niedziela, 31 października 2021

Dwie historie...

 

Mówi się, że nie wszyscy radzą sobie z życiem...

Przyczyny bywają różne: słaba psychika, zbieg fatalnych okoliczności, brak umiejętności społecznych, uzależnienia, zawód miłosny, brak poczucia bezpieczeństwa itd.

Bywa, że człowiek staje pod ścianą i jeśli nie potrafi lub wstydzi się poprosić o pomoc, sięga po rozwiązanie ostateczne czyli samobójstwo.

Czasami samobójstwo jest skutkiem depresji, długotrwałej, wyniszczającej i nawet najbliżsi nie zauważają niepokojących objawów choroby.
 
Chcę dziś opowiedzieć dwie historie, smutne, z tragicznym finałem, ale uświadamiające, że obok nas codziennie są ludzie potrzebujący wsparcia, choćby rozmowy  i może gdyby takie znaleźli, nie szukaliby rozwiązań ostatecznych... choć kto to wie?

Żona pana S. tego dnia mijała męża na schodach, ona na zakupy, on do piwnicy, gdzie miał swój azyl. Zawsze tam coś dłubał, przynosił to, o co żona poprosiła.
Gdy wróciła z ryneczku, mąż był nadal nieobecny, ale nie zaniepokoiło jej to, pewnie kolegę przygruchał i nalewki próbują.
Codzienna krzątanina spowodowała, że nie zauważyła upływu czasu. Zaniepokojona, wreszcie zeszła do piwnicy, bo ile razy obiad można odgrzewać?
W drzwiach wmurowało ją w posadzkę, pan S. wisiał martwy na sznurze. Za późno było na ratunek, pogotowie, policja, powiadomione dzieci.

Gdy pani S. otrząsnęła się z szoku i męża pochowała, zaczęły się schody.
Okazało się, że pan S. był nałogowym hazardzistą, zadłużył mieszkanie i tylko dzięki dobremu prawnikowi i pomocy dzieci pani S. nie stała się bezdomną.
Ciekawe, jak  udało mu się  ukrywać przed żoną i dziećmi swoje uzależnienie i długi, koniec końców , gdy doszedł do ściany wybrał ostateczne rozwiązanie ...
Rozmawiałam z panią S. po jakimś czasie. Stwierdziła, że nie miała czasu na żałobę, tyle spraw czekało na załatwienie , a najbardziej dominującym uczuciem była wściekłość na męża, że  zostawił ją samą z całym tym galimatiasem.

Drugi przykład to pan w średnim wieku, mąż atrakcyjnej pani, z którą prowadzili prywatną firmę.
Elegancki, dbający o kondycję, miły dla sąsiadów, znany i lubiany na osiedlu domków jednorodzinnych. 
Któregoś dnia jedna z sąsiadek zauważyła w rozmowie z inną, że dawno nie widziała pana Z. - ani z żoną, ani w trakcie joggingu, ani w ogrodzie, ani tym bardziej wracającego z pracy.
Gdy spostrzeżenia pocztą pantoflową dotarły gdzie trzeba, odpowiednie służby zainteresowały się nagłym zniknięciem pana Z.
Okazało się, że związek i firma państwa Z. są już historią, małżonkowie rozstali się po 20 latach wspólnego życia, a w zasadzie to pani Z. odeszła z młodszym partnerem.
Lubiany przez sąsiadów pan Z. prawdopodobnie nie mógł poradzić sobie z zaistniałą sytuacją i powiesił się w swoim domu. Jak stwierdziła jedna ze znajomych - dobrze, że małżonkowie nie mieli dzieci ...

Jak mało znamy naszych bliskich, przyjaciół, współpracowników lub tak dobrze ukrywają oni swoje problemy...

81 komentarzy:

  1. Klik dobry:)
    A może nie potrafimy odczytywać wysyłanych sygnałów? Znawcy mówią, że przed samobójstwem zawsze są jakieś sygnały będące błaganiem o ratunek.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak być, sama znałam kobietę , która teoretycznie miała wszystko, osierociła dwie córeczki, mąż niczego nie podejrzewał...

