Wymeldowanie z pensjonatu nie jest jeszcze końcem wycieczki. Droga powrotna długa, więc trzeba poszukać ciekawego przerywnika w podróży. W okolicach Częstochowy często mijaliśmy Zamek Olsztyn, ale zawsze coś stanęło na przeszkodzie, by zjechać z drogi. Tym razem nastawiliśmy się na odwiedzenie tego miejsca, mimo że nawigacja uparcie nam to odradzała.
Już z drogi widok był zachęcający i czuliśmy, ze to był dobry wybór!
Miejscowość także sympatyczna, wita podróżnych kolorowym napisem i ciekawostkami na rynku.
Figury na linie i stylizowane rzeźby drzew - można je podziwiać, jedząc lody w lodziarni...
... i wsłuchując się w szmer wody z kilku fontann, ryneczek malutki, ale przytulny:-)
Wreszcie zamek, piękna lokalizacja, spory teren i wszystko, czego zwykle szukamy: trochę wspinaczki, ruiny, piękne skałki, owieczki. Można pospacerować do bólu nóg lub rozłożyć się z piknikiem u stóp zamku i podziwiać widoki.
O samej budowli możecie poczytać TUTAJ, nie będę kopiować informacji. Zadziwia wiek budowli
( wzniesiony w XIII w.) i wprawdzie niewiele zostało z pierwotnej bryły, ale zarys murów daje wyobrażenie o wielkości.
Podsłuchałam rozmowę dziewczynki z tatą, który tłumaczył córce, że wystrzyżona trawa wokół zamku to nie efekt pracy armii ogrodników, ale jednego stada pracowitych owieczek.
Przed wejściem na teren zamku stoi nawet figura owieczki na rowerze, jako symbol zachęty mieszkańców do korzystania z "usług" tych eko kosiarek...
Zdjęcie figurki na drugim blogu ze zdjęciami.
Zamek ma dwie wieże i wchodząc na tę w kształcie prostopadłościanu podziwiamy te drugą.
Ti musze ponarzekać. Płacimy za wstęp na teren ruin, drugi bilet kupujemy do wieży, kolejny obowiązuje na wystawę w drugiej wieży, a obok za zdjęcie w dybach mam zapłacić kolejne 2 zł.
No nie, to już przesada...
Oczywiście toaleta też płatna, bo od wejścia nie widać toy toyek, które stoją przy drugim wejściu ze szlaku.
Co dobrego? Po wyjściu z zamku dobra infrastruktura gastronomiczna, obiadowo-deserowa, nikt nie będzie głodny...
Widoki z każdego punktu ruin obłędne, wokół prawdziwa Jura , a i panorama miasta , kto chce sobie przybliżyć, może skorzystać z lunety na wieży. Ja wolę widoki i panoramy.
Wędrowanie dogodne dla każdego, są schodki, ścieżki naturalne i pomosty.
W wieży zakamarki, kręte schody, wiatr we włosach :-)
Na szczycie budowli wiało tak, ze żadna fryzura nie przetrwała , ale było ciepło:-)
Czy polecam zwiedzanie Zamku Olsztyn? zdecydowanie, ale przygotujcie portfel na znaczny wydatek, bo i parking nie jest darmowy, a nie można opłacić mniej, niż 4 godziny.
Wiele osób było zniesmaczonych tym, że za wszystko trzeba płacić osobno, gdyby choć toaleta była w cenie biletu.
Dla rodziny z dziećmi, to niemały wydatek, ale jak mawiał mój teść - kto nie ma miedzi, ten w domu siedzi.
Dzisiaj za wszystko trzeba płacić, niestety. Piękne zdjęcia, myślę, że warto było:)
OdpowiedzUsuńByło zdecydowanie, no i tylko dwie osoby, ale opłata za parking wygórowana !
