Lato jest takie jak lubię, przynajmniej na razie. czas płynie powoli, temperatury optymalne - dla spacerów, zwiedzania, różnych aktywności. Współczuje tym, u których ciągle pada, aura nie bywa sprawiedliwa. Z drugiej strony - upał 40 stopni i czekanie na wieczorny chłód też jest nie bardzo. Znajomi byli na południu Europy i nie wychodzili z hotelu, bo za gorąco...
Pogoda kapryśna, ale za to jakie tęcze! Praktycznie codziennie sama robię tęczową fotkę lub dostaję podobne na telefon od rodziny i znajomych.
Na jednym ze spacerów mijaliśmy opuszczone zabudowania - dom w ogrodzie i ruiny reszty gospodarstwa. Całość opanowały koty, dwa nawet miały wartę przy furtce!
Bardzo podoba mi się kompleks CITY PARK w Poznaniu, restauracje, hotel, mnóstwo zieleni i piękna architektura.
Z okazji emerytury męża byliśmy w restauracji w tym kompleksie właśnie. Tanio nie jest, ale obsługa taka, że czujesz się jak szejk, dopieszczony i zaopiekowany jak należy.
Pierwszy raz widziałam spektakl kulinarny na sali z gośćmi.
Do wielkiej misy sera, pani wlała podpaloną oliwę, poskrobała łyżką wnętrze, a następnie do tego wrzuciła makaron w jakimś sosie.
Dobrze , że byliśmy już najedzeni:-)
I jeszcze kulinaria - najpierw pyszne jagodzianki autorstwa mojej koleżanki. Dostałam sześć do domu, miałam zamrozić, ale zjedliśmy wszystkie w dwa dni!
Uświadomiłam koleżance, jaki majątek ma w swojej kuchni, bo w Kazimierzu jagodzianki kosztowały 20 zł za sztukę.
Poniżej babeczki czekoladowe, które upiekła moja synowa, pyszne, wilgotne i mało słodkie, takie lubię:-)
Dostałam wiązkę lawendy i postanowiłam przygotować woreczek zapachowy. W szufladzie z apaszkami dobrze mieć takie cuda. Podobno woreczek z lawendą zawieszony nad łóżkiem ułatwia zasypianie.
Przyłapałam trzmiela na uczcie w jeżówkach, bardzo podobają mi się te kwiaty. Widuję je w różnych kolorach w ogrodach i na skwerach.
I na koniec wyklejanka - nie idę z tobą do łóżka, bo nie czytasz książek!
Następnym razem pozdrowię was z gór, wybywam na kilka dni, ale nie wiem czy dotrę na jakiś szczyt, sił coraz mniej...
Kilkanaście lat temu byłam dwa razy na Krecie, za każdym razem w sierpniu -- teraz popukałabym się w głowę, bo to w ogóle nie jest czas na podróże do piekła południa. Tęczy w Irlandii też mamy mnóstwo, ale ostatnio pogoda jakby się radykalizuje -- niedawno były też burze, a przecież tutaj to rzadkie zjawisko.
OdpowiedzUsuńNa Krecie tez byłam na przełomie lipca i sierpnia, teraz lecimy we wrześniu.
UsuńPrzestałam narzekać na pogodę, oby tylko zdrowie dopisywało!
:))) Gory wzywaja. Gory wyzywaja! :)))
OdpowiedzUsuńTecz u nas w tym roku malo bo albo slonko bez deszczu, albo deszcz bez slonka. Burz prawie nie ma. Moze raz w roku. Nie koniecznie. Samoloty za to grzmia, kruszyciele skal z kolei trzesa ziemia. Cos za cos. Cos w miejsce czegos.
Kotek jak zywy sfinsik :))).
Wzywają, ale chyba ostatni raz, długa droga, ale kwatera niezła , zobaczymy ile sił starczy...
UsuńTak bardzo kocham lato...
