niedziela, 15 maja 2022

Majowe kiermasze książki

Maj to nie tylko miesiąc zakochanych.

Odkąd pamiętam, maj był zawsze miesiącem poświęconym książkom i kulturze, kiedyś nosiło to nazwę Dni Kultury, Oświaty , Książki i Prasy.

Dzisiaj spotykamy raczej Targi Książki, Giełdy Antykwaryczne, wyprzedaże okolicznościowe ...

Ja natomiast z sentymentem wracam myślą do dawnych kiermaszy książek, majowych, radosnych, które odbywały się niemal w każdej miejscowości i na które chodziło się całymi rodzinami, jak na festyn.
Na stoiskach kolorowe pachnące książki, papierowe torby z nazwami wydawnictw, kwiaty, balony...
Na ławkach i trawnikach młodzi czytelnicy zachłyśnięci nowościami.

Ceny książek musiały być umiarkowane, bo wracało się z licznymi zdobyczami, a po kiermaszu szliśmy jeszcze  na lody. Czekaliśmy na te dni, bo choć można było kupować książki w księgarni, to jednak na kiermasze przygotowywano specjalną ofertę i dodatkowe atrakcje w postaci zakładek, autografów, z dumą wracało się do domu .

Teraz podobne imprezy bywają, ale mam wrażenie, że głównie w dużych ośrodkach, a i atmosfera nie jest już taka sama, ceny bardziej przygnębiające, niż zachęcające, a klientela raczej wybrana, niż masowa...pandemia ograniczyła takie przedsięwzięcia bardzo.

Dlatego tak cieszą mnie doniesienia o spotkaniach i imprezach dla młodych, gdzie mogą załapać bakcyla czytania, obcowania z książkami i czasopismami. Im wcześniej, tym lepiej!

Czy obok Was odbywają się kiermasze książek, na których można łapać okazje i prawdziwe perełki?

86 komentarzy:

  1. Pojawia się mnóstwo nowych tytułów, nowych pisarzy. Czy wszystkie pozycje są wartościowe? Z drugiej strony książki to ucieczka od rzeczywistości naszej szarej, codziennej, trochę przerażającej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie wszystkie, ale każda książka podobno znajdzie swego czytelnika:-)

      Usuń
  2. W moim mieście to właśnie min. mój ojciec organizował Dni Kultury, Oświaty , Książki i Prasy. Jak to wygląda teraz? Prawdę mówiąc nie wiem. Książki są bardzo drogie, więc to raczej one polują na czytelnika, a nie odwrotnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja najczęściej spotykam jakieś wyprzedaże lub wymiany używanych książek, płyt gramofonowych, a to już nie to samo.

      Usuń
  3. maj to dla mnie przede wszystkim "konopny miesiąc", bo wtedy growerzy zaczynają zwykle swoje uprawy "outdoor" /czyli pod gołym niebem/, ale faktycznie, to także miesiąc książkowy z tradycjami, w końcu nie wszystko było złe w czasach poprzedniej komuny...
    no cóż, książki faktyczne bywają drogie, ale szybko tanieją, jest mnóstwo księgarni typu "tania książka", gdzie można nawet za grosze kupić końcówki nakładów, zwykle w idealnym stanie...
    są też wspomniane punkty wymiany, całe mnóstwo fajnych inicjatyw w tym temacie...
    niedawno upolowałem cenne łupy w Krakowie: najpierw w "taniej książce", a potem w pewnej kafejce, której lokal był kiedyś biblioteką, tam jest taki zwyczaj promocyjny, że do każdego zamówionego napoju można sobie wybrać książkę z półki... większość to starsze wydania jeszcze z czasów peerelu, ale wśród nich także zdarzają się perełki... jest też opcja, że można tam przynieść i zostawić swoją książkę, aby ktoś inny skorzystał...
    tak że w sumie nie jest tak tragicznie w tej dziedzinie...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka do napoju to ciekawy pomysł, stoiska bookcrossingowe bywają i u nas, ale jeszcze nic ciekawego tam nie widziałam.
      Korzystam z obniżek i taniej książki, ale to to inna bajka; czasem nawet zamawiane online książki bywają lekko uszkodzone...

