wtorek, 2 kwietnia 2024

Obserwacje wagonowe...

Moje podróże pociągami bywają zwyczajne, a bywają także ciekawe pod kątem obserwacji. Ostatnio czekałam na peronie prawie godzinę, bo wiadomo, przychodzę wcześniej, a pociąg tym razem miał 40 minut spóźnienia. Dzięki opóźnieniu, przynajmniej mąż zdążył wrócić ze szkolenia i towarzyszył mi na stacji. 

Nie jestem strachliwa, ale peron, z którego odjeżdżam, to stara stacja na peryferiach osiedla, nic tylko pola i stare sady, więc iść tam o zmroku i czekać samotnie to nic przyjemnego, zwłaszcza w dzień powszedni, bo już w niedziele więcej osób czeka na peronie.

Przed przyjściem męża nawiązałam rozmowę z panią w moim wieku, która też jechała do wnuka.
Instytucja babć na emeryturze jest bardzo  potrzebna i chętnie wykorzystywana. Opóźnienie pociągu spowodowane było awarią trakcji elektrycznej. Wichury nadal dokuczają i będą coraz częstszym zjawiskiem...

Wracałam do domu w piątkowy wieczór, bilet warto kupować kilka dni wcześniej, by nie stać całą podróż na korytarzu. W pociągu nawet w dzień powszedni mnóstwo ludzi, a cóż dopiero w piątek!
Na peronach spore zamieszanie, bo pociągi spóźnione, ludzie przesiadają się w różnych kierunkach.
 Gdy masz 3 minuty na zmianę pociągu na innym peronie, to z ciężkim bagażem jest to nie lada wyczyn! 

Obserwacje wagonowe są równie ciekawe, jak te peronowe, a duże dworce kolejowe są jak wielkie miasta , nigdy nie śpią i przewijają się przez nie tysiące ludzi...

Obok mnie bardzo cicha pasażerka w słuchawkach na uszach. W pociągu chętnie czytam, ale i tym razem okazało się to niemożliwe, bo po pierwsze strasznie bolała mnie głowa (drugi dzień globusa), a po drugie naprzeciwko siedziała para młodych ludzi (koledzy ze studiów) bardzo swobodnie traktująca podróż pociągiem, jakby wokół świat nie istniał ...
Dziewczyna najpierw wykonała kompletny makijaż, co przy wagonowym oświetleniu było wyczynem, Później ze znajomym wymieniali się szczegółami z życia swojego i wspólnych znajomych, w międzyczasie wybierając i zamawiając pizzę na kolację, którą zamierzali spożywać w Bydgoszczy.
Z rozmowy wynikało, że wybierali się na imprezowy weekend bez gwarancji noclegowych, ech młodość!

Na siedzeniach obok mojego miejsca dziwnie podminowana para, on układał kostkę Rubika w zawrotnym tempie, już od obserwowania dostałam oczopląsu, ona grała w coś na telefonie, a co jakiś czas rzucała aparatem na stolik między siedzeniami, co irytowało pewnie starszego pana, który pisał szybko na klawiaturze laptopa. Jak łatwo przychodzi niektórym odgrodzenie się od otaczającego świata i jak trudne jest to dla współpasażerów.

W pewnym momencie przez przedziały przemknęła  pielgrzymka kilku osób, na czele dziewczyna z tekstem: czy jest gdzieś wolne miejsce, bo ta pani ma chorą nogę! za jej plecami owa pani dopowiadała : najwyżej mi ją utną! Nie wiem czy miejsce znaleźli, ale nie wrócili...

Zauważyłam też, że wśród bagaży przeważają walizki na kółkach, rzadziej plecaki, a już sporadycznie inne pakunki, choć widywałam rośliny doniczkowe, drzewka, zwierzaki...

Jadąc pociągiem wieczorem niewiele widzimy przez okna, ale z prędkości pociągu zdałam sobie sprawę, gdy mijał nas inny skład. to tak jak z lotem samolotem - widzisz tylko chmury, a samolot jakby wisiał w powietrzu, póki nie minie was inny samolot!

Gdy wysiadałam  zauważyłam, że na półce przeznaczonej na spore bagaże obok wyjścia śpi w najlepsze jakiś pasażer...zwinął się jak kot, oby nie przespał swojej stacji.

