niedziela, 5 listopada 2023

Meteopaci mają przechlapane...

 

Aura ostatnio robi bardzo niemiłe niespodzianki. W dodatku , gdy ma to związek ze zmianami klimatu, to każą nam się do tego przyzwyczaić.

Ale jak to zrobić, gdy człek wrażliwy na każdą zmianę frontu atmosferycznego, wahania ciśnienia, opady i wiatry?

Meteopatia to nadwrażliwość na zmiany pogody. Występuje dość często, ale częściej u kobiet, nie sklasyfikowano tej przypadłości jako jednostkę chorobową, bo podobno nie ma badan naukowych potwierdzających zależność naszego samopoczucia od zmian pogody.
Dlaczego więc tak się dzieje, że wielu z nas, bez względu na wiek i stan zdrowia  cierpi katusze fizyczne i psychiczne? 

Meteopatą nie trzeba być od urodzenia, niekiedy nabywa się nadwrażliwości z wiekiem lub z pojawiającymi się chorobami przewlekłymi. Pamiętam, jak moja babcia narzekała na bóle stawów przed deszczem, a mój mąż dopiero od niedawna odczuwa skutki zmian w pogodzie, do niedawna nawet nie wiedział, co to ból głowy. Jak sięgam pamięcią, zawsze byłam meteopatką, choć nie znałam nazwy tej przypadłości.

Meteopaci reagują na różne przejawy zmian w pogodzie - jedni czują dyskomfort przed frontem deszczowym, inni wręcz przeciwnie, gdyż dostają migreny gdy nadchodzi wyż. Jeszcze inni reagują na wszelkie nagłe zmiany aury, gdy potrafi ona zmienić się w ciągu nocy lub kilku godzin dnia i położyć meteopatę do łózka. 

Nawet lekarze nie zaprzeczają temu, iż niektóre dolegliwości nasilają się przy zmianach pór roku: wrzody żołądka, bóle kości i stawów, objawy depresji, łuszczyca...

Teoretycznie można zażyć tabletkę na ból głowy, oka, stawu, ucha...ale co zażyć na nieokreślony rodzaj złego samopoczucia lub ból duszy?

Meteopatia nie jest chorobą, ale skutecznie utrudnia życie, o czym przekonuję się na własnym przykładzie i czego nikomu nie życzę.

94 komentarze:

  1. Ludzie odczuwają...Zwierzęta odczuwają...Tak było od zawsze, tylko teraz ładnie się nazywa...;o) Życzyć nie musisz, jestem "meteopatką" od urodzenia...;o)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet doczytałam, czy są jakieś badania na ten temat, rzeczywiście są i rzeczywiście nie pokazują relacji pomiędzy pogodą a samopoczuciem (chociaż widzę luki w logice tych badań). Dla mnie byłoby ciekawe zbadanie czy osoby rozpoznające samych siebie jako meteopatów mają statystycznie wyższą neurotyczność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdy Nauka coś nazwie i opublikuje, to częstym zjawiskiem jest wysyp ludzi rozpoznających u siebie lub innych taki, czy inny syndrom, a nieraz jest to kompletne urojenie i faktycznie, już sama Intuicja bez badań podpowiada tą wyższą neurotyczność u nich, zaś żeby było jeszcze śmieszniej, to samo zjawisko dotyczy też neurotyczności...
      p.jzns :)

      Usuń
    2. Poczytałam o tej neurotyczności, wiele cech ma każdy, czasami znikomo, czasami w sporej liczbie.
      Urojenia zdarzają się osobom skłonnym do wyszukiwania u siebie chorób i dolegliwości, ale gdy zmiana w pogodzie kładzie cię do łózka fizycznie i namacalnie, to już nie jest urojenie...

      Usuń
    3. Przeprowadziłabym bardziej radykalne badanie doświadczalne. Wzięłabym kilkoro meteopatów do oddzielnych pomieszczeń zamkniętych. Bez możliwości sprawdzania pogody, mogliby wiedzieć najwyżej która jest godzina. Może drastyczne, ale jeżeli meteopatia jest prawdziwa i nie wynika z nastawienia się, to powinni oni odczuwać zmiany pomimo zamknięcia na świat, że tak powiem - w sam punkt przed zmianą pogody.

      Usuń
    4. Odczuwalność zmiany pojawia się u mnie czasem dwa dni przed i sprawdziłam, że nie sugerowałam się wtedy prognozą, nie miałam kiedy...