UsuńKońcowe powiedzenie znakomite! Nie znałam.🤣
OdpowiedzUsuńZawsze sobie powtarzamy, gdy trafiamy na zaporowe ceny ;-)
UsuńTe opłaty za każdy z elementów oddzielnie to wcale nie jest zły pomysł, zwłaszcza, że sporo osób na pewno nie zwiedzi całości. Niestety utrzymanie "przy życiu" każdego zabytku to spory wydatek, więc zawsze ceny biletów każdego porażają. Miałam kiedyś znajomą -osiedlową, która była z zawodu konserwatorem zabytków i od niej dowiedziałam się jak bardzo kosztowna jest ochrona zabytków i jak drogie są wszystkie "akcesoria" potrzebne do tego celu, bo nie są to wszak standardowe, współczesne "części zamienne", ale muszą być wyprodukowane specjalnie zgodnie z historyczną "recepturą". A owce zamiast kosiarki- świetna sprawa- pewien pan posiadający olbrzymi sad zawsze zatrudniał do koszenia trawy zaprzyjaźnione owce- było koszenie i użyźnianie jednocześnie.
OdpowiedzUsuńCzęsto dzieje się tak, że części zabytku biorą w ajencje różni właściciele, nawet za toaletę pobiera opłaty kto inny.
UsuńJa rozumiem opłaty za wejście do wieży, najwyżej zrezygnuję, ale 2 zł tylko za to, by zrobić sobie fotkę w dybach? To naciąganie wycieczek i kolonii...
Owieczki skubią starannie:-)
Mam siostrę cioteczną w Opolu, która teraz mieszka pod miastem, a jeździmy do nich od zawsze. Również to jest ode mnie trasa na Częstochowę, gdzie też często się jeździ z różnych okazji.
OdpowiedzUsuńZamek w Olsztynie znam od dzieciństwa. Wszystkie opłaty, o których wspominasz i atrakcje, oprócz ruin 🤔 nie istniały do roku około 2010, może nawet 2015. Po prostu człowiek się zatrzymywał gdzie tam było miejsce i spacerował wokół ruin. Kiedyś odbywał się tam bardzo ciekawy festiwal światła laserów, gdy weszło to w modę. Zamek odwiedza się przy okazji, tak jak wy, po trasie.
Ruiny robią wrażenie, dużo jest takich miejsc w Polsce. To wspaniale, że różne projekty unijne czy lokalne inicjatywy wróciły te dawniej zarośnięte miejsca do życia.
w moim województwie świętokrzyskim jest na przykład zamek w Ujeździe, zniszczony przez Szwedów a w tamtej epoce największy w Polsce. Obecnie jest to wspaniałe historyczne miejsce i niezwykłe festiwale tam organizowane.
Pozdrówka ❤️
Byliśmy w Ujeździe, bardzo podobał mi się Krzyżtopór, to było trochę czasu temu i imprezy dopiero startowały, ciekawa jestem, co tam teraz nowego...
Usuń:))) Moje pierwsze spojrzenie na zdjecia przywolalo mysl: zamek w Checinach (pod Kielcami) Ta sama wysokosc na mapie i duze podobienstwo ruin. Wszelkie ruiny zamkow zawsze pobudzaly moja wyobraznie, maja piekne polozenia i te pacyne...
OdpowiedzUsuńA owce to doskonali ogrodnicy :)).
W Olsztynie niby bylam ale nie tym pod Czestochowa. Moze kiedys?
Też mam skojarzenia z zamkiem w Chęcinach :)
UsuńW Chęcinach tez byliśmy i faktycznie wieże podobne, wzniesienia również. Nie pamiętam, czy tam byłam zbulwersowana opłatami...
UsuńPiękne miejsce Asiu. Mieliście pięknie spędzony czas.
OdpowiedzUsuńOj tak, no i droga do domu nie dłużyła się tak bardzo:-)
UsuńTe owce na zamku przypomniały mi widoki, jakie widziałam w Szkocji. Tam też bywały owce na zamku, a stado baranów i ja spoglądało w zachwycie.
