czwartek, 11 kwietnia 2024

Z drogi...

 

Zrobiło się ciepło, aż miło spacerować, cieszyć się wiosną.

Czy sytuacja taka może mieć wady? jak najbardziej! 

Na ulice ruszyli nie tylko spacerowicze, z piwnic i garaży wydobyto rowery i hulajnogi, to w końcu zdrowo zażywać ruchu na świeżym powietrzu w każdy sposób. Jednak mimo rozbudowy sieci ścieżek rowerowych ciągle trafiam na rowerowych terrorystów, którzy także na chodnikach domagają się pierwszeństwa i uważają, że to ja muszę uważać, czyli mieć oczy z tyłu głowy. Oczywiście niektórzy trąbią zawzięcie, ale przy szybkiej jeździe roweru, pieszy nie zdąży uskoczyć z drogi. Matko kochana, czasami stoję dłuższą chwilę, by przepuścić peleton...a żeby było śmieszniej, niektórzy jeżdżą parami lub trójkami, bo fajnie pogadać w trakcie pedałowania.

Druga sprawa, to przejścia dla pieszych. Kiedyś na drodze z trzema pasmami ruchu, byłabym rozjechana przez furgonetkę, bo dwa auta zatrzymały się, zrobiłam kilka kroków i widzę kątem oka, że auto na trzecim pasie nie zwalnia. Mocno starszy pan przejechał mi prawie po palcach, nawet się nie obejrzał...

Zauważyłam też, że przed pasami nie zatrzymują się trzy typy kierowców - kobiety, taksówkarze i bardzo młodzi ludzie z dyskoteką w aucie. Taksówkarze, to może z pośpiechu, młodych kierowców może głośna muzyka rozprasza, a kobiety? Nie wiem i nie przesadzam. Gdy ktoś przejeżdża nam po palcach na pasach, zakładamy się z mężem, kto za kierownicą? W większości wypadków kieruje wówczas kobieta. Może ktoś potrafi to wyjaśnić?

Trzeci problem ciepłych dni, to otwarte okna. Dlaczego to problem? Bo wtedy słychać domowe awantury, głośną muzykę, a melomanów nie brakuje, wreszcie szczekające i wyjące psy. Teraz nawet musiałam zamknąć okno, bo jeden pies szczeka już od godziny chyba, drugi wyje, dzwony kościelne dzwonią... no zwariować można! brakuje tylko kosiarek, ale i te niebawem dołączą, bo trawa już spora!

W kwestii otwartych okien - uważajcie na sąsiadów palących papierosy, często rzucają pety z okna lub balkonu. Taki rzucony z okna niedopałek był przyczyną pożaru mieszkania, bo papieros wpadł do lokalu kilka pięter niżej i zapaliła się firanka, a pod nieobecność lokatorów pożar rozszalał się na dobre.

A żeby dopełnić narzekania (wybaczcie), wspomnę jeszcze motocyklistów, niektórzy uwielbiają jeździć w kółko po osiedlu, niech żyje  hałas i palenie gum!

Oby Wasze spacery pozwalały na delektowanie się ciszą i pięknem przyrody, bez nieprzyjemnych ekscesów i bezpiecznie:-)

76 komentarzy:

  1. Jako rowerzystka mocno amatorska też jeżdżę po chodniku. Oczywiście tam, gdzie nie ma ścieżki rowerowej 😁 Na ulicę nigdy w życiu nie zjadę, chyba że prosto pod samochód! No, ale jeżdżę powoli, nie po wariacku (no bo gdzie mi się spieszy). I na pewno uważając na pieszych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez jeżdżę rowerem i czasami po chodniku, ale pierwszeństwo oddaję pieszym!

