poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Urodziny...

Pani X chciała zrobić swojej mamie niespodziankę.
Starsza pani wkrótce miała obchodzić okrągłe urodziny.
Jej mąż już nie żył, mieszkała wprawdzie sama , ale na samotność nie narzekała, była aktywna, nawet za granicę wyjeżdżała.
Bliscy rozjechali się po świecie, więc zjazd rodzinny z okazji urodzin był dobrym pretekstem do spotkania.

Impreza zamówiona w pięknej restauracji, długo ustalano termin, by wszyscy goście mogli przybyć.
Zaproszono nawet ulubioną synową starszej pani, bo chociaż syn dawno już po rozwodzie, ale wnuk jeszcze mocno nieletni, był oczkiem w głowie pani Y.

Gdy nadszedł czas uroczystości, pani X zawiozła mamę do restauracji.
Pani Y uprzedzona, że niedzielny obiad poza domem, wybrała się do fryzjera, założyła najlepszą sukienkę.
Wydawała się zadowolona. Lubiła gdzieś wychodzić.
Goście ruszyli z życzeniami już w hallu restauracji, kelnerzy zaopiekowali się kwiatami.
Na sali solenizantka omiotła wzrokiem całość, zacisnęła usta i powiedziała:
- Po co tyle zachodu, żeby mi przypomnieć jak stara jestem?
Córkę zamurowało, ale przełknęła uwagę i wskazała mamie miejsce honorowe za stołem.

Starsza pani usiadła sztywno, nie zagadała do dawno niewidzianych wnuków, z marsową miną jadła przystawkę.
Nastrój był gęsty jak smoła...
Rozmowy nie kleiły się, niektórzy przemyśliwali o powrocie do domu w połowie uroczystości.

Dwa miejsca przy stole pozostały puste, oczekiwano więc zapewne brakujących gości, a bohaterka imprezy ciągle zerkała w tamta stronę.
Nagle, tuż przed drugim daniem weszła spóźniona ulubiona synowa z wnukiem solenizantki.
Starszej pani humor momentalnie wrócił, chwyciła kieliszek, by zainicjować toast, przysiadła się do spóźnialskich, by zapytać jak przebiegała podróż.

Niektórzy z gości byli zdziwieni takim obrotem sprawy, ale lepsze to, niż dotychczasowy nastrój stypy.

Na salę wjechał wreszcie urodzinowy tort, pierwszy kawałek solenizantka podała najmłodszemu wnukowi i jego mamie, resztę gości obsłużył kelner.
Goście powoli zbierali się do domu. Gdy starsze wnuki przyszły pożegnać się z babcią, jeden z nich powiedział:
- Szkoda babciu, że nie zapytałaś co u nas... i nie cieszysz się chyba z naszej obecności, bo cała twoją uwagę zajął M. i ciocia J.

Starsza pani machnęła tylko ręką i stwierdziła, że przesadzają.
Natomiast jej córka szepnęła do męża - jak jeszcze kiedyś wpadnę na podobny pomysł, to kopnij mnie , wiesz gdzie...
- Masz to jak w banku!

136 komentarzy:

  1. Starsze panie naprawdę są nieprzewidywalne. Wszystko widzą po swojemu, wiem coś o tym moja tesciowa zmarla w wieku 93 lata, a moja Mama jeszcze żyje. Niejedno z nimi przeżyłam. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, że opisana sytuacja mnie w ogóle nie zdziwiła? Znam ją z autopsji, i chodziło o mojego ojca. To w kwestii wnuków. Natomiast spodobało mi się zdanie jubilatki: „Po co tyle zachodu, żeby mi przypomnieć jak stara jestem?” – dlatego nie urządzam żadnej uroczystości z powodu rocznicy urodzin. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój mąż się cieszył, że z powodu epidemii ominęły go huczne urodziny albo tak tylko mówił...

      Usuń
  3. Klik dobry:)
    A może lepiej nie robić niespodzianek?
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i lepiej, ale co z niespodziankami w takim razie? Zlikwidować w ogóle?

      Usuń
    2. Nie! Nie likwidować! Po prostu, przed zrobieniem niespodzianki muszą zadziałać dobrzy wywiadowcy.
      Otrzymałam w prezencie pobyt w sanatorium, a to dla mnie kara a nie atrakcja. Na dodatek w miejscu, do którego za świata skarby nie pojechałabym. Chyba, że sąd by mnie na to skazał. Wtedy jednak mogłabyn się odwołać do wyższej instancji, a od niespodzianki nie ma jak się wykręcić i jeszcze trzaba udawać, że człowiek się cieszy.

