To był naprawdę udany dzień.
Pamiętacie, że musiałam odłożyć spotkanie z czytelniczką bloga, bo najpierw zachorował mój wnuk, później sama leczyłam infekcję gardła.
Wreszcie obu nam pasował termin i spotkanie doszło do skutku. Czekałam w środku cukierni i już z daleka dostrzegłam energiczną postać i twarz zapamiętaną z pierwszego spotkania.
Nie miałam ani przez chwilę wątpliwości, że znalazłam pokrewną duszę, od razu zaiskrzyło, jakbyśmy się znały od dawna. Ile wspólnych tematów, znajomych osób i miejsc. Pani Olga od razu zaproponowała przejście na TY, jesteśmy w podobnym wieku, mamy synów w zbliżonym wieku.
Moja rozmówczyni, to bardzo ciepła osoba, doświadczona przez życie, ale pełna apetytu na wszystko, co niesie każdy dzień. Czyta wiele blogów, mój znalazła przypadkiem, ale intuicja podpowiedziała jej, że może warto bliżej poznać panią od biblioteki. Cieszę się, że spodobało się Oldze moje pisanie, a zwłaszcza posty o miejscach godnych polecenia, także w naszym rejonie.
Szkoda , że sama nie prowadzi bloga, bo zna wiele ciekawych opowieści, ale jak sama przyznała, miałaby problem z niektórymi komentarzami. Zbyt wiele jest hejtu i agresji na blogach i w mediach społecznościowych. Trudno temu zaprzeczyć, bo przecież samo komentowanie u innych może podnieść człowiekowi ciśnienie.
Nawet pogoda zrobiła mi dziś miłą niespodziankę. Miało być wietrznie i deszczowo, a tu przez większą część dnia słońce i okazja do długich spacerów, więc przedreptałam 8 km.
Jesteśmy umówione na kolejne spotkanie i już się cieszę:-)
Bardzo się cieszę, że spotkanie z panią Olgą doszło do skutku i że obie jesteście zadowolone z nowej znajomości. Mam też nadzieję, że na tym jednym spotkaniu się nie skończy. Mimo tego całego hejtu i złych rzeczy blogowanie daje nam również rzeczy dobre, np. nowe przyjaźnie.
OdpowiedzUsuńNie znam żadnej z pokazanych przez Ciebie książek ale w pracy przyjrzę się tym tytułom z bliska 🙂.
Udany dzień? Mam niemal codziennie, za sprawą wielu różnych czynników zależnych od dnia i okoliczności. Najczęściej są to małe, drobne rzeczy.
To prawda, blogowanie daje chyba więcej pozytywnych doznań, hejt i negatywne emocje nas nie zniechęcą:-)
UsuńCieszę się, że masz takie nastawienie do życia, super! To widać także na twoim blogu:-)
Można mieć bloga i wyłączyć całkiem komentarze.
OdpowiedzUsuńDla mnie udany dzień to taki, w którym nie ma złych wiadomości. To jest oczywiście dzień wolny od pracy (choć nie przeczę, że w pracy też może być dobry dzień).
Najlepiej jak wszystkie plany, mniejsze i większe zostaną zrealizowane i nie przydarza się nic niekomfortowego.
Dobry dzień to dobre spotkanie z kimś sympatycznym. Dobry dzień to także podróż.
O, to mamy podobnie z określaniem dobrych dni:-)
UsuńMożna wyłączyć komentarze lub moderować wpisane.
Fajnie, że znalazłyście wspólny język i że dzięki temu spotkaniu miałaś udany dzień. Na pewno przed spotkaniem czułaś lekką tremę i niepewność, bo to przeważnie tak jest jak sie spotyka z kimś pierwszy raz i pojawiają sie różne oczekiwania i wyobrażenia, zawsze jest to wielka niewiadoma. A potem, gdy w trakcie spotkania to wszystko mija i osoba z krwi i kości wydaje sie nam bliska, bliższa niz przez Internet uswiadamiamy sobie jak dużo wrażeń Internet pozbawia, jak dziwnie spłaszcza pewne sprawy...
