Niby tylko tydzień poza domem, a ile wrażeń, zdjęć, obserwacji. Dziś garść ciekawostek, kilka zdjęć i refleksji związanych jeszcze z Kazimierzem, Janowcem i Mięćmierzem. Taki mix po przejrzeniu setek zdjęć zrobionych na wyjeździe.
Piękne wejście do synagogi, ukrytej między budynkami, aż żal, że budynek stoi gdzieś na zapleczu, mało widoczny dla przechodniów. W środku sklepik i najmniejsza kawiarenka, jaką spotkałam.
W domu Kuncewiczów nie tylko piękne wnętrza i klimat artystyczny, ale i pan stroiciel od fortepianów się trafił. Fach rzadki i potrzebny, jedynie brzdąkanie w czasie oglądania filmu o właścicielach willi odwracało uwagę i drażniło nerwy, ale jaki słuch u takiego stroiciela!
Na rynku posłuchaliśmy próby do występu lokalnej artystki i działaczki kulturalnej Anny Bobruś, przyjemny głos, kameralny występ, okoliczne kawiarenki i restauracje zapełnione, wieczór upalny.
W sklepiku ze starociami wszelkie gadżety z kogutem w roli głównej. Ktoś w komentarzach wspominał, że poszukuje koguta z dzwonkiem czy kurka na dach, a tu proszę, koguty w każdej postaci.
Wspominałam o zabytkowym wiatraku w Mięćmierzu, przeniesiony na skarpę nadwiślańską w 1975 roku z lubelskiej wsi. W czasie naszych odwiedzin w tym miejscu spotkaliśmy ekipę reporterów, którzy nagrywali wywiad z właścicielem wiatraka Ryszardem Dziadoszem. Zdjęcie robione przez gęstwinę zieleni, bo nie chcieliśmy przeszkodzić w nagraniu. Barwna postać i ciekawy wywiad, trzeba poszukać później w mediach.
A to przypomnienie wspominanego wiatraka. Dziś jest własnością prywatną, ale pan Dziadosz chciałby, by przyszli właściciele zachowali dostępność zabytku dla turystów, a widoki są ze skarpy cudne.
W muzeum przyrodniczym w Kazimierzu ciekawa wystawa o pszczołach. Strzałka wskazuje eksponat, przez ścianki którego obejrzeć można wnętrze ula, a poziomą ścieżką od okna wędrują do niego owady. Dobrze, że ścieżka przykryta szkłem, ale bzyczenie i tak wprowadza lekki niepokój...a mówią, że podobno uspokaja!
Skansen w Janowcu jest niewielki, ale ekspozycje ciekawe, a przy wejściu do spichrza spodobały mi się drewniane ptaszki, nie wszystkie umiałam rozpoznać.
Jedna z wystaw w owym spichrzu traktowała o ziołolecznictwie, zrobiłam nawet zdjęcie jednej z tablic, informującej o leczniczych i magicznych właściwościach roślin.
Niektóre znane, inne zupełnie nie.
A ten obrazek rozczulił mnie kompletnie. Upał straszny i tylko turyści wędrują w samo południe , a mądre zwierzęta szukają cienia i odpoczywają.
Bierzmy przykład z dzieci, one nie narzekają, szukają nowych pomysłów, by dobrze się bawić!
Znow ciekawostki i refleksje. Taki tydzien nalezy powtorzyc w innym jeszcze miejscu. I znow w innym.
OdpowiedzUsuńJa pozwalam sobie na narzekanie tylko na komary: pogode przyjmuje ze stoickim spokojem: pada czy slonce swieci. Pagodowe zjawiska sa tylko tlem czegos innego.
och uwielbiam takie miejsca. i takie sklepiki i takie różności.ptaszki drewniane mam w domu bo kupowałam swego czasu w takich miejscach, skansenach i art. lokalnych. wiatrak bym chciała mieć. oraz o stroicielach zdziercach sie nie wypowiem...od lat nie stroimy pianin, fortepianu, bo nas nie stać.
OdpowiedzUsuńoch uwielbiam takie miejsca. i takie sklepiki i takie różności.ptaszki drewniane mam w domu bo kupowałam swego czasu w takich miejscach, skansenach i art. lokalnych. wiatrak bym chciała mieć. oraz o stroicielach zdziercach sie nie wypowiem...od lat nie stroimy pianin, fortepianu, bo nas nie stać.
OdpowiedzUsuńDroga JoAsiu💚
OdpowiedzUsuńwspaniała fotorelacja.. dziękuję najpiękniej za tyle ciekawostek i urocze zdjęcia.. jestem zachwycona! 😍 Twój post, jak zawsze, przeczytałam z ogromną przyjemnością, bardzo lubię takie niezwykłe i piękne miejsca😊
- pozdrawiam Cię najserdeczniej i najcieplej, cudowności moc 🤗😘🍀
Piękny miks zmysłów, wspomnień i światła letniego.
OdpowiedzUsuńTwój wpis jest jak otwarcie szkatułki – z każdej przegródki wysypują się drobiazgi, które cieszą duszę: zakamarki z duszą jak ta synagoga z kawiarenką, co pewnie pachnie kawą i kurzem starych ksiąg, wiatrak z opowieścią, ptaszki z drewna i dziecięca mądrość, że zawsze można się bawić, byle nie narzekać.
Ten tydzień miał w sobie więcej treści niż długie wakacje. Patrzysz sercem. I to jest najpiękniejsze🙂
Bardzo lubię Twoje relacje z podróży 😍
OdpowiedzUsuńJak zawsze - pieknie i ciekawie - dzieki Twym opisom mozna poznac fragmenty Polski.
OdpowiedzUsuńOj, dzieci maja niespozyta energie (pamietam z dziecinstwa przeciez), my starsi juz nie znosimy upalow jak dawniej. Wlasciwie co bysmy nie robili to trzeba kalkulowac: czy bezpieczne, czy zdrowe.........