sobota, 11 czerwca 2022

Wieczorny telefon...

 

Wieczorny telefon niczego dobrego nie wróży, zwłaszcza gdy dzwoni dawno niewidziana osoba.

Tak było i tym razem, po podniesieniu słuchawki i krótkim  - słucham?- kobiecy głos z wyrzutem atakuje:

- jak mogłeś zaprosić mojego byłego na Wigilię, poczułam się zdradzona!

- po pierwsze - mogę zapraszać, kogo mi się podoba, po drugie - znam człowieka ponad 20 lat i nic mi złego nie zrobił, po trzecie - to ty odizolowałaś się od rodziny i znajomych, bo nie chcieli zeznawać w sądzie przeciwko Markowi, ale i tak zabrałaś mu wszystko i zniszczyłaś psychicznie

- przesadzasz, rozwód to nie przedszkole, musiałam walczyć o siebie i córkę

- córkę też nastawiłaś przeciw niemu, choć to  Marek ją praktycznie wychował , ty robiłaś karierę!

- nie wyciągaj starych brudów, odwołasz zaproszenie?

- ani mi się śni, Marek jest samotny i przygnębiony i chętnie zastąpimy mu rodzinę w te święta, wasz rozwód nie oznacza, że mam się wyrzec wszystkich przyjaciół, których ty nie akceptujesz

- ale mnie nie zaprosiłeś!

- a dziwisz się? słyszałem, że nie doskwiera ci nadmiar przyjaciół, ciekawe dlaczego?

Rozstania, rozwody, to także fatalna sytuacja dla rodzin i znajomych bohaterów dramatu. Oni zaczynają nowe życie, często u boku kolejnych partnerów, a członkowie rodziny  czy  znajomi nagle znajdują się w dwuznacznej sytuacji towarzyskiej. Nie zawsze przecież ludzie rozstają się w przyjaźni i utrzymują kontakt ze sobą i wszystkimi dawnymi przyjaciółmi.

77 komentarzy:

  1. Znam temat z otoczenia. Mój Ojciec Chrzestny rozstał się ze swoją żoną, problem jest o tyle większy, że z dziesięć lat temu adoptowali syna. Teraz chłopak ma dwa wzorce wychowania jakby, jeden w domu, drugi w czasie wizyt u ojca. Na razie nie podszedł do matury, ma pracę, jednak bez przyszłości raczej. Ogólnie rozwód wpłynął na niego nie za dobrze. Chociaż szanse na zmiany jeszcze są, bo ma chyba 21 lat obecnie.

    Mam nadzieje, że w to lato nie zamienimy się w skwarki. ;)

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adopcja to duża odpowiedzialność, więc gdy dochodzi do rozwodu, dziecku świat rozpada się po raz drugi...

      Usuń
  2. Dopóki w związku nie ma dzieci rozwód jest z reguły sprawą bezproblemową. Problem jest gdy są dzieci. Poza tym często "bohaterowie" nieudanego związku zapominają, że winne są obie strony. Czasem winą jednej ze stron jest tylko to, że pakowała się w ten związek z zamkniętymi oczami nie chcąc wręcz zobaczyć, że "obiekt" jest wątpliwej jakości i to pod wieloma względami. Moi rodzice rozeszli się gdy miałam rok - nagle okazało się, że wcale a wcale do siebie nie pasują a najmniej pasowało do nich obojga ich dziecko poczęte już po ślubie. A reakcja ich wspólnych znajomych i obu rodzin nie miała wcale dla nich najmniejszego znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne winne są obie strony, ale nie zawsze wrogość po rozwodzie jest obopólna, a już manipulowanie dziećmi to chyba najgorsza opcja.

      Usuń
  3. Rozstania, zwłaszcza gdy są dzieci, są straszliwym egoizmem wobec nich... To one ponoszą największe straty i blizny na całe życie. Abstrahuję oczywiście od sytuacji w rodzinach przemocowych, nałogowych i etc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, w rodzinach przemocowych to jeszcze inna sprawa.
      Rozwody to teraz istna plaga, mam wrażenie, ze coraz mniej jest rodzin tzw. normalnych...