      Usuń
  3. Nigdy wcześniej nie byłam meteopatą, ale od niedawna to się zmieniło. Poprawę pogody odbieram nadchodzącym bólem głowy i wzrostem ciśnienia. Oj nie jest to przyjemne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie jest, a najśmieszniejsze, że to nie głowa jako taka boli, a tylko naczynia krwionośne, które nadmiernie się rozszerzają i dokuczają...

      Usuń
  4. BBM: Współczuję! Wygląda na to, że jestem szczęściarą, bo chociaż za taką czy inną pogodą nie przepadam, to nie mam z tego powodu żadnych przypadłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to zazdroszczę strasznie, tym bardziej, że nigdy nie wiem, kiedy mnie dopadnie!

      Usuń
  5. Zawsze jak pada deszcz to zasypiam, gdzie siedzę, stoję czy jadę... Nie uważam tego stanu za jakieś schorzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Senność, to najłagodniejszy wpływ pogody na organizm.

      Usuń
  6. Przez 81 lat nie byłem meteopatą - od 2 lat jestem. I od tylu ciężko przechodzę jesienną zmianę czasu - absurdalną czynność niczemu sensownemu nie służącą..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiany czasu mało kto lubi, chyba że śpiochy, które liczą każdą godzinkę w pościeli...

      Usuń
  7. Faktem jest iz deszczowa pogoda powoduje sennosc i opieszalosc.
    Mnie czesto boli glowa gdy nadchodzi deszcz. To sprawa cisnienia powietrza - niskie powoduje te objawy.
    Juz raz Ci o tym napisalam ale powtorze - jakby od czasu covidowych szczepien byly o wiele rzadsze co dobrze bo migreny sa okrucienstwem.
    Wiem z przeczytanych artykulow iz mieszkancy krajow skandynawskich maja o wiele wiecej zaburzen psychicznych ( i samobojstw) niz innych czesci swiata. Dlugie , ciemne zimy, brak slonca. Zreszta czy nie charakterystycznym jest iz mieszkancy tropikow to ludzie wciaz usmiechnieci, tanczacy, spiewajacy i optymistycznie bioracy zycie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno cos w tym jest. Słonce i ciepełko powodują lepsze samopoczucie:-)
      Jeśli chodzi o szczepienia, to u mnie odwrotnie, mam wrażenie, że moje migreny są częstsze i bardziej dotkliwe...

      Usuń
  8. Mam podobnie jak Twój mąż - jeszcze do niedawna nie miałam pojęcia, co to jest ból głowy. Generalnie nic mnie tak nie dobija, jak brak światła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długie wieczory bywają miłe, ale nie przez kilka miesięcy!

      Usuń
    2. Tak, absolutnie masz rację. Ja lubię jak wieje, jak pada, ale ciemność mnie dołuje. Odczuwam też czasem lekki ból w kolanie, na którym mam bliznę po groźnym upadku w liceum, i jak boli, wtedy zmienia się aura, na deszcz, burze.

      Usuń
    3. W naszym klimacie trudno o słonce.
      Moja synowa policzyła, że w ub.roku było zaledwie kilka słonecznych dni od listopada do wiosny!

      Usuń
  9. Od dzieciństwa pamiętam jak wiele osób narzekało na wpływ pogody na samopoczucie.
    Serpentyna bardzo celnie wspomniała o wpływie klimatu na ludzki charakter.
    Obecnie wszystko zostaje naukowo nazwane i zaklasyfikowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z nazwą czy bez, ważne by lekarstwo się znalazło...

      Usuń
  10. Jestem meteopatką stąd mój przedostatni post:). Ale radzę sobie z tym dosyć dobrze, chociaż reagowanie organizmu na zmiany pogody jest uciążliwe. Najgorsze są zmiany nastroju i strach przed wpadnięciem w stany depresyjne. A wahania pogodowe potrafią w tym nieźle namieszać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stany depresyjne mnie raczej nie nękają, za to migreny i owszem, w dodatku czasami 2-3 dniowe.

      Usuń
    2. Kiedyś miałam okrutne, ale przeszły. Nawet nie wiem, co to spowodowało. Ja się ogólnie źle czuję, kiedy z wielkiego niżu ciśnienie zaczyna rosnąć.

      Usuń
    3. Ja też miałam spokój jakiś czas, ale wróciły w innej postaci...