      Usuń
  2. Problem w tym, że rowerzyści nie używają dzwonków, a przecież oczu z tyłu nie mam i na chodniku nie muszę się spodziewać nagłego ataku z tyłu. Kiedy jeździłam rowerkiem (też po chodniku) to pomału, dzwoniłam, schodziłam i prowadziłam tam, gdzie wąsko. Teraz nagle zza pleców mi wyskakuje rower i wcale nie na ścieżce rowerowej (tam mam obowiązek uważać), kompletnie bez wyobraźni człek na nim siedzący. Przecież mogę machnąć kijkiem, zrobić krok w bok i on wtedy może wylądować na jezdni pod samochodem! Był kiedyś taki przypadek na Moście Poniatowskiego. Ale co poradzisz jak nic nie poradzisz :(
    Mimo wszystko cieszmy się wiosną, kolorami kwitnących kwiatów i świeżutką, soczystą zielenią :) Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nic nie poradzisz, a z każdym się awanturować?
      Na szczęście plusów jest więcej, niż minusów.
      Buziaki, Aniu:-)

      Usuń
    2. Mozna chodnik dla pieszych podzielic na rowerzysci od strony jezdni, piesi z kraja. Wymalowac znaki i wymagac przestrzegania. Na przejsciach przez ulice zawsze nalezy uwazac, bo ten w auuucie jest mocniejdzy a przechodzacy tez jest odpowiedzialny za swoje bezpieczenstwo (powinien to rozsadek podpowiadac).
      Po zimowym wyciszeniu "wybuch" wiosnolata troche przeraza zanim czlowiek sie przyzwyczai.
      Mimo wszystko cieszy nastepna wiosenka zycia. :)))

      Usuń
    3. Właśnie, wymagać przestrzegania...
      Dlatego na przejściach zdarza się chyba najwięcej wypadków, piesi czują się bezpiecznie, kierowcy nie zawsze respektują pierwszeństwo pieszych.
      O tak, cieszy wszystko, mimo pewnych wad...

      Usuń
  3. BBM: Szczęśliwie motorowym hulajnogom już nie wolno jeździć po chodnikach, bo przedtem to była masakra!
    A wiosna coraz przyjemniejsza!😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas te elektryczne jakoś zniknęły, nie potykam się o porzucone...

      Usuń
  4. Ścieżki rowerowe to błogosławieństwo dla tego typu jednośladów i rowerzystów, do których sama się chętnie zaliczam.
    Zgadza się jednak, że bywają rowerowi terroryści, a chodnik to dla nich taka inna ścieżka rowerowa. No i to tempo! Jakby taki przejechał ciebie, to też byłoby duże prawdopodobieństwo uszkodzenia ciała.
    W Niemczech i np. w Holandii musisz jednak bardzo uważać na ścieżki rowerowe, bo tam faktycznie rowerzyści mają absolutne pierwszeństwo i wchodząc na nie popełniasz takie samo wykroczenie, jak wchodząc na jezdnię. I nie ma przebacz, jak nie uskoczysz, to cię rozjadą!
    Tam gdzie oznakowanie jest niejasne, jeżdżę zwykle wolniej.
    A i tak niesamowicie się cieszę na tę wiosnę.
    Żebym tylko miała więcej słonecznych dni do jazdy. Bo w tym tygodniu tylko poniedziałek był w miarę pogodny, a wczoraj i dziś popaduje, a ja nie lubię ustawiać roweru pod firmą w deszczu. Czekam więc z utęsknieniem na pogodne dni, żeby wreszcie pojeździć sobie na rowerze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ścieżkach dzielonych rowerzyści czasami muszą prowadzić rower, zwłaszcza w weekendy.
      Ja ostatnio mało jeździłam, bo pogoda nie sprzyjała, a nie lubię pod wiatr czy w deszczu.

      Usuń
    2. U mnie też niestety słaba pogoda w tym tygodniu, jeszcze ani razu nie pojechałam rowerem na zajęcia, pewnie dopiero w przyszłym tygodniu mam szansę. Jak jest dużo ludzi albo jest typowy chodnik, też prowadzę rower.

      Usuń
    3. Kwiecień jest kapryśny, ale staram się spacerować dwa razy dziennie:-)

      Usuń
  5. W Australii lokalne władze starają się stworzyć sporo ścieżek rowerowych, zasadniczo nie wolno jeździć rowerem po chodniku, ale nikt tego nie egzekwuje.
    To samo dotyczy hulajnóg, tyle że one jadą dużo szybciej.
    Przez wiele lat korzystałem jako rowerzysta z jezdni, głównie ze ścieżek rowerowych. Tu też było spore ryzyko, czasem zdawało się, że kierowcy szukają okazji żeby potrącić rowerzystę a rowerzyści okazji żeby utrudnić jazdę samochodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezdnie, a szczególnie szosa, to wielkie ryzyko, za to na osiedlach bezpieczniej, a chodniki wąskie, więc rowerzyści raczej powinni po jezdniach, bo o kolizję na chodniku nietrudno.