OdpowiedzUsuńJa także, ale umiarkowane!
UsuńU mnie pogoda daje żyć- przeplata upał z deszczem, co jakiś czas więc nie jest źle. Kiedyś uczestniczyłam ,jako widz, w spektaklu w saunie, a w restauracji?- dobrze wiedzieć co jest w garze, ale czy następny raz byłby równie atrakcyjny- nie wiem. Może gdyby była przygotowywana inna potrawa...
OdpowiedzUsuńCiepłe zdjęcia...takie domowe. Udanej wyprawy. Niech pogoda Wam sprzyja.
Tego typu pokazu nie widziałam , jedynie pizzermana w akcji.
UsuńO, dostałam woreczki z lawendą od mamy, przywiozła z Chorwacji. Trzymam w szafie, a nie pomyślałam, że przy łóżku też może się przydać.
OdpowiedzUsuńU mnie jagodzianki po 6-7 zł, ale trochę mało jagód w środku... Muszę wypróbować też z innych piekarni, tamte lubię za to, że nie mają żadnych kruszonek i nie są za słodkie.
Pogoda u mnie nie jest zła, ale trochę przeszkadza mi, że stale wiszą jakieś ciemne chmury i straszą...
No chmury straszą, ale nie zawsze z nich pada lub krótko.
UsuńTen spektakl kulinarny mnie zainteresował.
OdpowiedzUsuńCenię wiosnę, lato lubię ale nie to upalne. Najlepiej chyba jest osiedlić się na Azorach- wieczna wiosna z porą deszczową i wczesne lato.
W tym roku ekolodzy nie powinni narzekać, że opadów za mało. Już nie lubię tego słuchać.
Rolnicy też narzekają, ale to u nich normalne. Jechaliśmy kawałek w deszczu, a na polach podlewają! To już przesada!
UsuńBo narzekają, że gleba nie zatrzymuje wody, a może my mamy gleby zniszczone sztucznymi nawozami, które rolnictwo stosuje od dekad? Gleby zmieniły strukturę, a nam się wciska, że to zmiany klimatyczne, bo teraz wszystko co nie tak, to wina zmian klimatycznych.
UsuńNie musisz docierać na sam szczyt i idź tylko tak wysoko byś się nie umęczyła. Z doświadczenia łażenia po Tarach wiem, że lepiej wejść niżej, pooglądać świat z połowy wysokości góry gdy jeszcze serce pracuje normalnie a nie na ostatnich obrotach, bo potem masz po prostu miłe wspomnienia a nie ciemność przed oczami i wrażenie, że za moment zejdziesz z tego świata. Nie jeden raz zostawałam w połowie drogi a mój mąż szedł wyżej a ja na niego czekałam w bezpiecznym i miłym widokowo miejscu. Ze trzy sezony biedak uczył się tego, że nie jestem z tych co narzucą plecak 20kg na grzbiet i pokicają truchtem na szczyt a potem pognają na wieczorek taneczny gdy tylko zrzucą plecak.
OdpowiedzUsuńW tym roku obiecaliśmy sobie relaks, a nie wyczyn!
UsuńI tak trzymajcie!!!!!
UsuńOch, jagodzianki! Atakują mnie ze wszystkich stron w tym internetowym świecie, aż zaczęłam się zastanawiać, czy sama nie powinnam ich upiec. Nie jestem pewna, czy gdzieś tutaj je dostanę.
OdpowiedzUsuńU mnie temperatury nawet przyzwoite, codziennie nieco ponad 20 stopni, tylko słońca trochę mało, przez co mało wakacyjnie i trochę smutno. Teraz akurat świeci, ale jak długo?