      Usuń
    3. Wywiad to ważna rzecz, podobnie z prezentami na gwiazdkę czy inne okazje. W pewnym wieku już nie chce nam się udawać radości, ale i przykrości robić nie chcemy - sytuacja patowa...

      Usuń
  4. Żadnych "uroczystości" ponad niezbędne.Zawodowi malkontenci byliby i tak niezadowoleni z przebiegu spotkania, a tak - będą najwyżej niekontenci z jgo braku.
    Swego czasu byłem, mimowolnym słuchaczem dwóch wracających z cmentarza kumoszek, krytykujących leżącego w trumnie nieboszczyka [wtedy jeszcze otwierano ją], bo "miał jakąś taką dziwną minę".
    - Prawdopodobnie nie uśmiechnął się do nich... Nie zaprosił do siebie... Gbur...
    Zdrowia życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, nie uśmiechał się z trumny, jak mógł? I pewnie nie wszyscy dość płakali?

      Usuń
  5. Niedawno do mnie dotarło i staram sobie o tym przypominać: zapytaj jak chcesz zrobić komuś niespodziankę (przeczytała kiedyś o uszczęsliwieniu osboby niepłnosprawnej wózkiem, który w ich mieszkaniu zupełnie się nie sprawdzał i krótkim zdaniem: wystarczyło zapytać. może gdyby córka zapytała kogo chce zaprosić Mama, z kim chciałaby spędzic czas byłoby inaczej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak wózek czy pralka to nie to samo, a gdyby córka zapytała o gości, to już nie byłoby niespodzianki...

      Usuń
  6. Jest pewna rzecz skrzętnie ukrywana "przed światem" - na ogół nie kocha się jednakowo wszystkich swoich dzieci i członków rodziny.Moja babcia przeogromnie kochała swą córkę, nie chciała wcale drugiego dziecka i gdy urodził się mój ojciec była bardzo nieszczęśliwa. I taki stan niemal uwielbienia dla córki pozostał do końca jej życia.Wszystko co zrobiła córka było super, wszystko co zrobił syn - to był kłopot. Jej córka tez miała dwoje dzieci- dwóch synów- pierworodny zawsze był faworyzowany, ale ten o półtora roku młodszy już nie.Oczywiście obaj byli zawsze zadbani tak samo, ale zawsze te różnice jako s wychodziły. Nawet żona pierworodnego była lepsza od
    tej drugiej- obie tak samo wykształcone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam jedynaka, więc problem z głowy, ale chyba faktycznie tak bywa, lub tak dzieci czują, bo rodzice mogą być innego zdania...

      Usuń
  7. Cóż, generalnie nie należy się spodziewać za bardzo. Nie wiemy tak naprawdę, co komu w głowie siedzi. Starsza pani była samodzielna, aktywna, dbała o siebie...i była bardzo asertywna ;) Trudna lekcja dla córki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudna i dlatego się pożaliła.
      Nie nazwałabym tego zachowania asertywnością, jestem asertywna, gdy nikogo nie ranię jednak.

      Usuń
    2. Tak naprawdę nie wiesz, czy nikogo nie ranisz. Wiele razy mi się zdarzyło, że coś powiedziałam, w moim mniemaniu normalnego, a ktoś to odebrał źle. Może ta córka dobrze wiedziała, że mama nie lubi takich spędów, ale brnęła. A mama nie miała ochoty dać się manipulować i udawać. Wszystko jest wielowarstwowe. Sama pisałaś:Jeśli nie spełniam twoich oczekiwań, nie obrażaj się. Przecież to są twoje oczekiwania, a nie moje obietnice. Ot, życie.

      Usuń
    3. Sęk w tym, że ta pani lubi brylować i chyba córka zna ją na tyle, że wymyśliła imprezę. Widocznie coś starszą panią ugryzło lub innych gości się spodziewała?
      Masz rację, trzeba być przygotowanym na prztyczki od życia...

      Usuń
  8. Ja w ogóle jestem coraz bardziej zaskoczona zachowaniem ludzi w wieku 65+ (specjalnie liczę od 65roku, bo widzę, że poniżej jeszcze są dosyć możliwi) Są straszliwie roszczeniowi, przeganiają ludzi z kolejek, w przychodniach kłócą się zawzięcie, są złośliwi i mają fumy oraz fochy. W dodatku wydaje im się, że są z racji wieku, uprzywilejowani do takich zachowań.
    Starsza pni wykazała się brakiem taktu i kultury, A może należało jednak ją do tej uroczystości przygotować? Wysłuchać jej opinii? Bo z drugiej strony, młodzi często traktują starych, jak zdziecinniałe osobniki. Tak się zastanawiam i dochodzę do wniosku, że ja też źle poczułabym się w takiej "niespodziance". Nie każdy w tym wieku ma siły "grać", że mu dobrze w takiej sytuacji..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno w pewnym wieku w mózgu dzieją się nam wszystkim dziwne rzeczy...
      Może w tym dniu miała jakieś muchy w nosie lub wyraźnie czekała na ulubionych gości, których na początku zabrakło?

