środa, 12 czerwca 2024

Szukając wrażeń...czyli nowe odkrycia

 Można szukać wrażeń ekstremalnych, można estetycznych, a można łączyć jedne i drugie, jeśli za ekstremalne uznamy atak muszek i komarów w pałacowym parku lub ucieczkę przed burzą... a jak nazwać bliskie spotkanie z bocianem lub sarenką?

O pałacu i parku w Lubostroniu pisałam wiele razy, ale za każdym pobytem odkrywamy coś nowego, a spacer po wielkim parku, to jak pobyt w SPA na powietrzu.

Na tle dawnych powozowni kawiarenka pod parasolami, cała w kwiatach, a kawałek dalej wystawa plenerowa zdjęć z pałuckich stron...


Razem z nami spacerował bocian, chyba i on odczuwał wpływ zbliżającej się burzy, bo kroczył wolno, nie bał się wcale, aż zniknął nam w wysokich trawach.


Nad stawem żaby i ropuchy prześcigały się w hałasowaniu z kosami, ale jaki to miły dla uszu hałas... 


Nie ma nic lepszego, jak odpoczywać od upału wśród róż, a te akurat pachniały niesamowicie słodko i mocno! Burza wygoniła nas z parku, bo to tutaj przeszła nawałnica, która powaliła wiele drzew w 2011 roku.


Nowe odkrycie - Wierzbiczany. Tutaj odczułam pewien niedosyt, bo pałac po wieloletniej renowacji , ale zamknięty, a park zaniedbany. W sieci wyczytałam, że funkcjonuje tutaj restauracja, ale dopiero od pierwszej po południu. Pozostało nam obfocić całość i jechać dalej, co  przyspieszył atak robactwa wszelkiego rodzaju -  chyba nadciągająca burza była tego przyczyną, bo gryzły niesamowicie.
Uciekliśmy przed jedną burzą, by dostać się w szpony kolejnej nawałnicy.


Pałac w Wierzbiczanach to neorenesansowa budowla, powstała w latach 1845-1846 z inicjatywy braci von Roy, przechodził w ręce kolejnych właścicieli z rodów von Schlichting i von Harnier.
W styczniu 1945 roku , w obawie przed Armią Czerwoną właściciele opuścili pałac, a po wojnie powstały tu biura PGR, mieszkania pracowników oraz szkoła.
Po 1989 roku pałac uległ dewastacji, by w 2005 roku trafić w ręce nowych właścicieli.
Remont trwał to 2018 roku, z zewnątrz wygląda pięknie, ale w środku nie zachowały się dawne detale i meble, zniszczone lub skradzione po wojnie.



Odkryliśmy pozostałości parkowych rzeźb, po alejkach nie było śladu, a podobno na terenie parku znajduje się grobowiec dawnych właścicieli. Niestety muszki i komary nie dawały nam zwiedzić okolic pałacu, uciekaliśmy przed owadami, które wchodziły do oczu, nosa, uszu...
Pokonały nas mikroskopijne stworzenia latające wokół naszych głów!

49 komentarzy:

  1. Przed zwiedzaniem w owadowych okolicach nalezy sie spryskac czyms anty, bowiem szkoda by zaklocaly przyjemnosc ogladania tak pieknych okolic.
    Zazdroszcze Ci nog pozwalajacych na czeste wycieczki i lazenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedzieliśmy, ze trafimy na taki wysyp owadów w tym miejscu!
      Sporo chodzę codziennie, więc jakoś kondycja dopisuje, ale już czuję upływ czasu...

      Usuń
  2. Bardzo ciekawe miejsce. A tego koncertu żab to tak po cichu zazdroszczę. Kocham ten odgłos. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez lubię, a śpiewają na głosy, jak w chórze:-)

      Usuń
  3. Największy minus lata - latające wampirki. Wycieczka wspaniała, już mnie nosi by ruszyć na zwiedzanie i poodkrywać takie zakątki.. Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nabierzesz sił i ruszysz także, wszystko ma swój czas!

      Usuń
  4. Piękne te pałace. I ciągle dziwię się tym powojennym wciskaniom w mury pałaców PGRów oraz szkół i domów dziecka, a potem kompletny brak zainteresowania remontami tych budynków. W sumie to dziwię się temu temu drugiemu, bo przy głodzie budynków szkolnych czy biurowych wszystko się zagospodarowywało, ale dlaczego o to nie dbano?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może z braku funduszy, a może z braku poszanowania własności burżuazyjnych elit, znieważano ludzi, to tym bardziej pałace i dwory.