      Usuń
  6. Rowerzyści są szaleni ale nie tak jak ci na hulajnogach xD Nawet nie obserwują otoczenia.. brak słów. Ale hit hitów był ostatnio, idą sobie chodnikiem, obok jest ścieżka rowerowa a tu jedzie coś! Nie rower, nie motor, jakieś ich combo! Opony grube itd. wyglądu nie oczerniam ;) Ale fakt ile ta osoba jechała. Bo dobre 50km/h! Niech pieszy go nie zauważy albo auto nagle wyleci! Masakra.
    Jestem też kierowcą i staram sie uważać na rowerzystów ale takiego gagatka to mogłabym potrącić :o bo patrzysz jest daleko, a nagle może być już na masce...
    Miłego dnia! :)
    Angelika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czarne owce zdarzają się po obu stronach, jako pasażerka auta widuję nie oznaczone rowery, ciemne ubrania, pieszych wybiegających znienacka na jezdnię. Kultura ruchu drogowego pozostawia wiele do życzenia...

      Usuń
  7. Ja na razie na dłuższe spacery się nie nadaje.
    Ale powoli się rozkręcam 😏

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki, byś wreszcie mogła nacieszyć się wiosennymi spacerami:-)

      Usuń
  8. Jeżdżenie na rowerze jest ważne dla ciała i ducha. Ale jedzenie na rowerze po mieście to wyzwanie ogromne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, a na ruchliwej szosie jeszcze gorzej...

      Usuń
  9. Spaceru w ciszy to można zaznać chyba tylko i wyłącznie w lesie.
    Na pasach dla pieszych to też trzeba uważać, bo zdarzają się niekiedy takie przypadki, że jeden samochód się zatrzyma dla pieszego, a drugi nie i o wypadek też nie trudno... Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, chyba tylko w lesie, o ile nie trafimy na wycinkę drzew ;-)

      Usuń
  10. Dla mnie papierosy są najgorsze. Z balkonu piętro niżej dym leci w górę jak oszalały. A mnie ten smród przeraża i wykańcza. Dobrze przynajmniej, że nie czuć tego dymu ciągle, tylko od czasu do czasu mam tę nieprzyjemność.

    Ludwiczek to była animacja ciekawa, bo biograficzna. :) A to nieczęste w tym gatunku.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, ten proceder tez u nas występuje i trzeba zamykać okna!

      Usuń
  11. Ja, podobnie jak Piotr Piętowski, uważam, że papierosy są najgorsze, zwłaszcza wieczorem. Trudno czasem przewietrzyć pokój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, ktoś pali na balkonie, by sobie nie smrodzić, to zatruwa powietrze sąsiadom!

      Usuń
    2. U nas jest zakaz palenia na balkonie! Sa wyznaczone miejsca na osiedlu (hehehe, najczesciej przy smietniku, to odpowiednie miejsce dla palacza) i tam sobie mozna pykac w dni sloneczne, deszczowe i mrozy siarczyste, na wlasne zyczenie sie doprawic! !!! Hehehe. Ja bym nawet i to zakazala ale ja nie mam nic wiecej do powiedzenia, niz mruczenie pod nosem.

      Usuń
    3. Niektórych to mi żal, mróz, wiatr, a oni w kurtkach na balkonie...
      Koło śmietników? u nas niejeden kontener się palił, albo i cała wiata śmietnikowa...

      Usuń
    4. Palacz nie podpala :))). Przy smietniku jest specjalny pojemnik na gaszenie papierochow i strzepywanie popiolu. Piromani to inny sort.

      Usuń
    5. Chyba że przez przypadek, bo i tak się zdarza...

      Usuń
  12. Papierochy - ohyda, rowerzyści strasznie mnie irytują, nawet w lesie. Zwłaszcza, że miewam tendencje do zamyślania się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja się zamyślam, czasem wejdę jedną nogą na ścieżkę rowerową, oj to się nasłucham...