      Usuń
  9. Wiem jak musiały się czuć pozostałe wnuki owej paniusi - babciusi. Wiem, bo mój syn był tak traktowany przez całe lata. Jak zaczął samodzielnie podejmować decyzje na które nie mieliśmy wpływu zadecydował że nie będzie się pchał tam gdzie jest ignorowany. Słowa dotrzymał - nie odwiedził babci przez 10 lat - jakiś czas temu babcia się zorientowała, że wnuk "tak długo u niej nie był" Hmmm. Szybko, prawda? Ale on i tak dzwoni na dzień babci i imieniny....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, 10 lat to faktycznie długo...
      Takie otwarte faworyzowanie jednych przed drugimi może powodować też konflikty w rodzinie, niezawinione przez samych zainteresowanych...

      Usuń
  10. Odniosłam wrażenie, że to nieco przerysowana sytuacja, ale może po prostu nie spotkałam się dotąd aż z takimi skrajnościami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat przedstawiłam wersję ułagodzoną...miałaś szczęście widocznie do relacji rodzinnych.

      Usuń
  11. Jeste na takie "sprawki" szczególnie wrazliwa. Chociaż jestem jedynaczką i nigdy nie doświadczyłam takich sytuacji, ale nie mogę pojąć!!! jak ludzie mogą w ten sposób postępować wobec drugiego człowieka. Nie ma na to usprawiedliwienia! Dla mnie nie ma! Mam dwóch synów i nie wyobrażam sobie różnicować ich w jakikolwiek sposób. To byłoby obrzydliwe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie są różni, co rodzina to inne problemy, konflikty. Ciekawe czy bywają rodziny bez podobnych problemów?

      Usuń
  12. Pierwsze i jedyne urodziny, jakie moja mama świętowała oficjalnie, to te 90. :) Była z pokolenia kobiet, które kwiaty przyjmowały z okazji imienin i na Dzień Kobiet, a mówienie o ich wieku i urodzinach traktowały jako nietakt:)
    Dziewięćdziesiątkę uznała za usprawiedliwiony pretekst do przyjmowania hołdów, w końcu została najstarszą osobą w rodzinie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli poczuła się nestorką i chciała to zaakcentować:-)

      Usuń
  13. Przykro mi się zrobiło, jak przeczytałam opisaną przez Ciebie sytuację, odczułam zranienie tej córki. Chciała dać mamie radość, a wyszło, jak wyszło:(
    Przerabiałam już takie sytuacje z teściami i z rodzicami. I to bynajmniej nie starszymi, ale całkiem jeszcze młodymi.
    Pamiętam jak chciałam teściom sprawić radość kupując przedmiot, którego szukali, a nie mogli nigdzie dostać. Zamiast radości, że mnie się udało zrealizować ich marzenie, zostałam strasznie zrugana, że niepotrzebnie wydaję pieniądze, że ich nie szanuję i jestem rozrzutna.
    Takich sytuacji było więcej, aż w końcu oduczyło mnie to raz na zawsze uszczęśliwiania innych na siłę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama bywałam zakupami uszczęśliwiana na siłę, dlatego ostrożnie traktuję w tej kwestii syna i synową, nic na siłę!
      Są jednak w życiu takie sytuacje, które wymagają podkreślenia choćby uroczystym charakterem, wszyscy na to czekali, poza jubilatką, jak się okazało...

      Usuń
    2. A wiesz, to dziwne, tak po zastanowieniu dodam. Przecież starsza pani poszła do fryzjera, ubrała się w najlepszą sukienkę. To oznacza, ze zaakceptowała uroczysty obiad. I nagle taki niemiły zgrzyt.
      Trudno się domyślać co było przyczyną. Może należałoby tą panią o to spytać. Jeżeli takie zachowanie jest u tej pani w zwyczaju, to cóż taki charakter. Ale jezeli był to nieoczekiwany wyskok, to może dzieje się coś niedobrego i może należałoby się temu dokładniej przyjrzeć obserwując czy nie nastąpią inne dziwne zmiany w jej zachowaniu.
      Trudno oceniać z boku nie znając ludzi i ich wzajemnych stosunków. Czasem wyjaśnienie czyichś dziwnych zachowań znajduje się zupełnie gdzieś indziej niż nam się wydaje.

