie, nie zgodzę się, po mojej ;)!!!

      Usuń
  20. Bardzo lubię takie klimaty, ale nie pamiętam już kiedy ostatnio na takim byłam...

    OdpowiedzUsuń
  21. GRAŻYNA KOWALIK11 wrz 2019, 14:02:00

    I znów mieliście piękną i smaczną wycieczkę. Jak tak czytałam to aż mi zapachniało tym chlebem i innymi smakołykami.Teraz w niektórych miejscach dosyć deszczowo ,wczoraj Gabrysia też narzekała na "mokro" nad morzem niby nad morzem jest ogrom wody ,ale żeby jeszcze z góry leciała? (oczywiście żartuję).Takie młyny ,wiatraki to raczej rzadszy widok więc tym bardziej kusi aby coś takiego zobaczyć. Pozdrawiam Asiu -w Dukli jest pięknie słonecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiatraki zawsze mnie przyciągają, jest w nich coś magicznego:-)
      U nas zrobiło się ładnie, oby jak najdłużej:-)

      Usuń
  22. Dlatego lubię wrzesień bo dużo jest takich imprez, u nas też dożynki i można zaopatrzyć się w dobra naturalne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, w sobotę wybieramy się znów na festyn, tym razem historyczny:-)

      Usuń
  23. Lubię od czasu do czasu zobaczyć takie miejsca. Bo to dobra forma nauki o historii naszej.

    Gofr sam w sobie to już nieco kalorii, a z dodatkami to już absolutna bomba kaloryczna. Nad morzem, przynajmniej dla mnie to ważny punkt programu. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza sie, oglądamy świat, który zanika...
      Nad morzem apetyt dopisuje wszystkim:-)

      Usuń
  24. Chleb... jak to jest, że on się nigdy nie nudzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, każde ciastko kiedyś wychodzi bokiem, a chleb nigdy!

      Usuń
  25. Witaj, Jotko.

    I znowu edukacyjnie i smakowicie:)

    Jadłam kiedyś kiszoną dynię i też bardzo mi smakowała, ale nigdy nie próbowałam jej sama kisić.
    Za to parę dni temu sprawiłam się z dorodnymi cukiniami w ilości sporej i jestem z siebie dumna, patrząc na przygotowane do wyniesienia słoiki:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja w tym roku nawet ogórków nie zakisiłam, taki leń mnie opanował...

      Usuń
  26. Jakoś nigdy nie udało mi się trafić w skansenie na tego typu imprezy. Ale samo zwiedzanie skansenów jest bardzo ciekawe i przywołuje wspomnienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może do tych, w których byłaś jeszcze nie dotarła nowa moda?

      Usuń
    2. ...albo to nie był ten czas...;)

      Usuń
  27. Fajna imprezka :) Byłam tam strasznie dawno temu, z uczniami wówczas 11-letnimi, a dzisiaj maja po 26 lat ...
    Na pewno sporo się zmieniło przez te 15 lat.
    Fajne nazwy tych kapeli, takie wielkopolskie :)) a szare kluchy uwielbiam, tylko rzadko jem, niestety. Kiszonego korbola nigdy nie próbowałam, ani nie kisiłam, ostatnie nasze szaleństwo to kalafior kiszony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szare kluchy też lubię. U mnie w domu babcia robiła je na kilka sposobów, och, aż mi ślinka leci...

      Usuń
  28. Bardzo owocna i smakowita wycieczka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, właśnie zrobiłam zupę z dyni, tylko bez klusek...

      Usuń
  29. Zupa z dyni - mniam. U nas w domu przygotowywana bez klusek. Kompocik też spoko ;) W związku z tą dynią przechowujemy stary jak świat karbowany nóż i zawsze w kompocie te sześcienne kawałki są pofalowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kompociku nie znam, babcia robiła dynie w occie:-)

      Usuń
    2. O, a to ja nie znam takich w occie.

      Usuń
    3. Chyba podobnie jak grzyby lub korniszony, podawana do obiadu jak buraczki...

      Usuń
  30. Chciałabym mieć możliwość uczestniczenia w takim miejscu i chciałabym spróbowac dyni

    OdpowiedzUsuń
  31. Przez dwadzieścia lat miałem na miejscu, choć bez wiatraka i tak starych chałup. Aha, i koń był przy bryczce a nie kieracie, czy jak to nazwałaś - menaża, a tej nazwy nawet ne znałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam i kierat i maneż, może to nazewnictwo lokalne?

      Usuń
  32. Nic nie zastąpi zapachu świeżo upieczonego chleba...

    OdpowiedzUsuń
  33. Bardzo lubię dynie. Robię z nich różne rzeczy. Twoje zdjęcie pokazuje też, jakie są piękne i różnorodne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, niesamowite kształty i kolory, nawet wężowato podłużne w paski...

      Usuń
  34. Takie imprezy zawsze mają coś w sobie. A smak i zapach swojskiego chleba oraz wędlin to jest to co uwielbiam :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie stoiska zawsze przyciągają wielu gości, te z rękodziełem jakoś mniej...

      Usuń
  35. Na Religii w takich ławkach siedziałam...;o)
    Chlebka nie zazdroszczę, bo mam źródełko takiego prawdziwego, wielgachnego, okrągłego, na zakwasie...;o)
    Wędlinek też nie zazdroszczę, bo mam "osobistego" Wędzarnika, który mi zamrażarkę napełnia...;o)
    Ale takie imprezy uwielbiam...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz jak w raju!
      Imprezy pod gołym niebem to świetna sprawa:-)

      Usuń
  36. U nas mamy zapasy dyni na zupę dyniową na następnie 20 lat chyba :D

    I ten wybór chleba! Tu gdzie mieszkam chleb jest taki średni więc patrzę z zazdrością ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dobry chleb trudno, a jeśli masz tyle dyni, to podeślij trochę...