      Usuń
  11. I mnie dopadło, bóle mięśni i stawów, senność też.Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  12. pogoda na polu ma (chyba?) jakiś tam wpływ na poziom mojego chwilowego dobrostanu, ale nie jest to wpływ znaczący... większy, choć też niezbyt wielki, wpływ mają różne upierdliwości lub frajdy związane z konkretnymi objawami tej pogody, ale to nie ma nic wspólnego z tym, co nazywa się "meteopatią"...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko się cieszyć, bo brak wpływu na własne samopoczucie bywa irytujący!

      Usuń
  13. Moje stawy reagują na zmianę pogody i to nie musi być wcale na deszczową pogodę ale np.: na słoneczną , sucha. Najbardziej daje mi się to we znaki jesienią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesień i wiosna są podobno najbardziej uciążliwe, u mnie się to potwierdza, niestety.

      Usuń
  14. Witaj, Jotko.

    Co za szczęście, że choć meteopatką nie jestem:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Na ból duszy tylko dobra wódka...

    OdpowiedzUsuń
  16. A będzie tylko gorzej jeśli nie zlitujemy się nad matką Ziemią.
    Marek z E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to wygląda, katastrofy i żywioły doświadczają nas coraz częściej.

      Usuń
  17. Od pewnego czasu (wieku?) też odczuwam skutki zmian pogody. Mój mąż żartuje, że szkodzi mi świeże powietrze. Ale gdy po zimie wychodzę do ogrodu, albo idę na (zbyt) długi spacer, to po powrocie boli mnie głowa. No i cierpię na depresję jesienną. Może to tylko chandra, ale najchętniej zaległabym w łóżku w jesienną szarugę i wyszła dopiero, gdy na dłużej zaświeci słońce. Ogólnie choroby lubię "przespać". Dopadł mnie właśnie jakiś wirus i cały drugi dzień (i noc) mam ochotę tylko spać. I to akurat z meteopatią nie ma wiele wspólnego. Na ból duszy najlepsze dla mnie są spotkania z życzliwymi ludźmi, herbatka z miodem i dobra ulubiona muzyka. I zawsze wciągająca lektura :) Serdeczności dla Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ból duszy każdy powinien mieć jakiś sposób, by nie dopuszczać do rozwinięcia się stanów depresyjnych...

      Usuń
  18. Ja też meteopatka! Okazuje się, ze dużo nas meczy się zmianami aury. Teraz jeszcze mnie męczy wirusisko i ciemność z powodu krótkiego dnia, buuu 😢
    Ale nic nie jest trwałe i niezmienne, wirusisko zdechnie, pogoda się poprawi i przyjdzie wiosna 😃 Uściski serdeczne i stabilnej aury 💗

    OdpowiedzUsuń
  19. Współczuję wszystkim meteopatą, na szczęście nie mam tego typu problemów (jeden problem mniej). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. W młodości widząc jak pogoda poniewiera dorosłych w deszczowe dni, żarliwie się modliłam o to, by nie być meteopatką O_O serio. Jako dzieciak.
    Raz w życiu miałam migrenę, ja się z bólu popłakałam. To był jeden raz, a zdarzyło mi się to coś koło dwudziestki. Cały dzień błagałam Boga, by więcej to do mnie nie wróciło. I nie wróciło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To widocznie masz chody na górze, ja też się modliłam i nic...

      Usuń
    2. Zależy wyłącznie od tego czy masz z Nim relację, czy tylko czasem czegoś po prostu chcesz. ;)

      Usuń
    3. Wielu wierzących ma lepsze relacje i migreny miewają koszmarne...ja już od dawna nie mam relacji i o nic nie proszę.

      Usuń
    4. My raczej nie możemy wiedzieć czy ktoś ma dobrą relację. ;) Nauczyłam się nie wierzyć na słowo człowieka, a raczej obserwować jego życie.

      Usuń
    5. No tak, wiele rzeczy w naszym życiu potwierdzamy czynem, nie gadaniem!

      Usuń
  21. No toś się wstrzeliła idealnie z tym postem! Wczoraj dzień w łóżku z migreną... Wyglądam za okno, a tu pada. No i wszystko jasne.
    Na szczęście po południu przeszło, ale już nie wstawałam i nadgoniłam trochę lektury 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja poległam w piątek... po południu tez odpuściło, zrobiłam sobie maraton filmowy, bo nawet czytać nie mogłam.

