poniedziałek, 19 sierpnia 2024

Tydzień beztroski

 Choć palce kleją się do klawiatury, obiecałam relacje z wyjazdu do Grecji, więc pora zacząć opowieść.

Szkoda, że nie można się przenosić w czasie i przestrzeni za pomocą proszku fiu, jak w świecie fantazji. Podróż zaczyna się prozaicznie, a najgorsze są lotniska. Na szczęście lot nie trwał długo, nie wiem jak ludzie znoszą podróże trwające wiele godzin... Z drugiej strony, gdy wykupisz pobyt all inclusive , nie martwisz się o nic, tylko dowód osobisty trzeba mieć w dłoni. Jechaliśmy w 7 osób ( w tym nasz 2,5 letni wnuk), było wesoło, nacieszyliśmy się swoim towarzystwem, bo na co dzień, to wiadomo, tylko ja emerytka. 


Zakynthos, nazywana przez Greków Zante przywitała nas cudnymi widokami już z okien samolotu i upałem na płycie lotniska. W autokarze była klimatyzacja, więc droga z lotniska do hotelu minęła szybko, a przy okazji podziwialiśmy krajobraz za oknem. Spodziewałam się zieloności, nieco innych widoków, niż na Krecie, bo tak czytałam , a tu w zasadzie powtórka z rozrywki, krajobraz pustynny, oliwki po horyzont, hotele i kręte drogi.


Nasz hotel mieścił się w rejonie Tsilivi-Planos i na szczęście nie był wielopiętrowym kolosem, raczej kameralnym obiektem w otoczeniu zieleni, z trzema basenami, nad samym morzem.
Pokój komfortowy, balkon z widokiem, takim jak na dolnym zdjęciu, obsługa przemiła, a teren na tyle spory, że mimo pełnego obłożenia, tłoku nie było. Języki z całego świata, różne kolory skóry, miliony poczynionych obserwacji.


Hotel nowoczesny, czysty, z wieloma restauracjami i co zawsze mnie zadziwia, przez cały dzień jesz i pijesz ile żołądek pomieści. Wiem, że to wszystko zapłacone wcześniej, ale mimo wszystko...

W hallu przy basenie znalazłam także biblioteczkę, z której ciągle ktoś korzystał i wielu turystów czytało na basenie lub na plaży. Oczywiście profesja zwyciężyła i jednego razu poukładałam książki w szafie. Nie było ani jednej w języku polskim, więc albo Polacy nie zostawiają tu książek, albo czytają w obcych językach. Znalazłam też kilka książek z pieczątkami bibliotek, więc owe książnice zubożeją o kilka egzemplarzy.


Dla każdego cos miłego - obok siłowni na piętrze, kapliczka dla wierzących i modlących się nawet na urlopie.


Spacer po mieście możliwy tylko wczesnym rankiem lub wieczorem, milion restauracji i barów, sklepy z pamiątkami, ciekawa architektura , sporo opuszczonych domów. Na piechotę tylko turyści, miejscowi na małych motorynkach, bez kasków i butów, za gorąco!
Mała ciuchcia z wagonikami oferowała tylko wycieczki do innego miasta, dla nas niestety za gorąco, by w południe wybrać się na zwiedzanie betonozy...


Była i zieleń, o dziwo kwiatów mało, na Krecie widywaliśmy więcej, ale udało się spotkać banany i opuncje, trafiłam tez figi i limonki.
Najwięcej roślinności w okolicach hoteli, tam podlewana i pielęgnowana rosła obficie.
Nigdzie nie widziałam psów, były za to koty i o zgrozo! gołębie, które piły wodę z basenów.


Spodobał mi się ten hotel z restauracją, która zapraszała tarasem z opuncjami, wykorzystano każdy metr powierzchni, by roślinność dodała nieco chłodu do rozgrzanych kamieni...


Z hotelowego basenu kilka kroków i jestem na plaży. Plaża piaszczysto-kamienista, więc buty do wody się przydały, woda ciepła jak w wannie, po południu wcale nie dawała ochłody, jedynie nawilżała rozgrzane i wysuszone ciała! Plaża bezpieczna, daleko w morze ciągle płytko, łodzie i skutery pływały dopiero za wyznaczonym obszarem...


Z okna pokoju hotelowego i tarasów restauracji lub barów, oglądaliśmy kolejne jednostki pływające - stalek piracki, statki pasażerskie, łodzie i motorówki, jachty pełnomorskie. w pobliżu była marina, gdzie można było wynająć to i owo... 


Jednego razu wybraliśmy się na spacer do portu, takich małych zatok była w pobliżu kilka, nas zainteresowała wieża widoczna z przyhotelowej plaży.