62 komentarze:

  1. Współczuję tego globusa!
    Lubię jeździć pociągami choć nie mam zbyt dużo okazji. Nie liczę 10 minut ode mnie do centrum miasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście zdarzają mi się coraz rzadziej te globusy...

      Usuń
  2. Po dzień dzisiejszy lubię jeździć pociągiem, choć rzadko mi się to teraz zdarza. Ale się zdarza. Pociąg to zawsze podróż, oddalanie się od domu i własnego życia, piękne wspomnienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dla dzieciaków to też niezła frajda!
      W pociągu to chociaż nogi rozprostujesz, nie to, co w autokarze!

      Usuń
    2. Co roku jeździłam z rodzicami nad morze - przez 14 kolejnych lat - kuszetkami. Pociąg jechał na "kwadratowo", zbierając pasażerów z całej Polski. My zawsze jeździliśmy kuszetkami albo sypialnym, bo to było 18 godzin podróży.

      Usuń
    3. Mój syn uwielbiał kuszetki, do Zakopanego jechało się kiedyś 14 godzin!

      Usuń
  3. A ja właśnie bym chciała, żeby dziewczyny się malowały w środkach komunikacji miejskiej i żeby to nie było dziwne. Mimo złego oświetlenia. Ostatnio znajoma opowiada, że bodajże w Wielkiej Brytanii to jest norma. To my jesteśmy przeczuleni. Ja rozumiem, że niektóre zachowania przeszkadzają. Każdy z nas jest inny, każdemu, co innego przeszkadza. Ja też się często odcinam od otoczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malowanie mi nie przeszkadza, dziwiłam się jedynie, że ona nie krępuje się w obecności tylu obcych, no i tego kolegi...
      Jesteśmy różni, każdemu co innego wadzi, ale warto pamiętać o zasadach zachowania w miejscach publicznych, zwłaszcza tak ciasnych...

      Usuń
    2. W Meksyku to też podobno standard. :) Oszczędność czasu. :) Ale jak one to robią w zatłoczonym metrze czy trzęsącym autobusie pozostaje jednak zagadką. ;)

      Usuń
    3. Ja rozumiem rano, ale po kiego malować się o 7 wieczorem?
      A, chyba że na nocną imprezę:-)

      Usuń
  4. Nie pamiętam kiedy ostatnio jechałam pociągiem...Dwadzieścia lat temu ?? ;o)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie lubiłam podróżowania pociągiem -pewnie dlatego, że przerażał mnie ten tłok, wrzask, nerwowa atmosfera, jako że w czasach mego dzieciństwa jeszcze nie było "miejscówek" i ten tłum atakujący pociąg podjeżdżający na peron przerażał mnie. Wolę jednak jechać nawet w dalekie trasy samochodem- np. do Kolonii jechaliśmy z Warszawy samochodem i było super, prowadziliśmy na zmianę. A teraz właściwie po Berlinie poruszam się pociągiem, tyle że podziemnym i jakoś mi to nie przeszkadza. Zapewne głównie dlatego, że jeżdżę poza godzinami szczytu komunikacyjnego. Ostatnio daleką trasę Warszawa-Berlin pokonywałam pociągiem w 2015 r - w przedziale niemal każdy siedział z nosem w laptopie i było cichutko, bo reszta, w tym ja, z nosem w książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejscówki to dobre rozwiązanie i choć zdarza mi się jechać na korytarzu, to jednak tłok mniejszy, niż lata temu. No i bilety kupuje bez wychodzenia z domu:-)

      Usuń
  6. Pamiętam, jak się jeździło na wczasy nad morze za PRL-u. Jechaliśmy wcześniej osobowym pociągiem do Kielc, a tam się szukało gdzieś na bocznym torze stojącego tego właściwego, do Gdańska na przykład. I zakradało do środka, żeby zająć przedział. Czasem przyszedł kolejarz i gadał, że nie wolno, ale brało się go na litość dla dzieci 😂 Tak że zanim skład podjechał na stację, to już byliśmy zasiedzeni, a jajka na twardo i kurczak rozpakowane 🤣

    Pamiętam też, że przy powrocie leżeliśmy z bratem na półce na bagaże nad głowami innych pasażerów. Oraz że jakiś marynarz pokazywał dorosłym pisemko ze zdjęciami przywiezione ze Szwecji 😂 Najpierw oczywiście wszyscy patrzyli do góry, czy na pewno śpimy. Jak tylko zaczęli przewracać strony, to my oczy otwarte i wgapione w te interesujące ilustracje 🤣