      Usuń
  4. Maj. Więc książki. Coraz więcej książek i więcej. Nie można się od nich opędzić i nie wiadomo co z nimi zrobić... Oddać, pożyczyć, sprzedać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można się wymieniać z sąsiadami, znajomymi, rodzina, regały i szafy nie są z gumy!

      Usuń
  5. Tak. U nas takie targi odbywają się w listopadzie. Jednak co do młodzieży nie mam złudzeń. Nie na darmo istnieje przyszłowie, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Jeżeli w domu nie ma książek, jeżeli rodzice nie czytają, to dzieci też nie będą czytały, a gdy dojdą do poziomu szkoły średniej, to już jest za późno. Znasz statystyki opracowywane przez Bibliotekę Narodową?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam oczywiście, ale co roku łudzę się, że kolejne pokolenie uczniów załapie bakcyla...i po 3 klasie to mija. Czas na emeryturę.

      Usuń
    2. Marzę o emeryturze...

      Usuń
  6. Targów jako targów nie odnotowałam, natomiast stoiska z książkami pojawiają się przy różnych okazjach. To też coś- niby niewiele, ale jest. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już światełko w tunelu - przypominać i stwarzać okazje.

      Usuń
  7. Oj, pamietam kiermasze ksiazkowe, zawsze cieszace sie tlumem i bedace bardzo oczekiwanym wydarzeniem.
    Obecnie moge tylko powiedziec to co widze tutaj - ogolnie czytelnictwo sie zmniejszylo, dzieki internetowi oczywiscie, moznosci czytania ksiazek online. Jednak gdy odwiedzam ksiegarnie lub biblioteki zawsze widze sporo ludzi czyli nadal duza czesc czyta i przeklada realne ksiazki ponad elektroniczne. Istnieja sezonowe sprzedaze ksiazek prowadzone przez biblioteki choc przez okres pandemi byly powstrzymane. Jednak ilosc antykwariatow ogolnie spadla, najczesciej ksiazki uzywane mozna kupic w ogolnych sklepach uzywanych rzeczy. A rzadkich ksiazek trzeba szukac online. Nadal istnieja osiedlowe punkty towarzyskiej wymiany ksiazek, te do ktorych przynosisz swoje i mozesz wymienic na te ktore przyniosl kto inny. Ale i tego mniej jako ze pandemia zaklocila ta praktyke i tak zostalo. Jednak te kiermasze o ktorych mowisz byly faktycznie dobra i niezapomniana impreza.
    Przy okazji dodam ze mlodziez duzo mniej czyta prawdziwe ksiazki niz dawniej zatapiajac sie w glupich elektronicznych grach. Zamiast rodzicow czytajacych dzieciom ksiazki jest tak ze wtykaja mu jakis iPod i sprawa zalatwiona.
    Zawsze ide na lunche z ksiazka przez co mam w miescie przydomek "pani z ksiazka" - i czasem widze inne osoby robiace to samo, czytajace przy posilku zamiast gapic sie w telefon - i wymieniamy usmiech i nasze tajemnicze spojrzenie jakbysmy nalezeli do jakiegos specjalnego stowarzyszenia a takze czesto sie wzajemnie zaczepiamy dzielac autorem i tytulem.
    Zycze okazji do uczestnictwa w kiermaszach i ciekawych zdobyczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny byłby pomysł takiej osiedlowej wymiany książek, jak wyprzedaże garażowe, podsunęłaś mi pomysł akcji, muszę to przemyśleć!