      Usuń
  13. Asiu sporo z tego co piszesz też obserwuję,niektóre rzeczy mnie denerwują.W tę niedzielę 7 kwietnia przez Duklę przejechała niezła kawalkada motorów,bo w niedalekiej od Dukli Trzcianie było otwarcie sezonu motocyklowego.Ponieważ mieszkam w bloku przy głównej ulicy do południa mnóstwo hałasujących pojazdów jechało w jedną stronę,aby późnym popołudniem jeszcze z większym animuszem wracali. To dla mnie było wyjątkowo nuefajne przeżycie,a głowa,szkoda słów.Co do popiołu z papierosów to w ostatnim czasie zauważyłam, że w naszym bloku coraz mniej osób pali .Mój Mietek palił jak "smok" próbowałam walczyć,ale nigdy mi się nie udało.Chociaż Asiu tak teraz myślę,że niechby palił żeby tylko przy mnie był.Ale się rozpisałam.Pozdrawiam Cię cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mieszkam koło sklepu i teraz tez budzą nas dostawy pieczywa o świcie.
      Palaczom ciężko jest zerwać z nałogiem, mój brat próbował 3 razy...
      Dziękuję za komentarz, Grażynko:-)

      Usuń
  14. Samochodem już od dawna jeżdżę tylko tam, gdzie muszę coś załatwić, lub przewieźć, czyli 2-3 razy w roku. Rowerem za to kursuję kilka razy w tygodniu, na szczęście trasy są wytyczone dla rowerów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My auta używamy na wycieczki, po mieście sporadycznie, np. na dworzec kolejowy lub na zmianę opon.

      Usuń
  15. Prawda, prawda, mnie też przerażają rowery i hulajnogi.
    I muszę sprostować - ja kobieta i przed pasami się zatrzymuję.
    Pozdrawiam serdecznie ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście nie pisałam o wszystkich kobietach, takie tam nasze obserwacje ;-)

      Usuń
  16. Rowerzyści: tak, przyznam, że też jeździłam po chodniku dopóki nie opuściłam strefy ruchliwych ulic, gdzie pewnie bym nie przeżyła; jeździłam wolno, nie poganiałam pieszych, nie trąbiłam na nich, za to miałam celowo nienaoliwiony przedni hamulec, który skrzypiał, gdy hamowałam i w ten sposób dawałam znać o sobie. Ścieżki rowerowe są, ale najczęściej zajęte przez parkujące samochody albo tak wąskie, że bałam się zdmuchnięcia przez ciężarówki.
    Palacze rzucający pety z okna, to zwyczajne chamy i półgłówki. Podobnie, jak pijacy wyrzucający butelki przez okna.
    Czemu kobiety nie liczą się z pieszymi? Wiadomo: damy mają pierwszeństwo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z okien niektórych bloków lecą różne rzeczy, nawet pieluchomajtki dla dorosłych!
      Może i taka być przyczyna, albo kobiety mają zbyt dużo na głowie:-)

      Usuń
  17. Witaj! Zgadzam się w 100%. Zdecydowanie kierujący wszelkimi pojazdami powinni uważać na pieszych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy musimy uważać, ale niektórzy zdecydowanie muszą przestrzegać przepisów!

      Usuń
    2. Dokładnie tak powinno być. 👍Chodziło mi tylko o to, żeby piesi nie musieli się ratować i uciekać, jeśli spacerują po mieście. Rozpędzone pojazdy są jednak bardziej niebezpieczne.

      Usuń
    3. Pieszy jest z reguły na straconej pozycji. U nas zginęła kiedyś pani, czekająca przed pasami, bo rozpędzone auto nie wyrobiło na zakręcie...

      Usuń
  18. Jeśli jadę chodnikiem między ludźmi, to tylko dlatego, że jezdnia jest za ciasna i nie chcę pchać się między samochody, ale nie przepycham się z ludźmi. Albo jadę ich tempem, albo przez ten kawałek prowadzę rower, jeśli widzę, że chodnik jest zaludniony.

    Na pasach w Łodzi nie zatrzymują się kierowcy drogich samochodów, którzy patrzą czy czasem nie dotknę i nie upaskudzę ich auta, oraz kierowcy emerytowani, którzy w ogóle nie patrzą czy ktoś idzie, klapki na oczach.

