piątek, 21 lipca 2023

Lemoniada

 

Czas upałów sprzyja temu, że szukamy czegoś na ochłodę, lodów, owoców czy napojów , czasem są to kompilacje różnych składników.

Coraz częściej spotkać można w lokalach LEMONIADY, których kompozycja i sposób podania potrafią zachwycić wyglądem i smakiem.

Nie są to bowiem lemoniady czy oranżady, które pamiętam z minionej epoki, ale pełne owoców, ziół oraz innych dodatków małe kulinarne dzieła sztuki.

Ostatnio zostałam zaproszona na osiedlową degustację lemoniady, a przebywam poza domem, więc nie chodzi o wielkie osiedle mieszkaniowe. 

Dzieci z sąsiedztwa moich gospodarzy rozdawały ulotki z zaproszeniami. Przed jednym z domów zaaranżowano stoisko sprzedaży, baner reklamowy, piękne flakony z korkowym zamknięciem, papierowe kubeczki z wakacyjnym motywem i cennik: malinowa 2 zł, cytrynowa, 2,50 zł. Za barem dwóch chłopaków i jedna dziewczyna. Kupiłam lemoniadę malinową, była bardzo dobra, z dodatkiem melisy, niezbyt słodka...

Dzieciaki bardzo przejęte rolą, uprzejme, zbierają na wakacyjne przyjemności. Następnym razem ma być lemoniada o smaku kiwi, bo planują cykl sprzedaży. Chętnych nie brakowało. Zapytaliśmy jak idzie interes, odpowiedzieli, że zarobili już 100 zł, a przecież my nie zwlekaliśmy długo od zaproszenia.

Klientela różna: jeden pan wrzucił datek do puszki, ale lemoniady nie chciał; inny zapłacił za cały dzbanek i kazał sobie przelać do butelki; jeszcze inny kupił prosto z auta i odjechał.

My poszliśmy we czworo, lemoniada smakowała, pogadaliśmy o lemoniadowym biznesie  i wszyscy zadowoleni!

Podobną akcję widziałam na deptaku w Świeradowie, tylko dzieci starsze i naczynia inne, ale reszta zbliżona.

Robicie dla siebie podobne lemoniady czy wolicie inne napoje chłodzące?


89 komentarzy:

  1. Na upały wyłącznie lemoniada domowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, a ja nie robię, czasem tylko wodę z cytryną...

      Usuń
  2. Zaraz mi się przypomniały amerykańskie filmy :) U nas nie widziałam nigdy, żeby dzieci sprzedawały lemoniadę, ale w Ameryce jest to chyba całkiem popularne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, na amerykańskich filmach często się to widuje, ale i u nas zaczęła się ta moda.

      Usuń
  3. Witaj, Jotko.

    Pomysł bardzo fajny - uczy nie tylko przedsiębiorczości ale i szacunku do pracy:)
    Tak, robię lemoniady, zwłaszcza latem, gdy sezonowych owoców pod dostatkiem. A na upalny wieczór wolę taką dla dorosłych - z lekkim białym albo czerwonym wytrawnym winem;)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, lemoniada z winem na upalne wieczory może być pyszna i relaksująca!

      Usuń
  4. Lubię czystą wodę, więc lemoniada tylko gdzieś poza domem, od czasu do czasu, natomiast zachwycam się zawsze szklanymi naczyniami. Bardzo lubię szkło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ważne, w czym się pije, podobnie lody nie smakują z byle miseczki...

      Usuń
  5. BBM: Lemoniada to smak mojego dzieciństwa , teraz- nie, pod żadną postacią. Przyzwyczaiłam się do wody mineralnej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także rzadko, ale czasem w lokalu skuszę się , kiedyś piłam pyszną arbuzową, a w Grecji cytrusową!

      Usuń
  6. Lemoniady próbuję w terenie, w domu głównie woda - czasem z plasterkiem cytryny :) Miłego weekendu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To podobnie jak ja, ale w upały także herbata owocowa lub miętowa.

      Usuń
  7. Kilka dni temu widziałam taką akcję lemoniadową w wykonaniu dziesięciolatków, tak na oko, znaczy moda jest :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lemoniad nie pijam, ale inicjatywa młodych ludzi niezwykle mi się podoba! Fajna taka moda która skłania do pożytecznej aktywności i pokazuje jak wygląda zarabianie pieniędzy, że nie spadają z same z nieba, ale trzeba wykazać inicjatywę i włożyć swój trud aby je zarobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, tym bardziej, że dzieciaki już w trakcie rozmowy potrafiły ocenić swój wkład pracy i podzieliły się funkcjami.