      Usuń
  4. Niestety burzliwe rozstania są nieprzyjemne dla wszystkich, zwłaszcza, jeśli partnerzy zaczynają dzielić i dzieci, i znajomych. A dzieje się to za każdym razem, gdy jedna strona nie jest pogodzona z tym, co się wydarzyło i kieruje się własnymi emocjami i własną krzywdą. I oczekuje, że otoczenie też będzie się polaryzować. Zawsze się staram trzymać od takich spraw z daleka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest przyjemne i dotyka wszystkich wokół, najczęściej zrywamy kontakty, by właśnie nie uczestniczyć w przykrych spotkaniach.

      Usuń
  5. O tak - rozwod burzy nie tylko zwiazek pomiedzy dwojga, burzy zycie dzieci i najblizszej rodziny a takze kolka znajomych. Opisany przypadek dobrze obrazuje jak to znajomi znalezli sie pomiedzy mlotem a kowadlem, bez dobrej odpowiedzi jak sie zachowac bo ktora strone by nie wybrali zawsze druga bedzie urazona. Nie zawsze mozna zachowac neutralnosc w sensie traktowania obu stron jednakowo bo zawsze bedzie przyjete jako brak zdecydowanej postawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, neutralność nie zawsze jest możliwa, chyba że zaczniemy unikać tych osób w ogóle.

      Usuń
  6. sytuacja w owej scence wydaje się być dość klarowna, ale bywają bardziej skomplikowane i czasem faktycznie nie wiadomo, jak się ustawić mentalnie do bliskich, którzy akurat się rozstali... z drugiej strony jednak nagłe rozstania, takie całkiem niespodziewane dla otoczenia zdarzają się dość rzadko, zwykle docierają do nas jakieś dane lub co najmniej strzępy informacji, że takie rozstanie się kroi, więc gdy doń już dojdzie, to z grubsza już wiemy /przynajmniej na poziomie podświadomym/, jak się ewentualnie zachować...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami pary ukrywają stan swego związku z różnych pobudek i wtedy rozwód spada na wszystkich jak grom z nieba...

      Usuń
    2. istny szok...
      ale jeszcze większy szok jest wtedy, gdy państwo się rozstali, czy tam rozwiedli, po czym ktoś ich przyuważa na mieście razem, do tego w dobrych humorach... bo jak to tak, panie dzieju, kto to widział?... przecież powinni się nienawidzić... LOL...

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Bywa przecież, że ludzie do siebie wracają po latach, gdyby te sprawy były proste i oczywiste, to terapeuci nie mieliby roboty...

      Usuń
    5. uwaga techniczna:
      ten mój usunięty p.s. miał być gdzie indziej, tu nie mam sensu...

      Usuń
  7. Szkoda, że takie rzeczy się dzieją. A dzieje się ich wiele, niestety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wiele, obserwuje rodziny uczniów, masakra patchworkowa!

      Usuń
  8. Mój Ojczasty do tej pory utrzymuje kontakt listowny z moim byłym 😁 Tak że różnie bywa. Ale fakt, nie mieliśmy dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnie bywa, dlatego druga strona nie powinna dyktować znajomym, kogo mają widywać lub nie...