Miłego dnia życzę :)
Prawda? Ciągle jakieś pyszności człowieka atakują, jak nie wypieki, to przetwory:-)
UsuńNie mamy wpływu na pogodę,dobrze że nie ma tyłu dni mega upalnych 36 st, pięknych przygód w górach, muffiny często dla wnuków piękne, ważne że posypką kolorowa jest na wierzchu,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMój wnuk bardzo lubi tez gofry, oczywiście z czekoladą lub masłem orzechowym:-)
Usuńdasz mi telefon do tej swojej jagodzianki od koleżanek?...
OdpowiedzUsuńnie!... wróć!...
generalnie chodziło o to, czy jej telefon smakuje tak, jak jej jagodzianka?...
też źle, bulwa!...
to ja już nie wiem...
p.jzns :)
Jagodziankowy zawrót głowy, a jakie pierogi robi, mówię Ci!
UsuńMuffiny wyglądają bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńTrudno czasem trafić na dobrą pogodę, bo albo pada, albo upał, że nie da się swobodnie oddychać. Życzę dobrego i spokojnego wędrowania, najważniejsze by zachować umiar w tym zdobywaniu szczytów :)
Umiar we wszystkim, najważniejszy jest relaks:-)
UsuńAch! Gratulacje dla męża!!! Wreszcie upragniona emerytura 😍
OdpowiedzUsuńDla mnie to też plus, mam nadzieje na więcej wycieczek!
UsuńMuszę poszukać w internecie gdzie w moim mieście są najlepsze jagodzianki, bo na pączkach z sieci dinette się zawiodłam. muffinki czasem sobie piekę, z bakaliami, dwukolorowe :) Fajny kolaż :) Irena
OdpowiedzUsuńBabeczki też piekę czasami, ale najlepszy placek drożdżowy robi mój mąż!
UsuńLato w tym roku kompletnie zwariowane: albo upał, albo ulewne deszcze i zimnica. Nic pośrodku!🙁
OdpowiedzUsuńZmiany źle robią na głowę i samopoczucie w ogóle...
Usuńmam nadzieję,że smak jagodzianek wyrównał niedobory wugląu- matowe i bez kruszonki- a mufiny apetycznie wyglądaja; fajnie macie z tym podróżowaniem, a więc sprzyjącej pogody życzę, M.
OdpowiedzUsuńTo na moje życzenie, bo nie lubię z ozdobami, a były przepyszne!
UsuńTęcze codziennie? To brzmi jak lato pisane akwarelą. Koty na warcie przy furtce – zupełnie jakby pilnowały wspomnień.
OdpowiedzUsuńNiech góry przyjmą Cię łagodnie, a lawenda śni tylko dobre sny.
Piękne życzenie, dziękuję serdecznie!
UsuńPogoda jest ok, gorzej jak dzień w dzień pada bo w to lato było sporo takich dni. Wtedy ciężko coś zaplanować. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, a w czasie deszczu nie tylko dzieci się nudzą...
UsuńW tym roku chyba tylko raz widziałam tęczę... Deszczu zatem co nie miara.
OdpowiedzUsuńOj, a u nas tak sobie, popaduje, ale tragedii nie ma.
UsuńW tym roku lato troszkę kapryśne, ale wolne od upałów. Na szczęście, jak ktoś lubi upał, może udać die w podróż. Ja lubię ciepełko i mogłoby być parę stopni więcej, ale zakładam sweter i jest ok. Dużo się u Ciebie dzieje i wiele pyszności pokazujesz. Ważne, ze impreza męża się udała. Udanego wypoczynku w górach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina
My lubimy wędrować, a w upalne dni to trudne, a nawet niebezpieczne, wiec teraz nam pasuje:-)
UsuńSerdeczności:-)
Oj tam sił coraz mniej... zobaczysz górskie szczyty i nogi same będą Cię niosły 😊.
OdpowiedzUsuńLato jest dziwne w tym roku, dzikie takie... u mnie momentami było bardziej jesienne niż ostatnia jesień, na szczęście upalne dni też się zdarzyły.
Kilka dni temu kupiłam w kwiaciarni bukiet kwiatów jako prezent, róże, gerbery, trochę zieleni oraz kilka gałązek lawendy. Ależ to pachniało!