OdpowiedzUsuńPiękne masz wycieczki wakacyjne:)
M
My tylko jednego barana spotkaliśmy, ale wyglądał groźnie!
UsuńNie znoszę pazerności. Może ludzie tam niebogaci, korzystają z wakacyjnej okazji, żeby dorobić? u nas bilety są i tak względnie tanie. Wstępy do muzeum, do zamku, w Danii, to ok 80 zł(w przeliczeniu). I nie ma zniżek dla seniorów. Ale młodzież do 17 lat ma darmowe wstępy. Czy pamiętasz może najdroższy wstęp - bilet do muzeum w Polsce (ostatnio 40 zł na Chełmońskiego w Poznaniu, to też słono).
OdpowiedzUsuńWidoki rzeczywiście przepiękne. A miasteczko robi, co się da, żeby przyciągnąć turystów. Jak większość miejscowości w Polsce. I to jest cenne.
W Jurze byłam kiedyś w VIII klasie. Pieskową Skałę "zaliczyłam" ze zwiedzaniem. Nic więcej nie pamiętam. jechałam przez tamte tereny 2 lata temu, ale jakoś nic nie przykuło mojej uwagi. Może należało skręcić z głównej drogi? ;)
Najwięcej zapłaciliśmy chyba za zwiedzanie zamku w Książu, Malbork też nie jest tani, ale przynajmniej do zwiedzania mnóstwo, bite 4 godziny!
UsuńJest wiele zamków i dworów, ale czasami to zbyt wiele km jak na boczne drogi...chyba że nocleg w Częstochowie lub w Krakowie i pozwiedzać okolicę.
Koło ruin w Olsztynie przejeżdżałam chyba ze 3 razy, prowadziły tamtędy objazdy na Zawiercie. Jednak o tych ruinach słyszałam od rodziny mojej łódzkiej i kieleckiej już wcześniej, a to dlatego że bywali oni na pokazach pirotechnicznych które się tam odbywały.
OdpowiedzUsuńLink do artykułu na temat tych pokazów: https://dzikiezycie.pl/archiwum/2002/maj-2002/olsztyn-znow-pod-obstrzalem
Pirotechnika mniej mnie interesuje, ale turnieje rycerskie czy podobne imprezy już tak, ale dzięki za link:-)
UsuńNo i nie wiedziałam, że mamy dwa Olsztyny to się dowiedziałam :) Podobają mi się naturalne kosiarki, już sobie wyobrażam je na naszych podwórkach, miasto powinno mieć takie stado i wypuszczać na żer, przynajmniej byłoby ekologicznie i bez hałasu od świtu. Irena
OdpowiedzUsuńChyba niektóre miejscowości to stosują lub stosowały, u nas niestety tylko hałaśliwe kosiarki...
Usuńzamek, do tego rangi królewskiej, pod nim pieczara...
OdpowiedzUsuńjakby trochę skądś znajome...
hm...
ujmijmy to tak:
gdy smoka nie ma, owieczki harcują...
p.jzns...
No i Szewczyka ani widu, ani słychu...
UsuńByłam tam jakiś czas temu i z przyjemnością znów poczułam ten jurajski klimat – ruiny, skały, wiatr we włosach i owieczki na służbie zieleni.
OdpowiedzUsuńFigury na linach od razu skojarzyły mi się z Kładką Ojca Bernatka w Krakowie.
Opłaty to minus. Ale widoki – bezcenne.
Ja skojarzyłam z Łuczniczką w Bydgoszczy, widocznie pomysł zapożyczony...
UsuńWidoki i przestrzeń niesamowite.
Twoje relacje z podróży są dla mnie zawsze źródłem mnogości ciekawych informacji.
OdpowiedzUsuńPomysł z owieczkami uważam za bardzo trafiony
Wyglądasz wakacyjnie, wypoczynkowo, Jotko.