      Usuń
  9. jakoś nie spodobał mi się ten pan, który jak piszesz wrzucił "datek", a lemoniady nie chciał, ciekawe czy w innych sklepach też tak zostawia dutki nie biorąc żadnego towaru?...
    na schłodzenie i ugaszenie pragnienia najlepsza jest niesłodzona gorąca(!) kawa zbożowa, którą notabene bardzo lubię, tylko sęk w tym, że nie lubię się pocić, a o to przecież właśnie ma chodzić...
    w temacie takich napojów bywam strasznie kapryśny i wręcz paradoksalny: najlepiej mi robi zimna cola, choć jest to najgłupszy pomysł, na drugim miejscu woda bąbelkowa typu "vichy" (lekko słonawa), to już jest sensowniejsze gdy odciąć te bąbelki, ale klasyczną, domową, bezbąbelkową lemoniadą też nie pogardzę, zwłaszcza taką z miętową nutą...
    aha, i jeszcze kwas chlebowy lub podpiwek, tylko też domowy, bo w sieciówkach przeważnie jest jakiś dziwaczny szajs... najlepszy kwas chlebowy (domowy) jest w Krakowie, w ukraińskiej knajpce przy ulicy Czapskich... tani nie jest, ale to sa naprawdę dobrze wydane pieniądze...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często kiedy trafiałam na dzieci, które coś sprzedawały (czy raczej próbowały wciskać - mam na myśli takie np. biedniejsze dzieci gdzieś w Meksyku), czy nawet dorosłych, myślałam, że mogłabym im coś dać, ale tego ich towaru to ja nie potrzebuję i nie chcę. ;) Myślę, że wielu ludzi lemoniadę też kupowało dlatego, żeby wesprzeć. Dlatego też mam mieszane uczucia względem dziecięcego zarabiania, bo z jednej strony fajnie, uczy zaradności i te dzieci czują się dzięki temu doroślej, a z drugiej to często taka praca dla samej pracy.

      Usuń
    2. @PKanalia - Kawę zbożową robiła zawsze moja teściowa, ale to nie mój smak.
      Za kwasem chlebowym nie przepadam.
      W domu rodzinnym pijało się kompoty lub rozcieńczone galaretki, ewentualnie wodę z syfonu z sokiem.
      Pan od datku bez brania towaru tez mi nie przypadł do gustu. Gdy w szkole były kiermasze dobroczynne zawsze cos kupowałam, dla zasady.
      @Katasza - nie do końca się zgodzę, nawet jeśli nikt nie kupi, to albo zrezygnują, albo zaczną kombinować, co by tu innego zorganizować, co tez czegoś uczy.
      Kiedyś w pizzerii podszedł do nas głuchoniemy, chcąc sprzedać nam jakieś figurki. Odmówiłam , pokazując, że nie potrzebuje tych rzeczy, może innym razem...

      Usuń
    3. różne bywają motywacje dzieciaków, które zabierają się za small biznes... kiedyś /za poprzedniej komuny/ stałem w kolejce do Hortexu po ciasto świąteczne i pojawił się chłopak (ca 10 lat), który próbował sprzedać stojącym jakieś kryształy: popielniczkę i wazonik... ludzie różnie reagowali, przeważnie go zbywali, ktoś go nawet ofuknął, żeby odnióśł to do domu, bo na pewno wyniósł (w sensie: ukradł), chłopak poszedł dalej... gdy już wychodziłem ze sklepu znowu go zobaczyłem, nie miał już tych rzeczy ze sobą, tylko niósł siatkę pełną bochenków chleba...
      dzieciaki mają różne motywacje do zabierania się za small biznes, choćby takie harcerki z amerykańskich filmów, które chodzą po domach sprzedając ciasteczka... zwykle jest to bardziej zabawa w biznes, z definicji "dziecka", ale skoro biorą się za tak "poważne" i "dorosłe" zajęcie, to powinniśmy też je traktować nieco poważniej, a nie traktować jak żebraków...
      ...
      kompoty z weków pamiętam, babcia dużo robiła, lemoniady z galaretek też, jak też oranżadę w proszku, tą ostatnią lubiłem akurat na sucho, a z syfonami na wymianę często wysyłano mnie do sklepu obok... były jeszcze autosyfony, pierwsze sprowadzane z Węgier, ale to uważałem za marny pomysł, niedopracowany, mało były wydajne, a naboi często nie można było nigdzie kupić... no, i do wspominkowego kompletu kultowa "gruźliczanka" z ulicznych wózków, a wisienką na torcie były radzieckie automaty z wodą sodową przy stacji W-wa Ochota, które kantowały, lały tylko połowę szklanki, a same szklanki były na łańcuchu :)