      Usuń
  2. Przykre bardzo. Uczeni jesteśmy/byliśmy od zawsze, że nie należy opowiadać nikomu "co się dzieje w domu i w szkole choćby cię smażono w smole". Nie każdy potrafi się przełamać i o pomoc poprosić. Może chwila zwierzeń i "słabości" została kiedyś użyta przeciw nim?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, wypłakiwanie się w poduszkę nie zawsze przynosi ulgę, a jeśli otoczenie nie uznaje takich słabości, to katastrofa gotowa...

      Usuń
  3. Przemądrzali kaznodzieje grzmią, że samobójstwo to grzech świadczący m.in. o słabości charakteru... Ileż jednak trzeba mieć w sobie ODWAGI [i determinacji] do popełnienia tego czynu ostatecznego, poza którym nie ma już niczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie wiemy, co dzieje się w głowie samobójcy, zwłaszcza osoby, która zostawia dzieci...

      Usuń
  4. Jedno jest pewne - samobojca dochodzi do punktu kiedy czuje ze dalej nie podola.....
    Nie uwazam ich za tchorzy a takze nie skupiam sie na tych ktorzy zostali - raczej mi zal tej osoby bo uczynek mowi jaki byl nieszczesliwy i w jakiej beznadziei. Czasem dzieje sie tak z powodow spowodowanych osobiscie jak w pierwszym opisanym przypadku ale czesciej nie - i wowczas wydaje mi sie ze nie nalezy oceniac tej osoby tylko tych ktorzy sytuacje spowodowali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele też razy bywa tak, że bliscy dostrzegają, starają się pomóc, ale i tak nie potrafią zapobiec nieszczęściu...

      Usuń
  5. Zgadzam się z mottem z kartki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. mam wrażenie za za mało się mówi o tych trudnych tematach - samobójstwa, to ostatnio plaga, choroba cywilizacyjna... życie staje na głowie, są wielkie wymagania, a małe możliwości - ludzie nie dają rady, nie ma co się dziwić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nie dla każdego ten ciągły pospiech, wyścig szczurów, problemy finansowe czy zdrowotne... niektórzy uciekają w nałogi lub...

      Usuń
    2. To okropne, ale niestety paru ludzi, których znałam i jedna osoba z mojej klasy w liceum... trudno mi sobie to wyobrazić... nie wiem, czy to objaw tchórzostwo, czy odwaga... nie nam zresztą oceniać

      Usuń
  7. Kartka mi się nie podoba. Zrzuca winę na ofiarę. A winy tu nie ma nigdzie. Wszyscy mamy problemy, które ukrywamy. Sama wiem jak trudno zacząć o nich mówić. Trzeba do tego wielkiej siły. Niektórzy wolą się wylogować. Ja to rozumiem. To trudna planeta do życia, a my sobie nie ułatwiamy. Bliscy mówi się, rodzina, czy napewno: bliscy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie odebrałam tak tej kartki, raczej jako próbę uświadomienia, ze samobójstwo niczego nie kończy, wręcz przeciwnie, zwłaszcza gdy samobójca zostawia rodzinę.
      W niektórych sprawach łatwiej otworzyć się przed obcym, specjalistą, przypadkowym słuchaczem, czasem zrządzenie losu przynosi jakieś rozwiązanie. Wczoraj obejrzeliśmy film "Plan B" z Kinga Preis m.in.
      Świetny film, polecam.

      Usuń
  8. Poza oczywistą sytuacją, gdy choroba i ból z nią związany stawia człowieka przed takim wyborem, nie zauważamy rozważań drugiej osoby o śmierci, gdy żyjemy obok, zamiast żyć razem. Pierwszy przykład jaki podałaś jest typowy. Zosia Samosia i jej mąż, który gdzieś coś dłubie (piwnica, garaż, działka). To historia życia większości ludzi z pokolenia naszych rodziców. I jak trudny jest ten schemat do przełamania widzę w moim pokoleniu, moich koleżanek Zoś Samoś, które na tym etapie swojego życia głównie mijają męża wracając z zakupów. Zgadzam się z Anną Bzikową powyżej, że słowo "bliscy" jest nadużywane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się dzieje w wielu związkach, to prawda - gdy prawdziwą bliskość zastępuje przyzwyczajenie. Dlatego zawsze powtarzam do znudzenia, że w związku najważniejsza jest przyjaźń - z przyjacielem żaden temat nie jest za trudny, żadna myśl, sytuacja nie powodują niezręcznego milczenia.