      Usuń
    3. Bardzo trafne spostrzeżenia, kiedyś inna koleżanka zwierzyła się, że od jakiegoś czasu nie poznaje swojej mamy, zawsze taka miła, zgodna - nagle stała się mało sympatyczna i zgryźliwa...zastanawiała się czy to nie wina leków.

      Usuń
  14. pomijając to, czy pani kocha jednych bardziej a innych wcale - jest jeszcze coś takiego jak kultura osobista i takt, jeśli już pani wyraziła zgodę na przyjęcie to mogła się choć trochę postarać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może siedział w niej jakiś paskudny chochlik tego dnia?

      Usuń
  15. Nie urządzam swoich urodzin od wielu już lat i mam nadzieję, że nikt nie wpadnie na taki pomysł, aby mi sprawić taką niespodziankę. Mam ja swój sposób na ten dzień. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro sobie nie życzysz i głośno komunikujesz, to chyba nikt się nie odważy?

      Usuń
    2. Nie mam pewności. ;)

      Usuń
  16. W sumie to pouczająca to historia.A tak w ogóle mnie ominęły bardziej uroczyste imieniny ,ale ani urodzin ani imienin nie miałam nigdy w "lokalu". Byłam jednak na takich przynajmniej kilka razy. Jubilatka jak widać czuła się "jak ryba w wodzie" . Starsi ludzie czasami uważają ,że im wszystko wolno.Zresztą nie będę oceniać bo skąd ja wiem jaka będę gdy dożyję "swoich lat" .Jakoś jak mówią moi bliscy-moja rodzina nie należy do długowiecznych. No ,ale zawsze można wierzyć ,że ja będę wyjątkiem....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, nie wiemy Grażynko, jakie same będziemy, czasami leki zmieniają zachowanie, jakieś zmiany w mózgu, przykre doświadczenia, zbyt długa samotność...oj, ciężkie to życie rodzinne.

      Usuń
  17. A moja mama już od kilku lat twierdzi, że ma 100 lat, urodziła się zaś w 1932 roku. Pomimo demencji liczyć potrafi, a i tak zawsze jej ta setka wychodzi i bardzo często w rozmowach powołuje się na ten wiek. A jakiś czas temu nawet powiedziała coś takiego; ciekawe jak długo uda mi się na tej setce pożyć. To taka ciekawostka na temat meandrów demencyjnego myślenia.
    Nierówne traktowanie członków rodziny, nie jest wcale rzadkie, spotkałam się z tym wielokrotnie i w rodzinie i wśród znajomych. Jednak byłam niemile zdziwiona tym, że siostra mego dziadka, którą zresztą lubiłam, wręcz demonstracyjnie okazywała, że nie lubi jednego z wnuków.
    Jeśli zaś chodzi o demencję starczą to ona obdziera całkowicie z jakiegokolwiek taktu, głównie rządzą emocje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam podobne historie, niestety starość czyni z człowiekiem często okropne rzeczy. Znam to także z mojej rodziny...

      Usuń
  18. Lepsza wcześniejsza konsultacja
    niźli późniejsza frustracja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, ale do końca nie wiadomo czy sprostamy...

      Usuń
  19. Wyjątkowo przykra sytuacja, a starsza pani chyba na co dzień też nie jest zbyt miła (i dobrze wychowana?), bo to naprawdę niegrzecznie tak się zachować. Niedawno, w marcu taki obiad niespodziankę urządziłam mojej mamie z okazji 80. urodzin. Była szczęśliwa, wzruszona aż do łez i powiedziała nam wszystkim, że nigdy w życiu nie była tak szczęśliwa z powodu wieku i nie miała takich urodzin. Człowiek od człowieka różny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy słuchałam tej opowieści, pomyślałam o moim tacie, który niedawno zmarł, a tak by się cieszył z takiej imprezy...też na 80 urodziny:-)

      Usuń
  20. Już od dawna przestałam obchodzić urodziny i zdmuchiwać świeczki na torcie. Cieszę się jedynie z Dnia Kobiet lub dnia Matki.
    W pewnym sensie nie dziwię się solenizantce, ale denerwuje mnie jej zachowanie wobec gości- faworyzowanie jednych a pogardzanie drugimi.
    No cóż, ludzie mają różne fanaberie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fanaberie, humory, dziwactwa...
      Cieszę się, że znowu jesteś:-)

      Usuń
  21. to prawie tak jak z życzeniem:"spełnienia marzeń", gdy jubilat marzy:"niech was diabli":)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiechnęłam się, choć to gorzka prawda, niestety...