      Usuń
    2. A takie prawdziwe perełki przez to niszczeją. Niechby i były tam jakieś biura, ale żeby jednak o to dbać. I popatrz, konserwatorzy zabytków tez mają za uszami- nie pozwalają remontować z materiałów współczesnych, doskonale imitujących te pierwotne, ludzie nie mają pieniędzy na oryginały i nic nie robią- zabytki niszczeją. tak u nas padła zabytkowa gospoda- Długo stała ruina, potem ją rozebrali, kiedy groziła zawaleniem. A mogła ludziom służyć za knajpę, sklep itp. Takie "zabytki" nie zabytki, bo z początku XX wieku, ale niczym specjalnym się nie wyróżniające, tylko wiekiem, najdłużej straszą,b o jakichś specjalnych wartości architektonicznych nie mają, ale remontować jest je za drogo.

      Usuń
    3. O tak, konserwatorzy zabytków bywają nieugięci, przez co już straciliśmy wiele ciekawych budowli, które obróciły się w ruinę, bo łatwiej zburzyć, niż odrestaurować!

      Usuń
  5. Jaskółka mnie wyprzedziła, u nas też w pałacach biura PGR ow bądź domy dziecka i dewastacja obiektów.Pomimo tych wstretnych gryzoni piekna wyprawa.Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami korci, by cos nowego zobaczyć, ale coraz mniej odkryć zostało w bliskiej okolicy...

      Usuń
  6. Jakie piękne miejsca.. Tyle jest ciekawych miejsc do zobaczenia.. Ja bardzo lubię zamki, pałace, parki:) A co do meszek to wiem coś o tym:))) Jak mieszkałam w Szkocji, to często jeździliśmy w góry i czasem roje tych niewidocznych stworków sprawiały że zamiast wędrować musieliśmy uciekać..
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pamiętam wczasy z rodzicami w Borach Tucholskich, kiedy wyroiły się komary, chodziliśmy do lasu tylko rankiem, ubrani jak kosmici, bo komary nie dawały oddychać nawet...
      Dobrego dnia:-)

      Usuń
  7. Niestety te gryzące bzykacze potrafią zepsuć każdy pobyt na łonie natury, więc trzeba się zawsze wysmarować którymś ze środków odstraszających te paskudy. Ale na szczęście zawsze były i zapewne nadal są w polskich aptekach różne "smarowidła" sprawiające, że przestajemy być smaczną przekąską. Nie da się ukryć, że wiele miejsc w Polsce zostało zniszczonych wcale nie w wyniku działań wojennych ale działań podejmowanych przez władze PRL po wojnie. Tylko jakoś nie przypominam sobie by ktokolwiek, po upadku tychże władz odsiedział jakąś karę, a powinien- byłoby to przestrogą dla następnych ekip.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz jest podobnie. Afery, nadużycia, oszustwa, ale jakoś winnych jeszcze nikt nie ukarał...

      Usuń
  8. Tęsknie za starówkami, zamkami, dworami i dworkami. U mnie tego nie ma. Dlatego chętnie czytam takie wpisy i z przyjemnością oglądam zdjęcia. Zwiedzaj jak najwięcej, to i czytelnicy skorzystają. 😀 Wszystkiego dobrego Jotko! 🤗😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chętnie, przy okazji zapisuje wspomnienia z wycieczek:-)

      Usuń
  9. Bywają dni, kiedy meszki są tak natrętne i żrące przy pracy na powietrzu, że uszyłam sobie ze starej moskitiery siatkę ochronną na głowę 🙂 musi być czarna, bo przez białą nic nie widać, robi robotę. Chyba bardziej lubię odkrywać te miejsca bardziej zaniedbane, zapuszczone, mają w sobie namiastkę przygody. Z tych eleganckich czasami dozorca przegoni, bo prywatne albo zamknięte dla postronnych. Zwiedzaj Jotko, co zobaczysz , to zostanie w pamięci na zawsze, cenny skarb do wspominania. Czasami zapomni się, gdzie to było, ale detale zostaną 🫠 serdeczności Maria z Pogórza Przemyskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, a w dni deszczowe lub na spotkaniach z rodziną oglądamy zrobione zdjęcia i wymieniamy się wrażeniami:-)

      Usuń
  10. Gryzące robactwo latające potrafi być bardzo męczące i uprzykrzać życie. Dla mnie i tak najgorsze są komary i ćmy.
    Pałac w Wierzbiczanach doczekał się renowacji zatem może i ogród będzie kiedyś cieszył oko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadbano o budynek, bo niszczał strasznie, może przyjdzie i czas na park:-)

