czwartek, 2 listopada 2023

Sekretny składnik...

 

Wiele osób na spotkania z rodzinami 1 listopada przygotowuje na obiad czerninę.
Tak robiła także moja mama, a przejęła to od babci. Listopadowe święto bywało zimne, nawet mroźne, więc rodzina od grobów ruszała do stołu, by się ogrzać.

Za czerniną nigdy nie przepadałam, jak i za mięsem kaczki, ale próbowałam różnych tego typu polewek i każda gospodyni robiła inną, z innymi dodatkami smakowymi, z innymi kluskami.

Wiele potraw, deserów, ciast,   ma swoje odmiany, zależnie od regionu, rodziny, gospodyni. Nie ma dwóch jednakowych sałatek jarzynowych, bigosów, zrazów, pierogów...

Moja teściowa robiła znakomite baby piaskowe i gotowane, przepisy dostałam, wypróbowałam, ale nigdy nie wyszły tak samo, baby gotowane to w ogóle była moja porażka.
Moje babcie też miały swoje sekrety kulinarne i choć podglądałam to i owo, nigdy nie powtórzyłam ich dań z sukcesem.
Mój tato robił najlepsze na świecie klopsy i żeberka z kapustą, moja bliska koleżanka piecze najlepszy sernik i szarlotkę, ale i pierogi robi znakomite.
Mój mąż słynie w rodzinie i wśród znajomych z ciasta drożdżowego i racuchów z jabłkami, a ja lubię także jego pulpety w sosie pomidorowym, on zaś chwali moje sałatki z niczego...

Co podziwiam w różnych lokalach, to dressingi do sałatek i bułeczki z oliwą na przystawkę, czasami mogłabym ograniczyć się do tych bułeczek właśnie:-)
Niektóre desery czy sosy to istne dzieła sztuki, podobno zatrudnia się w restauracjach specjalistów od tego typu dań. Twórcy takich dobroci strzegą swych przepisów przed konkurencją.

Upodobania kulinarne także bywają rozmaite. Niektórzy dosładzają sałatkę jarzynową czy zupę pomidorową, a nawet kapustę kiszoną, inni do ciasta naleśnikowego dodają piwo lub wodę gazowaną, jedni płuczą makaron zimną wodą po ugotowaniu, inni do wody dodają oliwę, by makaron się nie sklejał. 

A przepisów na dobry rosół jest chyba tyle, co gwiazd na niebie...

Czy znacie jakiś sekretne przepisy, które przetrwały w Waszych rodzinach pokolenia?

95 komentarzy:

  1. Ja mam przepis na znakomity ajerkoniak wielkanocny. Ale to ja go wymyśliłem parę lat temu raptem więc przetrwanie przez pokolenia dopiero przed tym przepisem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, lubię ajerkoniak, więc życzę twojemu, by przetrwał pokolenia!

      Usuń
    2. ja znałem przepis na likier na gorąco zwany "grzanką", którą przyrządzał mój stryj ze spirytusu i krówek /koniecznie milanowskich, bo najlepsze/ z okazji większych świąt rodzinnych... z czasem mi się trochę zapomniał i zaczęło się to sprowadzać do czystego spirytusu na zimno zakanszanego krówkami, ale we wtorek planuję zajrzeć do stryja, to mi przypomni oryginalny...
      p.jzns :)

      Usuń
    3. Krówki to karmel, a nie była to tzw. przypalanka?

      Usuń
    4. na sam koniec faktycznie podpalało się na króciutką chwilę opary z naczynia...

      Usuń
  2. Nawet jeśli takie były, to odeszły w nicość razem z mamą... W szkolnych czasach kompletnie mnie to nie interesowało, a potem wyszłam z domu i powroty trwały zbyt krótko.
    Ale wspomniałaś o dosładzaniu (NAWET) kapusty kiszonej. Otóż surówki z kapusty kiszonej nie tknę, jeśli nie będzie obficie posypana cukrem 😁 Co do dosładzania zupy, to ponoć cukier też dodaje jej smaku. Kiedyś nawet wycięłam z gazety i wkleiłam do zeszytu z przepisami artykulik o tym, jak doprawiać zupy - tylko rzadko tam zaglądam 😂
    A widzę często na You Tube, że Azjaci właśnie płuczą makaron po ugotowaniu, ale tak solidnie.
    Kupny chrzan mama zawsze doprawiała utartym z cukrem żółtkiem i śmietaną, ale to chyba nie jest żaden sekret, tylko się tak generalnie robi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz słyszę o tym doprawianiu chrzanu więc nie jest to powszechne. A do surówki z kiszonej kapusty dodaję cukier, ale niewiele.