Myśleliśmy, że to jakaś kapliczka, których na Krecie było sporo, ale okazało się, że to zupełnie inna budowla, opuszczona i podniszczona, i tylko jaszczurki dobrze się tu czuły.
Była to niegdyś strażnica wenecka, strzegąca wejścia do portu.

Miłośnicy yachtingu przybywali do portu w bardzo urokliwych pojazdach...

W kolejnych postach opowiem o wyprawie na wyspę żółwi, trochę ponarzekam na komercję i turystów, wspomnę o rodzinnych uroczystościach.

Dopisek:
Zauważyłam, że moje komentarze na blogach Wordpressa tez wpadają do spamu, czego wcześniej nie było, więc  to nie jest tak, że nie wpadam do was i nie czytam...a próbowałam wpisywać komentarze na różne sposoby!

73 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Nabieram coraz większej ochoty, byle zdrowia starczyło!

      Usuń
    2. Moc serdeczności imieninowo- urodzinowych kochana Asieńko🌻🍀🌞☕🍰😊

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję za pamięć i cudowne życzenia:-)

      Usuń
  2. No to było pięknie! Bardzo lubię morze, którego minimalna temperatura wody to 26 stopni Celsjusza. Trochę wąska ta plaża, ale to ma swe dobre strony, nie ma hordy małolatów sypiących piachem i biegających z wrzaskiem. No ale +37 to mocno, jak dla mnie, powalająca temperaturka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dalej była plaża szeroka, z barami i wypożyczalniami, ale byliśmy tam tylko dwa razy, by mały mógł pobawić się w piachu...

      Usuń
  3. Ta urlopowa beztroska wyglada tak ze calutkie dni sa czyms wypelnione i wieczorem czlowiek ino patrzy pojsc do lozka - a jesli zwiedzanie odbywa sie w upale to tym bardziej.
    Byliscie w pieknym miejscu, wygodnym tez wiec urlop byl udany i niezapomniany.
    Mieszkam na Florydzie juz 7my tydzien i jeszcze nie bylam na plazy, zreszta juz wczesniej sie zdarzalo ze razem z mezem odwiedzialam corke i ani razu nie pojechalismy nad ocean - na zatlumionych plazach to turysci, "tubylcy" nie maja czasu sie plazowac bo pracuja a takze jakos tak jest ze gdy masz cos na codzien to nie przyciaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, nie dziwię się, my mieszkamy na nizinie, z dala od gór i morza, a tam mieliśmy i góry, i morze na jednej wyspie:-)
      Czasami podsłuchuję rozmowy kuracjuszy, którzy zachwycają się moim miastem, a nam to spowszedniało...

      Usuń
  4. Dla mnie szczere mówiąc morze w Grecji było za ciepłe. Bardziej na zachód już jest mniej nagrzane - tylko że z kolei trochę otrzepuje, jak się wchodzi i pierwsze zanurzenie bywa trudne. :)
    Z kolei opuncje uwielbiam zawsze i wszędzie. :)
    W moim hotelu na Majorce w basenie kiedyś pływały dwie kaczki... :O Tam w pobliżu były rozległe podmokłe tereny, kilka jeziorek do wyboru, nawet za płotem było jeziorko, a te sobie postanowiły poudawać turystów. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rankiem to jeszcze chłodek wody był przyjemny, po obiedzie już ciepła zupa...ale i tak szum fal, widoki - to było coś!

      Usuń
  5. Nie wiem jak wytrzymałaś ten upał, ale jesteś moją bohaterką :) I jeszcze z powodu latania samolotem :) Czekam na dalsze relacje, bo w Grecji nie byłam od lat osiemdziesiątych i jestem ciekawa. A, i nie mów nikomu, ale ja też układam książki, nawet w księgarni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się dziwię, najgorzej było w nocy, bo nie umiem spać z włączoną klimatyzacją. Teraz odsypiam zaległości:-)

      Usuń
  6. Zakynthos bardzo nam się podobało, nie tylko z racji zaręczyn:) Ale mieszkałaś chyba w spokojniejszym rejonie, my jeszcze bez dziecka, tańczący, więc wybraliśmy imprezowy rejon Laganas. Pamiętam też jaszczurki i opuncje. I ciepłą wodę w morzu, gdzie i żółwia widzieliśmy. Czekam na dalsze relacje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Laganas wyruszaliśmy w rejs statkiem, straszne tłumy!

