czwartek, 18 lipca 2024

Nie ma jak w domu!

 Nie ma to jak powrót do ulubionego fotela i własnego łózka! Podziwiam osoby, które przez większość roku żyją na walizkach... jednak miło wraca się do własnego domu.

Mimo dwóch tygodni naszej nieobecności w mieszkaniu przetrwały wszystkie moje rośliny doniczkowe. Podlałam je obficie przed wyjazdem, usunęłam z parapetów, zaciągnęłam rolety i to wszystko. Mniejsza cyrkulacja powietrza, to mniejsze parowanie i to zapewniło roślinkom przetrwanie. 

Nawet gdy jedziemy w całkiem zwyczajne miejsce, to już sama podróż staje się przygodą, urozmaiceniem codzienności!

 W trakcie podróży mogę podziwiać  przez okna samochodu krajobrazy, drewniane kościółki, zadbane małe miejscowości, na przystankach można spotkać kogoś interesującego lub poczynić ciekawe obserwacje. Nie rozumiem tylko dlaczego nawigacja prowadzi nas inną drogą do celu i inną do domu...ale to podobno sprawa algorytmów, które przeliczają drogę, uwzględniając korki, natężenie ruchu i te sprawy.


Uwielbiam te wszystkie mosty, kładki, czy znaki drogowe typu: uwaga na płazy!
Na jednej z dróg zauważyłam parę młodych ludzi na motocyklu, którego rejestracja wyglądała tak - MY LOVE 2
Zastanawiałam się, kto lub co jest miłością nr 1 motocyklisty ?


Pomachaliśmy z daleka klasztorowi kamedułów na krakowskich Bielanach. Wygląda jak żaglowiec na morzu zieleni!
Poprawiłam podpis pod zdjęciem, bo myślałam, że to Tyniec, tak pokazywały drogowskazy, ale faktycznie opactwo wygląda inaczej. KasiaZ w komentarzu wyłapała pomyłkę.
Jechaliśmy, klucząc  między burzami, koleżanka donosiła mi, gdzie akurat komórki burzowe powstają, a jej syn musiał przeczekać nawałnice na jakimś MOPie w podróży służbowej.

Tu przypomniała mi się zabawna scena z ostatniej nocy w naszym pensjonacie. Późny wieczór, zaczęła się burza, wyskoczyłam z łóżka, by zabrać z balkonu ręczniki. Wystawiłam głowę, a tu na sąsiednim balkonie jakaś para, i to już niemłoda stoi na golasa i podziwia błyskawice!
Schowałam się szybko, bo głupio mi się zrobiło, a potem długo nie mogliśmy z mężem zasnąć, bo zza ściany dobiegały odgłosy upojnej nocy w świetle błyskawic...


Mąż pieczołowicie zabezpieczył w bagażniku szklane pamiątki z gór, czyli lokalne piwo o trzech smakach. Kupiliśmy też kubek z parzenicą i koszulkę z góralem dla wnuka.


Podsumowanie krokomierza za okres naszego pobytu w Krynicy i Szczawnicy bardzo mnie ucieszyło, bo liczba kroków i spalonych  kalorii oznacza, że wszystkie lody jadłam bezkarnie! A przecież krokomierz nie podlicza trudów wspinaczki i wylanego potu! Najważniejsze jest, że jeszcze daliśmy radę:-)


Gdy wróciliśmy do domu i rozpakowałam walizki, zaczęło się powyjazdowe pranie, wieszanie i prasowanie. Wszystko schło błyskawicznie, bo upał nadal straszny.
Gdy wieszałam pranie na balkonie poczułam, że ktoś mnie śledzi. Okazało się, że to kot i pies sąsiadów, wyglądało to tak zabawnie, że musiałam zrobić zdjęcie!

Zanim wrócę do opisów szlaków pienińskich, muszę uporządkować zdjęcia i przemyśleć sposób ich prezentacji, bo chyba za dużo fotek zrobiłam...

70 komentarzy:

  1. Co to znaczy, nie młoda?
    No i powinniście te odgłosy zagłuszać, że tak powiem;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, latanie na golasa po balkonach to raczej w żadnym wieku nie przystoi, w końcu to pensjonat...