      Usuń
    2. Nie tylko cukier, podobno sól poprawia smak kawy, ale nie próbowałam.
      O żółtku do chrzanu nie słyszałam, wiec jednak sekret.
      Ja dodaje oliwę do wody, także gdy gotuję pierogi i kopytka.

      Usuń
  3. Dwa przepisy po prababciach robią nieustającą furorę. Jeden na tort kamienny, drugi na tort z ziemniaków (jak najbardziej słodki).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tort kamienny... gdzieś słyszałam, ale może przypomnij!

      Usuń
    2. Z grubsza rzecz biorąc, gotuje się miód, pianę z białek i orzechy. Potem trzeba kroić nożem i młotkiem.

      Usuń
    3. Z tym młotkiem, to niezły odjazd...

      Usuń
    4. Tak. A potem... sam rozpływa się w ustach.

      Usuń
    5. To nadzieja, bo szkoda plomb w zębach!

      Usuń
  4. Czernina to z krwią? Aż mną wstrząsnęło...Absolutnie nie.
    Nie mam tradycyjnych potraw, gotuję co lubię. A najbardziej lubię jeść w restauracjach i próbować nowych smaków. No i super, gdy ktoś ugotuje i poda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, krew z kaczki wymieszana z octem, którą dodaje się do rosołu z kaczki lub gęsi. Kaszanka tez przecież z krwią i salceson czarny...
      Im jestem starsza, tym chętniej korzystam z restauracji, tylko ceny mi się nie podobają, ale są jeszcze bary mleczne:-)

      Usuń
  5. Są potrawy ,np. moczka na Śląsku to taki deser wigilijny, co dom to inny przepis ale baza piernika, powideł,bakalii jest wszędzie tylko jedni dają kompot, inni wino, czy przecier jabłkowy itp.Byla i jest nadal kalarepa na gęsto z zasmażką jednak przepisu nie potrafię odtworzyć jak robiła mama .Czerninę poznałam u męża rodziny i.mi zasmakowała ale nie z dodatkiem cukru
    Pozdrawiam pieknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, śląskie przysmaki znane bywają i w innych regionach, choć tej kalarepy nie znam!

      Usuń
  6. Pierogi drożdżowe z kapustą i grzybami, mojej mamy (przepis od jej babci i jej mamy) :) Teraz synowa mojej mamy próbuje w tym swoich sił, ja się nawet za to nie biorę bo z drożdżowym się dogadać nie umiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja żałuję, ze nie potrafiłam odtworzyć bab teściowej, ale nauczyłam się sosu potrawkowego do kurczaka.

      Usuń
  7. Nie wiem co to jest czernina.
    Masz racje mowiac ze co dom to inny sposob gotowania tych samych potraw.
    Ja sama wiem bo przeciez jadalam u znajomych albo w restauracjach i zawsze bylo niby to samo a troche inne.
    Oczywiscie potrawy i wypieki mojej mamy (rowniez babci) byly najsmaczniejsze wiec gdy gotuje staram sie dorownac.
    Najwiekszym komplementem jest gdy maz i syn mnie pochwala, porownaja do tego co pamietaja z mlodosci - syn pamieta wyroby babci, mej mamy - slyszac te zachwyty nie zaluje wlozonego czasu i wysilku.
    Moja tesciowa tez swietnie gotowala choc troche zbyt tlusto.
    Nie mam przekazanych przepisow, na oko dopasowywuje smak i prawie zawsze mi sie udaje. Gotowanie to moja slaba strona i nie zebym nie umiala tylko strasznie nie lubie.........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, dawniej gotowało się chyba prościej, ale i i bardziej tłusto, teraz wolimy lekką kuchnię i nowe smaki.
      Czernina/czarnina/czarna polewka to zupa na bazie rosołu z kaczki lub gęsi, do którego dodaje się krew kaczą zaprawioną octem. Niektórzy dodają owoce (jabłko, gruszka) i obowiązkowo z kluchami ziemniaczanymi. Sama robiłam może ze dwa razy w życiu...