      Usuń
  9. Rozwód i towarzyszące temu okoliczności to chyba jedno z najbardziej przykrych doświadczeń w życiu człowieka: obojga małżonków, dzieci, jeśli takowe są, rodziny, etc. Niestety do rozwodów dochodzi też po uprzednim ślubie kościelnym, podczas którego składa się przysięgę wierności. Jak jest wobec tego waga przysięgi??? Owszem, w skrajnych przypadkach nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, ale czy zawsze rozwód jest najlepszym rozwiązaniem??? Moim skromnym zdaniem rozwód świadczy o niedojrzałości osób, które brały ślub, a zatem osobiście wolałbym, aby potencjalni małżonkowie żyli raczej "na kartę rowerową", aniżeli później toczyli z sobą wojnę kończącą się rozwodem. Z drugiej strony rozwody to w dzisiejszych dla co niektórych sposób na życie, np. w środowisku celebrytów jest to wręcz konieczność poinformowania świata o swojej na nim obecności. Dlatego też wyjątkowo szanuję znane osoby z tzw. świata kultury, które mogą stanowić wzór dla środowiska, że jednak jest możliwym wybór takiego partnera życiowego, z którym jest się na dobre i na złe do końca życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez nie rozumiem, po co ktoś zawiera kolejny związek po kilku nieudanych, zbyt wiele potem zachodu i spraw w sądach...

      Usuń
    2. ja z kolei nie rozumiem, dlaczego związek, który się zakończył automatycznie jest postrzegany jako "nieudany"...
      p.jzn :)

      Usuń
    3. Może dlatego, że sami zainteresowani je za takie uważają, można je nazywać różnie.

      Usuń
    4. Jaka jest waga przysięgi, pytasz. Otóż śmiem przypuszczać, że w większości przypadków ślub kościelny to formalność dla młodych, wymuszona przez rodzinę i okoliczności. Dlatego waga jest co najwyżej piórkowa...
      Nie, przepraszam, poszukałam i to będzie waga - musza. Albo atomowa.

      Usuń
    5. To prawda, a potem jeszcze chrzest dzieci itd.

      Usuń
    6. p.s. (teraz tu, gdzie miał być):
      przeważnie (bo nie zawsze) tak jest, że ciastko jedzone teraz zdaje się być najsmaczniejsze, ale to nie znaczy, że poprzednie, wcześniejsze były niedobre :)
      ...
      a tak z innej beczki:
      kiedyś wykoncypowałem, że ślub (formalny) brany na poważnie to akt manifestacji wzajemnej nieufności... bo skoro ludzie się kochają, chcą być ze sobą, to po co im jakieś magiczne zabiegi upewniające typu przysięgi .ślubne?...

      Usuń
    7. Niekoniecznie akt nieufności. Mnie i Męża do ślubu zmusił urząd skarbowy. Dobrze nam było "na kartę rowerową" i ślub nic a nic nie zmienił i nie popsuł

      Usuń
    8. Aktem nieufności nazwałabym raczej kontrakt przedślubny, w którym spisuje się to i owo, głównie majątkowego.
      Kto ma się rozstać, zrobi to, ale więcej formalności potrzeba, to fakt.

      Usuń
  10. Temat jest bardzo popularny. Ja jednak na szczęście nie doświadczyłam takiej sytuacji. Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiście tez nie, ale wśród znajomych to częste zjawisko, niestety.

      Usuń
  11. Mimo wszystko, gdy ludzie się rozstają, otoczenie chyba nie jest za bardzo zaskoczone, ma swoje teorie na ten temat i swoje sympatie. Zgadzam się, że nikt nikomu nie może dyktować, kogo zapraszać. Może mi umknęło w tej historii, ale kompletnie nie wiem, kto odebrał telefon :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest najistotniejsze, może to być przyjaciel, brat, szwagier...

      Usuń
  12. Znam podobną historię...Otoczenie i rodzina są stroną "rozwodów", chociaż nie obrywają bezpośrednio...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo niezręczna sytuacja dla wszystkich.

      Usuń
  13. Stwierdzenie, że w przypadku rozwodu winne są obydwie strony, to idiotyzm. Gdyby tak było, to niepotrzebne byłyby sądy, a i one nie oddają w pełni sprawiedliwych wyroków, bo właśnie strona słabsza nie ma siły walczyć i odpuszcza.
    Co do wspólnych znajomych, to zazwyczaj zatrzymuje ich przy sobie to z małżonków, które ma siły i czas na pijar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chodzi tu o winę typu zdrada, hazard czy alkoholizm. Rozpad związku to nie impuls, ale zgadzam się, że słabsza psychicznie strona przegrywa nawet w sądzie, bo nie chce prać publicznie brudów lub poddaje się na starcie...ale kosztem swojego zdrowia i finansów.
      Z pijarem się nie zgodzę, różnie z tym bywa, prawdziwi przyjaciele wiedzą w czym rzecz.