    Trzeci problem odpala się już o 4 nad ranem, bo sroki się budzą. Przy tym rejwachu się nie wyśpisz, trzeba wstać i zamknąć okno. W ciągu dnia jestem w pracy, więc się wietrzy.
    Kiedy wracam do domu, od razu zamykam, bo sąsiedzi też wracają i palą, a cały dym leci mi do sypialni.

    Rozgraniczam motocyklistów na tych co jeżdżą i na tych co robią przypały. Mnie nigdy nie przyszło do łba odwalać takich cyrków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O 3 lub 4 nad ranem budzą nas dostawy pieczywa do sklepu pod balkonem, a kierowcy przeważnie słuchają muzyki na ful, by nie zasnąć pewnie...a później gołębie, sroki to raczej po południu hałasują ;-)

      Usuń
  19. O rowerach napiszę. Mieszkałam w Tokio w trzech lokalizacjach (w centralnej części i trochę na obrzeżach) i wszędzie rowery są strasznym problemem. Tutaj są wykorzystywane przede wszystkim jako środek komunikacji: z domu na stację, do szkoły, na zakupy itp. Większość jeździ oczywiście po chodnikach i zachowuje się tak, jakby to były ścieżki rowerowe. Najgorsze są mamuśki na rowerach, takich specjalnych z siodełkami dla dzieci (jedno na kierownicy, drugie z tyłu, a często jeszcze wiezie trzecie dziecko w nosidełku na piersiach). Pędzą jak szalone, aż podziwiam je skąd tyle siły mają. I jak nie ustąpisz to foch - bo one matki Polski, ups... matki Japonki przecież. A dodam, że w Japonii jeśli są chodniki, to bardzo wąskie (pomijam szerokie deptaki w centralnych częściach miast), dodatkowo stoją na nich latarnie / słupy elektryczne, więc jest naprawdę niezbyt bezpiecznie. Od kiedy sprawdziłam przepisy o ruchu drogowym i upewniłam się, że na chodniku to pieszy jest uprzywilejowany, nie ustępuję drogi rowerom, no chyba, że jedzie kompletny wariat, przeciez nie jestem samobójcą.
    Może jeszcze o oknach. u mnie otwarte czy nie - słychać tak samo ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to naprawdę problem! Ciekawe, jak to jest w innych krajach, gdzie rowerów jeszcze więcej?

      Usuń
  20. U nas też momentami hałasy są denerwujące. Robią je zwłaszcza quady, na których szaleni młodzieńcy zwłaszcza w weekendy jeżdżą bez opamietania. Takze i do lasu. Hałasują też oczywiscie traktory, ale to normalny dźwiek na wsi.
    Ale z reguły cicho i spokojnie.
    Pozdrawiam serdecznie!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Quady niepokoją także leśne zwierzęta, nie mówiąc o niszczeniu ścieżek. Szliśmy kiedyś do wieży widokowej, wszędzie jak byk zakazy jazdy quadami i co? jechały szybko i głośno...

      Usuń
  21. Przyznam, że jakoś nie odnotowuje takich problemów:) auta na przejściach mnie przepuszczają, jedynie miałabym zarzut dla pieszych, którzy uważają, że na przejściu mają pierwszeństwo (a nie mają, bo to ulica) i rzucają się pod koła.
    Bardzo mi się podobają kawalkady motorów, a głośna muzyka nie przeszkadza, bo lubię muzykę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawalkady fajnie wyglądają, ale czy chciałabyś je ciągle pod swoimi oknami? muzykę lubię, ale niekoniecznie chcę, by ktoś decydował czego mam słuchać, wynalazek słuchawek istnieje od dawna.