    To są wspomnienia z dzieciństwa, ale absolutnie nie żadna nostalgia za tymi czasami i warunkami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na półce bagażowej nie jechałam, ale z uczniami w wagonie pocztowym tak, leżeliśmy na workach z listami:-)

      Usuń
  7. Jak wczoraj (miesiąc wcześniej) kupowałam bilet do Gdyni na majówkę, juz prawie cały pociąg był zawalony. Muszę teraz pamiętac o bilecie powrotnym, bo sprzedają miesiąc wcześniej, więc 5 muszę kupić, bo do domu nie wrócę. Bardzo kolej zyskała ostatnio, a ja polubiłam jazdę pociągiem, wczoraj poznałam bardzo fajną Ukrainkę z Odessy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka razy tak miałam, ale na szczęście jadę niedaleko...
      Obserwacji w pociągach można poczynić mnóstwo!

      Usuń
  8. Lubię jeździć pociągami. Kiedy da się gdzieś dotrzeć pociągiem, to jest to mój pierwszy wybór. Jeździłam regularnie na studia i też się nie zniechęciłam. Pamiętam też, jak czekając na peronie podziwiałam błyszczące tory w zimowe poranki... Spóźnienia też pamiętam, podobnie jak to, gdy mimo codziennego jeżdżenia wysiadłam na złej stacji. ;)
    Obserwacje rzeczywiście można poczynić. Mój jeden kolega też zresztą bywał czasami obiektem obserwacji innych, na przykład raz kiedy coś opowiadał, a raz, gdy cały wagon kibicował, żeby kontroler nie zdążył się do niego dopchać (chciał kupić bilet w pociągu, ale w tłoku się nie dało przecisnąć). Mnie ostatnio trafiła się w przedziale gadatliwa grupka dziewczyn (poznałam m.in. cały plan wyjazdu i sporo anegdotek z ich życia), a gdy wysiadły, mlaskający przy jedzeniu Hindusi...
    Najwygodniej się jeździ pociągami, które są całe objęte obowiązkiem rezerwacji... ale też dostępnych miejsc wtedy mniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na studia tez pociągami, oj ile razy pokazał nam ogon, bo autobus miejski nie mógł się przedostać przez korek na moście w Toruniu...lubiłam jechać piętrowym :-)

      Usuń
    2. W drodze powrotnej szłam pieszo na dworzec, w drodze z domu nie było na szczęście autobusowych utrudnień. Ale czasami wchodziłam na peron po nasypie zamiast normalnie przez dworzec, żeby sobie przyspieszyć. ;)

      Usuń
    3. W moim mieście chodziłam na dworzec, bo miałam blisko, w Toruniu tylko autobus, bo most jest koszmarnie długi!

      Usuń
  9. Dawno już nie jechałam pociągiem. A bardzo to lubiłam kiedyś. I obserwować w nim ludzi, jak jak Ty. I wyciągać swoje wnioski, dopowiadać sobie o nich historie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bonus w podróży, każda jazda pociągiem jest na swój sposób ciekawa.

      Usuń
  10. BBM: W młodości często jeździłam pociągami, teraz tak rzadko, że w ogóle się nie liczy. ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie pomoc przy wnuku, pewnie tez nie jeździłabym pociągiem.

      Usuń
  11. A ja jutro właśnie jadę w podróż pociągiem! Też spakowałam dwie książki ale kto wie, może poczynie podobne do Twoich obserwacje?
    Pozdrawiam Cię serdecznie ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś do czytania warto mieć, ale nie zawsze udaje się poczytać książkę , może lepiej czasopismo?

      Usuń
  12. Podróże kształcą ;) teraz tak często nie jeżdżę, częściej samochodem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to się zawsze sprawdza, każda podróż to przygoda...

      Usuń
  13. Nie lubię pociągów. Pewnie już nigdy w życiu do żadnego nie wsiądę. Kiedyś przeżyłam (byłam z mężem) potworną traumę, kiedy przekonałam się, że w pociągu w razie niebezpieczeństwa jest się kompletnie bezradnym - nie ma dokąd uciec i nikt nie pomoże. Wcześniej o tym nie myślałam w ten sposób. Przerzuciłam się na PKS, a teraz, jak już muszę gdzieś pojechać to autem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to ja już wolę pociągi, właśnie z autobusami PKS mam gorsze wspomnienia...zwłaszcza jazda w upały, a w autokarze brak klimy, koszmar!