Udanego urlopu i wielu fajnych przygód.
Dziękujemy, właśnie z okna mam widok na góry, pod oknem płynie strumyk, a w nocy była burza, piękny spektakl!
UsuńStaram się uważać na produkty mączne, ale takiej jagodzianki nie odmówiłabym.
OdpowiedzUsuńLetni czas słodko Ci mija. ☺️ Apropos wyklejanki, to zaczełam czytać na mojej maszynie do ćwiczeń i kiedy tylko wstanę przy porannej kawie. W łóżku jakoś nie bardzo mam kiedy.😉😊
Słodycze to moja zguba, ale jakieś grzechy mieć trzeba ;-)
UsuńSyn marzy o zamieszkaniu na Fuerteventurze, gdzie przez cały rok temperatura jest umiarkowana. Kocha tę wyspę. Ma tam znajomych Polaków. Na razie wybiera się tam wnuczka.
OdpowiedzUsuńJeśli o tym marzy, to życzę mu spełnienia, może zabierze i Ciebie?
UsuńTaki ma plan, tyle że starych drzew się nie przesadza...
UsuńCodzienność masz ciekawą. I tak ma być. Bo życie, to codzienność przeplatana wydarzeniami. a jagodzianki w Gdańsku też widziałam w cenie 20+. Po prostu oniemiałam z wrażenia i szybko opuściłam tamten lokal. To wprost brak przyzwoitości, tak "sępić". Ja teraz zajadam się borówką tą amerykańską, której sezon rozpoczął się w Polsce. Wypróbowałam, że pierogi z nią są równie dobre, jak z nasza jagodą.
OdpowiedzUsuńU nas deszczy mało (zawsze za mało), tęczę widziałam, ale chyba w czerwcu. Marzy mi sie zorza polarna, bo bardzo lubię wszelkie zjawiska świetlne na niebie (także błyskawice, fajerwerki czy lasery, ale nie lubię hałasu). Morze taka zorza i w Polsce, bliżej nas, kiedyś zaświeci?
Niby pada, ale nadmiaru nie widać, w nocy była tu burza, na nizinach takich nie spotkasz.
UsuńMy robimy podobnie, jeśli ceny nas dobijają, wychodzimy, zawsze jest wybór!
Asiu uważajcie w górach. !
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Stokrotka
Zawsze uważamy, zresztą w tym roku głównie relaks!
UsuńNo Pani nie powiem ci ile w Norwegii płacimy za kawkę I słodka bułeczkę cynamonkę 😅
OdpowiedzUsuńJeżówki uwielbiam a nie mam, bo mi coś zeżarło 🙃
Macham prawie z Lofotow, bo nas prom przytkał znaczy nie dostaliśmy sie wczoraj ...
podziwiam Twoją wytrwałość i pracowitość w odpisywaniu na komentarze
OdpowiedzUsuńBlog jotki jak prawdziwy socjologiczny sondaż na różne tematy.👍👏
OdpowiedzUsuńJeżówki mam w ogrodzie i całæ naturę w okazałości.
Chyba zacznę pisać haiku.🤔
Jakze ja, gorska osoba, zazdroszcze Ci wycieczki w gory! Mieszkajac na Florydzie plaskiej jak stolnica, utracilam ta mozliwosc.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnych wrazen zycze.
Pewien mąż z Inowrocławia
OdpowiedzUsuńżonie spore wyzwania stawia.
Będąc krótko na emeryturze,
atrakcji szuka w naturze
na różne wycieczki namawia.
Niestety nie znam imienia męża, ale wierszyk dołączam do życzeń z okazji zasłużonego odpoczynku. Pozdrawiam oboje Iwona Zmyslona.
Ale mi narobiłaś smaka tymi jagodziankami :)
OdpowiedzUsuńŻyczę miłej wyprawy w góry!