      Usuń
    4. p.s. pamiętam jeszcze taki pomysł z późniejszych czasów... pojechałem kiedyś do kumpla w innym mieście i trochę zabalowaliśmy... następnego dnia uraczył mnie takim napojem ("na kaca"): łyżeczka cukru, łyżeczka sody, trochę octu, dolać wody, zamieszać i szybko wypić dopóki musuje... na chwilę pragnienie zaspokajało, ale dla żołądków to było co najmniej okrutne...

      Usuń
    5. Masz rację, pamiętam napój z sodki, nie tylko na kaca!
      Z kolei sodka na sucho świetnie robiła na zaburzenia żołądkowe, kiedyś ciotka kazała mi połknąć łyżeczkę sodki na sucho, bo bolał mnie żołądek, miałam mdłości. Poleciałam jak strzała do toalety, ale jak ręką odjął!

      Usuń
  10. Lubię, chętnie wybieram jako napój gdzieś poza domem. Tylko oczywiście pożądana jest taka prawdziwa, domowa. W domu raczej nie robię, bo mi się nie chce, czasami w wielki upał dla urozmaicenia, ale to ma bardziej służyć jako izotonik. Po wakacjach miałam impuls, żeby sobie robić taką właśnie wodę z cytryną, owocami, ziołami czy ogórkiem, ale szybko mi przeszło. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ja też sobie obiecuję, gdy widzę u kogoś, a potem po prostu nalewam wody, ewentualnie plasterek cytryny wrzucam...

      Usuń
  11. Generalnie to woda gazowana czasami dodam troszkę mojego soku lub plasterek cytryny.Jak jest przyjęcie w domu to na długie kijki od szaszłyków napycham pomarańcze lub cytrynę był też już arbuz ,kawałek mięty do tego i kto chce bierze taki lód.Też wspomoglabym te dzieciaczki,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być woda niegazowana i nie taki lód ale też lód.

      Usuń
    2. Widziałam nawet takie specjalne dzbanki z wkładem na owoce, bo nie kazdy lubi owoc w kawałkach w szklance, ale pomysł z patyczkami od szaszłyków świetny!

      Usuń
  12. Nie lubię, kiedy po napoju pałęta mi się zielsko. Wolę wycisnąć sok z cytryny i wlać do wody. Gazowanej oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podobnie, tylko nie do gazowanej i nie z lodówki...

      Usuń
  13. Witaj Asiu :) Miło znów tu zawitać. Bardzo lubię lemoniadę, ale ostatnio częściej sięgam po wodę mineralną gazowaną. Najbardziej lubię Piwniczankę. Czasem robię wodę z sokiem i dodaje lodu i listek mięty. Arbuz też bardzo dobrze gasi pragnienie. Upały ostatnio są nieznośne.

    Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arbuzy jadam tylko w upały, jakoś przy normalnej temperaturze już tak nie smakują...
      Cieszę się, Kasiu, że zajrzałaś!

      Usuń
  14. Tylko woda mineralna . Żywiec - nie gazowany, słabo zmineralizowany z porady lekarza. Ale do tej pory pamiętam jak smakowała woda sodowa z ulicznego wózka , ze szklanki opłukanej szybkościowo na miejscu bo już ustawiała się kolejka spragnionych..... nikt się wtedy nie przejmował sterylnością. Teraz za boga bym takiej nie wypiła.
    W domu miało się syfon, napełniało wodą z kranu, zakręcało specjalnym nabojem z CO2,.... ale to później, wcześniej wymieniało się cały syfon w warzywniaku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to pamiętam, zawsze kupowałam z sokiem, albo zwykłą oranżadę w zielonym kiosku...

      Usuń
  15. Ooo super jest taka lemoniada nlw upalne dni! Orzeźwia, czyli właśnie tego potrzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre lemoniady pięknie wyglądają i mają świetnie dobrane smaki!

      Usuń
  16. Domowa lemoniada na upalne dni jest najlepsza :D
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i zawsze pod ręką, byle składniki w lodówce były!