      Usuń
  37. Skansen Muzeum Wsi Słowińskiej, Kluki oraz Skansen Wsi Lubelskiej w Lublinie to dwa miejsca , które udało mi się zwiedzić i za każdym razem byłam pod wrażeniem. Nie dziwi mnie więc , że Twoja wizyta w takim miejscu okraszona dodatkowo takim festynem była zachwycającym przeżyciem . Myślę ,że nasze pokolenie będąc w takich miejscach przeżywa sentymentalną podróż do przeszłości , którą jeszcze pamięta , dlatego towarzyszy nam przy tej okazji tyle emocji. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Klukach byłam kilka lat temu i trafiliśmy na podobna imprezę, jaki tam był sernik, palce lizać.
      Podróż sentymentalna jak najbardziej, wiele elementów z tamtych chat było u mojej babci czy cioci na wsi...

      Usuń
  38. Prowadzisz/prowadzicie bardzo aktywne życie. Też by mi takie dobrze zrobiło, ale niestety na planowaniu się kończy.

    OdpowiedzUsuń
  39. Trochę daleko ale myślę, że warto się kiedyś wybrać, chcemy z mężem i tak Gniezno odwiedzić to może w przyszłym roku po przy okazji i tam zawitamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobry pomysł, wiele jest do zobaczenia i przeżycia:-)

      Usuń
  40. Rzeczywiście, atrakcji było mnóstwo. Od samego patrzenia na te smakowitości ślinka leci. Dynię uwielbiam. Miałam jeszcze w Polsce w okolicy bazarek, na którym sprzedawano różne rodzaje i zawsze nie mogłam się odczekać jesieni. Tutaj ogólnie dostepny jest tylko jeden rodzaj, ale nie narzekam, bo akurat bardzo go lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesień to w ogóle bogactwo owoców i warzyw. Lubię tę obfitość, obiad w zasięgu ręki, wystarczy odwiedzić bazarek:-)

      Usuń
  41. Szkoda, że mam tak daleko. Bardzo fajna wycieczka. Taki chleb chętnie bym spróbowała. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chałka też była dobra, nie zdążyłam spróbować rogali, bo wykupili...

      Usuń
  42. :) Tak można to opisać. W sumie trochę z tym namiotem musieliśmy pogłówkować. Nie wyszło nic z tego, jednak zawsze to jakiś wysiłek umysłowy był.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  43. OOOooo... moje pierwszoklasowe ławki :):) I dziury na kałamarze, i kolorek zielony:) Dopiero w 6 klasie usiedliśmy na krzesełkach przy stolikach. Miałam obsadki i pióra do nich ekstra cieniutkie. łamało się to dziadostwo i trzeba było wymieniać. Każdy nosił zapas piór. Atrament dolewało się do kałamarzy z takiej wielkiej butli. W 3 klasie dostałam wieczne pióro i skończyło się zmartwienie z obsadkami i końcówkami do nich. Lubię dynię marynowaną, a zupy z niej jeszcze nie jadłam. Natomiast miód i smalec... kurcze, narobiłaś mi smaku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj było tych smaków, a jeszcze próbowałam różnych przetworów na ostro i na słodko, był cydr i regionalne piwa, pyry z gzikiem i kluchy z kapustą...

      Usuń
  44. Cudowna wycieczka. Bardzo mnie interesują te wiatraki. Już dawno nie widzieliśmy ich na żywo :) Pozdrawiamy serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Wielkopolsce trochę ich jest i niektóre działają!

      Usuń
  45. Przepyszny ten reportaż. Atrakcji więcej aniżeli ja mam w trasie.
    Upraszam o przepus na tę dyniową zupę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę, moja wersja jest trochę inna, niż babcina:
      ok.1kg pokrojonej dyni, 3 ziemniaki, 2 marchewki,1 pietruszka, kostka rosołowa- po ugotowaniu zmiksować, dodać łyżeczkę imbiru lub curry,
      podawać z kluskami ziemniaczanymi lub pyzami, można na talerzu dodać plasterek łososia lub ser pleśniowy - najlepsza następnego dnia, po przegryzieniu smaków.

      Usuń
    2. Wow... dziękuję... po powrocie spróbuję po wyuczeniu się na pamięć przedsięwziąć wskazaną procedurę ...

      Usuń
  46. Chciałabym odwiedzić skansen :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Piękna relacja z festiwalu chleb wygląda atrakcyjnie zupy dniowej nie jadłam.
    Piękne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żupę zrobiłam, wyszła gęsta i pikantna:-)

      Usuń
  48. Fajnie! ;D Niech jeszcze świeci to słońce, bo dzień coraz krótszy, a jak się zimno zrobi to już nie będzie jeżdżenia i zwiedzania, tylko siedzenie w domu, ewentualnie wychodzenie do pracy lub sklepu, bo trzeba ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zimno nie jest przeszkodą, byle nie padało, wystarczy dobre ubranie:-)

      Usuń
  49. Cieszę się, że chociaż w niedziele pogoda dopisała. Same wspaniałości. Aż mi ślinka pocieķła. Muszę zrobić zupę dyniową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już zjadłam, ale mam jeszcze jedną, piżmową i zrobię później...

      Usuń