      Usuń
  8. Tak, współcześnie książek wielka obfitość, a ja pamiętam okres kiedy stało się w olbrzymich kolejkach aby je zdobyć.
    W latach 1978-81 pracowałam nieopodal Rynku, a tam znajdowała się duża księgarnia. Dostawy książek były raz w miesiącu i wtedy już przed 10,00 przed zamkniętymi drzwiami ustawiała się kolejka, która rosła i po otwarciu księgarni. W kolejce tej stali pracownicy okolicznych biur i urzędów,oczywiście w godzinach swojej pracy, no ale pracownicze obyczaje w czasach PRL niezwykle ciekawe były, a pęd do zdobycia dobrej książki chwalebny ;) Bo tak na co dzień to na półkach księgarskich, stały dzieła Marksa, Engelsa i jakiś pomniejszych piewców komunizmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeździłam raz w miesiącu do Bydgoszczy do wielkiej kilkupiętrowej księgarni, a przy okazji odwiedzałam antykwariaty w poszukiwaniu Burdy i pism o robótkach.

      Usuń
  9. W naszej "wsiowej" bibliotece nie było kiermaszu, ale zorganizowano spotkania tematyczne, raz poświęcone książkom kulinarnym, raz podróżniczym, jest jeszcze propozycja spotkania z książką reportażową, na które się wybieram, bo akurat jestem w fazie czytania takiego rodzaju pozycji. Książki są koszmarnie drogie, więc nie kupuje w księgarniach. Poluje na książki w skupszop.pl oraz w marketach na wyprzedażach. Mam kilkaset książek w domu, już po przedświątecznej segregacji - dwie skrzynki książek poszły do nowych właścicieli za darmo, wyniesione do przedsionka biblioteki:) Mam Legimi na spółkę z córką za darmo, kody na dostęp mamy właśnie z biblioteki. Mam też dostęp do audiobooków z aplikacji fundowanej przez pracodawcę.
    Jak więc widzisz, na targach książki nikt by na mnie nie zarobił:) Z wyżej wymienionych powodów poszłabym tylko wtedy, gdyby osobiście pojawił się tam jeden z moich ulubionych pisarzy, na przykład pan Jakub Małecki albo Magda Lassota, albo Ilona Wiśniewska, albo pan Wojciech Chmielarz czy Piotr Milewski. Za książkę z ich autografem zapłaciłabym:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ceny powodują, że ratunku szukamy w bibliotekach, na wymianie ze znajomymi i rodziną, no i wyprzedażowo.
      W szkolnej bibliotece zorganizowałam specjalny dział dla dorosłych, gdzie każdy może przynieść przeczytane książki i wypożyczyć inne, które przyniosły koleżanki, wszyscy zadowoleni.

      Usuń
  10. Ciekawa inicjatywa, jednak nadal propaguje fragmentaryczne czytanie, które prowadzi do "kultury klikania". Zawsze lepsze coś niż nic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, mówisz o Instagramie. W sumie tak, ale lepsze takie czytanie, niż żadne:-) Niektórzy wolą czytanie elektroniczne...

      Usuń
  11. Nie wiem czy czegoś nie mylę, ale maj kojarzy mi się z darowaniem kar za zwłokę w bibliotekach. Niestety i takie doświadczenia mnie nie ominęły... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to darowanie to właśnie w okresie świątecznym - święto książek, to i amnestia dla opornych czytelników:-)

      Usuń
  12. Komputeryzacja i cyfryzacja zabrała sporo z tego typu imprez. Ksiazka papierowa już nie jest tym czym była przed rewolucją technologiczną. Definitywnie szkoda…młode pokolenie woli jednak czytnik elektroniczne.
    Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, dlatego wspominam z nostalgią...

      Usuń
  13. Jak zachęcić młodzież do czytania książek?
    Trzeba zacząć jak młodzież jest jeszcze dzieckiem.
    Nie mówić-czytaj.
    Tylko czytać razem.

    Ale teraz w dobie Internetu, komputerów, komórek to będzie chyba coraz trudniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla chcącego nic trudnego, wielu moich znajomych tak robi i na szczęście mojemu wnukowi tez czytają!