      Usuń
  22. Ostatnie dwa tygodnie byłam ledwo żywa. W ubiegłym trzy dni bólu głowy, a w piątek niby nie bolała, ale czułam się przymulona i strasznie zmęczona, mimo trzech kaw (jedna ponad normę) poszłam spać o wczesnej jak na mnie porze. W sobotę wyszło słońce i czułam się wypoczęta. W niedzielę też nie byłam zmęczona, ale było buro i samopoczucie już nie takie. Bardzo to jest męczące. Jestem 30+ i martwię się, co to będzie, jak będę starsza... ;) A ze zmiennością pogody będzie raczej coraz gorzej...
    Łupanie w kościach też się zdarzyło, ale za rzadko, żeby zaobserwować związek. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, to bardzo męczy i bardzo Ci współczuję, moja znajoma poddała się nawet zabiegowi akupunktury, ale pomogła na krótko...

      Usuń
  23. Temat na czasie. Jestem meteopatką, np. moje zatoki (choroba przewlekła) szaleją teraz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrażam sobie! Oby się trochę uspokoiły!

      Usuń
  24. Ja do bólu mam ostatnio specyficzne podejście. Gdy coś mnie boli, przykładowo głowa, to staram się nie zamartwiać i narzekać, że boli, ale przyjrzeć się temu z czysto fizycznego punktu widzenia.
    Bo ponoć połowę bólu stanowi tzw. ból emocjonalny, który sami sobie dokładamy reagując na ból fizyczny.
    I tak gdy boli mnie głowa to podchodzę do tego doznania z ciekawością. Nie nadaję mu łatki bólu. Tylko rozkładam go na czynniki pierwsze. Obserwuję co to za doznanie: czy kłócie, czy pulsowanie, czy mrowienie, itp. Później staram się znaleźć środek tego bólu. Potem środek środka, itd., aż w końcu zapominam o "psychicznym" bólu i patrzę na niego po prostu jako na doznanie fizyczne.
    To trochę tak, gdy nas nic nie boli, póki nie zauważymy, że np. mamy skaleczoną rękę - boli dopiero wtedy, kiedy zauważymy ranę. I tu pojawia się pytanie: kto czuje ból: ciało czy umysł? :)
    Oczywiście łatwo się mówi, ale warto poeksperymentować z naszym podejściem do bólu czy każdego innego nieprzyjemnego doznania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obserwowanie i filozofowanie jest fajne, gdy jakoś się funkcjonuje, ale bywają dni, że żadna racjonalizacja nie pomaga i połknęłabym truciznę, byle ulżyło...
      W nagłych wypadkach adrenalina rob swoje, ale gdy opada, ból jest zwielokrotniony.

      Usuń
  25. Wiem o czym piszesz! Również jestem meteopatą. Teraz już się z tym pogodziłam, ale zanim doszłam skąd moje złe samopoczucie - przeszłam przez piekło. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, trzeba nauczyć się z tym żyć, nie ma innego wyjścia, tym bardziej, że na pomoc medyczną nie ma co liczyć...

      Usuń
  26. Dla mnie oczywiste jest, że powinniśmy odczuwać nastroje planety i wszelkie zmiany jakie się na niej dzieją. Toż jesteśmy z nią związani organicznie wręcz. Nawet nie wiem, czy to powinno się nazywać meteopatią, bo to sugeruje jakąś patologię. A nie powinno, może meteowrażliwość? Albo więcej: środowiskowrażliwość :) Nasze ciała są bardzo czułymi odbiornikami jeśli się im na to pozwoli i rozumie sygnały jakie nam wysyłają. Ja czuję zmiany pogody, nie są to zawsze objawy miłe. Ucisk w głowie, w uszach, zawroty głowy, czasem lekkie mdłości.
    Współczuję tym, którzy mają gorzej, ale może to być spowodowane zużyciem naszych ciał i psuciem się jego części, albo błędną naszą interpretacją. Nie działają wtedy prawidłowo i boli. Tak jak stara blizna po złamaniu boli na deszcz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że jesteśmy związani z Matką Z. I wydaje się logiczne, że odczuwamy zmiany, właściwie to byłoby nienormalne, gdybyśmy ich nie odczuwali, ale niekoniecznie podoba mi się gdy mój organizm na zmiany pogodowe reaguje trzydniową migreną ( od soboty do teraz, chyba się właśnie kończy ).