      Usuń
  22. Przykre. To chyba oznacza, że nie lubi swojej rodziny, poza tym najmłodszym wnukiem. Też już więcej bym nie zorganizowała takiej uroczystości komuś. I na miejscu tych, co się nimi babcia nie interesowała mało by mnie potem obchodziły jej urodziny. Mój tata miał taką babcię, co faworyzowała dzieci swojej córki, a te wnuki, z którymi mieszkała traktowała jak najgorsze zło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest najbardziej przykre dla tych, którzy takiego postępowania nie rozumieją...ja też nie:-(

      Usuń
  23. Po prostu za wcześnie wypadł jej jubileusz. Dziś nie byłoby takich problemów - żadnych przyjęć poza domem :)I na kasce i na nerwach by się zaoszczędziło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak u nas, urodziny męża i synowej były wirtualne, przez kamerkę:-)

      Usuń
  24. Gdy robimy się starsi, czujemy, że możemy w końcu zrezygnować z konwenansów. Nie wszyscy, ale są co do tego przesłanki (np. umierają osoby, które ciągle nas krytykowały i którym, czuliśmy, że musimy ulegać). Nie podoba mi się zachowanie tej pani, ale przecież inaczej patrzyłabym na sprawę, gdybym to ja była jej ulubionym gościem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę, że wielu rzeczy nie muszę, ale wiele jeszcze robię ze względu na innych, jakoś nie umiem do końca ignorować potrzeby najbliższych.

      Usuń
  25. To chyba dość częste zjawisko. Wydaje nam się, że wszystkich bliskich traktujemy w ten sam sposób. Tymczasem jest odwrotnie. Każdy powinien przeczytać taki tekst i zastanowić się nad swoim podejście do najbliższych. Zaszkodzić nie zaszkodzi a może pomóc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe podejście , Marku. A wiesz, że czasami czytając książkę lub post na blogu zastanawiam się właśnie, jak to jest ze mną lub moją rodziną...

      Usuń
  26. A ja myśle, Asiu że wcale nie bez znaczenia jest fakt, o którym wspomniałaś ,że syn jest dawno po rozwodzie. Ogromy szacunek dla tej pani, że mało tego że utrzymuje kontakt z synową, to jeszcze okazuje zainteresowanie i troskę wnukowi. Uważam, że wszyscy obecni za to akurat, powinni ją podziwiać, a nie strzelać focha. Za syna wielu rzeczy nie naprawi, które zepsuł - ale to jedno może zrobić .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy to nie rodzina strzeliła focha, po prostu było im przykro, zwłaszcza wnukom.
      Za decyzje syna nie odpowiada, rozwód to nie tylko jego wina.

      Usuń
  27. Zawsze robi mi się jakoś przykro, kiedy czytam, czy też słyszę, tego typu historie.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że najbliższa rodzina nie potrafi się dogadać...

      Usuń
  28. Nierówne traktowanie dzieci jest niestety częstym zjawiskiem, bo choć rodzice głośno zapewniają, że wszystkich kochają jednakowo, to obserwator bez trudu wskaże dziecko faworyzowane. Najłatwiej widać to przy podziałach majątku, choć znam i przypadki względnie równego traktowania finansowego, za to zupełnie odmiennego poświęcania czasu i uwagi. Niespecjalnie się jednak tym martwię, bo to działa w obie strony - w szczególności wraca na starość. I też niekoniecznie chodzi o to kto się opiekuje, ale W JAKI SPOSÓB TO ROBI.
    Różnie ludzie radzą sobie w takich sytuacjach, ja jestem zwolennikiem teorii, że w razie niemożności osiągnięcia relacji partnerskich, najlepiej się odseparować, ale to indywidualna decyzja, bo i konsekwencje ponosimy indywidualnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paradoksalnie, na starość rodzice czy dziadkowie doznają opieki i troski nie od tych, na których liczyli...

      Usuń
    2. Nie powinno sie oczekiwać opieki i troski ze strony dzieci. Wręcz nie należy jej oczekiwać. A jedynie mieć cichą nadzieję. Owa opieka powinna być dyskretna i wynikać z potrzeby serca tych dzieci. Inaczej jest jakby szantażem emocjonalnym. Na wszelki wypadek liczę na siebie i może umrę zanim będę jakiejś pomocy potrzebowała. Wybacz ten pesymizm, ale tak mnie naszło.