      Usuń
  14. Każda akcja jest na wagę złota, ale moim zdaniem, kto ma czytać, będzie czytał, kto nie- to nawet najwspanialsza akcja go nie zachęci, bo niestety nie skorzysta. U moich synów w szkole podstawowej też nie widziałam "pociągu" do czytania, a jakże cudowna była moja radość, gdy w czasach gimnazjalnych ta chęć nadeszła i trwa do dzisiaj.... Jednak uogólniając, ze smutkiem trzeba stwierdzić, że poziom czytelnictwa w naszym kraju jest mizerny. Serdeczności...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy zaskakują późno z czytaniem, najczęściej gdy znajdą swój ulubiony gatunek lub w powiazaniu z rozwojem zainteresowań.
      Wielu też jest zbyt pobudzonych, woli działanie, niż skupienie nad lekturą...

      Usuń
  15. Całe życia czytałam, bo po pierwsze wychowywałam się w domu czytającym, po drugie niezależnie od czasów ….czy były to lata okupacji, czy komuny i PRL książka była łatwo i ogólnie dostępna - dzięki wypożyczalniom i czytelniom…. kupowanie zależało od zasobności naszej sakiewki, a z tym różnie bywało I bywa. Od piątego roku życia aż do teraz, byłam zarejestrowaną czytelniczką bibliotek, niezależnie gdzie mieszkałam , czy na stałe, czy chwilowo. To prawda, że księgarnia i świeżo kupiona książka, mają magiczny, niepowtarzalny zapach, ale biblioteki również, kto wie, czy nie bardziej. A jeszcze to szukanie, przebieranie, podczytywanie mogłoby dla mnie trwać w nieskończoność.
    W V klasie szkoły podstawowej gdy lekcje wcześnie się kończyły pędziłam do biblioteki i pomagałam mojej ulubionej Pani Od Biblioteki, / mam ją do tej pory przed oczami , ale Tobie też się kłaniam Jotko / w okładaniu książek …. Wtedy książki były okładane szarym papierem…. robiłam to naprawdę fachowo. I oczywiście wracałam do domu z porcją książek do przeczytania dla siebie i brata…. Jemu wypożyczałam książki Maya, Juliusza Verne'a, Londona.i pierwsze nasze kryminały Marczyńskiego.
    To nie znaczy, że nie kupowałam książek…. Wracając z pracy przechodziłam zawsze koło księgarni, z której kierownikiem się zaprzyjaźniłam i gdy miał świeżą dostawę – wybierał najlepsze, a znał mój gust i mi odkładał….. to było chyba za Gierka, a potem w latach 90-ch. Prawdę mówiąc, czyli pisząc mam regały zapełnione książkami…. Od pewnego czasu rozdaję bliskim… ale tym czytającym. Zostawiam tylko te egzemplarze, do których mam nadzieję jeszcze zaglądać.
    Od czasu pandemii, nawet wcześniej nie kupuję, i nie wypożyczam. Z prozaicznego powodu….. zarówno księgarnie, jak i biblioteka za bardzo się ode mnie oddaliły, albo może to ja od nich.
    Zadowalam się czytnikiem, przyzwyczaiłam się do niego….. Wybór książek ogromny, tylko że elektronika niestety nie pachnie. . .
    Mam dwie wnuczki, z których jedna, starsza czyta, dużo …… ma inny gust niż babcia – lubi książki Fantasy, ale jako pięcioletnia płakała gdy czytałam jej „Słoneczko” i Kocią Mamę” Buyno-Arctowej….
    „Anię z Zielonego Wzgórza” już przeczytała sama. Młodsza niestety nie czyta…. większość lektur niepedagogicznie przeczytałam jej ja. ….. córka jej, czyli moja prawnusia wrodziła się w babcię i przeczytała wszystkie Anie , kiedyś prezent ode mnie dla mamy.