      Usuń
  9. W tej sprawie nie sposób być „mądrym”. Jedynym zrozumiałym wytłumaczeniem jest społeczny ostracyzm, lub strach przed nim, z którym czasami nie sposób sobie poradzić, ale przecież nie we wszystkich przypadkach mamy z czymś takim do czynienia.
    Osobiście nigdy nie próbuję wnikać w przyczyny, bo ja ich i tak nie zrozumiem, ale przyznaję, że czasami żal mi młodych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy to można zrozumieć, trzeba by znaleźć się w skórze samobójcy, ale wtedy moglibyśmy nie mieć okazji przekazać, co czuliśmy ...

      Usuń
  10. Ludzie decydują się odejść, kiedy umiejętność adaptacji do trudnej sytuacji ich przerasta, a życie boli.

    Sentencja na kartce jest bardzo madra. Kiedyś, kiedy mieliśmy poważne kłopoty z moją mamą i bardzo niewiele sił, powiedziałam do syna: jeśli ja kiedyś będę w takim stanie, pomóż mi odejść; teraz, będąc w pełni sił proszę Cię o to; nie chcę się tak męczyć. Syn odpowiedział: mamo, a jak ja bym mógł z tym potem żyć? Poczułam się, jak największa egoistka na świecie. Nie zamierzam zostawić nikogo z takim bólem, nawet gdybym sama sobie mogła pomóc w odejściu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama powiedziała mi to samo, gdy opiekowała się swoja siostrą, ale o dziwo, gdy sama zachorowała na raka płuc, tak bardzo chciała żyć i jednocześnie to właśnie z przyjaciółką rozmawiała o chorobie, a nie z nami...

      Usuń
  11. Prawdę mówiąc to wiele małżeństw żyje raczej po latach "obok siebie" a nie razem. Bo nikt nas nie uczy w prawidłowy sposób "życia w rodzinie z drugim, obcym do niedawna człowiekiem", tak samo jak nikt nie uczy nas sprawowania funkcji matki. Tę wiedzę na ogół wynosimy z własnego domu, a jak wiadomu domy rodzinne bywaja różne. I nikt nam w szkole nie mówi nic o naszej psychice, o tym jak sobie radzić ze swoimi problemami. A szukanie porady u psychiatry ewentualnie u psychoterapeuty najczęściej naraża nas na etykietkę "wariata". Zawsze mnie dziwiło i dziwi nadal, że jeśli chcesz wykonywać jakikolwiek, nawet dość prosty zawód to musisz mieć do tego "odpowiedni dokument", ale do tego by wychować własne dziecko ma ci wystarczyć albo chęć szczera i świadome macierzyństwo albo zwykły przypadek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko ważne, o czym piszesz i do tej pory nie ma to pomysłu, by dzieci mieli tylko ci, co sprostają zadaniu. Zamiast tego rodzą się kolejne pokolenia kalek psychicznych, demografia nade wszystko, a za skutki uboczne płaci całe społeczeństwo...

      Usuń
  12. Całe życie, choć bywało mi bardzo ciężko, uważałam samobójstwo za rodzaj tchórzostwa i ucieczkę przed problemami. mawiałam "nie ja dałam sobie życie, nie ja mam prawo je sobie odebrać". Dzisiaj zamknięta w 4 ścianach, gdy bliscy dają mi do wiwatu, łapię sie na tym, że nie mam odwagi skończyć ze sobą, choć to by rozwiązało moje i innych problemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W szkole na schodach pojawiły się różne hasła, jedno z nich głosi - pamiętaj, że z każdej trudnej sytuacji jest wyjście...ale czy na pewno? jak pisałam wyżej, bardzo spodobał nam się polski film "Plan B", o takich właśnie sytuacjach i ludziach na naszej drodze...