      Usuń
    3. To nie jest pesymizm, Haniu, o raczej trzeźwe spojrzenie. Myślę podobnie i do końca chciałabym móc liczyć tylko na siebie, by nie być dla kogoś ciężarem. Nie ukrywam jednak, że nadzieję mam, iż w razie potrzeby syn pomoże, w miarę możliwości.

      Usuń
  29. Niejaka "kloszard" zechciała [u mnie]z racji komentowania nieomylnych sądów PanaPrezesaZbawPolskie wnikliwie zaliczyć także i Ciebie do grona osób mających problemy ze skrywanym własnym masochizmem, wstydliwą akceptacją własnej przynależności do wiadomego "gorszego sortu"i zachwianą równowagą w sferze moralności, które to zachwianie nie pozwala dostrzec różnicy między "dobre a złem".
    Zdrowia życzę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem i czytałam i wcale nie jestem zdziwiona, albo może jestem, mimo wszystko łagodną formą komentarza owej pani, bo bywa bardziej obcesowa...prawdę powiedziawszy taka jej opinia o nas to chyba komplement, nieprawdaż?

      Usuń
  30. Jak dobrze takie sytuacje znam. Moi dziadkowie mieli swoich ulubieńców, których kochali nad życie i resztę wnuków, o których wiedzieli, że były. Obserwuję to też w innych rodzinach. Chyba rzeczywiście tak jest, że pełnia miłości jest tylko dla jednego wnuka/wnuczki, a reszta dostaje resztki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykre to w sumie, zwłaszcza dla tych gorszych czy innych...

      Usuń
  31. Nie wiemy co siedzi w drugim człowieku, jakkie ma przemyślenia, plany, co czuje... ludzie często nas zaskakują i będą zaskakiwać

    OdpowiedzUsuń
  32. Z różnych względów wolę obchodzić imieniny zamiast urodzin. Wiem, że to zupełnie inna okazja, ale nie wywołuje przynajmniej sytuacji (niekiedy) niezręcznych dla jubilata czy samych gości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele osób obchodzi tylko okrągłe urodziny lub wcale...

      Usuń
  33. My lubimy fajnie obchodzić urodziny, zwłaszcza, że wiem o niczym złym/ dobrym nie świadczy ♥

    OdpowiedzUsuń
  34. Napiszę krótko, Jotko. Co za wredny, niewdzięczny i nieczuły babsztyl!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No powiem Ci, ze bywa trudna w obsłudze, wiem to od jej córki...

      Usuń
  35. Masakra, kto chciałby być na takiej imprezie? Nic tylko się porządnie wkurzyć, ale w sumie "nie wypada", bo to starsza osoba...ech

    OdpowiedzUsuń
  36. Zazwyczaj najlepsi są ci których się nie widzi. Nie ci którzy się troszczą i są obok każdego dnia. Znam to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafnie odgadłaś, rodzina opiekująca się zeszła na drugi plan, niestety...

      Usuń
  37. Witaj, Jotko.

    Mam dziwne wrażenie, że tutaj przysłowie "niedaleko pada jabłko od jabłoni" znalazło swoje zastosowanie: i mamusia i córusia taktem się nie popisały:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdym razie córka chciała dobrze, była przeświadczona, że zrobi jubilatce przyjemność...

      Usuń
  38. Niestety zawsze są równi i równiejsi... w każdej sferze życia. Grunt to nie uszczęśliwiać nikogo na siłę i dać wolność wyboru. A asertywności nie mylić z arogancją. A ta Pani swoim zachowaniem pokazała, kto jest dla niej ważny. Tylko pozostałych wnuków szkoda... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, bo cieszyli się na imprezę dla babci, dla niej zmienili plany...

      Usuń
  39. Starsi ludzie różnie reagują na swój wiek. Trzeba dobrze znać osobę, zanim się zorganizuje taką imprezę czy też kupi jakiś prezent. Na szczęście urodziny mojej mamy, które urządziłyśmy z siostrą w restauracji - tuż przed ogłoszeniem pandemii - odbyły się w miłej rodzinnej atmosferze i bez zbędnych zgrzytów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, Ulu różnie to bywa, nigdy nie wiemy czy robimy dobrze...

      Usuń
  40. Ta starsza pani chyba już demencję miała. Bardzo niegrzecznie sie zachowywała. A może zawsze miała taki wredny charakterek. Czyżby córka nie znała swojej matki? Dziwne. Moja teściowa była zachwycona zjazdem krewnych na jej 90-te urodziny. nawet tańczyła z synem, zięciami i wnukami. Ale taka impreza była dla niej prezentem, tego oczekiwała. Starość, to nie zawsze życiowa mądrość. Jeśli ktoś całe życie mądry nie był, to na starość też mądrzejszy nie będzie. Ani grzeczniejszy. Strasznie mnie ta stara jubilatka wkurzyła ...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, tym bardziej, ze popsuła nastrój nie tylko córce.
      Cóż, widocznie córka nie poznała jej z tej strony lub starsza pani zmienia się na niekorzyść.