      Usuń
  11. BBM: Żaby najpiękniej koncertują przed wieczorem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Opisałam się i wszystko uciekło.To jedynie wspomnę,że będąc z koleżanką w Sandomierzu w drodze na Góry Pieprzowe zostałam bardzo dotkliwie pokąsana przez meszki.Przez 2 tygodnie już w Dukli miałam niezbyt fajny wygląd nóg.Co ciekawsze ,moja koleżanka idąc obok mnie żadnych śladów meszek nie wyniosła stamtąd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, tak bywa i z komarami, jednego gryzą, drugiego wcale. ktoś powiedział, że to kwestia grupy krwi, nie mam pojęcia.
      Wyobrażam sobie , jak musiałaś cierpieć, moją mamę tez kiedyś pogryzły, całą twarz miała spuchniętą!

      Usuń
  13. Jak człowiek wyjdzie z domu i ruszy przed siebie - to zawsze coś ciekawego zobaczy, pozna, przeżyje. Ciekawa wycieczka ! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, i dusza się cieszy, i ciało relaksuje:-)

      Usuń
  14. Asiu Twoje opisy zawsze przenoszą mnie w opisywane miejsca :) Spacer po tym parku w musiał być niezwykły, mimo komarów i burzy. Nie znam tego miejsca i fajnie bylo jes zobaczyć dzieki Tobie :) Spotkanie z bocianem brzmi jak magiczna chwila! Szkoda, że Wierzbiczany nie były w pełni dostępne, ale Twoje słowa nadal oddają ich urok. Z niecierpliwością czekam na kolejne Twoje przygody :) pozdrawiam z deszowej Norwegii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Aniu:-)
      U nas pogoda w kratkę, ale mają wrócić upały, co wcale mnie nie cieszy...

      Usuń
  15. Bardzo lubię spacery w tak wielkich parkach. Miło jest usłyszeć
    rechotanie żab i ropuch :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle, odgłosy przyrody są miłe dla ucha:-)

      Usuń
  16. Witaj, Jotko.

    Też lubię wracać do miejsc już odwiedzonych i odkrywać kolejne sekrety:)
    Kiedyś kroczący po łąkach bocian zwiastował kobiecie, która go wypatrzyła, rychłe macierzyństwo:)
    I ja mam słabość do róż, zwłaszcza tych jesiennych.
    Bardzo przyjemny spacer mi zafundowałaś, a tym milszy, że - jak to przed monitorem - bez natrętnych owadów:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że za pomocą laptopa nie można przesyłać zapachów i ciepełka:-)

      Usuń
  17. Piękne pałace. Myślę że w przyszłości ten drugi rownież będzie miał piękny ogród ale takie przestrzenie to równie duża inwestycja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, najpierw ratuje się mury, przyroda sobie poradzi, może kiedyś sprawdzimy, co z parkiem...

      Usuń
  18. w moich stronach to się bardziej boimi dzików, które biegają po naszym osiedlu :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Co tam Wierzbiczany! Żabka jest przecudna!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ile ich tam było! I ryby żebraczki! pierwszy raz widziałam ryby, które wychylały głowy ze stawu, by im cos rzucić!

      Usuń
  20. Fajne miejsce, ryby żebraczki - też nie wiedziałam. Kaczki jak najbardziej, i jeszcze łabędzie proszące o przysmak, ale nie ryby. Muszek jest pełno i u nas, szczególnie wieczorem gdy wychodzimy z Szilą to po prostu chcą nas pożreć żywcem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No takie ryby, mały staw, zarybiony i gdy tylko zbliżasz się do brzegu, one wyraźnie czekają na karmienie!

      Usuń
  21. O, nowe miejsce, nowa nazwa. Może kiedyś trafimy tam "po drodze" (jeśli jest z drogi, to wiemy, że można tam skręcić i najlepiej po 13.00) ;)
    A te gęsi w mieście, w parku, to wspaniała sprawa. W Niemczech w parkach też widzieliśmy stada różnych dzikich gęsi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gęsi zobaczyłam w tym nowszym wpisie ;)

      Usuń
    2. Sporo gęsi widzieliśmy nad Jeziorem Żnińskim, u nas tylko trzy rodzinki:-)

      Usuń
  22. Dziękuję Asiu, że dzielisz się z nami tyloma ciekawymi doświadczeniami. Odwiedzasz fantastyczne miejsca. Róże uwielbiam ponad wszystko. Ich zapach jest zniewalający zawsze i wszędzie.

    Buziaki z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Kraków, dawno nie byłam, stęskniłam się za jego atmosferą!

      Usuń