      Usuń
    2. starożytni Spartanie przyrządzali czerninę /zwaną "czarną polewką"/ z krwi świńskiej, więc kaczki i gęsi chyba się nie pogniewają, gdy zrobimy czerninę z kury lub indyka?...
      p.jzns :)

      Usuń
    3. Na pewno nie, tylko nie wiem czy każda krew się nadaje...

      Usuń
  8. Moja mama robiła niesamowite w smaku makówki. Z przepisów rodzinnych? Wejdź na mój blog, jest zakładka kuchnia, a w niej przepisy na ciasteczka cieszyński. W ich pieczeniu niezrównane były moja babcia i ciocia, siostra taty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam twoje wpisy o tych ciasteczkach, mistrzostwo świata!

      Usuń
  9. Babcia i mama piekły pyszne drożdżowe ciasta, bułeczki z makiem, z serem, mniammm... a pierogi jakie rewelacyjne! Ja pierogów wcale nie potrafię, przerwałam po kilku próbach stwierdzając, że matki i ojca nie zabiłam więc nie będę się tak męczyć. Zresztą wszystko co robiły miało wspaniały smak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez próbowałam robić pierogi, ale to nie moja bajka, czasami zrobię kopytka, ale żebym lubiła? więcej roboty, niż jedzenia!

      Usuń
  10. Często coś tam wyjmuję ze spiżarki i mieszam, mąż zachwycony, moje lenistwo usprawiedliwione:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak
    jotko się robi tą potrawkę do kurczaka ? Pozdrawiam E

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przepis podobny do sosu beszamelowego, tylko zamiast mleka dodaję rosół z kurczaka, odrobinę soku z cytryny, a jeśli ktoś lubi, to można dodać namoczone w rosole rodzynki. Aby uzyskać ładniejszy kolor, dodaję odrobinę sproszkowanej kurkumy:-)
      Kurczak w tym sosie z ryżem smakuje świetnie, konsystencja sosu powinna być nieco rzadsza, niż majonezu.
      jotka

      Usuń
    2. Dziękuję Jotko za ten przepis,widzę że będzie smacznie.Jesteś dobrota.Macham .EF

      Usuń
  12. A u mnie zawsze na Wszystkich Świętych, robię gęś pieczoną i tradycyjną sałatkę jarzynową. Tak było i w tym roku, zaprosiliśmy na późniejszy obiad dzieci i moją Mamcię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dobra gęś to wyższa sztuka kulinarna, podziwiam!

      Usuń
  13. rozgniatamy ugotowana fasole(moze byc ze sloika)dodajemy podsmazone kawalki jablka i cebule,sol,pieprz i mamy smalec wegetarianski,do tego czarna herbata z gozdzikami....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzmi apetycznie i zdrowo, my stosujemy smarowidła na bazie suszonych pomidorów, słonecznika i bakłażana lub twarożki z rzodkiewką i szczypiorem:-)

      Usuń
  14. Sama sobie tworzę kulinarną renomę, bo dań rodziców i babci nie powtórzę.
    Ostatnio z siostrami mówiłyśmy, że szkoda iż nie towarzyszyłyśmy ojcu w kuchni podczas przygotowywania przez niego ryby w śmietanie na wigilję. Zabrał przepis ze sobą w zaświaty.
    Lubię czerninę, ale takiej jaką gotowała babcia nikt mi już nie ugotuje. Mama gotowała, ale to nie było to co u babci. A odkąd nie ma mamy czerniny chyba już nie uświadczę. A może nauczę się gotować tę zupę sama?
    Babcia piekła świetne jabłeczniki na biszkopcie. Odeszła i skończyło się. Po wielu, wielu latach moja teściowa powtórzyła coś co smakowo przeniosło mnie do dzieciństwa i babci jabłecznika.
    Moim zaś popisowym daniem jest ponoć gulasz z dziczyzny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mięso z dzika czy sarnina to trudny produkt, trzeba znać tajniki, by nie zepsuć! Widziałam w jakiejś restauracji gulasz z żubra, ale nie próbowałam, strasznie drogi był...
      Kiedyś koleżanka ugotowała czerninę i podrzuciła w słoiku innej, która uwielbia:-)