      Usuń
    2. Ja bym nie latała!
      Tylko się ciekawię wiekiem niemłodości

      Usuń
    3. No wiesz, po 20 lat już nie mieli, ale emerytami tez nie byli.
      Trudna definicja...

      Usuń
    4. Mogli miec po 20 lat kilka razy :)). Wiek okresla sie z wlasnego punktu wiekowego a nie z odzienia (szczegolnie jak go brak).

      Usuń
    5. Czasami trudno określić, ile kto ma lat. Zdarzało się w szkole, że pomyliłam mamę z babcią i odwrotnie...

      Usuń
    6. :) Pomylilas kolejnosc, bo babcia to tez mama :)))

      Usuń
    7. czasami na oko nie da się stwierdzić, czy mama to mama dziecka, czy babcia...

      Usuń
  2. Droga Jotko - jako osoba nadmiernie czepialska napiszę, że to na zdjęciu to klasztor kamedułów na krakowskich Bielanach. Tyniec jest dokładnie po drugiej stronie rzeki. Miłego powrotu do domu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zwrócenie uwagi, drogowskazy pokazywały nam Tyniec, więc zasugerowałam się i nie sprawdziłam. Już poprawiam.

      Usuń
  3. BBM: I z podróży może powstać interesująca notka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ponad 200 km, szacun.Obserwatorzy super.Nie wiem ale też czułabym skrępowanie na widok gołej pary a to co za ścianą też nie przystoi a może stara już jestem.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę sprawdzić na mapie, dokąd by się doszło ode mnie na piechotę.
      To nie kwestia wieku, dziwnie słuchać pewnych odgłosów przez ścianę, a ścianki cieniutkie...

      Usuń
  5. Nie masz rodziny, znajomych,przyjaciół, sąsiadów aby wam raz w tygodniu kwiaty podlali? Musicie byc złymi ludźmi skoro na nikogo nie możecie liczyć. Straszna perspektywa na stare lata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka wnikliwa opinia psychologiczna, jestem pod wrażeniem!

      Usuń
    2. Nie masz w sobie żadnych pozytywnych uczuć ani radości? Straszna perspektywa na całe życie.

      Usuń
  6. Cieszę się, że wróciliście do domu zdrowi i wypoczęci, mimo tych wszystkich gromow i pieronow ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, bardzo boję się burzy, zwłaszcza na szlaku, a tam prawie codziennie burze były! Niektóre przeszły bokiem na szczęście, widzieliśmy to ze szlaku jak szły na Zakopane!

      Usuń
  7. o, czyli nie jestem sama z tym, że po podróży muszę natychmiast rozpakować walizkę, zrobić pranie i dopiero wtedy ..wpadam w dołek, im lepszy pobyt tym większy dół
    raz płakałam już na lotnisku że muszę wracać do rzeczywistości :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dołek nie wpadam, zwłaszcza gdy jestem na emeryturze i wakacje mam na okrągło:-)

      Usuń
  8. No wlasnie TO - nie ma jak w domu bezwzgledu gdzie nie bylibysmy i czego nie widzieli. Wlasne lozko, wlasna lazienka i cala reszta.......
    Inna sprawa to ta ze nigdy nie bylam zapalona turystka tylko taka okazyjna i zawsze po dwoch dniach teskniaca za domem. Zycie na walizkach nie dla mnie! I zawsze po powrocie na dom patrzylam z wieksza miloscia niz przed podroza :)
    Moja kicia tez nie lubi grzmotow ale nie panikuje gdy sa, wystarcza jej schowanie sie pod lozkiem. Tutaj kiedy to tymczasowo przebywam u corki bo nadal jeszcze przebywam, jest bardzo grzeczna, takze podroz samolotami zniosla dobrze a to jej przykladne zachowanie sie bardzo nas zdziwilo. Teraz ciekawa jestem jak sie przyjmie w nowym mieszkaniu gdy kiedys wreszcie bedziemy mogly sie do niego przeniesc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wędrowanie wchodzi w nawyk, nawet codzienne spacery. Gdy na liczniku mniej, niż 10 tyś. kroków, to czuję niedosyt, jak pies, który musi się wybiegać!
      Czekam niecierpliwie na opis twojego nowego miejsca na Ziemi i Waszego tam życia!