      Usuń
  17. ja robię octy i syropy. i pijam je łącznie - znaczy trochę octu owocowego trochę syropu i rozcieńczam wodą. latem rezygnuję z herbaty na rzecz własnych napojów. polecam gaszą pragnienie znakomicie i smakują rewelacyjnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe połączenie - ocet i syrop.
      Ja najbardziej lubię owocowe herbaty, często gorące właśnie.

      Usuń
  18. Na ochłodę woda ze sokiem. Sok w lodówce z pompką i zwykła niegazowana :D Mniam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, to ja wolę z cytryną, a jeszcze lepiej z limonką:-)

      Usuń
    2. Też nie jest zła, ale przez wzgląd na męża który jest anty-cytrynowy - nawet w herbacie, soczek domowej roboty z wodą pijemy :D

      Usuń
    3. No tak, kompromis w związku jest wskazany:-)

      Usuń
  19. Raczę się coraz częściej wodą z cytryną. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Lemoniada to smak mojego dzieciństwa. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mojego to oranżada i woda z sokiem z saturatorów ulicznych.

      Usuń
  21. Jasło lemoniada przypomniało mi czasy dzieciństwa i oranżadę, szczególnie z jednego, jedynego kiosku w Sopocie.
    Potem jednak korzystałem głównie z wody. Mieszkaliśmy w domu bez wody czy kanalizacji więc wodę wyciągało się w kuble ze studni. W lecie była cudownie zimna. Podczas pobytu w Kuwejcie próbowałem różnych napoi chłodzących i skończyło się na czystej wodzie i tak trwa do dzisiaj.
    Jeśli chodzi o przydomowe kioski prowadzone przez dzieci, to idea bardzo mi się podoba, ale w kategorii żywności zaakceptowałbym tylko świeże owoce lub warzywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że też nie odważyłabym się spróbować, podobnie było w szkole z kanapkami, chociaż już prędzej te szkolne, bo robione pod okiem wychowawczyni.

      Usuń
  22. Kiedy byłam dzieckiem kupowało się oranżadę w butelkach na kapsle.
    Teraz piję kompoty z owoców z ogródka, wodę, a gazowanych unikam.
    Akcja dzieciaków fajna. Lubię, kiedy młodzież przejmuje inicjatywę i zarabia sobie na jakiś cel. To dobrze rokuje na przyszłość tych dzieciaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogóle nie mogę gazowanych, ewentualnie naturalnie mineralizowane itp.

      Usuń
  23. I bardzo fajnie, że dzieciaki sobie dorabiają a i pomysł dobry. Kto w końcu nie lubi lemoniady prawda? Ja to jeszcze jestem miłośniczka kompotów 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za kompotami nie przepadam, ale wszelkie konfitury itp. to owszem...

      Usuń
  24. Pomysł ze sprzedawaniem lemoniady domowej roboty jak najbardziej godny pochwały i naśladownictwa. Jestem za leniwa, by robić ją dla siebie. Żywiec Zdrój" niegazowany, to mój napój na upały. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas woda i herbaty owocowo-ziołowe.
      Serdeczności, Iwonko!

      Usuń
  25. U mnie woda gazowana z sokiem jabłkowym, herbata z czystka lub melisy. Teraz suszę zioła na zimowe herbatki, płatki róży, lipa, rumianek, mięta, melisa, plus na jesień jeszcze owoce posuszę. Serdeczności Maria z PP.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam, plus swój miodek do posłodzenia, dziś kręcimy spadziowy 😊

      Usuń
    2. Ziołowe i owocowe herbatki są super, u nas prawie nie pijemy herbaty czarnej...

      Usuń
  26. Z przyjemnością bym wypiła lemoniadę sprzedawaną przez dzieci.
    Ciekawa inicjatywa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pyszna była i taka jak lubię, czyli mało słodka:-)

      Usuń
  27. Ja robie w domu wode z cytryna, mieta ... czasami z pomarancza i lemonka w ladnym dzbanku. Stoi na stole i domownicy popijaja:)
    Ale dzieciaki przednie! Super inicjatywa, nalezy wspierc takie dzieciece akcje:)
    Moja Marie kiedys taki stol z wlasnymi ( przeczytanymi ) ksiazkami ustawila na ulicy ( ksiazek dzieciecych miala sporo) i sprzedawala za euro lub piecdziesiat centow. Zebrala 10 euro:) Miala wtedy jakies 9 lat:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to ciekawe, u nas kiedyś dzieciaki sprzedawały używane podręczniki, ale teraz są w szkołach darmowe, więc handel uliczny i antykwariaty umarły...