OdpowiedzUsuńP.S. Piszę tak o tym, bo i za mną kilka takich spotkań.Oswajanie się z poznanymi przez bloga osobami. Za każdym razem było to dla mnie duże przeżycie.
To prawda, lekka trema była, ale szybko minęła, poza tym obawiałam się trochę, czy ja sprostam oczekiwaniu mojego gościa.
UsuńPoznałam w realu kilka osób z sieci i ani razu nie zawiodłam się, wręcz przeciwnie i to jest piękne!
Jakie miłe spotkanie. Świetnie, że obyło się bez niespodzianek (bo różnie bywa) i znalazłyście wspólny język 🙂
OdpowiedzUsuńZ Calineczką mamy wieczorny rytuał, z którego nie chce zrezygnować nawet jeśli ja padam za zmęczenia. Otóż muszę jej poczytać w łóżku (z komórki, z bloga) kilka moich wierszyków. Zna kilka na pamięć, a ten o Franku jest obowiązkowy 😃
Calineczka ma szczęście, że jej babcia potrafi takie cuda:-)
UsuńNa pewno wierszyki będzie powtarzać jeszcze swoim dzieciom!
Cieszę się z dobrego spotkania. Moje blogowe znajomości przeważnie są bardzo udane.
OdpowiedzUsuńA udany dzień?
Chyba każdy:)
I tak trzymaj, niech nic tego nie zmieni!
UsuńTak to był dobry dzień, oby "takich" dni było jak najwięcej.
OdpowiedzUsuńDobre dni, to dobre życie, dobre zdrowie, dobre relacje z innymi:-)
UsuńRzeczywiście bardzo udany dzień, inna rzecz, że czytając Twój blog widzę tylko dobre wiadomości i oby to trwało.
OdpowiedzUsuńOby , wszyscy szukamy pozytywnych stron życia:-)
UsuńNa stosiku książek widzę dwie mojego ulubionego autora - Ian MacEwan.
OdpowiedzUsuńPokuta jest bardzo znana, była bardzo dobra ekranizacja.
Życzę miłej lektury.
Właśnie nie pamiętam czy widziałam, ale chętnie przeczytam:-)
UsuńPiekne spotkanie, co roku spotykam się z koleżanką z podstawówki, to już tyle lat, zawsze są jakieś nowości.Ksiazek dla wnuków nie kupuję bo otrzymuje je po wnukach siostry a ja te lepsze przekazuję młodszej siostrze ,pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuń.
Przekazywanie książek, ubranek , zabawek to dobry zwyczaj, niechaj maja drugie życie:-)
UsuńSkoro spotkanie spelnilo Twe oczekiwania i dalo przyjemnosc to rzeczywiscie bylo udanym wydarzeniem, z kategorii takich niecodziennych, niepospolitych.
OdpowiedzUsuńU mnie dobry dzien to taki gdy jego plan pojdzie zgodnie z ....planem i bez przykrych telefonow.
Ja tez czuje sie szczesliwa i zabezpieczona gdy mam stos ksiazek do przeczytania .
Bo chyba lubimy tę naszą stabilność z odrobiną urozmaicenia od czasu do czasu, ale brak złych wieści, to kluczowa sprawa!
UsuńSuper są takie spotkania, poznałam dzięki blogowi kilka osób, z którymi do dziś utrzymuję kontakty, z niektórymi nawet bardzo bliski ten kontakt!
OdpowiedzUsuńUściski i miłego czytania!
Czasami wystarcza pisanie maili, kartek, rozmowy telefoniczne. Ile ciekawych osób można poznać i to z całego świata:-)
Usuńco to znaczy udany dzień?... gdy sobie pomyślę, że był udany, to był udany, jeśli pomyślę, że był nieudany, to był nieudany, ale najbardziej udane jest to, że mogę sobie wybrać, LOL...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
O, to też mi się podoba, a najważniejsza ta możliwość wyboru!
UsuńUwielbiam takie spotkania! Szczerze się cieszę, że tak Ci się udało.
OdpowiedzUsuńDla mnie udany dzień to dzień bez gęby dyrektorki.
Też tak miałam, gdy pracowałam...