      Usuń
    2. Rozpad, szczególnie tych starszych związków, to właśnie impuls. Starszawy, najczęściej już ustawiony finansowo, pan poznaję młodą, "oczarowaną" nim panią na dorobku i rozwód gotowy. Jakaż jest wina w nim żony?

      Usuń
    3. Nie wiem, trzeba by zapytać męża...

      Usuń
  14. A ja właśnie wczoraj byłam na obiedzie u dalszej rodziny. A tam wszyscy mają już kolejne żony albo kolejnych mężów. I dzieci "moje, twoje i wspólne". Przyznam, że miałam trudności z połapaniem się kto jest kto i kto z kim....
    W każdym razie czułam się trochę nieswojo, bo ciągle mam pierwszego męża i dzieci tylko wspólne :-)) że o wnukach nie wspomnę...

    OdpowiedzUsuń
  15. W takich sprawach lepiej zostawić ludzi z ich tematem. Do tańca trzeba dwojga, w rozwodach nie ma winnych i niewinnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie nie o tym piszę, ale raczej o tych, którzy dostają rykoszetem.

      Usuń
  16. No cóż... rozstać się też trzeba umieć. Większość ludzi rozwodzi się w stanie zaślepienia własnym egoizmem, urazami . Zieją gniewem , chęcią zemsty w kierunku partnera, często też i jego rodziny by tym samym udowodnić światu , że oni sami są niewinni i są tu ofiarami. Walczą niczym ludzie pierwotni o ogień :) Stąd też wymaganie od kręgu znajomych, rodziny itp. lojalności i tego by ci opowiedzieli się po czyjej właściwie są stronie . :) Niestety trudno nazwać taką postawę dojrzałą .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto nie jest ze mną jest przeciw mnie...tak, to taka niedojrzała postawa, ale najgorsze, że ta pani jest psychologiem i terapeutą.

      Usuń
    2. i tak bywa... :) "Szewc bez butów chodzi".

      Usuń
    3. To porzekadło pasuje idealnie:-)

      Usuń
  17. Po tym, co wykręciła mi rodzina byłego męża wespół z nim, na mapie Polski istnieje dla mnie nie tyle biała plama, co wręcz niewidzialne: miasto, ulica, dom. Co kto z tym robi, to już jego sprawa, mnie nic do tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię Ci się, pewnych krzywd się nie wybacza...

      Usuń
    2. Zwłaszcza, jeśli cierpi na tym również dziecko.

      Usuń
    3. Wykorzystywanie dzieci w wojenkach dorosłych jest obrzydliwe!

      Usuń
    4. Moje dziecko na szczęście nie zostało wykorzystane w sposób bezpośredni, do gierek, ale mimo wszystko została osobą pokrzywdzoną.

      Usuń
  18. Straszne jest to. Taka sytuacja. Znajomym/znajomą jestes dla obu stron i nagle co, masz wybierać? No to jest niezręczne, zwłaszcza gdy chcesz miec dobry kontakt z dwoma stronami. Ja tez nie rozumiem tego oburzenia tej pani i jej wymagania, że Pana Marka ma nie być, a ona ma być. No z jakiej racji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie potrafią komplikować sobie i innym życie, tez tego nie pojmuję!

      Usuń
  19. Trudne sytuacje, kiedy wymaga się od znajomych zajęcia stanowiska i odcięcia od jednej ze stron. Z drugiej strony trochę nieswojo, kiedy wrogo nastawiona była para spotyka się na imprezach - choć tutaj akurat by się nie spotkali...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zna przypadek, gdy na komunii wnuka spotkali się rozwiedzeni dziadkowie, a nie pałali do siebie sympatią...