      Usuń
  13. Niestety de[resja jest starszną chorobą, a osoby z otoczenia mogą nie wiedzieć że dana osoba jest chora. Mówię oczywiście o dalszym otoczeniu, bo najbliżsi (jeżeli mają normalne relacje) od razu zauważają problem. Przeraża mnie najbardziej kiedy dochodzi do rozszerzonych samobojstw... W naszym mieście jakiś czas temu było głośno o tym, że młoda mama zabiła siebie i bliżniaków. Nie mieści się to w głowie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może chciała im zaoszczędzić trudów życia, które dla niej samej stało się koszmarem? nigdy się nie dowiemy...

      Usuń
  14. Nieraz ludzie nie mówią o swoich problemach,bo chyba mają świadomość tego ,że nikt im nie jest w stanie pomóc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a przynajmniej nie widzą takiego rozwiązania, nie mają nadziei, nie chcą innych wciągać w swoje rozterki?

      Usuń
  15. To są straszne zakończenia i nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co czuje człowiek sięgając po ostateczność. Choć byłam w życiu już bardzo blisko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takie stany trudno się wczuć samemu...oby nie trzeba było!

      Usuń
  16. Myślę, że do tego ostatecznego kroku trzeba ogromnej odwagi, determinacji i... rozpaczy. Przerażają mnie szczególnie samobójstwa młodzieży i dzieci. One nie powinny się zdarzać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sytuacja dzieci jest w ogóle dramatyczna, jak bardzo muszą się czuć samotne...nawet nie umiem sobie tego wyobrazić!

      Usuń
  17. Powody są różne. Dla mnie trzeba mnóstwo odwagi mieć w sobie, by dokonać samobójstwa i cóż, nie potępiam tych ludzi, bo oni musieli nosić w sobie wiele bólu. To prawda, ludzie dużo ukrywają i właściwie to wszystkim nie jesteśmy w stanie pomóc. Cierpią ci, którzy zostają, ale już nie ci, którzy odeszli, mam nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, wierzący najbardziej chyba mają z tym problem...

      Usuń
  18. Niedawno rozmawiałam z koleżanką, która zwierzyła mi się z ogromnego problemu. Jej 11 letni syn ma depresję i myśli samobójcze. Przeraziło mnie to. Żniwo pandemii ?... Trafili już do psychiatry , mam nadzieję że wszystko potoczy się dobrze. Niestety, mało jest osób, które potrafią się zwierzyć czy nawet poprosić o pomoc. Nie wiem , ale chyba pokutuje takie przeświadczenie, że to jakaś skaza byłaby - pokazać swoją słabość. Przekonałam się już, że nie jest możliwa pomoc komuś, kto o nia nie prosi. Nie ma takiej możliwości, nawet gdyby człowiek wyszedł sam z siebie - nie da rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy rodzice obawiają się nawet rozmowy z pedagogiem szkolnym, a badania w poradni psychologicznej, to już w ogóle podejrzane...

      Usuń
  19. Odpowiedzi
    1. Słyszałam, rocznik mojej mamy. Odchodzi ostatnio wielu znanych, cenionych... wszyscy to mamy w pakiecie.

      Usuń
  20. Moja dobra znajoma Stasia w zeszlym roku przeszla zalamanie nerwowe i wyladowala w psychiatryku. To ja uratowalo jak twierdzi. Sama by sobie nie poradzila, musiala przejsc dluga terapie, brac leki. Z depresja nie ma zartow :( ona zabija jesli w odpowiedniej chwili nie poprosimy o pomoc. Bardzo smutne historie Asiu, niestety znam podobne. Trzymaj sie cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak pomyślałam, że dobrze wspomnieć przy okazji wspominania naszych bliskich także ...

      Usuń
  21. Już z tego, co napisałaś, widać, że samobójstwo niejedno ma imię, choć w obecnych czasach wydaje mi się, że pogłębiające sią stany depresyjne stają się najłatwiejszą drogą, na której zakończeniu jest samobójstwo, wymagające przecież i odwagi, i determinacji, i szaleństwa. Samobójstwa - to jest moje zdanie - można uniknąć w większości wypadków, gdy znikną przyczyny zamachu na własne życie... tyle że jest to bardzo trudne do ogarnięcia, gdyż każdy człowiek ma inny próg wrażliwości na problemy, których nie potrafi rozwiązać,,,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mieści mi się w głowie, jak w ogóle powstają takie myśli ... jak trzeba być samotnym, zdeterminowanym, wrażliwym.
      Sytuacje bez wyjścia lub ludzie nie na te czasy...