      Usuń
    2. Dla mnie niby jest oczywiste, ale jakoś nie potrafię się z tym pogodzić, zwłaszcza gdy dopada mnie w najmniej spodziewanych chwilach lub wówczas, gdy mam jakieś plany, no i wobec tego, że nie wszystkich dopada...
      Agniecha, witaj w klubie, trzydniówki, to moje drugie imię!

      Usuń
  27. Współczuję, Jotko. Tez jestem meteopatką, deszczowy dzień jest mi udręką i dla ciała i dla duszy. Najgorsze są te listopadowe, zimne, szare i smutne. Aby do wiosny. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie najgorsze są zmiany i nagłe skoki ciśnienia...

      Usuń
  28. Ha, ha, kiedyś nie odczuwałam zmian pogody, a teraz? może to nie meteopatia, a raczej pesel uciska coraz bardziej pochylone plecy:-) no i tabletka na nadciśnienie pomaga ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pesel to jeszcze inna inszość, a mogłoby być tak pięknie...

      Usuń
  29. Mnie okropnie mecza wiatry. Jak sa silne to okropnie boli mnie glowa.
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyszło śmiesznie, bo wiatry mogą męczyć na różne sposoby:-)

      Usuń
  30. Jestem. I cóż poradzić? Całe życie migrena, a teraz jeszcze reumatyzm :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to współczuję, że też natura taka okrutna potrafi być!

      Usuń
  31. I mnie czasem dopadają dolegliwości majace związek ze zmianą pogody. To ból głowy albo rwanie w stawach. Najbardziej w dłoniach. Wtedy nawet nie jestem w stanie stukać w klawiature komputera.

    OdpowiedzUsuń
  32. Ze mną jest chyba coś nie tak. W młodości męczyły mnie fronty pogodowe i migreny, a teraz nie ma po nich ani śladu. Podejrzewam, że to kwestia zmiany trybu życia ... zdrowsze jedzenie i rekreacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo hormonów, które się uspokoiły, bywa jedno i drugie:-)

      Usuń
  33. To o mnie. Łeb mi pęka przy zmianach pogody. Czasem dokonuje się to w nocy, więc już budzę się z gotowym bólem. Przy tym bólu zawsze chce mi się wymiotować.
    A tabletki na duszę nie ma, niestety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dopadł mnie kolejny globus, masakra!
      Ta pogoda mnie wykończy!

      Usuń
  34. Doskonale rozumiem innych meteopatów...

    OdpowiedzUsuń
  35. Mój tata jest. I no męczy go pogoda czasami strasznie. I mało co pomaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo tacie współczuję, to prawdziwy koszmar!

      Usuń
  36. Meteopatą nie jestem, ale kiedy słońca zimą jak na lekarstwo, to zaczynam nim być...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak słońca bardzo obniża poziom nastroju, tez tak mam...

      Usuń
  37. Zrozumiałe, że to, co się dzieje z pogodą, może wpływać na nasze samopoczucie. Niektórzy ludzie czują się gorzej przed deszczem, inni gdy nadchodzi ładna pogoda. To dziwne, jak to działa. Choć to nie choroba, dla wielu osób jest to uciążliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, każdy reaguje na inny front pogodowy, niektórzy nie reagują wcale...dziwne to wszystko.

      Usuń
  38. Deszcze , a czasem deszcz ze śniegiem. Często i gęsto przymrozki taka bywała pogoda w listopadzie. A teraz słońce, wysoka temperatura. Cóż , wszystko się zmienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że te zmiany nie wróżą nic dobrego...

      Usuń
  39. Podobno naukowo jest dowiedzione, że pogoda nie wpływa na nasze zdrowie.
    Ja odczuwam "w kościach" wszelakie zmiany.

    OdpowiedzUsuń
  40. Podobno naukowo jest dowiedzione, że pogoda nie wpływa na nasze zdrowie.
    Ja odczuwam "w kościach" wszelakie zmiany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w końcu naukowcy docenia i uznają wrażliwość na zmiany aury...

      Usuń
  41. Teraz gdy się ochłodziła dokuczaja mi bóle kostno stawowe. Ta noga co ja kiedyś złamałam w Gorcach ciągle daje o sobie znać.

    Kasia Dudziak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno wszelkie złamania i skręcenia długo dają się we znaki, przykro mi , Kasiu :-(

      Usuń