      Usuń
  14. Ostatnio, w lutym, jechałam z wnukiem do Krakowa pociągiem. Elegancko, w 4,5 godziny z Poznania do Krakowa. Wagon taki "samolotowy", teraz takich najwięcej. Wolę te z przedziałami, ale nie narzekam. Co jakiś czas przejeżdżał wózek z napojami, a był też wagon z bufetem, dla głodniejszych ;) Często jeżdżę do Poznania z Miasteczka. 23 minuty i jestem w centrum. Autem bym tak szybko nie dotarła i jeszcze miałabym problem z parkowaniem. W pociągach, tych podmiejskich, jest spokojnie, czysto, konduktorzy (-rki) wszyscy grzeczni, cierpliwi. Wnuk zapomniał w wagonie przesyłkę, list dla mnie. Był tam mój nr telefonu. Kierownik pociągu zadzwonił do mnie (z ostatniej stacji) i zapytał, czy mogę odebrać list na swojej stacji. Oczywiście, odebrałam i byłam wdzięczna. Uprzejmie. Lubię jeździć pociągami.
    Joasiu, kiedy wybierzecie się w moje okolice? Jest piękna wiosna. Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, konduktorzy bardzo mili i cierpliwi:-)
      Na pewno się wybierzemy, dam znać!

      Usuń
  15. Kiedyś podróżowałam wyłącznie pociągiem. Teraz we dwoje to się nie opłaca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja korzystam ze zniżki dla seniora, ale tanio nie jest, to fakt!

      Usuń
  16. Zyje w USA 40 lat i ani razu nie jechalam pociagiem! Zdarzylo mi sie kolejka ale to nie to samo. Tutaj poruszam sie albo samochodem albo samolotem.
    W Polsce bylo inaczej, podroz pociagiem byla normalka a w nich bywalo roznie, widzialo sie i slyszalo przeroznosci. Opoznienia byly typowym zjawiskiem. Jednego razu, a bylo to w srodku srogiej zimy i duzego sniegu, jechalam z Tarnowa do Olsztyna - zajelo trzy razy dluzszego czasu by do niego dotrzec. Powrot byl podobny. A jednak ja i wszyscy inni przyjeli to spokojnie i jakby za normalke w takich warunkach klimatycznych co moze obecnie wywolaloby krytyke i oburzenie.
    W samolotach tez mozna sie napatrzyc i nasluchac! Troche sie poprawilo jako ze dzieci przystosowaly sie do patrzenia w swoje elektroniczne gadzety wiec sa bardziej ciche, czasem cichsze od mam pytlikujacych bezustannie z sasiadujaca osoba.
    Wkrotce czeka mnie przetransportowanie samolotem Belli na Floryde - to bedzie przedsiewziecie! Juz sie boje........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dawnych podróżach pociągiem można książki pisać:-)
      Mamy dzięki temu ciekawe wspomnienia:-)
      Przeprowadzka samolotem to już ekstremalne przedsięwzięcie!

      Usuń
  17. Minęło 35 lat od transformacji ustrojowej i dopiero od kilku lat, pięciu, góra dziesięciu (zależy od regionu Polski) władze zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, jak wielkim błędem było pozostawienie kolei na pastwę rynku, przy jednoczesnym pozbawieniu jej reguł rynkowych (wolnej konkurencji). W efekcie, nieefektywny moloch pozbawiony dotacji, musiał rezygnować z inwestycji, a konkurencja wejść nie mogła ze względu na to, że zdecydowano iż linie kolejowe muszą należeć do PKP pod pretekstem obronności państwa.
    Dziś powoli wracają inwestycje w linie kolejowe tam, gdzie rozwalono kolej. Zdegenerowane linie kolejowe są przywracane do ruchu. Przykład: Wkrótce wrócą połączenia na trasie Jelenia Góra - Karpacz i zacznie się remont nieczynnej linii Jelenia Góra - Lwówek Śląski. No ale tym zajęło się stosunkowo bogate województwo dolnośląskie, a i tak potrzeba na to czasu. Nie wiem, jak jest gdzie indziej. Oczywiście nie piszę o głównych liniach, bo te działały, były modernizowane. Piszę o tych, które potraktowano po macoszemu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre miejscowości zostały pozbawione jakiejkolwiek komunikacji i jeśli nie ma ktoś auta, to jest problem.
      Zwłaszcza w miejscowościach turystycznych, jeśli nawet dojedziesz pociągiem, to później po okolicy jedynie rowerem lub wynajętym busem, a to już kosztuje niemało...