      Usuń
  15. Moja mama zawsze na święto Wszystkich Świętych piekła rogaliki z marmoladą. Takich nie jadłam już nigdy później.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak, jak moja babcia pączki, żadne im nie dorównują...

      Usuń
  16. Tematy kulinarne zdecydowanie mnie nie kręcą. Nie lubię gotować. Dla mnie to strata czasu. Kiedyś musiałam, ale teraz już nie. Przeważnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nie lubię, ale teoria mnie ciekawi:-)

      Usuń
    2. Zapadł mi w pamięci taki obraz, chyba z filmu "Dyskretny urok burżuazji", który dawno temu oglądałam. Eleganccy goście siedzą wokół stołu na muszlach klozetowych, gotowych do użycia ;) a jeśli ktoś ma ochotę na przekąskę wychodzi w ustronne miejsce. Absurd? Czy ja wiem? ;) To rzecz umowna, kulturowa, co jest publiczne, co umowne. Najważniejsze jest spostrzeganie układu trawiennego w całości, jako narządu do odżywiania organizmu. Podobnie jak pokarm. Czemu to zapamiętałam? Sądzę, że już wtedy miałam taki stosunek do jedzenia, jaki mam. Nie znaczy to, że nie akceptuję innych postaw.

      Usuń
    3. Podobno jemy, by żyć, a nie odwrotnie:-)
      Nie jestem fanką jedzenia jako takiego, ale jak mawiał mój tato - jak się tuczyć, to czymś dobrym, a jeśli smaczne jest także zdrowym, to jestem za, a gdy ktoś ugotuje i poda, to jeszcze lepiej:-)

      Usuń
    4. to był tylko surrealistyczny film, ale ponoć Ludwik "ileś-tam" król Francji przyjmował gości na audiencjach, także przy suto zastawionym stole, siedząc na królewskim wazonie sedesowym, ale czy tych gości sadzał na takich samych, o tym kroniki już milczą...

      Usuń
    5. Jakkolwiek by nie było, musiał mieć szybki metabolizm...

      Usuń
  17. Nigdy nie jadłam. I nie wiem jak smakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smak specyficzny, jedni uwielbiają, inni wręcz przeciwnie...

      Usuń
  18. Co do mięsa kaczego to kiedyś pyszne jadłam, tak mi smakowało że pamętam że przesadzać nie należy. Czernina no nie , podziekuję. Tak sie zastanawiałam nad tym czy dla mojego lubego mogłabym se przemuc i przyrządzić wyżej wspomnianą zupę, ale chyba to przerosłoby mnie, fobia sie kłania....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez próbowania trudno dobrze doprawić, a jeśli masz także obiekcje innego typu, to nie katuj się:-)

      Usuń
  19. BBM: Nigdy nie byłam dobra w kucharzeniu, więc i teraz żadnym super przepisem nie błysnę. ;((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, ze mnie tez marna kucharka, wolę próbować u innych:-)

      Usuń
  20. Skoro o sekretach to przypomnę, że sól i cukier to podstawowe przyprawy kuchenne. Ale dopiero właściwe proporcje tych dwóch składników stanowią największą tajemnicę. A więc nie bójmy się dodawać cukru do rosołu, a soli do słodkich kremów!