    Bardzo dawno temu wygrałam szczęśliwy los na loterii książkowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W podstawówce robiłam podobnie jak Ty, miałam dyżury w bibliotece publicznej, w dziale dla dzieci i młodzieży. Czas spędzany w bibliotece to był najmilszy czas, magia po prostu.
      W szkole średniej przesiadywałam w czytelni, ale raczej pod katem olimpiad i konkursów, ale tez był miły czas. A studia, to wiadomo, biblioteka uniwersytecka była niemal moim domem.
      Synowi tez czytaliśmy lektury i całego H.Pottera, świetna zabawa i pogłębianie więzi:-)

      Usuń
  16. Bez przerwy czytam książki. Zawsze tak miałam i to się chyba już nie zmieni...Kupuję książki nie tylko w maju i na kiermaszach. Kupuję w zaprzyjaźnionych księgarniach od lat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedynym problemem moli książkowych bywa brak miejsca na kolejne książki:-)

      Usuń
  17. Och ! Pamiętam te majowe kiermasze książek i płyt ! Przeważnie wracałam z płytą pod pachą, a książki były bardzo tanie i kiepsko wydane. Potem spotykało się znajomych i szło na lody... To były czasy ! Teraz w moim mieście nie ma takich kiermaszów. W maju będzie u nas "Noc w bibliotece". To podobna impreza jak Noc Muzeów. Biblioteka przygotowuje na ten wieczór specjalny program i jest dobra zabawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam , sama organizowałam, wymaga to wiele zachodu, ale jaka satysfakcja!

      Usuń
  18. Podczas wycieczki do Warszawy trafiliśmy na kiermasz książek oraz wystawy autorskie. Niestety słabo znam polskich autorów i nawet nikogo nie poznałam wówczas. Co ciekawe jeszcze 5 lat temu połykałam książki garściami tak jak dzisiaj puzzle i klocki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda pasja ma różne fazy, kiedyś miałam odwyk od czytania przez 2 lata...

      Usuń
  19. Majowe Dni Książki i Prasy - pamiętam bardzo dobrze z dzieciństwa. Towarzyszyła im loteria, na której za 2 zł można było wygrać bon na książki wartości 30 zł. Moja matka czekała na moment gdy na tacę wysypywali nową torbę z setką losów. Bezbłędnie wyciągałem najwartościowsze losy. Dotąd mam na półce książki Prusa i Orzeszkowej wygrane w tamtych czasach.
    Dziękuję za przypomnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, zapomniałam o loteriach! faktycznie wiele losów wygrywało i to zachęcało do kupowania kolejnych:-)

      Usuń
  20. Pamiętam z dzieciństwa takie kiermasze. Pamiętam też ogromne księgarnie, pełne książek, takie jakich dziś nie ma. Miały w sobie coś niesamowitego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, wiele księgarń splajtowało, niestety...

      Usuń
  21. U mnie nie ma takich imprez ... żałuję. Mam jednak zaprzyjaźnioną księgarnię tuż za rogiem :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Czy dzisiaj się odbywają? Trudno powiedzieć. Ostatnimi czasy wiele jeździłem, a dzisiaj jestem raczej przywiązany do jednego miejsca, a w dodatku Toruń jest dla mnie miejscem nowy. W Kutnie prężnie działały zawsze dom kultury i biblioteka, więc jakieś formy kiermaszów wewnątrz budynku były. W czasach dawniejszych kiermasze organizowano właśnie w maju (pod gołym niebem), tudzież z okazji ludowego święta, 22-go lipca czy nawet dożynek. A książki i prasa były naprawdę tanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś czasopisma zwłaszcza, są nie tylko drogie, ale połowa zadrukowana reklamami wszystkiego, ciężko artykuł znaleźć...

      Usuń
  23. Oj, dawno już nie słyszałam o żadnym kiermaszu w okolicy. W moim mieście jest za to świetna księgarnia, która ma książki w bardzo korzystnych cenach. Zawsze tam zaglądamy :)

    OdpowiedzUsuń
  24. U mnie w okolicy mało takich kiermaszy, ale np. za to targi książki są ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Targi, to i nowości i spotkania pewnie, gorzej z cenami...

      Usuń
  25. Dla mnie maj się kojarzy z miesiącem amnestii w bibliotekach😆 zawsze widywałam ogłoszenia o oddaniu książek bez długu. A co do kiermaszy, w moich okolicach tego nie było i nie ma. Znaczy czasem biblioteki się ogłaszają ale nie , że w maju, tylko kiedy mają uzbierane zapasy.