UsuńOczywiście nie pisze Pani z myślą o mnie ale ...fajnie bym rozumiała o co chodzi i tak sie zastanawiam o co chodzi w dzisiejszym poście. Co ma mnie ubogacić,zaciekawić, upiększyć świat ... Szukam szukam i nie znajduję niczego . NKloszard
OdpowiedzUsuńTak to jest, nieraz szukamy i nie znajdujemy.
UsuńDlaczego?
Odpowiedzi należy szukać w sobie.
Asenato, nie napisałabym lepiej!
UsuńEwentualnie posłużyłabym się cytatem: odpowiadam tylko za to, co napisałam, a nie za interpretację moich słów przez czytającego ( może nie dosłownie, ale jakoś tak).
BBM: Intrygujące są te internetowe znajomosci. Generalnie- udane, choć zdarzają się pomyłki. Z jedną dziewczyną kontakt mi się urwał po spotkaniu. Myślę, że się mną rozczarowała. A może przestraszyła się różnicy wieku?… nie wiem.
OdpowiedzUsuńA udany dzień? Chyba taki, który daje zadowolenie.
Różnica pokoleniowa może być przeszkodą, ale to już wychodzi w pisaniu i czytaniu chyba?
UsuńŚwietnie, że znalazłyście wspólny język i nie będzie to ostatnie Wasze spotkanie :) Miałam szczęście poznać osobiście kilka blogowych koleżanek i to jest w fajne w blogowaniu :)
OdpowiedzUsuńUdany dzień? Pewnie każdy może być, ale nie jest niestety.
Każdy dzień może być udany, ale nie tylko od nas to zależy, często jakieś dolegliwości lub zmartwienia psują nam wszystko...
UsuńStaram się nie myśleć w kategoriach udany, lepszy, gorszy…chociaż pewnie jedne dni są lepsze od innych, każdy jednak w pewien sposób udany.
OdpowiedzUsuńMarek z E
To na pewno zależy w dużej mierze od naszego nastroju:-)
UsuńFajna optymistyczna wiadomość. Takie lubię, a Wasza znajomość oby zamieniła się w coś więcej.
OdpowiedzUsuńBlogi.... komentowanie... wiesz, ja już zostałam w blogosferze tak sponiewierana, opluta, szykanowana itp. itd. że, nic mnie już nie ruszy.
Jak ktoś próbuje hejtować na moim blogu, bez dyskusji wycinam. czasem nikt się się zorientuje, że był taki komentarz. Natomiast na innych blogach staram się takie komentarze ignorować, a na blogi, które są pełne jadu , nie wchodzę. Poza tym posty piszę tak, by nie prowokować nimi do awantury. No, ale dużo czasu minęło zanim się tego wszystkiego nauczyłam:)
Tak, to jest problem, tym bardziej że niektórym do awantury nie potrzeba kontrowersyjnych tematów, byle dopiec, wyżyć się, zaistnieć...
UsuńSpotkania osobiste z czytelnikami to zawsze fajna sprawa, która zdecydowanie zwiększa szanse na udanośc danego dnia. Ogólnie o udaności jednak aktualne samopoczucie decyduje. Gdy człowiek dobrze się czuje sam ze sobą, to każdy dzień jest udany...
OdpowiedzUsuńMasz rację, wystarczy uporczywa migrena lub inna dolegliwość i świat inaczej wygląda...
UsuńCzekam na obszerniejsza relację ze spotkania. Rozbudziłaś ciekawość i chyba niezaspokojonej nie zostawisz, mam nadzieję. Krzysztof.
OdpowiedzUsuńMogę napisać tylko to, co nie narusza prywatności rozmówcy, może po następnym spotkaniu dostanę przyzwolenie na podzielenie się innymi szczegółami. Rozmawiało nam się świetnie, osobowość Olgi barwna i ciekawa, a na tyle cierpienia ile doświadczyła w życiu, nadal pogodna i życzliwa...
UsuńCzytałam "Tylko ona została" i wszystkie pozostałe książki tego autora.
OdpowiedzUsuńUdany dzień to teraz dla mnie taki bez ataku paniki. Nie jest ich wcale tak mało, ale i tak się ich boję.