      Usuń
  22. Muszę zwrócić uwagę na ludzi, którzy się nie zatrzymują. Jak na razie powiedziałabym, że to w większości mężczyźni. Raz była to policja - a o ile pamiętam, już byłam na przejściu, więc i przed zmianą przepisów należałby się mandat i punkty. Ostatnio starszy pan, który sprawiał wrażenie, jakby nie wiedział, co się dookoła niego dzieje - ale samochód prowadził...
    Czasami jeździłam rowerem po chodniku, ale pamiętając, że pieszy ma pierwszeństwo. Nie lubię, jak ktoś dzwoni i oczekuje, że ludzie mu się odsuną, bo to on jest na nie swojej drodze. W ogóle nie lubię, jak ktoś na mnie dzwoni na chodniku, bo mnie to zawsze przestraszy i nie wiem, w którą stronę się mam odsunąć.
    A otwarte okna to dla mnie nie problem. Głośna muzyka przeszkadza mi, gdy jestem w domu, a wtedy ona i tak się niesie po murach. A awantury traktuję jak telenowelę, przyznaję się. :P Za to wyrzucaniem petów mnie przestraszyłaś... W ogóle to jest bardzo głupie, takie wyrzucanie przez okno, co to za problem sobie popielniczkę sprawić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś na swoim balkonie znalazłam pety, a gdyby wiatr je poniósł na otwarte okno? dlatego zawsze przed wyjściem z domu zamykam, choć szkoda wietrzenia...

      Usuń
  23. Witaj, Jotko.

    Myślę, że po prostu brakuje kultury współżycia.
    I nieważne czy chodzi o wspólne (graniczące ze sobą) deptaki i ścieżki rowerowe, czy o okienno-balkonowe ekscesy.
    Piesi mają tak samo wiele za uszami jak dwukołowi uczestnicy ruchu, skutki ich niefrasobliwości są może tylko nieco mniej niebezpieczne niż rowerzystów.
    Posiadaczom balkonów (czyli wszystkim:)) przydałoby się natomiast podpisywanie stosownego regulaminu, który mógłby zaczynać się od słów: "Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe!".

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pełna zgoda, gdyby takie jedno zdanie wszyscy wprowadzali w czyn, życie byłoby lepsze!

      Usuń
  24. Sprawa tych nie zatrzymujących się kobiet. Raz słyszałam w TV śniadaniowej wypowiedź policjanta narzekającego na kobiety kierowców, że np.: nie zabierają pierwszeństwo przejazdu, bo panie są w życiu uczone, że się je przepuszcza, otwiera przed nimi np.: drzwi. Myślą, że wszędzie taki rodzaj poerwszeństwa wobec nich obowiązuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli kobieta w aucie i kobieta na pasach to sytuacja patowa ;-)

      Usuń
    2. O kurna tam się pomyliłam... moało być, że zabierają pierwszeństwo przejazdu albo, że po prostu sobie jadą, bo wszędzie ich przepuszczą. I nie czują, że jak jest np.: korek i czasami robi się ot tak miejsce komuś z grzeczności , to panie akurat rzadko mają takie poczucie, że też powinny być takie grzeczne. Paniom się po prostu należy. Taki przywilej wypracowany latami, że słaba płeć o te inne.
      Czyli czy za kierownicą, czy jako rowerzystki, czy jako piesze ... nam się po prostu należy.

      Usuń
    3. Czyli pani Szydło miała rację ;-)

      Usuń
    4. Nie wiem co pani Szydło mówiła. Mówię tylko to, co pan policjant mówił w TV. Pytałaś więc odpowiedziałam, a kto się nie zgadza ma ku temu prawo.:)

      Usuń
    5. Chodzi o taki już klasyk niemalże. Kiedy pani Szydło była premierka i broniła wysokich premii swoich ministrów krzyczała w sejmie, że im się te premie zwyczajnie należały, takie skojarzenie mam za każdym razem gdy cos się komuś należy i tyle.

      Usuń
    6. A... no ... widzisz. Teraz rozumiem . Faktycznie :)

      Usuń
  25. Klik dobry:)
    Właśnie wczoraj wjechał na mnie chłopiec hulajnogą. I co? Dodatkowo oberwałam od matki, która dobiegła do mnie. Myślałam, że tak pędzi zapytać, czy nie potrzebuję pomocy, a ona przybyła zbesztać mnie. Podobnie tak Ty, Jotka, nie mam z tyłu głowy choćby jednego oka.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w ramach ewolucji ludziom takowe wyrośnie, kto wie?

      Usuń
  26. Racja, Jotko, nawet piękna pogoda ma swoje (niepiękne) skutki...
    A jeśli chodzi o rowery, to - jako że mieszkamy w Holandii - przyzwyczailiśmy się, że w każdej chwili i zewsząd mogą wyjechać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie byłam ciekawa twojego zdania, bo Holandia - wiadomo!