      Usuń
  7. Bardzo fajna wyprawa. Ja tam lubię gorąco i upał. 🌞 Ale mój brat był pod koniec czerwca w Atenach i też narzekał na upały natomiast bardzo chwalił... kawę ☕ A na fotkach wyglądasz świetnie, biblioteczki są już w wielu hotelach, ale polskich książek brak. Uściski 😘😍🏵️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno na kontynencie gorzej grzeje, na wyspach to jednak wiaterek non stop! Ja nie mogłam nachwalić się soków i deserów:-)

      Usuń
  8. Pięknie pomimo upałów, syn i synowa też byli póki dziecek nie było, a siostrzenica w czerwcu była z maluchem, wyspa bardzo popularna .No tak ,młodość ma swoje prawa ale ja upałów nie trawie, pirkna relacją, pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do upałów można się przyzwyczaić, zwłaszcza nad morzem na pięknej wyspie:-)

      Usuń
  9. Myślałam, że tylko rodziców synowej ze sobą zabrałaś, a Wy całą rodziną na tę Zante polecieliście. Z przyjemnością poczytam o dalszych przygodach. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wszyscy lecieliśmy, mała grupa wycieczkowa:-)

      Usuń
  10. Joteczko, cieszę się, że miałaś piękne wakacje. Jest jeszcze wiele pięknych miejsc do zobaczenia!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zakynthos, ale super! Nie wiedzieć czemu obstawiałam nasze rodzime morze a tu proszę, egzotyka pełną parą. I dobrze, tak trzeba żyć a na upały nie godzi się narzekać, o nie 😀. Do tego stopnia lubię ciepełko, że nawet woda o temperaturze gorącej zupy mi nie straszna. Ciekawa jestem Twoich greckich obserwacji, tych dotyczących kretynów zwłaszcza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tamtych warunkach nawet upały nie były tak dokuczliwe, zwłaszcza nad samym morzem:-)

      Usuń
  12. Nie moje klimaty, ale cieszę się Twoją radością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie było, ale i z powrotu do domu się cieszyliśmy:-)

      Usuń
  13. Wygląda na idealne miejsce dla wielopokoleniowej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, choć maluchy trochę się męczyły jednak.
      To raczej dla dzieci powyżej 4 - 5 roku życia.

      Usuń
  14. BBM: Temperatury zabójcze, ale widoki i możliwość fajnego odpoczynku rekompensują niedogodności pogodowe. Pięknie tam, co zresztą widać na zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobne temperatury w Polsce byłyby nie do zniesienia, tam jakoś inaczej się funkcjonuje, miejscowi nawet pracują, spotykaliśmy wielu Polaków ...

      Usuń
  15. podziwiam piękną wycieczkę ale i Twoją zgrabną figurę również <3
    u mnie też czasem lądujesz w spamie ale mam powiadomienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wycieczka była cudna, figura po mamie, ale na tamtym wypasie chyba przytyłam lub waga się popsuła ;-)

      Usuń
  16. Bardzo się cieszę Asiu że udało Ci się razem z bliskimi spędzić piękne dni w Grecji.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej się cieszę, że dałam radę i mam ochotę na więcej:-)

      Usuń
  17. Asiu fajnie, żeznalazlas czas na podzielenie się relacją z wyjazdu do Grecji! Tydzień beztroski brzmi jak idealny reset, a Zakynthos to zdecydowanie miejsce, gdzie można naładować baterie. Zgadzam się, że lotniska są udręką, ale warto przetrwać te chwile, by potem móc cieszyć się takimi widokami i atmosferą. Czekam na kolejne wpisy, szczególnie na te o wyspie żółwi, tam akurat nie byliśmy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tyle dla nas, co dla rodzin z dziećmi. O dziwo, w Grecji odprawy są lepsze, niż np. w Poznaniu...

      Usuń
  18. Super wyjazd, pozazdrościć. :) Dla mnie okolica zbyt gorąca, to samo w Hiszpanii, o której dużo opowiada mi przyjaciółka kiedy jeździ tam do rodziców swojego narzeczonego, Hiszpana. :) Ale taki odpoczynek jak opisujesz, brzmi fajnie. Swoją drogą, moja mama leciała do Australii (i z powrotem), to jest dopiero udręka...

    ps. ja na swoich wprdpressach na własnych hostingu dostaję wszystkie komentarze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego marzy mi się podróżowanie poza sezonem letnim!

      Usuń
  19. Jak miałem z 8 lat byłem z moją Mamą na Krecie. Średnio co pamiętam, może poza wizytą na Santorini, niezwykły kolor morza, kolory budynków itd.

    Ciekawe. Każdy pies może w sumie mieć inne podejście do dzieci.