    OdpowiedzUsuń
  21. Też dodaję oliwę do gotującego się makaronu. Smaku nie zmienia, a życie ułatwia.
    Mój tata jest z zawodu kucharzem, więc nasze rodzinne obiady zawsze były na 10 gwiazdek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, wyobrażam sobie, mój tato tez lubił gotować, mój syn to nawet na kursach bywał, lubi to:-)

      Usuń
    2. No i może dlatego, że to jednocześnie jego wielka pasja, nie nasiąkłam miłością do gotowania, ponieważ zawsze miałam zakaz wchodzenia do kuchni. ;)

      Usuń
    3. Ja takiej pasji nie poczułam nigdy, ale syn już tak i mówi, że go to relaksuje.

      Usuń
  22. Jako że kuchnia to nie jest bliskie mi miejsce, dlatego gotuję najprościej jak się da i po swojemu. Jednak raz do roku na Wigilię gotuję potrawę mamy ;)
    Jest to kapusta z fasolą. W skład tej potrawy wchodzi kapusta, ale tylko taka z główki, szatkuję ją, gotuję na wodzie do miękkości. Małą białą fasolkę moczę na noc, potem gotuję do miękkości i częściowo miażdżę kopystką. Także osobno gotuję grzyby suszone. Następnie łączę ze sobą te 3 składniki, doprawiam solą, pieprzem, wodą z gotowanych grzybów i octem. Wygląd to ta kapucha ma nieszczególny, jest gęsta jak bigos, ale szara właściwie papkowata, za to smakuje bardzo dobrze i to nie tylko mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kapusty z fasolą nigdy nie jadłam, u nas (na Kujawach) podobnie przyrządza się kapustę z grochem i tez tylko na Wigilie:-)

      Usuń
  23. Tradycjami gastronomicznymi nie gardzę, ale w kuchni na drugie mam Eksperyment...;o)
    Lubię kucharzyć...Nawet dla Luckiego gotuję...;o)
    Jak w wielu domach jest tradycyjne: zostaw to na święta, u nas jest : zostaw to dla psa...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eksperymentowanie tez jest mi bliskie, nawet wole eksperymenty od tradycji...no i szybko, bez poświęceń.

      Usuń
  24. czerninę jadłem raz w życiu, kumpel kiedyś od swojej babci ze wsi przywiózł, takie kwaśne było z kluseczkami domowymi, rzecz jasna nie mam żadnych fobii w temacie krwi...
    zawsze "hartuję" makaron zimną wodą, jakoś dopiero później zacząłem dodawać oliwę (lub jakiś inny olej), tak dodatkowo... i jeszcze sól sypię do gotujących się jajek na twardo, długo je gotuję, tak na wszelki wypadek, bo nie cierpię jajek "na średnio", a potem też je hartuję...
    miałem kiedyś takie swoje specjalności kucharskie, ale w pewnym momencie przeszedłem na spontaniczną improwizacją "na intuicję" i zabacuło mi się to wszystko...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę szkoda wypłukiwać z makaronu ten smak...
      Sól tez dosypuję do garnka z jajkami, ale czasem i tak mi pękają!
      Podobno jajka nie powinny leżeć w zimnej wodzie, bo żółtko sinieje...

      Usuń
    2. w zimnej wodzie leżą, aż zrobią się w miarę chłodne, po prostu ulewam większość wody z gotowania, stawiam garnek w zlewozmywaku i z kranu leje się przelewając zimna woda, tak zostawiam na kilka minut, w końcu wszystko jest wystarczająco chłodne...
      czytałem coś o dodawaniu octu do gotujących się jajek, ale od tego mięknie skorupka, więc nie wiem, jak to potem obierać... za to można zrobić fajną sztuczkę z umieszczeniem całego jajka w butelce, choć raczej to chodzi o butelkę od mleka, czy śmietany, od wina będzie już za wąska, tylko pytanie, czy takie są jeszcze w sprzedaży?... ja mleka nie używam, więc w sklepie nie zwracam na to uwagi...

      Usuń
    3. Szklanych chyba już nie ma, ja używam mleka tylko do naleśników.