      Usuń
  28. Och, jak w "Dzieciach z Bullerbyn" 😁😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie to samo pomyslałam :)

      Usuń
    2. Może tym się sugerowały, a może amerykańskim filmem...

      Usuń
  29. Mi bardzo pomaga kefir prosto z lodówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez pomysł, ja czasem jogurt pitny z borówkami...

      Usuń
  30. Lemoniada kojarzy mi się z Dziećmi z Bullerbyn i Lemoniadowym drzewem Pippi Langstrumpf :) Same dobre skojarzenia. Nabrałam ochoty, a całkiem zapomniałam że mam przepis na dobrą lemoniadę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie obiecuję robić, a potem idę na spacer i pomysł odchodzi w zapomnienie...

      Usuń
  31. Gotuję kompot (agrest, maliny bądź porzeczki, za chwilę będą wiśnie) i wrzucam listki mięty, melisy lub surowe kawałki owoców. Pycha!
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  32. Ja często widzę, że dzieci sobie tak dorabiają sprzedając lemoniadę. To nauka przedsiębiorczości przez zabawę. I dobrze! Od czegoś trzeba zacząć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, kiermasze garażowe to tez dobry pomysł...

      Usuń
  33. Lemoniadę kojarzę z dwoma faktami: 1. Kojarzę ją z wyprawami do restauracji wraz z dziadkiem; dziadek brał sobie setkę i śledzika, a dla mnie była lemoniada (świetna) z jakimś ciastkiem - beza lub serniczek. 2. To może nie jest lemoniada, ale onegdaj w barach czy restauracyjkach były takie "balony" z żółtym lub czerwonawym napojem, który wirował w tej "bombie" i był nie tylko smaczny, ale też przyjemnie chłodny. Swego czasu, niedorostkiem będąc, próbowałem z ciotecznym bratem "produkować" lemoniadę (woda, mięta, cytryna i coś tam jeszcze - nie pamiętam)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz też można spotkać podobne słoje z napojami lub drinki dla dzieci z plastikową palemką.
      Ja tez chadzałam z dziadkiem na oranżadę, dziadek kupował piwko, a dla mnie jeszcze tytkę z cukierkami.

      Usuń
  34. Nie miałem okazji jeszcze korzystać z lemoniady w takiej formie. Ale należy pochwalać to, że młodzi chcą próbować sił w zarabianiu.

    Chyba samoloty latały tak nisko, bo wracały ze szczytu w Wilnie. Od tamtej pory nie powtórzyło się takie latanie. Nie mniej widzę w oddali samoloty, w innych rejonach Ursynowa widzę samoloty podchodzące do lądowania lub startujące.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samoloty to ładny widok, byle nie hałasowały nad głową...

      Usuń
  35. Mnie zachwyciła zwykła lemoniada z wody mineralnej, cytryny i listków mięty. Jeśli zaś chodzi o wieczory, pozytywnie mnie zaskoczyły drinki bezalkoholowe, ale nie wnikałem w ich skład, bo mnie by się tak nie chciało cackać - jak mi ktoś chce zrobić, to proszę bardzo, chętnie, ale żebym ja sam nad tym dumał, to już raczej nie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie, smakowały mi bezalkoholowe drinki na Krecie, choć trochę za słodkie. W ogóle, gdy ktoś przygotuje i poda, to jakby lepiej smakuje:-)

      Usuń
  36. A właśnie dziś widziałam info na jakimś portalu lokalnym, że w jednej z niedalekich miejscowości dzieciaki sprzedają przy drodze lemoniadę własnoręcznie robioną. Ja preferuję wodę ze źródła. A właściwie dwóch konkretnych do których po nią jeździmy. Pyyyyszna 🥤💙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas tez są zdrowotne źródła, ale woda z nich jest butelkowana i niezbyt tania, więc czasami tylko pijemy...

      Usuń
  37. Robię lemoniadę - nie często, ale jednak robię. Wrzucam tam różne owoce, cytrusy. Najczęściej mięta i świeże ogórki. Pyszne orzeźwienie ! Fajny pomysł miały te dzieciaki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym osiedlu zamieszkali fajni ludzie, kiedyś zorganizowano osiedlowego grilla , jeden drugiemu drabinę pożyczy, dzieci do ogrodu zaprosi, jest dobrze!

      Usuń