      Usuń
  18. Rzadko jeżdżę pociągiem. W Chicago jest kolejka naziemna, ale najwięcej jeździmy samochodem.
    Marzy mi się tak długa podróż pociągiem, żeby można było książkę przeczytać, książkę napisać... Obserwacja pasażerów jest bardzo zajmująca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, takim Orient Expressem lub koleją przez Australię tez mi się marzy:-)

      Usuń
  19. Masz niebywały dar obserwacji. Wspaniale czyta się takie ciekawostki z podglądem w tle.
    Uściski i buziaczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie obserwacje bardzo umilają i skracają podróż :-)

      Usuń
  20. Do Japonii nam jednak daleko... Wierzyć się nie chce, że kiedyś ludzie nastawiali zegarki według pociągów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Japonii u nas się nie spodziewam, ale spóźnienia po kilkadziesiąt minut do kilku godzin, to jednak przesada...

      Usuń
  21. W pociągach można spotkać nietypowych ludzi. Zawsze są ciekawe rozmowy, a ilu gości czy obcokrajowców jezdzi. Można ciut przybliżyć się do ich rzeczywistości, poznać ich problemy. Oczywiście jak podejmie się rozmowę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widuje bardzo wielu obcokrajowców, ale najwięcej chyba Ukraińców.

      Usuń
  22. Z ostatnich wspomnień wagonowych to pozostała tylko "Ballada wagonowa", gdzie na spotkaniu roztoczańskim wydzieraliśmy się przy wtórze gitar prawie pół nocy:-) Z wczesnych lat młodzieńczych pozostał w pamięci "bałaj", pociąg z prawdziwą sapiącą lokomotywą, rzucającą z komina śmierdzącym dymem węglowym, drewniane siedziska i zawsze pełniusieńki pociąg, młodzież dojeżdżała do szkół. Teraz śmiga elegancki szynobus, mniej ludzi nim jeździ, a my wcale; nie po drodze nam na Pogórze:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze staroci jeżdżą jeszcze kolejki wąskotorowe, blisko mnie to kolejka ze Żnina do Biskupina, nie lada atrakcja, zwłaszcza dla dzieci.

      Usuń
  23. Mało miałam okazji do pokonywania dalekich tras. Najbardziej bałam się jeździć samochodem osobowym. Pociąg wydaje się być najbezpieczniejszy, a kuszetki lub sypialne najwygodniejsze. Szkoda, że w takim składzie zazwyczaj jest tylko jeden wagon sypialny. Nie wiem czy odważyłabym się wsiąść do tak szybkich japońskich pociągów. Chyba miałabym uczucie, że łatwiej im wypaść z toru niż pociągom tradycyjnym. Wielu udanych podróży życzę i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba faktycznie pociągi są najbardziej bezpieczne, a na pewno szansa na uratowanie jest większa, niż w katastrofie lotniczej...