Cóż, z wielką ciekawością to wszystko przeczytałam. Mój mąż to rodowity Częstochowian, przez pierwsze lata małżeństwa bardzo często bywaliśmy w Częstochowie i niemal równie często w Olsztynie. Ale to dawno było i prawie za nic płacić nie było trzeba. Było może siermiężnie, ale naprawdę tanio i swojsko. Teraz jak czytam, wszystko wręcz kosmicznie się skomercjalizowało. Inne czasy.
Bardzo dobre powiedzenie teścia.
Pozdrawiam Cię serdecznie. Dobrego weekendu.
Dziękuję za miłe słowa, cieszę się gdy relacja kogoś zainteresuje.
UsuńMożna zrozumieć wszelkie opłaty, nikt nie pracuje za darmo, ale niektórzy po prostu przesadzają.
I Tobie życzę udanej niedzieli:-)
Świetne zdjęcia. Jestem nimi urzeczona :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, miejsce jest naprawdę cudne!
UsuńBardzo użyteczne są te eko kosiarki. Nie zdawałam sobie z tego sprawy.
OdpowiedzUsuńPiękny zamek, szkoda, że taki kosztowny.
Pozdrawiam serdecznie :)
We dwoje to jeszcze nie tak źle, ale rodzinnie już gorzej...mimo wszystko pięknie jest!
UsuńŚliczne miasteczko i zamek chociaż ceny słone a owce to ekologiczne kosiarki ,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZawsze mamy wybór, ale gdy jesteś daleko od domu, to chce się zobaczyć jak najwięcej.
UsuńByłam tam kilka lat temu. Podobało mi się, że teren zamku jest spory, na wzgórzu, no i widoki są ładne. Samo miasteczko też mnie pozytywnie zaskoczyło. A parkowałam chyba gdzieś na mieście... Ale toalety faktycznie powinny być w cenie, dla mnie to zawsze problem, kiedy muszę szukać.
OdpowiedzUsuńZ zamków w okolicach ciekawe są też Mirów i Bobolice, kiedyś można było przejść górą od jednego do drugiego, ale wtedy, gdy tam byłam, już niestety przejście zagrodzono, kolejne utrudnianie turystom życia i wymuszanie skorzystania z dwóch parkingów.
Jak pisałam na twoim drugim blogu, byłam w Olsztynie ponad 20 lat temu. Już wtedy była to dość droga wycieczka, jak na tamte czasy. Ale wspomnienia mam miłe, a zamek robi wrażenie. :)
OdpowiedzUsuńObiekt w moim guście: naturalne ruiny zamiast zamków i pałaców. Do tego zielono, a i Toy Toyki są :)
OdpowiedzUsuńTo dopłacanie za wszystko to lekka przesada ale w sumie niedawno dopłaciłam 6 zł za podsmażenie pierogów. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim, kelnerka się mnie zapytała czy pierogi mają być podsmażone, mnie na myśl o tej chrupiącej skórce pociekła ślinka i cóż, na rachunku 6 zł więcej za podsmażenie 😀. I kiedyś na dworcu w Warszawie poszłam na herbatę, pani mnie skasowała a ja poprosiłam o cukier ( jak się okazało płatny extra za każdą sztukę) i cytrynę ( jak się okazało też płatną extra). Dobrze, że nie musiałam dopłacić za możliwość picia w szklance 🤣.
OdpowiedzUsuńOwce mają na tym zamku niezły wypas.
Zawsze warto nadłożyć drogi żeby poznać nowe miejsce i zebrać garść nowych wspomnień.
A to podzielę się z Tobą ciekawostką: W Irlandii funkcjonuje pojęcie "grazing animals", czyli zwierzęta, których zadaniem jest w pierwszym rzędzie strzyżenie trawy, bo posiadłości brytyjskich możnowładców z ery kolonializmu były niewiarygodnie olbrzymie i ktoś to musiał ogarnąć. Ręce ogrodników i tak były zajęte robotą. Owce, krowy, kozy, osły, konie..., prócz znanych powszechnie zadań miały i to.
OdpowiedzUsuń