      Usuń
  25. Makaron przelewam zimną wodą, ale spróbuję z oliwą.... podobno jak tu czytam u Ciebie - nie zlepia się. .
    Nie przepadam za gotowaniem, ale będąc świeżo upieczoną mężatką, która nie umiała nawet zrobić mielonych kotletów i przesalała zupy zaczęłam się szkolić w wypiekach by dogodzić mężowi. Nie wyniosłam tych umiejętności z domu. Może oprócz zupy pomidorowej, której podobno moja wnuczka nigdzie nie jadła takiej jak u babci. A moje wypieki - różne, nawet torty wg. zbieranych przepisów, a to od znajomych, a to z książek stawały się z czasem coraz lepsze i zasłynęły wśród przyjaciół, nie wspominając o mężu. Ciastem, które stale było w domu i wszyscy je bardzo lubili stało się kruche z dżemem agrestowym / agrest własny z ogrodu.... domownicy zbierali i obcinali korzonki/ Przepis - od koleżanki Kaszubki. Pierogi były dla mnie "wyższą szkołą jazdy" choć może ze dwa razy odważyłam się..... mąż zlepiał.... zrobiliśmy ich na wigilię i na zapas ok 250.
    A teraz gotuję sobie na kilka dni, bez przysmaków / nie mogę słodkiego / jak najszybciej i z niechęcią....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. czerninę jadłam jako dziecko raz w życiu w czasie wędrówek popowstańczych więc musiało mi smakować.. choć miałam świadomość, że to zupa z krwi. Teraz nie wzięłabym do ust.

      Usuń
    2. Ja czerninę raz lubiłam, raz nie, babcia odlewała dla mnie rosół.
      Dobre wypieki doceniam, mi wychodzą przeciętne, a gdy jesteśmy we dwoje, to kupujemy po kawałku sernika lub szarlotki.
      Obiady tez robię na 2-3 dni, bo szkoda mi czasu, choć mam go niby sporo teraz...

      Usuń
  26. Ja jak już gotuję to wszysko i tak po swojemu muszę zrobić, pozmieniać, dostosować do własnych fanaberii i okoliczności. Teraz mieszam często przepisy polskie z flamandzkimi i wyszukuję nowe z całego świata w ksiązkach i internecie. Ze starych przepisów to chyba placki proziaki są najlepszym przykładem, tyle że nie mam kuchni kaflowej a pieczenie ich na patelni to nie jest to samo. Korzystam też z babci i matki najprostrzego przepisu na chleb, no ale też nie mam pieca tylko piekarnik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmienianie przepisów to stała u mnie praktyka, bo niektóre składniki mi nie pasują lub bywają niedostępne, a sałatki, to wiadomo, co się nawinie pod rękę.

      Usuń
  27. Raz widziałam jak byłam mała, jak przyjaciel taty, mój kochany wujek Jurek, robił czerninę i nigdy tego nie spróbowałam.
    Sekretny przepis po prababci w mojej rodzinie, który - oczywiście, bo nie byłabym sobą - zmodyfikowałam - to sernik z ziemniakami ugotowanymi w mundurkach i zmielonymi z serem. Jest pyszny, mokry, delikatny i długo świeży i robię go do dziś, choć prababki nie znałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy mogłabym prosić o przepis.

      Usuń
    2. Ja też poproszę:-)

      Usuń
    3. Bardzo mi miło. Cały weekend od rana do nocy mam na studiach, właśnie siedzę. Jak mi się uda, to zrobię post, a jak nie zdążę w weekend, to wkrótce, dam Wam znać. Bo chciałabym go upiec i zrobić fotki. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    4. Super, z góry dziękuję i trzymam kciuki, byś wytrwała na całodniowych zajęciach:-)

      Usuń
  28. Moja teściowa robiła potrawę o nazwie pamuła. Grysik, dzikie czereśnie z mlekiem.. ale to było dawno i nikt już o tym nie pamięta.
    Marek z E

    OdpowiedzUsuń
  29. Witaj, Jotko.