      Usuń
  41. Ta babcia - to jakiś stary, zgorzkniały babsztyl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo miała muchy w nosie lub wstała lewą nogą, a może jeszcze co innego.

      Usuń
  42. Szanowna Jubilatka nie stała się wredotą z dnia na dzień i tylko dlatego ,że się zestarzała. Ten babol taki po prostu był. A na starość te najgorsze jej cechy uległy tylko wyostrzeniu. Oczywiście nie mówimy tu o ludziach z demencją itp zmianami chorobowymi ...ich osobowość zmienia choroba i oni za to nic nie mogą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, demencji tu jeszcze nie ma, aż strach co będzie później...

      Usuń
  43. Starsi ludzie bywają nieraz humorzaści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie zawsze dobre wspomnienie nam zostawiają...

      Usuń
  44. Przepraszam Asiu, ale czy to jest prawdziwe? Bo aż nie do wiary.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety prawdziwe i dlatego tak trudno w to uwierzyć...

      Usuń
    2. To bardzo przykre, że matki tak się zachowują. Ale czy tylko na matkę należy patrzeć........ Takie zachowania z czegoś wynikają........

      Usuń
    3. Na pewno, nie znam historii tej rodziny na tyle, by mieć ogląd na całość.

      Usuń
  45. Starsi ludzie przeważnie nie lubią wchodzić urodzin.
    Bo to przeważnie rozważania nad przemijającym czasem!
    Pozdrawiam 🙋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się z tym nie spotkałam, ale może i tak bywa.
      Czas płynie i tak, nie oszukamy go:-)

      Usuń
  46. Trochę przykre. Tak jakby faworyzowała tych, których najbardziej lubi czy kocha. Ale niestety takie osoby się trafiają. Mam babcie, która ma 14 wnuków biologicznych, 4 przybranych i 4 prawnuków. Zawsze traktowała nas tak samo. Jak kupowała to wszystkim, jak dzieliła to po równo ( nawet cukierkiem :)) i jak krzyczała to na wszystkich :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak moja, robiła paczki ze słodyczami na święta i papierosy wkładała nawet tym, co nie palili:-)

      Usuń
  47. Nie przyłączę się do głównego nurtu opinii krytykujących "solenizantkę". Zwyczaje są różne, w jednych środowiskach obchodzi się urodziny bagatelizując imieniny, a w innych jest dokładnie odwrotnie. Także ludzie różnie reagują na upływ czasu. No i wreszcie z niespodziankami jest tak, że nigdy nie wiadomo jaki wywołają efekt.
    A stosunek dorosłych do dzieci także nie musi być standardem. Ja byłem najgorzej traktowany w rodzinnym środowisku moich rówieśników. Dopiero przed śmiercią od "nielubianej" babci dowiedziałem się, że byłem jej ulubieńcem, ale pomagała innym, bo uznała, że ja sobie wszędzie dam radę. Dziwna to była miłość rodzinna (np. ja na gwiazdkę dostawałem notes i ołówek za ok. 7 zł, a siostra łyżwy za ponad 300 zł.) ale była ... Dopiero po latach to doceniłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszyscy krytykują, ale fakt, trudno jest zrozumieć taką reakcję, na pewno wiedziała, że zadano sobie wiele trudu.
      Ty doceniasz po latach, a w kim innym zadra zostaje na zawsze...

      Usuń
  48. Ja bym przede wszystkim nie był zadowolony z tak dużej imprezy urodzinowej. Nie lubię takich klimatów.

    Bo zwierzę w domu staje się jakby członkiem rodziny po jakimś czasie. A strata członka rodziny boli mocno i długo.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, każdy ma swoje upodobania, ale gdyby rodzice taką imprezę Ci zafundowali to chyba nie strzeliłbyś focha?

      Usuń
  49. Sporo jest osób, które modlą się całe życie o to, by właśnie nie stać się taką osobą na starość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale chyba mały mamy na to wpływ, a może nie?