Dopiero zaczęłam czytać, ale zapowiada się dobrze:-)
UsuńŻyczę Ci pożegnania z paniką w ogóle!
Myślę, że każdy dzień można uznać za udany, gdyż zawsze znajdzie się coś, za co możemy być wdzięczni, nawet drobnostka. Chociażby spotkanie, spacer po osiedlu, ładna pogoda, wyjście do kina, czy restauracji, albo stos książek! I o wnusiu nie zapomniałaś. Cudnie!
OdpowiedzUsuńDzień z wnukiem, to także może być udany dzień:-)
UsuńUdany dzień? Hm. Powiedzmy taki, gdy skreśliłam wszystkie punkty na zaplanowanej liście 💚
OdpowiedzUsuńAle czasem wystarczy nawet krótka rozmowa.
O, dla mnie to zawsze długi spacer w piękny dzień, czasem połączony ze spotkaniem...
UsuńZależy od dnia. Na przykład jak idę do lekarza to dobry dzień jest przy dobrych wynikach. Albo jak znajdę coś ciekawego w okolicy nowej.
OdpowiedzUsuńZawsze staram się zjeść wszystko z talerza, bo można sobie pomyśleć ile taka porcja może znaczyć dla kogoś głodnego. Jeszcze u kogoś czy w domu można nałożyć sobie odpowiednią ilość. W restauracjach różnie jest, niektóre idą w horrendalne wielkości np. kotletów.
Nie ma chyba idealnej rady na ten problem. Jednak za mało jest uświadamiania ludziom skutków ich działań.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
To prawda, w niektórych restauracjach porcje bywają zbyt duże, ale wtedy biorę resztę dania na wynos.
UsuńZdrowie i nastrój mają kluczowe znaczenie!
Każdy dzień jest udany !! Jak brzuch boli ze śmiechu po wizycie Wnuków...Jak wszystko boli po pracy na Wrzosowisku...Jak "wydziobię" jakąś swoją "wymyślankę"...Jak ogłoszę "dzień lenia" i poopsko boli od leżenia...Dalej wyliczać ?? ;o)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Olgi - Fajnej Babeczki...;o)
No może prawie każdy bywa udany, ale nie będę się spierać ;-)
UsuńFajna Babeczka, potwierdzam!!!
Ten mniej fajny też jest fajny, bo mija...;o)
UsuńI cała w tym nadzieja!
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńMiło czytać, że spotkanie z panią Olgą doszło do skutku i okazało się strzałem w dziesiątkę:)
Mój udany dzień to taki, w którym potrafiłam zrobić coś, co przyniosło mi radość i satysfakcję:)
Pozdrawiam:)
Oby tej radości, a i satysfakcji przy okazji Ci nie zabrakło:-)
UsuńSuper, że spotkanie nie tylko doszło do skutku, ale było udane. Dobrze jest poznać kogoś, kogo się lubi od pierwszego wejrzenia. Szkoda, że Pani Olga nie pisze na Bloggerze, ale rozumiem ją doskonale. Uściski i serdeczności!
OdpowiedzUsuńTo nie pierwsza ciekawa osoba, którą namawiam do prowadzenia bloga, ale nic na siłę...
UsuńO, to super! Miałyście fantastyczne spotkanie :)
OdpowiedzUsuńWidzę niezły stosik do przeczytania :) Ja siedzę w regionalizmie, bo powoli przygotowuję się do pisania małej monografii mojej miejscowości :) Już się "zaczło" :)
A prywatnie u mnie na tapecie Zyta Rudzka i Gunter Grass :)
Pięknych dni!
Zyta Rudzka tez u mnie czeka:-)
UsuńCieszę się, że porwał Cię proces twórczy, czekam niecierpliwie na efekty:-)
Świetnie, że udało się spotkac z P. Olgą. I książki to też super sprawa. Też jestem za tym, żeby czytać dzieciom, ale u wielu to nadal telefon wygrywa z książkami...