    OdpowiedzUsuń
  26. Z sentymentem wspominam majowe kiermasze z przeszłości, to było prawdziwe święto i zawsze wracałam ze zdobyczą :)

    OdpowiedzUsuń
  27. nigdy nie byłam na takim kiermaszu książek o jakim Pani wspomina. Jeżeli czytam to książki papierowe. Nie mam przekonania do e-czytników bo uważam, że papier mniej wzrok męczy 📚👀

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie byłam na tego typu kiermaszu, a powinnam

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie pamiętam takich kiermaszów w moim małym miasteczku...
    A co się dzieje teraz w kwestii książek, to nawet nie chcę wiedzieć, omijam szerokim łukiem księgarnie i antykwariaty, nie oglądam nawet wystaw, żeby mnie nie podkusiło 😉 W którymś momencie niestety trzeba było sobie powiedzieć stop.
    Oczywiście jedyny wyjątek robię dla czeskich, no bo wiadomo, w bibliotece ich nie pożyczę.

    Myślę, że to, o czym wspomniała Frau Be (czym skorupka za młodu), jest świętą prawdą - jeśli w domu nie ma książek, rzadko nabywa się umiłowanie lektury. Niestety. Widzę to i w dalszej rodzinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miejsce jeszcze mam, ale czasu ciągle mało, by to wszystko czytać.
      Rzadko widuje się ludzi czytających w autobusie, w parku, w kawiarni...w szkole nawet!

      Usuń
  30. Witaj, Jotko.

    Dawno już nie było u nas kiermaszu książek. Szkoda, bo zawsze można tam było znaleźć coś ciekawego:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja widuję obok mijanej księgarni wystawkę przecenionych książek, które kurzą się na ulicy, a nie widziałam, by ktokolwiek choć sprawdził, co na tej wystawce jest...

      Usuń
  31. Jak to pięknie ujęłaś: "przygnębiające ceny"...W Zaścianku księgarnie żyją "na krawędzi", a kiermaszu książek nie widziałam odkąd mieszkam (ponad trzydzieści lat)...Ale biblioteka tętni życiem...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że choć biblioteki dostają fundusze!

      Usuń
  32. Kiermasze książek i lody? <3 To brzmi jak coś idealnie dla mnie ;) Ciekawe jest to, co piszesz. Wcześniej nic nie słyszałem o tym, żeby maj był tak bardzo "książkowy" - ani tym bardziej, że to miesiąc zakochanych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe życie się uczymy:-)

      Usuń
    2. Święta racja! :)

      Usuń
    3. A ile nowych dla mnie rzeczy dowiedziałam się dzięki Twojej pasji!

      Usuń
  33. Nie pamiętam takich imprez... A ceny książek coeaz wyższe. Dla mnie bardzo przystępną i wygodną opcją jest Legimi, szczególnie, że biblioteki ostatnio udostępniają bezpłatne kody. Tylko nie wszystko, czego chcę, mogę tam znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyżej Katasza - piszę z telefonu i mam problem z zalogowaniem

      Usuń
    2. No właśnie, ja niestety zawsze wybiorę papier, no tak mam!

      Usuń
    3. Z papierowych to się pochwalę, że znalazłam sieć sklepów z używanymi, gdzie jedna sztuka kosztuje 3 euro, a przy zakupie 5 sztuk za całość płaci się 10. ;) Tylko to za granicą - są w innych językach niż tamtejsze, ale po polsku nie ma... I ładnie ułożone alfabetycznie, ale jednak trzeba grzebać. :)

      Usuń
    4. Wygrzebywanie rarytasów w stosach to tez jakaś frajda:-)

      Usuń
  34. Mnie i moich bliskich nie trzeba zachęcać do czytania książek📖📗
    Nawet już mały Wnusio słucha i lubi książeczki📚📕😀
    W moim miasteczku jest wiele promocji z tej okazji, a ja zaraz wybieram się na jedno z nich. To spotkanie z pisarką Joanną Jax🤗💖📘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz Leoś tez uważnie słucha bajek, uwielbia dźwiękonaśladowcze i historyjki o zwierzętach:-)
      Tej pisarki nie znam , zaraz sprawdzę:-)

      Usuń
  35. Czy jest sens w kształceniu tych , którzy tego nie chcą ?Czy jest też aż tak wielką nagrodą posiadanie świadomości jaki jest świat i jak funkcjonuje , co go napędza i dlaczego ? Wiedza utrudnia zasypianie a głupota pozwala codziennie wstawać szczęśliwą. Tu pewna piękna głupota mądrych ekologów. Produkcja papieru na książki niszczy lasy...i co z tego ,że to brednie- nawet czytający w to wierzą.