      Usuń
  9. Też lubię tak aktywnie podróżować, interesuje mnie wszystko co dzieje się za oknami pojazdu, a jeśli chodzi o ilość zrobionych zdjęć, to żadna liczba to nie jest według mnie za dużo ;) Albowiem zdjęć roooooooooobię duuuuuużo baaaaaaardzo, odsiewam potem trochę, ale mam problem z tym usuwaniem, bo mi szkoda ;)
    Satysfakcja z tego że dajemy radę bardzo cenna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, to mamy podobnie, dobrze że dziś klisza nas nie ogranicza!

      Usuń
  10. wszystko zależy od roślinki, każdy gatunek ma jakieś swoje wymagania, jedne są wrażliwe, inne jak z z tytanu...
    nie wiem, jak działa krokomierz, mnie ostatnio był potrzebny światłomierz, ale ogrodniczy, prostszy, niż fotograficzny, tylko żadna taka aplikacja nie chciała działać, bo w tym moim telefonie nie ma jakiegoś sensora i był to kolejny sygnał, że czas go zmienić na nowszy model...
    to te golasy stały, czy jak czytam w komentarzu latały?... a w ogóle to już od dawna podchodzę z dużą dozą nieufności do relacji o golasach, bo te golasy zwykle wcale nie są gołe... tak zawsze jest necie, że wchodzę na jakiś portal informacyjny, a tam jak zwykle mnóstwo reklam i linków do jakichś tabloidalnych sensacyjek i widzę np. tytuł "Pani X (jakaś celebrytka) nago!", czasem człowiek jest ciekaw kształtów takiej pani, to klika ten link i jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby taka pani była nago na fotce... dziwna jest ta polska języka, że pewne słowa nigdy nie znaczą tego, co mają znaczyć...
    może "MY LOVE" już zajął w rejestrze ktoś inny i ta dwójka to tak tylko z konieczności?... tak jest często z loginami w necie, że wolny bywa dopiero ten z numerem 1000 na przykład...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam różne roślinki, o te grubolistne nie bałam się, bardziej o te delikatne, ale mój sposób sprawdza się od lat, tyle że najwyżej wybywaliśmy na 10 dni, teraz dłużej.
      Pani stała goła przy balustradzie, pan stał golusieńki przyklejony do jej pleców, a okien sporo, jeden balkon przy drugim... i gdy burza, to wiele osób wychodzi oglądać błyskawice, ale widać oni niewstydliwi.

      Usuń
    2. już mniejsza z tym, ile było tej gołości, tak, czy owak byli u siebie, na swoim balkonie, na swoim terenie :)
      gołość nie grill, do innych mieszkań nie dymi...

      Usuń
    3. Nie dymi, ale przyznasz, że to niecodzienny widok i nie zawsze miły!

      Usuń
  11. Jak mówi pewne powiedzenie "Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej" ;)
    Też podczas podróży lubię podziwiać za szybą samochodu krajobrazy :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w domu najlepiej, ale żeby to docenić, trzeba wyjechać:-)

      Usuń
  12. Powiem krótko: Dumna jestem z Ciebie tzn z Was bo przecież razem wedrowaliscie.
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadziu, w górach jakoś łatwiej, na nizinach mi duszno...

      Usuń
  13. Niepotrzebnie liczysz kalorie! Jedz na zdrowie. Dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najczęściej nie liczę, ale w pewnym wieku trzeba uważać...

      Usuń
  14. Witaj, Jotko.

    Jak przyjemne nie wydawałyby się odwiedzane miejsca, to droga do domu i tak jest najpiękniejsza:) Przynajmniej w moim przypadku:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpiękniejsza i jakaś krótsza się wydaje:-)

      Usuń
  15. Dziewięć tys. kcal??? Jesteś niesamowita! Zazdroszczę, że możesz tyle chodzić i jeść lody bezkarnie :) Całuski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak policzyła aplikacja, mężowi wyszło dwa razy tyle, więc nie wiem jak to jest faktycznie. Najważniejsze, że człowiek jest w ruchu i podziwia widoki:-)
      Buziaki!