    O przyrządzaniu różnych okazjonalnych potraw pisałam wielokrotnie:) Nawet we własnej rodzinie pod jednakową nazwą kryły się różne dania, cóż więc mówić o tych w innych domach:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i regionalnie tez to różnie wygląda, to prawda.
      Nie na darmo mówi sie o sztuce kulinarnej:-)

      Usuń
  30. Tak, przepisy rodzinne są naprawdę cenne i mogą być dziedziczone przez pokolenia. Każda rodzina ma swoje kulinarne tradycje i sekretne przepisy, które przekazują z pokolenia na pokolenie. Często są one unikalne i tworzą specjalny smak i atmosferę w rodzinie. W mojej rodzinie, na przykład, mamy s
    przepis na pierogi ruskie, który przekazujemy z pokolenia na pokolenie. Nie ma tam nic specjalnego , bo kazdy zna pierogi ruskie, ale dla nas to jest tradycja :) To jest jedna z tych potraw, która zawsze była obecna na naszych ś
    stołach :) a czarni a nieeeeee, zdecydowanie nieeeee ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Aniu! pierogi bywają unikalne, bo i ciasto ma swoje sekrety i farsz. No i sposoby podania, można z cebulką i tłuszczykiem , można z bułką tartą lub sosami...

      Usuń
  31. Lubię kaczkę (choć nie jest to moje ulubione mięso), ale czerniny nigdy nie jadłam. Kiedyś na 1 listopada babcia zawsze robiła flaki. ;) Flaków mi nie brakuje, ale ciemnych klusek to nie ma obecnie kto zrobić... Nawet bym się skusiła, ale trzeba trzeć surowe ziemniaki i to mnie trochę zniechęca.
    Nie wiem, czy mam jakieś rodzinne przepisy, ale część potraw lubię przygotowaną w taki sposób, jak robi to moja mama, to chyba kwestia przyzwyczajenia (no i poza tym moja mama dobrze gotuje ;)). :) Powinnam sobie pospisywać np. dania wigilijne, bo one są niby z gotowych przepisów z różnych źródeł, ale trzeba wiedzieć, z których.
    Czasami też korzysta się z gotowego przepisu, ale się go modyfikuje. Mam na przykład swój ulubiony przepis na ciasto marchewkowe i w końcu do wydrukowałam, żeby nanieść poprawki, bo potem nigdy nie pamiętam, jak to było. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, ja żałuję, że wielu przepisów nie spisałam, a dziś nie ma kogo zapytać!

      Usuń
  32. Ze mnie to kiepska kucharka, choć rodzice świetnie gotują. Pierwszy rosół gotowałam jak miałam ponad 3 dychy na karku. :) Dopiero odkrywam pomału gotowanie. Lepiej późno niż wcale. :) Ale innym zdecydowanie lepiej to wychodzi.
    Z dzieciństwa przypominają mi się porozkładane wszędzie prześcieradła, na których suszył się makaron. Albo pieczenie macy czy plasterków ziemniaków na kuchni węglowej u babci. Nikt się jakimś brudem nie przejmował. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domowy makaron robiła moja babcia, mama już gotowała kupione w sklepie, a ja to w ogóle idę na skróty w codziennym gotowaniu.

      Usuń
  33. Tak myślę, że tym sekretnym składnikiem jest odrobina serca włożona w tworzone dania. Moja mama robiła zupę pomidorową z ryżem i śmietaną. Zwyczajną, codzienną. Ja robię dziesiątki odmian pomidorówki, a jeszcze nigdy nie udało mi się zrobić tamtej, jedynej, zupy mojej mamy. Nikt już mi takiej nie ugotuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, serce do gotowania i szczypta magicznego składnika:-)

      Usuń
  34. Pyszny temat. :) Lubię gotować, to mnie odpręża, mam też dla kogo gotować, bo rodzinka 2+3, a nastolatki wciąż głodne.
    Na co dzień jednak wybieram szybkie potrawy: ryż, makaron, kaszę, sosy typu curry, zupy. Czasem syn mi pomoże w kuchni, wykazuje większą smykałkę do gotowania niż siostry. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tez szybkie potrawy, często jednogarnkowe, bo tak szybciej i mniej do zmywania:-)

      Usuń
  35. Uwielbiam świętokrzyską zalewajkę mojej Mamy🤗🍜

    OdpowiedzUsuń