    OdpowiedzUsuń
  36. Miałam sporo czasu w oczekiwaniu na wizytę lekarską i pomyślałam, że kupię jakąś kolorową gazetę. I wybrałam miesięcznik z książką za 10 zł. Taka promocja to ja rozumiem. Mam nadzieję, że książka będzie ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby była i zawsze można przekazać dalej do czytania:-)

      Usuń
  37. Mieszkam w małym miasteczku i niestety u nas nie ma targów, kiermaszy itp. Rzadko zawita do biblioteki jakiś autor, a jeśli już to przeważnie mało znani lokalni pisarze. Ze względu na zdrowie nie mogę brać udziału w targach w większych miastach, bo to za daleko jak dla mnie. Pozdrawiam Asiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pandemia wiele imprez ograniczyła, miejmy nadzieje, że powrócą, oby inflacja nie zatrzymała kolejnych...

      Usuń
  38. Takie kiermasze miały swój urok. Teraz też w Miejskiej Bibliotece się odbywają, ale to już nie to samo. Kiedy jeszcze pracowałam, organizowaliśmy kiermasze na wolnym powietrzu. No i było wtedy zainteresowanie, nawet spore.
    Prawie 300 książek, moich prywatnych, zostawiłam w szkole, mnóstwo podarowałam, a i tak mam chyba ze 200 w domu. Nie mieszczą się już na półkach.:) Mąż narzeka, a ja nie wyobrażam sobie życia bez książek.:)
    Moc pozdrowień posyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja swoich też wiele przekazałam, bo szafy nie są z gumy, niestety...

      Usuń
  39. Niedaleko mnie festiwal książki się odbywa ale to w czerwcu, spotkania z autorami, targi książki. Na spotkania chętnie jeżdżę, ceny książek jednak nie konkurują i za bardzo bonusów nie ma więc zwykle wracam z pustymi rękami. Za to jak trafię na kiermasze starych, używanych książek oj tu się zaczyna polowanie na perełki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj wstąpiłam do księgarni i z przerażeniem sprawdziłam ceny książek...a i w środku sklepu jakby mniej ludzi.

      Usuń
  40. Kiermasze książek to fajna sprawa. Sama mam kilka książek z kiermaszów,na które trafiłam w mojej bibliotece przypadkiem w sumie. Można mieć książkę i wspomóc bibliotekę. Książki ogólnie są drogie. Kupuję je czasami, można też mieć ebooki. Moim zday, jak się dzieciom nie czyta to jako młodzież też nie będą czytać. Najczęściej im się książka kojarzy z lekturami,a nie oszukujmy się one nie są w większości zbyt ciekawe. Nie mówię, że wszystkie są nudne, każda coś wnosi, ale sięga się po nie z musu, a nie z chęcią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nazwa lektura zniechęca wielu do czytania, sama tak miałam, że do lektur szkolnych wracałam po latach.

      Usuń
  41. Tu w Norwegii nie ma tachich kiermaszy ale jest jedną miejscowość nad fiordem nazywana wioska książki i jest ich tam sporo ( chyba nawet widziałam u mnie wpis o tym miesiącu) jest to strasznie daleko a książki są raczej po norwesku. Nigdy nie byłam na takim kiermaszu, i szkoda bo pewnie coś bym sobie znalazła, chodz ostatniego mało czytam bo zajęłam się robieniem swetrów norweskich :) a to wciągają i zajmuje dużo czasu ;)

    OdpowiedzUsuń