      Usuń
  16. Kocham podróże, ale też uwielbiam wracać do domku. Niestety... Stopa boli i boli od dwóch miesięcy i nie chodzę teraz tyle, ile bym chciała, ile lubię... Uściski Jotko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie czasami pobolewa kolano, oby to nie była zapowiedź czegoś poważnego...

      Usuń
  17. Brawa za ilość kroków! :) Przydałaby mi się taka kondycja, tymczasem wracam do niej powoli.. Dzięki Twoim wpisom mogłam choć poczytać o wędrówkach i widoki pooglądać:) A powroty do domu i ja lubię (jak już się ogarnie popodróżny bałagan).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozpakowywania się nie lubię, a najgorzej, gdy przemieszczamy się w inne miejsce, bo są ubrania brudne i czyste, ale wszystko da się ogarnąć:-)

      Usuń
  18. Ilość kroków i kilometrów mnie poraża! Podziwiam i gratuluję! Nie mam krokomierza, ale to bardzo ciekawe, może poproszę dzieci o takie urządzenie? A z tymi roślinami w domu też podziwiam! Nie wyjeżdżamy zwykle na tak długo, a jeżeli (np. sanatorium), to proszę synów o podlanie choćby raz w tygodniu. Na tydzień też mi Twoja metoda starczała, na więcej dni miałabym obawy o stan roślinek. Najważniejsze, że przetrwały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas się zdarzyło, że wszyscy w rozjazdach, ale na razie mój sposób działa, a na dłużej niż dwa tygodnie raczej nie wyjeżdżamy...
      Haniu, na pewno po swoim ogrodzie robisz mnóstwo kroków, gdy zainstalujesz aplikację, to sama się zdziwisz!
      Mam tez krokomierz w opasce, ale nie lubię tej gumy, zwłaszcza latem.

      Usuń
  19. wyjeżdża się, żeby wracać. i opowiadać. to chyba najpiękniejsza część wyjazdu. ale może dlatego, że jestem gawędziarzem. Ty też? też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię słuchać i czytać jak podróżują inni, ale gdy sama coś ciekawego trafię, to lubię się też tym podzielić:-)

      Usuń
    2. ludzie tak mają. kiedyś byli gawędziarze, trubadurzy, minstrele. a teraz? FB i Instagram.

      Usuń
    3. Nie mam konta w żadnym z wymienionych...

      Usuń
  20. Fajny wpis. :) Jednak nie ma jak w domu. My na szczęście mamy zaufaną sąsiadkę i w razie czego podleje kwiaty. Ba, pod jej opieką można nawet zostawić koty, bo sama ma cztery i wie co i jak. :)

    Miło, że tak przyjemnie spędziłaś ten wypad. A co do pary... można im tylko pozazdrościć. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A można, w dodatku lato i urlopy sprzyjają miłości, a w pensjonatach i hotelach widuje się słyszy to i owo...

      Usuń
  21. Gdzies czytalam jak pewna kobieta pisala, ze z mezem wyszli sobie na balkon ogladac burze a tu nagle na sasiedni balkon wpadla jeszcze mokra spod prysznica, gola ale wesola niestara jeszcze emerytka po recznik. Maz wpatrzony w nia stwierdzil: Oooo, u sasiadow nie tylko sie blyska i grzmi ale nawet pada deszcz. Do rana sie klocilismy czy jest juz na emeryturze czy jeszcze aktywna. (historyjka jak nic zmyslona).
    Bardzo "zachodzone" dwa tygodnie. Liczba krokow wrecz nierealna (dla mnie, choc tez troche chodze).
    Zdjec nigdy nie jest zbyt duzo choc czasem trudno wybrac odpowiednie, gdy takich jest dziesiatki, setki... Moze jedno zdjecie - jedna opowiesc i tak czas milo minie do nastepnych wakacji. Dla Ciebie piszac, dla innych czytajac.
    Zyczenia setek zdjec!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to może wyglądać z innego punktu widzenia:-)
      Jakoś to rozgryzę, w końcu czasu mam moc!
      Uściski:-)