      Usuń
  27. auta używam jedynie w sytuacjach ewidentnych potrzeb i konieczności, oraz pod hasłem 2 x eko /-logia i -nomia/... na krótsze dystanse rower lub lokalna komunikacja, na dalsze kolej lub flixbus... ostatnio właśnie tak jechałem, tam busem na stację, potem koleją z dwoma przesiadkami, a z powrotem flixbusem, koleją, a na koniec wyjechano po mnie autem, bo lokalne busy już nie jeździły o tej porze...
    zgrzyt w trójkącie "kierowcy vs. rowerzyści vs. piesi" u mnie prawie nie istnieje, bo ruch jest dość mało intensywny, za to z czasów warszawskich pamiętam, że każda z tych stron potrafi zachować się nie tak, więc nie uważam, iż tylko jedna z nich jest winna sytuacyj kolizyjnych... po ulicach grasują rowerowi terroryści, chamscy kierowcy i srayfonowe zombies, mniej więcej w równych proporcjach...
    nie ma też u mnie żadnych kłopotów związanych z otwartymi oknami, drzwiami, większość czasu panuje sielska cisza, sporadycznie jedynie przerywana odgłosami maszyn na polu, czy pociągu z dużej oddali... czasem tylko, równie sporadycznie, wiatr przywieje trochę smrodku gdy ktoś na polu rozrzuca nawozy naturalne... ciepłą porą drzwi są u nas permanentni otwarte, tylko w zimie zachodzi konieczność bycia odźwiernym dla kotów... jakoś się nie mogę zebrać na zamontowanie katzen-lufcika i czasem bywa nawet tak, że nikogo nie ma w domu, a te drzwi nadal zostają otwarte, tu nic nikomu nie ginie, nie ma złodziejstwa, więc prawie wszyscy w okolicy tak robią... w pobliskim miasteczku jest dość podobnie: będąc tam na rowerze zdarza mi się zapomnieć kluczyka do antivola i zostawiam wtedy ten rower niezapięty pod sklepem... inna sprawa, że ten wehikuł nie wygląda zbyt atrakcyjnie dla potencjalnego złodzieja: zwykły miejski rower, nie żaden góral, czy jakaś inna luxtorpeda, do tego cały oklejony gdzie popadnie stickerami, niektóre są już mocno sfatygowane, więc robi to dość rzęchowate wrażenie...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, to trafiłeś na sielskie miejsce, aż zazdroszczę!
      U nas potrafią ukraść nawet tablicę ogłoszeniową z korytarza...
      Aut przybywa na osiedlach w zastraszającym tempie, dobrze że mamy z dala od domu garaż, bo nie mielibyśmy gdzie auta zostawiać...

      Usuń
  28. Eeejże! Ja jestem kobietą, ale zatrzymuję się przed przejściem!
    Prawdziwym przekleństwem dla pieszych i kierowców są rowerzyści i ci na hulajnogach.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ruch pieszych i rowerzystów na chodnikach i drogach często jest przyczyną konfliktów i zagrożeń dla bezpieczeństwa. Trudno jest czasami poruszać się, gdy rowerzyści ignorują przepisy i nie ustępują pierwszeństwa pieszym. A tego jest niesamowity więcej i więcej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej, gdy wszyscy uważają i zważają na przepisy:-)

      Usuń
  30. Zmęczyć się można tym wszystkim, ale z drugiej strony np. gdzieś tej muzyki słuchać trzeba. Też nie lubię jak ktoś jedzie rowerem i myśli, że cała droga jest tylko dla niego. W Niemczech to w ogóle by Cię rozjechali, gdybyś im weszła na część, która jest ścieżką rowerową, tak na marginesie. Odkąd jestem kierowcą to bardziej zwracam uwagę na to, co się na drodze dzieje, a dzieje się dużo lub wyadrzyć się może. Trzeba myśleć za wszystkich wokół , nie tylko za siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój mąż w ogóle nie lubi jeździć po mieście, bo szału można dostać...
      Gdzieś muzyki słuchać trzeba, ale niestety bloki akustyczne są, a przy otwartych oknach, gdy każdy słucha czego innego, to masakra!

      Usuń