    Mi się ten pies-poduszka bardzo podoba. I to od dawna. :)

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba wolę tradycyjne poduszki, ewentualnie pluszaki:-)

      Usuń
  20. Kolory niesamowite, chyba wszystkie możliwe odcienie błękitu :) Wyprawa z udziałem maluszka na pewno dostarczała większych atrakcji 😃👍
    Serdeczności moc jeszcze z balkonu z widokiem na Palenicę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błękit, chaber, turkus...niesamowite, widokówki nie kłamią!
      Oj, widoki macie cudne, zwłaszcza tęcze i zachody!

      Usuń
    2. Ja ciągle o tych kolorach, u Ciebie, u Myszki, ale one są wprost nieziemskie! Buziaki!

      Usuń
    3. To prawda, u nas się takich nie widuje...

      Usuń
    4. Szkoda, ale nie można mieć wszystkiego😀😘

      Usuń
  21. Och, pięknie się patrzy :) Ale co ja bym tam robiła w upał? Pewnie siedziała w wodzie cały dzień, w morzu albo basenach, z przerwami na jedzenie ;)? Ale rodzinny wyjazd, to też miłe towarzystwo i przyjemność z tego czerpana. My zwykle jeździmy sami, więc bez zwiedzania nie byłoby ciekawie. No i ten upał. Chociaż na wyspie, nad morzem też inaczej się upał odbiera. Wyobrażam sobie, że wrażeń starczy na bardzo długo, a wspomnień na zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, do tego pamiątki typu torba, filiżanki, podkładki pod szklanki...

      Usuń
  22. Trochę zazdroszczę, trochę współczuję. Ja byłem nad Bałtykiem i dla mnie nawet tam było za gorąco. Co musi dziać się w Grecji?
    Jeśli kiedyś odwiedzę ten kraj, to w okolicach marca, albo października.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za upałami też nie przepadam, ale wierz mi, że na wyspach z wiaterkiem od morza idzie wytrzymać!

      Usuń
  23. Najpierw Kreta, teraz Zakynthos, jeszcze chwila i zaczniesz pisać … po grecku…😂😂😂. Tak czy inaczej, widzę, że Grecja stała się Twoim miejscem wypoczynkowym
    Marek z E

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grecki trudny jest, więc na pewno nie po grecku, a teraz marzą mi się inne wyspy:-)

      Usuń
  24. to, że się nagle wzięłaś do roboty wydaje mi się zrozumiałe... a w jakich językach były te książki w tej crossbookowej biblioteczce?... i jakie języki słyszałaś przeważnie dookoła?... takie zestawienie, porównanie jednego z drugim, tak chociaż z grubsza wygląda na ciekawe...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Języki niemal wszystkie, w biblioteczce przewaga hiszpańskiego i angielskiego, ale był też i niemiecki.

      Usuń
    2. p.s. a jeden budynek, ten biały, z tej fotki nad tą fotką, na której prezentuje wielką torbę jakaś seksowna modelka, to mi przypomina nadwozie, czy raczej nadokręcie parowca z Missisipi, takiego w klimatach Marka Twaina, takie wrażenie jakieś robi :)

      Usuń
    3. Masz rację, to budynek starego hotelu, najpierw myślałam, że opuszczony, bo okiennice zamknięte, otoczenie zaniedbane, ale auta przed hotelem stały i ręczniki wisiały na balkonach.
      Jedyny taki stylowy chyba w tym rejonie...

      Usuń
  25. Witaj, Jotko.

    I tekst, i zdjęcia podpowiadają, że wyjazd należał do udanych zarówno pod względem towarzyskim, jak i widokowym:)
    Mnie też wryła się w pamięć krętość greckich dróg.

    A upał i w moich okolicach nie odpuszcza:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrażenia cały czas są w nas i pewnie długo będą:-)
      U nas popadało i nieco chłodniej, ale gdy upał wraca, to ciężko wytrzymać w blokowisku...

      Usuń
  26. Jeśli w Stadzie, to musiało być wspaniale !! ;o)

    OdpowiedzUsuń
  27. Z przyjemnością poczytałam i pooglądałam zdjęcia. Bardzo ciekawie opowiadasz o tej wyprawie! Oj, można się zakochać w takich pięknych miejscach!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. A ja Grecję kiepsko wspominam ale byłam w Atenach, nie na wyspie i to zaraz po ich kryzysie - może dlatego.
    Ciebie podziwiam za wytrwałość - taka wycieczka w takie upały! Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się dziwię, że przetrwałam, ale na wyspie chyba inny klimat:-)

      Usuń
  29. Grecję kochamy i z wielką przyjemnością poczytałam i obejrzałam zdjęcia. Zakyntos nie znam, a chciałabym kiedyś do Grecji polecieć. Tylko pies będzie ciut starszy :) Fajną gromadką polecieliście :)

    OdpowiedzUsuń