      Usuń
  22. Podróże napewno kształcą i zmieniają naszą optykę świata … dom to jednak dom. Upojna noc w świetle błyskawic, golasy na balkonie…Świat jest jak pudełko czekoladek, jakby powiedział Forrest.
    Marek z E

    OdpowiedzUsuń
  23. Na razie mogę pomarzyć o wyjazdach. Ale może za jakiś czas się uda. :)

    Murale na żywo robią wrażenie. Zwłaszcza ten drugi będący tryptykiem jest wymowny.

    :) Jeszcze nieco zdjęć będzie w kolejnych wpisach u mnie. Może w przyszłości wygrzebię starsze zdjęcia z różnych wyjazdów, kto wie.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, zdjęcia rozpalają apetyt na dalsze opowieści:-)

      Usuń
  24. Piękne wspomnienia Asiu, ale w domu zawsze najlepiej. Dziękuję za pamięć o mnie i śliczną kartkę, sprawiłaś mi dużo radości. Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do usług :-) ze znaczkami bywa problem, jakby nie mogli sprzedawać kartek już z opłaconą wysyłką...bo kartki kupisz wszędzie!

      Usuń
  25. Co do miłości motórzysty to zapewne jedną z nich jest Motór, wcale nie koniecznie drugą hihi. A co do pary na balkonie... to może oni właśnie tak lubią, kręci ich gdy inni mogą ich zobaczyć... co oczywiście nie znaczy, że innym musi się to też podobać ;-) Ja bym tam popatrzyła, szczególnie jakby było na co... haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro szukali przyjemności, to nie chciałam przeszkadzać, zreszta boję się burzy!

      Usuń
  26. Ja kupiłam kiedyś takie plastikowe ptaki z ceramicznym trzonkiem, trzonek idzie do ziemi, ptaka napełnia się wodą i na czas mojej nieobecności te wynalazki podlewają mi rośliny 😊. Znajomym i przyjaciołom nie ufam bo albo przelewają albo zapominają zatem w tych ptakach nadzieja i muszę stwierdzić, że radzą sobie świetnie.
    Powroty do domu są super, podróżowanie też ale podobnie jak Ty nie umiałabym żyć na walizkach. Powód jest prozaiczny i przez większość niezrozumiały - nie wyobrażam sobie życia bez pracy.
    Uwielbiam obserwować burzę z balkonu chociaż nago jeszcze nie próbowałam 😊.
    Dobrego powrotu do codzienności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamierzałam kupic specjalne kule do podlewania, ale w stacjonarnym sklepie bardzo drogie, a bałam sie zamówic w sieci, bo mogłyby nie dojśc na czas.
      Kiedyś też nie wyobrażałam sobie życia bez pracy, ale w końcu to się zmieniło...
      Powrót nie taki straszny, nadal są wakacje , a w sierpniu kolejny wyjazd.

      Usuń
  27. Oj tak, powroty też mają swój urok. I to prawda, że wszędzie dobrze ale....
    Serdeczności ❤️

    OdpowiedzUsuń
  28. Podróże są wspaniałe, ale wracać do domu też przyjemnie. Chyba też nie mogłabym cały czas żyć na walizkach, ale z drugiej strony do wszystkiego idzie się przyzwyczaić. Zwierzęta są zabawne, co niejednokrotnie udowadniają. 😉

    OdpowiedzUsuń
  29. Asiu powroty do domu zawsze mają swój urok, zwłaszcza gdy można cieszyć się komfortem własnego fotela i łóżka po dłuższej podróży :) w niedzielę w nocy wróciliśmy po 10 dniach jeżdżenia kamperem i wiesz ci powiedziałam do męża.. jak ja marzyłam o tej chwili :)
    Uwielbiam podróże ale jeszcze bardziej uwielbiam powrót do domu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest ten moment, ale tak powinno być, bo dom, to nasz azyl :-)

      Usuń