      Usuń
  22. Czasem człowiek dochodzi do ściany i nie poradzisz. A na marginesie tej pierwszej opowieści dodam, że jeszcze całkiem niedawno uważano samobójstwo za honorowe "wyjście z sytuacji"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie w tradycji japońskiej - sepuku, harakiri itp. Okropne!

      Usuń
  23. Okazuje się statystycznie, że mężczyźni przechodzący depresję rzadziej zgłaszają się po pomoc (a przez to rzadziej figurują w statystykach), którą odczytują jako wyraz słabości. Może dlatego częściej sięgają po taką ostateczność, jaka jest samobójstwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mężczyźni w ogóle rzadziej chodzą po lekarzach, namów takiego do badań kontrolnych! A słabość w obliczu trudności? niewyobrażalne!

      Usuń
  24. Samobójstwo może dotyczyć każdego... a o przyczynach można by długo. Trzeba też powiedzieć sobie, że bycie czujnym i uwrażliwionym na drugiego człowieka jest czymś czego nam w dzisiejszych czasach bardzo brakuje, ale też niestety nie zawsze możemy uchronić osobę przed targnięciem się na własne życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wynika z tych naszych rozważań, że samobójstwa będą się zdarzały nadal, ale zwłaszcza te wśród młodych ludzi są przygnebiające...

      Usuń
    2. Przykra konstatacja ... ale trzeba być realistą.

      Usuń
    3. Raczej jestem, więc nie mam złudzeń...

      Usuń
  25. Nigdy nie wiemy co w kim siedzi. Wydaje mi się, że wchodząc w wiek produkcyjny, wielu ma wygórowane oczekiwania. Zderzenie z realiami jest bolesne i nie każdy z tym potrafi sobie poradzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zderzenie z realiami i własne słabości przerastają wielu z nas i kończy się to tragicznie.

      Usuń
  26. Witaj Jotko,
    jakże smutne są te dwie historie. Chociaż ktoś na górze, w postach pisze że karteczka się nie podoba ale ona jest prawdziwa. Taka jest prawda, bardzo bolesna.

    Nie będę ukrywać, że w swoim życiu też miewałam takie myśli ale zawsze mówiłam, że nigdy tego nie zrobię mojej mamie. Był wówczas ciężki czas w naszym domu. Nie spróbowałam nigdy co prawda na życie się targnąć ale myśli były :(

    Mimo wszystko, wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mnie ta kartka przemawia, bo nie żyjemy na pustyni, a samobójstwo pozostawia także bliskich w trudnej sytuacji.

      Usuń
  27. Życie wbrew pozorom, nigdy nie było czynnością łatwą i przyjemną w dłuższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Znałam dziewczynę, która popełniła samobójstwo. Miała grono przyjaciół, miała oddaną rodzinę, miała chłopaka...miała też niezdiagnozowaną schizofrenię, o czym wszyscy dowiedzieli się z jej pamiętnika, odnalezionego już po jej śmierci. Zawsze o niej myślę w listopadzie. Minęło wiele lat, a i tak żal...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamięć i tęsknota chyba nigdy nie ustają, czas tylko łagodzi...

      Usuń
  29. Powody samobójstw bywają różne, nie miejsce by je wymieniać. Najbardziej tragicznymi są ucieczki w śmierć ludzi młodych, ucieczki przed innymi lidźmi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, to samobójstwa dzieci i nastolatków to jakby nasza wspólna porażka...

      Usuń
  30. Samobójstwo, to jest egoizm... I też efekt nieradzenia sobie z bólem. Najczęściej bólem porzucenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma inny próg radzenia sobie z bólem oraz innymi sytuacjami życiowymi, a pomocy znikąd...

      Usuń
  31. Witaj, Jotko.