      Usuń
  20. Niestety do rozwodów rzadko kiedy dochodzi za porozumieniem stron. Częściej to walka na smierć i życie o alimenty i podział majątku. Często się tez zdarza, że w te procesy uwikłani są również znajomi, którzy muszą zajmować jakieś stanowisko..to nie nie może być przyjemne..na szczęście, jakoś mi się jeszcze nie zdarzyło i oby tak zostało.
    Marek z E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już walka o dzieci, porwania, szantaże to istny koszmar!

      Usuń
  21. Rozwody prawie zawsze sa konfliktowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tez czasami nie sa. Znam przypadek w którym sedzina przerwala rozprawe i w korytarzu dyskretnie poprosila kogos z rodziny, zeby jej wytlumaczyl, dlaczego mlodzi sie chca rozwiec, kiedy zadne z nich zlego slowa o drugim nie powiedzialo 😄.

      Usuń
    2. Czasami ludzie decydują się na separacje, może chcą od siebie odpocząć? innym razem korzystają z pomocy mediatora lub terapii dla małżeństw.
      Dzięki za komentarz.

      Usuń
  22. Bardzo trudna sytuacja dla rodziny :/

    OdpowiedzUsuń
  23. I nagle przyjaciele stają się wrogami. Odchodzisz od męża i rodzina, która cię wcześniej ubóstwiała, wyrzeka się ciebie – takie historie też znam i nie rozumiem. To prywatna tragedia przecież, a nie należy utrzymywać tragedii tylko dlatego, bo "co ludzie powiedzą". Niestety środowisko często tak się zachowuje.

    OdpowiedzUsuń
  24. Witaj, Jotko.

    Chyba nigdy nie zrozumiem takiej roszczeniowej postawy wobec byłych wspólnych znajomych:(

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także nie, a już na pewno nie w przypadku psychologa, który doradza innym...

      Usuń
  25. To prawda, rozwody są trudne, nie tylko dla stron rozwodzących, ale właśnie rodzin i znajomych. U mnie było dosyć dziwnie, kiedy mamy brat postanowił rozwieźć się z ciocią - dla mnie zawsze będzie ciocią, no i poznał nową partnerkę, do której nie powiem już "ciociu", o co wujek jakby miał żal. Ja nie oceniam żadnej ze stron. To była ich decyzja, jednak była żona wujka - czyli dla mnie właściwa ciocia, zawsze będzie rodziną, jednym dokumentem, nie można kogoś skreślić z życia innych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, to tylko dokument , jeśli kogoś znamy tyle lat, nie możemy nagle udawać, że stał się nam obcy...

      Usuń
  26. Słabe są takie pretensje... Dobrze, że Marek może liczyć na przyjaciół!
    Temat generalnie ciężki, nie tylko jeśli chodzi o rozwody, ale wszelakie rodzinne zadry i waśnie...Dlaczego czasem warto baaardzo się zdystansować, czasem nie ma innej opcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słabe, to takie dyktowanie komuś, z kim ma się kontaktować lub pytać o pozwolenie...

      Usuń
  27. Nikt z nas nigdy nie wie, co wydarzyło się między ludźmi, jeśli nie był z nimi na co dzień. Tak więc staram się nie oceniać, nie znając relacji, ani zdania obu stron.
    Bywa różnie. Natomiast rozgrywanie rozstania dziećmi od zawsze uważam za jedno z największych świństw, jakich się można dopuścić. Bo w sumie to, że wobec eks-małżonka to pikuś, ale głównie zawsze mnie martwi ten brak kontaktu z ojcem fundowany dzieciom.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja sąsiadka gościła kiedyś siostrę z dziećmi, ich ojciec dobijał się do ich mieszkania, bo chciał rozmawiać z córkami, a one płakały strasznie.... jeśli nie był to patologiczny ojciec, to miał prawo widywać się z dziećmi.
      jotka

      Usuń