      Usuń
  24. Ostatni raz pociągiem jechałam bodajże 4 lata temu w Polsce. Moja Młoda była tak napalona na pociągowe ekskursje, że całą rodzinę tym zamęczała. Moja siostra, a jej chrzesna wytłuczona pociągami, cieszyła się, że kiedy przyjadę to wiele spraw załatwimy dzięki samochodowi szybciej. Młoda zaś :" Ciociu. Pojedziemy na zakupy do Olsztyna pociągiem?"
    Ciocia czasami ulegała bo dla dziecka samą przyjemnochą było tłuczenie się pociągiem, a nie żeby jakieś atrakcje jej wymyślać, że np.: byczenie się za niemały grosz w jakimś ośrodku nad morzem etc.
    Wybrałam się więc z córką i kilkoma innymi osobami do Energylandii pod Krakowem. Podróż do Krakowa i z powrotem była dość przyjemna. 8 godzin to długo, ale kiedy się ma wykupione miejscówki, można w razie co chwilę postać... da się radę. Najgorsza pociągowa podróż była z Krakowa do Energylandii, jakies 50 minut jazdy starym, zdezelowanym pociągiem. Dwa wagony i lokomotywa...jeździł wtedy sprcjslny pociąg dwa razy dziennie. Zbytniego wyboru, że jak nie wejdę teraz to załapię się na drugi, nie było.
    I pamiętam to lato. Ranek. Pociąg nawalony po brzegi. Staliśmy chyba 40 minut, bo pozwolenia na wyjazd maszynista nie dostał. Tłoczyliśmy się, pociliśmy, mnie zaczęło mdlić, nie puścili nawiewu....żadnej klimatyzacji. Zaczęło się wśród ludzi robić nerwowo. Jakaś pani z Anglii, usadowiona i rozgadana, obrała sobie mnie za towarzyszkę do pogawędek. Był taki moment, że myślałam, że wybuchnę, bo ta mowa zlewała mi się w całość.... blablablabla... i świdrowała w głowie. Skupiona byłam cały czas na tym aby przetrwać.
    To była, jak dotychczas, moja ostatnia pociągowa wyprawa.
    Zauważyłam też jedno, że młodzi nue są uczeni ustępowania miejsca w środkach komunikacji miejskiej, czy podmiejskiej.
    Mnie młodą w domu uczono, że do godziny jazdy spokojnie mogę przestać i nie pchać się do siedzeń. Zostawić starszym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja najgorsza podróż, to jazda pociągiem z Gdańska do mojego miasta (ok. 4 godzin), a wcześniej zjadłam na dworcu jakąś zapiekankę i cos mi zaszkodziło. Zwijałam się z bólu, było mi niedobrze, a pociąg pełen, marzyłam by usiąść. Poluzowało się dopiero w Bydgoszczy...

      Usuń
  25. JoAsiu 💗,
    bardzo lubię do Ciebie zaglądać i czytać Twoje zawsze ciekawe posty..
    zawsze uwielbiałam podróże, a jeżdżenie pociągami było fantastyczne..
    czar podróży dawno znikł, bo teraz jest już zupełnie inaczej.. pociągi są nowoczesne i pasażerowie zachowują jakby podróżowali sami, nie zwracają uwagi na innych..

    - pozdrawiam Cię Kochana najserdeczniej i najcieplej,
    życzę ogrom zdrówka i moc pięknych chwil 💗🌞🍀🌈🌺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, staram się pisać o wszystkim, co mnie otacza, bo wszędzie można znaleźć ciekawe sytuacje i ciekawych ludzi:-)

      Usuń
  26. Witaj, Jotko.

    Moje obserwacje są raczej dworcowe, ale za to i z PKP i z PKS:)
    Przed świętami odbierałam Smarkactwo z dworca autobusowego, przed północą, więc też czułam się nieswojo, choć nie byłam sama:)
    A parę dni później czekałam na odjazd pociągu, wczesnym rankiem dla odmiany, i mogłam podziwiać różnorodność bagażową śpieszących pasażerów - osmyczonego pieska, dwa kosze z kotami, klatkę z papugą, trzy rowery:)
    Swojego czasu najeździłam się pociągami, bo zawsze wolałam je od autobusów.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Papugi w pociągu jeszcze nie spotkałam, ale koty i psy zdarzają się, a rowery nagminnie, niektórzy jeżdżą tez z roślinami doniczkowymi, może nie mogą się z nimi rozstać?:-)

      Usuń
  27. Każda podróż ma swoje unikalne historie i przeżycia. Jako dziecko często jeździliśmy do dziadków pociągiem... A ostatnio dwa tygodnie temu wybrałam się z córką do Oslo właśnie pociągiem i cieszyłam się jak dziecko :) I próbowałam sobie przypomnieć kiedy to właśnie miałam takąpodróż :)





    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam tramwaje, a tak rzadko mam okazję nimi jeździć:-(

      Usuń
  28. Uwielbiam podróżować ciuchcią ale.nie znoszę opóźnien i czekania na peronie w mrozie tak jak w grudniu zeszłego roku kiedy wracaliśmy z Bielska Białej. Ale potem byłam chora, Jezu. Dało mi w kość to czekanie.

    Ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, naczekałam się na pociągi na studiach, ale i ostatnio mój pociąg miał 40 minut spóźnienia, a ciepło nie było...

      Usuń