    Nie przeczytałam. Wybacz.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Odniosę się do pierwszego przypadku - moja przyjaciółka przeżyła podobną sytuację w rodzinie męża. Mimo tego, że rodzina wiedziała o "pewnych" problemach finansowych delikwenta próbowała mu pomagać, pożyczała pieniądze... Wszystko na nic... Gdy po samobójstwie okazało się jaka jest skala długów i z czego wynikają żal po stracie bliskiej osoby ustąpił miejsca złości... Tylko matka nie mogła sobie darować, że niczego nie zauważyła na czas.... On odszedł, a innym zostawił swoje problemy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ktoś wiedział, pożyczał, współczuł, ale właściwe kroki nie zostały podjęte... jak w każdym uzależnieniu.

      Usuń
  33. Trudny temat. Trudne sprawy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bójmy się mówić o trudnych sprawach...

      Usuń
  34. Mary wpis. Genialny ten napis o samobójstwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla żyjących , a bliskich samobójcy, to czasami wielki problem...

      Usuń
  35. W moim bloku było jedno samobójstwo, w bloku obok kilka. Nie znałam tych osób, więc nic nie wiem o przyczynach. Ale zawsze wtedy pojawia się myśl, że ktoś za ścianą cierpi tak niewyobrażalnie, a ja sobie komedię oglądam akurat, na przykład. I nic z tym przecież nie da się zrobić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nie wiem jaka jest skala w kraju czy na świecie, ale zawsze to przerażające zjawisko.

      Usuń
  36. Jotko, właśnie parę dni temu dowiedziałam się od znajomej pielęgniarki o śmierci mojej lekarki. Co prawda przez ostatnie dwa lata nie byłam na żadnej wizycie, bo reumatyzm trochę mi odpuścił, ale leczyłam się u niej kilkanaście lat. Była bardzo dobrym reumatologiem i bardzo życzliwą osobą. Zawodowo świetnie prosperowała, bo spełniała się jako lekarz i kierownik prywatnej przychodni, w której miała też udziały. Pracownicy chwalili ją za dbałość o personel, talenty organizacyjne i serdeczność jaką miała dla ludzi. Zawsze była uśmiechnięta i bardzo zadbana. Jednak 31 sierpnia 2020 roku ta kobieta wyglądająca na szczęśliwą i zadowoloną z życia wyskoczyła z 10 pietra bloku, który był niedaleko jej domu. Dzień wcześniej jej syn brał ślub i było wesele. Wszyscy byli w szoku. W wyniku prokuratorskiego śledztwa ujawniono, że od lat leczyła się na depresję. Współpracownicy nie wiedzieli o jej problemach, bo była zbyt dumna, żeby się skarżyć. Trudno powiedzieć co wiedziała rodzina, ale być może też niewiele. A jej wystarczyło siły tyko na tyle, żeby dożyć do ślubu syna. Bardzo mnie poruszyła ta śmierć. Wiele razy rozmawiałyśmy podczas moich wizyt na różne tematy i zawsze odbierałam ją jako bardzo pozytywną osobę. Była starsza ode mnie tylko o trzy lata, a od roku już jej nie ma. Każdy z nas jest tajemnicą dla innych i częściowo dla siebie, ale niektórych życie bardziej boli. Nie zawsze można pomóc, ale zawsze trzeba próbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez mi się skojarzyło, że ledwie dotrwała do ślubu syna, a nie wiadomo jakim kosztem i co działo się w jej głowie. Straszne to dla wszystkich, a dla młodych chyba szczególnie...i jeszcze ten skok!
      Masz racje, trzeba próbować!

      Usuń
  37. Ciężki temat Jotko... w czerwcu tez nasz kolega odebrał sobo5e życie. Młody chłopak,dusza towarzystwia, ładna żona u boku szczęśliwi, on firma jedna druga i nagle dowiadujemy się że go nie ma... Wiedzieliśmy że za młodego miał problemy z narkotykami, ale czy to to go targnęło na życie to nikt je wie...szkoda jego , szkoda jej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo szkoda, zwłaszcza młodych, przed którymi całe życie jeszcze, ale wybrali inaczej!

      Usuń
  38. Ciężki temat...ale zawsze warto wspierać, rozmawiać, pokazać że nikt z nas nie jest samotna wyspą...
    Zapraszam do mnie flowersblossominthewintertime.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na pewno powinien móc liczyć na wsparcie:-)

      Usuń