OdpowiedzUsuńA ja coraz częściej widuję ludzi czytających w pociągu lub w kawiarni:-)
UsuńSpora kolekcja do czytania :)
OdpowiedzUsuńA to nie wszystkie w kolejce do czytania...
UsuńMoim dzieciom czytałam bardzo dużo książek. Szczególnie pamiętam wiersze Doroty Gellner, są zachwycające :)
OdpowiedzUsuńByłam kiedyś z uczniami na spotkaniu z poetką.
UsuńJej wiersze super, ale jako autorka, średnio potrafiła nawiązać kontakt bezpośredni z czytelnikiem.
To rzeczywiście miałaś udany dzień :).
OdpowiedzUsuńJa miałam dzisiaj jechać na wycieczkę ale u nas cały dzień pada...
Miły dzień, to czas poświęcony rzeczom, które lubię jak i spotkania z najbliższymi :).
A kupno nowych książek, to już pełnia szczęścia hahahaha
To prawda, wszystko, co daje nam radość, czyni dzień udanym!
UsuńPrognozy czasem nie sprawdzają się i dobrze, dziś byliśmy nad jeziorem i nie tylko, deszcz nie padał, choć zapowiadali...
Miałaś ze wszech miar udany dzień ! Mój piątek też był całkiem udany. Najpierw pani fryzjerka, zaprzyjaźniona, od prawie 30 lat ta sama (kto mnie obetnie i uczesze tak twarzowo, kiedy moja pani Mirka przestanie pracować, a jest 9 lat młodsza ode mnie). Potem byłam u wnusia, wspólnie z nim i jego rodzicami pojechaliśmy załatwiać sprawy, zajmowałam się wnusiem, gdy jego rodzice owe sprawy załatwiali. Każde spotkanie z każdym wnuczęciem sprawia, że dzień jest udany :) Spotkania ze znajomymi też bardzo podnoszą mi nastrój :)
OdpowiedzUsuńAle wiesz, książki kupuję już bardzo rzadko. I tylko takie "wielokrotnego użytku". Książki rozrywkowe pożyczam w bibliotece (w tygodniu średnio czytam 4 książki, "jednorazówki"). Po rodzicach została mi ogromna ilość książek. I to jest kłopot - gdzie je podziać? A wiekszość przeczytałam za życia rodziców. Książki dla wnuków kupowałam i kupuję, wiadomo, kolorowe i stale nowsze. Moim synkom też czytałam przed snem i dziś, jak ja, nie wyobrażają sobie dnia bez lektury :)
Spotkania z wnukami zawsze są fajne, możemy zajmować się nimi niezobowiązująco, w końcu babcie i dziadkowie są od rozpieszczania!
UsuńKupuje książki z wyprzedaży, potem przekazuję dalej. Do mojej filii bibliotecznej mam daleko, bo ulubioną zlikwidowano z powodów oszczędnościowych.
Rodzice wnuka tez mu dużo czytają, więc oby załapał pasję do czytania!
Stosik książek imponujący, ale kto jak nie Ty? W dodatku tę miłość do czytania zaszczepisz wnusiowi, więc wyrośnie na człowieka o szerokich horyzontach. Nic nie dzieje się bez przyczyny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mam taką nadzieję i uwielbiam czytanie z dzieckiem i obserwowanie jego reakcji na lekturę:-)
UsuńCudownie! Czyli kolejna zaleta blogowania to nowe, ciekawe znajomości :)
OdpowiedzUsuńO tak, bo jeśli osoba ciekawa , to przyjemność podwójna!
UsuńHej, fajnie że spotkanie się udało .
OdpowiedzUsuńI to bardzo, życzę Ci podobnych:-)
UsuńNo i super, Jotko! Fajnie, że się spotkałyście i od razu kliknęło między Wami.
OdpowiedzUsuńA że mieszkacie w jednym mieście, jest szansa, że znajomość się rozwinie. :) :) :) Pani Olga jest piękną, ciekawą osobą, ale nie zapominaj o sobie, Jotko - Ty tez taka jesteś. :):)
Och, dziękuję Ci za miłe słowa.
UsuńNowe znajomości zawsze są ciekawe i mam nadzieje na interesujące kontakty:-)