      Usuń
  50. No cóż nie każdy lubi imprezy ale zachowanie niezbyt miłe, tylko w tym wieku może już nie trzeba się przejmować :P. Znam jedną panią co do setki się zbliża, ale żwawa i zdrowa. Ostatnio synowi swojemu kazała testament napisać i ją uwzględnić bo jak stwierdziła marnie już wygląda ;p

    OdpowiedzUsuń
  51. W moim odczuciu starsza pani mogła trochę się postarać być bardziej miła, córka nie jest byle kim, by tak ją zbywać, nawet jeśli niespodzianka nie przypadła starszej do gustu. Goście też niczemu nie zawinili. Dla mnie takie zachowanie to typowe fanaberie, korona by jej z głowy nie spadła, gdyby zachowała się kulturalnie. I jeszcze to faworyzowanie wybranych członków rodziny... Wiadomo, każdy oceni sytuację według siebie. Według mnie starsza pani nie zaprezentowała asertywności, a brak kultury :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się wydaje, że mogła choć na gości zważać, a z córką porozmawiać później...

      Usuń
  52. Jaki z tego morał? Może nie warto robić takich niespodzianek? Zazwyczaj jest tak, że znamy osoby z naszej rodziny. Osobiście nie wciągnęłabym teściowej jako bohaterki na taką imprezę, ale mamę już tak ;)

    Miłego wieczoru, Jotko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda taka historia czegoś uczy, a z komentarzy wynika, że wielu z nas doświadczyło podobnych rzeczy.

      Usuń
  53. Bardzo życiowa historia. Ile razy tak się dzieje!
    Mamy dobre intencje, chcemy zrobić coś fajnego dla innych, a oni odbierają to zupełnie inaczej. A nadmierna, bezpodstawna faworyzacja jakiejś strony, potrafi zranić boleśnie i na długo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, życie rodzinne jest fajne, ale musimy dbać o dobre relacje, by wszyscy w rodzinie dobrze się czuli:-)

      Usuń
  54. Człowiek chce dobrze, a wychodzi jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet przysłowia są na taką okoliczność...

      Usuń
  55. Czytając początek historii pojawiła się u mnie taka myśl, że może Pani Babcia przedstawiana jest trochę zbyt surowo? Wyobrażam sobie zdanie: "Po co tyle zachodu, żeby mi przypomnieć jak stara jestem?" powiedziane jako żart. To jednak tylko same słowa... Sposób wypowiedzenia tego zdania i reakcja gości z pewnością rozwiewa wątpliwości co do intencji, tak jak i dalsza część historii.
    Być może Pani Babcia nie lubi takich wydarzeń, może to, może tamto, jednak takie nierówne traktowanie dzieci i wnuków niestety nie jest dla mnie czymś zaskakującym. Zawsze jednak z przykrością czyta/słucha się takich historii/o takich historiach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozważań i przypuszczeń może być wiele, zawsze to jednak nauka i jakaś przestroga...

      Usuń
  56. Smutne...
    Ludzie są różni. Nie oceniam tego.
    Mama mojego M. w kwietniu skończyła 91 lat. Rok temu hucznie obchodziliśmy, była bardzo zadowolona z imprezy i gości. Teraz nie mogliśmy nawet do Niej pojechać.
    Moja druga Teściowa jeszcze dwa lata temu chodziła do pracy (zakrystianka).
    Czyta bez okularów, rozwiązuje krzyżówki, byłam 3 razy w życiu u lekarza, raz w szpitalu na parę godzin.:) Nigdy nie miała żadnej operacji.
    Od pól roku trochę gorzej się czuje, ale nie jest źle. Pozazdrościć pozytywnie zdrowia i humoru. Jest bardzo pogodną kobietą.:)
    Kiedyś przygotuję na Jej temat post, tylko potrzebuję zgody Jej Synów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ludzie są różni. Mi też daleko do oceniania, ale o wiele milej by było, gdybyśmy nie utrudniali sobie życia, uśmiechnąć się nie jest trudno:-)

      Usuń
    2. Miało być: była 3 razy...
      Bo ja to byłam chyba z 30 razy albo i więcej...

      Usuń
    3. Ja aż tyle nie byłam, ale zdarzyło się...

      Usuń
  57. Znam osobiście taką osobę, która tak postępuje w stosunku do dzieci. Jedno jest super, a drugie nawet, gdy stoi na uszach, by dogodzić zrzędzie jest
    "be".
    Przepraszam, mam kłopoty z oczami, więc rzadziej komentuję.

    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ultro, nawet czytanie na ekranie może być problematyczne, dlatego wolę papierowe książki.
      Dbaj o siebie, a zwłaszcza o oczy!

      Usuń
  58. Współczuję tym osobom które zostały tak niemiło potraktowane przez babcie. Zero wdzięczności... Przykre to.

    Uściski Jotko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No miło im nie było, liczyli pewnie na inną imprezę...

      Usuń